0
Snkrstx 13 marca 2019 12:43
Siemka, jest to moja pierwsza relacja lecz postaram się opisać wszystko tak jak faktycznie było i zachęcić tymi słowami do podróżowania.

Od początku, nasz wyjazd nie należał do najdłuższych lecz jest to pierwsza samodzielnie zaplanowana wycieczka wiec i tak wyszło bardzo nieźle.

Mapka google z miejscami które udało nam się odwiedzić: https://drive.google.com/open?id=1ECfjJIYr8Ae05UB_zw9J_x1quuDOMPSb&usp=sharing

A więc tak, wraz z grupką czterech znajomych (dwóch z nich poznaliśmy dopiero w dniu wyjazdu na lotnisku, więc spokojnie nie ma czego się bać i warto dogadywać się z ludźmi których cel podróży jest taki sam) wybraliśmy się na krótki wypad czterodniowy wypad na Islandię. Podróż planowaliśmy już ponad rok, bilety zakupiliśmy w grudniu, wyniosły nas 390 zł na osobę z czego jedna z nas miała bagaż rejestrowany 20 kg. Albo dobra w sumie to o kosztach napisze na końcu.



Spędziliśmy 4 dość aktywne i przyjemne dni na wyspie. Wszystko zaczęło się w piątek o godzinie 19:30 gdy nasz samolot szczęśliwie wylądował na lotnisku w Keflaviku. Na miejscu czekała na nas już osoba z wypożyczalni Icepol, po przekazaniu kluczyków podjechaliśmy na chwile do siedziby firmy, podpisaliśmy papiery i ruszyliśmy w stronę Reykjaviku. Nie mieliśmy planów na ten wieczór, więc po drodze zrobiliśmy zakupy, podjechaliśmy do centrum, pozwiedzaliśmy główną uliczkę i dotarliśmy do pierwszego noclegu.



Drugi dzień, wstaliśmy wraz ze wschodem słońca, po dość dobrym śniadaniu oraz spakowaniu się ruszyliśmy znów do centrum aby poznać miasto za dnia. Podjechaliśmy pod Hallgrímskirkja, w środku próbę miał jakiś chór więc było to dość ciekawe doświadczenie lecz nadal nic specjalnego. Drugą atrakcją był Sun Voyager, spędziliśmy tam chwile i udaliśmy się nad latarnię Grótta, tam zrobiliśmy sobie dłuższy spacer wokół pola golfowego, na prawdę warto. Po spokojnym poranku ruszyliśmy w kierunku Kerið, Thingvellir, Bruarfoss Waterfall, Strokkur Geyser oraz Gullfoss. Rozpisywać na temat tych miejsc się nie będę bo w sumie to nie ma o czym, setki Azjatów robiących sobie selfie i tyle. Więcej na temat tych miejsc przeczytacie na forum ;D.










Trzeci dzień był bardziej intensywny niż poprzednie, wyruszyliśmy na spokojnie po godzinie 9:00 z miejscowości Hella gdzie mieliśmy nocleg, naszym głównym celem była plaża Diamond Beach, a więc 350 km do pokonania przed nami, no i oczywiście powrót do tego samego miejsca skąd wyjeżdżamy.
Pamiętam jak jeden z użytkowników forum z którym miałem przyjemność korespondować, napisał mi wiadomość w stylu "osobiście szukam ciszy, braku turystów, za to niczego już nie muszę odwiedzić", dało mi to do myślenia dzięki czemu udało nam się uspokoić tempo i na spokojnie zatrzymywać się w pobliskich wioskach, podziwiać widoki bez turystów, korzystać z natury jak tylko się da. Swoją droga serdecznie pozdrawiam użytkownika forum Artycjusza ;D.





Widok z naszego okna podczas drugiego noclegu.

No coż lecz w końcu spokojnie i bez przeszkód dotarliśmy do celu, Diamond Beach. Miejsce dość ciekawe, pełne Azjatów zapieprzających samochodami po 150 km/h, mijaliśmy kilku w rowie tak przy okazji ;P. Lecz spokojnie, zatrzymaliśmy się tam na dłuższą chwilę dzięki czemu udało nam się trochę pochodzić po krach, (co jest surowo zabronione) lecz spokojnie, wszystko w granicach rozsądku.




Droga powrotna minęła sprawnie, zatrzymaliśmy się nawet przy wraku samolotu Dakota, gdzie czekał nas dwugodzinny spacer, na który oczywiście mieliśmy czas. Nic nas nie goniło. Nawet zdążyliśmy na piękny zachód słońca.



W końcu dotarliśmy do noclegu, po przyrządzeniu posiłku oraz dłuższym odpoczynku postanowiliśmy wybrać się na kąpiel do źródełek zaraz obok Secret Lagoon, niestety nazwy nie pamiętam, takie z dwoma kąpieliskami oraz małym domkiem aka przebieralnią. Bardzo przyjemne doświadczenie po godzinie 1 w nocy zostaliśmy totalnie sami, podziwiając gwiazdozbiory.



Ostatni dzień, ciężki poranek, aż wstawać się nie chciało z myślą o pakowaniu się a co dopiero opuszczaniu tego pięknego miejsca. Koniec końców udało się, po godzinie 11 wszyscy zapakowani gotowi do wyjazdu. Samolot mieliśmy o godzinie 20:10 więc sporo czasu jeszcze zostało. Postanowiliśmy odwiedzić kilka wodospadów oraz wybrać się na pamiątki do centrum Reykjaviku.
Godzina 18:30 dojechaliśmy do siedziby Icepol gdzie oddaliśmy ubrudzony po sam dach niezawodny samochód Dacia Duster (chcieliśmy umyć lecz stacji z myjnią po drodze niestety nie znaleźliśmy). Na lotnisko podwieźli nas busikiem. Kontrola bezpieczeństwa oraz oczekiwanie na samolot minęło bardzo sprawnie bez problemów, w tym miejscu nasza podróż dotrwała końca.






Podsumowując, udało nam się zwiedzić dość sporo, pomimo spokojnego tempa i tak mieliśmy spory zapas czasu. Polecam ten sposób każdemu, nie opłaca się gnać przed siebie aby zobaczyć ile się da.

Pogoda - idealna, na prawdę trafiliśmy idealnie. Temperatura od -2 do 7 stopni podczas dnia, w nocy około -5. Prawie że bezchmurne niebo, zerowe opady deszczu oraz śniegu. (podczas powrotu ostatniego dnia przez 5 minut może popadało)

Koszta, czyli najbardziej interesujący moment większości osob :D, a więc powiem tak. Naszym celem nie było wydać fortuny, lecz też nie oszczędzaliśmy, jedliśmy normalne posiłki typu jajecznica na śniadania, makaron z sosami na obiad, oraz tosty na kolacje (z szynką oraz serem który jest BARDZO drogi) Ba nawet zjedliśmy słynnego hot doga oraz burgery w pobliskiej restauracji.

Przechodząc do sedna, kosztorys wygląda tak (koszta na jedną osobę):
- bilet lotniczy w dwie strony - 390 zł (jedna z osób miała bagaż rejestrowany 20 kg)
- noclegi - 210 zł
- samochód z pełnym pakietem ubezpieczenia - 230 zł
- paliwo - 150 zł
- jedzenie - około 400 zł
- parkingi oraz wejściówki - około 40 zł
- pamiątki - 100 zł

paragon

Przykładowe zakupy pierwszego dnia

Oczywiście pewnie o czymś jeszcze zapomniałem lecz z mojego konta ubyło około 1600 zł :P a żałować sobie nie żałowałem.

Myślę że podróż udała się, było to bardzo ciekawe doświadczenie. W naszych głowach układa się już plan na kolejny wypad aby zwiedzić północną część wyspy.

Zapraszam na Instagrama gdzie chętnie odpowiem na wszelkie pytania oraz podzielę się fotkami. Wrzucić może wrzucę może nie lecz linkiem do dysku google na pewno się podzielę.
https://www.instagram.com/marcelkicaj/

Dodaj Komentarz