Wymyśliłem sobie kilkudniowy treking w Alpach i pod pretekstem prezentu urodzinowego przystąpiłem do realizacji. Wybór padł na Alpy Bergamskie, być może nie tak spektakularne jak pozostałe pasma alpejskie, ale byłem przekonany, że przygoda będzie niesamowita. Wyjazd zaplanowałem na początek czerwca. Wyprawa była zaplanowana jako niskokosztowa, a w górach miałem być samowystarczalny. Noclegi planowałem w schronach bezobsługowych (bivacco), albo pod namiotem.
Po długim oczekiwaniu nadszedł czas wyjazdu. Do Bergamo dostałem się Ryanem z Wrocławia. Ania zaoferowała się, że odbierze mnie z lotniska i podrzuci w góry. Takiej okazji nie mogłem przegapić. Po półgodzinie oczekiwania na brudnym terminalu pojawiła się Ania i od razu skierowaliśmy się na północ, w Dolinę Brembany. Szybko zostawiliśmy za plecami płaską Nizinę Padańską, a krajobraz stawał sięcoraz bardziej górski. Po godzinie byliśmy na miejscu, w Caronie. Tutaj się droga kończy, a zaczyna mój szlak. Wyekwipowany w pesto i kilka innych miejscowych specjałów, z niemiłosiernie ciężkim plecakiem zacząłem mozolną wędrówkę. Do przebycia miałem 1200 m w pionie, na Przeł. Publino 2364 m, gdzie znajduje się miejsce pierwszego noclegu – Biwak Pedrinelli. Do zmierzchu było 5-6 godzin, więc niewiele miałem czasu, żeby rozczulać się nad pięknymi alpejskimi krajobrazami. Po przejściu kilkuset metrów w górę zmieniła się pora roku. W dole zostawiłem piękną, kwitnącą, zieloną wiosnę i znalazłem się pośród zgniłej, burej trawy. Krajobraz umilały tylko wszechobecne krokusy. Im wyżej tym było więcej wody, spływającej z topniejącego śniegu. Do tego pogoda zaczęła się zmieniać, chmury przesłoniły szczyty i zrobiło się ciemno i ponuro. Byłem coraz bardziej zmęczony, coraz trudniej było wędrować po mokrym śniegu, a dnia zostawało coraz mniej. Ze zmęczenia coraz rzadziej podnosiłem głowę w kierunku przełęczy, bardziej wpatrywałem się w buty i uważałem żeby nie zjechać w dół po mokrym śniegu. O zmierzchu przekroczyłem próg schronu. Jest to kamienny budynek, wyposażony w ławę i łóżka piętrowe. Znaleźć można koce i to co zostawili turyści – świeczki, kawę, cukier, kartusze do kuchenki gazowej… Było bardzo zimno i wilgotno, ale poczucie bezpieczeństwa w kamiennych ścianach, dach nad głową, ciepły posiłek przy świecach poprawiły momentalnie humor.
Dolina Brembana w okolicach Pagliari (1314 m)
Las modrzewiowy w Dolinie Sambuzza
Krokusy w Dolinie Sambuzza
Kolacja w Biwaku Pedrinelli (2353 m)
Następnego dnia o poranku widoki z przełęczy wynagrodziły trud wspinaczki. Piękne słońce i niesamowite widoki na masyw Stelvio, Berninę i M. Disgrazia zapowiadały wspaniały treking. Czekały mnie również niespodzianki. Mimo, że Alpy Bergamskie nie są zbyt wysokie jak na alpejskie standardy (do 3000 m, a przełęcze do 2500 m), to na początku czerwca zalegało jeszcze bardzo dużo śniegu. Ja byłem raczej przygotowany na via ferratę (zabrałem uprząż, lonżę…), ale nie na chodzenie po śniegu. Bez czekana i raków musiałem swój plan wędrówki dostosowywać do panujących warunków. Zdecydowałem się na trawers doliny Brembana w kierunku wschodnim. Szlak prowadził powyżej granicy lasu i podziwiać można było piękne widoki. Po całodziennej wędrówce zacząłem rozglądać się za miejscem na nocleg. Stanąłem na lawinisku i w dole zobaczyłem piękną, zieloną polanę. Idealne miejsce na biwak. Zjechałem kilkadziesiąt metrów w dół po śniegu i pod wielką skałą znalazłem idealne miejsce na rozbicie namiotu. Przyjemnie było po wielu godzinach ściągnąć buty, przechadzać się na bosaka po zielonej trawie i korzystać z bieżącej wody w lodowatym strumieniu.
Przełęcz Publino (2364 m) o poranku
Selfie ;)
Widok z Przeł. Publino (2364m) w kierunku północnym - masyw Stelvio
Ukwiecone alpejskie łaki
M. Aga (2720 m)
Lago Diavolo (2142 m) i M. Aga (2720 m)
Najwyższa część Doliny Brembana
Rankiem obudziły mnie świstaki. Po sesji fotograficznej (już bez świstaków) i śniadaniu ruszyłem w dalszą drogę. Wędrowałem pięknym szlakiem, miejscami mocno eksponowanym. Trasa prowadziła tunelami i galeriami wykutymi podczas pierwszej wojny. Popołudniu dotarłem do schroniska Gemelli, gdzie zamierzałem spędzić noc w bardziej cywilizowanych warunkach. Zdążyłem wypić tylko kufelek piwa i schronisko zamknęli. Od czerwca schroniska powinny być czynne przez cały tydzień (była niedziela), ale ze względu na dużą ilość śniegu, otwarcie sezonu letniego przesunęli na połowę czerwca. Zostałem na lodzie, a dokładnie mówiąc to na tej wysokości to dosłownie na śniegu. Nie bardzo uśmiechał mi się nocleg w namiocie, w warunkach zimowych, więc zdecydowałem się zejść w dolinę. Oznaczało to pokonanie 1100 m różnicy wysokości, tym razem w dół, o czym kolana przypominały mi z każdym krokiem. Późnym popołudniem dotarłem na camping San Simone koło Branzi. Znalazłem właścicielkę i rozbiłem namiot. Byłem jedynym turystą, nie licząc emerytowanych Włochów, spędzających długie miesiące w swoich przyczepkach kampingowych. Zdecydowałem się zostać tutaj 2 noce (w cenie 6,5 euro/dzień) i po górach wędrować „na lekko”. Ciepły prysznic okazał się nieocenionym luksusem.
Poranny widok z namiotu
Idealne miejsce na biwak
Wiosna w całej okazałości
Szlak nr 213
Laghi Gemelli
Następnego dnia pojechałem autobusem do Foppolo. Jest to lokalny ośrodek narciarski, który o tej porze roku wygląda dość szkaradnie. Jak najszybciej chciałemzostawić tą miejscowość za plecami i wędrować górskimi szlakami. Z lekkim plecakiem to była zupełnie inna jakość, chociaż mięśnie pamiętały przebyte kilometry w poprzednich dniach. Dzień szybko minął i szykowałem się do ostatniej nocy w Alpach Bergamskich.
Rozwidlenie szlaków na Przeł. Croce (1953 m)
Alpy Bergamskie w okolicach Foppolo
Alpy Bergamskie
Na ostatni dzień przewidziałem zwiedzanie Bergamo i powrót do kraju. Ale najpierw musiałem się tam dostać. W tym celu udałem się na przystanek autobusowy. Po 15 minutach, gdy autobus wciąż nie nadjeżdżał pomyslałem sobie, że we Włoszech to nic takiego. Po półgodzinie zacząłem się denerwować bo czekała mnie jeszcze przesiadka w Piazza Brembana. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i ruszyć dalej autostopem. Zatrzymał się pierwszy kierowca i zabrał mnie do Piazza Brembana. Na dworcu autobusowym było zaskakująco pusto i wszystko było pozamykane. Po 15 minutach dostrzegłem powiewającą karteczkę, google pomógł mi ją przetłumaczyć. Dowiedziałem się że dzisiaj jest strajk, do godziny 12. W południe jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawili się podróżni, autobusy. Dotarłem do Bergamo. Zostawiłem plecak w przechowalni bagażu na dworcu autobusowym i pojechałem zwiedzać stare miasto (Citta Alta). Stara część Bergamo znajduje się na wzgórzu i otoczona jest murami miejskimi. Najlepiej jest się tam dostać kolejką szynową (bilety jak na komunikację miejską). Stara część Bergamo jest piękna, z wieloma zabytkami, uroczymi ciasnymi uliczkami. Miejsce warte spędzenia kilku godzin, a może nawet weekendu.
Bergamo
Bergamo
Bergamo
Bergamo
Ze względu na dogodne, wieczorne godziny lotu wróciłem Wizzairem do Pyrzowic. Piękna przygoda, już planuję kolejny wyjazd…
też chcę tam jechać ale ja nie dam rady z plecakiem ciężkim chodzić i sama spać pod namiotem,ciekawe czy jest jakaś miejscowość skąd wychodza szlaki i gdzie można się zatrzymać....
disco_ibizateż chcę tam jechać ale ja nie dam rady z plecakiem ciężkim chodzić i sama spać pod namiotem,ciekawe czy jest jakaś miejscowość skąd wychodza szlaki i gdzie można się zatrzymać....
W Alpy Bergamskie można się dostać 2 dolinami - Brembana i Seriana. Na końcu tych dolin są miasteczka - Carona i Valbondione. Jest tam sporo pensjonatów oraz całoroczne campingi. W tych górach jest bardzo gęsta sieć schronisk górskich, które w większości są otwarte codziennie od czerwca do września. Radzę miejsce wcześniej zarezerwować, bo we Włoszech nie jest znane pojęcie "podłoga". Myślę że wędrówka od schroniska do schroniska może być najprzyjemniejsza. W ten sposób planuję kolejny wyjazd w Dolomity we wrześniu. Planuję również korzystać ze schronów, bo są zazwyczaj pięknie położone wysoko w górach.
Bajkowa wyprawa, zdjęcia zapierają dech w piersiach. No i ten spokój, który bije od tych krajobrazów. Inspiracja na późnowiosenną wyprawę podobnym szlakiem JEST! :) Dzięki!
david-dBajkowa wyprawa, zdjęcia zapierają dech w piersiach. No i ten spokój, który bije od tych krajobrazów. Inspiracja na późnowiosenną wyprawę podobnym szlakiem JEST! :) Dzięki!
Najlepsza relacja jaką czytałem na fly4free. Nawet zdjęcia mają opisy co jest bardzo rzadko spotykane na fly4free, chyba ludzie nie wiedzą co jest na ich zdjęciach z podróży.
Bardzo ciekawa relacja i piękne zdjęcia! (ale korzystając z faktu bycia w górach przez cały dzień, fotografowałabym o świcie :) - chyba że nie było spektakularnych wschodów?)
malgosia_kBardzo ciekawa relacja i piękne zdjęcia! (ale korzystając z faktu bycia w górach przez cały dzień, fotografowałabym o świcie :) - chyba że nie było spektakularnych wschodów?)
Dzięki Małgosiu :) Wschody mnie też trochę rozczarowały (np. Przeł. Publino), oprócz lekko cieplejszej barwy trudno rozpoznać, że to właśnie wczesna pora poranna. Tak samo w kolejny dzień - słońce wstało i po prostu oświetliło szczyty, a w dolinach jeszcze cień. Zdecydowanie zabrakło ferii barw...
Jak zwykle ciekawość skłoniła mnie do poczytania o górach i jak zwykle tego żałuję, bo już przebieream nogami, by się tam znaleźć, a tak bym sobie spokojnie żył nieświadomy. Gratuluję doznań i widoków! :)
Super relacja, a widoki po prostu bajeczne!
Chciałbym czegoś takiego spróbować...kilkudniowy wyjazd, małe koszty całej wyprawy, namiot, biwak i wędrówka po górach!
Ale nie mam z kim, a sam się nie odważe:)
Gdyby akurat ktoś szukał towarzysza to jestem chętny:))
pozdro
Piękna relacja. Mam dwa pytania praktyczne :) Z Twojej relacji wnioskuję, że wiedziałeś wcześniej o biiwaku Pedrinelli. Skąd, jeśli można wiedzieć? Ostatnio robiłam research apropos noclegów w okolicy Como, bo chciałam się tam wybrać z namiotem, i często nie było nawet cen campingów... I drugie - czy ten szlak może przejść osoba lubiąca góry, ale nie zaawansowana na tyle, by chodzić np. po łańcuchach?:) Wygląda na to, że tak, ale wolę się upewnić.
staralfurPiękna relacja. Mam dwa pytania praktyczne :) Z Twojej relacji wnioskuję, że wiedziałeś wcześniej o biiwaku Pedrinelli. Skąd, jeśli można wiedzieć? Ostatnio robiłam research apropos noclegów w okolicy Como, bo chciałam się tam wybrać z namiotem, i często nie było nawet cen campingów... I drugie - czy ten szlak może przejść osoba lubiąca góry, ale nie zaawansowana na tyle, by chodzić np. po łańcuchach?:) Wygląda na to, że tak, ale wolę się upewnić.
Cieszę się, że się podobało, już staram się pomóc. Pierwsze źródło informacji to niewątpliwie dobra mapa turystyczna w skali 1:50 000 lub 1:25 000. Polecam wydawnictwa Compass lub Tabacco (moje ulubione). Do kupienia m. in. tutaj: http://ksiegarnia-podroznika.pl/index.php Nieoceniona na temat biwaków i schronisk jest strona: http://www.rifugi-bivacchi.com/en/default.aspx Znajdziesz tam opisy wszystkich (?) górskich noclegowni we Włoszech.
Informacje ze strony pochodzą czasem sprzed kilku lat i starałem się zweryfikować je w necie, w różnych relacjach i też na youtube (nie ma tego dużo). Bywają pojedyncze przypadki że biwak zamienił miejscowy pasterz na dom dla swoich owiec ;) (ale to jest naprawdę pojedynczy przypadek i nie w tych górach). Niektóre biwaki są ogólnodostępne, ale klucz należy pobrać w gminie lub towarzystwie górskim (ja te omijałem, bo to komplikuje marszrutę). Mój szlak nie wymagał umiejętności wspinaczkowych, ani wyposażenia (zmodyfikowałem go w trakcie bo via-ferraty były jeszcze zasypane śniegiem). Zdarzają się momenty o sporej ekspozycji, ale jak ktoś nie ma wielkiego lęku wysokości to sobie poradzi. Konieczna jest za to dobra kondycja. Zaplanowałem podejścia czasami po 1500 m i zejścia 700-800 m dziennie. To tak jakby w jeden dzień wejść z Zakopanego na Rysy i zejść w którąś dolinę i tak przez 4 dni ;)
Jeszcze jedna rzecz. Na włoskich mapach szlaki nie są oznaczane kolorami tylko szrafurą: linia ciągła - szlak bardzo prosty, najczęściej po utwardzonej drodze, linia przerywana - powiedzmy po ścieżce, miejscami bardziej stromo, linia kropkowana - szlak wymagający kondycji, braku lęku wysokości i "obycia" z górami. Można go przejść bez sprzętu (lonży, uprzęży itd), ale jego odcinki często za zabezpieczone linkami, łańcuchami lub drabinkami. Via ferraty są specjalnie oznaczone i mają swoje nazwy i stopnie trudności (wymagany sprzęt do asekuracji i kask). W ten sposób łatwo zaplanować trasę do swoich umiejętności. I jeszcze tylko jedna rada - proszę nie liczyć odległości tylko różnicę wysokości, to jest prawdziwy wyznacznik (chyba że wędrujemy tylko płaskimi dolinami).
grzegorz-firlitOstatnia bardzo fajna rzecz: http://geoportale.caibergamo.it/caibergamo_gfmaplet/ Interaktywna mapa (GIS-owa) z opisami szlaków, profilami trasy, zdjęciami itd (nacisnąć ikonkę "i" wybrać szlak, otworzy się okienko i kliknąć ikonkę "lupy". Klikać, kombinować, bardzo dużo informacji. Cały portal (strona główna) tutaj: http://geoportale.caibergamo.it/sentieri
Bardzo fajna relacja. Dzięki temu sama niebawem ruszam w te rejony. Mam pytanie czy trasę Carona - Mt.Aga i powrót do Carony da się zrobić jednego dnia?
grzegorz-firlitOstatnia bardzo fajna rzecz: http://geoportale.caibergamo.it/caibergamo_gfmaplet/ Interaktywna mapa (GIS-owa) z opisami szlaków, profilami trasy, zdjęciami itd (nacisnąć ikonkę "i" wybrać szlak, otworzy się okienko i kliknąć ikonkę "lupy". Klikać, kombinować, bardzo dużo informacji. Cały portal (strona główna) tutaj: http://geoportale.caibergamo.it/sentieri
Bardzo fajna relacja. Dzięki temu sama niebawem ruszam w te rejony. Mam pytanie czy trasę Carona - Mt.Aga i powrót do Carony da się zrobić jednego dnia?
Na M. Aga nie ma szlaku, możesz dojść do Lago del Diavolo 2142 m, albo wyżej na przełęcz Passo di Cigola 2486 m, najbliżej jak się da do M. Aga. Do Lago del Diavolo szeroka, utwardzona droga, powyżej na przełęcz trawers bez trudności technicznych. Masz kondycję i wyjdziesz wcześnie to spacerowym tempem zrobisz taką trasę. Powodzenia
Dziękuję bardzo za informacje. Już wróciliśmy z wyjazdu, na 2 dni wyrwaliśmy się z Bergamo i spędziliśmy je w dolinie Brembana. Były to dwa mocno rowerowe dni. Udało nam się dostać także pod M. Aga (rowerami). Dzięki jeszcze raz za inspirację, bo pewnie bez Twojej relacji nigdy nie dotarlibyśmy w te okolice. Zapraszam na moją relację (będzie w kilku odcinkach): http://renata-fotografia.blogspot.com/2015/07/alpy-bergamskie-dolina-brembana-i-m-aga.html
Alpi Orobie, Bergamasche nr 104. Mapa turyst., foliowana wyd. Kompass skala: 1:50 000
dostępna np tutaj:
http://ksiegarnia-podroznika.pl/product-pol-38544-Alpi-Orobie-Bergamasche-nr-104-Mapa-turystyczna.html
Czy mógłbyś napisać, z której dokładnie mapy korzystałeś jeśli chodzi o Kompass lub którą polecasz?
Cześć! Ja również planuje wyjazd do Bergamo w celu wycieczek pieszych :) Wylatuje w piątek rano i wracam we wtorek także rano. Wycieczkę również planuje solo, ale nie mam aż takiego doświadczenia i chciałabym szlaki o poziomie średnim i noclegi zarezerwować w schroniskach lub w jakiś kwaterach. Czy możesz polecić mi jakieś szlaki lub jakieś punkty, na które powinnam zwrócić uwagę? Będę mega wdzięczna za pomoc i nakierowanie :)
PS. świetna fotorelacja, zapiera dech w piersiach :)
Cześć, a możesz mi podać maila do siebie lub napisać do mnie? Bo nie mogę odpowiadać na Twoje wiadomości, chyba nie mam jeszcze zbyt rozbudowanego konta :) kirol.monika@gmail.com
Po długim oczekiwaniu nadszedł czas wyjazdu. Do Bergamo dostałem się Ryanem z Wrocławia. Ania zaoferowała się, że odbierze mnie z lotniska i podrzuci w góry. Takiej okazji nie mogłem przegapić. Po półgodzinie oczekiwania na brudnym terminalu pojawiła się Ania i od razu skierowaliśmy się na północ, w Dolinę Brembany. Szybko zostawiliśmy za plecami płaską Nizinę Padańską, a krajobraz stawał sięcoraz bardziej górski. Po godzinie byliśmy na miejscu, w Caronie. Tutaj się droga kończy, a zaczyna mój szlak. Wyekwipowany w pesto i kilka innych miejscowych specjałów, z niemiłosiernie ciężkim plecakiem zacząłem mozolną wędrówkę. Do przebycia miałem 1200 m w pionie, na Przeł. Publino 2364 m, gdzie znajduje się miejsce pierwszego noclegu – Biwak Pedrinelli. Do zmierzchu było 5-6 godzin, więc niewiele miałem czasu, żeby rozczulać się nad pięknymi alpejskimi krajobrazami. Po przejściu kilkuset metrów w górę zmieniła się pora roku. W dole zostawiłem piękną, kwitnącą, zieloną wiosnę i znalazłem się pośród zgniłej, burej trawy. Krajobraz umilały tylko wszechobecne krokusy. Im wyżej tym było więcej wody, spływającej z topniejącego śniegu. Do tego pogoda zaczęła się zmieniać, chmury przesłoniły szczyty i zrobiło się ciemno i ponuro. Byłem coraz bardziej zmęczony, coraz trudniej było wędrować po mokrym śniegu, a dnia zostawało coraz mniej. Ze zmęczenia coraz rzadziej podnosiłem głowę w kierunku przełęczy, bardziej wpatrywałem się w buty i uważałem żeby nie zjechać w dół po mokrym śniegu. O zmierzchu przekroczyłem próg schronu. Jest to kamienny budynek, wyposażony w ławę i łóżka piętrowe. Znaleźć można koce i to co zostawili turyści – świeczki, kawę, cukier, kartusze do kuchenki gazowej… Było bardzo zimno i wilgotno, ale poczucie bezpieczeństwa w kamiennych ścianach, dach nad głową, ciepły posiłek przy świecach poprawiły momentalnie humor.
Dolina Brembana w okolicach Pagliari (1314 m)
Las modrzewiowy w Dolinie Sambuzza
Krokusy w Dolinie Sambuzza
Kolacja w Biwaku Pedrinelli (2353 m)
Następnego dnia o poranku widoki z przełęczy wynagrodziły trud wspinaczki. Piękne słońce i niesamowite widoki na masyw Stelvio, Berninę i M. Disgrazia zapowiadały wspaniały treking. Czekały mnie również niespodzianki. Mimo, że Alpy Bergamskie nie są zbyt wysokie jak na alpejskie standardy (do 3000 m, a przełęcze do 2500 m), to na początku czerwca zalegało jeszcze bardzo dużo śniegu. Ja byłem raczej przygotowany na via ferratę (zabrałem uprząż, lonżę…), ale nie na chodzenie po śniegu. Bez czekana i raków musiałem swój plan wędrówki dostosowywać do panujących warunków. Zdecydowałem się na trawers doliny Brembana w kierunku wschodnim. Szlak prowadził powyżej granicy lasu i podziwiać można było piękne widoki. Po całodziennej wędrówce zacząłem rozglądać się za miejscem na nocleg. Stanąłem na lawinisku i w dole zobaczyłem piękną, zieloną polanę. Idealne miejsce na biwak. Zjechałem kilkadziesiąt metrów w dół po śniegu i pod wielką skałą znalazłem idealne miejsce na rozbicie namiotu. Przyjemnie było po wielu godzinach ściągnąć buty, przechadzać się na bosaka po zielonej trawie i korzystać z bieżącej wody w lodowatym strumieniu.
Przełęcz Publino (2364 m) o poranku
Selfie ;)
Widok z Przeł. Publino (2364m) w kierunku północnym - masyw Stelvio
Ukwiecone alpejskie łaki
M. Aga (2720 m)
Lago Diavolo (2142 m) i M. Aga (2720 m)
Najwyższa część Doliny Brembana
Rankiem obudziły mnie świstaki. Po sesji fotograficznej (już bez świstaków) i śniadaniu ruszyłem w dalszą drogę. Wędrowałem pięknym szlakiem, miejscami mocno eksponowanym. Trasa prowadziła tunelami i galeriami wykutymi podczas pierwszej wojny. Popołudniu dotarłem do schroniska Gemelli, gdzie zamierzałem spędzić noc w bardziej cywilizowanych warunkach. Zdążyłem wypić tylko kufelek piwa i schronisko zamknęli. Od czerwca schroniska powinny być czynne przez cały tydzień (była niedziela), ale ze względu na dużą ilość śniegu, otwarcie sezonu letniego przesunęli na połowę czerwca. Zostałem na lodzie, a dokładnie mówiąc to na tej wysokości to dosłownie na śniegu. Nie bardzo uśmiechał mi się nocleg w namiocie, w warunkach zimowych, więc zdecydowałem się zejść w dolinę. Oznaczało to pokonanie 1100 m różnicy wysokości, tym razem w dół, o czym kolana przypominały mi z każdym krokiem. Późnym popołudniem dotarłem na camping San Simone koło Branzi. Znalazłem właścicielkę i rozbiłem namiot. Byłem jedynym turystą, nie licząc emerytowanych Włochów, spędzających długie miesiące w swoich przyczepkach kampingowych. Zdecydowałem się zostać tutaj 2 noce (w cenie 6,5 euro/dzień) i po górach wędrować „na lekko”. Ciepły prysznic okazał się nieocenionym luksusem.
Poranny widok z namiotu
Idealne miejsce na biwak
Wiosna w całej okazałości
Szlak nr 213
Laghi Gemelli
Następnego dnia pojechałem autobusem do Foppolo. Jest to lokalny ośrodek narciarski, który o tej porze roku wygląda dość szkaradnie. Jak najszybciej chciałemzostawić tą miejscowość za plecami i wędrować górskimi szlakami. Z lekkim plecakiem to była zupełnie inna jakość, chociaż mięśnie pamiętały przebyte kilometry w poprzednich dniach. Dzień szybko minął i szykowałem się do ostatniej nocy w Alpach Bergamskich.
Rozwidlenie szlaków na Przeł. Croce (1953 m)
Alpy Bergamskie w okolicach Foppolo
Alpy Bergamskie
Na ostatni dzień przewidziałem zwiedzanie Bergamo i powrót do kraju. Ale najpierw musiałem się tam dostać. W tym celu udałem się na przystanek autobusowy. Po 15 minutach, gdy autobus wciąż nie nadjeżdżał pomyslałem sobie, że we Włoszech to nic takiego. Po półgodzinie zacząłem się denerwować bo czekała mnie jeszcze przesiadka w Piazza Brembana. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i ruszyć dalej autostopem. Zatrzymał się pierwszy kierowca i zabrał mnie do Piazza Brembana. Na dworcu autobusowym było zaskakująco pusto i wszystko było pozamykane. Po 15 minutach dostrzegłem powiewającą karteczkę, google pomógł mi ją przetłumaczyć. Dowiedziałem się że dzisiaj jest strajk, do godziny 12. W południe jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawili się podróżni, autobusy. Dotarłem do Bergamo. Zostawiłem plecak w przechowalni bagażu na dworcu autobusowym i pojechałem zwiedzać stare miasto (Citta Alta). Stara część Bergamo znajduje się na wzgórzu i otoczona jest murami miejskimi. Najlepiej jest się tam dostać kolejką szynową (bilety jak na komunikację miejską). Stara część Bergamo jest piękna, z wieloma zabytkami, uroczymi ciasnymi uliczkami. Miejsce warte spędzenia kilku godzin, a może nawet weekendu.
Bergamo
Bergamo
Bergamo
Bergamo
Ze względu na dogodne, wieczorne godziny lotu wróciłem Wizzairem do Pyrzowic. Piękna przygoda, już planuję kolejny wyjazd…