Ostatnim przystankiem naszych wojaży po Exclusive Zone była Duga, czyli radar wczesnego ostrzegania, nazywany również Okiem Moskwy lub Russian Woodpacker. Nazwa ta została przyjęta, bowiem Duga emitowała podobno zakłócenia przypominające stukanie dzięcioła. Radary zajmują obszar około 1000 metrów i są wysokie na ponad 100 metrów. Obecnie radar tylko niszczeje, ale jego ogrom robi wrażenie.
Myślę, że warto było zobaczyć na własne oczy to, o czym ludzie, telewizja, prasa cały czas mówi, pisze, wspomina. Katastrofa w Czarnobylu na pewno odcisnęła piętno we wschodniej Europie, ale przede wszystkim Ukrainy i Ukraińców. Na pewno warto było wydać tą sumę pieniędzy na tą „wycieczkę”, ale równocześnie myślę, że była to jedyna taka podróż w moim życiu w to miejsce. A słówkiem na ten dzień podróży z pewnością było bardzo często wspomniane przez Anastasię – Radjejszyn (czyt. Radiation
:)) A tu jeszcze Kijów nocą
-- 03 Kwi 2019 20:24 --
Dzień trzeci i czwarty skupił się na pieszej wycieczce po Kijowie. Ruszyliśmy z naszego apartamentu w stronę naszego pierwszego punktu obowiązkowego. Po drodze mijaliśmy jednak mnóstwo betonowych blokowisk, a więc ukazała Nam się druga strona Kijowa. Prócz tego bogatego, gdzie widzieliśmy wielkie centra handlowe, kilkupiętrowe nowoczesne budynki, naszym oczom ukazała się, nieco biedniejsza strona tego Kijowa, nie wspominając gdzie mieścił się Nasz apartament.
Warto również wspomnieć, że na tych biednych, brzydkich, betonowych blokowiskach znajdowało się coś naprawdę niesamowitego – murale, które prezentowały się niesamowicie.
No i po nie całej godzinie wylądowaliśmy pod naszym pierwszym obowiązkowym punktem, a mianowicie pod owianą złą sławą przez Ukraińców i bardzo niechcianym Pomnikiem Matki Ojczyzny, podarowanym Ukrainie przez ZSRR. Pomnik pomimo tego, że posiada sierp i młot na tarczy i jak twierdzą Ukraińcy szpeci miasto, to naprawdę jest widoczny z kilku kilometrów i robi wrażenie. Oczywiście jak to z Nami bywa i zgodnie z zasadą biednemu zawsze wiatr w oczy, spotkała Nas ulewa pod samym Pomnikiem i jeszcze przed zrobieniem zdjęć, więc musieliśmy w miarę szybko ewakuować się pod suche miejsce. Istniała i cały czas istnieje możliwość wjazdu na platformy widokowe, bodajże na 35-36 metrze oraz na około 90 metrze, czyli tuż nad tarczą. My jednak ze względu na złe warunki pogodowe i nadchodzącą mgłe zrezygnowaliśmy, a poza tym obiecałem, że inne widoki będą później i to za darmo. Pomimo przeszywającego zimna udaliśmy się w strone kolejnego ważnego punktu naszej wycieczki po Kijowie. A więc do wpisanej na listę UNESCO – Ławry Peczerskiej. Cały klasztor robi niesamowite wrażenie, zwłaszcza te mieniące się, złote kopuły. A prócz kopuł ten cały przepych i bogactwo wewnątrz. Udaliśmy się również na dzwonnicę, gdzie pomimo, iż studentami nie jesteśmy, po okazaniu legitymacji studenckiej weszliśmy na górę dzwonnicy za jedyne 30 UAH, ale widok był warty tego czynu, zobaczyć z góry przepiękne budowle, a tuż za nimi przepływający Dniepr – warto było tak słamać.
Pjoter1993 napisał:- dziękuję za przeczytanie moich wypocin Nie polemizuję
;)Liczą się dobre chęci i to że poświęciłeś czas by podzielić się swoimi wrażeniami.Doceniam i zgadzam się,że Kijów warto polecić zwłaszcza tym, którzy jeszcze nie byli.
Pjoter1993 napisał:Nie wiem dlaczego, ale zawsze gdy jestem na lotnisku w Pyrzowicach dopada mnie krótki stan depresyjny – jakoś nie przepadam za tym lotniskiem. Ja mam wręcz przeciwnie, bardzo lubię to lotnisko, zwłaszcza lounge.
;) Gdy tylko mam wybór w porównywalnej cenie: lot z KRK lub KTW, zawsze wybieram to drugie, mimo, że trzeba dalej dojechać.
Ostatnim przystankiem naszych wojaży po Exclusive Zone była Duga, czyli radar wczesnego ostrzegania, nazywany również Okiem Moskwy lub Russian Woodpacker. Nazwa ta została przyjęta, bowiem Duga emitowała podobno zakłócenia przypominające stukanie dzięcioła. Radary zajmują obszar około 1000 metrów i są wysokie na ponad 100 metrów. Obecnie radar tylko niszczeje, ale jego ogrom robi wrażenie.
Myślę, że warto było zobaczyć na własne oczy to, o czym ludzie, telewizja, prasa cały czas mówi, pisze, wspomina. Katastrofa w Czarnobylu na pewno odcisnęła piętno we wschodniej Europie, ale przede wszystkim Ukrainy i Ukraińców. Na pewno warto było wydać tą sumę pieniędzy na tą „wycieczkę”, ale równocześnie myślę, że była to jedyna taka podróż w moim życiu w to miejsce. A słówkiem na ten dzień podróży z pewnością było bardzo często wspomniane przez Anastasię – Radjejszyn (czyt. Radiation :)) A tu jeszcze Kijów nocą
-- 03 Kwi 2019 20:24 --
Dzień trzeci i czwarty skupił się na pieszej wycieczce po Kijowie. Ruszyliśmy z naszego apartamentu w stronę naszego pierwszego punktu obowiązkowego. Po drodze mijaliśmy jednak mnóstwo betonowych blokowisk, a więc ukazała Nam się druga strona Kijowa. Prócz tego bogatego, gdzie widzieliśmy wielkie centra handlowe, kilkupiętrowe nowoczesne budynki, naszym oczom ukazała się, nieco biedniejsza strona tego Kijowa, nie wspominając gdzie mieścił się Nasz apartament.
Warto również wspomnieć, że na tych biednych, brzydkich, betonowych blokowiskach znajdowało się coś naprawdę niesamowitego – murale, które prezentowały się niesamowicie.
No i po nie całej godzinie wylądowaliśmy pod naszym pierwszym obowiązkowym punktem, a mianowicie pod owianą złą sławą przez Ukraińców i bardzo niechcianym Pomnikiem Matki Ojczyzny, podarowanym Ukrainie przez ZSRR. Pomnik pomimo tego, że posiada sierp i młot na tarczy i jak twierdzą Ukraińcy szpeci miasto, to naprawdę jest widoczny z kilku kilometrów i robi wrażenie. Oczywiście jak to z Nami bywa i zgodnie z zasadą biednemu zawsze wiatr w oczy, spotkała Nas ulewa pod samym Pomnikiem i jeszcze przed zrobieniem zdjęć, więc musieliśmy w miarę szybko ewakuować się pod suche miejsce. Istniała i cały czas istnieje możliwość wjazdu na platformy widokowe, bodajże na 35-36 metrze oraz na około 90 metrze, czyli tuż nad tarczą. My jednak ze względu na złe warunki pogodowe i nadchodzącą mgłe zrezygnowaliśmy, a poza tym obiecałem, że inne widoki będą później i to za darmo.
Pomimo przeszywającego zimna udaliśmy się w strone kolejnego ważnego punktu naszej wycieczki po Kijowie. A więc do wpisanej na listę UNESCO – Ławry Peczerskiej. Cały klasztor robi niesamowite wrażenie, zwłaszcza te mieniące się, złote kopuły. A prócz kopuł ten cały przepych i bogactwo wewnątrz. Udaliśmy się również na dzwonnicę, gdzie pomimo, iż studentami nie jesteśmy, po okazaniu legitymacji studenckiej weszliśmy na górę dzwonnicy za jedyne 30 UAH, ale widok był warty tego czynu, zobaczyć z góry przepiękne budowle, a tuż za nimi przepływający Dniepr – warto było tak słamać.