+2
ostrand 4 sierpnia 2019 09:53
20190820_171402.jpg


Obok basenów płynie rzeczka, z bardzo zimną wodą… ale to nie przeszkadza łososiom, które płyną w górę rzeki na tarło. Nurt rzeki jest bardzo silny i walka ryb z jej prądem jest wręcz heroiczna… jest to niezwykły spektakl i można długo obserwować te zmagania z zapartym tchem. Niektóre ryby po złożeniu ikry są tak osłabione, że porywa je nurt i niejednokrotnie trafiają na płyciznę, gdzie można dosłownie łapać je rękoma. Kilkadziesiąt metrów za basenami na rzece jest mały próg, który ryby próbują pokonać. Oczywiście jest to miejsce, gdzie ilość ryb jest ogromna, co skwapliwie wykorzystują wędkarze…

20190820_171636.jpg


Wymoczeni, w uzdrawiającej wszystkie dolegliwości wodzie, pakujemy się do naszego Kamaza dopiero po 18-ej. Ostatni odcinek trasy do Pietropawłowska zajmuje nam ponad dwie godziny, więc na miejscu pod hotelem Geyzer jesteśmy wieczorem. Tu kończy się ta niezwykła eskapada? Żegnamy się długo z sympatycznymi towarzyszami podróży, ale w końcu towarzystwo się rozchodzi… My także ruszamy do „naszego” apartamentu. Podjeżdżamy dwa przystanki autobusem i po kilkunastu minutach jesteśmy na miejscu… to prawie jak powrót do domu :lol: Wieczór zajmują nam kąpiele, rozpakowywanie plecaków i pranie… ja próbuję nadrobić zaległości w dzienniku podróży i kładę się spać bardzo późno, gdy Leo zmienia po raz kolejny bok :roll:21 sierpień 2019 (środa) – Avacha-Tour spełnia nasze marzenie
Dzień zaczynamy późno i bez pośpiechu – ja wstaję o 9-ej, a Leo około 10-ej :oops: Chwilę później ruszamy do zaprzyjaźnionego biura podróży. Po drodze zachodzimy do banku, aby wymienić dolary które zabraliśmy ze sobą z Polski. Kurs w większości banków jest zbliżony i dziś wynosi 66,0 rubli za 1 USD, co przy kursie dolara tego dnia daje 1 zł = 16,80 rubli; dla porównania średnia dla kilku ostatnich transakcji kartą Revolut daje przelicznik 1 zł = 16,87 rubli, czyli praktycznie to samo (porównanie nie jest precyzyjne, bo kursy pochodziły z różnych źródeł i z innych godzin).

20190821_103102.jpg


Pani z biura Kam.travel nie ma dla nas dziś żadnej ciekawej oferty trekkingu na wulkan Awaczyński, jaki chcemy jeszcze zrobić, dlatego po krótkiej rozmowie ruszamy dalej. Najpierw do pobliskiego centrum handlowego, gdzie znajduje się supermarket Szamsa. Robimy tam dość duże zakupy spożywcze na najbliższe dni. Przy okazji znajdujemy sklepik z kamczackimi pamiątkami, gdzie spędzamy dłuższą chwilę i kupujemy kilka drobiazgów.

20190821_104800.jpg



20190821_110318.jpg


Wracamy do naszego mieszkania na późne śniadanie, a może raczej wczesny obiad i po chwili odpoczynku ruszamy dalej. Chcemy odwiedzić ze dwa biura turystyczne, bo próby skontaktowania się z nimi przez WhatsAppa nie przyniosły żadnego rezultatu. Najpierw próbujemy odwiedzić biuro Travers Travel, ale podany adres to blok i nikt nam nie otwiera, telefon zresztą też milczy☹ Niezrażeni szukamy dalej. Kolejne biuro na naszej liście to Avacza-Tour, zlokalizowane w gostinicy Avacza… to ten sam hotel, w którym pierwszego dnia znaleźliśmy bezpłatny informator, z którego właśnie korzystamy? Pomimo, że znajduje się ponad 2 km stąd, to decydujemy się iść pieszo, żeby przy okazji trochę pozwiedzać. Dzisiejsze niebo w Pietropawłowsku zasnuwają tylko delikatne chmurki, co daje znakomitą widoczność na pobliskie szczyty wulkanów – Awaczyński i Koriacki.

20190821_104432.jpg



20190821_144334.jpg


Po drodze zachodzimy obejrzeć Sobór Świętej Trójcy. Ta stosunkowo nowa świątynia, bo konsekrowana w 2010 r., została wybudowana częściowo ze składek (podobno do zbiórki dołożył się też Putin), ale przede wszystkim sfinansowana przez koncern Gazprom, który wyłożył 230 mln rubli. Katedra położona jest na wzgórzu, więc rozpościera się stąd również znakomity widok na miasto i okolicę. Pod katedrą spotykamy się z naszymi znajomymi spod Tołbaczika - Urszulą i Benem, którzy też dzisiaj zwiedzają miasto. Wszyscy jesteśmy mocno zaskoczeni i padamy sobie w ramiona, jak po długim rozstaniu. To naprawdę niezwykle sympatyczni ludzie?

20190821_144106.jpg



20190821_144157.jpg



20190821_144221.jpg



20190821_144700.jpg



20190821_144744.jpg


Po 16-ej docieramy do hotelu, w którym znajduje się Avacza-Tour i co ważne biuro istnieje? Zlokalizowane jest na czwartym piętrze hotelu. I najważniejsze: mają w ofercie jednodniowy trekking na wulkan Awaczyński, dokładnie takiego jakiego szukaliśmy (cena 6 tys. rubli / osobę). W kilka minut załatwiamy formalności, płacimy i w ten sposób ustalamy ostatni punkt w lanie naszego pobytu na Kamczatce. Po wyjściu z biura idziemy jeszcze na krótki spacer po okolicy.

20190821_150420.jpg



20190821_160125.jpg



20190821_161245.jpg



20190821_164951.jpg


Do naszego apartamentu docieramy przed 19-tą. Wcześniej jeszcze odwiedzamy Instytut Wulkanologii Rosyjskiej Akademii Nauk znajdujący się dosłownie 100 m od naszego domu, ab sprawdzić w jakich godzinach czynne jest tamtejsze muzeum. Niestety okazuje się, że dla indywidualnych turystów jest ono niedostępne. Zwiedzanie możliwe jest tylko w zorganizowanych grupach, po wcześniejszym uzyskaniu zgody dyrekcji☹ Szkoda, bo z tego co słyszeliśmy w „Vulkanarium” jest ono bardzo ciekawe. Wieczór spędzamy na relaksie w domu. Dziś w końcu ja również zamierzam się wyspać, dobranoc!22 sierpień 2019 (czwartek) – „Tu zaczyna się Rosja”
Położyłem się znów późno, więc na sen wiele czasu nie było, ale obaj wstajemy w bardzo dobrej formie. Długo celebrujemy śniadanie i poranną kawę?, więc z domu wychodzimy przed 11-tą. Pogoda zdecydowanie się popsuła, rano padał deszcz, ale krótko. Teraz jest pochmurno i niewiele ponad 15 stopni, ale nie przeszkadza nam to w wycieczce do Jelizowa. Dojeżdżamy tam autobusem „104” płacąc 70 rubli/osobę. Miasteczko nie jest szczególnie atrakcyjne, poza kilkoma pomnikami nic ciekawego tam nie znajdujemy. Co prawda w parku miejskim trwa festyn z okazji święta flagi, obchodzonego w Rosji właśnie 22 sierpnia, ale przynajmniej na razie impreza nie przyciągnęła zbyt wielu widzów.

20190822_121921.jpg



20190822_121700.jpg



20190822_121259.jpg



20190822_135214.jpg


Po krótkim spacerze ruszamy do głównego celu naszej wycieczki – pomnika „Здесь начинается Россия”. Znajduje się on około 3,5 km za miastem. Jeździ tam autobus, ale my decydujemy się na spacer i po czterdziestu minutach jesteśmy na miejscu. Według przewodników ten pomnik, to jeden z takich punktów, który będąc na Kamczatce ominąć nie można. Monument może i nie ma wiele wspólnego z nazwą, ale z samą Kamczatką kojarzy się bardzo. Lokalizacja pomnika, „w szczerym polu” jest naprawdę bardzo trafiona i nawet bez wybujałej wyobraźni łatwo uznać to miejsce za punkt, w którym zaczyna się Rosja, a nawet świat…

20190822_130535.jpg



20190822_140514.jpg


Po obfotografowaniu z każdej strony niedźwiedzicy z niedźwiadkami wracamy do Jelizowa, łapiemy autobus i ruszamy z powrotem do Pietropawłowska. W centrum zmieniamy autobus i jedziemy na drugi kraniec miasta, daleko za port. Znajduje się tutaj pomnik wodza rewolucji ustawiony na wzgórzu, na wysokim cokole na tle trzech odrapanych i dość szkaradnych bloków – wytworu socjalizmu.

20190822_153617.jpg


Wracamy w pobliże portu i tutaj się rozdzielamy – Leon wraca do mieszkania odpocząć, a ja idę do Muzeum Regionalnego. Mieści się ono w ładnym, drewnianym budynku, w którym niegdyś urzędował komitet regionalny partii. Stała wystawa nie jest zbyt duża, ale ciekawa. Na początku jest sala dotycząca fauny i flory regionu, kolejna poświęcona kamczackim wulkanom oraz największa część wystawy dotycząca historii półwyspu. Ostatnia sala poświęcona jest ludom zamieszkującym Kamczatkę, głównie Koriakom i Itelmenom. Opisy eksponatów i noty historyczne są tylko po rosyjsku, ale można sporo się z nich dowiedzieć.

20190822_161613.jpg



20190822_162329.jpg



20190822_162846.jpg



20190822_163253.jpg


Po dwóch godzinach wychodzę z muzeum. Pieszo kieruję się do centrum miasta, po drodze kupuję na pamiątkę koriacki tamburyn i po zrobieniu ostatnich fotek na centralnym placu miasta wracam w okolice naszego apartamentu.

20200201_170502.jpg



20190822_165707.jpg



20190822_160657.jpg



20190822_172948.jpg



20190822_173306.jpg



20190822_173458.jpg



20190822_173619.jpg


Umawiam się z Leonem w centrum handlowym, gdzie idziemy zjeść co nieco i zrobić zakupy spożywcze. Najdłużej zajmuje nam zakup znaczków pocztowych, ale też kończy się sukcesem.

20190822_184253.jpg


Do apartamentu wracamy przed 19-tą i wieczór spędzamy tutaj – odpoczywamy, oglądamy film i pakujemy się na jutrzejszą wyprawę.


23 sierpień 2019 (piątek) – Wulkan Awaczyński (2 717 m)
Budzik podrywa nas chwilę przed 5-tą rano… pomimo wczesnej pory dość szybko rozbudzamy się, zjadamy małe śniadanie i ubieramy się na dzisiejszy trekking. Pora jest tak nieludzko wczesna, że nawet w Pietropawłowsku nie działa jeszcze komunikacja miejska, dlatego też zamawiamy taksówkę (przez aplikację maxim). O 5:30 Vitalij zabiera nas spod bloku i jedziemy pod hotel Avacza (za kurs płacimy 200 rubli). Na miejscu czeka na nas kamaz i ekipa z którą pójdziemy na wulkan. Niestety nie wszyscy są tak punktualni jak my, więc musimy czekać prawie pół godziny na dotarcie wszystkich uczestników. Ruszamy o 6:15. Jest ciemno, a w kamazie zimno jak diabli, więc wszyscy zapadają w letarg… Za Jelizowem zjeżdżamy na szutrową drogę, która pogarsza się z każdym kilometrem…

20190823_072553.jpg


Do bazy w Parku Narodowym „Налычево” dojeżdżamy chwilę po 8-ej. Czeka tu na nas śniadanie, ciepła kawa i herbata. Dostajemy też prowiant na drogę – batoniki, orzeszki, rodzynki, napoje, jabłko…

20190823_082011.jpg


Początkowo organizacja jest trochę dziwna… jest kilka grupek, kilku przewodników i nie wiadomo kto idzie z kim, ale wkrótce wszystko się wyjaśnia.

20190823_082431.jpg


Po porannym zachmurzeniu nie ma już śladu, świeci słońce i robi się cieplej. Zapowiada się fantastyczny dzień?

20190823_075811.jpg



20190823_082910.jpg


Okazuje się, że wszystkie grupki, które dojechały tu różnymi samochodami oraz część osób, które nocowały w bazie idą razem. Cała nasza grupa to około 50 osób i 7-8 przewodników. Najpierw jest krótka odprawa, gdzie dostajemy informację o trasie i zasadach obowiązujących podczas trekkingu. Cała trasa (w obie strony) liczy około 20 km, wejście powinno nam zająć około 8 h, a zejście 3,5 godziny. Głównym przewodnikiem jest 70-letni, bardzo doświadczony Wołodia, który w sezonie letnim wchodzi w każdym tygodniu 5-6 razy na wulkan Awaczyński. Jesteśmy więc w dobrych rękach :lol: Ruszamy około 8:30. Startujemy z poziomu około 700 m n.p.m. Pogoda jest wręcz idealna.

20190823_084640.jpg


Już po kilkunastu minutach marszu cała grupa dzieli się na kilka mniejszych, z którymi dalej pójdą poszczególni przewodnicy. My ruszamy z pierwszą grupą prowadzoną przez Wołodię. Z nami idzie Włoch – Mario, dwójka Słoweńców – ojciec z synem (dwudziestoletnim Tymoteuszem), dwójka Koreańczyków i kilku Rosjan.

20190823_085607.jpg



20190823_090626.jpg



20190823_091729.jpg


Po około gadzinie marszu Włoch i Słoweńcy (pochodzący z Alp) stwierdzają, że dla nich to tempo jest zbyt wolne i namawiają nas abyśmy razem z nimi poszli szybszym tempem. Początkowo Wołodia nie chce się zgodzić, ale w końcu po skonsultowaniu się przez krótkofalówkę z pozostałymi przewodnikami (mówiącymi po angielsku) zgadza się?
Od tego momentu nasze wejście staje się naprawdę hardcorowe. Okazuje się, że Timotei uprawie bieganie w Alpach i to głównie on nadaje tempo, ale Mario jest równie mocny. Po kolejnych 30 minutach wspinaczki zostajemy w piątkę, wcześniej próbował naszym tempem iść jeden Koreańczyk, ale w końcu odpuścił. Słoweńcy boją się, że wkrótce zmieni się pogoda, co uniemożliwi nam wejście na szczyt i tym głównie tłumaczą tak duże tempo. Rzeczywiście gdzieś w oddali pojawiają się chmury i jak to w górach wszystko jest możliwe… ale na razie robi się gorąco. Jesteśmy jeszcze stosunkowo nisko, a słońce grzeje coraz mocniej. Na każdym postoju ściągamy kolejne warstwy odzieży, aż w końcu zostajemy w samych koszulkach.

20190823_110711.jpg


Idzie się nam dobrze, na krótkich postojach które robimy co 10-15 minut zjadamy małe przekąski. Oczywiście my dyszymy jak dwie lokomotywy. Tempo jest po prostu zabójcze. W pierwszej godzinie tej szaleńczej wspinaczki mam obawy o Leona – czy da radę?! Ale mniej więcej w połowie wspinaczki Leon dostaje jakiejś nieziemskiej mocy i idzie na zmianę albo z Mario, albo z Timoteiem, z przodu. Cały czas zastanawiam się, z czym były te jego batoniki?!?

20190823_112212.jpg


Trasa jest prosta i nie da się tu zabłądzić przy dobrej widoczności. Zresztą w drodze na szczyt co kilkaset metrów widać wspinających się ludzi, co jeszcze dodatkowo ułatwia sprawę. Widoki są przepiękne. Koriacka Sopka (3456 m) – ośnieżony wulkan, który znajduje się po przeciwnej stronie przełęczy, przy której znajduje się baza, prezentuje się fantastycznie. Powoli jednak zmęczenie bierze górę i bardziej skupiamy się na kolejnym kroku, niż na podziwianiu widoczków.

20190823_120032.jpg



20190823_122933.jpg


Mniej więcej na wysokości 2000 m czuję się potwornie zmęczony, nawet przez chwilę przechodzi mi przez myśl, żeby zwolnić i poczekać na grupę z przewodnikiem☹ Ale Leon nie chce nawet o tym słyszeć – on czuje się jak „młody Bóg”. Na szczęście kolejny dłuższy postój, kolejna porcja orzeszków i czekolady, daje mi nowe siły. Od tego momentu idzie mi się naprawdę dobrze, pomimo coraz trudniejszego terenu i obniżania się temperatury… a może właśnie dzięki temu?! Bo przez to tempo naszej grupki odrobinę zmniejsza się i jest dokładnie takie, w jakim lubię wspinać się?

20190823_122938.jpg



20190823_124141.jpg




Dodaj Komentarz

Komentarze (31)

katka256 4 sierpnia 2019 19:51 Odpowiedz
Super się zapowiada, mam nadzieję, że podróż się uda i doprowadzisz relacje do końca. Leon ma fajnego tatę.
brzemia 4 sierpnia 2019 20:28 Odpowiedz
Leon nauczy się cyrlicy przynajmniej! Tak trzymac! Tapniete z telefonu
sudoku 5 sierpnia 2019 19:32 Odpowiedz
Ten rozdawany suchy prowiant to też jednorazowo, jak obiad, czy codziennie serwowany?
ostrand 6 sierpnia 2019 13:36 Odpowiedz
Sudoku napisał:Ten rozdawany suchy prowiant to też jednorazowo, jak obiad, czy codziennie serwowany?Jednorazowo, to jest część tego zestawu obiadowego, choć przekąski są przynoszone chwilę wcześniej, a dnie główne kilka minut później ;)
katka256 9 sierpnia 2019 16:19 Odpowiedz
mam prośbę: nie edytuj poprzednich postów kolejnymi zdjęciami i opisami, bo można coś przeoczyć. Tak zauważyłam, w poście niby już czytanym nowe zdjęcia i dopiski.Poza tym super się czyta.
ostrand 9 sierpnia 2019 23:01 Odpowiedz
katka256 napisał:mam prośbę: nie edytuj poprzednich postów kolejnymi zdjęciami i opisami, bo można coś przeoczyć. Tak zauważyłam, w poście niby już czytanym nowe zdjęcia i dopiski.Poza tym super się czyta.Ten sposób przygotowywania wpisów wynikał z krótkich chwil dostępu do internetu. Musiałem dodawać porcjami, ponieważ niejednokrotnie zdarzało się, że traciłem wynik kilkunastu minut pracy na skutek zerwania połączenia. Obiecuję poprawę, bo teraz będzie to możliwe, będę robił pełne wpisy?
leon-ostrowski 12 sierpnia 2019 12:12 Odpowiedz
Sudoku napisał:Ten rozdawany suchy prowiant to też jednorazowo, jak obiad, czy codziennie serwowany?
eskie 13 sierpnia 2019 17:53 Odpowiedz
Tata i syn w podróży, coś fantastycznego, bardzo tworzy i wzmacnia relację.Pytanie - czy różnice w kosztach wyżywienia w zależności od klasy wagonu pociągały za sobą różnice w samym jedzeniu, czy po socjalistycznemu - bogatszy płaci więcej bo go stać?
grzalka 15 sierpnia 2019 10:05 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja, z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg.
samaki9 17 sierpnia 2019 22:13 Odpowiedz
coś sie stało? 4 dni już nic nie pisałes....Dawaj , czekamy z niecierpliwością!!!
ostrand 19 sierpnia 2019 22:47 Odpowiedz
samaki9 napisał:coś sie stało? 4 dni już nic nie pisałes....Dawaj , czekamy z niecierpliwością!!!Wszystko w porządku. Byliśmy na 5-dniowym trekkingu na Tołbacziku. Napiszę o tym wkrótce :D
brunoj 20 sierpnia 2019 18:07 Odpowiedz
Tak jako ciekawostkę, dygresję wrzucę. Mam rezerwacje w Petropavlovsk w Kazachstanie. Przez Booking. A aplikacja mobilna pokazuje mi w Polskim tłumaczeniu, że to „Pietropawłowsk Kamczacki”. Mimo ze w oryginale jest ok, i na mapie tez dobra lokalizacje pokazuje. Tak mi się skojarzyło z Waszym zdjęciem z lotniska. Jak pierwszy raz zobaczyłem w aplikacji, to spanikowałam, że źle rezerwacje zrobiłem ... Fajna podróż, gratuluje :)
makdeb 22 sierpnia 2019 17:45 Odpowiedz
Świetna relacja, niesamowita więź, która wyłania się w opisach sprawia, że z chęcią się czyta każdy wpis. Naprawdę super! Kierunek również bardzo interesujący, sam kiedyś chciałbym się tam dostać :) Pozdrawiam
pabien 22 sierpnia 2019 19:08 Odpowiedz
Ja niestety nie za bardzo mogę czytać takie relacje, bo mi mogą zespoilerować przyszły wyjazd, ale żeby nie ... bez sensu w ramach wartości dodanej oddam się promocji kultury rosyjskiej - bo na temat:https://youtu.be/tkn95UBUvnQTak bardzo nie potrafię zrozumieć dlaczego Kino jest u nas ledwo znane.el sueño de la razon produce monstruos
e-prezes 22 sierpnia 2019 19:50 Odpowiedz
Ja poza podziwem za wybór miejsca jak to i trasy podróży muszę wyrazić również niedowierzanie jak można się spakować na tak wiele dni, w zmiennych warunkach atmosferycznych (z trekkingiem) w dwa plecaki.
chupacabra 22 sierpnia 2019 22:43 Odpowiedz
A gdzie zdjęcie niedźwiedzia???
color1 23 sierpnia 2019 01:25 Odpowiedz
cóż można powiedzieć... podróż życia, relacja roku ;)z sentymentem czytam ten pamiętnik z podróży; moja niegdysiejsza spontaniczna eskapada skończyła się na nachodce i rozpoczętym rejsie statkiem towarowym w kierunku kobe (niestety z redy ściągnęło mnie kgb i odstawiło do portu). drugie podejście chabarowsk-niigata również spełzło na niczym. nie podróżowałem pociągiem lecz aerofłotem, spontanicznie wybierając poszczególne punkty przesiadkowe (najbliższe rejsy z lotniska na którym akurat byłem, kierując się na wschód); jednym z nich było lotnisko błagowieszcziensk, na granicy mongolskiej, gdzie po wylądowaniu, przed samolotem jechał sobie miły pan na rowerze z dużą żółtą naszywką na plecach "follow-me" - niezapomniany widok ;)(moskwa, omsk, tomsk, irkuck, ułan-ude, błagowieszcziensk, chabarowsk, artiom/wladywostok, chabarowsk, nowosybirsk, moskwa)
ostrand 23 sierpnia 2019 14:25 Odpowiedz
Chupacabra napisał:A gdzie zdjęcie niedźwiedzia???Niestety, chyba z tych emocji nie zdążyliśmy nic sensownego zrobić :? Wówczas wydawało mi się, że te niedźwiedzie będziemy spotykali tutaj co dwa kroki, bo żyje ich tu około 16 tys., a to nie jest takie proste :(
makdeb 2 września 2019 01:55 Odpowiedz
Super, gratulacje! :) Z przyjemnością się czyta każdy wpis!
jasiub 2 września 2019 13:53 Odpowiedz
Dopiero teraz zauważyłem relację, super podróż, bardzo ładne zdjęcia. Gratulacje.
e-prezes 17 września 2019 18:19 Odpowiedz
Zamarło jakoś nagle...
katka256 4 października 2019 17:00 Odpowiedz
@ostrand wstawaj i kończ relację :D
orchidea04 28 października 2019 11:13 Odpowiedz
Czy @ostrand jeszcze żyje? Czy Rosja go wykończyła...?
e-prezes 4 listopada 2019 19:35 Odpowiedz
W takim bądź razie wracam do początku, by ponownie już na spokojnie to przeżyć.
katka256 13 czerwca 2020 00:17 Odpowiedz
i co dalej? no plis
kazik-1983 9 listopada 2020 21:10 Odpowiedz
może mi się uda, jaki jest koniec.
nelciowata 10 maja 2021 12:08 Odpowiedz
Super wyprawa , gratulacje ! Świetnie się czytało i oglądało
tadeo 10 maja 2021 17:08 Odpowiedz
Dzień dobry, super trasy i super opis. W jakiej kwocie mniej więcej zamknęła się całość? Pozdrawiam
ostrand 16 maja 2021 23:08 Odpowiedz
Quote:Dzień dobry, super trasy i super opis. W jakiej kwocie mniej więcej zamknęła się całość?Całkowity koszt wyniósł 8 600 zł / osobę. Dziękuję za miłe słowa :)
katka256 16 maja 2021 23:08 Odpowiedz
@ostrand super podróż, trochę trzymałeś w napięciu dawkując relację. Fajna podróż taty z synem.
sharkinator 11 września 2021 12:08 Odpowiedz
Przeczytałem i obejrzałem całą relację, świetna sprawa!