+1
pabien 14 maja 2019 13:44
neon.jpg



Schemat połączeń Bendery.jpg



Dworzec kolejowy byłby mniej ciekawy gdyby nie niespodzianka. Przedtem jednak zobaczyłem interesujący pomnik głów nabitych na pal. Nie wiem czy ku chwale czy za karę ku przestrodze. Może to byli np. kolejarze odpowiedzialni za spóźnienia pociągów?

Napal.jpg


Tuż obok dworca znalazłem coś, czego zupełnie bym się nie spodziewał – streetart to nie jest coś co można powszechnie zobaczyć w Naddniestrzu. A tu taka niespodzianka! I jeszcze jak wykonana. Zestawiam ją z kiszyniowskim czymś wbijającym wzrok w oglądającego (też fajny, ale inaczej).

Niespodzianka.jpg



On patrzy kiszyniów.jpg



Po drodze na koncert wreszcie, po raz pierwszy w poradziecji udało mi się sfotografować budynek ichniejszego odpowiednika ukraińskiego DAJ - w Naddniestrzu drogówka ma nazwę nie budzącą tak bezpośrednich skojarzeń. Lubię te budynki.


Daj.jpg


Koncert okazał się być zupełnie czymś innym niż oczekiwałem. Nie popsą nie rockiem tylko festiwalem orkiestr dętych zatytułowanym „Muzyka zwycięstwa.” Oprócz zespołów śpiewających teksty typu „T90 nasz dom rodzinny” czy „pij na pohybel śmierci” było sporo innych atrakcji, spośród których najbardziej zaciekawiła mnie możliwość zrobienia sobie fotografii z bohaterami. Tu przyszło pewne rozczarowanie, bo były to dzieci przebrane w wojskowe stroje. Rzeczywiście odwiedzający piknik chętnie się z nimi fotografowali i często było słychać komentarze typu „jacy wspaniali!” Można było również obejrzeć gadżety z czasów wojny. Różne pepesze, hełmy, granaty itp.
Odwiedzających było dużo i raczej były to osoby młodsze niż starsze, w tym liczne dzieci i młodzież.


Scena.jpg



gadzety.jpg



Bohaterowie.jpg



Jeszcze przed przyjściem na koncert widziałem parę – żołnierz w stroju galowym, idący pod rękę z dłogowłosą dziewczyną w sukience. Przy dokładniejszym spojrzeniu jego spodnie wyglądały tak jak na zdjęciu. Jakoś mi się to kojarzy z uniwersalną figurą dotyczącą armii rosyjskiej. A pozostając przy skojarzeniach, to nie wiem jakimi drogami chodziły myśli twórców tej reklamy kancelarii adwokackiej:

spodnie wojskowe.jpg



Reklama Adwokata.jpg


I to by było na tyle.

Dodaj Komentarz

Komentarze (11)

pabien 14 maja 2019 14:12 Odpowiedz
Zanim wymyślę co napisać kilka informacji praktycznych. Przede wszystkim ostatnio (znaczy ponad rok temu) zmieniły się przepisy dotyczące wjazdu do Naddniestrza. Teraz można tam być do 45 dni, nie 10/24 h jak drzewiej bywało. Nikt nie chce żadnych łapówek, pewnie na poziomie kierownictwa tego obszaru uznano, że turyści są mile widziani. Jest porządnie, choć biednie i na ulicach nie specjalnie widać umundurowanych funkcjonariuszy na służbie.Jest tanio. Nocleg w pokoju z łazienką, czy w wynajętym mieszkaniu rezerwowany przez booking.com może kosztowac trochę ponad 50 zł. A w bonusie można mieszkać na rogu Lenina i 25 października.Restauracji jest niewiele, są jednak tańsze niż w Mołdawii właściwej. Nie są jakieś ekstremalnie tanie, ale za to za jakieś 23 zl można zjeść jesiotra.W sklepach dostępne są lokalne, ukraińskie i mołdawskie produkty, ceny moim zdaniem niższe niż na Ukrainie.Dojechać tam jest niezwykle prosto. Z Kiszyniowa co jakieś 20-30 mon odjeżdżają marszrutki do Tyraspola i Benderów. Koszt jakieś 8 zł. Przejazd między Benderami a Tyraspolem kosztuje 80 gr.Jeśli jednak ktoś chce pojechać prosto z lotniska w Kiszyniowie, wystarczy przejść 100 m do drogi prowadzącej do Naddniestrza i pomachać na nadjeżdżające marszrutki. Miejsce siedzące niegwarantowane (a nawet wątpliwe)Na granicy spytali mnie na ile dni chcę wjechać. Powiedziałem, że 2 więc poprosili o adres pobytu. Podałem i dostałem karteczkę uprawniającą mnie do pobytu przez 5 dni. O rezerwację nikt nie prosił.el sueño de la razon produce monstruos
pazur 14 maja 2019 14:42 Odpowiedz
Zaciekawiło mnie w tej relacji, dlaczego chciałbyś zamieszkać w Moskwie czy Kijowie ?Byłem w Moskwie raz, a w Kijowie koło 10 razy i mimo że też mam sentyment do czasów sowieckich to......dziękuję. :D Odwiedzać można, ale żeby zaraz mieszkać ? Tęskno Ci do dziurawych dróg i chodników ? Powszechnej korupcji, chamstwa i agresji na każdym kroku ? Długo by jeszcze wymieniać, co mnie tam męczy na dłuźszą metę.
pabien 14 maja 2019 16:43 Odpowiedz
W Moskwie kultury wysokiej jest wielokrotnie więcej niż w Warszawie, czytanie książek bardziej powszechne niż tutaj, a rozrywki też bywają całkiem niespodziewane. Wyobraź sobie 100 par tańczących (świetnie) tango na podeście na rzece Moskwie. Czuję, że muzyki, sztuki alternatywnej jest tam dużo więcej niż tutaj. Wykształceni, oczytani Rosjanie są wspaniali.Z Kijowem to bardziej skomplikowane. Też się trochę dzieje, ale raczej jest interesujący dla obserwacji wszelakich. I dla prostych rozrywek - piwo w parku, plaża na wyspie w centrum miasta...W Moskwie byłem raz, w Kijowie kilkadziesiąt i nie mam doświadczeń związanych z korupcją (choć doskonale wiem w jak podłej wersji ona tam występuje).W jednym i drugim miejscu spotkałem więcej ludzi sympatycznych (choć w Moskwie znacznie bardziej otwartych) niż w Kijowie.A te nierówne chodniki Kijowskie to jednak przesada. Z drugiej strony widok ul. Wielkiej Wasilkowskiej (dawniej Czerwonoarmijskiej), z wysokimi krawężnikami i jezdnią pełniącą funkcję odpływu w trakcie ulewy jest niezapomniany. el sueño de la razon produce monstruos
pabien 14 maja 2019 16:49 Odpowiedz
Ale wracając do naszych baranów. Z informacji praktycznych nie wspomniałem o tym jak wejść w posiadanie tamtejszych rubliW Naddniestrzu jest mnóstwo bankomatów tylko (ponoć, bo czytałem nie sprawdzałem) tak użytecznych dla turystów jak w Iranie.Wymiana walut jest prowadzona przez banki, ale mają one okienka czynne do późnych godzin w supermarketach.Spread dla MDL, RUB I USD wynosi pewnie z 1,5%, dla EUR jest znacząco wyższy. Dotyczy to transakcji w każdą stronę.Niestety ani razu nie dostałem słynnych plastikowych monet.W hotelu płaciło się tylko rublami, pani od apartamentu przyjęłaby i MDL. Podobnie kierowca Marszrutki powrotnej przyjmował płatności w obu walutach, choć wolał MDLel sueño de la razon produce monstruos
wtak 14 maja 2019 17:00 Odpowiedz
Wrzuciłem w innym temacie info o możliwości dłuższego pobytu w Naddniestrzu bez registrancji, cieszę się, że info potwierdzone. Jesteś Wytrawnym Wędrowcem Najbliższego Wschodu (WWNW? ;) ) i świetnie piszesz. Może podpowiesz, jak wygląda przekraczanie "granicy" na lewym brzegu.Mamana myśli głównie przejazd z Dubossar do Mołotow Nowej.
pabien 14 maja 2019 17:01 Odpowiedz
Widziałem pytanie, nie odpowiedziałem, bo nie wiem. Może w lipcu sprawdzę.
wtak 14 maja 2019 17:17 Odpowiedz
Nie chcialbym wprowadzać chaosu do Twojego tematu, ale jest na tyle niszowy, że może warto w jednym miejscu zbierać smaczki :D Na Hnitessę w Gorach Czywczyńskich już niemało rodaków dotarło, a nie każdy wie, że w naddniestrzańskim Jahorliku, przynajmniej wg niektorych źródeł, był sam koniec końców Rzplitej wszechczasów.
cart 14 maja 2019 22:47 Odpowiedz
W Kiszyniowie byłem już kilkanaście lat temu, wjeżdżając z Odessy od południa Naddniestrza. Autobus jechał polnymi drogami by ominąć Naddniestrze, choć patrząc z mapy wydaje się to niemożliwe.Pamiętam w Kiszyniowie, że spaliśmy w jakimś akademiku, gdzie zawiózł nas taksiarz.Do tej pory pamiętam jak pytałem pana w recepcji:- u was jest dusz?Pan z dumą odpowiedział:- jest! ino nie rabotajet...I poszliśmy spać bez prysznica ;-)
krystoferson112 14 maja 2019 22:57 Odpowiedz
Uwielbiam te Twoje relacje z demoludów, Mołdawię i Naddnistrze odwiedziłem. Chciałem nawet nocowć w "Cosmosie" ale był nie atrakcyjny cenowo. Mimo wszystko mam zamiar tam wrócić. W Europie niewiele zostało takich hoteli perełek z poprzedniej epoki, Ja nocowałem w Brześciu Inturist i Slavija w Belgradzie. Meble pamiętają Marszałka Tito.
kumkwat-kwiat 15 maja 2019 01:14 Odpowiedz
pabien napisał: A w bonusie można mieszkać na rogu Lenina i 25 października.Dla mnie i tak hitem jest Phnom Penh i róg ulic Unii Europejskiej i Mao Tse Tunga. 8-)
martin79 15 maja 2019 03:08 Odpowiedz
Każda wizyta w Mołdawii wywołuje usmiech na mej twarzy. To kraj w którym mozliwe jest dosłownie wszystko np. zamiana rozkładowego minibusa w taksówkę:) W Cosmosie spałem również to było niezapomniane przeżycie zwłaszcza wtedy gdy kawałek balustrady z balkonu odłupuje ci się w dłoniach :) Nadniestrze tylko liznałem w parę godzin ale te było warto poczuc ten klimat.