Powroty nocne, a raczej późno wieczorne metrem nie należą do jakichś szczególnie niebezpiecznych. W zasadzie śmiało mogłabym powiedzieć, że metro jest dosyć czyste, nie widziałam tam leżących bezdomnych, czasem tylko dziwni ludzie nim jeździli, ale ogólnie było wszystko w porządku.
Tak więc po całodniowych przechadzkach wróciliśmy do hotelu, na naszą ostatnią noc w New York City
:)!
Mapa 14Dzień 10. NOWY JORK - wylot 12.05.2019
Ostatni dzień w Nowym Jorku przywitał nas deszczową, smutną pogodą, zapewne na nasz wyjazd
;).
W planie była msza gospel w Brooklynie, zwiedzanie m.in. dzielnic Williamsburg i Greenpoint oraz przejazd kolejką linową na wyspę Roosevelt. Wymeldowaliśmy się z hotelu, zostawiając nasze walizki w hotelowym lobby - super rozwiązanie na późne wyjazdy (bezpłatne).
Na forum f4f znalazłam polecenie ciekawego gospelu i tak trafiliśmy do Brooklyn Tabernacle Church – w każdą niedzielę o godz. 9, 11 i 13 można uczestniczyć w ich mszy, wstęp oczywiście bezpłatny, turyści mile widziani.
Powiem Wam, że to było coś niesamowitego! Całość wyglądała jak spektakl, zresztą samo miejsce wygląda przepięknie. Sala jak w teatrze, miejsca siedzące to mięciutkie fotele, a pracownicy rozsadzają gości. Spytano nas czy zostajemy na całą mszę, aby w związku z tym zaproponować nam miejsca bliżej. Kładą tam nacisk na to, by jak najmniej przeszkadzać innym, co zapewne robią turyści wychodząc w środku mszy i robiąc zamieszanie. My zdecydowaliśmy się zostać do końca, deszczowa pogoda też zresztą temu sprzyjała. Co niedzielę występuje z chórem inny artysta, czyniąc każdą mszę wyjątkową.
Z początku zafascynowani całą otoczką, a przede wszystkim pięknym śpiewem i muzyką, robiliśmy zdjęcia i kręciliśmy filmiki, ale zostaliśmy upomnieni przez osoby obok i ochronę. No tak, nie bardzo to z naszej strony wyszło, ale jak to bywa na wakacjach, człowiek często nie zastanowi się, co wypada bądź nie. Zatem uważajcie, aby nie wyciągać tam telefonów i nie kręcić wiernych przeżywających mszę
:). Oczywiście na sam koniec zrobiliśmy fotki całej sali, bo wyglądało tam super! Cała msza trwała około 2 godzin, była przeplatana kazaniami pastora (chyba?) i śpiewem chóru (oczywiście pieśni o Jezusie itd.). Tego dnia pastor mówił o tym jak ciężko jest być matką, prosił na środek te mające najwięcej dzieci, najstarsze kobiety i ogólnie wszystko przebiegało w bardzo miłej, podniosłej atmosferze. Później rozprawiał nad tym, że Bóg jest wszędzie i nie trzeba chodzić do kościoła, aby z nim porozmawiać, wystarczą chęci, dobra wola i chwilka czasu. Wszystko brzmiało ciekawie i sensownie, szkoda że u nas nie ma takich mszy, to może bym nawet czasem poszła
;). Dwie godzinki minęły bardzo szybko, a nam na długo zostanie to w pamięci
:).
Fot. 186
Fot. 187
Fot. 188
Ponieważ bardzo padało postanowiliśmy odpuścić sobie dzielnicę żydowską (Williamsburg), zwłaszcza że po drodze widzieliśmy dużą grupę Żydów i nawet udało się im zrobić zdjęcie - oczywiście z ukrycia, ale ich tradycyjny strój i wygląd jest naprawdę ciekawy
:).
Fot. 189
Podjechaliśmy zatem do polskiej dzielnicyGreenpoint, która powoli „wypychana” jest przez żydowską. Zabudowa niskich domków, co chwila polskie sklepy i napisy, ogólnie stwarza bardzo fajne wrażenie, czuliśmy się trochę jak u siebie
:).
Fot. 190
Fot. 191
Fot. 192
Fot. 193
Doszliśmy naturalnie do najważniejszego punktu dzielnicy, czyli naszego rodzimego, polskiego sklepu - Biedronki
:) - nawet w Nowym Jorku na drugim końcu świata musi być
:)! Co prawda w środku na kasie pracowała muzułmanka w hidżabie, ale to już inna sprawa
:P. Produkty takie jak u nas, było tam wszystko co potrzeba, a nawet więcej, powiem Wam, że fajne uczucie
:). W zasadzie obojętnie jaki to by był sklep, ale taki nasz
:)!
Fot. 194
Fot. 195
Fot. 196
Fot. 197
Ten dzień byłby idealnym na pójście do muzeum - planowaliśmy, że jak szybko się uwiniemy to podjedziemy do muzeum historii naturalnej, które jest bardzo polecane. Ale jakoś tak się zakręciliśmy, że stwierdziliśmy, że chyba jednak się nie wyrobimy, żeby tam dojechać, odczekać swoje w kolejce i troszkę pozwiedzać (a jest tego ponoć mega dużo). Wylot co prawda dopiero o godz. 23 z JFK, ale stres przedwyjazdowy "czy zdążymy" robi swoje.
Pojechaliśmy zatem do stacji kolejki na wyspę Roosevelt - jest to kolejka linowa, która łączy Manhattan z wyspą, oddzieloną przez East River. Dzięki karcie Metrocard przejazd jest bezpłatny, ale normalnie kosztuje ok. 3 $ w jedną stronę. Ten podniebny tramwaj oferuje świetne widoki na Nowy Jork na swojej trasie, a w pewnym momencie znajdujemy się naprawdę wysoko nad ziemią! Na wyspie nie ma za bardzo co robić, kiedyś znajdował się tam zakład karny i szpital psychiatryczny, teraz przekształcono to w budynki mieszkalne. Można zrobić spacer na południowy kraniec wyspy odwiedzając park im.Franklina Roosevelta, skąd roztacza się widok na Manhattan. Odjazdy kolejki są co kilka minut, my akurat trafiliśmy na prawie puste wagoniki i brak turystów, chyba ta pogoda robiła swoje
;).
Fot. 198
Fot. 199
Fot. 200
Fot. 201
Wysiedliśmy po drugiej stronie, podeszliśmy do brzegu i … „no to co, wracamy?” hehehe, tak więc po chwili byliśmy z powrotem w wagoniku
:) (było naprawdę zimno i nieprzyjemnie)
Fot. 202
Dochodził już smutek zbliżającego się wyjazdu. Deszczowa aura, widoki Manhattanu i kolejka linowa stworzyły jednak fajną atmosferę i powoli zaczynaliśmy żegnać Nowy Jork…
Fot. 203
Fot. 204
Pozostał nam powrót do hotelu po walizki i szybki posiłek. Jedzenie w Nowym Jorku jest wg mnie naprawdę tanie (pomijając znane punkty czy restauracje), ale pełno tam barów szybkiej obsługi i lokali typu „kawałek pizzy plus napój 2,99$” (ok, może nie najzdrowsze, ale z głodu nie umrzesz, a kilka dni przetrwasz
;)). To była chyba najtańsza „rzecz”, na którą wydawaliśmy tam nasze dolary
:). Do tego kawa na wynos (w zasadzie to mało takowej pije, ale tam klimat robił swoje
;)) i można przechadzać się ulicami Nowego Jorku
:) (@mikuś, szukałam tego Starbucksa i coś nie znalazłam
:P)
No i już na koniec czekał nas dojazd do kolejnego, nowego dla nas lotniska, a do tego bardzo znanego, czyli JFK. Wszystko świetnie skomunikowane, od naszego hotelu musieliśmy tylko kawałek podejść do bardziej oddalonej stacji metra (ok.10 min.), dzięki czemu mieliśmy przejazd tylko jedną linią E do samego lotniska - a dokładnie do stacji Sutphin BLVD/JFK Airport. Stamtąd przesiedliśmy się na Airtrain, na który niestety trzeba kupić bilet za 5 $, karta metrocard już nie jest honorowana. Dobrze wiedzieć z którego terminalu jest wylot, żeby w porę wysiąść, bo Airtrain objeżdża je dookoła. Faktycznie lotnisko duże, krążyliśmy korytarzami kilometrami, ale doszliśmy w końcu do stoiska Norwegian
:). Linia spoko, ale to jedzenie to mają naprawdę fatalne
:P. Czekał nas teraz lot do Oslo, z długą przesiadką, którą postanowiliśmy wykorzystać na zwiedzenie stolicy Norwegii - opiszę to krótko w ostatnim poście dodatkowo jako bonus, gdyby ktoś miał ochotę poczytać i akurat pozwiedzać
:).
A teraz czas pożegnać się z Nowym Jorkiem oraz całymi Stanami. Ach jak zrobiło się melancholijnie
:)! Z jednej strony się zgadza, a z drugiej nie posiadałam się z radości, że mogłam w końcu tu być!!!
NYC dla mnie był naprawdę świetny, podobał mi się w każdym calu, gdyby nie deszczowa pogoda, to dalibyśmy radę zwiedzić więcej. Każda atrakcja widziana na własne oczy idealnie odzwierciedlała to co znane nam z szeroko pojętych mediów, odebrane na swój sposób, jak najbardziej pozytywny - było to jednak miłe zaskoczenie. Wysokie budynki robiły wrażenie, niekończące się aleje wprawiały w zachwyt, przejażdżka rowerem po zielonych terenach sprawiała ogromną przyjemność, a panorama miasta wzbudzała fajne emocje. Różne są zdania o Nowym Jorku, że za dużo ludzi, że brzydko, że brudno, ale co ja mogę poradzić, że my trafiliśmy jak wszystko było super
:). Nawet policjanci mi dopisali
:). Kolejne marzenia spełnione !!!
P.S. Natomiast niespodzianka hotelowa zaskoczy nas dopiero po powrocie
:)
Mapa 15
13.05.2019 Powrót do domu i wizyta w Oslo – PODSUMOWANIE
Bogatsi o kolejne doświadczenia wracaliśmy do domu. Ameryka znowu przyjęła nas gościnnie i jak zwykle dobre humory nie opuszczały nas po wizycie w Stanach
:). Widoki inne niż na zachodzie, jednakże równie ciekawe i zachwycające – trzeba zobaczyć na własne oczy, bo tego nie da się opisać! Być może całe USA ma w sobie coś co przyciąga, a już na pewno życzliwość Amerykanów składa się na ten specyficzny klimat jaki tam panuje.
FLORYDA - gorąca, słoneczna, ale i burzowa, skrywająca w sobie ciekawe i niespotykane nigdzie indziej gatunki fauny i flory. Kolorowe neony i piękne, długie, piaszczyste plaże w Miami zachwycają swoim wyglądem. Klimat miasteczka Key West z piejącymi kogutami każdego poranka oraz pięknymi zachodami słońca sprawia, że chce się tam budzić przez wiele kolejnych dni. Ogromny park Everglades skrywa w sobie wiele tajemnic i nieodkrytych zakątków, będąc niezwykłą ostoją dla egzotycznych zwierząt. Bogate miasteczko Naples pokazuje jak można żyć, gdy masz dobrą, amerykańską emeryturę lub zarabiasz miliony $ nie wiadomo na czym
:). Kennedy Space Center pozwala przenieść cię do kosmosu gdzie można „dotknąć” gwiazd i przeżyć na nowo pierwsze lądowanie na Księżycu. Tak bardzo pozytywne zaskoczenie przywołuje chęć powrotu w te gorące rejony Ameryki.
NOWY JORK - wielka metropolia, która ma mnóstwo do zaoferowania dla zwiedzających. Spacerując po Manhattanie można zagubić się między wielkimi budynkami i co chwilę natrafiać na ciekawą architekturę lub znane miejsca. W ogromnym Central Parku można poszukać trochę wytchnienia od zgiełku miasta, a na jednym z punktów widokowych, znajdujących się na ostatnich piętrach wielkich gmachów, można mieć całe miasto u swych stóp. Jeśli jednak poczujemy się troszkę zagubieni to wystarczy udać się do polskiej dzielnicy, w której można poczuć się jak u siebie, choć jesteśmy daleko za oceanem.
Cudownie jest mieć te wszystkie widoki w swojej pamięci i ciągle przywoływać we wspomnieniach. Albo widzieć w tv, znowu krzycząc „ooo, tam byłam!”. No i oby udało się ponownie odwiedzić ten kraj, może tym razem inne miejsca – do pełni szczęścia brakuje mi parku Yellowstone, Hawajów (@mikuś - liczę na Ciebie
:P) i chyba Alaski
:P. Ale chętnie powrócę kiedyś do tych samych miast, parków, dróg, tam gdzie już byłam. Bo w końcu wszędzie było zaje..fajnie
;) !!!
PODSUMOWANIE KOSZTOWE
Bilety na trasie : GDA-OSL-FLL , MIA-LGA , JFK-OSL-GDA - ok.1900 zł od osoby Auto Floryda : Hyundai Kona (SUV), 5 dni, Alamo poprzez Rentalcars – 1070 zł + 200 zł ubezpieczenie Paliwo Floryda : pełny bak + 63 $ Parkingi Miami : ok. 20 $ Szpital dla żółwi Florida Keys : 50 $ (2 osoby) Park Everglades - airboat : 84 $ (2 osoby) KSC : 128 $ (2 osoby) Noclegi : ok. 560 $ Floryda i ok. 600 $ Nowy Jork Bagaż rejestrowany linie Delta : 40 $ Taxi NYC (trasa LGA-hotel, ok.5 km) : 18 $ Auto Nowy Jork : Hyundai Elantra (intermediate), 1 dzień, National poprzez Rentalcars - 580 zł + 65 zł ubezpieczenie Paliwo NYC : pełny bak + 20 $ Parking NYC : 18 $ Karta Metrocard na 7 dni : 32 $ od osoby Bilety NBA Filadelfia : ok. 120 $ za osobę Parking Wells Fargo Center Filadelfia : 20 $ Statua Wolności (statek na wyspę + wejście na piedestał) : 51 $ (2 osoby) Rowery Central Park : ok. 30 $ za 2 h (2 osoby) Top of the Rock : 82 $ (2 osoby) Jedzenie, pamiątki : 30-50 $ na dzień (kuźwa, dużo tego
:P)
BONUS BONUS :
1) niepublikowane wcześniej fotografie
:P
koszulki z chińskiej dzielnicy
:)
Fot. 205
tatuaże z tego wyjazdu
:), w myśl zasady @BooBooZB „no pic, didn’t happen” :
Fot. 206
kolejne zdjęcie z policjantem
:) : byli zwykli, antyterroryści, to musi być też konno
;)
Fot. 207
Ostatnim dodatkiem będzie krótki opis zwiedzania Oslo i kilka zdjęć – gdyby ktoś był zainteresowany to zapraszam, a jeśli samo USA wystarczyło to…
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA PRZECZYTANIE RELACJI
:) !!!!
Zatem lądując w Oslo (OSL) mieliśmy 7 godzin przesiadki. Na szczęście bagaż rejestrowany był na jednej rezerwacji, w związku z czym odbieraliśmy go dopiero w Gdańsku. Mieliśmy za to walizki podręczne, które mieliśmy w planie zostawić w przechowalni bagażu na lotnisku bądź dworcu kolejowym. W terminalu jednak nie znaleźliśmy, zatem póki co, zabraliśmy je ze sobą.
Z lotniska OSL do centrum (stacja Oslo S) można dostać się koleją :
- zwykłą : NSB, która jeździ rzadziej (co 15-30 min.), podróż do centrum trwa ok.30 min., ale jest tańsza (taaa
;)) - bilet dla 1 osoby w jedną stronę kosztuje 100 NOK, czyli ok.50 zł - pospieszną : Flytoget, która jeździ co 10-20 min., podróż trwa krócej (19 min.), ale jest za to droższa - 180 NOK, czyli ok.90 zł
Wybraliśmy oczywiście zwykły pociąg - bilety można kupić w automatach w terminalu. Po zakupie przechodzi się przez bramki skanując bilet i schodami w dół schodzi się na peron.
Ruszyliśmy zatem do centrum. Tutaj już czuć było różnicę, nie dość że cenową (pomimo dość drogiego Nowego Jorku, ale jednak), to w mentalności ludzi - nie mogę powiedzieć, że ktoś był niesympatyczny, ale dystans zawsze był zachowany
:).
Dotarliśmy do Oslo i odnaleźliśmy przechowalnię bagażu - wyszło ok.35 zł za 3 godziny (ponoć jest taniej niż na lotnisku). Za to toaleta na dworcu kosztuje 10 zł
:), takie tam drobniaczki
:).
Sposób zwiedzania jaki mieliśmy w Oslo był całkiem sensowny i bardzo polecam jeśli ktoś ma akurat mało czasu, a chciałby zobaczyć najważniejsze punkty. Zaczynając od dworca robimy większe kółko kończąc w tym samym miejscu.
Mapka 16
Na szczęście trafiliśmy na pogodę sprzyjającą spacerom, co zapewne w Norwegii należy do rzadkości
:). Wychodząc z dworca ruszyliśmy na wprost długim deptakiem, mijając sklepy i kawiarnie, kierując się do Pałacu Królewskiego. Stamtąd odbiliśmy w lewo w kierunku portu i nowoczesnej dzielnicy Oslo - Aker Brygge, gdzie znajdują się przystań i nowoczesne kawiarenki. Przybrzeżnym deptakiem przeszliśmy w kierunku twierdzy Akershus, która znajduje się na niewielkim wzniesieniu. Następnie skierowaliśmy się w stronę opery, która charakteryzuje się ciekawym architektonicznie budynkiem - dach opery jest jednocześnie chodnikiem i można wejść na samą górę. Spacer zakończyliśmy podchodząc pod dworzec główny. Całość z przystankami zajęła nam ok.2 godzin, w miarę szybszym tempem, żeby na pewno nie spóźnić się na ostatni samolot
:).
Fot. 208
Fot. 209
Fot. 210
Fot. 211
Fot. 212
Fot. 213
Fot. 214
Fot. 215
Tak więc kolejną stolicę mamy zaliczoną
:). Wróciliśmy do domu i czekamy na kolejne wyjazdy!
Zarowno loty jak i trasa po Florydzie nudna jak flaki z olejem. Robilem prawie identyczna trase, lepiej bawilem sie w weekend w Sandomierzu. Moczary, grubi ludzie, grubi ludzie na wozkach inwalidzkich, wszedzie mustangi w cabrio. Te same nudne drinki, najgorsze zarcie.Przepraszam, musialem. Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
Aj, super! Twoja poprzednia relacja to jedna z moich ulubionych. Czekam na powtórke z fajnych widoków i tatuaży
:DA beach place czytam cały czas "bitch please"
:D
Czekam na resztę relacji
:) ale matko bosko 1900zł za norwegiana ? Lufa z OSL lata za tysiaka + dolot wizzem i się zamykasz w 1100 + ewentualny bagaż:)
@kat_lee - dzięki, miło mi to czytać
:), wszystko będzie
:)! Ja za każdym razem uczę się wymowy "beach", żeby nie brzmiało "bitch"
:P@lousylucky - ooo, to ciekawe jak Ci się podobało i czy mieliście podobny plan
:)@Oszukani - haha, no weź mi nic nie mów! Czyli znowu przepłaciłam! I to jeszcze Lufą mogłam lecieć... dajcie żyć
:P, następnym razem piszę do Ciebie czy cena ok, a Ty mi dajesz alternatywę hehe
Fort Lauderdale jest chyba w permanentnej przebudowie bo jak tam byliśmy 5 lat temu to również wszędzie były różnego rodzaju roboty
;)Lubię czytać Twoje relacje bo jesteś totalnie szczera i autentycznie radosna w tym co piszesz
:D Przynajmniej nie chwalisz się małpkami wypitego whisky z samolotu i tym, że np. kocyk liniom zajumałaś...
:D
Telefon musi Ci się przegrzewać od narzucania tych filtrów? A no tak bez nich byłoby po prostu średnio. A jak tu powiedzieć znajomym, że było średnio, kiedy tyle dudków poszło na bilety. Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
@Asfalto - hahaha
:), pocieszne
:)... to jest moja relacja i świat widziany moimi oczami, a u mnie nie jest średnio, tylko kolorowo, słonecznie i pozytywnie! Owszem , takie zdjęcia nie muszą podobać się każdemu, ważne że mnie się podobają, bo takie były moje odczucia będąc tam i wszyscy co mnie znają to wiedzą
;). Nie musisz czytać dalej, jeśli to jest takie nudne dla Ciebie
;)
Na Ocean Drive zaplacilem za najdrozsze lody w swoim zyciu. 20zl za gałkę. 3 razy pytalem sie czy sie nie pomyliła. Miła starsza pani powiedziała: To jest Miami.
;)Tapniete z telefonu
@Asfalto - to całe szczęście dla Ciebie! Życzę udanych kolejnych wycieczek, miłego dnia i wszystkiego co nie średnie, tylko żeby telefon Ci się nie przegrzał od tej pozytywności
;)
@Bubu69 Ciebie to powinno się wysyłać jako testerkę hoteli, miejsc czy knajp - miałbym pewność, że w 100% szczerze opiszesz jak jest naprawdę
:P Jak zwykle bardzo dobrze się czyta, zaś troli typu Asfalto pomijaj i nawet nie karm.Czekam na więcej
:D
Jestem trollem, bo nie jarają mnie sztampowe relacje, przekolorowane fotki z niezloczona iloscia filtrow, wyimaginowana rzeczywistosc. Moze trollem bo mam swoje zdanie, ktore nie pokrywa sie ze zdaniem ludzi z kolka wzajemnej adoracji? Ok, to jestem
:) Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
Ojojoj, wspomnienie Key West. Pisałam Ci, że tam jest fajowo
:) Te duże jaszczurki to iguany (legwany zielone). Na Florydzie widzieliśmy dwa rodzaje: legwany zielone (tego, którego masz na zdjęciu) oraz legwany te o pomarańczowym zabarwieniu. Są naprawdę urocze, chociaż są już gatunkiem inwazyjnym na Florydzie.
@mikuś i @brzemia - dzięki chłopaki
;)No ale @mikuś nie wiem czy byłabym odpowiednia osobą do testowania, bo wszytko by mi się podobało, to takie nieobiektywne
:P@joker1977 - dzięki
:)! A co do zdjęcia tatuażu to faktycznie nie jest za piękne
:P, sama się nad nim zastanawiałam, szkoda że nie ma opcji ukrytej, a wejście tylko dla wrażliwych widzów
;) (może jeszcze je usunę, przemyślę sprawę), ale sami chcieli
;)@Japonka76 - tak, bardzo mnie zachęciłaś i sprawdziło się
:)!
Bubu, nie przejmuj się docinkami. Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że każdy musi mieć swojego trolla, bez różnicy czy we własnej relacji czy poza nią
;)Szczerze mówiąc odkąd przeczytałem na podforum o Stanach, że byłaś na wschodnim wybrzeżu, bardzo czekałem na Twoją relację. Razem z żoną długo zastanawialiśmy się czy może będzie to nasz kierunek w tym roku, jednak zdecydowaliśmy się ostatecznie na coś innego - nie przekonywały nas ceny oraz to, że bardziej lubimy przyrodę niż miasta. Czekam na dalszy ciąg, może nas przekonasz!
:D
@szajbek - dziękuję za miłe słowa, cieszę się, że będziecie czytać dalej relację, może faktycznie Was zachęci
:). Widoki i krajobrazy być może są bardziej spektakularne na zachodzie, więc ciężko opisać cały ten klimat jaki panuje na Florydzie. Przede wszystkim miał być NYC, a przez "promocję"
:P lotniczą udało się 2 miejsca za 1 razem,a ja nie miałam też wielkich oczekiwań co do Florydy. A po pobycie tam byłam zaskoczona jak bardzo nam się podobało, ale naprawdę nie da się ująć tego w słowa, choć bardzo się teraz postaram
;).
Super się czyta
:)I mam chyba podobne odczucia do Ciebie będąc w Stanach - takie wrażenie, że tam w powietrzu unosi się coś wyjątkowego, czego nie ma nigdzie indziej. Tak naprawdę ta wyjątkowa aura tworzy się oczywiście w mojej głowie a nie unosi w powietrzu, no ale co tam
;)
Nie chcę rozmazywać waszych miłych wspomnień, bo mnie też sie "tam" strasznie podobało, ale to jest syndrom "turysty w kraju rozwiniętym".Tapniete z telefonu
Strasznie fajnie mi się to czyta z dwóch względów : po pierwsze, plan znałem na pamięć
8-) i jestem ciekaw jak Wam to wyszło, a po drugie, Twój komiksowy sposób prowadzenia relacji jest uroczy ! Opisujesz to w taki sposób, że postronne osoby odczuwają wszystkie rozterki czy przygody jakby były tam razem z Tobą.Przy wielu 'nadmuchanych' czy sztywnych relacjach na f4f, takie szczere opisywanie wyprawy jak Twoje czy np. @pestycyda to aż chce się czytać. Keep going
adamkru napisał:Fantastyczne zdjęcia! Jestem zachwycony
:-) Pytanie, czy to jeszcze zdjęcia, czy już obrazy.
;) Relacja ciekawa, szczera i optymistyczna. Przekonuje mnie, by nie wybierać się na Florydę.
:)
@brzemia - coś tam będzie hehe, ale zdjęcia Atlantisa chyba nie mam
:P @mikuś - hahaha, oj tak, z planem to Cię wymęczyłam na wszystkie strony, ale dzięki temu wiedziałam gdzie jechać
;). I dziękuję za pozytywny komentarz, też uważam, że fajniej jest przeżywać przygody razem z autorem
:). W zasadzie Tobie to w każdym poście powinnam dziękować
;)@igore - kto nie był na Florydzie, niech żałuje
;)! W zasadzie nigdy nie była ona moim celem wycieczkowym, a teraz bardzo mi się spodobała, jednak ciężko oddać jej klimat, trzeba po prostu tam pojechać by zrozumieć
:). Może w innych relacjach zdjęcia są bardziej naturalne, ale takie fotki jak moje też się czasem przydadzą w tym gąszczu normalności
:). Zwłaszcza, że jednocześnie jaskrawe i pastelowe kolory kojarzą mi się z Florydą i tak ją właśnie zapamiętałam
:). Ale cieszę się, że optymizm relacji Ci się podoba
:)
Byłem tam w 1996 roku , już wtydy było nudne.... Jako bonus , na żywo , z odległości ok. 10 km (ale za to z górnego pietra wycieczkowca) widziałem kilka razy start promów kosmicznych
Przepraszam bardzo, ale stwierdzenie że KSC jest nudne to lekka przesada. To tak jakbyś pojechał do Luwru i powiedział że nuda, same nudne obrazy.Ja uważam iż KSC to jedno z lepszych miejsc na Florydzie i poleconym to 100 razy bardziej niż Disney land.Ale każdy lubi coś innego....Tapniete z telefonu
Ja leciałem Delta na podobnejbtrasie MIA-JFK to tez bylo niewesoło. Bilety kupowane ponad pol roku wczesniej a przy boardingu brak miejsc.. czekac...Jakas aukcja byla ludzie licytowali wyzsze taryfy w tym biznes i dopiero jak kilka osob kupilo biznes to my dostalismy miejsca, pomimo tego kilka osob nie poleciało i dostali kase i bilet na kolejny lot. Tapniete z telefonu
@brzemia - ojejka, co za akcje
:o ! W takim razie mieliśmy farta, że dostaliśmy miejsca i polecieliśmy, a to był ostatni lot tego dnia
:shock: . No ale jak można tak robić, co to za praktyki
:( , bilet masz, a możesz nie wsiąść... Wam też się udało, ale reszta kiepsko
:?
@Bubu69 odnośnie noclegu to na przyszłość polecam sprawdzić/skorzystać z Airbnb. My na 5 nocy w Nowym Jorku na Harlemie, blisko Central Parku zapłaciliśmy 1500zł. Mieliśmy pokój z prywatną łazienką, a właścicielkę mieszkania zobaczyliśmy tylko raz w ciągu 5 dni. Zawsze to sporo taniej niż hotele
:)
@brzemia - a no tak, znam, ale myślałam, że to tylko w bajkach lub sf
:P, a to jednak na żywo odwalają!@Oszukani - no właśnie coś nie mam przekonania do tego airbnb... nie wiem czemu, może dlatego, że to wynajmuje prywatna osoba, która albo mieszka w tym domu (tego bym nie chciała) albo będzie coś nie tak i co wtedy z reklamacją... wiem, że są różne opcje do wynajęcia, osobno też, ale jeszcze nie próbowałam, może kiedyś się skuszę, żeby nie przepłacać tyle. Ale tak samo mam z uberem, coś mi nie leży
:P
@Bubu69 w ostatnim czasie rezerwujemy tylko przez airbnb i nigdy nie było najmniejszego problemu z miejscem, gospodarzem itp. Zawsze rezerwujemy całe miejsce bo zazwyczaj jest tasze niż hotel no i ma kuchnie. Na Harlemie mieliśmy pokój z łazienką ale właścicielki i tak nigdy nie było więc w sumie to tak jak cale miejsce
:)
@Oszukani to faktycznie mieliście fajnie
:)... może spróbuję następnym razem airbnb, jeśli będzie duża różnica cenowa. A na Harlemie było ok??? Jasne, podrzuć linka dla potomnych
;)
Qrcze!!!!!!!! Jest zdjęcie z policjantem! A nawet dwoma! Wycieczka super! Szkoda, że nie mam z kim jechać
:( mój mąż odmawia współpracy...chyba pojadę samotnie
;)Czekam na "kolejny odcinek"
:-)
mikuś napisał:Czuję się jak 'lokowanie produktu' ale to bardzo pozytywne
;) - @mikuś - hahahaha, nie mogłabym inaczej
:), ale oczywiście, że pozytywnie
:)@channel - hehehe, no udało się w końcu z tymi policjantami, byłam na maxa zadowolona
:). Nie martw się, uda Ci się w końcu namówić męża, ja miałam tak samo, już byłam skłonna pojechać sama, żeby tylko tam być, ale udało się i zobacz, już druga wyprawa razem do USA i to z własnej chęci
:P. A jeśli masz na myśli co po Times Square to wróciliśmy już tylko do hotelu, a kolejne dni już niedługo opiszę
:)
Hahaha, nieźle wyczułeś @mikuś , bo dziś chciałam opisać kolejny dzień
:). Chociaż faktycznie widzę, że inni też mają wakacje, bo coś mało odzewu, albo moja relacja taka sobie
:P
O nie, nie, nie - teraz w ramach rewanżu, powinnaś polecieć na Alaskę i wszystko tutaj opowiedzieć, tak żebym miał gotowca, na ostatni brakujący mi element USA
;) Relacja świetna jak zawsze, dobre zdjęcia, jest lekkie pióro, dobre poczucie humoru, czekamy na kolejne opowieści
:)
Dla takich relacji warto zalogować po bardzo długim czasie i napisać pierwszego posta.Świetnie opisany wyjazd, lubię Twój styl pisania- szczery i z jajem. Zresztą , super wyprawa. Zainspirowałaś mnie (tak, jak i poprzednim wyjazdem)
@Blueberry0701 - ojejka, bardzo dziękuję
:), niesamowicie mi miło
:)! Cieszę się, że relacja się podobała i zainspirowała Cię, być może do podobnego wyjazdu
:). Pozdrawiam serdecznie
:)!!!
Super relacja
:)natomiast w dalszym ciągu nurtuje mnie ten fragment
;-)Bubu69 napisał:[b]. W ogóle na żywo hotel wyglądał lepiej niż na zdjęciach, a i pokój niczego sobie
:). O historii pokoju mieliśmy się przekonać chyba dopiero po powrocie
;). A póki co, mega super
:)!
Przeczytałem po czasie bo ostatnio trochę na bakier z czasem. Relacja podobnie jak poprzednia świetna , wtedy planując podobną wycieczkę jak Ty bardzo skorzystałem, tym razem znów skorzystam bo jesienią odwiedzę Florydę:)
Podobnie jak i Ciebie nas także USA wciągnęły. Choć tym razem nie są jedynym punktem wycieczki jak było poprzednio, a raczej Floryda została dodatkiem, bo przy okazji robimy jeszcze Meksyk i Kubę. Ale na Florydzie także spędzimy kilka pierwszych i kilka ostatnich dni podróży, dlatego fajnie było znów przeczytać Twoje rekomendacje
:)
Co za fantastyczna relacja!!!!!!! Dziewczyno, please, kupuj bilety do USA co roku i pisz dalej!:D Moj maz sie tylko ciagle pyta, co ja tak parskam smiechem przed komputerem. Serio, duzo czytam, ale ostatnio tak sie smialam czytajac "Lesia" Chmielewskiej, kiedy mialam 20 lat temu.Idealnie, ze zauwazylam te relacje, bo sami jedziemy na Floryde pod koniec pazdziernika, i po przeczytaniu Twojej relacji jestem milion razy bardzo podekscytowana i ucieszona tym wyjazdem, niz po czytaniu TripAdvisora oraz przewodnika!Nie zdazylam jeszcze przeczytac wszystkich komentarzy, wiec jesli jest info, to przepraszam za powtarzanie sie - ale co to za aparat i filtr masz? Bo te zdjecia sa BOSKIE
@ankafly4free - jejka, dziękuję za tak pozytywny komentarz
:), bardzo mi miło
:)!!! Cieszę się, że dostarczyłam komuś takiej radości i na nowo wzbudziłam ekscytację zbliżającym się wyjazdem, oby utrzymało się do końca
:). Chętnie bym powróciła do USA, bo Stany niesamowicie wciągają
:), mam nadzieję, że jeszcze kiedyś się uda
:), a póki co życzę udanej wycieczki
:)!!!Zdjęcia robione w większości telefonem oraz aparatem Sony alpha 6000
:)
@manyaky - dziękuję
:), to prawda, ten dzień był hardcorowy, ale byliśmy na to przygotowani w myśl zasady "jak szaleć to szaleć"
;). Nie wiem jak daliśmy radę, zwłaszcza że na codzień chodzę spać o 22
:P
:lol: , ale na wyjazdach to pojawiają się jakieś nadprogramowe siły, nie wiadomo skąd, to chyba ta wakacyjna energia
:), no i dobrze dopracowany plan
:P
@Bubu69 świetna relacja.W pierwszym poście napisałaś: "Większym problemem były płatne drogi na Florydzie, niby sobie obczaiłam przed wyjazdem, którędy nie jeździć, ale nie udało mi się tego ominąć. W wypożyczalni nic nie mówili jak przejeżdżać przez bramki czy wybierać pas Sunpassa, czy nie wiem już co (dali ulotkę, ale nie była ona do końca czytelna dla mnie), zatem tak parę razy przejechaliśmy (sunpassem). Będę teraz obserwować co się dzieje na karcie kredytowej i ile ściągają."Dziś sobie przypomniałem, że czekałem do końca relacji na informację jak się rozwinęła sprawa z opłatami za drogi. Także, jeżeli mógł bym prosić o jakieś info to będę bardzo wdzięczny.
@luki - dzięki
:) !!Już faktycznie po napisaniu relacji później dodałam informację o pobranych płatnościach :EDIT : póki co (31.07) opłaty ściągnięte za autostrady :- Floryda : 20,04 zł, 6,67 zł, 35,35 zł, 11,95 zł, 27,75 zł = 101,76 zł- NY : 75,41 złco daje razem 177,17 zł (jak żyć
:P)Na tę chwilę nic się nie zmieniło i mam nadzieję, że nic nie dojdzie
:P. Nie wiem co to za opłata z NY w drodze do Filadelfii, bo starałam się jeździć bezpłatnymi drogami, ale już nie pamiętam... ale dosyć wysoka :/
Do Nowego Jorku nie da się bezpłatnie wjechać samochodem. Albo płacisz za most albo za tunel. Pewnie za to Cię skasowali.Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
Tak, ale to są mosty wewnątrz miasta Nowy Jork. Od strony zachodniej nie da się wjechać za darmo. Przynajmniej sam bardzo szukałem takiej możliwości i nie znalazłem. Wyjechać, owszem, można za darmo, ale nie wjechać. W ogóle droga NJ Turnpike, jeśli nie jechać, jest jedną z droższych w Stanach. Wysłane z mojego SM-G950F przy użyciu Tapatalka
Dokończyłam !!! Wspaniała relacja. Czekałam na NY, ale gorączka przedślubna (córka wychodziła za mąż
:lol: ) nie pozwoliła mi na wcześniejsze spokojne czytanie, a nie chciałam po łebkach, w Twoich relacjach trzeba się rozsmakować i spokojnie czytać każde słowo. Bije z nich ogromna radość. dzięki śliczne za to ze zachciałaś się z nami podzielić swoimi wrażeniami.
Fot. 183
Fot. 184
Fot. 185
Powroty nocne, a raczej późno wieczorne metrem nie należą do jakichś szczególnie niebezpiecznych. W zasadzie śmiało mogłabym powiedzieć, że metro jest dosyć czyste, nie widziałam tam leżących bezdomnych, czasem tylko dziwni ludzie nim jeździli, ale ogólnie było wszystko w porządku.
Tak więc po całodniowych przechadzkach wróciliśmy do hotelu, na naszą ostatnią noc w New York City :)!
Mapa 14Dzień 10. NOWY JORK - wylot 12.05.2019
Ostatni dzień w Nowym Jorku przywitał nas deszczową, smutną pogodą, zapewne na nasz wyjazd ;).
W planie była msza gospel w Brooklynie, zwiedzanie m.in. dzielnic Williamsburg i Greenpoint oraz przejazd kolejką linową na wyspę Roosevelt. Wymeldowaliśmy się z hotelu, zostawiając nasze walizki w hotelowym lobby - super rozwiązanie na późne wyjazdy (bezpłatne).
Na forum f4f znalazłam polecenie ciekawego gospelu i tak trafiliśmy do Brooklyn Tabernacle Church – w każdą niedzielę o godz. 9, 11 i 13 można uczestniczyć w ich mszy, wstęp oczywiście bezpłatny, turyści mile widziani.
Powiem Wam, że to było coś niesamowitego! Całość wyglądała jak spektakl, zresztą samo miejsce wygląda przepięknie. Sala jak w teatrze, miejsca siedzące to mięciutkie fotele, a pracownicy rozsadzają gości. Spytano nas czy zostajemy na całą mszę, aby w związku z tym zaproponować nam miejsca bliżej. Kładą tam nacisk na to, by jak najmniej przeszkadzać innym, co zapewne robią turyści wychodząc w środku mszy i robiąc zamieszanie. My zdecydowaliśmy się zostać do końca, deszczowa pogoda też zresztą temu sprzyjała. Co niedzielę występuje z chórem inny artysta, czyniąc każdą mszę wyjątkową.
Z początku zafascynowani całą otoczką, a przede wszystkim pięknym śpiewem i muzyką, robiliśmy zdjęcia i kręciliśmy filmiki, ale zostaliśmy upomnieni przez osoby obok i ochronę. No tak, nie bardzo to z naszej strony wyszło, ale jak to bywa na wakacjach, człowiek często nie zastanowi się, co wypada bądź nie. Zatem uważajcie, aby nie wyciągać tam telefonów i nie kręcić wiernych przeżywających mszę :). Oczywiście na sam koniec zrobiliśmy fotki całej sali, bo wyglądało tam super! Cała msza trwała około 2 godzin, była przeplatana kazaniami pastora (chyba?) i śpiewem chóru (oczywiście pieśni o Jezusie itd.). Tego dnia pastor mówił o tym jak ciężko jest być matką, prosił na środek te mające najwięcej dzieci, najstarsze kobiety i ogólnie wszystko przebiegało w bardzo miłej, podniosłej atmosferze. Później rozprawiał nad tym, że Bóg jest wszędzie i nie trzeba chodzić do kościoła, aby z nim porozmawiać, wystarczą chęci, dobra wola i chwilka czasu. Wszystko brzmiało ciekawie i sensownie, szkoda że u nas nie ma takich mszy, to może bym nawet czasem poszła ;). Dwie godzinki minęły bardzo szybko, a nam na długo zostanie to w pamięci :).
Fot. 186
Fot. 187
Fot. 188
Ponieważ bardzo padało postanowiliśmy odpuścić sobie dzielnicę żydowską (Williamsburg), zwłaszcza że po drodze widzieliśmy dużą grupę Żydów i nawet udało się im zrobić zdjęcie - oczywiście z ukrycia, ale ich tradycyjny strój i wygląd jest naprawdę ciekawy :).
Fot. 189
Podjechaliśmy zatem do polskiej dzielnicy Greenpoint, która powoli „wypychana” jest przez żydowską. Zabudowa niskich domków, co chwila polskie sklepy i napisy, ogólnie stwarza bardzo fajne wrażenie, czuliśmy się trochę jak u siebie :).
Fot. 190
Fot. 191
Fot. 192
Fot. 193
Doszliśmy naturalnie do najważniejszego punktu dzielnicy, czyli naszego rodzimego, polskiego sklepu - Biedronki :) - nawet w Nowym Jorku na drugim końcu świata musi być :)! Co prawda w środku na kasie pracowała muzułmanka w hidżabie, ale to już inna sprawa :P. Produkty takie jak u nas, było tam wszystko co potrzeba, a nawet więcej, powiem Wam, że fajne uczucie :). W zasadzie obojętnie jaki to by był sklep, ale taki nasz :)!
Fot. 194
Fot. 195
Fot. 196
Fot. 197
Ten dzień byłby idealnym na pójście do muzeum - planowaliśmy, że jak szybko się uwiniemy to podjedziemy do muzeum historii naturalnej, które jest bardzo polecane. Ale jakoś tak się zakręciliśmy, że stwierdziliśmy, że chyba jednak się nie wyrobimy, żeby tam dojechać, odczekać swoje w kolejce i troszkę pozwiedzać (a jest tego ponoć mega dużo). Wylot co prawda dopiero o godz. 23 z JFK, ale stres przedwyjazdowy "czy zdążymy" robi swoje.
Pojechaliśmy zatem do stacji kolejki na wyspę Roosevelt - jest to kolejka linowa, która łączy Manhattan z wyspą, oddzieloną przez East River. Dzięki karcie Metrocard przejazd jest bezpłatny, ale normalnie kosztuje ok. 3 $ w jedną stronę. Ten podniebny tramwaj oferuje świetne widoki na Nowy Jork na swojej trasie, a w pewnym momencie znajdujemy się naprawdę wysoko nad ziemią! Na wyspie nie ma za bardzo co robić, kiedyś znajdował się tam zakład karny i szpital psychiatryczny, teraz przekształcono to w budynki mieszkalne. Można zrobić spacer na południowy kraniec wyspy odwiedzając park im.Franklina Roosevelta, skąd roztacza się widok na Manhattan. Odjazdy kolejki są co kilka minut, my akurat trafiliśmy na prawie puste wagoniki i brak turystów, chyba ta pogoda robiła swoje ;).
Fot. 198
Fot. 199
Fot. 200
Fot. 201
Wysiedliśmy po drugiej stronie, podeszliśmy do brzegu i … „no to co, wracamy?” hehehe, tak więc po chwili byliśmy z powrotem w wagoniku :) (było naprawdę zimno i nieprzyjemnie)
Fot. 202
Dochodził już smutek zbliżającego się wyjazdu. Deszczowa aura, widoki Manhattanu i kolejka linowa stworzyły jednak fajną atmosferę i powoli zaczynaliśmy żegnać Nowy Jork…
Fot. 203
Fot. 204
Pozostał nam powrót do hotelu po walizki i szybki posiłek. Jedzenie w Nowym Jorku jest wg mnie naprawdę tanie (pomijając znane punkty czy restauracje), ale pełno tam barów szybkiej obsługi i lokali typu „kawałek pizzy plus napój 2,99$” (ok, może nie najzdrowsze, ale z głodu nie umrzesz, a kilka dni przetrwasz ;)). To była chyba najtańsza „rzecz”, na którą wydawaliśmy tam nasze dolary :). Do tego kawa na wynos (w zasadzie to mało takowej pije, ale tam klimat robił swoje ;)) i można przechadzać się ulicami Nowego Jorku :) (@mikuś, szukałam tego Starbucksa i coś nie znalazłam :P)
No i już na koniec czekał nas dojazd do kolejnego, nowego dla nas lotniska, a do tego bardzo znanego, czyli JFK. Wszystko świetnie skomunikowane, od naszego hotelu musieliśmy tylko kawałek podejść do bardziej oddalonej stacji metra (ok.10 min.), dzięki czemu mieliśmy przejazd tylko jedną linią E do samego lotniska - a dokładnie do stacji Sutphin BLVD/JFK Airport. Stamtąd przesiedliśmy się na Airtrain, na który niestety trzeba kupić bilet za 5 $, karta metrocard już nie jest honorowana. Dobrze wiedzieć z którego terminalu jest wylot, żeby w porę wysiąść, bo Airtrain objeżdża je dookoła. Faktycznie lotnisko duże, krążyliśmy korytarzami kilometrami, ale doszliśmy w końcu do stoiska Norwegian :). Linia spoko, ale to jedzenie to mają naprawdę fatalne :P. Czekał nas teraz lot do Oslo, z długą przesiadką, którą postanowiliśmy wykorzystać na zwiedzenie stolicy Norwegii - opiszę to krótko w ostatnim poście dodatkowo jako bonus, gdyby ktoś miał ochotę poczytać i akurat pozwiedzać :).
A teraz czas pożegnać się z Nowym Jorkiem oraz całymi Stanami. Ach jak zrobiło się melancholijnie :)! Z jednej strony się zgadza, a z drugiej nie posiadałam się z radości, że mogłam w końcu tu być!!!
NYC dla mnie był naprawdę świetny, podobał mi się w każdym calu, gdyby nie deszczowa pogoda, to dalibyśmy radę zwiedzić więcej. Każda atrakcja widziana na własne oczy idealnie odzwierciedlała to co znane nam z szeroko pojętych mediów, odebrane na swój sposób, jak najbardziej pozytywny - było to jednak miłe zaskoczenie. Wysokie budynki robiły wrażenie, niekończące się aleje wprawiały w zachwyt, przejażdżka rowerem po zielonych terenach sprawiała ogromną przyjemność, a panorama miasta wzbudzała fajne emocje. Różne są zdania o Nowym Jorku, że za dużo ludzi, że brzydko, że brudno, ale co ja mogę poradzić, że my trafiliśmy jak wszystko było super :). Nawet policjanci mi dopisali :). Kolejne marzenia spełnione !!!
P.S. Natomiast niespodzianka hotelowa zaskoczy nas dopiero po powrocie :)
Mapa 15
13.05.2019 Powrót do domu i wizyta w Oslo – PODSUMOWANIE
Bogatsi o kolejne doświadczenia wracaliśmy do domu. Ameryka znowu przyjęła nas gościnnie i jak zwykle dobre humory nie opuszczały nas po wizycie w Stanach :).
Widoki inne niż na zachodzie, jednakże równie ciekawe i zachwycające – trzeba zobaczyć na własne oczy, bo tego nie da się opisać! Być może całe USA ma w sobie coś co przyciąga, a już na pewno życzliwość Amerykanów składa się na ten specyficzny klimat jaki tam panuje.
FLORYDA - gorąca, słoneczna, ale i burzowa, skrywająca w sobie ciekawe i niespotykane nigdzie indziej gatunki fauny i flory. Kolorowe neony i piękne, długie, piaszczyste plaże w Miami zachwycają swoim wyglądem. Klimat miasteczka Key West z piejącymi kogutami każdego poranka oraz pięknymi zachodami słońca sprawia, że chce się tam budzić przez wiele kolejnych dni. Ogromny park Everglades skrywa w sobie wiele tajemnic i nieodkrytych zakątków, będąc niezwykłą ostoją dla egzotycznych zwierząt. Bogate miasteczko Naples pokazuje jak można żyć, gdy masz dobrą, amerykańską emeryturę lub zarabiasz miliony $ nie wiadomo na czym :). Kennedy Space Center pozwala przenieść cię do kosmosu gdzie można „dotknąć” gwiazd i przeżyć na nowo pierwsze lądowanie na Księżycu. Tak bardzo pozytywne zaskoczenie przywołuje chęć powrotu w te gorące rejony Ameryki.
NOWY JORK - wielka metropolia, która ma mnóstwo do zaoferowania dla zwiedzających. Spacerując po Manhattanie można zagubić się między wielkimi budynkami i co chwilę natrafiać na ciekawą architekturę lub znane miejsca. W ogromnym Central Parku można poszukać trochę wytchnienia od zgiełku miasta, a na jednym z punktów widokowych, znajdujących się na ostatnich piętrach wielkich gmachów, można mieć całe miasto u swych stóp. Jeśli jednak poczujemy się troszkę zagubieni to wystarczy udać się do polskiej dzielnicy, w której można poczuć się jak u siebie, choć jesteśmy daleko za oceanem.
Cudownie jest mieć te wszystkie widoki w swojej pamięci i ciągle przywoływać we wspomnieniach. Albo widzieć w tv, znowu krzycząc „ooo, tam byłam!”. No i oby udało się ponownie odwiedzić ten kraj, może tym razem inne miejsca – do pełni szczęścia brakuje mi parku Yellowstone, Hawajów (@mikuś - liczę na Ciebie :P) i chyba Alaski :P. Ale chętnie powrócę kiedyś do tych samych miast, parków, dróg, tam gdzie już byłam. Bo w końcu wszędzie było zaje..fajnie ;) !!!
PODSUMOWANIE KOSZTOWE
Bilety na trasie : GDA-OSL-FLL , MIA-LGA , JFK-OSL-GDA - ok.1900 zł od osoby
Auto Floryda : Hyundai Kona (SUV), 5 dni, Alamo poprzez Rentalcars – 1070 zł + 200 zł ubezpieczenie
Paliwo Floryda : pełny bak + 63 $
Parkingi Miami : ok. 20 $
Szpital dla żółwi Florida Keys : 50 $ (2 osoby)
Park Everglades - airboat : 84 $ (2 osoby)
KSC : 128 $ (2 osoby)
Noclegi : ok. 560 $ Floryda i ok. 600 $ Nowy Jork
Bagaż rejestrowany linie Delta : 40 $
Taxi NYC (trasa LGA-hotel, ok.5 km) : 18 $
Auto Nowy Jork : Hyundai Elantra (intermediate), 1 dzień, National poprzez Rentalcars - 580 zł + 65 zł ubezpieczenie
Paliwo NYC : pełny bak + 20 $
Parking NYC : 18 $
Karta Metrocard na 7 dni : 32 $ od osoby
Bilety NBA Filadelfia : ok. 120 $ za osobę
Parking Wells Fargo Center Filadelfia : 20 $
Statua Wolności (statek na wyspę + wejście na piedestał) : 51 $ (2 osoby)
Rowery Central Park : ok. 30 $ za 2 h (2 osoby)
Top of the Rock : 82 $ (2 osoby)
Jedzenie, pamiątki : 30-50 $ na dzień
(kuźwa, dużo tego :P)
BONUS BONUS :
1) niepublikowane wcześniej fotografie :P
koszulki z chińskiej dzielnicy :)
Fot. 205
tatuaże z tego wyjazdu :), w myśl zasady @BooBooZB „no pic, didn’t happen” :
Fot. 206
kolejne zdjęcie z policjantem :) : byli zwykli, antyterroryści, to musi być też konno ;)
Fot. 207
Ostatnim dodatkiem będzie krótki opis zwiedzania Oslo i kilka zdjęć – gdyby ktoś był zainteresowany to zapraszam, a jeśli samo USA wystarczyło to…
BARDZO DZIĘKUJĘ ZA PRZECZYTANIE RELACJI :) !!!!
Zatem lądując w Oslo (OSL) mieliśmy 7 godzin przesiadki. Na szczęście bagaż rejestrowany był na jednej rezerwacji, w związku z czym odbieraliśmy go dopiero w Gdańsku. Mieliśmy za to walizki podręczne, które mieliśmy w planie zostawić w przechowalni bagażu na lotnisku bądź dworcu kolejowym. W terminalu jednak nie znaleźliśmy, zatem póki co, zabraliśmy je ze sobą.
Z lotniska OSL do centrum (stacja Oslo S) można dostać się koleją :
- zwykłą : NSB, która jeździ rzadziej (co 15-30 min.), podróż do centrum trwa ok.30 min., ale jest tańsza (taaa ;)) - bilet dla 1 osoby w jedną stronę kosztuje 100 NOK, czyli ok.50 zł
- pospieszną : Flytoget, która jeździ co 10-20 min., podróż trwa krócej (19 min.), ale jest za to droższa - 180 NOK, czyli ok.90 zł
Wybraliśmy oczywiście zwykły pociąg - bilety można kupić w automatach w terminalu. Po zakupie przechodzi się przez bramki skanując bilet i schodami w dół schodzi się na peron.
Ruszyliśmy zatem do centrum. Tutaj już czuć było różnicę, nie dość że cenową (pomimo dość drogiego Nowego Jorku, ale jednak), to w mentalności ludzi - nie mogę powiedzieć, że ktoś był niesympatyczny, ale dystans zawsze był zachowany :).
Dotarliśmy do Oslo i odnaleźliśmy przechowalnię bagażu - wyszło ok.35 zł za 3 godziny (ponoć jest taniej niż na lotnisku). Za to toaleta na dworcu kosztuje 10 zł :), takie tam drobniaczki :).
Sposób zwiedzania jaki mieliśmy w Oslo był całkiem sensowny i bardzo polecam jeśli ktoś ma akurat mało czasu, a chciałby zobaczyć najważniejsze punkty. Zaczynając od dworca robimy większe kółko kończąc w tym samym miejscu.
Mapka 16
Na szczęście trafiliśmy na pogodę sprzyjającą spacerom, co zapewne w Norwegii należy do rzadkości :). Wychodząc z dworca ruszyliśmy na wprost długim deptakiem, mijając sklepy i kawiarnie, kierując się do Pałacu Królewskiego. Stamtąd odbiliśmy w lewo w kierunku portu i nowoczesnej dzielnicy Oslo - Aker Brygge, gdzie znajdują się przystań i nowoczesne kawiarenki. Przybrzeżnym deptakiem przeszliśmy w kierunku twierdzy Akershus, która znajduje się na niewielkim wzniesieniu. Następnie skierowaliśmy się w stronę opery, która charakteryzuje się ciekawym architektonicznie budynkiem - dach opery jest jednocześnie chodnikiem i można wejść na samą górę. Spacer zakończyliśmy podchodząc pod dworzec główny. Całość z przystankami zajęła nam ok.2 godzin, w miarę szybszym tempem, żeby na pewno nie spóźnić się na ostatni samolot :).
Fot. 208
Fot. 209
Fot. 210
Fot. 211
Fot. 212
Fot. 213
Fot. 214
Fot. 215
Tak więc kolejną stolicę mamy zaliczoną :). Wróciliśmy do domu i czekamy na kolejne wyjazdy!
Do zobaczenia gdzieś po drodze ;)!!!