0
greg2014 31 maja 2018 16:34
Przyznam szczerze, że na norweskie fiordy planowałem się wybrać statkiem od ładnych paru lat. Dotychczas albo nie pasował termin, albo cena albo najczęściej jedno i drugie. Sezon tutaj jest krótki a kierunek ten niestety w ogóle do najtańszych nie należy – i to bez względu na to, czy wybieramy się tam statkiem czy w inny sposób. Aczkolwiek z drugiej strony biorąc pod uwagę jakie ceny obowiązują w Norwegii, to wyprawa na statku wcale nie musi wyglądać od strony finansowej najgorzej. Tak, czy inaczej – po długich polowaniach znalazłem jakiś czas temu ofertę, którą w końcu uznałem za akceptowalną i zarezerwowałem rejs. Dzisiaj zszedłem ze statku a korzystając z tego, że lot powrotny mam dopiero za ładnych kilka godzin, zabrałem się za ten wstęp.

Rejs zaczynał się i kończył w Kopenhadze i poza dwoma portami obejmował wyłącznie stopy w Norwegii. Jego szczegółowy plan wyglądał następująco:

Image

W zbliżonym terminie na Costa Favolosa było zresztą kilka możliwości do wyboru. Wynikało to stąd, że Costa oferowała ten rejs w wersji tygodniowej (Kopenhaga-Bergen) lub 2-tygodniowej (Kopenhaga-Kopenhaga) oraz dodatkowo – rozpoczynające się o jeden dzień później analogiczne wersje z Rostocku (Warnemunde) w Niemczech. Ja zdecydowałem się na wersję 2-tygodniową z Kopenhagi, do której łatwiej się jest dostać z Krakowa (bezpośrednie loty Norwegiana) a także dlatego, że z nieznanych mi powodów była ona o prawie 30% tańsza niż analogiczna wersja z Rostocku :-)

Tyle tytułem wstępu.

Zanim przejdę do właściwej relacji, niestandardowo zacznę od podsumowania.

Trasa okazała się rewelacyjna i każdemu ją polecam. Praktycznie każdy port to mniejsza lub większa perełka i miłośnikom natury (zresztą nie tylko) dostarczy niezapomnianych wrażeń – o czym postaram się napisać w kolejnych postach. Zapewne duży wpływ na to miała wspaniała pogoda, która towarzyszyła nam praktycznie cały czas. Poza powitalną, niezbyt uciążliwą mżawką w Kopenhadze na początku rejsu oraz bardzo intensywną ale krótką ulewą przy opuszczaniu Kristiansand praktycznie cały czas towarzyszyło nam słońce - a wręcz upały dochodzące do 30 stopni. Do tego morze było tak spokojne, że podczas przemieszczania się pomiędzy portami praktycznie nie miało się poczucia przebywania na statku.

A przyznam szczerze, że wcale nie byłem pewny tego, że tak będzie. Po przeczytaniu w sieci iluś relacji nt. wypraw do Norwegii (nie tylko na statku) i mając na uwadze, że jadę tam praktycznie na początku sezonu, przygotowałem się do wyjazdu niemal jak do wyprawy na biegun:-) Kurtka zimowa, czapka, rękawice, ciepłe ubrania…mało brakowało (ograniczeniem okazał się limit wagi dla bagażu w samolocie) a zabrałbym nawet buty zimowe – tymczasem na miejscu wszystko to okazało się zupełnie nieprzydatne.

W trakcie wizyt w kolejnych portach przemierzyłem pieszo w sumie prawie 200 km, z czego zdecydowaną większość po jakichś szlakach. Daje to całkiem niezłą średnią dzienną i z pełną odpowiedzialnością wszystkim wybierającym się w ten region zdecydowanie polecam aktywną formę zwiedzania tego pięknego kraju. Tego co można zobaczyć na szlaku nie da się w żaden sposób porównać z tym co można zobaczyć zza szyby autobusu, samochodu czy pociągu. Dodając do tego wiele godzin przez które statek płynął (bardzo powoli zazwyczaj) fiordami i towarzyszące temu wspaniałe widoki, ja byłem naprawdę w siódmym niebie.

Kolejna sprawa to język. Moje doświadczenia (ale może miałem szczęście) są takie, że 100% napotkanych osób znało angielski. Nie miał przy tym znaczenia ani wiek ani to, czy dotyczyło to osoby na szlaku, w sklepiku, kierowcy autobusu, dzieci w drodze do szkoły czy policjantów. Nieprawdopodobnie ułatwiało to podróżowanie, zasięganie informacji i generalnie dawało bardzo duże poczucie komfortu. Mówiąc krótko – translatory czy podręczne słowniczki są zbędne :-)

Co do waluty – nie wiem do tej pory jak wyglądają korony norweskie (duńskich zresztą również nie widziałem) i niewykluczone, że prędko się nie dowiem. Płatność kartami płatniczymi jest w tym kraju powszechna do tego stopnia, że niektóre punkty w ogóle nie przyjmują gotówki – lub w przypadku płatności gotówką, cena jest wyższa.

No i na koniec tego przydługiego wstępu i podsumowania w jednym, mała uwaga: dni w Norwegii nawet w maju są bardzo długie (jasno zaczyna być około 4, a zmierzch robi się po 23). To dla mnie też nowe doświadczenie :-) Jeśli ktoś wybiera się w miesiącach bardziej letnich albo bardziej na północ powinien przygotować się do tego, że nocy praktycznie nie będzie.

Trzeba uczciwie przyznać, że rejs był dość intensywny. Jak na trasę 2-tygodniową rzadko się zdarza tylko jeden dzień na morzu. Również postoje w portach (może poza Oslo) były jak dla mnie optymalnie dopasowane do tego co można w danym miejscu zobaczyć a przede wszystkim czemu można podołać kondycyjnie. Ale to nie transatlantyk – tutaj z góry było wiadomo, że niewiele będzie czasu na relaks i lenistwo:-)

Pomimo, że relacja dotyczy rejsu wycieczkowego, postaram się aby zawarte tutaj informacje okazały się przydatne również dla tych, którzy planują zwiedzanie Norwegii w bardziej tradycyjnej formie. Tak naprawdę statek to tylko forma przemieszczania połączona z noclegiem i wyżywieniem (z innych rozrywek na tym rejsie nie było za bardzo czasu, aby korzystać) – na lądzie bez względu na to jak się dostaniemy w dane miejsce czekają na nas te same atrakcje :-)

W kolejnej części napiszę kilka słów na temat statku oraz tego jak dotrzeć do portu w Kopenhadze. A tymczasem załączam parę zdjęć na zachętę dla zainteresowanych tematem i zapowiadających, czego można się będzie spodziewać dalej…

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

PS. Zdjęcia mają różne rozmiary ponieważ pochodzą z dwóch różnych urządzeń. Starałem się wybrać te, które po prostu były lepsze :-)No jasne, że pisz relację. Zawsze jest sens-poza tym w końcu pojawi się jakaś relacja z rejsu na MSC.
Poza tym nie wierzę, że w 100% będziemy w tych samych miejscach i mieli te same obserwacje-może nie jeśli chodzi o porty ale o lokalne atrakcje, możliwości ich zobaczenia itp. :-)

Co do pisania, będę się starał ale nie wiem czy się wyrobię - w każdym razie możesz śledzić na bieżąco. W Norwegii na szczęście nie ma dopłat do roamingu a we fiordach praktycznie wszędzie jest zasięg 3G lub LTE (operator Telenor). Sugeruję jedynie, żebyś wybrał sobie ręcznie operatora ponieważ automaty (jak zresztą zapewne sam pamiętasz) na statku źle się kończą. Przy słabszym zasięgu automat potrafi przełączyć się na Telenor Maritime czyli sieć GSM generowaną przez statek (tak jest u Costy czy NCL ale w MSC pewnie podobnie bo to "morski standard"), w której ceny są kosmiczne.A propos pogody i upału, to tak w Oslo wyglądały nabrzeża centrum, gdy odpływaliśmy z portu.

Ludzi jak mrówków:-)

Image

Image

...cud, że nikt się nie wkręcił w śruby bo gdy odpływaliśmy, wokół statku była masa ludzi, łódek, jachtów i różnej maści jednostek pływających.

W ciągu dnia na pewno było 30 st. - zresztą jeszcze wieczorem po 22 było 26 st i pasażerowie leżeli sobie na górnym pokładzie jak w środku dnia.Jak wspomniałem wcześniej, mój rejs zaczynał się w Kopenhadze.

Można się tam dostać z Polski stosunkowo łatwo – ja w obie strony wybrałem bezpośrednie połączenie lotnicze z Krakowa realizowane przez linie Norwegian. Samo dotarcie do lotniska w Kopenhadze nie zasługuje na jakiś większy komentarz – lot trwa nieco ponad godzinę i standardowo dla tej trasy (patrząc na statystyki flightradar24) jest opóźniony – ale w akceptowalnych granicach.

Lotnisko w Kopenhadze jest świetnie skomunikowane z miastem. To samo dotyczy portu, przy czym warto wspomnieć, że w Kopenhadze trudno powiedzieć o czymś takim jak "jeden port". Zwyczajowo przybywające do tego miasta statki wycieczkowe zatrzymują się w jednej z czterech lokalizacji – w sporej odległości od siebie:

Image

W związku z tym warto wcześniej zorientować się skąd wypływa "nasz statek", aby potem nie tułać się po mieście. To, gdzie przypływa który statek można łatwo sprawdzić z kilkudniowym wyprzedzeniem na stronie http://www.cmport.com/ships-in-port/cruise-ships

Zazwyczaj w przypadku największych wycieczkowców wybierane są dwie lokalizacje o nazwach Oceankaj (Nordhavn) oraz Freeport. Costa Favolosa akurat była odprawiana z pierwszej w nich. Z tego co zorientowałem się w porcie jest to zwyczajowa lokalizacja dla statków Costy, które wykorzystują jeden z trzech dostępnych tam terminali.

Sama lokalizacja na pierwszy rzut oka położona jest "pośrodku niczego" co widać na poniższym zdjęciu wykonanym już z pokładu statku:

Image

Punktem orientacyjnym jest olbrzymi budynek z logo UNICEF, obok którego zlokalizowany jest przystanek autobusowy linii 25 oraz 27, którymi można dostać się do miasta.

Jeśli chodzi o samo dotarcie do portu to proponuję każdemu zainteresowanemu pójść najprostszą ścieżką: zainstalować na telefonie aplikację DOT Mobilbilletter, która jest odpowiednikiem naszego serwisu https://jakdojade.pl dla Kopenhagi. Podpowiada ona jak dojechać z miejsca A do miejsca B a także umożliwia od razu zakup odpowiedniego biletu. Jest ona tym pomocna, że w Kopenhadze obowiązuje dość pokręcony jak dla mnie system stref miejskich i kupując bilet trzeba wiedzieć, w której strefie się znajdujemy oraz ile stref chcemy przejechać. Przykładowo z lotniska do terminali Oceankaj jest 3 strefy – ale nie trzeba o tym wiedzieć jeśli korzystamy z w/w aplikacji, która sama to rozpozna. Z moich doświadczeń wynika, że trzeba jedynie pamiętać, żeby bilet kupować stojąc na przystanku, z którego chcemy odjechać – tylko wtedy strefa startowa zostanie rozpoznana prawidłowo. Sam bilet z lotniska do Oceankaj kosztuje 36 koron i jest ważny 90 minut (obowiązuje zasada: im więcej stref, tym dłużej ważny jest bilet); można się na nim przesiadać między autobusami, pociągami, metrem itd. Dla tych, którzy wolą papierowy bilet, dostępne są automaty biletowe (aczkolwiek nie na wszystkich przystankach).

Z lotniska do terminala dostałem się właśnie korzystając z w/w aplikacji oraz mobilnego biletu. Aplikacja podpowiadała kilka kombinacji połączeń – ja wybrałem pociąg z lotniska do stacji Osterport a następnie autobus nr 27, który kończy swoją trasę obok wspomnianego budynku UNICEF.

Akurat w przypadku mojego rejsu złożyło się tak, że zdecydowana większość pasażerów (ok. 2700) rozpoczynało go w Warnemunde czyli dzień później niż ja. W Kopenhadze dotyczyło to tylko można powiedzieć "kameralnej" grupy ok. 500 osób w związku z czym sam proces przebiegł bardzo sprawnie.

A to pierwszy widok na statek w porcie:

Image

Sam terminal portowy nie oferuje żadnych wodotrysków:

Image

Prosta hala z ilomaś stanowiskami check-in, toalety, sprawne WIFI oraz stanowiska informacyjne – to wszystko czego można się tam spodziewać.

Odprawa rozpoczęła się tuż po 11 i praktycznie 15 minut później wszedłem na statek, mogłem się przywitać się z "moim" stewardem i udać do miejsca, od którego zaczynam każdy rejs czyli do bufetu :-)

Jeszcze kilka słów na temat statku.

Costa Favolosa jest jedną z 5 bliźniaczych jednostek klasy Costa Concordia, z których pierwsza (Costa Concordia właśnie) uległa katastrofie w 2012 roku i po podniesieniu z dna jest obecnie cięta na złom w porcie w Genui. Pozostałe jednostki tej klasy we flocie Costy to Pacifica, Fascinosa, Serena oraz właśnie Favolosa. Różnią się one minimalnie układem i ilością kabin oraz przede wszystkim wystrojem i wzornictwem, które zwyczajem Costy jest bardzo krzykliwe, charakteryzuje się niezliczoną liczbą kolorów, zdobień, lamp, lampek i lampeczek. Wszystkie te statki mają wyporność ok. 115 tys. ton i posiadają po 13 pokładów pasażerskich. Sama Costa Favolosa weszła do służby w 2011 roku i jest utrzymana w naprawdę przyzwoitym stanie. Od kilku lat statek ten miesiące od maja do września spędza w północnej Europie żeglując po jednej z tutejszych tras (oprócz Fiordów może to być również Bałtyk, rejsy po portach Holandii i W.Brytanii albo na Islandię) – według jakiegoś schematu podziału tras pomiędzy statki Costy. Warto przy tym dodać, że Costa Favolosa jest jednym z kilku (zazwyczaj 4-ech) statków Costy obsługujących latem region Europy Północnej. Z kolei zimą (od listopada do marca/kwietnia) Favolosa obsługuje trasy w Brazylii i Argentynie. Przez pozostałą część roku pływa głównie po Morzu Śródziemnym albo wykonuje jeden z rejsów repozycyjnych przemieszczając się pomiędzy tymi trzema regionami.

Akurat mój rejs w krainę norweskich fiordów był pierwszym jaki Costa Favolosa wykonywała w tym roku – do Kopenhagi przypłynęła po 2-tygodniowym rejsie repozycyjnym z Morza Śródziemnego.

Jeśli chodzi o standard statku oraz jego atrakcje dostępne dla gości to praktycznie niczym szczególnym nie odstaje on od pozostałych statków Costy i w zasadzie czytając dowolną relację nt. rejsu tą linią (może z wyjątkiem tych, które dotyczą najmniejszych statków) można spodziewać się, że kabiny, wnętrza statku, program dnia , codzienne atrakcje, rozwiązania dot. wycieczek, wyżywienia oraz wszelkich dodatków rozrywkowych będą zbliżone.

Poniżej zamieszczam kilka poglądowych zdjęć z Costa Favolosy – idąc od najwyższych pokładów w dół.

Image


Image

Image

Image

Image

Również życie wieczorne na statku nie odbiegało specjalnie od "statkowej" normy:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

A tymczasem około 17-ej zaliczyliśmy standardowe szkolenie na wypadek alarmu szalupowego. Zazwyczaj odbywa się ono na pokładzie szalupowym obok łodzi ratunkowych ale tym razem ze względu na niewielką liczbę osób, które wsiadały na statek w Kopenhadze odbyło się to w dużo bardziej komfortowych warunkach – nowych pasażerów podzielono na grupy językowe, wyznaczono miejsca zbiórki w różnych barach, gdzie obejrzeliśmy odpowiedni film. Poszło szybko, sprawnie i przyjemnie – tym bardziej, że tym razem nie trzeba było słuchać komunikatów w kilku wersjach językowych:-)

W kolejnej części napiszę co nieco nt. naszego pierwszego i jedynego (oprócz Kopenhagi oczywiście) portu w Danii – Aarhus.

PS. Jeśli chodzi o zwiedzanie Kopenhagi z perspektywy uczestnika rejsu wycieczkowego to polecam świetny przewodnik portowy dot. tego miasta. Można go znaleźć na stronie https://www.tomsportguides.com/port-guides.htmlMiałem pisać o Aarhus ale zapomniałem o wcześniejszym Warnemunde. Jest to dzielnica Rostocku oraz jeden z najpopularniejszych portów wycieczkowców w Niemczech – obok Hamburga oraz Kilonii.

Sama miejscowość jest nieduża i ma charakter wypoczynkowy zbliżony do polskich miejscowości turystycznych nad Bałtykiem. W lecie jest tutaj pewnie masa turystów ale w czasie naszego pobytu nie był to jeszcze sezon, więc w samym miasteczku było sennie i spokojnie.

My zacumowaliśmy praktycznie w samym centrum Warnemunde – kilkaset metrów od stacji kolejki miejskiej skąd co ok. 10 minut kursują pociągi S-Bahn do centrum Rostocku (drogę tę można pokonać również regularnie kursującym stateczkiem). Z górnego pokładu można praktycznie bez problemu ogarnąć wzrokiem całe Warnemunde:

Image

Główny cel pobytu w tym miejscu był związany z wymianą pasażerów – tutaj schodziła zdecydowana większość tych, którzy przypłynęli Costa Favolosą w ramach rejsu repozycyjnego z Morza Śródziemnego, miejsce których zajmowali nowi goście wybierający się na norweskie fiordy.

Trzeba szczerze powiedzieć, że w samym Warnemunde zbyt wiele do oglądania nie ma – ale chętni mogą łatwo i bardzo szybko dostać się do Rostocku, w którym oprócz kilku typowych atrakcji turystycznych jest masa sklepów i galerii handlowych, które jak zauważyłem cieszą się sporym powodzeniem.

Z racji tego, że w Rostocku miałem okazję już być wcześniej, tym razem potraktowałem pobyt w Warnemunde jako relaks przed fiordami i poza krótką przechadzką po mieście oddałem się błogiemu lenistwu.

Poniżej załączam kilka zdjęć z Warnemunde. Tuż obok portu w towarzystwie przyportowych barów można podziwiać rzeźby wykonane w piasku:


Dodaj Komentarz

Komentarze (28)

brzemia 31 maja 2018 17:09 Odpowiedz
Niesamowite zdjęcia, szkoda ze już po, ja sie dopiero pakuję a mój rejs zaczyna się 09 czerwca.Chciałem zrobić relację, ale widzę ze nie będzie już sensu. Mam nadzieję ze twoje opisy pomogą mi w mojej wyprawie.Musisz wyrobić się do piątku !!
greg2014 31 maja 2018 17:16 Odpowiedz
No jasne, że pisz relację. Zawsze jest sens-poza tym w końcu pojawi się jakaś relacja z rejsu na MSC. Poza tym nie wierzę, że w 100% będziemy w tych samych miejscach i mieli te same obserwacje-może nie jeśli chodzi o porty ale o lokalne atrakcje, możliwości ich zobaczenia itp. :-)Co do pisania, będę się starał ale nie wiem czy się wyrobię - w każdym razie możesz śledzić na bieżąco. W Norwegii na szczęście nie ma dopłat do roamingu a we fiordach praktycznie wszędzie jest zasięg 3G lub LTE (operator Telenor). Sugeruję jedynie, żebyś wybrał sobie ręcznie operatora ponieważ automaty (jak zresztą zapewne sam pamiętasz) na statku źle się kończą. Przy słabszym zasięgu automat potrafi przełączyć się na Telenor Maritime czyli sieć GSM generowaną przez statek (tak jest u Costy czy NCL ale w MSC pewnie podobnie bo to "morski standard"), w której ceny są kosmiczne.
brunoj 31 maja 2018 20:19 Odpowiedz
Wszystko wskazuje na to że w tym roku pogoda jest jak na Norwegię odlotowa i na razie zanosi się na to, że taka pozostanie przez kolejne tygodnie. Znajomy dzwonił że w Tromso prawie 10st ;-). W Stavanger (które pominęliście!) w zasadzie regularnie 25+, zaś ostatni weekend dobiło 30, szaleństwo na plażach, oraz na drogach dojazdowych do nich...Norwegia chyba faktycznie tak ma, że gdzie by się nie pojechało to znajdzie się urokliwe, a czasem wręcz powalające miejsca. I to bez względu na to czym podróżujemy.
zloty 5 czerwca 2018 21:46 Odpowiedz
Dzieki za relacje;) Opowiesz i pokazesz tez codzienne życie pasażera na samym statku?Wysłane z mojego SM-G930F przy użyciu Tapatalka
greg2014 5 czerwca 2018 23:39 Odpowiedz
@Złoty - Szczerze mówiąc tym razem planowałem skupić się przede wszystkim na trasie i tym co można było zobaczyć po drodze. Co do samego statku to z jednej strony traktowałem go głównie jako sypialnię/restaurację/bar i z racji intensywności rejsu mniej niż zwykle korzystałem z jego atrakcji - ale jeśli masz jakieś pytania, pytaj proszę śmiało. Postaram się odpowiedzieć.Samo funkcjonowanie na Costa Favolosa oraz jej organizacja i atrakcje wyglądają podobnie jak na innych rejsach Costy, gdzie opisałem to bardziej szczegółowo. Więcej informacji znajdziesz we wcześniejszych moich relacjach z pokładu statków Costy:rejs-wycieczkowy-z-florydy-karaiby,210,10564621-dni-na-statku-czyli-z-ziemi-wloskiej-do-dubaju,219,120651z-wyspy-na-wyspe-czyli-wyprawa-na-karaiby,211,123316
pawel9 6 czerwca 2018 23:48 Odpowiedz
Trudno się powstrzymać od pozostawienia komentarza oglądając Twoją fotorelacje. Kiedyś też miałem okazję popłynąć rejsem do Chin, ponieważ pracodawca zapewnił to mnie i mojej małżonce w Travelinc w ramach prezentu urodzinowego od firmy. Jako Klient zresztą uważam, że jest to jeden z czołowych organizatorów rejsów statkiem na jakiego można trafić. Każdy detal dopięty jest na ostatni guzik, nie ma zbędnego zamieszania tuż przed wyjazdem, bo nagle coś się przypomni. Ceny też są przyzwoite, można trafić na fajne promocje a dodatkowo w umowie nie ma żadnych ukrytych opłat i to się ceni. Piękne wspomnienia! Dzięki, że przypomniałeś mi o moich!
brzemia 7 czerwca 2018 14:22 Odpowiedz
Widziałeś tam drony lub informacje o zakazie lotów dronem ?juz nie mogę się doczekać, mam nadzieję ze pogoda będzie równie wspaniała jak Twoja.
greg2014 7 czerwca 2018 17:42 Odpowiedz
Dobre pytanie.Nie widziałem żadnych dronów. Tablic o zakazie ich wykorzystania też nie widziałem - ale za bardzo się pod tym kątem nie rozglądałem. Przy wejściu na szlak jest z tego co pamiętam jakaś tablica z mapą i zasadami poruszania, ale nie czytałem - sądzę jednak, że prędzej żeby zabrać czapkę i coś do jedzenia niż żeby nie używać dronów:-) Ale swoją drogą właśnie rzuciłem okiem na YT i są tam filmy kręcone z drona więc może można...Jeśli byś się na to zdecydował uważaj tylko na wodospady - już w sporej odległości od nich jest mniejszy lub większy prysznic. Szkoda by było drona, chociaż z tego co pamiętam parę dni na palmie na Kanarach zaliczył to i z fiordami sobie pewnie poradzi:-)
brzemia 8 czerwca 2018 10:30 Odpowiedz
jeśłi kogoś interesuje to mój rejs na fiordy który zaczyna się jutro z Kilonii właśnie staniał do 299E za osobę w kabinie z balkonem. Czasu jest mało ale wczoraj jeszcze kosztował 1499E od osoby.
tropikey 8 czerwca 2018 11:02 Odpowiedz
Piękna cena. Gdyby nie lot do Alesund za ok. 10 dni, to kto wie...Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
booboozb 9 czerwca 2018 13:03 Odpowiedz
Quote:Po fiordzie można też pływać mniejszymi jednostkami – nawet kajakami.Potwierdzam ;) (sprzed miesiąca).
brzemia 12 czerwca 2018 18:50 Odpowiedz
Normalnie czuję się jak z indywidualnym przewodnikiem. 24h wcześniej mam dokładny opis wraz ze zdjęciami. Prawdopodobnie nawet trawa jest z tego samego koszenia, a i ekspedientka w kasie pewnie ta sama. Jeszcze raz dzięki. Właśnie wypływam z Olden i jutro będe we Fläm.Czuje się zobowiązany na najblizszym spotkaniu postawić jakieś dobre piwo.Wysłane z taptaka.
greg2014 12 czerwca 2018 19:11 Odpowiedz
Polecam się na przyszłość:-) Mam nadzieję, że pogoda we Flam dopisze Wam tak samo jak mi.
tropikey 12 czerwca 2018 19:31 Odpowiedz
Zazdroszczę Wam tej pogody. Gdyby nie śnieg na niektórych zdjęciach, możnaby odnieść wrażenie, że rejs był gdzieś po Adriatyku :)Kto wie, może i nam się poszczęści od 20.06...Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
greg2014 12 czerwca 2018 21:06 Odpowiedz
@tropikey - z tego co pamętam ty lecisz chyba do Alesund. Zakładam, że to raczej nie jest miejsce na początek jakiegoś rejsu. Na długo ? Planujesz coś stacjonarnego czy jakaś objazdówka/opływówka :-) ?
tropikey 12 czerwca 2018 21:13 Odpowiedz
Niestety, nie rejs - a po tym, co tu (i u @brzemia) przeczytałem, to mocno żałuję. Ale i na to przyjdzie pora :)My w Alesund mamy bazę z Airbnb + auto. Przez 6 dni mamy zamiar skupić się na okolicach Alesund, a tych nie brakuje :)
brzemia 13 czerwca 2018 08:27 Odpowiedz
Norwegia z każdego środka lokomocji jest przepiękna. W tym roku pogoda jest wyjątkowa, myślę ze i tobie dopisze słońce przez 20h dziennie ;)Wysłane z taptaka.
tropikey 13 czerwca 2018 08:38 Odpowiedz
Niestety, prognozy są bardzo kiepskie. Już pal licho, że ma być 15 - 16 st. C (w sumie, na zwiedzanie to lepsze, niż 30), ale chmury i deszcze to prawdziwa zmora :(Po cichu liczę na to, że w ciągu tygodnia te złowieszcze zapowiedzi się choć ciut zmienią. Oby...Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
mmaratonczyk 13 czerwca 2018 09:06 Odpowiedz
Super relacja. Zaniepokoił mnie tylko jeden znak na Twoim zdjęciu, ten na trasie z zakazem rozbijania namiotu. Tak jest na całym szlaku czy tylko przy tym jeziorku ? Zamierzamy jedną noc spędzić gdzieś na wzgórzach w okolicy Bergen ale w pobliżu Sandvikspilen. Wiadomo, że trzeba się trochę oddalić od głównego szlaku, ale czy nie jest to teren jakiegoś Parku Narodowego? Pozdrawiam i życzę sobie takiej pogody jaką mieliście ;)
greg2014 13 czerwca 2018 09:27 Odpowiedz
@tropikey - W ciągu tygodnia to prognoza może się jeszcze zmienić kilka razy; na tym etapie bym się nie przejmował - za wcześnie.@mmaratonczyk - Podobne znaki widziałem wyłącznie w okolicach większych jezior - poza nimi nie przypominam sobie ani jednego. Poza tym na trasie Ulriken-Floyen widziałem dwa lub trzy rozbite namioty - nie wspominając o dzieciakach, o których pisałem - według relacji jednej z ich opiekunek nocowały one również w namiotach gdzieś w tej okolicy. Przewodnik, z którym miałem wycieczkę w Olden mówił, że w Norwegii prawo dopuszcza rozbijanie na jedną noc namiotów oraz rozpalanie ognia wszędzie (również na terenach prywatnych) za wyjątkiem tych, które wyraźnie zostały oznaczone zakazem - nakłada jednocześnie obowiązek posprzątania po sobie ale to raczej oczywiste.
brzemia 13 czerwca 2018 09:37 Odpowiedz
Odnośnie flamsbahny. Stoje przy kasach. Jest godzina 9.00. I na dzis nie ma juz biletów. Wysłane z taptaka.
greg2014 13 czerwca 2018 09:47 Odpowiedz
No to powiem, że szok...tydzień temu z biletami nie było problemów (akurat ja korzystałem z wycieczki ale byłem sprawdzić z ciekawości).Wygląda na to, że legendy internetowe na ten temat wbrew temu co napisałem są prawdziwe...
brzemia 13 czerwca 2018 09:58 Odpowiedz
Dopytałem w informacji. Wygląda to tak, że są bilety na 12.00 ale w 1 stronę lub powrót 3h później. Jako ze mydral to tylko stacja kolejowa i nic więcej, siedziec tam 3h i czekac na powrót to średnia atrakcja.Śewdnia wieku kupujących bilety to 70lat. Wątpię ze będą schodzić na dół.Wysłane z taptaka.
greg2014 13 czerwca 2018 10:11 Odpowiedz
Możecie zrobić coś podobnego jak ja - wyjechać albo do końca albo do przedostatniej stacji, zejść ze dwie stacje niżej i wsiąść do pociągu powrotnego. Między Vatnahalsen a Blomheller jest ok. 7-8 km naprawdę lajtowej trasy. Jakiś kilometr wcześniej jest Kardal ale chyba trzeba odejść gdzieś od drogi w bok. Blomheller i Berekvam są bezpośrednio przy drodze, którą się schodzi z Myrdal/Vatnahalsem w dół.
brzemia 13 czerwca 2018 10:13 Odpowiedz
Ja mam bilety kupione przez Internet. Z ciekawosci chciałem sprawdzić te teorie. Jak widac, częściowo są prawdziwe. Jeśli ktoś chce czekać kilka godzin na stacji to moze. Lepiej jednak zejść pieszo na dół.Wysłane z taptaka.
greg2014 13 czerwca 2018 10:17 Odpowiedz
A udało Ci się kupić bilet przez internet w obie strony ? Z tego co sprawdzałem to na https://www.nsb.no/ dostępne są tylko bilety w jedną stronę (oczywiście można kupić dwa pojedyncze - osobno tam i z powrotem chociaż wtedy jest drożej niż zwykły bilet łączony).W takim razie życzę miłych wrażeń na trasie :-)
greg2014 14 czerwca 2018 17:40 Odpowiedz
@mmaratonczyk - Z ciekawości sprawdziłem kwestię dot. rozbijania namiotów w górach u źródła. Z informacji na stronie https://en.visitbergen.com/things-to-do ... en-p984113 wynika, że jest to dozwolone. Najbardziej istotny fragment:Camping and swimming:Camping is allowed for up to 2 days in the city mountains. Exceptions around Fløyen and in areas close to drinking waters or waters supplying, adjoining or close to the drinking waters. Swimming is permitted in any water that is not drinking water or within the catchment for drinking waters.
sareth4 15 czerwca 2018 12:55 Odpowiedz
Świetna relacja ze wspaniałej wyprawy. Dzięki za zabranie do tylu pięknych miejsc :)