0
greg2014 26 listopada 2018 13:31
Image

Z poziomu cytadeli (i nie tylko) roztaczają się nieprawdopodobne widoki we wszystkie strony, które je otaczają.

Na początek widok w stronę Baseterre (samego miasta nie widać):

Image

Warto zwrócić uwagę na różnicę poziomów pomiędzy punktem obserwacyjnym a tym co jest poniżej. Na terenie fortecy nie ma praktycznie nigdzie żadnych barierek ani ostrzeżeń – a jeden krok dalej potrafi być pionowa ściana w dół…

A to panorama w przeciwnym kierunku – z widokiem na kolejną wyspę St. Eustatius. Dalej (na lewo od niej, prawie niewidoczna) – jest Saba.

Image

Na obu powyższych zdjęciach, tuż przy brzegu można zobaczyć za to drogę, którą prowadzi praktycznie cały czas wzdłuż brzegu i którą przyjechałem z Baseterre.

I jeszcze widok na góry i las deszczowy. Góry zresztą co chwilę były zasłonięte chmurami – prawdopodobnie była w nich wtedy niezła ulewa (bazuję tutaj na moich doświadczeniach z wizyt w lasach deszczowych podczas poprzedniego rejsu):

Image

Częścią fortecy jest tzw. małpie wzgórze – wyłącznie trawiaste, z jednej strony porośnięte bardzo gęstym lasem i gwałtownie (prawie pionowo) opadające w dół:

Image

Image

Porozmawiałem trochę z pracownikami, których na terenie kompleksu można było spotkać dosłownie na każdym kroku. Powiedzieli mi, że małpy można na wspomnianym wzgórzu spotkać tylko rano i wieczorem, gdy nie ma ludzi – w ciągu dnia schodzą one do lasu poniżej, gdzie nikt im nie przeszkadza. Poza tym ponoć bardzo źle reagują na sygnał klaksonu, którego używanie na St.Kitts w wielu miejscach jest co ciekawe obowiązkowe (np. należy go użyć przed wejściem w ostry zakręt – nakazuje tego odpowiedni znak).

Na zboczach Brimstone Hill Fortress można zobaczyć też całkiem dorodne kaktusy:

Image

Jeśli chodzi o zwierzaki, to na moje pytanie, czy na wyspie można spotkać iguany padła odpowiedź zdecydowanie negatywna. Są jedynie ich małe imitacje, które faktycznie pojawiają się w wielu miejscach i przypominają mikro-krokodylki. Są niestety tak szybkie, że nie udało mi się żadnemu z nich zrobić dobrego zdjęcia. Poniższe wybrałem najlepsze z nich, ale i tak kiepskie:

Image

W sumie na terenie twierdzy, chodząc po jej różnych obiektach spędziłem blisko 3 godziny. W drodze powrotnej udało mi się jeszcze namierzyć małpkę – niestety na to, aby zmienić obiektyw i zrobić lepsze zdjęcie nie było najmniejszych szans:

Image

Zejście do głównej drogi, którą kursują busy zajęło mi maksymalnie 15 minut (w sumie nic dziwnego – z góry zawsze łatwiej :-)). Na sam bus czekałem max. 30 sekund. Nie wiem czy to kwestia szczęścia, czy nie, ale mam wrażenie, że na St.Kitts jeżdżą one dosłownie jeden za drugim. Trzeba jedynie dać mu znak, żeby się zatrzymał.

Schodząc w dół wdałem się jeszcze w krótką pogawędkę ze strażnikiem parku, który, gdy usłyszał skąd jestem powiedział mi, że niespełna tydzień temu, również ze statku była duża wycieczka Polaków z polskim przewodnikiem. Ciekawe z którego statku ?

Droga powrotna minęła równie ciekawie jak w przeciwnym kierunku. Warto wspomnieć jedynie o tym, że na całym odcinku nie widziałem ani jednej plaży. Morze dochodzi niemal bezpośrednio do drogi:

Image

Po dotarciu do miasta, poszwendałem się jeszcze po Baseterre – ale o tym napiszę przy okazji kolejnej wizyty w St.Kitts (zgodnie z programem rejsu będę tutaj jeszcze jeden raz - za kilka dni).

A wieczorem na statku czekało nas jeszcze parę atrakcji.

Po pierwsze, pod koniec kolacji czekała nas prezentacja całej kucharskiej wierchuszki z towarzyszącą im armią kucharzy, kuchcików, kelnerów, ich asystentów i nie wiadomo kogo jeszcze:

Image

Po tym w teatrze zaliczyłem typowo włoskie show:

Image

Image

…a o 23 w Grand Barze ku zaskoczeniu wszystkich rozstawiono przenośne minibufety, gdzie serwowano naleśniki na słodko – prosto z patelni:

Image

Co ciekawe, za patelniami stanęło samo szefostwo kuchni – główny kucharz, dyrektor restauracji oraz szefowie poszczególnych sal w restauracjach. Naprawdę miło :-)

PS. Polski dowód osobisty przy powrocie na statek wzbudził spore zainteresowanie w porcie – ale wystarczył :-)@cccc - no akurat na statkach wycieczkowych to już chyba od iluś lat (wyłączając ultraluksusowe linie) obsługa jest mocno azjatycka - zazwyczaj z wyłączeniem menadżerów

@samaki9 - na tym statku jeszcze nie widziałem, na poprzednim było kilka osób z Litwy i Bułgarii. Są za to barmani - ale to zdecydowana mniejszość.Jesteśmy już na Martynice. No, prawie - bo na razie można ją tylko zobaczyć z kabiny – ale już niemal na rzut kamieniem. A jak Martynika to Unia Europejska, bezpłatny roaming i generalnie bardziej poważna cywilizacja. Tutaj też spora część pasażerów kończy swój rejs – a jednocześnie na pokład wchodzi nowa grupa na ich miejsce. Podobnie będzie w kolejnych dwóch portach – na Gwadelupie oraz na Dominikanie. A mi nie wiadomo kiedy minęły właśnie 2 tygodnie rejsu…

A to pierwsze fotki z pokładu statku w Fort-de-France na Martynice:

Image

Image

W górach sporo chmur. Mam nadzieję, że nigdzie nie złapie mnie deszcz – a o tym, że na Martynice (podobnie jak na Gwadelupie) potrafi porządnie padać miałem już okazję się przekonać.

Mam jeszcze trochę zaległości z relacji z St.John’s na Antigua, ale za dużo się ostatnio dzieje i nie bardzo jest kiedy na spokojnie wszystko zebrać i napisać jakąś depeszę na forum F4F. Postaram się nadrobić zaległości wieczorem.

Ponieważ w tym roku jestem na Martynice już trzeci raz (dwa poprzednie razy odbywały się również w ramach rejsu – na początku roku), zanim wrzucę coś z dzisiaj, odsyłam zainteresowanych do mojej poprzedniej relacji:

Z pierwszego dnia pobytu, w tym relacji z pobytu w ogrodach Balata można ją znaleźć tutaj: z-wyspy-na-wyspe-czyli-wyprawa-na-karaiby,211,123316&p=1040610#p1040610

Z drugiego dnia pobytu, w tym z martynickich plaż relację można ją znaleźć tutaj: z-wyspy-na-wyspe-czyli-wyprawa-na-karaiby,211,123316&p=1043656#p1043656

Na dzisiaj mam zaplanowaną całodniową wycieczkę, którą wykupiłem na statku – tak, abym mógł zobaczyć również coś więcej poza samą stolicą wyspy.

O tym jak ona wyglądała, napiszę wkrótce :-)@metia – temat jest zdecydowanie ciekawy ale budzi też jak się dzisiaj przekonałem emocje wśród samych Holendrów. Tak się złożyło, że dzisiaj miałem okazję na lunchu dosiąść się do pary z Holandii, która jak wyszło w trakcie rozmowy, mieszka w Arnhem. W którymś momencie dyskusja zeszła nam na temat desantu pod Arnhem w końcowej fazie II WŚ i gen.Sosabowskiego, który tam jest uważany za bohatera a w Polsce został niemal zapomniany – i rozmawiając na ten temat zostałem szybko ich dobrym kumplem :-). A ponieważ rozmawiało się nam bardzo fajnie, przeszliśmy też na inne tematy (w końcu na jedzenie trzeba trochę czekać) i sami z siebie poruszyli temat swoich byłych kolonii z St.Maarten na czele. Najkrótsze podsumowanie byłoby takie: większość Holendrów z wielką ulgą pozbyłaby się dawnych kolonii i nikt by za nimi nie płakał, bo co roku trzeba ich budżety łatać środkami z Europy. Pomijając fakt, że lokalne społeczności są tego w pełni świadome i wykorzystują sytuację – i z tego powodu hasła o niepodległości raczej nie mają na poszczególnych wyspach szans na istotniejsze poparcie. To jest oczywiście ich zdanie, można mieć inne – ale pokazuje kierunek myślenia co najmniej części Holendrów o dawnych swoich zdobyczach kolonialnych.

A wracając do relacji nadrabiam zaległości z wczoraj - czyli wizyty w kolejnym wyspiarskim mikropaństewku czyli Antigua i Barbuda. Tak się złożyło, że na naszej trasie pojawiła się pierwsza z wysp składająca się na nazwę tego państwa.

Antigua to ponoć wyspa, na której jest 365 plaż – po jednej na każdy dzień w roku. To chyba najbardziej oklepany slogan na temat tej wyspy – wątpię zresztą, żeby ktoś naprawdę liczył te plaże.

Po tym co zobaczyłem mam też jakieś zdanie na ten temat…ale po kolei :-)

Costa Pacifica zacumowała w stolicy wyspy - St.John’s. Tym razem mieliśmy w porcie towarzysza – nieco mniejszy wycieczkowiec linii NCL.

Image

Image

Nabrzeże dla wycieczkowców jest tutaj położone praktycznie w centrum miasta:

Image

Image

Sprawnie zszedłem ze statku i zaliczyłem błyskawiczną wizytę w informacji turystycznej, gdzie zdobyłem obowiązkową mapkę oraz podstawową informację – tzn. gdzie zlokalizowany jest przystanek komunikacji publicznej. Tym razem pani się niczemu nie dziwiła :-)

Co ciekawe, w stosunkowo małej mieścinie jaką jest St.John’s są dwa dworce autobusowe – każdy obsługuje inną część wyspy. Biorąc pod uwagę, że cała wyspa też jest raczej miniaturowa, było to dla mnie trochę dziwne. Ale widać tak ma być.

Moim celem na ten dzień była wizyta w parku narodowym o nazwie „Nelson’s Dokyards”, zlokalizowanym wokół English Harbour – na przeciwnym krańcu wyspy w stosunku do miejsca postoju statku. Nazwa parku nieprzypadkowo związana jest z jednym z najbardziej znanych admirałów angielskich – to właśnie na Antigui Horatio Nelson zaczynał swoją marynarską przygodę i spędził tutaj co prawda krótki ale bardzo istotny jak się później okazało kawałek swojego marynarskiego życia.

Kursy do English Harbour wykonywane są z dworca West autobusem linii 17. Sam dworzec nie różni się od innych na karaibskich wysepkach:

Image

Dla zainteresowanych przy okazji zamieszczam listę kierunków obsługiwanych z tego dworca:

Image

Same trasy są obsługiwane przez zdezelowane busy, które podobnie jak na St.Kitts można rozpoznać w zasadzie wyłącznie po numerze rejestracyjnym (tutaj zaczyna się od „BUS” – to w sposób nie budzący wątpliwości informuje, że mamy do czynienia z środkiem komunikacji publicznej). Jedynym oznaczeniem jest umieszczony za przednią szybą w kółku numer linii – poza tym żadnych napisów ani informacji o kierunkach.

Rozkład jazdy nie istnieje. Autobus odjeżdża z dworca, wtedy kiedy jest pełny. Najgorsze było czekanie na zapełnienie ostatnich 2-3 miejsc. Ale na kierowcę nie było mocnych – ruszył dopiero wtedy, kiedy dokładnie wszystkie miejsca były zajęte. Ale widać, że to tutaj standard. Wszyscy cierpliwie czekali, chociaż zajęło to prawie 40 minut…

Przejazd kosztuje 2 dolary amerykańskie i trwa około pół godziny (to zaledwie 15 km ale bus zatrzymuje się dosłownie co kilkaset metrów a korki przy wyjeździe z St.John’s są całkiem spore – pomijając już fakt, że ilość dziur w drodze mogłaby konkurować z naszymi drogami z czasów późnego PRL).

Na szczęście nie trzeba się zastanawiać gdzie wysiadać. Ostatni przystanek jest położony dokładnie na wprost wejścia do Nelson’s Dokyards (poniżej akurat tablica pożegnalna):

Image

Wstęp na teren parku narodowego (taki status ma cały kompleks) kosztuje 8 USD (płatne wyłącznie gotówką). Zaliczyłem kordon straganów i w końcu wszedłem w obszar budynków kolonialnych, pięknie przystrzyżone trawniczków i nieprzyzwoicie wręcz drogich jachtów, które cumują w tutejszej marinie.

Na kompleks składa się około 10 budynków, z których większość jest możliwa do obejrzenia głównie z zewnątrz. Kluczowe informacje o bazie marynarki i jej historii oraz o samym Nelsonie i jego pobycie na Antigua można znaleźć w niewielkim muzeum:

Image

W pozostałych budynkach znajdują się różnego rodzaju knajpy, sklepiki, hotel oraz warsztaty i pracownie związane z mariną. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć z tego miejsca:

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Ale Nelson’s Dokyards to nie tylko spacerek pomiędzy budynkami z epoki (a raczej ich rekonstrukcją). Na miejscu można obejrzeć również dosłownie zapierające dech w piersiach jachty, pobliski fort oraz zaliczyć mała wspinaczkę na okoliczne wzgórze, skąd roztacza się przepiękny widok na okolicę.

Ale o tym niestety napiszę jutro – zrobiło się już późno a jutro mam znowu jakieś plany i trzeba rano wstać. A dzisiaj trochę czasu spędziłem na pożegnalnej pogawędce z poznanymi na statku Polakami, którzy jutro kończą swój rejs – ale jeszcze nie urlop. Było naprawdę bardzo miło :-)

Jutro Gwadelupa :-)Właśnie przybiliśmy do portu w Point-a-Pitre na Gwadelupie. Całe miasto, a okolice portu w szczególności (co ciekawe centrum) niewątpliwie do najpiękniejszych nie należą:


Image


Image


Image


Image

Point-a-Pitre w porównaniu do Fort-de-France na Martynice to do zupełnie inna liga. Jak biedak przy milionerze – aż dziwne bo obie wyspy są terytoriami zamorskimi Francji. Należą również do UE, można tu latać na dowód osobisty i teoretycznie nie ma opłat za roaming.

Teoretycznie, bo w przypadku tych, którzy korzystają z sieci Play (czyli na przykład mnie) ani na Martynice ani na Gwadelupie zalogowanie się do żadnej sieci (w tym podawanego na stronie Play Digicela) jest niemożliwe. Jest zatem jeszcze gorzej niż gdy byłem tutaj na początku roku – wtedy zalogować się dało i nie było problemów z rozmowami i SMS-ami, nie działał „tylko” Internet. To jest zdecydowana zmiana na gorsze, jeszcze gorsze jest to, że Play udaje, że problemu nie ma.

OK, trochę sobie ponarzekałem z samego rana. Wracam do relacji.

Nieco dalej od portu jest trochę ładniej ale trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że Point-de-Pitre atrakcją turystyczną nie jest. Wszystko co warte jest zobaczenia na Gwadelupie położone jest moim zdaniem poza tym miastem.

Tu co najwyżej uwagę w mieście zwraca to centrum informacyjne dokumentujące historię niewolnictwa na Karaibach – wyróżniające się zresztą również niebanalną architekturą odróżniającą się od całej szaro-burej reszty:


Image


Mój plan na dzisiaj to wizyta na wodospadach Les Chutes du Carbet. Jest to kompleks trzech wodospadów, z których trzeci (najmniej okazały) miałem okazję zobaczyć podczas ostatniej wizyty na Gwadelupie. Do dwóch pierwszych nie dotarłem z przyczyn opisanych w mojej relacji – zainteresowanych zapraszam tutaj: z-wyspy-na-wyspe-czyli-wyprawa-na-karaiby,211,123316&p=1036507#p1036507

Planowałem się tam wybrać samodzielnie korzystając z lokalnej komunikacji i autostopu ale ponieważ dopadły mnie niestety pierwsze objawy przeziębienia (tropiki i klimatyzacja na przemian połączone z przeciągami na statku niestety robią swoje), stwierdziłem więc, że nie będę się tym razem forsował, żeby nie pogorszyć sytuacji - poszedłem na łatwiznę i wziąłem wycieczkę ze statku. Zrobiłem to trochę wbrew sobie, ale z drugiej strony mam jeszcze cały czas do wykorzystania jakiś kredyt do Costy, więc z mojego punktu widzenia wycieczka jest za darmo.

Będąc z wycieczką ograniczony przez przewodnika na pewno nie zrobię czegoś, co pewnie zrobiłbym sam – czyli nie wybiorę się szlakiem w stronę wulkanu :-) Czasem trzeba się jakoś ograniczyć – panujące w tamtych okolicach warunki (tropik, co chwilę deszcz i silny wiatr) załatwiłyby mnie pewnie na przysłowiowe „amen” do końca rejsu.

Góry widać w oddali ledwo, ledwo:

Image


….a te, w których położone są interesujące mnie wodospady jeszcze mniej:

Image


Mam nadzieję, że na miejscu nie okaże się, że jest mgła lub mega-ulewa i że coś zobaczę :-)

A tymczasem na statku rozpoczęło się pożegnanie dużej części pasażerów. Na ekranach widać już informacje, które grupy kiedy schodzą, gdzie są zbiórki tych, którzy mają transfery z Costy itd. Po południu pojawią się nowi i wszystko zacznie się kręcić od nowa…

Image

Zainteresowanych odsyłam również do postów dot. mojego poprzedniego pobytu na Gwadelupie zawartych w relacji, do której linka podałem wcześniej. Można w niej znaleźć nieco informacji na temat poruszania się po wyspie, a także o jej bardziej turystycznej części (plaże, klify itd.) i wizycie w lesie deszczowym.Jeszcze na chwilę wrócę do wizyty na Antigua.

Plaż na wyspie jest faktycznie spora ilość, aczkolwiek uczciwie trzeba powiedzieć, że niektóre z nich (na pewno niemało) jest równie miniaturowa jak plaża przy marinie na terenach Nelson’s Dokyards:

Image

W zasadzie jest to mikro-plaża. Gdyby się na niej rozłożyły dwie rodziny z dziećmi oraz odpowiednią ilością plażowego sprzętu (zakładam, że bez parawanów – bo tych na Karaibach nigdzie nie widziałem :-)), to dla innych nie byłoby już miejsca. Zresztą uczciwie trzeba powiedzieć, że plaża zbyt urodziwa nie była – jeśli tak liczone te słynne 365 na wyspie to równie dobrze można byłoby ich naliczyć pewnie z 500 :-)

Właśnie obok mariny i mikro-plaży, rozpoczyna się ścieżka spacerowa w stronę Fortu Berkeley. Fort ten bronił wejścia do zatok English Harbour. Na jego terenie znajdowała się również spora prochownia, bateria dział oraz budynki pomocnicze:

Image

Będąc w forcie, po przeciwnej stronie zatoki można zobaczyć m.in. uroczą (wyglądającą wręcz bajkowo) plażę oraz znajdujące się na wzgórzu kolejne zabudowania dawnej bazy marynarki, w których zlokalizowane były m.in. koszary oraz baterie dział:

Image

Bilet wstępu na teren Nelson’s Dokyards umożliwia również wizytę w tych obiektach, chociaż większość turystów, która tam dociera wybiera to miejsce z innego powodu – położony tam punkt widokowy o nazwie „Shirley Heights” gwarantuje przepiękny widok na zatokę. Niestety dotarcie do niego nie jest najprostsze – brak jest jakiejkolwiek komunikacji, a aby tam dotrzeć trzeba obejść całą zatokę drogą prowadzącą w górę. Pierwotnie miałem tam iść pieszo, ale będąc jeszcze w Forcie Berkeley zauważyłem tablicę informującą o szlaku na wzgórze wznoszące się po „mojej” stronie zatoki, bezpośrednio od podnóża fortu.
I jak łatwo się domyślić zmieniłem swój pierwotny plan:

Image

Ścieżka prowadzi w zasadzie do położonej po przeciwnej stronie półwyspu popularnej plaży. Poza jednym odcinkiem, trasa nie jest szczególnie wymagająca. Po drodze na uwagę zwraca kilka samotnych drzew dosłownie wiszących nad pionową ścianą w dół:


Image

Biorąc pod uwagę jakie huragany nawiedzają wyspę wydaje się, aż nieprawdopodobne, że te drzewa były w stanie się im oprzeć…

Zanim dojdzie się do docelowej plaży, trasa prowadzi na wzgórze, na którym znajduje się jeszcze bardziej samotne drzewo:

Image

Trasa jest bardzo malownicza i prowadzi przez okolicę z mnóstwem wielokolorowych kwiatów, traw, pnączy i krzewów. Klimatu dopełnia szum morza rozbijającego się o klif oraz tysiące białych i żółtych motyli.

Ostatni odcinek wymaga wspomagania się liną (praktycznie niezbędną przy schodzeniu – wejść od biedy by się może i dało):

Image

Ale warto. Na górze w przeszłości musiała istnieć jakaś baszta albo punkt obserwacyjny, o czym świadczą pozostałości posadzki o bardzo regularnym kształcie:

Image

Po drodze i ze wzgórza roztacza się bajkowy widok na English Harbour, zacumowane w niej jachty a także fort Berkeley broniący wejścia do zatoki:

Image

Jachty i katamarany w zatoce to pewnie temat na osobną galerię zdjęć. Mówiąc krótko, dużo już widziałem ale szczęka mi dosłownie opadła. Coś zbliżonego widziałem chyba tylko w Monte Carlo (po części mogą to być zresztą te same jednostki). Ich rozmiary, liczba pokładów oraz wielkość załóg wskazywały, że ponad wszelką wątpliwość nie należą one do przeciętnych (a nawet znacznie bogatszych od przeciętnych) zjadaczy chleba. To minimalna próbka:


Dodaj Komentarz

Komentarze (236)

sqbaluki 26 listopada 2018 14:19 Odpowiedz
@greg2014 mógłbyś napisać coś o kosztach takiego rejsu, a także gdzie najlepiej i kiedy ich szukać?
cccc 26 listopada 2018 14:26 Odpowiedz
@greg2014 udanej wyprawy!Ciekawe jaka srednia wiekowa, mnie osobiscie zniechecaja takie wielkie statki. ;) Raz ogarnalem rejs z Singapuru do Phuket i z powrotem, ale bylo niesamowicie sztywno i trzeba bylo miec garnitur na captain's dinner.
greg2014 26 listopada 2018 15:00 Odpowiedz
@sqbaluki - za rejs zapłaciłem ok. 800 EUR z dopłatą za jedynkę w kabinie wewnętrznej z pakietem napojów AI (bez dopłaty za jedynkę w momencie rezerwacji, koszt wynosił ok. 640 EUR/os.). Rezerwację robiłem w trakcie rejsu po fiordach w maju br., z którego zresztą też pisałem relację na F4F. Do powyższej ceny dojdą tzw. obowiązkowe napiwki, które wynoszą 10 EUR/noc czyli w moim przypadku 220 EUR. Są pobierane już na statku. Za status dostałem upgrade do najwyższej dostępnej w momencie rezerwacji kategorii kabiny (Samsara SPA z balkonem) - szkoda, że nie było już dostępnych apartamentów :-( Oczywiście do tego musisz doliczyć to co przed i po rejsie - czyli przede wszystkim loty i jakieś noclegi jeśli je planujesz. Plus ewentualne wydatki na statku, w portach itd.Gdzie szukać ? Ja zwykle samych tras szukam w serwisie https://www.kreuzfahrtberater.de/ - preferuję stronę niemieckojęzyczną a nie jej angielski odpowiednik pod adresem http://www.seascanner.com ze względu na lepsze (często) ceny na niemieckiej wersji. Jak już wiem, gdzie chcę płynąć to najpierw próbuję zarezerwować rejs na poprzednim rejsie na statku tej samej linii (tak robię najczęściej-wtedy można wytargować jakiś upust, upgrade albo coś :-)). Przynajmniej u Costy bo u innych jest różnie. Poza tym sprawdzam ceny u różnych agentów, rezerwuję czasem w niemieckim biurze powiązanym z powyższą wyszukiwarką rejsów. No i bardzo często (ale niestety nie zawsze) ma zastosowanie zasada "im wcześniej tym lepiej". Mój rejs, z którego będę pisał relację w last minutach jest drogi ale o ile mnie pamięć nie myli, to kilka dni temu lastminuter na forum F4F pisał o bardzo fajnej cenie rejsu transatlantyckiego w przyszłym roku. Na trasach, gdzie jest duży wybór terminów (np. Morze Śródziemne) bardzo często są atrakcyjne "last minuty". Niestety jednej sprawdzonej i najlepszej recepty nie ma - a przynajmniej ja jej nie znam.@cccc - a co to była za linia ? Może Cunard, gdzie z opowieści współpasażerów wiem, że garnitur i muszka na statku są tak powszechne jak piwo w pubie :-)Z moich doświadczeń wynika, że garnitury pojawiają się ale coraz rzadziej. Ja w każdym razie nie zabieram. Moje doświadczenia z garniturami, muszkami i sztywnymi kołnierzykami są takie, że na statkach Costy obowiązuje coraz większa dowolność jeśli chodzi o ubiór - z wieczorami galowymi i koktajlami kapitańskimi włącznie. Jest jakiś dress code ale to tylko sugestia. Ale przy iluś tysiącach ludzi zawsze jakieś wieczorne kreacje teoretycznie mogą się pojawić. Oczywiście jakby ktoś przyszedł na koktajl z kapitanem w szortach to pewnie by się na niego dziwnie oglądano a może nawet zwrócono uwagę - ale wcale nie byłbym pewny :-) Z innych operatorów - na NCL garnitury to prawdziwa rzadkość, wręcz rarytas. Tam obowiązuje amerykański luz, nie ma też żadnych wieczorów galowych, kapitańskich itd. Z kolei na Holland America jeszcze próbują zachować pozory - na wieczór kapitański jest wymóg założenia koszulki z długim rękawem lub marynarki. Kilka lat temu był jeszcze egzekwowany - przećwiczyłem na własnej skórze kiedy odbiłem się od drzwi i trzeba było wrócić do kabiny się przebrać :-) Jak jest teraz nie mam zielonego pojęcia bo jakoś nie przytrafiło mi się z nimi ponownie płynąć (ale jak znajdę coś fajnego to popłynę bo linia jest fajna). Pewnie co operator to trochę inne zwyczaje i inne podejście do dress codu.A co do wieku to spodziewam się okolic 55-60+. Mimo, że mi do tego przedziału jeszcze sporo brakuje, nie mam z tym najmniejszego problemu. To długi rejs a zasada jest taka, że im dłuższy, tym średnia wieku wyższa. Patrząc całościowo, rejs razem z dojazdem i powrotem zajmuje niemal miesiąc - dla wielu to trudne do przeskoczenia ze względu na ograniczenia urlopowe. Obstawiam, że dzieci i młodzieży będzie garstka - raczej z jakichś krajów, gdzie mają teraz wakacje ale nie z Europy. No ale to się zobaczy bo co rejs to inne doświadczenie i już kilka razy się przekonałem, że szablonowe myślenie zupełnie się nie sprawdza :-) Napiszę jak już będę na statku.
tropikey 26 listopada 2018 15:07 Odpowiedz
Samemu w taki rejs? O ile dobrze kojarzę, wcześniej pływałeś chyba z rodziną? Ciekawe, jak ocenisz ten krok po powrocie :D Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
greg2014 26 listopada 2018 16:08 Odpowiedz
@tropikey - zasadniczo rezerwuję jedynkę. Preferuję wyjazdy raczej dłuższe niż krótsze i jakoś sobie radzę ze wspomnianymi ograniczeniami urlopowymi. Poza tym na statku nie jestem sam :-) Na tym pasażerów będzie pewnie ok. 3,5 tysiąca. Praktycznie na każdym dotychczasowym rejsie udało mi się poznać fajne towarzystwo i nie sądzę, żeby tym razem miało być inaczej. @sqbaluki - co do przygotowań to w zasadzie moim zdaniem nie ma wielkiej różnicy w stosunku do innego wyjazdu. Oczywiście przy takiej trasie trzeba pamiętać o tym, że pogoda na pierwszej części trasy będzie inna niż na dalszej - ale to nic odkrywczego :-) Pytanie jest też, na ile ktoś nastawia się na jakąś eksplorację poszczególnych miejsc odwiedzanych po drodze. Tu podejść jest wiele - można iść na żywioł, można nic nie planować i kupować wycieczki ze statku a przewodnik nas zaprowadzi tam gdzie trzeba i pokaże to co jego zdaniem jest warte pokazania. Ja najczęściej wolę robić to bardziej samodzielnie - sam albo w jakiejś grupie. Dlatego trochę czasie zajmuje rozpoznanie przed wyjazdem co jest w danym miejscu warte zobaczenia, jak się tam dostać, jak wygląda komunikacja itp. itd. Na szczęście informacji w sieci nie brakuje. Dzięki temu można czas w danym miejscu wykorzystać bardziej efektywnie. Ale oczywiście to mój pomysł na zwiedzanie, każdy może mieć swój własny :-) Do dni na morzu nie musisz się jakoś szczególnie przygotowywać - na statku coś się ciągle dzieje, więc nudzić się trudno a poza tym w ramach tych dni można się skoncentrować na "nicnierobieniu" przerywanemu ewentualnymi spacerkami od basenu do bufetu, baru czy restauracji :-)A jeśli chodzi o wymagane wizy to oczywiście w paszporcie musisz mieć komplet tego co odwiedzasz po drodze - o ile są wymagane. Załatwiasz je sam, co wielkim problemem nie jest. Zresztą na tej trasie nigdzie po drodze nie ma niczego, gdzie byłaby wymagana jakaś wiza. Wystarczy sam paszport :-)
cccc 26 listopada 2018 21:12 Odpowiedz
greg2014, ladnych pare lat temu, SuperStar Gemini z kasynem. :D Bylo sporo bogatych Australijczykow, Singapurczykow i gosci z USA, srednia wieku > 60.Atmosfera dosc sztywna, ale jedzenie fenomenalne.Codziennie zawijalismy do innych portow i byly dodatkowe wycieczki.Najgorsze co mozna bylo wymyslec i nigdy sobie nie wybacze to jazda na strusiu. 8-)
cccc 27 listopada 2018 09:36 Odpowiedz
greg2014 napisał:A co do „sztywności” to ja bym się nie zrażał. Moje doświadczenia z ostatnich kilku lat są takie, że rejsy wycieczkowe powoli się zmieniają w kierunku formy wypoczynku dla rodzin i coraz młodszych pasażerów – szczególnie widać to na rejsach tygodniowych. Wraz z tym postępuje odchodzenie od sztywniactwa, ściśle określonego dress codu i tego, czemu dotychczas towarzyszyła celebra i zbyteczne bizanzjum (np. właśnie koktajli z kapitanem). Oczywiście na pewno nie wszędzie – miłośnicy garniturów i muszek na pewno znajdą cały czas coś dla siebie :-)Zgadza sie, ostatnio nie tylko bogaci emeryci zawijaja na statki wycieczkowe.Jak bylem na Antarktydzie, to bylo nawet sporo mlodych ludzi i nie zapomne imprez w kabinie kapitana, tak jak wspominalem w mojej relacji. :D BTW wole jednak mniejsze statki, tak do 100 pasazerow.
brzemia 27 listopada 2018 09:43 Odpowiedz
Do 100 pax to nie są statki. To są szalupy.Wysłane przy użyciu Tapatalka
brunoj 27 listopada 2018 09:44 Odpowiedz
Albo jachty....
cccc 27 listopada 2018 09:59 Odpowiedz
brzemia napisał:Do 100 pax to nie są statki. To są szalupy.Najwiekszy lodolamacz na swiecie o napedzie atomowym w drodze na Biegun zabieral max. 128 pasazerow, tak jak pisalem w relacji. :D De facto wspaniala maszyna i obraz wisi u mnie na scianie ze wzgledu na niezapomniane wspomnienia.BrunoJ napisał:Chociaż ma jedna zasadniczą wadę - jest powolne.I niekiedy dosc monotonne, nudne. Najlepiej wybrac sie w dobrym i milym towarzystwie. :D
brzemia 27 listopada 2018 09:59 Odpowiedz
Nie moge sie z tobą zgodzic. Przemieszczesz sie kiedy odpoczywasz. W ciagu takiego tygodniowego rejsu zobaczysz miejsca ktore byloby trudno zobaczyc za jednym razem Przyklad: wyplywalem z Wenecji. Nastepnego dnia bylem w BariNastepnego na SantoriniNastepnego w AtenachNastepnego w DubrownikuRaczej szybko sie przemieszczalem ;)Wysłane przy użyciu Tapatalka
cccc 27 listopada 2018 10:05 Odpowiedz
@brzemia, pamietam ze przeprawy przez Morze Barentsa czy Drake Passage byly wyjatkowo nudne, dopiero wysokie fale zadbaly o szczegolne atrakcje i nawet taki potezny lodolamacz okazal sie bezsilny. :D@greg2014 trzymaj kurs!
greg2014 27 listopada 2018 10:07 Odpowiedz
brzemia napisał:Do 100 pax to nie są statki. To są szalupy.@brzemia - obawiam się, że nawet na szalupę wchodzi wiecej:-) mam gdzieś fotkę tabliczki z jakiegoś tendera, który pełni również funkcję szalupy-może później znajde:-)Ale <100 pax. jest możliwe choćby na rejsach rzecznych. No i pewnie też na morskich ultraluksusowych-ale obawiam się, że tam byłoby nie tylko ultradrogo ale na dodatek sztywno, czyli nie wiem czy @cccc by się w końcowym rozrachunku podobało...Zaraz lecimy. Póki co wszystko zgodnie z planem.
cccc 27 listopada 2018 10:17 Odpowiedz
greg2014 napisał:Ale <100 pax. jest możliwe choćby na rejsach rzecznych. No i pewnie też na morskich ultraluksusowych-ale obawiam się, że tam byłoby nie tylko ultradrogo ale na dodatek sztywno, czyli nie wiem czy @cccc by się w końcowym rozrachunku podobało...Wprost przeciwnie, bylem na Antarktydzie MS Expedition, statek zabiera max. 120 o ile pamietam, ale bylo ok. 90 pasazerow.Po doswiadczeniach z SuperStar Gemini specjalnie wybralem maly statek.Pozniej na okrazenie Spitsbergenu wybralem ponownie ten sam MS Expedition, praktycznie wszyscy mnie znali i pamietali. :D @greg2014, a czy sie podobalo to moge podeslac linki z moich Relacji na pw.
peta 27 listopada 2018 10:18 Odpowiedz
Coś czuje, że będzie super rejs więc będę śledził relację na bieżąco.Zawsze chciałem spróbować i popłynąć gdziekolwiek nawet Stenaline z Polski kawałek po Bałtyku, jednak zawsze przeraża mnie jedna rzecz, mój żołądek...Czy on by podołał takiemu wyzwaniu jak nawet wesołe miasteczko robi w nim spustoszenie ;)
cccc 27 listopada 2018 10:21 Odpowiedz
@peta dalbys rade, ja na szczescie jestem odporny, ale widzialem, ze sporo ludzi mialo takie plasterki za uchem. ;)
brzemia 27 listopada 2018 10:21 Odpowiedz
@greg2014 napisz prosze czy mozemy zakłocac twoja relacje naszymi plotkami. Nie kazdy chce zeby pod kazdym postem bylo 100 odpowiedzi. Milego lotu.Wysłane przy użyciu Tapatalka
greg2014 27 listopada 2018 12:15 Odpowiedz
Jaki ruch sie tutaj zrobił. A tylko chwilę mnie nie było... :)@brzemia - piszcie śmiało, w niczym mi to nie przeszkadza, przynajmniej wiem, że ktoś czyta moje wypociny:-)@ccc -no tak, zapomnialem o statkach na wyprawy ekspedycyjne, one z natury są mniejsze i inaczej wyposażone. A tak prz okazji, to SuperStar Gemini to przy obecnych wycieczkowcach to raczej mikrus...@peta - proponuję sprobować jakiegoś spokojnego akwenu i terminu i się przetestować na początek:-) Zreszta duże statki mają prawie zawsze stabilizatory, które oczywiście praw fizyki nie zmienią ale na pewno trochę pomogą. W razie czego zawsze są też dostępne tabletki na chorobę morską (free) bo chory pasażer to w końcu dla operatora nic dobrego - będzie tylko niezadowolony a prawdopodobieństwo, że wyda jakąś kasę na statku jest też raczej zerowe.Ja już jestem po pierwszym kontakcie z włoskim chaosemi jadę autobusem do Mediolanu. Pogoda super :-)
cccc 27 listopada 2018 12:21 Odpowiedz
greg2014 napisał:@ccc -no tak, zapomnialem o statkach na wyprawy ekspedycyjne, one z natury są mniejsze i inaczej wyposażone. A tak prz okazji, to SuperStar Gemini to przy obecnych wycieczkowcach to raczej mikrus...Zgadza sie, ostatnio jak polukalem wycieczkowce na Gran Canaria to strach mnie ogarnal. :D
sjk 27 listopada 2018 13:36 Odpowiedz
323m vs. 75m :D
cccc 27 listopada 2018 20:43 Odpowiedz
greg2014 napisał:Nawiązując jeszcze do gabarytów nowych statków wycieczkowych, mogę dodać, że nie miałem okazji być na największych ale na całkiem sporych tak. I średnio mi się podobało. Przy odrobinie pecha jeśli chodzi o lokalizację kabiny, droga z bufetu albo basenu do kabiny i z powrotem może się zbliżać do kilometra :-)Czyli masz doswiadczenia i nie pierwsza podroz wycieczkowcem? ;) Btw fajne fotki i ciekawie sie zapowiada.
greg2014 27 listopada 2018 21:01 Odpowiedz
Trochę doświadczenia mam - ale ciągle się uczę :-) Jakbym miał moje rejsy numerować to ten byłby gdzieś między 15 a 20 :-) Z kilku pisałem zresztą relację na F4F.Samą Costa Pacifice znam bo będę na niej w sumie trzeci raz. I mam do niej stosunek trochę sentymentalny, bo to jest pierwszy statek, na który (trochę przypadkiem) wybrałem się na rejs. Z kolei największym statkiem, na którym byłem był Norwegian Epic linii NCL. Rocznik 2010, wyporność 153 000 ton, 4200 pasażerów i ok. 1700 członków załogi. Część pasażerska ma 19 pokładów. Ale uczciwie muszę powiedzieć, że poza odległościami do przemierzania statek, trasa, i to co się na nim działo to była jak dla mnie pierwsza klasa. A do największych gigantów mu naprawdę sporo brakuje...
krystoferson112 27 listopada 2018 21:36 Odpowiedz
Fajnie widać, że interesujesz się statkami, podajesz takie parametry jak wyporność itp.. Twoja pasja?. To takie fajne zróżnicowanie od panującego na forum lotnictwa. Super podróży życzę.
brzemia 28 listopada 2018 09:58 Odpowiedz
A gdzie te tłumy uchodzców?Wysłane przy użyciu Tapatalka
handsome 28 listopada 2018 10:36 Odpowiedz
A shopping na Corso Buenos Aires? :lol: :lol: :lol: Siedziba D&G niedaleko jednak nigdy do niej nie trafiłem. Zawsze za mało czasu. W Milano byłem już 6 razy :lol:
greg1291 28 listopada 2018 15:27 Odpowiedz
@greg2014 "Póki co mam dzisiaj za sobą coś koło 18 km w nogach." Jako, że to relacja z rejsu proponuję posługiwać się językiem fachowym i podawać dla jasności odległości w milach morskich :)
greg2014 28 listopada 2018 16:04 Odpowiedz
@brzemia - imigranci nie rzucają mi się w oczy bardziej niż rok, dwa czy pięć lat temu. Być może to "zasługa" licznych patroli policji - krążą w kilkuosobowych grupkach z długą bronią na wierzchu - pod tym względem momentami czuję się niemal jak w Meksyku. @HandSome - plany zakupowe oczywiście, że mam ale muszę szanować limit bagażu. Moja powrotna podróż jest już wystarczająco pokręcona, żeby ją jeszcze komplikować nadbagażem :-)@greg1291 - odważna propozycja ale mamy przecież jeszcze część lądową :-)
sqbaluki 28 listopada 2018 16:35 Odpowiedz
@greg1291 @greg2014 dopiero po chwili zorientowałem się ża to dwa różne niki i nie piszesz sam ze sobą ;)
handsome 28 listopada 2018 16:43 Odpowiedz
Wielkie dzięki za foto D&G :P Co ciekawe kiedyś przed przyjazdem do Milano wyszukiwałem ich siedzibę na Google street view i....nie było nic :lol: Ciekawiło mnie czy Panowie sobie nie życzyli umiejscowienia na street view czy najzwyczajniej jeszcze nie było tej dobudówki bo widniała wolna działka. :P
greg1291 28 listopada 2018 18:05 Odpowiedz
sqbaluki napisał:@greg1291 @greg2014 dopiero po chwili zorientowałem się ża to dwa różne niki i nie piszesz sam ze sobą(chociaż kto wie) ;)Ehh dobrze by było być na miejscu @greg2014 - miesięczny rejs na Karaiby :-)
cccc 28 listopada 2018 18:18 Odpowiedz
Szkoda, ze nasz "przedwojenny krol morza" juz nie plywa. ;)http://wyborcza.pl/10,145133,18122669,s ... rects=true
brzemia 28 listopada 2018 18:22 Odpowiedz
Ja nie chce liczyć bo nie wypada, ale @greg2014 spedzil w tym roku 1/3 roku na morzu ;)Wysłane przy użyciu Tapatalka
cccc 28 listopada 2018 18:28 Odpowiedz
@brzemia cieszmy sie razem z nim. :)
cccc 28 listopada 2018 22:30 Odpowiedz
Night live, music club? :D
greg2014 28 listopada 2018 22:36 Odpowiedz
Hahaha, niestety nie. Na music cluby przyjdzie czas na statku. Jeśli morze trochę pokołysze, może być wesoło.Na razie poziom łapię dosłownie - w łóżku. Rano ciąg dalszy podróży.
greg1291 28 listopada 2018 22:42 Odpowiedz
tam na końcu widać Burj Kalifa :-)
cccc 28 listopada 2018 23:17 Odpowiedz
greg2014 napisał:To jest siedziba Unicredit - do niedawna właściciela Banku Pekao S.A.Moze przymierzaja sie kupic BK, podobno jest deficytowe. :lol:
krystoferson112 29 listopada 2018 08:49 Odpowiedz
"Akurat strzelały korki szampana, sypało się konfetti, błyskały flesze i generalnie było sporo zamieszania" -a już myślałem, że przybył tam z wizytą minister Zieliński... ;)
handsome 29 listopada 2018 10:00 Odpowiedz
,,Złoty trójkąt" lub jak czasami nazywają nawet...,,złoty kwadrat" (ulice z najlepszymi sklepami zlokalizowane w pobliżu duomo) zaliczony? :mrgreen:
grubyking 29 listopada 2018 10:47 Odpowiedz
Super zdjęcia, aż mi wspomnienia wracają :D bo chyba nawet w tej samej kolejności wszystko zwiedzałem :)
tropikey 29 listopada 2018 17:49 Odpowiedz
Widocznie Novotel był zaskoczony Twoją samotną podróżą równie mocno, jak ja :DZazdroszczę świetnej pogody!
handsome 29 listopada 2018 18:00 Odpowiedz
W Genui pod pomnikiem swojego imiennika Kolumba...wypiłem pewnego razu sporo alko :mrgreen: Miałem opóżniony pociąg z Turynu do Pisy o kilka godz :oops: Nie chciałem za daleko oddalać się od Stazione więc zakupiłem w niedalekim markecie beer i przyłączyłem się do ,,kolorowej" genueńskiej patologii i ,,dobrym" towarzystwie sączyłem płyny :lol: :lol: :lol: A pociąg do Ventimiglia także mi znany. W drodze do San Remo właśnie miałem tam 4 godz przesiadkę gdzie także oczywiście sączyłem alko w pięknym parku i na miłej plaży :mrgreen: Miło powspominać. Pisz i wrzucaj foto. Poprawiasz mi...zimowe przesilenie :lol: :lol: :lol:
greg2014 29 listopada 2018 18:53 Odpowiedz
@tropikey - rok temu myślałem, że moje nienajlepsze wrażenia to był wypadek przy pracy ale chyba to nie był żaden przypadek. Po powrocie z miasta w pokoju zastałem temperaturę rzędu 40 stopni i nie działającą wentylację. Jedyna metoda ochłodzenia pokoju polegała na lekkim (bardziej się nie dało) uchyleniu okna co i tak na dłuższą metę byłoby nie do zaakceptowania (bardzo ruchliwa ulica na dole). Po bezproduktywnej dyskusji z menadżerką skończyło się na zmianie pokoju - z innymi mankamentami, ale nie będę się już nad nimi rozwodził bo wyjdzie na to, że jestem czepialski. Dobrze, że to tylko jedna noc i dobrze, że za punkty. Ale te gwiazdki to im powinni zabrać czym prędzej.@HandSome - raczej już nigdzie dzisiaj nie będę wyskakiwał bo zaczynam czuć zmęczenie od tego łażenia. Ale oczywiście galeon z filmu Polańskiego widziałem - podobnie jak Porto Antico. Miejsce naprawdę bardzo ładne. A co do konumpcji pod chmurką to dzisiaj pewnie nawet nie byłoby z tym problemu bo całkiem ciepło było :-)
brzemia 30 listopada 2018 08:30 Odpowiedz
Taka malą łupinką przez bezkresny zimowy Atlantyk? Wifi na statku masz wykupione? Wysłane przy użyciu Tapatalka
greg2014 30 listopada 2018 09:52 Odpowiedz
@brzemia - no mam nadzieję, że ta łupinka jakoś da radę:-) wifi jeszcze nie wykupiłem ale planuję-o ile nie zmienili zasad. Costa w swojej dobroci obdarowała mnie sporym kredytem na statkowym koncie, który trzeba jakoś wydać:-)@samaki9 - fotki Costa Pacifica są z któregoś z poprzednich wyjazdów. Oczywiście liczę na co najmniej taką pogodę ale póki co mocno sie popsuła-jest dużo chłodniej niż wczoraj i zbiera sie na deszcz.
brzemia 30 listopada 2018 16:15 Odpowiedz
Płynąłem Costa Deliziosa na Santorini, bardzo miło wspominam ten statek jako moj pierwszy ;) Wysłane przy użyciu Tapatalka
brzemia 2 grudnia 2018 14:44 Odpowiedz
Na kolacji posadzili Polakow razem?Wysłane przy użyciu Tapatalka
greg2014 2 grudnia 2018 17:37 Odpowiedz
@brzemia - szczerze mówiąc nie wiem. Mnie posadzili w restauracji statusowej razem z innymi statusowcami. Przy stoliku trafili mi się Szwajcarzy z Zurichu i Bazylei, zresztą bardzo sympatyczni. Na szczęście niemieckojęzyczni:-) Wczoraj spędziliśmy razem cały wieczór a dzień zakończyliśmy w barze na eliminacjach do show, o którym wspominałem. Pytałem z ciekawości szefa sali, czy w restauracji statusowej są jacyś Polacy ale nie ma - są porozrzucani po pozostałych restauracjach. Tym jak są porozsadzani już się nie interesowałem. Może coś potem będę zmieniał, na razie jest mi dobrze :-) A pierwszy kontakt z Polakami złapałem dopiero dzisiaj i jak to zwykle bywa przypadkiem. Póki co powymienialiśmy się rejsowymi doświadczeniami i umówili w barze, a co będzie dalej to się zobaczy :-)
peta 2 grudnia 2018 18:18 Odpowiedz
Pięknie się to wszystko czyta.Dzięki za dość szczegółowe opisy jak i zdjęcia z samego statku. Nigdy nie miałem okazji na takim cudzie techniki nawet przebywać więc tak jak mówiłem zaglądam tutaj z wielką ciekawością.Mam jedno pytanie, może i głupie a może nie.Kwestia dostępności tych wszystkich atrakcji, restauracji itd. Czy to wszystko dostępne jest dla podróżników przez 24h? Druga kwestia posiłków, czy ze względu na ilość osób na pokładzie dzielone jest to jakoś turami czy też wszyscy idą kiedy chcą i gdzie chcą?
greg2014 2 grudnia 2018 21:38 Odpowiedz
@peta – dlaczego głupie ? nie ma głupich pytań, co najwyżej odpowiedzi :-) A odpowiadając: codziennie wieczorem do kabiny dostajesz kilkustronicowy program na następny dzień. Informuje on o tym, co w jakich godzinach jest dostępne oraz jakie atrakcje są organizowane dla pasażerów. Jeśli jesteś zainteresowany, to prześlij mi maila na PW – odeślę przykładowy program z dzisiaj czy wczoraj (w PDF).Zasadniczo prawie wszystkie atrakcje są wliczone w cenę biletu. Płatne jest spa (zarówno wstęp na teren wellness jak również wszelkie usługi – masaże, fryzjer itp.) oraz usługi dodatkowe (np. usługi fotografów, zajęcia jogi, pranie i prasowanie, wycieczki, internet, kino 3D, symulator Formuły 1 itd.) a także co raczej oczywiste zakupy w statkowych sklepach czy zabawa w kasynie, na automatach albo w bingo.Wszystkie atrakcje mają swoje godziny otwarcia. Na przykład spa jest czynne od 8 do 22, siłownia od 7 do 22, baseny i jakuzzi zwykle wyłączane są z użytkowania od pory kolacji itd. Bary zasadniczo czynne są do ostatniego klienta. W praktyce są zamykane wtedy, kiedy zamykane są okoliczne atrakcje – np. niewiele po tym, gdy zamykany jest basen, zamykane są również przybasenowe bary. Główne i największe dwa bary funkcjonują w praktyce do około 1-ej. Z kolei bar w atrium (to okolice recepcji-skrzyżowanie większości dróg na statku) z tego co zdarzyło mi się widzieć, funkcjonuje znacznie dłużej, ale pewnie kiedyś też się zamyka :-)Z kolei z jedzeniem jest stosunkowo prosto. Po pierwsze jest samoobsługowy bufet – możesz tam iść kiedy chcesz – oczywiście w godzinach otwarcia. Dzisiaj bufet był otwarty od 7-10 (śniadanie), 10-11 (późne śniadanie tzn. ograniczony wybór), 11-14 (hamburgery, frytki i grill), 12-15 (główny lunch), 16-18 (kanapki, ciastka), 19-21 (kolacja). W bufecie jest kilkanaście sekcji, które pełnią różne funkcje i są włączane/wyłączane w zależności od pory dnia.Po drugie są dwie dwupoziomowe restauracje główne, gdzie możesz iść zarówno na śniadanie (dziś 7:30-9:30), lunch (12-13:30) i kolację. Tylko ta ostatnia jest podzielona na dwie tury (dziś: I tura: 18:15, II tura 20:45 lub w drugiej restauracji głównej odpowiednio 18:30 i 21:00). Każdy pasażer jest przypisany do restauracji, stolika i godziny – ale może łatwo je zmienić, np. kiedy chcesz siedzieć z osobami poznanymi na statku a nie z tymi, do których zostałeś przypisany „z automatu”.Są jeszcze jakieś bufety okolicznościowe – np. w środku nocy – ale to związane jest z tylko z niektórymi imprezami organizowanymi na statku.To co napisałem powyżej jest zawarte w cenie biletu. Do tego dochodzą opcje płatne. Są to na przykład dwie niewielkie restauracje z innym menu – jedzenie moim zdaniem jest podobnej klasy, lepsza (ale też bez przesady) jest natomiast obsługa wynikająca stąd, że kelnerzy mają do ogarnięcia mniej stolików i gości. Ich największą zaletą jest to, że jest w nich bardzo kameralnie – można z nich skorzystać np. gdy się ma jakiś szczególny powód do świętowania. Poza tym w „normalnej” restauracji jest również dodatkowa ekstrapłatna karta zawierająca np. homary i tym podobne szaleństwa :-) A po trzecie płatna jest pizzeria w godzinach wieczornych (w ciągu dnia w bufecie jest dostępna pizza w kawałkach) oraz lodziarnia. Być może o czymś jeszcze zapomniałem.Ale nie samym jedzeniem żyje człowiek :-) Z obowiązku dodaję, że w zależności od tego jaką kabinę, kiedy i ewentualnie w jakiej promocji kupiliśmy, napoje mogą być dodatkowo płatne lub zawarte w cenie rejsu (w jednej z kilku wersji). Tu możliwych kombinacji jest dość dużo.Warto jednak pamiętać że to co napisałem powyżej dotyczy statków Costy ale nawet w obrębie Costy może się różnić nieco pomiędzy statkami (zresztą nawet godziny posiłków na tym samym statku się różnią – są inne, gdy statek jest na morzu a inne, gdy stoi w porcie). Różne linie to inne zwyczaje – ale zasadniczo powyższy model jest dość popularny i często spotykany.Jeśli masz jeszcze jakieś pytania, to dawaj śmiało :-)
brzemia 3 grudnia 2018 17:26 Odpowiedz
Czy taki rejs przebazowujący rozni się czymś od normalnego rejsu "w kółko". Wycieczki sa organizowane normalnie? Zajęcia na statku są normalne czy gdzieś widać ze to 21 dni? Pewnie ludzie wolniej chodzą nigdzie się nie spieszą bo wiedzą ze mają czas....Wysłane przy użyciu Tapatalka
peta 3 grudnia 2018 17:50 Odpowiedz
@greg2014 wielkie wielkie dzięki za szczegółową odpowiedź.Wysyłam również pw by zobaczyć jak wygląda ów karta.Czym bardziej człowiek czyta Twoją relację, wszystkie informacje, to coraz bardziej zaczyna myśleć nad własnie taką formą wypoczynku w kolejne wakacje.
greg2014 3 grudnia 2018 20:07 Odpowiedz
@brzemia – rejs repozycyjny jak dla mnie nie różni się od normalnego „kółka” zaczynającego się i kończącego w tym samym miejscu. Zresztą z tego co udało mi się zorientować to ten rejs ma co najmniej 12 mutacji, trwających różną ilość dni oraz zaczynających się i kończących w różnych miejscach. Najkrótsza mutacja ma chyba tylko 12 albo 13 dni. Póki co wszystko funkcjonuje jak najbardziej normalnie. Wycieczki są organizowane jak zawsze, teatr funkcjonuje i co wieczór jest jakieś show, na jedzenie na razie nie ma co narzekać... A to, że nikomu się nie spieszy to pewnie inna sprawa :-)
bozenak 3 grudnia 2018 21:19 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja, merytoryczna i super napisana. Czytam i czekam na ciąg dalszy.
cccc 3 grudnia 2018 22:26 Odpowiedz
greg2014 napisał:Rano zaliczyłem śniadanie w restauracji oraz pogawędkę przy kawie z poznanymi wczoraj Szwajcarami (nota bene używany w Szwajcarii dialekt niemieckiego to jakiś koszmar – wczoraj na początku wziąłem ich za Turków albo Węgrów :-)), którzy mieli podobny jak ja pomysł na spędzenie dnia.Jeden z najlepszych jezykow na swiecie. :D greg2014 napisał:Póki co mogę jedynie powiedzieć, że bardzo zauważalną grupą są pasażerowie rosyjskojęzyczni. Jest ich na moje oko co najmniej ok. 200, mają swojego pilota – nota bene bardzo zdecydowaną i nie dopuszczającą sprzeciwu kobietę – i wszędzie jest ich pełno. To by mi akurat odpowiadalo, wole imprezy z Rosjankami i Rosjanami niz Szwajcarami. :D greg2014 napisał:Po pierwsze jest samoobsługowy bufet – możesz tam iść kiedy chcesz – oczywiście w godzinach otwarcia. Dzisiaj bufet był otwarty od 7-10 (śniadanie), 10-11 (późne śniadanie tzn. ograniczony wybór), 11-14 (hamburgery, frytki i grill), 12-15 (główny lunch), 16-18 (kanapki, ciastka), 19-21 (kolacja). W bufecie jest kilkanaście sekcji, które pełnią różne funkcje i są włączane/wyłączane w zależności od pory dnia.Na Gemini mielismy bufet otwarty 24h. ;)Btw ladne dziewczyny na pokladzie?
jean 4 grudnia 2018 09:51 Odpowiedz
możesz napisać ile płacisz za internet na statku ?póki jesteś w zasięgu roamingu UE to pewnie z niego też korzystasz ?
cccc 4 grudnia 2018 15:15 Odpowiedz
greg2014 napisał:@cccc – jeśli chodzi o rosyjskojęzycznych pasażerów to dzisiaj moi kolacyjni towarzysze podzielili się ze mną spostrzeżeniem, że, gdy codziennie po śniadaniu idą do baru zamówić espresso to spotykają tam rosyjskojęzycznych gości zamawiających alkohole ok. 40% - z reguły w poważnych ilościach :-) I pytają się mnie jak to jest możliwe, na co ja odpowiadam, że dopóki nie pojadą np. do Rosji i pewnych rzeczy nie zobaczą na własne oczy, to cokolwiek bym im nie mówił i tak nie zrozumieją :-) Zresztą dzisiaj któryś z barmanów powiedział im ponoć, że pierwsi amatorzy mocnych trunków pojawili się w barze w Atrium około 7 rano… I jak ja mam to wytłumaczyć Szwajcarom ? :-)Moim skromnym zdaniem bary na statkach powinny byc otwarte do 4-5 rano, a otwierane dopiero w porze objadowej czy nawet wieczorem. :D Prawdopodobnie to niezly profit, a jakie ceny za browarka, drinka czy koniaczek?Btw na statkach lubie zakotwiczyc w barze dopiero wieczorem i nie lubie jak sa zamykane o 12 czy 1 w nocy.Mialem okazje nieraz spedzac wakacje ze Szwajcarami i sa tez tacy, ktorzy lubia piwkowac czy winkowac z samego rana.Zreszta nie wszyscy rosyjskojezyczni goscie to alkoholicy.
greg2014 4 grudnia 2018 17:15 Odpowiedz
Prosto z baru:Piwo lane (Heineken] 0,4 - 5 EURButelkowy Paulauner 0,5 - 6,5 EURButelkowe Becks, Carslberg, Heineken, Astro Nazurro, Poretti IPA, Estrella Damm, bezalk. Becks 0,33 - 5,5 EURCola 0,33 - 3 EURWoda gazowana/niegazowana but. 1litr - 2,9 EUREspresso - 1,7 EURCapuccino - 2,7 EURKoniaki:Remy Martin XO - 11,5 EURMartell XO - 11,5 EURCourvoisier Napoleon - 9 EURCourvoisier VSOP - 6,3 EURMartell VSOP - 6,3 EURCourvoisier VS - 6,1 EURMartell VS - 6,1 EUR... :-)
cccc 4 grudnia 2018 18:31 Odpowiedz
@greg2014 dzieki za cennik, ale przy tych cenach browarka to lepiej zamowic koniaczek. :) Pozdr.
sranda 4 grudnia 2018 18:48 Odpowiedz
@greg2014A czy dla porównania możesz napisać jakie są pakiety napojów do dokupienia i ile kosztują takie z wliczonymi alkoholami, których cenę wymieniłeś.
brzemia 5 grudnia 2018 09:06 Odpowiedz
Zobacz czy polski mural w porcie jest dalej czy go zamalowali. Bylem tam praktycznie rok temu na pokładzie Ocean Majestry ;)Wysłane przy użyciu Tapatalka
handsome 5 grudnia 2018 09:23 Odpowiedz
To zaraz po cumowaniu gonisz na fotkę z C.Ronaldo i do jego muzeum? :lol: :lol: :lol: Załoga i bardziej doświadczeni turyści zapewne pobiegną do niedaleko położonego Centro comercio z ...Pingo Doce w roli głownej i tanie zakupy alko :mrgreen: To tylko 5 min drogi od miejsca cumowania.Niedaleko także piękny park. BTW...zawsze jak chciałem powspominać to se włączałem Funchal cam live i obrotowa kamerka pokazuje tamte okolice robiąc zbliżenia osób fotografujących się przy pomniku Ronaldo. Jak będziesz tam to daj znac popatrzymy na Ciebie live :lol: :lol: :lol:
michzak 5 grudnia 2018 09:34 Odpowiedz
Z tego co pamiętam to pisał, że na wejściu na statek jest trzepanie pod kątem alko Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka
handsome 5 grudnia 2018 09:59 Odpowiedz
Znam osoby które cyklicznie pływają na Cruisach i opowiadają mi o takich patentach na wnoszenie , że nie mogłem powstrzymać śmiechu :lol: Załoga wnosi to...turysta nie wniesie? :mrgreen:
brzemia 5 grudnia 2018 10:01 Odpowiedz
Po co ma wnosic jak ma gratis na statku?A kupowac do domu? Przed nim 20 dni na karsibach i trunki z madery nie sa niezbędne ;)Wysłane przy użyciu Tapatalka
handsome 5 grudnia 2018 10:15 Odpowiedz
Zależy od pakietu oczywiście :mrgreen: Kilka razy miałem przyjemnośc być w tym niedalekim Pingo Doce w trakcie postojów Cruisów i widziałem szalone zakupy alko zarówno przez załogę jak i turystów więc ....pewnie mieli potrzeby :lol:
brzemia 5 grudnia 2018 10:17 Odpowiedz
Dla normalnego zjadacza chleba zakup pakietu all na statku jest drogi. Janusze są wszędzie. Zawsze taniej jest kupic alko na lądzie i wniesc na statek. Jest to jefnak bardzo trudne bo wlasnie na alko oni najwiecej zarabiają. Wg mnie łatwiej wniesc pistolet niz 0.7Wysłane przy użyciu Tapatalka
handsome 5 grudnia 2018 10:18 Odpowiedz
życie na Cruisie jest jak zabawa sylwestrowa. Wszyscy grzeczni i wszystko pięknie wygląda do godz. 12.00 a potem... :lol: :lol: :lol:
greg2014 5 grudnia 2018 12:40 Odpowiedz
Widzę, że temat napojów, zwłaszcza alkoholowych ożywił mocno temat:-)Tak sie składa, że wszyscy macie po trochu racji. Wnosić nie można ale metod wniesienia jest wiele a nasza burzliwa historia i kombinatorstwo zakodowane w genach na pewno w tym pomagają. @HandSome jest chyba najbliżej tajemnicy jak się to najczęściej robi :-) Ryzyko jest co najwyżej takie, że to co znajdą zabiorą do depozytu i zwrócą przy zejściu ze statku.A do domu będę kupował co najwyżej rum z Karaibów ale raczej nic na Maderze.@brzemia - murala z polskimi akcentami póki co nie zaobserwowałem ale jak będę wracał przyjrzę sie uważniej:-)A CR i jego muzeum mnie jakoś nie rajcują. Jego pomnik - całkiem realistyczny stoi blisko portu i jest oblegany przez turystów, którzy robią sobie z nim fotki, ściskają, głaskają, przytulają - mówiąc krótko molestują na całego:-) Potem wrzucę fotkę zmolestowanego Ronaldo. A tymczasem pozdrawiam z Ogrodu Botanicznego na Monte:)
brzemia 5 grudnia 2018 12:47 Odpowiedz
mural w porcie
brzemia 5 grudnia 2018 18:13 Odpowiedz
Ma być po zmroku, proszę bardzo, ostatnia wrzutka, dalej już nie byłem (na razie) ;)
greg2014 5 grudnia 2018 18:21 Odpowiedz
To co rok mają tego samego Mikołaja ? Na to wychodzi :-)
tropikey 5 grudnia 2018 19:46 Odpowiedz
Co do polskich akcentów w Funchal, to warto wspomnieć popiersie Piłsudskiego na jednej z części deptaka, o ile dobrze pamiętam, to gdzieś w pobliżu fortu, w którym jest teraz nadal coś związanego z armią (sądząc po wartownikach).Wysłane z mojego P9 przy użyciu Tapatalka
brzemia 5 grudnia 2018 19:53 Odpowiedz
Musiałem dzieci podnieść a potem mnie jakis lokals pogonił ze nie wolno. Ale zdjecie zdązylem zrobic ;) Piękne miejsce i egzotyczne miejsce kilka godzin lotu od nas. Warto zobaczyć o każdej porze roku.Wysłane przy użyciu Tapatalka
tropikey 6 grudnia 2018 19:12 Odpowiedz
Ogrody na Monte pierwsza klasa! Może przy trzecim pobycie na Maderze (kiedyś tam) wreszcie dotrę i tam...
handsome 7 grudnia 2018 10:21 Odpowiedz
Na Monte wspinałem się na kamasz :mrgreen: Było 30C ,na sporym kacu ...nie polecam :lol: :lol: :lol:
kemot 8 grudnia 2018 18:09 Odpowiedz
Czytam od samego początku z wypiekami na twarzy i choć zabrzmi wazeliniarsko to powiem szczerze i otwarcie, że dla mnie jest to najciekawsza relacja jaką kiedykolwiek na tym forum czytałem, przede wszystkim dzięki ogromnej zawartości merytorycznej na temat obszaru, który znakomitej wiekszości nie tylko społeczeństwa, ale i tego forum ( w tym mnie) jest kompletnie obcy.Przyznam, że choć nigdy o tym nie myślałem i nie rozważałem, to od kilku dni spędzonych wirtualnie z Tobą na Costa Pacifica, coraz bardziej zaczyna mnie kręcić taka forma spędzenia któregoś z przyszłych urlopów, choć z drugiej strony muszę przyznać równie szczerze, że poza olbrzymią dawką wiedzy na temat takiej formy spędzania wolnego czasu, jednym z głównych wniosków jakie wyciągnąłem z dotychczasowej lektury, i to niestety wnioskiem smutnym, jest to iż taki rejs to niesamowicie prężnie działająca maszynka do dojenia ludzi z pieniędzy na każdym możliwym kroku. Niby nic dziwnego ale jednak mam nieodparte wrażenie że na tych wycieczkowkach jest to rozdmuchane do skali niespotykanej na zwykłym lądzie. No ale cóż takie prawo podaży i popytu.Jesteś na rejsie, jak rozumiem, dość nietypowym bo odbywającym się de facto tylko ze względu na konieczność przebazowania takiego kolosa z jednego lata w drugie lato, które w przypadku statystycznego wycieczkowca ma miejsce maksymalnie 2 razy w roku. Dzięki temu dostałeś idealne, moim zdaniem, połączenie wycieczki objazdowej (początek i koniec) z typowym plażingiem (obecne dni na Atlantyku), a to jest zdecydowanie coś, co w przypadku przyszłej decyzji o spędzeniu urlopu na statku, odpowiadołoby mi zdecydowanie najbardziej, o ile nie jedynie. Czy w ten sposób skonstruowane rejsy można spotkać w ofercie przewoźników na codzień, w sezonie, czy przebazowanie statku (promu?) jest praktycznie jedyną okazją na takie 2w1? Czy rejsy tego typu są jakoś inaczej wyceniane przez przewoźników od tych ze standardowej oferty, które powtarzają się co tydzień czy dwa, dajmy na to jakby podzielić cenę wycieczki przez czas spędzony na statku lub przez pokonany w jej trakcie dystans to w obu przypadkach wyjdą nam wartości zbliżone czy jednak będą znaczące różnice między rejsem standardowym a przebazowującym?Dzięki wielki za już i czekam na więcej.
brzemia 8 grudnia 2018 19:00 Odpowiedz
Pochwalisz sie nową rezerwacją ? ;)Wysłane przy użyciu Tapatalka
greg2014 8 grudnia 2018 20:15 Odpowiedz
@kemot – dzięki za miłe słowa, aż zrobiłem się czerwony :-) Polecam również relacje z poprzednich rejsów – zebrało się ich już kilka.Odpowiadając na pytanie: zdecydowanie tak – wycieczkowiec to świetnie zaprojektowana maszyna do zarabiania pieniędzy na pasażerach. Kluczowa jest indywidualna odporność na sprzedażowe sztuczki :-) Rzeczy, której się nie uniknie (na dziś przynajmniej) jest opłata serwisowa (10 EUR/os./noc) oraz wydatki na napoje (choćby wodę w restauracji) – chyba, że ktoś ma wykupiony pakiet. Pozostałe rzeczy są fajne ale wydaje mi się, że spokojnie można bez nich przeżyć. Być może w jakichś dziwnych krajach, jeśli się chce coś więcej zobaczyć wskazane jest skorzystanie ze statkowych wycieczek lub transferów – ale to też nie zawsze i w coraz mniejszej liczbie miejsc.Jeśli chodzi o repozycje to niestety jest to zjawisko mocno sezonowe. Jedyną znaną mi linią, która regularnie, niemal cały rok pływa między Europą i Ameryką jest Cunard – głównie na Queen Mary II – ale jest to bardzo specyficzna linia a oferta jest adresowana do ściśle określonego grona klientów i z opowiadań poznanych osób (sam nie byłem) wydaje mi się, że zupełnie inna niż np. Costa czy NCL.Sezonowe repozycje związane są właśnie z przerzucaniem statków pomiędzy akwenami, gdy na jednym sezon się kończy a na drugim zaczyna. Maksymalnie upraszczając w przypadku Costy wygląda to następująco (u innych przewoźników niewiele się to zresztą różni):marzec - z Oceanu Indyjskiego, Dubaju, Florydy, Karaibów oraz Ameryki Południowej na Morze Śródziemnekwiecień/maj – z Morza Śródziemnego na Morze Północne i Bałtykwrzesień – z Morza Północnego i Bałtyku na Morze Śródziemnepaździernik – z Morza Śródziemnego na Ocean Indyjski (np. Mauritius, Malediwy)listopad – z Morza Śródziemnego do Dubaju, na Florydę, Karaiby oraz do Ameryki PołudniowejCzasami do tego dochodzi jakaś ekstra repozycja-nie związana z powyższym grafikiem – gdy jakiś statek jest na kilka lat przerzucany na stałe na jakiś akwen lub odbierana jest nowa jednostka. Costa takie nietypowe repozycje będzie miała w najbliższym czasie aż trzy. Po pierwsze wysyłają swój najnowszy statek (jeszcze w stoczni) – Costa Venezia z Włoch do Szanghaju, rejs będzie liczył ponad 40 dni ale jest sprzedawany w segmentach. Po drugie, odbierają kolejny nowy statek – Costa Smeralda (też jeszcze w budowie) w stoczni w Niemczech i przerzucają go na Morze Śródziemne a po trzecie, wycofują zbazowany od kilku lat w Singapurze statek Costa Fortuna do Europy.Repozycje z reguły są tańsze niż normalne rejsy (w przeliczeniu na dobę) – aczkolwiek różnie z tym bywa. Przykładowo mój rejs był stosunkowo tani pół roku temu, tuż przed wypłynięciem z kolei był już bardzo drogi. Z kolei kabiny na płynącej równolegle z nami Costa Magica (wypływała chyba 1-2 dni później z Savony, też z Włoch na Karaiby) były bardzo tanie. Mówiąc krótko, nie ma reguły.Jeśli mogę coś doradzić to jeśli nie jesteś do końca pewien jak Twój organizm zareaguje na morze i ewentualne kołysanie (u mnie póki co jest super, ale wcale tak nie musi być) to polecam na początek wybrać jakiś spokojny akwen, aby się sprawdzić. Atlantyk potrafi dać nieźle popalić i nie zaczynałbym od niego…@brzemia – tak, to nie jest żadna tajemnica, też repozycja. W ubiegłym roku zaliczyłem trasę Włochy-Dubaj na Costa Mediteranea (relacja jest na forum). Chciałbym tę trasę powtórzyć ale w drugą stronę a tak się składa, że w związku z tym, że Costa odbiera dwa nowe statki i wprowadza trochę zamieszania wśród dotychczasowych, obecny (jeszcze przez parę miesięcy) największy statek Costy – Costa Diadema – jest przerzucany na przyszłą jesień do Dubaju. Mój plan to rejs powrotny, czyli aż w marcu 2020. Dużo czasu, ale zleci szybko. Zresztą wcześniej mam zaplanowane jeszcze inne rejsy.
krystoferson112 9 grudnia 2018 15:14 Odpowiedz
Nie ma TVP I TVP Info...jak w takim razie żyć bez prawdziwej informacji? ;)
kemot 9 grudnia 2018 17:57 Odpowiedz
Dzięki wielkie za odpowiedzi na moje pytania. Jeśli chodzi o reakcję mojego organizmu na rejs po tak wielkim akwenie jak ocean to oczywiście nigdy nie będę miał pewności dopóki nie sprawdzę tego empirycznie, ale czysto teoretycznie wydaje mi się, że nie powinno to stanowić dla mnie żadnego problemu. Bujanie statkiem przy okazji jakichś mniejszych rejsów nigdy nie było dla mnie ani stresogenne ani nie dawało żadnych innych niefajnych objawów, a za dzieciaka stanowiło nawet dodatkową frajdę (tu zapewne nie byłem odosobnionym przypadkiem) więc myślę, że będzie wszystko w normie, no ale oczywiście Bałtyk to nie Atlantyk.Kolejne trzy pytania, które jeszcze mi się w międzyczasie narodziły:- czy statek "słychać" w czasie rejsu, jego silniki, uderzanie o wodę lub cokolwiek innego związanego z tym, że płynie? Oczywiścnie nie mam tu na mysli obecności na zewnętrznym pokładzie tylko wewnątrz, ot choćby we własnej kabinie. Czy będąc malutkim punkcikiem w sercu takiego kolosa takie dźwięki docierają do człowieka czy mającpo drodze do pokonania tyle przeszkód (ścian) nie ma szansy aby cokolwiek dotarło?- czy przy przebazowaniu maszyn między Morzem Śródziemnym a szeroko pojętym Oceanem Indyjskim te kolosy przeprawiają sie przez Kanał Sueski czy płyną dookoła całej Afryki?- ostatnie pytanie dotyczy jednego z powyższych zdjęć obrazujących najwyższy pokład z plażowiczami na leżakach i zjeżdżalnią na pierwszym planie. Patrząc na tą fotogragię mam, zapewne kompletnie nieprawdziwe, ale jakże nieodparte wrażenie, że jedno niespodziewane bujnięcie statkiem w lewo lub prawo od jakiejś fali i kilku delikwentów ląduje za burtą bo te boczne bandy, mówiąc delikatnie, do najwyższych nie należą. Rozwiejesz moje chore wątpliwości?
zzeke 9 grudnia 2018 19:12 Odpowiedz
@kemot Jestem pewien,że "wilk morski" @greg2014 rozwieje Twoje wszelkie wątpliwości. Ja będąc jedynie "wilczkiem" mającym na koncie kilka rejsów, chciałbym ze swojej strony mocno Cię zachęcić do posmakowania morskiej przygody. Sam byłem sceptycznie nastawiony przed pierwszym razem, a dziś mógłbym pływać jak najczęściej. Robiąc plany urlopowe na każdy kolejny rok, mam teraz ból głowy bo zawsze szukam możliwości by upchnąć tam jakiś rejs:-) A to odbywa się niestety kosztem innej podróży, na którą miałoby się ochotę... Ale cóż:-) Nawiązując do Twoich pytań:-im większy statek tym mniej czujesz,że płyniesz. Przy spokojnym morzu nie czuje się właściwie nic. Statek leciutko jedynie "wibruje", silniki na większości statku są niesłyszalne.W kabinach na statkach, którymi pływałem była cisza absolutna -statki przeprawiają się przez Kanał Sueski. Są jednak rejsy typu RTW, gdzie Afryka jest "opływana"-relingi mają koło metra wysokości i są solidne-nie wiem jak potężna musiałaby być fala, bo Twoja wizja się spełniła:-) W normalnych warunkach statek nagle się gwałtownie nie "buja". A gdy jest pogoda sztormowa,to i opalania nie ma i nikt się tam nie pałęta:-) Bez obaw- ruszaj w rejs!Dzięki @greg2014 za kolejną superrelację- płyniemy z Tobą:-)
brzemia 9 grudnia 2018 19:17 Odpowiedz
Ja tylko dodam ze na ostatnim statku były tory do kręgli a w kasynie byly te automaty do wrzucania 1€ z ruchomą tacka. Każde drganie lub przechyl wysypal by cala kase ;)Wysłane przy użyciu Tapatalka
zzeke 9 grudnia 2018 19:33 Odpowiedz
Natura obdarzyła tę Matkę Naturę:-)
greg2014 9 grudnia 2018 19:53 Odpowiedz
@Japonka76 - dziękuję za korektę zdjęć, niestety wysyłanie czegokolwiek przez to koszmarnie wolne łącze do łatwych rzeczy nie należy@zzeke - witam ponownie i zapraszam :-) @brzemia - no faktycznie w kasynie jest maszynka z tą ruchomą tacką ale nie wpadłem na to, jak się ona zachowuje przy sztormowej pogodzie. Obawiam się, że pilnując swojego interesu, statek wyłącza wtedy tę maszynę bo kasyno mogłoby pójść z torbami :-)
greg2014 9 grudnia 2018 20:19 Odpowiedz
@samaki9 - na wysokości lustra wody miałem kabinę tylko na rejsie rzecznym po Renie i Mozeli (relacja na forum, wrzuciłem tam nawet zdjęcie jakiegoś ciekawskiego łabędzia jak mi zagląda do kabiny :-) ) - ale masz rację - na morzu to byłoby coś zupełnie innego. Raczej jednak bez szans, kabiny pasażerskie zwykle sa wyżej.
gaszpar 9 grudnia 2018 22:18 Odpowiedz
To mnie nurtowało ale jak nadarzyła się okazja, żal nie pytać @samaki9. Pasażerowie mogą się pławić w luksusach i wydawać tyle kasy ile tylko zechcą a w jakich warunkach żyje obsługa na takim statku? Ile jej jest na takim wycieczkowcu? Napisz coś więcej na ten temat
cccc 10 grudnia 2018 14:53 Odpowiedz
greg2014 napisał:Kończąc temat napiwków, moim zdaniem jak coś jest obowiązkowe to powinno być doliczone do ceny. Gdy byłem na rejsie na statku linii Holland America, to napiwki były tam sugerowane, każdy na koniec rejsu sam decydował, czy mają mu być potrącone i mógł skorygować wartość. U Costy czy NCL kiedyś teoretycznie też tak było, ale teraz wszystko idzie w kierunku ich „uobowiązkowienia”. Pewnie kiedyś zostaną wliczone do ceny rejsu. A kto będzie chciał to i tak będzie zostawiał sam jakieś napiwki. I tak się to pewnie skończy. Wiadomo, ze obowiazkowe i automatycznie doliczane napiwki ulatwiaja sprawe, nie tylko dla personelu, ale rowniez dla pasazerow. :) Biorac pod uwage, ze pracowniczka z Filipin, sprzatajaca kabiny zarabia $600 podstawowej pensji to napiwki sa dodatkowym wynagrodzeniem.Nie wiem jak na Costa, ale czesto personel pokladowy jest zatrudniany przez agencje posredniczace z terenow Azji.Slyszalem, ze niektore agencje posredniczace potrafia placic tylko $200-300 podstawowego wynagrodzenia.Z reguly te biedne dziewczyny nic z tego nie maja, posylaja prawie wszystko do Filipin, nie tylko dla blizszych rodzin, ale dalszych kuzynow, chlopaka, nawet sasiadow czy dobrych znajomych etc.Pani z Filipin, sprzatajaca moja kabine opowiadala, ze nie tylko utrzymuje cala rodzine, ale dodatkowo finansuje kuzynowi studia.Ja oprocz tradycyjnych, dodatkowych napiwkow na koncowym rachunku, dawalem napiwki osobom sprzatajacym moja kabine, w barze czy restauracji, tak jak wspominalem w mojej relacji z Antarktydy.BTW wtedy nie bylo automatycznie doliczanych napiwkow, a np. za 1 tydzien pobytu zostawialo sie na koniec minimum $140-150 (rok 2013). :) Byly 2 mozliwosci, albo wrzucic w kopercie do specjalnie przygotowanego boxa albo przy braku gotowki zaplacic kk.Czy te pieniadze sa pozniej sprawiedliwie dzielone czy nie to juz nie wnikam.Nalezy rozumiec, ze napiwki na statkach nie sa tradycyjnymi napiwkami tylko powazna czescia wynagrodzenia dla crew za ciezka prace.Przykladowo, jesli pasazerowi sie cos nie spodoba to nie powinien karac automatycznie wszystkich pracownikow na statku tylko zlozyc reklamacje po powrocie. ;)
cccc 10 grudnia 2018 15:20 Odpowiedz
@samaki9 nalezy wziac pod uwage, ze statki expedycyjne maja rowniez spory Leerlauf, czyli stoja, jak rowniez sa transportowane z Antarktydy na Spitsbergen i odwrotnie, wtedy nie ma napiwkow.Wydaje mi sie, ze Pani z Filipin nie pracowalaby tylko za $50 miesiecznie, gdyz nie mieli kilku transportow w ciagu roku do domu. ;)
cccc 10 grudnia 2018 15:23 Odpowiedz
@samaki9 nalezy wziac pod uwage, ze statki expedycyjne maja rowniez spory Leerlauf, czyli stoja, jak rowniez sa transportowane z Antarktydy na Spitsbergen i odwrotnie, wtedy nie ma napiwkow.Wydaje mi sie, ze sympatyczna Pani z Filipin nie pracowalaby tylko za $50 miesiecznie, gdyz nie mieli kilku transportow w ciagu roku do domu. ;)
cccc 10 grudnia 2018 15:26 Odpowiedz
@samaki9 nalezy wziac pod uwage, ze statki expedycyjne maja rowniez spory Leerlauf, czyli stoja, jak rowniez sa transportowane z Antarktydy na Spitsbergen i odwrotnie, wtedy nie ma napiwkow.Wydaje mi sie, ze sympatyczna Pani z Filipin nie pracowalaby tylko za $50 miesiecznie, gdyz nie miala kilka transportow w ciagu roku do domu. ;)
cccc 10 grudnia 2018 15:30 Odpowiedz
@samaki9 nalezy wziac pod uwage, ze statki expedycyjne maja rowniez spory Leerlauf, czyli stoja, jak rowniez sa transportowane z Antarktydy na Spitsbergen i odwrotnie, wtedy nie ma napiwkow.Wydaje mi sie, ze sympatyczna Pani z Filipin nie pracowalaby tylko za $50 miesiecznie, gdyz nie miala kilka transportow w ciagu roku do domu. ;)Btw wydaje mi sie, ze od lat 90-tych sie troche zmienilo. 8-)
cccc 10 grudnia 2018 15:37 Odpowiedz
@samaki9, nalezy wziac pod uwage, ze statki expedycyjne maja rowniez spory Leerlauf, czyli stoja, jak rowniez sa transportowane z Antarktydy na Spitsbergen i odwrotnie, wtedy nie ma napiwkow.Wydaje mi sie, ze sympatyczna Pani z Filipin nie pracowalaby tylko za $50 miesiecznie, gdyz nie miala kilka transportow w ciagu roku do domu. ;)Btw wydaje mi sie, ze od lat 90-tych sie troche zmienilo. 8-)Zreszta kolega greg2014 ma bardziej aktualne informacje. :D
cccc 10 grudnia 2018 15:37 Odpowiedz
@samaki9, nalezy wziac pod uwage, ze statki expedycyjne maja rowniez spory Leerlauf, czyli stoja, jak rowniez sa transportowane z Antarktydy na Spitsbergen i odwrotnie, wtedy nie ma napiwkow.Wydaje mi sie, ze sympatyczna Pani z Filipin nie pracowalaby tylko za $50 miesiecznie, gdyz nie miala kilka transportow w ciagu roku do domu. ;)Btw wydaje mi sie, ze od lat 90-tych sie troche zmienilo. 8-)Zreszta kolega greg2014 moze miec bardziej aktualne informacje. :D
cccc 10 grudnia 2018 15:38 Odpowiedz
@samaki9, nalezy wziac pod uwage, ze statki expedycyjne maja rowniez spory Leerlauf, czyli stoja, jak rowniez sa transportowane z Antarktydy na Spitsbergen i odwrotnie, wtedy nie ma napiwkow.Wydaje mi sie, ze sympatyczna Pani z Filipin nie pracowalaby tylko za $50 miesiecznie, gdyz nie miala kilka transportow w ciagu roku do domu. ;)Btw wydaje mi sie, ze od lat 90-tych sie troche zmienilo. 8-)Zreszta kolega greg2014, wprawiony podroznik, moze miec bardziej aktualne informacje. :D
cccc 10 grudnia 2018 15:40 Odpowiedz
@samaki9, nalezy wziac pod uwage, ze statki expedycyjne maja rowniez spory Leerlauf, czyli stoja, jak rowniez sa transportowane z Antarktydy na Spitsbergen i odwrotnie, wtedy nie ma napiwkow.Wydaje mi sie, ze sympatyczna Pani z Filipin nie pracowalaby tylko za $50 miesiecznie, gdyz nie miala kilka transportow w ciagu roku do domu. ;)Btw wydaje mi sie, ze od lat 90-tych sie troche zmienilo. 8-)Zreszta kolega greg2014, wprawiony podroznik, moze udzielic bardziej aktualnych informacji. :D
cccc 10 grudnia 2018 16:06 Odpowiedz
@samaki9, nie twierdzilem, ze sie uzalala, wbrew przeciwnie, wygladalo ze jest zadowolona ze swojej pracy, a z recznika potrafila udekorowac malpke. :)Lubie takie niespodzianki.Zastanawiajace bylo, ze miala wade zgryzu i starsze malzenstwo z Izraela, wynajmujace najdrozsza kabine na statku, zastanawialo sie czy nie dac jej kasy na zrobienie korektury, ale czy w koncu otrzymala to nie wiem, nie wypadalo pytac.
cccc 10 grudnia 2018 16:07 Odpowiedz
@samaki9, nie twierdzilem, ze sie uzalala, wbrew przeciwnie, wygladalo ze jest zadowolona ze swojej pracy, a z recznika potrafila udekorowac malpke. :)Lubie takie niespodzianki.Miala wade zgryzu i starsze malzenstwo z Izraela, wynajmujace najdrozsza kabine na statku, zastanawialo sie czy nie dac jej kasy na zrobienie korektury, ale czy w koncu otrzymala to nie wiem, nie wypadalo pytac.
cccc 10 grudnia 2018 16:09 Odpowiedz
@samaki9, nie twierdzilem, ze sie uzalala, wbrew przeciwnie, wygladalo ze jest zadowolona ze swojej pracy, a z recznika potrafila udekorowac malpke. :)Lubie takie niespodzianki.Zastanawiajace, ze miala wade zgryzu i nie zrobila sobbie korekty.Starsze malzenstwo z Izraela, wynajmujace najdrozsza kabine na statku, zastanawialo sie czy nie dac jej kasy na zrobienie korektury, ale czy w koncu otrzymala to nie wiem, nie wypadalo pytac.
cccc 10 grudnia 2018 16:09 Odpowiedz
@samaki9, nie twierdzilem, ze sie uzalala, wbrew przeciwnie, wygladalo ze jest zadowolona ze swojej pracy, a z recznika potrafila udekorowac malpke. :)Lubie takie niespodzianki.Zastanawiajace, ze miala wade zgryzu i nie zrobila sobbie korekty, widocznie cala kasa wedrowala charytatywnie na Filipiny.Starsze malzenstwo z Izraela, wynajmujace najdrozsza kabine na statku, zastanawialo sie czy nie dac jej kasy na zrobienie korektury, ale czy w koncu otrzymala to nie wiem, nie wypadalo pytac.
cccc 10 grudnia 2018 16:10 Odpowiedz
@samaki9, nie twierdzilem, ze sie uzalala, wbrew przeciwnie, wygladalo ze jest zadowolona ze swojej pracy, a z recznika potrafila udekorowac malpke. :)Lubie takie niespodzianki.Zastanawiajace, ze miala widoczna wade zgryzu i nie zrobila sobbie korekty, prawdopodobnie cala kasa wedrowala charytatywnie na Filipiny.Starsze malzenstwo z Izraela, wynajmujace najdrozsza kabine na statku, zastanawialo sie czy nie dac jej kasy na zrobienie korektury, ale czy w koncu otrzymala to nie wiem, nie wypadalo pytac.
cccc 10 grudnia 2018 16:12 Odpowiedz
@samaki9, nie twierdzilem, ze sie uzalala, wbrew przeciwnie, wygladalo ze jest zadowolona ze swojej pracy.Z recznika potrafila udekorowac malpke, lubie takie niespodzianki. :) Zastanawiajace, ze miala widoczna wade zgryzu i nie zrobila sobbie korekty, prawdopodobnie cala kasa wedrowala charytatywnie na Filipiny.Starsze malzenstwo z Izraela, wynajmujace najdrozsza kabine na statku, zastanawialo sie czy nie dac jej kasy na zrobienie korektury, ale czy w koncu otrzymala to nie wiem, nie wypadalo pytac.
cccc 10 grudnia 2018 16:16 Odpowiedz
@samaki9, nie twierdzilem, ze sie uzalala, wbrew przeciwnie, wygladalo ze jest zadowolona ze swojej pracy.Z recznika potrafila udekorowac malpke, pewnie nie musiala, ale lubie takie niespodzianki. :) Zastanawiajace, ze miala widoczna wade zgryzu i nie zrobila sobbie korekty, prawdopodobnie cala kasa wedrowala charytatywnie na Filipiny.Starsze malzenstwo z Izraela, wynajmujace najdrozsza kabine na statku, zastanawialo sie czy nie dac jej kasy na zrobienie korektury, ale czy w koncu otrzymala to nie wiem, nie wypadalo pytac.
cccc 10 grudnia 2018 16:17 Odpowiedz
@samaki9, nie twierdzilem, ze sie uzalala, wbrew przeciwnie, wygladalo ze jest zadowolona ze swojej pracy.Z recznika potrafila udekorowac malpke, pewnie nie musiala, ale lubie takie niespodzianki. :) Zastanawiajace, ze miala widoczna wade zgryzu i nie zrobila sobbie korekty, prawdopodobnie cala kasa wedrowala charytatywnie na Filipiny.Starsze malzenstwo z Izraela, wynajmujace najdrozsza kabine na statku, zastanawialo sie przy kolacji, czy nie dac jej kasy na zrobienie korektury, ale czy w koncu otrzymala to nie wiem, nie wypadalo pytac.
gaszpar 10 grudnia 2018 19:27 Odpowiedz
@greg2014 @samaki9 dzięki za odpowiedź w sprawie życia załogi. Spodziewałem się, że nie ma lekko dla tych najbardziej podstawowych pracowników i, że warunki mają mocno spartańskie (gdy na górze leje się szampan i zabawa trwa) ale jednak informacja o braku dnia wolnego przez 60 dni ....no chyba, że sam go sobie załatwisz po znajomości (a później odpracujesz koledze dając wolne) Taki trochę obóz pracy :/
gaszpar 10 grudnia 2018 19:52 Odpowiedz
No ale jak rozumiem, Tobie taki układ odpowiadał bo był z tego niezły zarobek jak na owe lata nawet bardzo dobry?
europebus 10 grudnia 2018 20:00 Odpowiedz
Super atrakcja
cccc 10 grudnia 2018 20:11 Odpowiedz
greg2014 napisał:Ze względu na dobre warunki podczas żeglugi przez Atlantyk, na St. Maarten przypłyniemy wcześniej i zostaniemy dłużej – tak, że w sumie będziemy tam od 9 do 20. Akurat na jutro mam zaplanowaną kilkugodzinną wycieczkę objazdową po wyspie kupioną u Costy. Mozna zapytac jaki koszt takiej wycieczki na St. Maarten?
cccc 10 grudnia 2018 20:20 Odpowiedz
greg2014 napisał:Ze względu na dobre warunki podczas żeglugi przez Atlantyk, na St. Maarten przypłyniemy wcześniej i zostaniemy dłużej – tak, że w sumie będziemy tam od 9 do 20. Akurat na jutro mam zaplanowaną kilkugodzinną wycieczkę objazdową po wyspie kupioną u Costy. Mozna zapytac, jaki koszt takiej wycieczki na St. Maarten?
greg2014 10 grudnia 2018 20:28 Odpowiedz
@cccc - jasne, że można :-) 35 EUR. Wycieczka ma trwać ok. 4 godziny a w nazwie ma "Top 10" cokolwiek by to nie oznaczało.
brzemia 10 grudnia 2018 20:28 Odpowiedz
Jestem w szoku jakie zainteresowanie jest twoim rejsem ;) gratuluje spokojnego przeplyniecia Atlantyku zimą. Teraz czesc bardziej lądowa.Wysłane przy użyciu Tapatalka
cccc 10 grudnia 2018 20:28 Odpowiedz
greg2014 napisał:@cccc - jasne, że można :-) 35 EUR. Wycieczka ma trwać ok. 4 godziny a w nazwie ma "Top 10" cokolwiek by to nie oznaczało.@greg2014 dzieki, moze oferuja tylko ok. 10 wycieczek, ale "Top 1" pewnie nie bedzie. :DA czy miales rozne opcje wycieczek na St. Maarten?
cccc 10 grudnia 2018 21:29 Odpowiedz
greg2014 napisał:@cccc - jasne, że można :-) 35 EUR. Wycieczka ma trwać ok. 4 godziny a w nazwie ma "Top 10" cokolwiek by to nie oznaczało.@greg2014 dzieki, moze oferowali tylko 10 wycieczek, ale "Top 1" pewnie nie bedzie. :DA czy miales rozne opcje wycieczek na St. Maarten?
greg2014 10 grudnia 2018 22:12 Odpowiedz
@brzemia - no ja jestem w jeszcze większym szoku. Pisałem już kilka relacji ale takiej oglądalności jak ta nie zaliczyła żadna...może dlatego, że w nazwie nie miała „live” nawet jak była „live” ? a jak na zimę to Atlantyk okazał sie mega łagodny. Aż nie do uwierzenia. Dopiero dziś co chwilę pada-jest przerwa od naprawdę porządnego już upału.@cccc - był jakiś wybór (<10) ale cudów się nie spodziewam. Z mojego punktu widzenia, ta wycieczka oraz druga, którą jak dotąd zarezerwowałem (Martynika) oraz dostęp do netu są za free, bo wykorzystuję kredyt, który dostałem od Costy (wspominałem o tym wcześniej skąd się wziął).
greg2014 10 grudnia 2018 22:25 Odpowiedz
@brzemia - no ja jestem w jeszcze większym szoku. Pisałem już kilka relacji ale takiej oglądalności jak ta nie zaliczyła żadna...może dlatego, że w nazwie nie miała „live” nawet jak była „live” ? A jak na zimę to Atlantyk okazał sie mega łagodny. Aż nie do uwierzenia. Dopiero dziś co chwilę pada-jest przerwa od naprawdę porządnego już upału.@cccc - był jakiś wybór (<10) ale cudów się nie spodziewam. Z mojego punktu widzenia, ta wycieczka oraz druga, którą jak dotąd zarezerwowałem (Martynika) a także dostęp do netu są za free, bo wykorzystuję kredyt, który dostałem od Costy (wspominałem o tym wcześniej skąd się wziął).
brzemia 11 grudnia 2018 13:07 Odpowiedz
Mam nadzieje ze wszyscy doplyneli zywi i nie bylo buntu. Wysłane przy użyciu Tapatalka
flus 11 grudnia 2018 13:23 Odpowiedz
A można wiedzieć w przybliżeniu jaki jest koszt takiego rejsu? Oczywiście Ty jako wytrawny wilk morski pewnie płacisz najlepszą możliwą stawkę, ale tak orientacyjnie dla kogoś, kto do tej pory nie pływał na statkach Costy i kupuje taki rejs powiedzmy na kilka miesięcy przed rozpoczęciem.
brzemia 11 grudnia 2018 13:31 Odpowiedz
Mozesz trafic nawet za 200€ plus napiwkiWszystko zalezy kiedy kupujesz i jaka trasaWysłane przy użyciu Tapatalka
flus 11 grudnia 2018 13:31 Odpowiedz
Nie chodzi mi o jakies rejsiki po Morzu Srodziemnym, ale właśnie taką trasę transatlantycką.Wiem, że trzeba będzie poczekać na repozycję kilka miesięcy lub rok, w zależności od kierunku, ale chciałbym poznać właśnie cenę takiego rejsu oceanicznego.
sjk 11 grudnia 2018 14:19 Odpowiedz
@flusTu masz 3 propozycje na rejs tym samym statkiem co autor. Jeden za parę miesięcy, gdy statek będzie wracał do Europy i dwa (te same tylko port wypłynięcia inny) za rok, gdy będzie płynął do Brazylii. Do tej ceny jeszcze napiwki.
cccc 11 grudnia 2018 17:18 Odpowiedz
Dzis otrzymalem reklame o nowym statku MSC Virtuosa, tylko ta ilosc pasazerow odstrasza. ;) Quote:Die neue MSC Virtuosa – hochmodern und innovativDas Schiff setzt mit ihrer Schwester MSC Grandiosa neue Maßstäbe für Ganzjahresschiffe. Mit einer Länge von 331 Metern und 200 Kabinen mehr als bei der MSC Meraviglia und MSC Bellissima wird die MSC Grandiosa bei Maximalbelegung Platz für fast 6.300 Gäste bieten. Dank ihrer hoch innovativen Technologie kann sie nahezu jeden Kreuzfahrthafen der Welt anlaufen.Ceny:https://www.cruneo-kreuzfahrtvergleich. ... -virtuosa/
cccc 11 grudnia 2018 17:36 Odpowiedz
@greg2014, a czy mozna zapytac jakie ceny za masaze na Costa?Btw dzis otrzymalem reklame o nowym statku MSC Virtuosa, tylko ta ilosc pasazerow odstrasza. ;) Quote:Die neue MSC Virtuosa – hochmodern und innovativDas Schiff setzt mit ihrer Schwester MSC Grandiosa neue Maßstäbe für Ganzjahresschiffe. Mit einer Länge von 331 Metern und 200 Kabinen mehr als bei der MSC Meraviglia und MSC Bellissima wird die MSC Grandiosa bei Maximalbelegung Platz für fast 6.300 Gäste bieten. Dank ihrer hoch innovativen Technologie kann sie nahezu jeden Kreuzfahrthafen der Welt anlaufen.Ceny:https://www.cruneo-kreuzfahrtvergleich. ... -virtuosa/
brzemia 11 grudnia 2018 18:01 Odpowiedz
Pierwsze rejsy 2020. Moze jakis zlot f4f?Wysłane przy użyciu Tapatalka
zzeke 11 grudnia 2018 19:20 Odpowiedz
@brzemia Tak długo czekać? Rok wcześniej startuje bliźniacza Grandiosa;-) Zlocik "cruise4free"? why not....
brzemia 11 grudnia 2018 19:40 Odpowiedz
To zlecamy @greg2014 wyszukanie najlepszej rotacji. Ja stawiam na start z Palmy. Doloty za grosze z wiekszosci miejsc. Trasa oklepana ale fajna. Mozna zrobic np wsiadamy w Marsylia wysiadamy na Palma lub Barcelona.Kto chętny?Wysłane przy użyciu Tapatalka
zzeke 11 grudnia 2018 19:49 Odpowiedz
@brzemia Tak długo czekać? Rok wcześniej startuje bliźniacza Grandiosa;-) Zlocik "cruise4free"? why not....Wpadło mi w oko przy okazji,że w październiku 2019 w dziewiczy rejs wyruszy również największy potwór Costy, czyli Costa Smeralda (ponad 6,5 tys. pasażerów) Bedzie to w piąty największy wycieczkowiec na świecie - nieco wiekszy od Grandiosy,która to zajmie pozycję numer 7 na tej liście.
zzeke 11 grudnia 2018 20:15 Odpowiedz
@brzemia Twoje wstępne rozważania dotyczą konkretnie tych wskazanych wyżej nowych statków,czy to tylko był punkt wyjścia i wszelkie pomysły dozwolone?:-)
brzemia 11 grudnia 2018 20:25 Odpowiedz
Punktem wyjscia jest zachodnie kółko wycieczkowców ktore kreci sie między Barcelona Palma Rzym Savona Genua Marsylia i tak w kolko z dodatkowymi portami w zaleznosci od linii.Zaleta jest moxliwosc zakupu np rejsu z Savony do Barcelony lub z Palmy do Rzymu. Zeby utrzymac tematyke grupy doloty do startu i stopu.Wysłane przy użyciu Tapatalka
zzeke 11 grudnia 2018 20:43 Odpowiedz
@brzemia Może się mylę,ale rejsów tego typu (różne miejsca rozpoczęcia i zakończenia) jest w obszarze zachodniego śródziemnomorza niewiele wbrew pozorom.Niewielki procent w stosunku do ogólnej liczby rejsów w tym rejonie, Oczywiście wysiąść można na każdej "stacji", ale zwykle płacisz za kółko, czyli de facto jeden dzień rejsu "w plecy", gdybyś nie chciał wracać w miejsce wypłynięcia. Aleśmy się gregowi wcięli w relację... :-) Przepraszamy!
zzeke 11 grudnia 2018 20:52 Odpowiedz
@brzemia Może nie bedziemy zaburzać pięknej "gregowej" relacji i jakiś osobny wątek?
brzemia 11 grudnia 2018 20:52 Odpowiedz
https://www.seascanner.com/cruise-k1382 ... lles-genoaZ marsylii do genua 55€Do marsylii z krakowa z genua do mediolan krakowWysłane przy użyciu Tapatalka
gaszpar 12 grudnia 2018 09:51 Odpowiedz
Lądował A330Wysłane z mojego Redmi 4X przy użyciu Tapatalka
mareckipl 12 grudnia 2018 11:20 Odpowiedz
Przyłączam się do podziękować za świetną relację.Jako że sam zaczynam się przekonywać do sprawdzenia takiej formy spędzania urlopu, mam małą prośbę: czy mógłbyś zapytać się obsługi jakie podejście ma Costa do dronów? Jak wszyscy operatorzy oficjalnie są zabronione, tylko w zależności od firmy to różnie się objawia:-niektóre firmy pozwalają mieć drona w kabinie, nie można tylko latać na statku-w niektórych firmach trzeba oddać go do depozytu, i można odbierać go schodząc na ląd w porcie-w niektorych firmach trzeba oddać go do depozytu, i mozna odebrać go dopiero po zakończeniu całego rejsu.Nie udało mi się znaleźć jak wygląda to w Coście.
mareckipl 12 grudnia 2018 11:29 Odpowiedz
Przyłączam się do podziękować za świetną relację.Jako że sam zaczynam się przekonywać do sprawdzenia takiej formy spędzania urlopu, mam małą prośbę: czy mógłbyś zapytać się obsługi jakie podejście ma Costa do dronów? Jak wszyscy operatorzy oficjalnie są zabronione, tylko w zależności od firmy to różnie się objawia:-niektóre firmy pozwalają mieć drona w kabinie, nie można tylko latać na statku.-w niektórych firmach trzeba oddać go do depozytu, i można odbierać go schodząc na ląd w portach.-w niektorych firmach trzeba oddać go do depozytu, i mozna odebrać go dopiero po zakończeniu całego rejsu.Nie udało mi się znaleźć jak wygląda to w Coście.
brzemia 12 grudnia 2018 11:29 Odpowiedz
Ja mialem drona na rejsach. Nie bylo z tym zadnych problemow. Linie MSC oraz Ocean Majestry. Z Costa powinno byc podobnie.Wysłane przy użyciu Tapatalka
greg2014 12 grudnia 2018 20:00 Odpowiedz
@samaki9 - no jakoś za bardzo zdyscyplinowany jestem i do tej pory nie próbowałem :-) Jak mówią, że nie wolno to nie wolno...ale faktycznie czasem może trzeba inaczej :-)@Mareckipl - akurat wróciłem na statek i przy wejściu zapytałem o drony. Niestety wieści nie są dobre. Drony i wszystkie zdalnie sterowane urządzenia latające (również zabawkowe) są na liście przedmiotów zakazanych - tej samej, na której jest broń, narkotyki, żelazka i ostre narzędzia. Mój rozmówca tego nie wymyślił bo pokazał mi całą listę z dronami gdzieś pod koniec. Należy się liczyć z tym, że w przypadku wykrycia dron byłby przyjęty do depozytu i zwrócony na koniec rejsu. Na pytanie, czy byłaby możliwość jego odbierania w poszczególnych portach i ponownego zdawania do depozytu nie uzyskałem jednoznacznej odpowiedzi. Mój rozmówca zwrócił jedynie uwagę, że używanie dronów jest zakazane w większości portów i tam, gdzie jest osobna kontrola bagażu w porcie, gdyby ktoś miał drona mógłby z nim mieć problem przejść przez bramki i wejść na statek. Ale to już tylko spekulacja, jak byłoby naprawdę to pewnie trzeba byłoby się przekonać na własnej skórze.
cccc 12 grudnia 2018 22:02 Odpowiedz
greg2014 napisał:Karta pełni trzy funkcje. Po pierwsze jest to klucz do kabiny. Po drugie jest to środek płatniczy – tą kartą potwierdza się wszystkie zakupy dokonywane na statku. I po trzecie – jest to dokument tożsamości, dzięki któremu można zejść ze statku czy poruszać się po porcie (tylko w niektórych miejscach oprócz karty jest wymagany dodatkowo paszport lub jego kserokopia). Zasadniczo (jest jeden wyjątek ale ma marginalne znaczenie) na statku przy zakupach nie operuje się ani gotówką ani kartami płatniczymi.Przewoźnicy mają sprawę płatności rozwiązaną w różny sposób chociaż w pewnym uproszczeniu sprowadza się ona do tego samego: aby jak najbardziej zautomatyzować proces.U Costy jest to rozwiązane w ten sposób, że w ciągu pewnego czasu po wejściu na statek (zwykle 48 godzin) każdy musi zarejestrować w systemie Costy kartę płatniczą, z której będą pobierane środki na wszelkiego rodzaju zakupy (a także opłaty serwisowe/napiwki) lub jeśli ktoś nie ma zaufania do kart lub z - jakichś powodów nie chce z nich korzystać – może alternatywnie wpłacić depozyt w gotówce. Jeśli zarejestruje się kartę sprawa jest prosta – wszystkie nasze wydatki obciążają bezpośrednio tę kartę i nie musimy nic robić. Jeśli operujemy gotówką, wydatki pomniejszają stopniowo depozyt a gdy zostanie on wyczerpany – trzeba go uzupełnić a na koniec rozliczyć (wypłaca się wtedy pozostałą kwotę).Jeśli ktoś w wymaganym czasie nie zarejestruje karty płatniczej ani nie wpłaci depozytu to blokowana jest funkcja płatnicza karty i np. w każdym barze taki delikwent zostanie odesłany do recepcji. Niezależnie od tego, w takiej sytuacji co wieczór należy się spodziewać w kabinie telefonów lub/i listów pasterskich z recepcji z prośbą o kontakt w celu rozliczeń na statkowym koncie.Do samej rejestracji kart płatniczych lub wpłat depozytów służą obecnie urządzenia – nie ma już tak jak dawniej, że w tym drugim przypadku były wyznaczone godziny otwarcia jakiejś kasy, do której ustawiały się kilometrowe kolejki przez pół statku:A to ciekawe, na tych statkach na ktorych bylem, nie bylo zadnych depozytow (nie przypominam sobie) i placilo sie caly rachunek na koniec przed opuszczeniem statku. :) Wybrazam sobie, ze przy takich ilosciach ludzi musieli znalezc inne rozwiazania.
greg2014 12 grudnia 2018 22:21 Odpowiedz
@cccc - myślę, że w jakiejś przynajmniej części teraz jest trochę inny rodzaj pasażera niż wtedy, kiedy pływałeś :-) I mniejsze zaufanie linii do tego pasażera...niestety.Costa i tak jest liberalna. Na statku NCL czy Holland America musiałem zarejestrować kartę jeszcze przed wejściem na statek - przy stanowisku check-in.Poza tym tak jak piszesz, na pewno chodzi też o liczbę pasażerów i o to, aby wszystko było jak najbardziej bezobsługowe.Jeśli ktoś zarejestruje kartę i jest wypłacalny to tak naprawdę w związku z płatnościami jego kontakt z recepcją w 99% przypadków będzie zerowy. Trudno zresztą sobie nawet wyobrazić, co by było, gdyby choćby 10% pasażerów ustawiło się w kolejce do recepcji :-)
handsome 13 grudnia 2018 13:20 Odpowiedz
Taka mała uwaga. Dwa kraje ale chyba jednak...jedna waluta? :P
greg2014 13 grudnia 2018 13:29 Odpowiedz
Też się zdziwiłem ale właśnie, nie...w części holenderskiej oficjalną walutą jest florin (albo guilder) - nawiązujący do dawnego guldena holenderskiego. A w części francuskiej obowiązuje euro.Niezależnie od tego, wszędzie ceny podawane są oprócz jednej z walut lokalnych również w dolarach amerykańskich - i z tego co mówił przewodnik, są one powszechne w użyciu również przez mieszkańców.
cccc 13 grudnia 2018 13:38 Odpowiedz
@greg2014, dzieki za wiele ciekawych informacji, tez nie wiedzialem, ze maja odrebna walute. :)
brzemia 13 grudnia 2018 14:24 Odpowiedz
Dziwne bo przeciez powinno byc euro ?Maja jakis specyficzny status polityczno-ekonomiczny?Wysłane przy użyciu Tapatalka
maja-globtroter 13 grudnia 2018 15:06 Odpowiedz
Witam, jeśli ktoś by był zainteresowany wycieczkami krajoznawczymi z polskim przewodnikiem na Martynice, serdecznie polecam rezydentów tej wyspy z których usług korzystałam i jestem moga zadowolona: https://www.slonecznamartynika.pl/pl/wycieczki/
sjk 13 grudnia 2018 15:47 Odpowiedz
Dołożę jeszcze swoje 3 grosze do offtopu ale to chyba jedna z ostatnich rzeczy jaka nie została poruszona w tym wątku, a dotyczy wycieczkowców :lol: Gdyby ktoś się zastanawiał ile zarabia kapitan na takim statku, no trochę mniejszym, bo ok. 2000 pasażerów.
cccc 13 grudnia 2018 15:56 Odpowiedz
Btw sternik na najwiekszym lodolamaczu na swiecie o napedzie atomowym chwalil sie, ze zarabia $1000 miesiecznie. ;)
handsome 13 grudnia 2018 15:56 Odpowiedz
16k$?? hmm spodziewałem się wyższej stawki. Poważnie :P Mam kolegów którzy pływając na kontenerowacach w tym stopniu po morzach europejskich z załogami 10-20 osób maja wyższe stawki. BTW...nie pogardziłbym takimi pieniedzmi :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
brzemia 13 grudnia 2018 16:07 Odpowiedz
Ale to chyba na 3 miesieczny kontraktWysłane przy użyciu Tapatalka
sjk 13 grudnia 2018 16:07 Odpowiedz
16000 USD to kasa za miesiąc, także 48000 dolarów za 3 miesiące roboty to chyba nie jest zła stawka @HandSome?
handsome 13 grudnia 2018 16:16 Odpowiedz
Chciałbym tyle zarabiać :P :P :P To nie była prymitywna aluzja tylko fakt. Myslałem , ze przy takiej odpowiedzialności zarabiają jednak więcej :lol: Dochodzi tax gdzie może być spora różnica między UE a USA lub krajem gdzie zarejestrowany jest statek. Trzeba było iść na WSM a nie bawić się w insze edukacje lub uprawiać jakieś sporty :lol: :lol: :lol:
sjk 13 grudnia 2018 16:33 Odpowiedz
Podatki marynarza to dyskusja na oddzielny wątek. To zależy od różnych rzeczy. Mogą być, a może ich nie być. Ja byłem na statku pod banderą cypryjską i nikt ich płacić nie musiał. Oczywiście to nie oznacza, że nie płacił. Po prostu nie płacisz ZUSu, nie masz emerytury itd. Ale to nie jest obowiązek go płacić, także marynarz może mieć całość wypłaty dla siebie. Z kolei bandera norweska wymaga opłacania ZUSu.
greg2014 13 grudnia 2018 17:48 Odpowiedz
@brzemia - dokładnie tak, status holenderskiej części St.Maarten jest inny niż francuskiej - nie jest np częścią UE. Podobnie jest na innych holenderskich terytoriach na Karaibach. Aruba i Curacao również korzystają ze swojej waluty, nie jestem nawet pewien czy nie tej samej co na St.Maarten. Ale wcale bym się nie zdziwił:-)
metia 13 grudnia 2018 18:30 Odpowiedz
Kraje wchodzące w skład dawnych Antyli Holenderskich mają różne statusy, co spowodowane jest m.in. negocjacjami z lat 2006-2010 i postępowaniem poszczególnych krajów po reformie konstytucyjnej Holandii z 2010. W tej chwili Curaçao i Sint Maarten mają status analogiczny do Aruby, czyli są krajami stowarzyszonymi w ramach Królestwa Niderlandów, lecz nie wchodzącymi w skład Holandii. Natomiast Bonaire, Saba i Sint Eustatius wchodzą w skład Królestwa Niderlandów i mają status holenderskich gmin specjalnych ("'bijzondere gemeenten"), które będą mogły zostać włączone do Unii Europejskiej, jeśli sobie tego zażyczą.
metia 13 grudnia 2018 18:39 Odpowiedz
Kraje wchodzące w skład dawnych Antyli Holenderskich mają różne statusy, co spowodowane jest m.in. negocjacjami z lat 2006-2010 i postępowaniem poszczególnych krajów po reformie konstytucyjnej Holandii z 2010. W tej chwili Curaçao i Sint Maarten mają status analogiczny do Aruby, czyli są krajami stowarzyszonymi w ramach Królestwa Niderlandów, lecz nie wchodzącymi w skład Holandii. Natomiast Bonaire, Saba i Sint Eustatius wchodzą w skład Królestwa Niderlandów i mają status holenderskich gmin specjalnych ("'bijzondere gemeenten"), które będą mogły zostać włączone do Unii Europejskiej, jeśli sobie tego zażyczą.EditWaluty są częściowo różne, ale często jakoś powiązane z historycznymi walutami holenderskimi, np. na Arubie jest to Florin, a na Sint Maarten i Curaçao gulden :)
cccc 13 grudnia 2018 23:09 Odpowiedz
@greg2014 no to fajnie sie bawimy i ciesze sie razem z Toba. :) Btw po zdjeciach mozna od razu rozpoznac z jakich krajow pochodzi obsluga.
greg2014 14 grudnia 2018 01:35 Odpowiedz
@cccc - no akurat na statkach wycieczkowych to już chyba od iluś lat (wyłączając ultraluksusowe linie) obsługa jest mocno azjatycka - zazwyczaj z wyłączeniem menadżerów@samaki9 - na tym statku jeszcze nie widziałem, na poprzednim było kilka osób z Litwy i Bułgarii. Są za to barmani - ale to zdecydowana mniejszość.
cccc 14 grudnia 2018 02:07 Odpowiedz
Mlode Filipinki w obsludze to rozumiem, ale na zdjeciach przewaznie faceci. :roll:
metia 14 grudnia 2018 15:35 Odpowiedz
@greg2014Historia dawnych kolonii holenderskich w tej części świata jest bardzo ciekawa. Holandia po przebojach z uzyskaniem niepodległości przez Indonezję chciała pozbyć się kolejnych kolonii na drodze pokojowej i stopniowo. Na pierwszy ogień poszedł Surinam (co, jak wiadomo, nie skończyło się dobrze i kosztowało Holandię grube miliony), potem była Aruba. Stan prawny po formalnym zlikwidowaniu Antyli Holenderskich, osiągnięty po 2010 roku miał być stanem przejściowym, ale jak widać poszczególnym wyspom już się tak bardzo do niezależności nie spieszy ;) Na Bonaire miały być jakieś głosowania, ale jak się okazało, że odetną im dostęp do funduszy pomocowych UE, to decyzja najpierw została przełożona, a potem jakoś tak się rozmyła.A tak w ogóle to status poszczególnych terytoriów zamorskich UE regulowały już Traktaty Rzymskie (przy czym przy każdym większym traktacie następuje aktualizacja). Statusy są różne, a ich zmiany wcale nie tak rzadkie :)
eskie 15 grudnia 2018 21:40 Odpowiedz
@greg2014 dziękuję za wspaniałą relację i mam do Ciebie prośbę.Pokazując relacje takie jak np Twoja oraz prowadząc na rozmowy z innymi wilkami morskimi, powoli udaje mi się namawiać żonę na rejs. Warunki jakie postawiła:1. duuuży statek, żeby nie bujało2. Morze śródziemne3. Pogoda taka aby się nie upiec, ale też nie zmarznąć (nie wiem jak jest na morzu, czerwiec to nie za gorąco?) Ponieważ jestem kompletnie zielony w rejsach, to frajerskie zapłacę. Ale poradź mi proszę, na jakiej stronie szukać rejsów, jaka jest akceptowalna cena za jedną osobę (będzie rodzina 2+1) w kabinie z oknem, wyżywieniem, napojami i ewentualnie napiwkami, nie zależy nam na alkoholu. Rejs około 7 dni.
cccc 15 grudnia 2018 22:21 Odpowiedz
eskie napisał:Pokazując relacje takie jak np Twoja oraz prowadząc na rozmowy z innymi wilkami morskimi, powoli udaje mi się namawiać żonę na rejs. Warunki jakie postawiła:1. duuuży statek, żeby nie bujało2. Morze śródziemne3. Pogoda taka aby się nie upiec, ale też nie zmarznąć (nie wiem jak jest na morzu, czerwiec to nie za gorąco?) Ponieważ jestem kompletnie zielony w rejsach, to frajerskie zapłacę. Ale poradź mi proszę, na jakiej stronie szukać rejsów, jaka jest akceptowalna cena za jedną osobę (będzie rodzina 2+1) w kabinie z oknem, wyżywieniem, napojami i ewentualnie napiwkami, nie zależy nam na alkoholu. Rejs około 7 dni.@eskie, polukaj na niemieckich stronach, ceny od €299, np:kreuzfahrtberater.dedreamlines.dekreuzfahrtschnaeppchen.com/msc-splendida-bis-zu-48-reduziert-mittelmeer-ab-299-euro.html
greg2014 15 grudnia 2018 22:43 Odpowiedz
@eskie - zgadzam się z @cccc - zacząłbym od pierwszej z podanych stron. Jeśli masz problemy z niemieckim, dogadasz się z nimi też bez problemu po angielsku. Ćwiczyłem na własnej skórze, rezerwowałem, problemów nie było.Co do lokalizacji to pewnie na początek najlepiej wziąć słynne "kółko" po zachodniej części Morza Śródziemnego. Ma ono wiele wersji ale z grubsza to trasa Savona/Genua-Marsylia-Barcelona-Palma-Sardynia/Sycylia-Neapol-Civitavecchia-Savona/Genua - z różnego rodzaju "mutacjami" i portami dodatkowymi (np. Monte Carlo, Tulon, Malaga, Malta, Livorno itd.). Statków i tras bez liku, dobre ceny też można tam często spotkać.Z kolei jak dla mnie najspokojniejszy jeśli chodzi o kołysanie akwen to Zatoka Perska i okolice - nie wiem czy tam w ogóle są fale :-)W czerwcu na Morzu Śródziemnym będzie na pewno już nieźle grzało ale najcieplejsze chyba są jednak i tak lipiec oraz sierpień. Zresztą gwarancji nigdy nie masz - akurat jak Ty popłyniesz, może być inaczej.Jeśli chodzi o dzieci to szukaj rejsów, gdzie się za nie nie płaci albo wcale albo tylko opłaty portowe. U Costy jest to duża część rejsów (dzieci wg ich definicji się wiek 0-16 lat). Z tego co pamiętam, w MSC jest podobnie ale tutaj lepiej, żeby się wypowiedział @brzemia ,który ćwiczył to chyba na własnej skórze i ma doświadczenie. U innych operatorów trudno mi powiedzieć, lepiej żeby wypowiedział się ktoś bardziej doświadczony.
barka 15 grudnia 2018 22:43 Odpowiedz
Zapewne żadna okazja cenowa, ale akurat w gazetce Lidla dziś wpadł mi w oko Twój statek z trasą, która zbliżona jest do tej którą teraz opisujesz :)https://lidl-podroze.pl/hotel/rejs-po-k ... 74878.htmlPowtórzę za innymi, świetna relacja. Czytam z zaciekawieniem, mimo że do tej pory taki sposób podróżowania w ogóle mnie nie intetesował :) Wysłane z mojego SM-G920F przy użyciu Tapatalka
tarman 15 grudnia 2018 23:11 Odpowiedz
Ja też jestem pod wrażeniem tej relacji...Fantastycznie piszesz, rzeczowo i z wieloma szczegółami....Myślę, że wiele osób może czerpać ogromną ilość informacji z Twojej relacji będąc w miejscach które po drodze odwiedzasz drogą morską....Pewnie przed którymś lotem zrzucę sobie Twoje relacje i zanurzę się w nich od A do Z czytając je na laptopie.... Obecnie kibicuję "live" i czytam po kawałku... Pozdrawiam serdecznie i jestem z Tobą w podróży [emoji106][emoji106][emoji106]
greg2014 16 grudnia 2018 03:01 Odpowiedz
@barka i @tarman – wielkie dzięki za opinie i pozdrowienia. A od tych wszystkich komplementów jestem bardziej czerwony niż od tutejszego słońca, którego póki co nie brakuje.A tak na poważnie to jest to już któraś z moich relacji z rejsów. Nie wydaje mi się, aby w czymś była szczególnie lepsza od poprzednich i szczerze mówiąc w ogóle się nie spodziewałem takiego odzewu. Mało tego, jej oglądalność jest już chyba większa (albo zbliżona) do pierwszej relacji z Karaibów sprzed około 2-óch lat. A może po prostu przyszedł czas na większe zainteresowanie rejsami w Polsce ? :-)Zresztą to, że Lidl zaczął sprzedawać rejsy na wycieczkowcach też jest znakiem czasu - jeszcze parę lat temu wydawało się to nie do pomyślenia. Tymczasem w Niemczech sprzedają rejsy od lat na wielką skalę. Polecam zajrzeć na stronę Lidl Reisen w Niemczech (https://www.lidl-reisen.de) - można się zdziwić co mają w ofercie...A ten rejs z gazetki Lidla to dokładnie to kółko, które ja zaliczam - różnią się tylko godziny i kolejność portów, ale teraz to się pewnie poukłada i przybierze jakąś formę docelową na całą zimę. Bazowym portem Costa Pacifica w zimie jest La Romana na Dominikanie i tam wsiada/wysiada ze statku największa część pasażerów. Pozostałe dwa statki Costy bazują w tym czasie na Gwadelupie (Costa Magica) i Florydzie (Costa Deliziosa) - tak, że każdy może sobie wybrać port i trasę, która mu najbardziej odpowiada jeśli chodzi o region, dojazd i cenę.@eskie – przypomniało mi się jeszcze, że jeśli nie jesteście do końca przekonani do rejsów i chcecie tylko spróbować jak to jest i przetestować siebie na morzu, to w wielu biurach można zarezerwować bardzo krótkie, 2-3 dniowe rejsiki – głównie na jakimś fragmencie wspomnianego „kółka” po zachodnim Morzu Śródziemnym. Mogą to być np. Savona-Marsylia-Barcelona (2 noclegi). Można to łatwo połączyć z pobytem w Mediolanie na początku i Barcelonie na końcu, poskładać to z jakimiś lotami, które w oba miejsca powinny być rozsądne cenowo – i mała objazdówka z elementem rejsu gotowa. Pisałem o tym kiedyś (wraz z linkami do biur, które bawią się w sprzedaż takich krótkich odcinków) na forum – znajdziecie to tutaj: cos-na-objazdowke-po-pld-europy-z-rejsem-inclusive,1614,133403
greg2014 16 grudnia 2018 03:13 Odpowiedz
@barka i @tarman – wielkie dzięki za opinie i pozdrowienia. A od tych wszystkich komplementów jestem bardziej czerwony niż od tutejszego słońca, którego póki co zresztą nie brakuje :-)A tak na poważnie to jest to już któraś z moich relacji z rejsów. Nie wydaje mi się, aby w czymś była szczególnie lepsza od poprzednich i szczerze mówiąc w ogóle się nie spodziewałem takiego odzewu. Mało tego, jej oglądalność jest już chyba większa (albo zbliżona) do pierwszej relacji z Karaibów sprzed około 2-óch lat. A może po prostu przyszedł czas na większe zainteresowanie rejsami w Polsce ? :-)Zresztą to, że Lidl zaczął sprzedawać rejsy na wycieczkowcach też jest znakiem czasu - jeszcze parę lat temu wydawało się to nie do pomyślenia. Tymczasem w Niemczech sprzedają rejsy od lat na wielką skalę. Polecam zajrzeć na stronę Lidl Reisen w Niemczech (https://www.lidl-reisen.de) - można się zdziwić co mają w ofercie...A ten rejs z gazetki Lidla to dokładnie to kółko, które ja zaliczam - różnią się tylko godziny i kolejność portów, ale teraz to się pewnie poukłada i przybierze jakąś formę docelową na całą zimę. Bazowym portem Costa Pacifica w zimie jest La Romana na Dominikanie i tam wsiada/wysiada ze statku największa część pasażerów. Pozostałe dwa statki Costy bazują w tym czasie na Gwadelupie (Costa Magica) i Florydzie (Costa Deliziosa) - tak, że każdy może sobie wybrać port i trasę, która mu najbardziej odpowiada jeśli chodzi o region, dojazd i cenę.@eskie – przypomniało mi się jeszcze, że jeśli nie jesteście do końca przekonani do rejsów i chcecie tylko spróbować jak to jest i przetestować siebie na morzu, to w wielu biurach można zarezerwować bardzo krótkie, 2-3 dniowe rejsiki – głównie na jakimś fragmencie wspomnianego „kółka” po zachodnim Morzu Śródziemnym. Mogą to być np. Savona-Marsylia-Barcelona (2 noclegi). Można to łatwo połączyć z pobytem w Mediolanie na początku i Barcelonie na końcu, poskładać to z jakimiś lotami, które w oba miejsca powinny być rozsądne cenowo – i mała objazdówka z elementem rejsu gotowa. Pisałem o tym kiedyś (wraz z linkami do biur, które bawią się w sprzedaż takich krótkich odcinków) na forum – znajdziecie to tutaj: cos-na-objazdowke-po-pld-europy-z-rejsem-inclusive,1614,133403
zzeke 16 grudnia 2018 09:39 Odpowiedz
@eskie - Morze Śródziemne to dobry kierunek na start. Trzeba jednak pamiętać,że również baaardzo popularny w tzw. sezonie (czerwiec-wrzesień) Nie chcąc się upiec,ani zmarznąć i mieć względnie komfortowe warunki pogodowe najlepiej rozważyć czerwiec lub wrzesień. Zasada identyczna jak przy pobytach "lądowych" w tym rejonie Europy. Maj i Październik to już kwestia "na dwoje babka wróżyła". Mój pierwszy rejs odbyłem właśnie po Śródziemnym na przełomie maja/czerwca i ze dwa razy padało (Genuę zwiedzaliśmy w strugach deszczu) Wieczorami na statku bywało chłodnawo. I tu trzeba dokonać wyboru.... We wspomnianych bardzo dobrych miesiącach do rejsowania, ceny są oczywiście wyższe .Bardzo uogólniając trzeba liczyć od 500/600 EUR w górę za kabinę wew. Promocje w tym okresie się zdarzają,ale ze wzgl.na duże zainteresowanie są zdecydowanie rzadsze. Wspomniałeś o kabinie z oknem. Tu sugeruję by..... nie brać jej pod uwagę:-) Można ją jedynie rozważyć,gdy cena jest taka jak za kabinę wewnętrzną bądź... niższa (a tak się czasem zdarza) Uwierz,że w kabinie będziecie spędzać absolutne minimum czasu i jestem przekonany,że nie będziecie tego czasu poświęcać na patrzenie na wodę przez okno:-) Są lepsze miejsca na statku do podziwiania widoków. Nie warto dopłacać.Jeszcze krótko w kwestii gdzie zacząć "pływanie" Jeśli nigdy nie byłeś w tym rejonie,jeśli nie masz nic przeciwko i jeśli chciałbyś zobaczyć Dubaj i "okolice" to podobnie jak @greg2014 sugerowałbym zastanowić się nad rejsem właśnie z Dubaju. Od razu mówię,że tam jeszcze nie byłem ,ale mam zarezerwowany rejs na koniec listopada 2019:-) Fajna pogoda gdy u nas zimno,spokojne wody i dla mnie coś nowego:-) Do tego baaardzo przyzwoite ceny rejsów a fajny dolot także można upolować.Już ostrzę sobie zęby na najnowszy statek MSC czyli potężną "Bellissimę"Ahoj!:-)
handsome 16 grudnia 2018 10:57 Odpowiedz
Niemiecki LIDL sprzedaje rejsy ale także na niemieckich stronach gazetki....NETTO bywają ciekawe oferty :mrgreen: Duńskich stron tego ,,periodyku" nie sprawdzałem :lol:
cccc 16 grudnia 2018 11:38 Odpowiedz
@eskie, ja z kolei polecam na poczatek slynna Hurtigruten. :) Wlasnie Hurtigruten zapoczatkowala moje dalsze rejsy.@HandSome, nie wiedzialem, ze Lidl ma oferty wycieczkowcow.
cccc 16 grudnia 2018 11:48 Odpowiedz
@eskie, ja z kolei polecam na poczatek slynna Hurtigruten. :) Wlasnie Hurtigruten zapoczatkowala moje dalsze rejsy.@HandSome nie wiedzialem, ze Lidl ma oferty wycieczkowcow.@greg2014Probowales zagadac do sympatycznych Filipinek w j. Tagalog? ;) Magandang umaga - dobrego porankaMagandang gabi - dobry wieczorKumusta ka? - co slychowac?Salamat - dziekujeMassarab -> jak cos dobrze smakujeetc.De facto, dosc prosty i b. przyjemny dla ucha jezyk, beda Ciebie za to lubic. :D
cccc 16 grudnia 2018 11:58 Odpowiedz
@eskie, ja z kolei polecam na poczatek slynna Hurtigruten. :) Wlasnie Hurtigruten zapoczatkowala moje dalsze rejsy.@HandSome nie wiedzialem, ze Lidl ma oferty wycieczkowcow.@greg2014Probowales zagadac do sympatycznych Filipinek w j. Tagalog? ;) Magandang umaga - dobrego porankaMagandang gabi - dobry wieczorKumusta ka? - co slychowac?Salamat - dziekujeMassarab -> jak cos dobrze smakujeetc.De facto, b. przyjemny dla ucha i prosty w wymowie jezyk, beda Ciebie za to lubic. :D
cccc 16 grudnia 2018 12:22 Odpowiedz
@eskie, ja z kolei polecam na poczatek slynna Hurtigruten. :) Wlasnie Hurtigruten zapoczatkowala moje dalsze rejsy.@HandSome nie wiedzialem, ze Lidl ma oferty wycieczkowcow.@greg2014Probowales zagadac do sympatycznych Filipinek w j. Tagalog? ;) Magandang umaga - dobrego porankaMagandang gabi - dobry wieczorKumusta ka? - co slychowac?Salamat - dziekujeMassarab -> jak cos dobrze smakujeetc.De facto, b. przyjemny dla ucha i prosty w wymowie jezyk, beda Ciebie lubic. :D
sjk 16 grudnia 2018 14:45 Odpowiedz
zzeke napisał:We wspomnianych bardzo dobrych miesiącach do rejsowania, ceny są oczywiście wyższe .Bardzo uogólniając trzeba liczyć od 500/600 EUR w górę za kabinę wew. Promocje w tym okresie się zdarzają,ale ze wzgl.na duże zainteresowanie są zdecydowanie rzadsze. Uściślając, masz na myśli 500/600 euro za osobę czy rzeczywiście za kabinę? Na takim rejsie nigdy nie byłem ale regularnie przeglądam oferty i chyba jeszcze nigdy nie widziałem rejsu lipiec/sierpień za 300 euro od osoby. Zimą jak najbardziej. Jeśli te 500/600 euro za 2-osobową kabinę, to według mnie bardzo dobra oferta.
cccc 16 grudnia 2018 14:55 Odpowiedz
@greg2014, troche cienki ten wybor w Grand Bar. ;) A czy moglbys wkleic prosze, jakie wina czerwone serwuja?
zloty 16 grudnia 2018 16:12 Odpowiedz
Co z tym zakupionym rumem stało się podczas powrotu na statek?Wysłane z mojego SM-G965F przy użyciu Tapatalka
brzemia 16 grudnia 2018 16:12 Odpowiedz
Zostal pewnie zabrany do przechowania. Zostanie oddany po zakonczeniu rejsu.Wysłane przy użyciu Tapatalka
zzeke 16 grudnia 2018 17:12 Odpowiedz
@SJK - Przepraszam za nieścisłość. Od osoby oczywiście. Niestety...@greg2014 - Czy mógłbyś proszę w wolnej chwili (dla dopełnienia relacji) skrobnąć więcej o ...jedzeniu?:-) Może jakiś szerszy tour po bufetach,Twoje opinie z restauracji?:-) Jak oceniasz ten statek i Costę ogólnie pod tym względem? Opinie mówią,że w tej kwestii odstają trochę od bezpośredniej konkurencji. RCC,Norwegian,Celebrity czy Princess są tu lepiej oceniane. A może to niesprawiedliwa opinia? Ze swojego niewielkiego doświadczenia mogę powiedzieć,że np. MSC ustępuje nieco na tym polu "amerykanom"A teraz nalewam szklaneczkę (co prawda nie rumu:-)) i zasiadam do dalszego czytania i oglądania pieknych widoków,
zzeke 16 grudnia 2018 17:44 Odpowiedz
@greg2014- Eclipse? No to masz okazje na degustacje rumu z Romanem Abramowiczem :-)
zzeke 16 grudnia 2018 18:27 Odpowiedz
@greg2014- Eclipse? No to masz okazje na degustacje rumu z Romanem Abramowiczem :-)Jak można wyczytać, to drugi pod względem wielkości jacht na świecie (162,5 m), należący do wspomnianego wyżej "gospodina A"Roman Abramowicz rezyduje na pobliskiej St Barths i podsyła jacht po odbiór swoich gości z lotniska St Maarten.Chyba,że odbiera również gości z Costa Pacifica... Greg?;-)
sjk 16 grudnia 2018 18:27 Odpowiedz
Tylko rób zdjęcie z ukrycia żeby ochrona nie widziała :lol: Jacht ma system, który niszczy zdjecia.
martin79 17 grudnia 2018 03:25 Odpowiedz
@greg2014 ten drugi mniejszy jacht na ktorego nikt nie zwracal uwagi (72m) to Axioma właścicielem jest Dmitry Pumpyansky .Co ciekawe jacht mozna wynajac na tydzien za jedyne 600 tysiecy euro. Wchodzi 12 osob wiec jedyne 50 od łebka -okazja! 8-)
xerty 17 grudnia 2018 22:44 Odpowiedz
Witam wszystkich ;) Od samego początku z dużą uwagą śledzę "karaibskie przygody" grega. Jak zwykle relacja napisana swobodnym stylem połączonym z dużą elokwencją i sporą dawką ciekawych informacji. Idealna odskocznia od przygnębiającego jesienno-zimowego klimatu za oknem. Przyznam też, że kilka razy dane mi było podróżować z gregiem (co prawda w bardziej umiarkowanej strefie klimatycznej bo w naszej rodzimej Polsce) i wiem że jest to człowiek z ogromną wiedzą i wielkim sercem do podróżowania, dlatego bardzo się cieszę że ta relacja cieszy się aż takim zainteresowaniem (chociaż moim zdaniem poprzednie w niczym jej nie ustępują). Jak dla mnie murowany kandydat na relację miesiąca ;) Nie pozostaje mi nic innego jak tylko pogratulować i życzyć więcej niezapomnianych przygód ;)
greg2014 17 grudnia 2018 23:17 Odpowiedz
Patrzę i własnym oczom nie wierzę. Dziękuję bardzo za miłe słowa, cieszę się, że się podoba.Żeby oddać sprawiedliwość, napiszę tylko, że do spisania relacji z tego wyjazdu namawiało mnie kilka osób, a jedną z nich był właśnie nowy forumowicz a mój przyjaciel czyli @Xerty. To, że ta relacja powstała to również jego zasługa:-) Aż założył sobie profil na F4F...A tymczasem dodam, że La Romana to jak dla mnie jakieś dziwne miejsce. Czuję się trochę jak w przysłowiowym Matrixie i mam wrażenie, że wszystko jest tutaj zupełnie odrealnione. Z jednej strony na pewno funkcjonuje tutaj jakiś świat, w którym żyją tutejsi mieszkańcy a z drugiej zupełnie abstrakcyjny świat stworzony dla turystów, do którego ci pierwsi nie mają wstępu-chyba, że w nim pracują. O ile w poprzednich miejscach mogę powiedzieć, że miałem okazję zobaczyć chociaż trochę ten pierwszy świat, to tutaj jestem prawie pewien, że nie. Ogrodzone resorty z armią strażników, przystrzyżonych od linijki trawniczków, pięknymi kwiatami, polami golfowymi itp. itd. Nie wiem czy to tylko moje wrażenia i dotyczy to tylko tego miejsca, czy też tak jest w całej Dominikanie...
martin79 18 grudnia 2018 02:19 Odpowiedz
no to bierz wycieczke w glab ladu i zobaczysz jak zyja tubylcy
brzemia 18 grudnia 2018 20:07 Odpowiedz
Z tego co wiem kazda linia ma taką swoją "prywatną" wyspę. PageCastaway Cay, Disney Cruise LineHalf Moon Cay, Holland America LineCocoCay, Royal Caribbean InternationalGreat Stirrup Cay, Norwegian Cruise LineHarvest Caye, Norwegian Cruise LineLabadee, Royal CaribbeanPrincess Cays, Princess CruisesTo jest od kilku lat sprawa ambicji armatorów.Wysłane przy użyciu Tapatalka
brzemia 18 grudnia 2018 20:21 Odpowiedz
Z tego co wiem kazda linia ma taką swoją "prywatną" wyspę. Castaway Cay, Disney Cruise LineHalf Moon Cay, Holland America LineCocoCay, Royal Caribbean InternationalGreat Stirrup Cay, Norwegian Cruise LineHarvest Caye, Norwegian Cruise LineLabadee, Royal CaribbeanPrincess Cays, Princess Cruiseshttps://www.cruisecritic.co.uk/articles.cfm?ID=1418To jest od kilku lat sprawa ambicji armatorów.Wysłane przy użyciu Tapatalka
greg2014 18 grudnia 2018 20:35 Odpowiedz
No coś w tym jest.Pewnie do tej listy możnaby zatem dopisać zarówno Catalina Island jak również zatokę Mahogany Bay na Roatanie (Honduras), którą niemal obowiązkowo odwiedzają statki należące do grupy Carnival (w tym Costa).
brzemia 19 grudnia 2018 10:27 Odpowiedz
Czy te wyspy/plaze maja stalych pracownikow? Czy wszyscy sa ze statku? Czy wiesz moze jak czesto te plaze sa odwiedzane i co sie dzieje w dniu w ktorym akurat nie ma zadnego statku? Z tego co wiem na karaibach obecnie pływa kilka statkow Costa. Oczywiscie nie kazdy cumuje przy tej plazy, ale i tak wydaje mi sie ze sa dni "puste" ?Wysłane przy użyciu Tapatalka
greg2014 19 grudnia 2018 15:25 Odpowiedz
@brzemia - szczerze mówiąc trudno po takiej wizycie powiedzieć. Oficjalnie wyspa jest niezamieszkana - tzn. nie ma stałych mieszkańców. Jeśli chodzi o pracowników to spoza statku była obsługa dwóch większych stateczków, która oprócz tenderów zapewniała transport na ląd i niewielka część ochrony - ta, która pilnowała końców plaży i która pewnie urzęduje tam całą dobę. Do tego dochodzą sprzedawcy w kilku sklepikach. Cały biznes obcy raczej jest mocno koncesjonowany przez Costę, która przed wizytą na Catalinie wysłała nam do kabin liścik z prośbą, aby nie korzystać z żadnych usług nie oferowanych przez Costę - typu skutery wodne itp. Poza tym, gdy np. sprzedawcy próbowali wychodzić poza obszar swoich sklepików i np. rozdawać pasażerom jakieś ulotki i zapraszać ich do swoich sklepików, natychmiast wkraczała ochrona i odsyłała ich do sklepików. Co do dni pustych to pewnie są ale nie zdziwiłbym się, gdyby ta plaża była współdzielona również przez innych operatorów w ramach Carnivala, który jest właścicielem Costy. Sam Carnival na Karaibach ma pewnie więcej statków niż cała Costa, a do tego dochodzą jeszcze inni więc, może więc być tak, że tam tak całkiem pusto to nie jest :-) Myślę, że trzeba sprawdzić jeden z serwisów z informacjami, jakie statki są w jakim porcie - o ile uwzględniają one w ogóle Catalinę.http://www.cruisett.com http://www.cruisetimetables.comPS. W porze deszczowej w środku wyspy tworzy się laguna, w porze suchej całkowicie ona wysycha. Jest tam ponoć tak dużo soli, że nic poważniejszego nie chce rosnąć. Tak, że w zasadzie, wyłączając ten środek, to wyspa Catalina składa się tylko z plaż.
grzes830324 21 grudnia 2018 14:45 Odpowiedz
głupie pytanie ale jako kolekcjoner - wzbogaciles się o jakies pieczatki w paszporcie podczas tego rejsu :)?
grzes830324 21 grudnia 2018 15:11 Odpowiedz
głupie pytanie ale jako kolekcjoner - wzbogaciles się o jakies pieczatki w paszporcie podczas tego rejsu :)?
brzemia 21 grudnia 2018 15:11 Odpowiedz
Karta pokladowa do kolekcji bo ich sie nie oddaje ;)Wysłane przy użyciu Tapatalka
sjk 21 grudnia 2018 15:11 Odpowiedz
Jak wyglądają ceny na statku w normalnych sklepach? Odzież, zegarki, biżuteria itd. Domyślam się, że podobnie jak na lotniskach, odpowiednio drożej.
kat-lee 22 grudnia 2018 03:16 Odpowiedz
Dopiero trafiłam na relację. I w sumie dobrze, bo nie musiałam czekać, tylko sobie ciurkiem przeczytałam :DRewelacja. Jak zawsze zresztą. Nie mam już siły szukać, ale ze dwie stronu wcześniej wrzucałeś footy różnych dziwnych, niezidentyfikowanych owoców, i jedne to były chyba rambutany (takie troche liczi z wyglądu) :D
kat-lee 22 grudnia 2018 03:31 Odpowiedz
Dopiero trafiłam na relację. I w sumie dobrze, bo nie musiałam czekać, tylko sobie ciurkiem przeczytałam :DRewelacja. Jak zawsze zresztą. Nie mam już siły szukać, ale ze dwie stronu wcześniej wrzucałeś foty różnych dziwnych, niezidentyfikowanych owoców, i jedne to były chyba rambutany (takie troche liczi z wyglądu) :D
greg2014 22 grudnia 2018 23:16 Odpowiedz
@samaki9 - podczas naszego pobytu na Catalinie było dokładnie tak jak piszesz. Pierwsze ileś tenderów na ląd pojechało z kucharzami, barmanami, ochroniarzami oraz piciem i jedzeniem w skrzyniach. Nawet lód zabierali ze statku w specjalnych pojemnikach. W sumie był zorganizowany duży bufet (ok. 30-40 osób obsługi) i kilka barów. Ochroniarzy nie liczę :-) A jak odpływaliśmy, to na Catalinie były już pustki.
heniek 22 grudnia 2018 23:16 Odpowiedz
Świetna relacja, przeczytałem jednym tchem i przy okazji przypomniał mi się mój pierwszy i jak do tej pory jedyny rejs po Karaibach na pokładzie Carnivala.
brzemia 23 grudnia 2018 10:31 Odpowiedz
Jak zwykle świetnie i intensywnie. Dla naśladowców spora dawka ważnych informacji. Dzieki. Chcialem tez zrobic relacje z rejsu po Karaibach, ale po twojej to juz nie wypada ;)Wysłane przy użyciu Tapatalka
sranda 23 grudnia 2018 11:28 Odpowiedz
@brzemiaZrób, zawsze to dodatkowe informacje ze stosunkowo mało opisywanego regionu na forum.
katka256 23 grudnia 2018 14:05 Odpowiedz
może mi ukmnęło gdzieś, a może niedyskretne pytanie: sam byłeś na rejsie?(oczywiścnie nie licząc współpodróżnych)dziękuję za wspaniałą grzygodę z Tobą
greg2014 23 grudnia 2018 17:03 Odpowiedz
@katka256 - to nie jest żadna tajemnica, zresztą to pytanie się już wcześniej pojawiło - tak byłem sam :-) tzn. sam w kabinie bo na statku towarzystwa mi nie brakowało :-)@samaki9 - ja również bardzo dziękuję za sporo ciekawych informacji, szczególnie z innego niż pasażerski punkt widzenia
tarman 23 grudnia 2018 22:56 Odpowiedz
tak jak kiedyś napisałem właśnie wykonałem "Zapisz temat do PDF" i zamierzam przeczytać całość w najbliższym czasie....śledziłem relację poprzez Tapatalka, teraz czas na relację od początku do końca...tym bardziej, że w sferze planów na przyszłoroczną zimę Gwadelupa lub Martynika... sięgnę z pewnością do Twoich wcześniejszych relacji...Serdeczne pozdrowienia z Tarnowa i Wesołych Świąt życzę :)
greg2014 23 grudnia 2018 22:56 Odpowiedz
@tarman - dziękuję i pozdrawiam, tym bardziej, że jutro też się wybieram właśnie do Tarnowa :-)
metia 23 grudnia 2018 23:15 Odpowiedz
@greg2014Dzięki za całość wysiłków, relacja była super! Naszpikowana informacjami, ale jednocześnie niezwykle przyjemna w lekturze. Mam nadzieję, że i administracja odpowiednio ją doceni.A na przyszłość - zaobserwowałam, że czytelników jakoś tak przyciąga słowo LIVE w tytule ;)
olus 24 grudnia 2018 00:01 Odpowiedz
To i ja przyłączam się do gratulacji - świetna relacja, Twoje wpisy bardzo umilały mi czas przez ostatni miesiąc. Zresztą śledziłam też poprzednie Twoje relacje i jestem pod wielkim wrażeniem regularności i ilości informacji, które zawierają (zwłaszcza te "live").
cccc 28 grudnia 2018 15:47 Odpowiedz
greg2014 napisał:Karta pełni trzy funkcje. Po pierwsze jest to klucz do kabiny. Po drugie jest to środek płatniczy – tą kartą potwierdza się wszystkie zakupy dokonywane na statku. I po trzecie – jest to dokument tożsamości, dzięki któremu można zejść ze statku czy poruszać się po porcie (tylko w niektórych miejscach oprócz karty jest wymagany dodatkowo paszport lub jego kserokopia). Zasadniczo (jest jeden wyjątek ale ma marginalne znaczenie) na statku przy zakupach nie operuje się ani gotówką ani kartami płatniczymi.Przewoźnicy mają sprawę płatności rozwiązaną w różny sposób chociaż w pewnym uproszczeniu sprowadza się ona do tego samego: aby jak najbardziej zautomatyzować proces.U Costy jest to rozwiązane w ten sposób, że w ciągu pewnego czasu po wejściu na statek (zwykle 48 godzin) każdy musi zarejestrować w systemie Costy kartę płatniczą, z której będą pobierane środki na wszelkiego rodzaju zakupy (a także opłaty serwisowe/napiwki) lub jeśli ktoś nie ma zaufania do kart lub z - jakichś powodów nie chce z nich korzystać – może alternatywnie wpłacić depozyt w gotówce. Jeśli zarejestruje się kartę sprawa jest prosta – wszystkie nasze wydatki obciążają bezpośrednio tę kartę i nie musimy nic robić. Jeśli operujemy gotówką, wydatki pomniejszają stopniowo depozyt a gdy zostanie on wyczerpany – trzeba go uzupełnić a na koniec rozliczyć (wypłaca się wtedy pozostałą kwotę).Jeśli ktoś w wymaganym czasie nie zarejestruje karty płatniczej ani nie wpłaci depozytu to blokowana jest funkcja płatnicza karty i np. w każdym barze taki delikwent zostanie odesłany do recepcji. Niezależnie od tego, w takiej sytuacji co wieczór należy się spodziewać w kabinie telefonów lub/i listów pasterskich z recepcji z prośbą o kontakt w celu rozliczeń na statkowym koncie.Do samej rejestracji kart płatniczych lub wpłat depozytów służą obecnie urządzenia – nie ma już tak jak dawniej, że w tym drugim przypadku były wyznaczone godziny otwarcia jakiejś kasy, do której ustawiały się kilometrowe kolejki przez pół statku:A to ciekawe, na tych statkach na ktorych bylem, nie bylo zadnych depozytow (nie przypominam sobie) i placilo sie caly rachunek na koniec przed opuszczeniem statku. :) Wybrazam sobie, ze na wycieczkowcach przy takich ilosciach ludzi musieli znalezc inne rozwiazania.
cywa13 30 grudnia 2018 20:59 Odpowiedz
Świetna relacja! Widzę że jest Pan mocno w temacie rejsów Costą:) Sam jestem zafascynowany rejsowaniem (na razie jestem po rejsie w odwrotną stronę tylko że Aidą). Chciałbym się dowiedzieć więcej o dodatkowych opłatach Costy, jak to jest z pakietami AL, da radę bez nich przeżyć?/ przy obiedzie i kolacji ceny ewentualnie dokupywanych piwa i wina jest na tyle wysoka że nie opłaca się tego rozwiązania? Nie ukrywam że przy kwocie 2800 zł za rejs kwota 2000 za napoje to trochę sporo... :( Dzięki wielkie za pomoc!
cywa13 31 grudnia 2018 05:08 Odpowiedz
-- 30 Gru 2018 21:59 -- Świetna relacja! Widzę że jest Pan mocno w temacie rejsów Costą:) Sam jestem zafascynowany rejsowaniem (na razie jestem po rejsie w odwrotną stronę tylko że Aidą). Chciałbym się dowiedzieć więcej o dodatkowych opłatach Costy, jak to jest z pakietami AL, da radę bez nich przeżyć?/ przy obiedzie i kolacji ceny ewentualnie dokupywanych piwa i wina jest na tyle wysoka że nie opłaca się tego rozwiązania? Nie ukrywam że przy kwocie 2800 zł za rejs kwota 2000 za napoje to trochę sporo... :( Dzięki wielkie za pomoc! -- 30 Gru 2018 21:59 -- Świetna relacja! Widzę że jest Pan mocno w temacie rejsów Costą:) Sam jestem zafascynowany rejsowaniem (na razie jestem po rejsie w odwrotną stronę tylko że Aidą). Chciałbym się dowiedzieć więcej o dodatkowych opłatach Costy, jak to jest z pakietami AL, da radę bez nich przeżyć?/ przy obiedzie i kolacji ceny ewentualnie dokupywanych piwa i wina jest na tyle wysoka że nie opłaca się tego rozwiązania? Nie ukrywam że przy kwocie 2800 zł za rejs kwota 2000 za napoje to trochę sporo... :( Dzięki wielkie za pomoc!
greg2014 31 grudnia 2018 10:48 Odpowiedz
@cywa13 - nie byłem na statkach linii AIDA (co ciekawe to spółka-córka Costy) ale z opowiadań innych pasażerów wiem, że bardzo się różni od Costy. Przede wszystkim tym, że obowiązuje na niej tylko jeden język (niemiecki) oraz zupełnie inaczej zorganizowane są posiłki.Jeśli chodzi o pakiety AI to byłem z Costą na kilkunastu rejsach a pakiet AI miałem chyba w sumie na 4-ech lub 5-u. I jakoś przeżyłem :-) Spokojnie moim zdaniem się da :-) Ostatnio (pisałem o tym w treści relacji) pakiety z napojami są dodawane do taryf classic i premium (są to inne pakiety do każdej z tych taryf - jak to działa pisałem wcześniej) - co ciekawe jednak nie dla wszystkich nacji. Moi stolikowi Szwajcarzy pomimo kabin premium nie mieli ich w cenie - widać Costa uznała, że Szwajcarzy i tak zapłacą - a Polacy nie :-). Nie mając pakietu z napojami, trzeba płacić za to co się pije do kolacji (w restauracji) oraz oczywiście w barach. Ale też bym nie przesadzał - jest dużo możliwości wyboru pakietów typu ileś butelek wody, ileś kufli piwa, kaw itd., a wina kupowane w butelkach moim zdaniem potrafią być w bardzo rozsądnej cenie. Bierzesz do kolacji butelkę wina a jeśli coś zostanie, kelner zadba o to, aby ją przechować i aby czekała na Ciebie jak przyjdziesz na kolację następnego dnia.
greg2014 31 grudnia 2018 11:06 Odpowiedz
@cywa13 - nie byłem na statkach linii AIDA (co ciekawe to spółka-córka Costy) ale z opowiadań innych pasażerów wiem, że bardzo się różni od Costy. Przede wszystkim tym, że obowiązuje na niej tylko jeden język (niemiecki) oraz zupełnie inaczej zorganizowane są posiłki.Jeśli chodzi o pakiety AI to byłem z Costą na kilkunastu rejsach a pakiet AI miałem chyba w sumie na 4-ech lub 5-u. I jakoś przeżyłem :-) Spokojnie moim zdaniem się da :-) Ostatnio (pisałem o tym w treści relacji) pakiety z napojami są dodawane do taryf classic i premium (są to inne pakiety do każdej z tych taryf - jak to działa pisałem wcześniej) - co ciekawe jednak nie dla wszystkich nacji. Moi stolikowi Szwajcarzy pomimo kabin premium nie mieli ich w cenie - widać Costa uznała, że Szwajcarzy za napoje na statku i tak zapłacą - a Polacy nie :-). Nie mając pakietu z napojami, trzeba płacić za to co się pije do kolacji (w restauracji) oraz oczywiście w barach. Ale też bym nie przesadzał - jest dużo możliwości wyboru pakietów innych niż "all inclusive" - typu ileś butelek wody, ileś kufli piwa, kaw itd., a wina kupowane w butelkach moim zdaniem potrafią być w bardzo rozsądnej cenie. Bierzesz do kolacji butelkę wina a jeśli coś zostanie, kelner zadba o to, aby ją przechować i aby czekała na Ciebie jak przyjdziesz na kolację następnego dnia.
cywa13 31 grudnia 2018 13:26 Odpowiedz
@greg2014 powiedz mi proszę jeszcze czy na lunchu i kolacji są dostępne jakieś "darmowe" napoje czyli woda kawa/herbata? czyli lepiej jest kupić teraz "goły" rejs a pakiety sztukowe na napoje dokupić na statku? mówisz że obowiązuje tylko niemiecki, tzn że kompletnie nikt nie mówi po angielsku? czy po prostu menu jest po niemiecku i to główny język obsługi? Aida też jest niemieckojęzyczna ale z większością można było się dogadać po angielsku (szczególnie z kelnerami i kucharzami którzy byli azjatami)
brzemia 31 grudnia 2018 13:43 Odpowiedz
Zle zrozumiales co jest napisane. Aida tylko po niemiecku. I chodzi o glowny jezyk na statku. Menu. Gazetka pokladowa. Komunikaty, zapowiedzi. Jezyk na imprezach. Pewnie zaloga zna inne jezyki i sie dogadasz. Wysłane przy użyciu Tapatalka
cywa13 31 grudnia 2018 14:01 Odpowiedz
Mój błąd 8-)
greg2014 1 stycznia 2019 05:08 Odpowiedz
@cywa13 - AIDA jest niemieckojęzyczna. Costa jest bardzo (czasem nawet za bardzo :-)) wielojęzyczna. Podstawowy język na statkach Costy to włoski ale nie ma najmniejszego problemu w dogadaniu się w kilku innych językach. Angielskim władają na statku wszyscy z obsługi a niemiecki, hiszpański czy francuski są też na porządku dziennym. Przy dużej liczbie pasażerów z innych grup językowych "uruchamiane" są kolejne języki - np. portugalski lub rosyjski. Menu w restauracjach i barach jest wielojęzyczne.Jeśli chodzi o Costę, zakładam, że pytasz o najtańszą taryfę (tzn. Basic albo Last Minute). Jeśli różnica pomiędzy nią a wyższymi taryfami jest duża ja nie bałbym się jej kupować (robiłem to już zresztą). Mimo wszystko proponuję popatrzeć jednak zawsze na ceny wyższych taryf (tzn. Classica i Premium) bo czasami różnica w cenie może być niewielka a z Classiciem/Premium dostaniesz jakiś pakiet napojów w cenie (plus inne dodatki). Mając jednak rejs bez napojów, kupowałbym je już na statku - nie w ramach jakiejś wersji pakietu "all inclusive" tylko w pakiecikach i promocjach, które praktycznie są codziennie (w przypadku win na butelki - obowiązkowo po zapisaniu się do Costa Clubu, który daje 25% zniżki). W związku z tym jeśli miałbym coś doradzać to dokładnie sprawdzić jakie ceny są w poszczególnych taryfach i co w nich jest. Chyba zawsze "goły rejs" czyli taryfa Basic będzie najtańszy ale może się zdarzyć, że za niewiele większe pieniądze można dostać pakiet napojów i inne frukta. Ja w każdym razie uważam, że w takiej sytuacji czasami warto zapłacić trochę więcej :-)Jeśli chodzi o napoje do lunchu i kolacji to w bufecie jest woda a ostatnio widzę, że również kawa i herbata. W restauracjach do kolacji nie ma żadnych napojów za darmo (nawet wody). Na lunchu w restauracji na ostatnim rejsie nie byłem ale poprzednim razem była dostępna woda za free. Co do kawy/herbaty to na rejsie Costa Pacifica, z którego jest relacja, przy jednym z basenów (blisko bufetu samoobsługowego) było zresztą dostępne całą dobę stanowisko z kawą i herbatą (za darmo).
pietrucha 5 stycznia 2019 22:12 Odpowiedz
Najdłuższa relacja jaką kiedykolwiek czytałem, ciurkiem zajęło mi to 4 godziny :) Dziękujemy, że wprowadzasz nas ten nie do końca poznany świat rejsów wycieczkowych i że znalazłeś czas na to, aby na bieżąco się z nami dzielić przeżyciami. Czytałem Twoje poprzednie relacje i gdy zobaczyłem zdjęcia szlaków prowadzących do wodospadu to pomyślałem, że gdzieś już to widziałem :) Tamten rejs zachęcił mnie do umieszczenia rejsu wycieczkowego na mojej liście planów i był chyba jeszcze ciekawszy niż tutaj opisywany. Czy nie brakuje Ci jednak takiego uczucia przygody, adrenaliny czy szerszego obcowania z lokalsami? Czy to "liźnięcie" danych miejsc na pewien sposób nie irytuje?
greg2014 6 stycznia 2019 10:36 Odpowiedz
@Pietrucha - w takim razie dobrze, że rejs nie był dłuższy bo pewnie byłoby jeszcze więcej :-) Podziwiam; ja w jednym kawałku raczej nie dałbym rady tego przeczytać.A odpowiedź na Twoje pytanie jest bardzo prosta: Tak i Nie :-) Tak, ponieważ w niektórych miejscach (jak pobyt w La Romanie) czułem się jak na wybiegu, w jakiejś klatce dla turystów. W innych było lepiej. Na szczęście tam, gdzie mi się podoba mogę zawsze wrócić już w bardziej tradycyjnej formie. Kilka razy mi się to już zresztą zdarzyło. A nie, bo doskonale wiem na co się piszę wybierając się na rejs. Moim zdaniem każda objazdówka - czy na statku, czy w autobusie, czy jeszcze w innej formie nigdy nie zastąpi urlopu spędzonego w jednym miejscu. Ale to kwestia tego co kto lubi. Mi to w każdym razie odpowiada - co nie znaczy, że będzie odpowiadało każdemu. W związku z tym, aż tak bardzo z tego powodu nie cierpię :-)
greg2014 6 stycznia 2019 10:54 Odpowiedz
@Pietrucha - sam jestem zdziwiony ile tego wyszło i w takim razie dobrze, że rejs nie był dłuższy - pewnie byłoby jeszcze więcej :-) Podziwiam; ja w jednym kawałku raczej nie dałbym rady tego przeczytać.A odpowiedź na Twoje pytanie jest bardzo prosta: Tak i Nie :-) Tak, ponieważ w niektórych miejscach (jak pobyt w La Romanie) czułem się jak na wybiegu, w jakiejś klatce dla turystów. W innych było lepiej. Na szczęście tam, gdzie mi się podoba mogę zawsze wrócić już w bardziej tradycyjnej formie. Kilka razy mi się to już zresztą zdarzyło. A nie, bo doskonale wiem na co się piszę wybierając się na rejs. Moim zdaniem każda objazdówka - czy na statku, czy w autobusie, czy jeszcze w innej formie nigdy nie zastąpi urlopu spędzonego w jednym miejscu. Ale to kwestia tego co kto lubi. Mi to w każdym razie odpowiada - co nie znaczy, że będzie odpowiadało każdemu. W związku z tym, aż tak bardzo z tego powodu nie cierpię :-)
brzemia 6 stycznia 2019 10:54 Odpowiedz
Nikt nikogo nie przekonuje o wyzszosci rejsow ponad stacjonarne wycieczki. Relacje tego typu pokazują jak mozna spedzić czas w innej formie. Po przeczytaniu tak bogatej w szczegoly relacji trzeba samodzielnie podjąc decyzje czy to dla nas czy nie. Mi się spodobalo co nie oznacza ze tylko rejsy są mi w głowie.Tapniete z telefonu
samaki9 9 stycznia 2019 05:08 Odpowiedz
@greg2014 - Dzieki za wspaniałą , konkretną relację ! Naprawdę czytało się super !!!! ps. nawet ja przy okazji mogłem się rozpisać :)
samaki9 12 stycznia 2019 05:08 Odpowiedz
Ja nie mówię , że pani z Filipin pracuje za 50 usd.....Skoro ona ma 600 usd podstawowej pensji , to z napiwkami ma spokojnie ok.2000 usd, więc nie wiem na co się użala...
samaki9 13 stycznia 2019 05:08 Odpowiedz
@Gaszpar mój rekord pamiętam do dziś -107 dni. Co to pieniadze robią z człowieka :)
samaki9 14 stycznia 2019 05:08 Odpowiedz
6300 +ok. 2000 załogi....No to już się Mongkok robi ;)
samaki9 15 stycznia 2019 05:08 Odpowiedz
@greg2014 , taka uwaga -Wg google Maho Beach leży w holenderskiej części. wyspy.
samaki9 16 stycznia 2019 05:08 Odpowiedz
@greg2014 -Zawsze warto zaryzykować o otworzyć drzwi "only for crew" . Nigdy nie spotka Ciębie za to jako pasażera żadna przykrość , a może się zdarzyć miła niespodzianka.
samaki9 17 stycznia 2019 05:08 Odpowiedz
Kiedyś w dining roomie azjatów (daleki wschód) było ok. 10 -15%..@greg2014 - są w ogóle jacyś biali kelnerzy?
samaki9 24 stycznia 2019 05:08 Odpowiedz
@brzemia , sorry ,że dopiero teraz , ale chwilke mnie nie było...Co do statkowych wysp. Róznie , na wyspie Salt Key , którą juz w końcówce lat 90tych miała kompania Premier CruiSe Line , a statki tej kompanii cumowały przy nie w sumie w cztery dni tygodnia j( dopłynięcie tenderem jak w relacji Grega) , nie mieszkał nikt...Jesli akurat miałem duty na lunch -wyspa , to płynelismy z całym lanczowym sprzętem ok. 9.30 małym tenderem w ok. 10 osób i tam przygotowywaliśmy wszystko do lanczu. Ok. 14.30 -15 wszystko sprzataliśmy , pakowanie i spowrotem na statek .Ani rano , ani po robocie nie widziałem nikogo na tej wyspie ( a szczególnie rano moglismy sobie ją ładnie eksplorować)
mykerin 15 marca 2020 01:05 Odpowiedz
@greg2014 Co byś bardziej polecał - kierunek z Karaibów do Europy czy z Europy na Karaiby? Bardziej uciążliwy jest powrót samolotem, czy wylot "tam"?Czy najtańszy możliwy internet na takim statku - to wykupienie u nich pakietu (np. 3GB), czy zorganizowanie czegokolwiek na własną rękę?I czy to prawda, że w dwuosobowej kabinie jest zaledwie jedno gniazdko?
mykerin 15 marca 2020 05:09 Odpowiedz
-- 15 Mar 2020 02:05 -- @greg2014 Co byś bardziej polecał - kierunek z Karaibów do Europy czy z Europy na Karaiby? Bardziej uciążliwy jest powrót samolotem, czy wylot "tam"?Czy najtańszy możliwy internet na takim statku - to wykupienie u nich pakietu (np. 3GB), czy zorganizowanie czegokolwiek na własną rękę?I czy to prawda, że w dwuosobowej kabinie jest zaledwie jedno gniazdko? -- 15 Mar 2020 02:07 -- PS. Przepraszam, jeżeli odpowiedzi są w środku relacji. Jak na razie jestem na stronie 7, ale nurtujące pytania postanowiłem zadać już teraz :)
greg2014 15 marca 2020 10:02 Odpowiedz
@mykerin - nie ma problemu, pytaj śmiało :-)Odpowiadając po kolei:1. Transatlantyki na Karaiby płyną jesienią, do Europy wracają wiosną. W związku z tym jest kwestia czy chcesz płynąć z klimatu zimniejszego do cieplejszego czy odwrotnie. Płynąc na Karaiby (to samo na Florydę czy do Ameryki Południowej) każdy kolejny dzień jest cieplejszy a na miejscu jest już bardzo ciepło. Płynąc w przeciwnym kierunku jest dokładnie na odwrót, chociaż kwiecień w basenie Morza Śródziemnego też potrafi być już ciepły. Druga różnica polega na tym, jak zorganizowana jest zmiana czasu. Płynąc na zachód, podczas odcinka przez Atlantyk, prawie każdej nocy cofasz zegarek o godzinę i pozornie możesz spać dłużej :-) W drodze do Europy noce są jakby krótsze. To główne różnice. Poza tym życie na statku zorganizowane jest podobnie, w jedną stronę i tak musisz zaliczyć długi lot (moim zdaniem bez znaczenia w którą). Pytanie też o preferencje co do okresu w roku - jednym bardziej pasuje wiosna, innym jesień :-)2. W portach i w zasięgu sieci lądowej zasadniczo nie korzystam z internetu statkowego. Staram się zawsze znaleźć jakiegoś operatora komórkowego, który oferuje sensowny roaming. W Europie to proste, poza Europą trzeba się do tego przygotować ale w większości miejsc jest to możliwe. Ja zazwyczaj korzystam z ukraińskich kart, które oferują dobre warunki roamingu (jest na ten temat osobny wątek). Jeśli jestem w jakimś kraju dłużej, kupuję lokalną kartę SIM. Na Karaibach niestety jest o tyle nieciekawie, że niemal co wyspa to kraj i osobna karta SIM a warunki roamingowe innych operatorów (spoza Karaibów) są kiepskie. Jest kilka kart z roamingiem na prawie całe Karaiby (chyba np. karta z Trynidadu i Tobago) ale trzebaby tam być na początku wycieczki. Z kolei na Martynice i Gwadelupie oraz o ile dobrze pamiętam francuskiej części St.Marteen działa europejski roaming - pod warunkiem, że nie masz karty Playa. Natomiast jeśli chodzi o statek to korzystam z pakietów Costy - innej możliwości nie ma (tzn. teoretycznie możesz podłączyć się do wirtualnego operatora GSM o nazwie Telenor Maritime, który jest dostępny na statku - ale jeśli chodzi o transmisję danych to jest moim zdaniem jeszcze droższe). Kopalnią wiedzy nt. lokalnych kart SIM jest strona: https://prepaid-data-sim-card.fandom.co ... _with_data3. Z gniazdkami na statkach Costy (bo zakładam, że pytanie dotyczy tego operatora) jest różnie. Zazwyczaj w kabinie są dwa gniazdka obok stolika - jedno europejskie i jedno amerykańskie. Czasami są tak blisko siebie, że po włożeniu do amerykańskiego przejściówki, nie da się korzystać z europejskiego. Na niektórych statkach zdarzyło mi się, że miałem jeszcze gdzieś drugie gniazdko. Poza tym - chociaż nie rzuca się w oczy, zawsze jest drugie gniazdko w łazience pod sufitem (po otwarciu specjalnej klapki-tam gdzie są bezpieczniki). Zazwyczaj działa tylko jak zapalone jest światło w łazience - ale to też nie jest regułą. Z ładowaniem baterii w sprzętach trzeba sobie jakoś radzić :-)
greg2014 15 marca 2020 22:37 Odpowiedz
@mykerin - nie ma problemu, pytaj śmiało :-)Odpowiadając po kolei:1. Transatlantyki na Karaiby płyną jesienią, do Europy wracają wiosną. W związku z tym jest kwestia czy chcesz płynąć z klimatu zimniejszego do cieplejszego czy odwrotnie. Płynąc na Karaiby (to samo na Florydę czy do Ameryki Południowej) każdy kolejny dzień jest cieplejszy a na miejscu jest już bardzo ciepło. Płynąc w przeciwnym kierunku jest dokładnie na odwrót, chociaż kwiecień w basenie Morza Śródziemnego też potrafi być już ciepły. Druga różnica polega na tym, jak zorganizowana jest zmiana czasu. Płynąc na zachód, podczas odcinka przez Atlantyk, prawie każdej nocy cofasz zegarek o godzinę i pozornie możesz spać dłużej :-) W drodze do Europy noce są jakby krótsze. To główne różnice. Poza tym życie na statku zorganizowane jest podobnie, w jedną stronę i tak musisz zaliczyć długi lot (moim zdaniem bez znaczenia w którą). Pytanie też o preferencje co do okresu w roku - jednym bardziej pasuje wiosna, innym jesień :-)2. W portach i w zasięgu sieci lądowej zasadniczo nie korzystam z internetu statkowego. Staram się zawsze znaleźć jakiegoś operatora komórkowego, który oferuje sensowny roaming. W Europie to proste, poza Europą trzeba się do tego przygotować ale w większości miejsc jest to możliwe. Ja zazwyczaj korzystam z ukraińskich kart, które oferują dobre warunki roamingu (jest na ten temat osobny wątek). Jeśli jestem w jakimś kraju dłużej, kupuję lokalną kartę SIM. Na Karaibach niestety jest o tyle nieciekawie, że niemal co wyspa to kraj i osobna karta SIM a warunki roamingowe innych operatorów (spoza Karaibów) są kiepskie. Jest kilka kart z roamingiem na prawie całe Karaiby (chyba np. karta z Trynidadu i Tobago) ale trzebaby tam być na początku wycieczki. Z kolei na Martynice i Gwadelupie oraz o ile dobrze pamiętam francuskiej części St.Marteen działa europejski roaming - pod warunkiem, że nie masz karty Playa. Natomiast jeśli chodzi o statek to korzystam z pakietów Costy - innej możliwości nie ma (tzn. teoretycznie możesz podłączyć się do wirtualnego operatora GSM o nazwie Telenor Maritime, który jest dostępny na statku - ale jeśli chodzi o transmisję danych to jest moim zdaniem jeszcze droższe). Kopalnią wiedzy nt. lokalnych kart SIM jest strona: https://prepaid-data-sim-card.fandom.co ... _with_data3. Z gniazdkami na statkach Costy (bo zakładam, że pytanie dotyczy tego operatora) jest różnie. Zazwyczaj w kabinie są dwa gniazdka obok stolika - jedno europejskie i jedno amerykańskie. Czasami są tak blisko siebie, że po włożeniu do amerykańskiego przejściówki, nie da się korzystać z europejskiego. Na niektórych statkach zdarzyło mi się, że miałem gdzieś jeszcze dodatkowe gniazdko. Poza tym - chociaż nie rzuca się w oczy, zawsze jest gniazdko elektryczne w łazience pod sufitem (po otwarciu specjalnej klapki-tam gdzie są bezpieczniki). Zazwyczaj działa tylko jak zapalone jest światło w łazience - ale to też nie jest regułą. Z ładowaniem baterii w sprzętach trzeba sobie jakoś radzić :-)
mykerin 15 marca 2020 22:37 Odpowiedz
@greg2014Bardzo dziękuję za Twoje odpowiedzi. Czy masz wiedzę na taki specyficzny temat: czy każdego roku daty repozycji statków są takie same lub przynajmniej zbliżone? Np. teraz Costa Covidia, tfu, Costa Coronavirusia, wróć, Costa Magica miała startować z Gwadelupy do Europy 20 marca, a czy można mieć pewność, że za rok wystartuje w tym samym czasie?Pytam, bo na jutro mam lot z Paryża do Gwadelupy, którego anulować nie mogę... ale mogę za darmo przebukować go na dowolną datę nawet i w 2021. Wybiorę datę nieco wcześniejszą, ale byłbym strasznie zawiedziony, gdyby statek wystartował np. 10 marca zamiast 20. Czy można np. gdzieś sprawdzić rozkład statku w poprzednich latach, aby wyrobić sobie jakieś rozeznanie w sytuacji?
mykerin 15 marca 2020 23:17 Odpowiedz
-- 15 Mar 2020 23:58 -- greg2014 napisał:@mykerin - nie ma problemu, pytaj śmiało :-)Odpowiadając po kolei:2. W portach i w zasięgu sieci lądowej zasadniczo nie korzystam z internetu statkowego. Staram się zawsze znaleźć jakiegoś operatora komórkowego, który oferuje sensowny roaming. W Europie to proste, poza Europą trzeba się do tego przygotować ale w większości miejsc jest to możliwe. Ja zazwyczaj korzystam z ukraińskich kart, które oferują dobre warunki roamingu (jest na ten temat osobny wątek).To ciekawe. Myślałem, że Ukraina ma bardzo drogi roaming wszędzie (kiedyś tak było). Polecasz jakąś konkretną sieć?Quote:Jeśli jestem w jakimś kraju dłużej, kupuję lokalną kartę SIM. Na Karaibach niestety jest o tyle nieciekawie, że niemal co wyspa to kraj i osobna karta SIM a warunki roamingowe innych operatorów (spoza Karaibów) są kiepskie. Jest kilka kart z roamingiem na prawie całe Karaiby (chyba np. karta z Trynidadu i Tobago) ale trzebaby tam być na początku wycieczki. Z kolei na Martynice i Gwadelupie oraz o ile dobrze pamiętam francuskiej części St.Marteen działa europejski roaming - pod warunkiem, że nie masz karty Playa. Słyszałem, że coś z Playem jest nie tak, ale myślałem, że to dotyczyło jakiejś jednej konkretnej sytuacji. Na szczęście, mam też karty w innych sieciach - któraś zapewne zadziała...Quote:Natomiast jeśli chodzi o statek to korzystam z pakietów Costy - innej możliwości nie ma (tzn. teoretycznie możesz podłączyć się do wirtualnego operatora GSM o nazwie Telenor Maritime, który jest dostępny na statku - ale jeśli chodzi o transmisję danych to jest moim zdaniem jeszcze droższe). O, to właściwie chciałem wiedzieć. Czyli np. 3 GB za 99 euro to najtańsza opcja.Quote:Kopalnią wiedzy nt. lokalnych kart SIM jest strona: https://prepaid-data-sim-card.fandom.co ... _with_data Zdarzają im się różne byki (jak np. info o tym, że na Malcie możesz kupić kartę bez podawania danych).Quote:3. Z gniazdkami na statkach Costy (bo zakładam, że pytanie dotyczy tego operatora) jest różnie. Zazwyczaj w kabinie są dwa gniazdka obok stolika - jedno europejskie i jedno amerykańskie. Czasami są tak blisko siebie, że po włożeniu do amerykańskiego przejściówki, nie da się korzystać z europejskiego. Na niektórych statkach zdarzyło mi się, że miałem gdzieś jeszcze dodatkowe gniazdko. Poza tym - chociaż nie rzuca się w oczy, zawsze jest gniazdko elektryczne w łazience pod sufitem (po otwarciu specjalnej klapki-tam gdzie są bezpieczniki). Zazwyczaj działa tylko jak zapalone jest światło w łazience - ale to też nie jest regułą. Z ładowaniem baterii w sprzętach trzeba sobie jakoś radzić :-) No właśnie. Czyli rozgałęziacz i przedłużacz... Byle by tylko jedno gniazdko udźwignęło jednoczesny pobór prądu na laptop (lub dwa), 3 lub 4 komórki, 2 powerbanki i co tam jeszcze. A, no i zapewne gdzieś również podłączony jest telewizor - czyżby do tego właśnie gniazdka?Ciut żartobliwie napiszę, że odniosłem wrażenie, że rejs na statku trochę przypomina pobyt w sanatorium. Lenistwo, wieczorki taneczne, zbiorowe żywienie, pokazy garnków i "leczniczych" materaców, nieco przymusowa integracja. (O chlaniu nie napiszę, bo na statku ceny gryzą, więc zapewne takiego świństwa, jak w sanatoriach, nie ma. Ale za to pewnie dzieciaki wchodzą wszystkim na głowę.) Trzeba to lubić, aby czerpać z tego pełnię przyjemności. Mam rację? -- 16 Mar 2020 00:04 -- greg2014 napisał:@mykerin - daty są co roku zbliżone, zmieniają się tylko statki (ale też nie zawsze). Costa na swojej stronie usunęła cały kalendarz rejsów - nie da się nie tylko niczego zarezerwować ale nawet sprawdzić tras. Może to zwiastować jakieś przetasowania.Bazując na niemieckim KFB, z Gwadelupy i okolicznych wysp są planowane dwa transatlantyki (w wielu wariantach): Wow, ale dzięki! Całuję w ręce. Czyli start z Gwadelupy tańszej Costa Magiki odbędzie się 3 kwietnia 2021. A już chciałem bukować lot na 12 marca - musiałbym wówczas spędzić na Gwadelupie o wiele więcej czasu, niż mógł sobie pozwolić.PS. Odbędzie się... o ile wszystkich nas w międzyczasie szlag nie trafi.
greg2014 15 marca 2020 23:17 Odpowiedz
-- 15 Mar 2020 22:07 -- @mykerin - korzystam z Lifecella i Kyivstara - w jednym kraju lepszy jest jeden, w innym drugi. Niektórzy piszą też o ukraińskim Vodafone, ale nie korzystałem. Poczytaj wątek: internet-poza-ue-czesta-zmiana-miejsca-pobytu,135,137829 - tam znajdziesz więcej szczegółów.Co do przedłużaczy i złodziejek nie radzę, chyba że będziesz się z nimi ukrywał. Jeśli zostaną wyłapane w bagażu lub później przez stewarda, raczej zostaną zabrane i zwrócone przy zejściu ze statku. Są traktowane tak samo jak żelazka - mogą przeciążyć sieć. Na punkcie zabezpieczeń ppoż operatorzy statków wycieczkowych mają przysłowiowego fioła. Telewizor i lodówka są podłączone prosto do ściany:-) Gniazdko niedostępne.Jeśli chodzi o spędzanie czasu to każdy robi to co lubi. Miejsca wbrew pozorom dla wszystkich wystarczy, zawsze można znaleźć jakieś spokojne miejsce. Nigdy nie miałem w każdym razie z tym problemu i generalnie moje trzy transatlantyki bardzo miło wspominam. Dzieci na długich rejsach nie ma zazwyczaj dużo chociaż akurat na tym transatlantyku, którego dotyczy ta relacja było o dziwo inaczej. A co do przymusowej integracji to zdarza się, że jest wręcz odwrotnie - chcesz się z kimś spotkać i pomimo usilnych starań nie możecie się nigdzie znaleźć :-) Wielokrotnie to ćwiczyłem szukając się ze znajomymi po statkach. -- 15 Mar 2020 22:09 -- Tańszy (i to zapewne znacznie) będzie raczej ten rejs tydzień później - 10.04. Rejs wcześniejszy to dwa w jednym - najpierw tygodniowe kółko po Karaibach a później właściwy transatlantyk do Europy.W obecnej sytuacji nie byłbym pewny dat, ale czego w obecnej sytuacji można być pewnym...
mykerin 15 marca 2020 23:33 Odpowiedz
Uff, przebukowałem swoje bilety na 26 marca 2021 - najpóźniejszą datę w kalendarzu Level. Masz rację, ten rejs rozpocznie się 10 kwietnia. No cóż, przedtem można będzie samodzielnie polecieć na Martynikę czy jeszcze gdzieś. greg2014 napisał:-- 15 Mar 2020 22:07 -- @mykerin - korzystam z Lifecella i Kyivstara - w jednym kraju lepszy jest jeden, w innym drugi. Niektórzy piszą też o ukraińskim Vodafone, ale nie korzystałem. Poczytaj wątek: internet-poza-ue-czesta-zmiana-miejsca-pobytu,135,137829 - tam znajdziesz więcej szczegółów. Dziękuję. Temat do ogarnięcia...Quote:Co do przedłużaczy i złodziejek nie radzę, chyba że będziesz się z nimi ukrywał. Jeśli zostaną wyłapane w bagażu lub później przez stewarda, raczej zostaną zabrane i zwrócone przy zejściu ze statku. Są traktowane tak samo jak żelazka - mogą przeciążyć sieć. Na punkcie zabezpieczeń ppoż operatorzy statków wycieczkowych mają przysłowiowego fioła.Wow. Tego nie wziąłem pod uwagę. Swoją drogą, w dzisiejszych czasach puszczać coś, co ma jedno gniazdko na dwie osoby - myślałem, że takie coś tylko w PKP (np. I klasa bez gniazdek). I to jeszcze z dala od łóżka. Co prawda, słyszałem (czytałem...), że ktoś potrafił odłączyć lampkę nocną, aby skorzystać z gniazdka przy łóżku, ale wolałbym nie być niemile zaskoczony.Quote:Jeśli chodzi o spędzanie czasu to każdy robi to co lubi. Miejsca wbrew pozorom dla wszystkich wystarczy, zawsze można znaleźć jakieś spokojne miejsce. Nigdy nie miałem w każdym razie z tym problemu i generalnie moje trzy transatlantyki bardzo miło wspominam. Dzieci na długich rejsach nie ma zazwyczaj dużo chociaż akurat na tym transatlantyku, którego dotyczy ta relacja było o dziwo inaczej. A co do przymusowej integracji to zdarza się, że jest wręcz odwrotnie - chcesz się z kimś spotkać i pomimo usilnych starań nie możecie się nigdzie znaleźć :-) Wielokrotnie to ćwiczyłem szukając się ze znajomymi po statkach. A to to na pewno. Jak ktoś nie chce zostać znaleziony, to nie pozwoli się odnaleźć. Gorzej z tymi, których pominąć się nie da nijak...
yaacek 17 marca 2020 18:18 Odpowiedz
To teraz dowiedz się w Level czy twój lot się odbędzie , bo od 22 marca Martynika wprowadza ograniczenia w lotach do/z Paryża . A od 18 na sąsiednie wyspy.
jekyll 17 marca 2020 19:55 Odpowiedz
@yaacek marca 2021 ;)
greg2014 17 marca 2020 20:16 Odpowiedz
Na stronie Costy z powrotem pojawił się kalendarz rejsów na rok 2021 - wygląda na to, że terminy są takie jak podałem powyżej za KFB ale nie analizowałem tras.Mimo wszystko nie przywiązywałbym się za bardzo do tego kalendarza.
yaacek 17 marca 2020 22:25 Odpowiedz
jekyll napisał:@yaacek marca 2021 ;) :)Po 3 godzinach panikowania jak mam wrócić z Martyniki wyłączyła mi się czujność.