Następnie poszliśmy w kierunku Flatiron - cienkiego, trójkątnego budynku przypominającego kształtem żelazko. Na przeciwko niego jest mały plac, gdzie można usiąść, odpocząć i podziwiać kolejny, znany punkt miasta. Wygląda bardzo fajnie
:).
Fot. 137
Kolejne kroki skierowaliśmy do studia tatuażu, znalezionego na szybko w internecie
:). Okazało się, że jest to jedno z bardziej znanych studio w mieście, co niestety wiązało się z wyższą zapłatą, ale i lepszą renomą, taką przynajmniej mieliśmy nadzieję
:). Dla mojego męża jest to też swojego rodzaju odpoczynek, gdy może położyć się na łóżku i posłuchać dźwięku maszynki
:), brrrr
:P.
Czekając na niego na kanapie w poczekalni zagadało mnie dwóch kolesi : - „to jest Twój facet?” - „tak, mój” - „ale z niego ciacho, ale tak bardzo, bardzo!” - „też tak myślę
:P” Jejka, normalnie nawet faceci mi go podrywają
:P, ale fakt że przez te tatuaże zwraca na siebie uwagę
;).
Po zalotach udaliśmy się na dalszy spacer, krążąc między budynkami, w kierunku Times Square. Bardzo podobało mi się chodzenie tamtejszymi ulicami, muszę przyznać, że było czysto i przyjemnie. Aczkolwiek cały Nowy Jork to jeden wielki plac budowy, za każdym rogiem były remonty, ale i tak nie przeszkadzało to w dostrzeganiu ciekawej architektury miasta. Uwielbiałam przecinać ulice z alejami, które były tak długie, że wzrok nie sięgał końca, w oddali było widać tylko niebo i nadjeżdżające samochody, naprawdę świetny widok!
Fot. 138
Fot. 139
Fot. 140
Fot. 141
Powoli zachodziło słońce i pomarańczowe światło przedzierało się między budynkami, a my doszliśmy do centralnego punktu miasta, gdzie Nowojorczycy świętują Sylwestra. Miejsce dosyć tłoczne, ale każdy znajdował sobie własny kąt i jakoś w ogóle nie przeszkadzały mi te tłumy. Kolorowe telebimy świeciły reklamami na budynkach, a żółte taksówki przecinały ulice. Wszystko wyglądało jak z pocztówek
:)! Na chodniku znajdują się czerwone schody, na których ludzie odpoczywają i chłoną klimat Times Square.
I my znaleźliśmy swoje miejsce, a powoli z upływem czasu gdy nastał wieczór, wszystko nabierało coraz mocniejszych kolorów. Kolejny raz poczułam, że naprawdę jestem w Nowym Jorku i udało mi się spełnić kolejne wyjazdowe marzenie
:)!
Fot. 142
Fot. 143
Fot. 144
Fot. 145
Fot. 146
Fot. 147
Mapa 13
Dzień 9 . NOWY JORK 11.05.2019
Dzisiejszy dzień przywitał nas słońcem i bardzo przyjemną aurą
:). Nasz pokój cały czas świetnie się sprawdzał, tak samo zresztą jak cały hotel.
Na początek pojechaliśmy zobaczyć dworzec Grand Central.
Fot. 148
Fot. 149
Jest to duży terminal zbudowany ponad 100 lat temu, obsługujący wiele połączeń kolejowych, posiadający 44 perony i stanowiący perełkę architektoniczną w centrum miasta. Dworzec kryje w sobie wiele ciekawostek, począwszy od sklepienia pomalowanego w gwiazdozbiór ze znakami zodiaku (stanowiący lustrzane odbicie rzeczywistości), po ukryte przejścia i perony. Wnętrze robi naprawdę duże wrażenie
:)!
Fot. 150
Fot. 151
Fot. 152
Fot. 153
Następnie przespacerowaliśmy się w kierunku Central Parku. Wszystkie mijane ulice, budynki, wprawiały mnie w zachwyt. Naprawdę mi się tam podoba!
Fot. 154
Fot. 155
Fot. 156
Fot. 157
Fot. 158
Po drodze minęliśmy Trump Tower na 5-tej Alei. No i co się ukazało moim oczom, a raczej kto
;) - kolejni prawdziwi policjanci, tym razem wyglądający na antyterrorystów
:P - no tak, wieża Trumpa musi być chroniona
;). Podekscytowani (a raczej tylko ja
:P) możliwością zrobienia kolejnego zdjęcia, najpierw weszliśmy do budynku, gdzie czekała nas szczegółowa kontrola jak na lotnisku. Tym razem rozdzieliliśmy się na dwie strony, ja na prawo, mąż na lewo i ci co mnie sprawdzali „zrobili” konkurs, które z nas szybciej przejdzie przez bramki
:). Zdejmowanie kurtki, torebki i przeskoczenie przez wykrywacz metali poskutkowało moim zwycięstwem
;) – nic niestety nie wygrałam, ale tacy to oni żartownisie są
:P. Za to w środku zupełnie nic nie było
;), wjechaliśmy schodami na 1 piętro i zaraz zjechaliśmy, bo dalej nie było „drogi”
:P. Ale nic straconego! Otóż na zewnątrz czekali na mnie uzbrojeni policjanci, których nie mogłam pominąć
:P. Na szczęście zgodzili się na zdjęcie, choć jeden nie był do końca zadowolony, za to drugi zdawał się pozytywnie podchodzić do tematu
:P
Fot. 159
W końcu dotarliśmy do początku Central Parku, uprzednio zatrzymując się koło hotelu gdzie mieszkał Kevin
:), ale nie można było wchodzić do środka nie będąc gościem.
Fot. 160
Fot. 161
Trafiliśmy na świetną pogodę, która sprzyjała temu by wypożyczyć rowery i przejechać cały Central Park. Wypożyczalni jest dużo, my trafiliśmy akurat na taką na rogu 59-tej ulicy i 5-tej alei. Rowery wzięliśmy na 2 godziny za ok.30 $, co okazało się dobrym wyborem, 1 godzina starczyłaby tylko na szybkie przejechanie wokół parku, a optymalnie jest wziąć na 3, a nawet 4 godziny, jeśli chciałoby się dłużej poodpoczywać w różnych punktach. Wraz z rowerami dostaliśmy mapkę parku z zaznaczoną trasą, którą jedzie się tylko w jednym kierunku dookoła. Z trasy można odbijać na boki, jednakże tam trzeba prowadzić rower, gdyż jest zakaz jazdy po tych ścieżkach.
Zatem wsiedliśmy i ruszyliśmy przed siebie
:)! Cudownie było tam jeździć i znowu myśleć „ale czad, śmigam sobie ot tak po prostu po Central Parku
:)!” . Po drodze zatrzymywaliśmy się w różnych punktach zaznaczonych na mapie, park jest naprawdę duży (po bokach dostępne były też publiczne toalety - tak dla informacji) ! W jeziorkach pływały żółwie, a po trawnikach chodziły wiewiórki, bardzo przyjemne miejsce na odpoczynek!
Fot. 162
Fot. 163
Fot. 164
Fot. 165
Kto by się skusił
:)?
Fot. 166
Dłuższy przystanek zrobiliśmy sobie na polance Sheep Meadow, gdyż ten widok Central Parku kojarzę najbardziej i koniecznie chciałam go zachować w swojej pamięci bardzo dokładnie
:)!
Fot. 167
Fot. 168
Po przyjemnej przejażdżce udaliśmy się do dzielnicy Harlemu. Tam mój mąż chciał zobaczyć podobno słynne boisko do koszykówki, gdzie rozgrywały się jakieś uliczne mecze – Rucker Park. Dojechaliśmy na miejsce, ale okazało się, że albo to nie to albo już na tyle zostało zmodernizowane, że nie odzwierciedla stanu sprzed kilkunastu lat. Przeszliśmy się trochę po Harlemie, ale jakoś tak czuliśmy się nieswojo, być może niepotrzebnie, jednak opinie zasłyszane gdzieś w tv lub przeczytane w internecie robią swoje i szybko stamtąd wyjechaliśmy z powrotem do centrum.
Spacerowaliśmy więc ulicami Manhattanu, co sprawiało mi niesamowitą przyjemność!
Fot. 169
Fot.170
Fot. 171
Fot. 172
Fot. 173
Fot. 174
Fot. 175
Naszą ostatnią atrakcją dzisiejszego dnia było zobaczenie panoramy miasta z punktu widokowego Top of the Rock. Taras mieścił się na 70-tym piętrze Rockefeller Center, miał 3 poziomy, w tym 2 przeszklone i 1 otwarty. Zdecydowałam się na ten budynek, gdyż mieści w sobie dwa widoki – z jednej strony na Manhattan i Empire State Building, a z drugiej na Central Park – uważam to za świetny wybór.
Wybrałam godzinę koło 18:00, tuż przed zachodem słońca, tak aby załapać się na widok za dnia i w nocy. Z perspektywy czasu kupiłabym bilety na godzinę później, gdyż długie oczekiwanie na zmrok dawało się we znaki. Po całym dniu byliśmy zmęczeni, a tłumy na górze robiły swoje. Górny taras bez barierek jest dosyć mały i ciężko znaleźć sobie miejsce, aby mieć dobry widok, czyli w pierwszej linii przy murku. Ta godzina później byłaby jeszcze optymalna, aby zdążyć gdzieś spokojnie stanąć, potem rzeczywiście schodzi się bardzo dużo ludzi, którzy szukają dobrego punktu do obserwacji i w związku z tym, jak go znajdą to już pilnują. Tak więc po obejściu tarasu dookoła zajęłam miejsce z widokiem na Manhattan i czekałam na „noc” (i w zasadzie to nie do końca wyczekałam tej całkowitej ciemni i wyszło trochę … bez sensu
;)).
Ogólnie widoki są niesamowite, wszystko wygląda świetnie i coś wspaniałego mieć ten widok na żywo. Jest to wspaniałe podsumowanie zarówno wieczoru jak i całego pobytu w Nowym Jorku. Po tych kilku dniach zwiedzania ma się to miasto jak na dłoni, a przy dwóch godzinach stania można oddać się przemyśleniom i zachować wiele szczegółów w swej pamięci do końca życia
;)! Ach New York, New York
:)!
Zarowno loty jak i trasa po Florydzie nudna jak flaki z olejem. Robilem prawie identyczna trase, lepiej bawilem sie w weekend w Sandomierzu. Moczary, grubi ludzie, grubi ludzie na wozkach inwalidzkich, wszedzie mustangi w cabrio. Te same nudne drinki, najgorsze zarcie.Przepraszam, musialem. Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
Aj, super! Twoja poprzednia relacja to jedna z moich ulubionych. Czekam na powtórke z fajnych widoków i tatuaży
:DA beach place czytam cały czas "bitch please"
:D
Czekam na resztę relacji
:) ale matko bosko 1900zł za norwegiana ? Lufa z OSL lata za tysiaka + dolot wizzem i się zamykasz w 1100 + ewentualny bagaż:)
@kat_lee - dzięki, miło mi to czytać
:), wszystko będzie
:)! Ja za każdym razem uczę się wymowy "beach", żeby nie brzmiało "bitch"
:P@lousylucky - ooo, to ciekawe jak Ci się podobało i czy mieliście podobny plan
:)@Oszukani - haha, no weź mi nic nie mów! Czyli znowu przepłaciłam! I to jeszcze Lufą mogłam lecieć... dajcie żyć
:P, następnym razem piszę do Ciebie czy cena ok, a Ty mi dajesz alternatywę hehe
Fort Lauderdale jest chyba w permanentnej przebudowie bo jak tam byliśmy 5 lat temu to również wszędzie były różnego rodzaju roboty
;)Lubię czytać Twoje relacje bo jesteś totalnie szczera i autentycznie radosna w tym co piszesz
:D Przynajmniej nie chwalisz się małpkami wypitego whisky z samolotu i tym, że np. kocyk liniom zajumałaś...
:D
Telefon musi Ci się przegrzewać od narzucania tych filtrów? A no tak bez nich byłoby po prostu średnio. A jak tu powiedzieć znajomym, że było średnio, kiedy tyle dudków poszło na bilety. Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
@Asfalto - hahaha
:), pocieszne
:)... to jest moja relacja i świat widziany moimi oczami, a u mnie nie jest średnio, tylko kolorowo, słonecznie i pozytywnie! Owszem , takie zdjęcia nie muszą podobać się każdemu, ważne że mnie się podobają, bo takie były moje odczucia będąc tam i wszyscy co mnie znają to wiedzą
;). Nie musisz czytać dalej, jeśli to jest takie nudne dla Ciebie
;)
Na Ocean Drive zaplacilem za najdrozsze lody w swoim zyciu. 20zl za gałkę. 3 razy pytalem sie czy sie nie pomyliła. Miła starsza pani powiedziała: To jest Miami.
;)Tapniete z telefonu
@Asfalto - to całe szczęście dla Ciebie! Życzę udanych kolejnych wycieczek, miłego dnia i wszystkiego co nie średnie, tylko żeby telefon Ci się nie przegrzał od tej pozytywności
;)
@Bubu69 Ciebie to powinno się wysyłać jako testerkę hoteli, miejsc czy knajp - miałbym pewność, że w 100% szczerze opiszesz jak jest naprawdę
:P Jak zwykle bardzo dobrze się czyta, zaś troli typu Asfalto pomijaj i nawet nie karm.Czekam na więcej
:D
Jestem trollem, bo nie jarają mnie sztampowe relacje, przekolorowane fotki z niezloczona iloscia filtrow, wyimaginowana rzeczywistosc. Moze trollem bo mam swoje zdanie, ktore nie pokrywa sie ze zdaniem ludzi z kolka wzajemnej adoracji? Ok, to jestem
:) Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
Ojojoj, wspomnienie Key West. Pisałam Ci, że tam jest fajowo
:) Te duże jaszczurki to iguany (legwany zielone). Na Florydzie widzieliśmy dwa rodzaje: legwany zielone (tego, którego masz na zdjęciu) oraz legwany te o pomarańczowym zabarwieniu. Są naprawdę urocze, chociaż są już gatunkiem inwazyjnym na Florydzie.
@mikuś i @brzemia - dzięki chłopaki
;)No ale @mikuś nie wiem czy byłabym odpowiednia osobą do testowania, bo wszytko by mi się podobało, to takie nieobiektywne
:P@joker1977 - dzięki
:)! A co do zdjęcia tatuażu to faktycznie nie jest za piękne
:P, sama się nad nim zastanawiałam, szkoda że nie ma opcji ukrytej, a wejście tylko dla wrażliwych widzów
;) (może jeszcze je usunę, przemyślę sprawę), ale sami chcieli
;)@Japonka76 - tak, bardzo mnie zachęciłaś i sprawdziło się
:)!
Bubu, nie przejmuj się docinkami. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że każdy musi mieć swojego trolla, bez różnicy czy we własnej relacji czy poza nią
;)Szczerze mówiąc odkąd przeczytałem na podforum o Stanach, że byłaś na wschodnim wybrzeżu, bardzo czekałem na Twoją relację. Razem z żoną długo zastanawialiśmy się czy może będzie to nasz kierunek w tym roku, jednak zdecydowaliśmy się ostatecznie na coś innego - nie przekonywały nas ceny oraz to, że bardziej lubimy przyrodę niż miasta. Czekam na dalszy ciąg, może nas przekonasz!
:D
@szajbek - dziękuję za miłe słowa, cieszę się, że będziecie czytać dalej relację, może faktycznie Was zachęci
:). Widoki i krajobrazy być może są bardziej spektakularne na zachodzie, więc ciężko opisać cały ten klimat jaki panuje na Florydzie. Przede wszystkim miał być NYC, a przez "promocję"
:P lotniczą udało się 2 miejsca za 1 razem,a ja nie miałam też wielkich oczekiwań co do Florydy. A po pobycie tam byłam zaskoczona jak bardzo nam się podobało, ale naprawdę nie da się ująć tego w słowa, choć bardzo się teraz postaram
;).
Super się czyta
:)I mam chyba podobne odczucia do Ciebie będąc w Stanach - takie wrażenie, że tam w powietrzu unosi się coś wyjątkowego, czego nie ma nigdzie indziej. Tak naprawdę ta wyjątkowa aura tworzy się oczywiście w mojej głowie a nie unosi w powietrzu, no ale co tam
;)
Nie chcę rozmazywać waszych miłych wspomnień, bo mnie też sie "tam" strasznie podobało, ale to jest syndrom "turysty w kraju rozwiniętym".Tapniete z telefonu
Strasznie fajnie mi się to czyta z dwóch względów : po pierwsze, plan znałem na pamięć
8-) i jestem ciekaw jak Wam to wyszło, a po drugie, Twój komiksowy sposób prowadzenia relacji jest uroczy ! Opisujesz to w taki sposób, że postronne osoby odczuwają wszystkie rozterki czy przygody jakby były tam razem z Tobą.Przy wielu 'nadmuchanych' czy sztywnych relacjach na f4f, takie szczere opisywanie wyprawy jak Twoje czy np. @pestycyda to aż chce się czytać. Keep going
adamkru napisał:Fantastyczne zdjęcia! Jestem zachwycony
:-) Pytanie, czy to jeszcze zdjęcia, czy już obrazy.
;) Relacja ciekawa, szczera i optymistyczna. Przekonuje mnie, by nie wybierać się na Florydę.
:)
@brzemia - coś tam będzie hehe, ale zdjęcia Atlantisa chyba nie mam
:P @mikuś - hahaha, oj tak, z planem to Cię wymęczyłam na wszystkie strony, ale dzięki temu wiedziałam gdzie jechać
;). I dziękuję za pozytywny komentarz, też uważam, że fajniej jest przeżywać przygody razem z autorem
:). W zasadzie Tobie to w każdym poście powinnam dziękować
;)@igore - kto nie był na Florydzie, niech żałuje
;)! W zasadzie nigdy nie była ona moim celem wycieczkowym, a teraz bardzo mi się spodobała, jednak ciężko oddać jej klimat, trzeba po prostu tam pojechać by zrozumieć
:). Może w innych relacjach zdjęcia są bardziej naturalne, ale takie fotki jak moje też się czasem przydadzą w tym gąszczu normalności
:). Zwłaszcza, że jednocześnie jaskrawe i pastelowe kolory kojarzą mi się z Florydą i tak ją właśnie zapamiętałam
:). Ale cieszę się, że optymizm relacji Ci się podoba
:)
Byłem tam w 1996 roku , już wtydy było nudne.... Jako bonus , na żywo , z odległości ok. 10 km (ale za to z górnego pietra wycieczkowca) widziałem kilka razy start promów kosmicznych
Przepraszam bardzo, ale stwierdzenie że KSC jest nudne to lekka przesada. To tak jakbyś pojechał do Luwru i powiedział że nuda, same nudne obrazy.Ja uważam iż KSC to jedno z lepszych miejsc na Florydzie i poleconym to 100 razy bardziej niż Disney land.Ale każdy lubi coś innego....Tapniete z telefonu
Ja leciałem Delta na podobnejbtrasie MIA-JFK to tez bylo niewesoło. Bilety kupowane ponad pol roku wczesniej a przy boardingu brak miejsc.. czekac...Jakas aukcja byla ludzie licytowali wyzsze taryfy w tym biznes i dopiero jak kilka osob kupilo biznes to my dostalismy miejsca, pomimo tego kilka osob nie poleciało i dostali kase i bilet na kolejny lot. Tapniete z telefonu
@brzemia - ojejka, co za akcje
:o ! W takim razie mieliśmy farta, że dostaliśmy miejsca i polecieliśmy, a to był ostatni lot tego dnia
:shock: . No ale jak można tak robić, co to za praktyki
:( , bilet masz, a możesz nie wsiąść... Wam też się udało, ale reszta kiepsko
:?
@Bubu69 odnośnie noclegu to na przyszłość polecam sprawdzić/skorzystać z Airbnb. My na 5 nocy w Nowym Jorku na Harlemie, blisko Central Parku zapłaciliśmy 1500zł. Mieliśmy pokój z prywatną łazienką, a właścicielkę mieszkania zobaczyliśmy tylko raz w ciągu 5 dni. Zawsze to sporo taniej niż hotele
:)
@brzemia - a no tak, znam, ale myślałam, że to tylko w bajkach lub sf
:P, a to jednak na żywo odwalają!@Oszukani - no właśnie coś nie mam przekonania do tego airbnb... nie wiem czemu, może dlatego, że to wynajmuje prywatna osoba, która albo mieszka w tym domu (tego bym nie chciała) albo będzie coś nie tak i co wtedy z reklamacją... wiem, że są różne opcje do wynajęcia, osobno też, ale jeszcze nie próbowałam, może kiedyś się skuszę, żeby nie przepłacać tyle. Ale tak samo mam z uberem, coś mi nie leży
:P
@Bubu69 w ostatnim czasie rezerwujemy tylko przez airbnb i nigdy nie było najmniejszego problemu z miejscem, gospodarzem itp. Zawsze rezerwujemy całe miejsce bo zazwyczaj jest tasze niż hotel no i ma kuchnie. Na Harlemie mieliśmy pokój z łazienką ale właścicielki i tak nigdy nie było więc w sumie to tak jak cale miejsce
:)
@Oszukani to faktycznie mieliście fajnie
:)... może spróbuję następnym razem airbnb, jeśli będzie duża różnica cenowa. A na Harlemie było ok??? Jasne, podrzuć linka dla potomnych
;)
Qrcze!!!!!!!! Jest zdjęcie z policjantem! A nawet dwoma! Wycieczka super! Szkoda, że nie mam z kim jechać
:( mój mąż odmawia współpracy...chyba pojadę samotnie
;)Czekam na "kolejny odcinek"
:-)
mikuś napisał:Czuję się jak 'lokowanie produktu' ale to bardzo pozytywne
;) - @mikuś - hahahaha, nie mogłabym inaczej
:), ale oczywiście, że pozytywnie
:)@channel - hehehe, no udało się w końcu z tymi policjantami, byłam na maxa zadowolona
:). Nie martw się, uda Ci się w końcu namówić męża, ja miałam tak samo, już byłam skłonna pojechać sama, żeby tylko tam być, ale udało się i zobacz, już druga wyprawa razem do USA i to z własnej chęci
:P. A jeśli masz na myśli co po Times Square to wróciliśmy już tylko do hotelu, a kolejne dni już niedługo opiszę
:)
Hahaha, nieźle wyczułeś @mikuś , bo dziś chciałam opisać kolejny dzień
:). Chociaż faktycznie widzę, że inni też mają wakacje, bo coś mało odzewu, albo moja relacja taka sobie
:P
O nie, nie, nie - teraz w ramach rewanżu, powinnaś polecieć na Alaskę i wszystko tutaj opowiedzieć, tak żebym miał gotowca, na ostatni brakujący mi element USA
;) Relacja świetna jak zawsze, dobre zdjęcia, jest lekkie pióro, dobre poczucie humoru, czekamy na kolejne opowieści
:)
Dla takich relacji warto zalogować po bardzo długim czasie i napisać pierwszego posta.Świetnie opisany wyjazd, lubię Twój styl pisania- szczery i z jajem. Zresztą , super wyprawa. Zainspirowałaś mnie (tak, jak i poprzednim wyjazdem)
@Blueberry0701 - ojejka, bardzo dziękuję
:), niesamowicie mi miło
:)! Cieszę się, że relacja się podobała i zainspirowała Cię, być może do podobnego wyjazdu
:). Pozdrawiam serdecznie
:)!!!
Super relacja
:)natomiast w dalszym ciągu nurtuje mnie ten fragment
;-)Bubu69 napisał:[b]. W ogóle na żywo hotel wyglądał lepiej niż na zdjęciach, a i pokój niczego sobie
:). O historii pokoju mieliśmy się przekonać chyba dopiero po powrocie
;). A póki co, mega super
:)!
Przeczytałem po czasie bo ostatnio trochę na bakier z czasem. Relacja podobnie jak poprzednia świetna , wtedy planując podobną wycieczkę jak Ty bardzo skorzystałem, tym razem znów skorzystam bo jesienią odwiedzę Florydę:)
Podobnie jak i Ciebie nas także USA wciągnęły. Choć tym razem nie są jedynym punktem wycieczki jak było poprzednio, a raczej Floryda została dodatkiem, bo przy okazji robimy jeszcze Meksyk i Kubę. Ale na Florydzie także spędzimy kilka pierwszych i kilka ostatnich dni podróży, dlatego fajnie było znów przeczytać Twoje rekomendacje
:)
Co za fantastyczna relacja!!!!!!! Dziewczyno, please, kupuj bilety do USA co roku i pisz dalej!:D Moj maz sie tylko ciagle pyta, co ja tak parskam smiechem przed komputerem. Serio, duzo czytam, ale ostatnio tak sie smialam czytajac "Lesia" Chmielewskiej, kiedy mialam 20 lat temu.Idealnie, ze zauwazylam te relacje, bo sami jedziemy na Floryde pod koniec pazdziernika, i po przeczytaniu Twojej relacji jestem milion razy bardzo podekscytowana i ucieszona tym wyjazdem, niz po czytaniu TripAdvisora oraz przewodnika!Nie zdazylam jeszcze przeczytac wszystkich komentarzy, wiec jesli jest info, to przepraszam za powtarzanie sie - ale co to za aparat i filtr masz? Bo te zdjecia sa BOSKIE
@ankafly4free - jejka, dziękuję za tak pozytywny komentarz
:), bardzo mi miło
:)!!! Cieszę się, że dostarczyłam komuś takiej radości i na nowo wzbudziłam ekscytację zbliżającym się wyjazdem, oby utrzymało się do końca
:). Chętnie bym powróciła do USA, bo Stany niesamowicie wciągają
:), mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się uda
:), a póki co życzę udanej wycieczki
:)!!!Zdjęcia robione w większości telefonem oraz aparatem Sony alpha 6000
:)
@manyaky - dziękuję
:), to prawda, ten dzień był hardcorowy, ale byliśmy na to przygotowani w myśl zasady "jak szaleć to szaleć"
;). Nie wiem jak daliśmy radę, zwłaszcza że na codzień chodzę spać o 22
:P
:lol: , ale na wyjazdach to pojawiają się jakieś nadprogramowe siły, nie wiadomo skąd, to chyba ta wakacyjna energia
:), no i dobrze dopracowany plan
:P
@Bubu69 świetna relacja.W pierwszym poście napisałaś: "Większym problemem były płatne drogi na Florydzie, niby sobie obczaiłam przed wyjazdem, którędy nie jeździć, ale nie udało mi się tego ominąć. W wypożyczalni nic nie mówili jak przejeżdżać przez bramki czy wybierać pas Sunpassa, czy nie wiem już co (dali ulotkę, ale nie była ona do końca czytelna dla mnie), zatem tak parę razy przejechaliśmy (sunpassem). Będę teraz obserwować co się dzieje na karcie kredytowej i ile ściągają."Dziś sobie przypomniałem, że czekałem do końca relacji na informację jak się rozwinęła sprawa z opłatami za drogi. Także, jeżeli mógł bym prosić o jakieś info to będę bardzo wdzięczny.
@luki - dzięki
:) !!Już faktycznie po napisaniu relacji później dodałam informację o pobranych płatnościach :EDIT : póki co (31.07) opłaty ściągnięte za autostrady :- Floryda : 20,04 zł, 6,67 zł, 35,35 zł, 11,95 zł, 27,75 zł = 101,76 zł- NY : 75,41 złco daje razem 177,17 zł (jak żyć
:P)Na tę chwilę nic się nie zmieniło i mam nadzieję, że nic nie dojdzie
:P. Nie wiem co to za opłata z NY w drodze do Filadelfii, bo starałam się jeździć bezpłatnymi drogami, ale już nie pamiętam... ale dosyć wysoka :/
Do Nowego Jorku nie da się bezpłatnie wjechać samochodem. Albo płacisz za most albo za tunel. Pewnie za to Cię skasowali.Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
Tak, ale to są mosty wewnątrz miasta Nowy Jork. Od strony zachodniej nie da się wjechać za darmo. Przynajmniej sam bardzo szukałem takiej możliwości i nie znalazłem. Wyjechać, owszem, można za darmo, ale nie wjechać. W ogóle droga NJ Turnpike, jeśli nie jechać, jest jedną z droższych w Stanach. Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
Dokończyłam !!! Wspaniała relacja. Czekałam na NY, ale gorączka przedślubna (córka wychodziła za mąż
:lol: ) nie pozwoliła mi na wcześniejsze spokojne czytanie, a nie chciałam po łebkach, w Twoich relacjach trzeba się rozsmakować i spokojnie czytać każde słowo. Bije z nich ogromna radość. dzięki śliczne za to ze zachciałaś się z nami podzielić swoimi wrażeniami.
Fot. 135
Fot. 136
Następnie poszliśmy w kierunku Flatiron - cienkiego, trójkątnego budynku przypominającego kształtem żelazko. Na przeciwko niego jest mały plac, gdzie można usiąść, odpocząć i podziwiać kolejny, znany punkt miasta. Wygląda bardzo fajnie :).
Fot. 137
Kolejne kroki skierowaliśmy do studia tatuażu, znalezionego na szybko w internecie :). Okazało się, że jest to jedno z bardziej znanych studio w mieście, co niestety wiązało się z wyższą zapłatą, ale i lepszą renomą, taką przynajmniej mieliśmy nadzieję :). Dla mojego męża jest to też swojego rodzaju odpoczynek, gdy może położyć się na łóżku i posłuchać dźwięku maszynki :), brrrr :P.
Czekając na niego na kanapie w poczekalni zagadało mnie dwóch kolesi :
- „to jest Twój facet?”
- „tak, mój”
- „ale z niego ciacho, ale tak bardzo, bardzo!”
- „też tak myślę :P”
Jejka, normalnie nawet faceci mi go podrywają :P, ale fakt że przez te tatuaże zwraca na siebie uwagę ;).
Po zalotach udaliśmy się na dalszy spacer, krążąc między budynkami, w kierunku Times Square. Bardzo podobało mi się chodzenie tamtejszymi ulicami, muszę przyznać, że było czysto i przyjemnie. Aczkolwiek cały Nowy Jork to jeden wielki plac budowy, za każdym rogiem były remonty, ale i tak nie przeszkadzało to w dostrzeganiu ciekawej architektury miasta. Uwielbiałam przecinać ulice z alejami, które były tak długie, że wzrok nie sięgał końca, w oddali było widać tylko niebo i nadjeżdżające samochody, naprawdę świetny widok!
Fot. 138
Fot. 139
Fot. 140
Fot. 141
Powoli zachodziło słońce i pomarańczowe światło przedzierało się między budynkami, a my doszliśmy do centralnego punktu miasta, gdzie Nowojorczycy świętują Sylwestra. Miejsce dosyć tłoczne, ale każdy znajdował sobie własny kąt i jakoś w ogóle nie przeszkadzały mi te tłumy. Kolorowe telebimy świeciły reklamami na budynkach, a żółte taksówki przecinały ulice. Wszystko wyglądało jak z pocztówek :)! Na chodniku znajdują się czerwone schody, na których ludzie odpoczywają i chłoną klimat Times Square.
I my znaleźliśmy swoje miejsce, a powoli z upływem czasu gdy nastał wieczór, wszystko nabierało coraz mocniejszych kolorów. Kolejny raz poczułam, że naprawdę jestem w Nowym Jorku i udało mi się spełnić kolejne wyjazdowe marzenie :)!
Fot. 142
Fot. 143
Fot. 144
Fot. 145
Fot. 146
Fot. 147
Mapa 13
Dzień 9 . NOWY JORK 11.05.2019
Dzisiejszy dzień przywitał nas słońcem i bardzo przyjemną aurą :). Nasz pokój cały czas świetnie się sprawdzał, tak samo zresztą jak cały hotel.
Na początek pojechaliśmy zobaczyć dworzec Grand Central.
Fot. 148
Fot. 149
Jest to duży terminal zbudowany ponad 100 lat temu, obsługujący wiele połączeń kolejowych, posiadający 44 perony i stanowiący perełkę architektoniczną w centrum miasta. Dworzec kryje w sobie wiele ciekawostek, począwszy od sklepienia pomalowanego w gwiazdozbiór ze znakami zodiaku (stanowiący lustrzane odbicie rzeczywistości), po ukryte przejścia i perony. Wnętrze robi naprawdę duże wrażenie :)!
Fot. 150
Fot. 151
Fot. 152
Fot. 153
Następnie przespacerowaliśmy się w kierunku Central Parku. Wszystkie mijane ulice, budynki, wprawiały mnie w zachwyt. Naprawdę mi się tam podoba!
Fot. 154
Fot. 155
Fot. 156
Fot. 157
Fot. 158
Po drodze minęliśmy Trump Tower na 5-tej Alei. No i co się ukazało moim oczom, a raczej kto ;) - kolejni prawdziwi policjanci, tym razem wyglądający na antyterrorystów :P - no tak, wieża Trumpa musi być chroniona ;). Podekscytowani (a raczej tylko ja :P) możliwością zrobienia kolejnego zdjęcia, najpierw weszliśmy do budynku, gdzie czekała nas szczegółowa kontrola jak na lotnisku. Tym razem rozdzieliliśmy się na dwie strony, ja na prawo, mąż na lewo i ci co mnie sprawdzali „zrobili” konkurs, które z nas szybciej przejdzie przez bramki :). Zdejmowanie kurtki, torebki i przeskoczenie przez wykrywacz metali poskutkowało moim zwycięstwem ;) – nic niestety nie wygrałam, ale tacy to oni żartownisie są :P. Za to w środku zupełnie nic nie było ;), wjechaliśmy schodami na 1 piętro i zaraz zjechaliśmy, bo dalej nie było „drogi” :P. Ale nic straconego! Otóż na zewnątrz czekali na mnie uzbrojeni policjanci, których nie mogłam pominąć :P. Na szczęście zgodzili się na zdjęcie, choć jeden nie był do końca zadowolony, za to drugi zdawał się pozytywnie podchodzić do tematu :P
Fot. 159
W końcu dotarliśmy do początku Central Parku, uprzednio zatrzymując się koło hotelu gdzie mieszkał Kevin :), ale nie można było wchodzić do środka nie będąc gościem.
Fot. 160
Fot. 161
Trafiliśmy na świetną pogodę, która sprzyjała temu by wypożyczyć rowery i przejechać cały Central Park. Wypożyczalni jest dużo, my trafiliśmy akurat na taką na rogu 59-tej ulicy i 5-tej alei.
Rowery wzięliśmy na 2 godziny za ok.30 $, co okazało się dobrym wyborem, 1 godzina starczyłaby tylko na szybkie przejechanie wokół parku, a optymalnie jest wziąć na 3, a nawet 4 godziny, jeśli chciałoby się dłużej poodpoczywać w różnych punktach. Wraz z rowerami dostaliśmy mapkę parku z zaznaczoną trasą, którą jedzie się tylko w jednym kierunku dookoła. Z trasy można odbijać na boki, jednakże tam trzeba prowadzić rower, gdyż jest zakaz jazdy po tych ścieżkach.
Zatem wsiedliśmy i ruszyliśmy przed siebie :)! Cudownie było tam jeździć i znowu myśleć „ale czad, śmigam sobie ot tak po prostu po Central Parku :)!” . Po drodze zatrzymywaliśmy się w różnych punktach zaznaczonych na mapie, park jest naprawdę duży (po bokach dostępne były też publiczne toalety - tak dla informacji) ! W jeziorkach pływały żółwie, a po trawnikach chodziły wiewiórki, bardzo przyjemne miejsce na odpoczynek!
Fot. 162
Fot. 163
Fot. 164
Fot. 165
Kto by się skusił :)?
Fot. 166
Dłuższy przystanek zrobiliśmy sobie na polance Sheep Meadow, gdyż ten widok Central Parku kojarzę najbardziej i koniecznie chciałam go zachować w swojej pamięci bardzo dokładnie :)!
Fot. 167
Fot. 168
Po przyjemnej przejażdżce udaliśmy się do dzielnicy Harlemu. Tam mój mąż chciał zobaczyć podobno słynne boisko do koszykówki, gdzie rozgrywały się jakieś uliczne mecze – Rucker Park. Dojechaliśmy na miejsce, ale okazało się, że albo to nie to albo już na tyle zostało zmodernizowane, że nie odzwierciedla stanu sprzed kilkunastu lat. Przeszliśmy się trochę po Harlemie, ale jakoś tak czuliśmy się nieswojo, być może niepotrzebnie, jednak opinie zasłyszane gdzieś w tv lub przeczytane w internecie robią swoje i szybko stamtąd wyjechaliśmy z powrotem do centrum.
Spacerowaliśmy więc ulicami Manhattanu, co sprawiało mi niesamowitą przyjemność!
Fot. 169
Fot.170
Fot. 171
Fot. 172
Fot. 173
Fot. 174
Fot. 175
Naszą ostatnią atrakcją dzisiejszego dnia było zobaczenie panoramy miasta z punktu widokowego Top of the Rock. Taras mieścił się na 70-tym piętrze Rockefeller Center, miał 3 poziomy, w tym 2 przeszklone i 1 otwarty. Zdecydowałam się na ten budynek, gdyż mieści w sobie dwa widoki – z jednej strony na Manhattan i Empire State Building, a z drugiej na Central Park – uważam to za świetny wybór.
Strona na której można kupić bilety :
https://www.topoftherocknyc.com/
Wybrałam godzinę koło 18:00, tuż przed zachodem słońca, tak aby załapać się na widok za dnia i w nocy. Z perspektywy czasu kupiłabym bilety na godzinę później, gdyż długie oczekiwanie na zmrok dawało się we znaki. Po całym dniu byliśmy zmęczeni, a tłumy na górze robiły swoje. Górny taras bez barierek jest dosyć mały i ciężko znaleźć sobie miejsce, aby mieć dobry widok, czyli w pierwszej linii przy murku. Ta godzina później byłaby jeszcze optymalna, aby zdążyć gdzieś spokojnie stanąć, potem rzeczywiście schodzi się bardzo dużo ludzi, którzy szukają dobrego punktu do obserwacji i w związku z tym, jak go znajdą to już pilnują. Tak więc po obejściu tarasu dookoła zajęłam miejsce z widokiem na Manhattan i czekałam na „noc” (i w zasadzie to nie do końca wyczekałam tej całkowitej ciemni i wyszło trochę … bez sensu ;)).
Ogólnie widoki są niesamowite, wszystko wygląda świetnie i coś wspaniałego mieć ten widok na żywo. Jest to wspaniałe podsumowanie zarówno wieczoru jak i całego pobytu w Nowym Jorku. Po tych kilku dniach zwiedzania ma się to miasto jak na dłoni, a przy dwóch godzinach stania można oddać się przemyśleniom i zachować wiele szczegółów w swej pamięci do końca życia ;)! Ach New York, New York :)!
Fot. 176
Fot. 177
Fot. 178
[b]Fot. 178
Fot. 179
Fot. 180
Fot. 181
Fot. 182