0
pabien 6 listopada 2019 22:21
Na początek jak zwykle falstart, bo wyjazd jest jutro, a dojadę tam pojutrze.
I z tym krajem to nadużycie, bo uznaje go ok 100 państw, choć według Wikipedii można odnotować tu tendencję spadkową.
Natomiast ten inny kraj, który też jest uznawany jest bodaj przez 2 kraje, które są znacznie mniej.
"Według rządu serbskiego, do sierpnia 2019 r. 15 krajów wycofało uznanie niepodległości Kosowa: Komory, Surinam, Wyspy Świętego Tomasza i Książęca, Gwinea Bissau, Burundi, Liberia, Lesotho, Grenada, Madagaskar, Dominika, Papua-Nowa Gwinea, Wyspy Salomona, Palau, Republika Środkowoafrykańska i Togo."
Co ciekawe ten pierwszy mniej uznawany kraj ma swoją walutę, a Kosowo jej nie ma. Oczywiście można powiedzieć, że dzieli los m.in. z Niemcami oraz Francją, ale tamte kraje mają jednak swój udział w zarządzaniu ECB.
Zresztą z walutą w byłej Jugosławii to skomplikowana historia. Nie widziałem kraju bardziej przywiązanego do Marki Niemieckiej niż Jugosławia (dinar zawsze był słaby, inflacja duża, więc marka była tym w czym trzymało się pieniądze). Wydaje mi się, że likwidację marki niemieckiej narody jugosłowiańskie zniosły gorzej niż sami Niemcy. Warto przy tym zauważyć, że marka przetrwała właśnie na Bałkanach w postaci bośniackiej marki konwertybilnej.
Tyle tytułem wstępu do wstępu, teraz będzie wstęp właściwy.
W podróżowaniu odhaczanie krajów interesuje mnie bardzo umiarkowanie, jednak tak się składa, że ta podróż ma pozwolić mi skompletować listę państw bałkańskich. Powoli mi to przychodziło, bo o ile w Jugosławii byłem dawno temu (znaczy kiedy ona jeszcze była), Chorwację i Słowenię odwiedzałem jeszcze w czasie wojny, to w Bośni pierwszy raz byłem w tym roku, teraz pora na Kosowo. Za opóźnienia w odwiedzaniu tych niezwykle interesujących regionów należy winić ZSRR i to co po nim zostało. Bałkany jednak są u mnie na drugim miejscu. Ale może to się zmienić. Bardzo ciekaw jestem tego Kosowa.
Na początek czekają mnie jednak rytuały przedwyjazdowe, a z tym pojawił się pewien problem. Odlatuję z non Schengen, co oznacza, że wiaderko w Preludium jest trochę nie po drodze. Zobaczę co się da z tym problemem zrobić. Coś trzeba, bo wyszło mi na to, że nie planuję już w tym roku lotu w ramach Schengen z WAW.

Obrazków na razie nie będzie, ale muzyka owszem. Ponieważ Kosowo to dawna Jugosławia, będzie coś ultrajugosłowiańskiego

https://www.youtube.com/watch?v=63QVTWcTgKY

Nie wykluczam, że w relacji będzie też o książkach. Po trzech tygodniach udało mi się skończyć Życie i Los Grossmana. To doskonała książka, choć wagi ciężkiej. Ciekawe jest to, że przy swoich prawie 900 stronach, ostatnie 30 jest zdecydowanie najgorsze. Autor najwyraźniej nie za bardzo wiedział jak ją zakończyć.

Następna lektura jest z tych lżejszych - w sumie zainspirowana komentarzem do mojej poprzedniej relacji - "Warszawa Wciąga" Jasia Kapeli. Mam jeszcze jedną książkę do równoległego czytania, a w zasadzie słuchania (bo mi się audiobook kupił), ale o tym ewentualnie później.Dziś nie obudził mnie dźwięk budowy, tylko dziecko mówiące "wstawaj - czas do szkoły" była to g. 6:50.
Nie miałem czasu na rozważania jak zacząć dzień.

Wczesna pobudka miała jednak wielką zaletę. Do g. 8:25 udało mi się wykonać całą pracę zaplanowaną do końca tygodnia, co oznacza, że nie muszę brać ze sobą laptopa.

Wróć, to inna relacja ;)



To taka mała autopromocja, bo tamtą relację mało kto czytał.@Stasiek_T i o to chodzi.

Skoro podróż jeszcze się nie zaczęła zamiast relacji z przygotowań do wyjazdu (nieciekawe) proponuję lekturę, a w zasadzie porównanie dwóch artykułów:


https://wiadomosci.radiozet.pl/amp/full ... ie-z-misji


http://www.independent.co.uk/news/world ... html%3famp

Oba są przedrukami. W pierwszym w sumie niewiadomo o co chodzi - ja prawdę mówiąc myślałem, że o niepokalane poczęcie. Z drugiego można się domyślić co było głównym tematem opisywanego artykułu (nie chodzi o same ciąże).

Wbrew pozorom można znaleźć pewien związek powyższych artykułów z moją wycieczką, dodatkowo zważywszy, że pierwszym (i ostatnim) jej punktem będzie Skopje. Podpowiem, nie chodzi o ciążę.

Ponieważ moje myśli chodzą różnymi drogami, postanowiłem poniżej dać podpowiedź dotyczącą związku między zakonnicami a moją wycieczką.

https://www.youtube.com/watch?v=llTYfQI5IAMA teraz mała wzmianka w dotycząca lektury. Na Jasiu zawsze można polegać.

Też nie jest ona oderwana od kwestii podróży. Po pierwsze książkę czytam jadąc na lotnisko. Po wtóre zacytowane (w dziwnej formie) poniżej słowa skłaniają do myślenia nad sprawami ważnymi.

W tym przypadku są to akurat rozważania dotyczące afteru, ale inne, często ważniejsze tradycje mają podobnie głębokie zakorzenienie w kulturze ;)

Oddanie się refleksji nad sprawami, często błahymi, może prowadzić do ciekawych wniosków.
Image Image

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaNa razie sprawy nie toczą się w pełni zgodnie z planem. W Preludium nie ma już wiaderka. Nie ma wiaderka, to i nie ma zdjęcia z nim na początek podróży.

Edit:

Okazało się, że zostałem w perfidny sposób oszukany w Preludium. Powiedziano mi, że wiaderka już nie ma, a ja uwierzyłem i poszedłem do Bolero.

Wiaderko jednak jest i ma się dobrze.Po prostu Pius IX nie wnikał w szczegóły techniczne.Cebulactwo (i nieuwaga) nie popłacają. Bojący się latania Albańczyk z Tetowa, mój sąsiad w czasie lotu, proponował mi zrzucić się na taksówkę (za 20 EUR), ja oczywiście odmówiłem, bo wydawało mi się, że mam autobus za 3 EUR o 17:10. Niestety to był rozkład środowy. W czwartek jest o 18:30, wiec muszę cierpieć i czekać.

Cóż, poczytam o niepokalanym poczęciu, albo o narkotykach.

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaTymczasem dotarłem do celu. Mercedesem oczywiście.

W busie jechali głównie cudzoziemcy: Chińczycy, Japończycy, Amerykanie, ale znaleźli się również Brazylijczyk z Turkiem, którzy zresztą wyglądali na parę.

No cóż takie dziwne kraje mają jakąś szczególną moc przyciągania.

Prisztina wygląda dokładnie tak jak się spodziewałem. Mimo to, nie mogę pozbyć się lekkiego poczucia, które najlepiej oddaje pierwsze zdanie piosenki poniżej

https://youtu.be/a-nGGfW8HEw

Myślę, że to wszystko przez wiaderko, którego nie zobaczyłem na Okęciu.
Edit: już wszystko jest OK, okazało się, że po prostu byłem głodny.

Pora na kilka zdjęć. Image Image Image Image Image

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaAż mi głupio z powodu tej chwili zagubienia. Jest nawet ciekawiej niż się spodziewałem.

Wydawało mi się, że w Prisztinie do zobaczenia jest tylko Biblioteka Narodowa. Jakże się myliłem.

Jak wygląda budynek biblioteki wiedziałem, ale to co zobaczyłem w środku wywołało i mnie głębokie zdziwienie. To, że w budynku remontowanym z pieniędzy europejskich jest amerykański kącik, to nic niezwykłego, ale że jest tam wystawa poświęcona Kimom - to już według mnie zbyt dużo synkretyzmu politycznego. Image Image Image Image Image Image Image Image

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaNiestety dopiero ogarniam aparat w moim telefonie, więc zdjęcia są krzywe i gorzej niż zwykle skadrowane. Sorry. Dopiero te kwadratowe dają się trochę okiełznać.

Kiedy byłem pod biblioteką dostrzegłem kolejne budynki. Bardziej lub mniej niezwykłe. Oto one: Image Image Image Image Image

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaPo Prisztinie jeżdżą mercedesy. Bywają wyjątkowe jak ten na zdjęciu
Image

Jednak to nie ten był najbardziej niezwykły. Tamtego nie udało mi się niestety sfotografować. Był starszy ode mnie, w idealnym stanie, a kierował nim elegancki pan w tweedowej marynarce.

Opuszczam Prisztinę (do jutra, bo warta jest dalszej eksploracji). Jadę do miasta, które uchodzi za ładne nie tylko wśród miłośników betonowych
budowli.

Z informacji praktycznych:
Autobus Skopje - Pristina 350 MKD lub 5 EUR
Autobus Pristina - Prizren 4 EUR
Duża kanapka w restauracji 1,5 EUR
Espresso 0,5 EUR.
Bankomaty, które miały być bezprowizyjne pobierają ekstra 2 EUR. Pozostałe 5 EUR.
Karta SIM z dużą ilością internetu i jakimiś minutami 3 EUR.Prizren to zupełnie inna bajka. Wygląda tak jak turystyczne miasto. Jest most, twierdzą, meczet, cerkiew mała i duża. I oczywiście mnóstwo sklepów z pamiątkami.

Jedyne co dziwi to rozmiar strefy imprezowej z barami i klubami. Jest duża jak na muzułmański kraj.

Ponieważ ja nie jestem miłośnikiem takich miejsc, a zdjęcie musi być to będzie, ale robione w nocy.


Image

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaTa część imprezowa pod meczetem zaciekawiła mnie do tego stopnia, że postanowiłem ją odwiedzić wieczorem (choć istnieje ryzyko, że to był jedynie w moim mniemaniu wieczór).

Wygląda to tak (o ile można uznać, że z moich zdjęć coś wygląda).
Image
Image
Jak (jeśli) widać alkohole są. Ludzi też trochę, choć to akurat słabo widać.
Jednak, poza jednym zauważonym wyjątkiem piją kawę. Co więcej, poza kilkoma wyjątkami przy stolikach siedzą grupy tej samej płci, ze znaczącą przewagą mężczyzn. Nie jest ona jednak tak duża jak to obserwowałem w Albanii.


Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaTak sobie myślę, że w nocy ten sam widok jest ładniejszy. Image

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaNo dobrze, nie jest tak źle, zwłaszcza w jesiennej kolorystyce.
Image
I jeszcze kilka randomowych fotek z porannego spaceru.

Hammam (chyba)
Image

Odzież patriotyczna wersja monochromatyczna (ale czapka już prawilna)

Image

I nam nie podziękowali (może nie mieli za co, to hipoteza tylko)



Image

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaDziękują dziewiąte po prawej stronie.

A wracając do kwestii praktycznych, nie ma tu szczególnych problemów z porozumieniem. Znajomość angielskiego jest nienajgorsza, znacznie lepsza niż w Poradziecji. Pewnie niemiecki znają jeszcze lepiej. Poza tym znajomość jugosłowiańskiego wydaje się być powszechna, ale nie wykluczam, że ogranicza się do popularnych zwrotów. Ja próbowałem "josz jedno." Zawsze rozumieli.

A wracając do angielskiego, recepcjonista w hotelu zwracał się do mnie "bro" to pewnie taka ładna kalka językowa z albańskiego, a nie efekt słuchania amerykańskiego hip hopu.

Swoją drogą to oni mają tu taką zabawną muzykę połączenie tureckiej popsy z zachodnimi rapsami.@wtak dzięki za znalezienie Polski. Też mi ten KFOR chodził po głowie i jednak trochę się dziwiłem, że jej nie znalazłem. Źle szukałem.

A tymczasem kilka fotek z drogi. Trochę betonu (ciekawszego i mniej ciekawego) oraz barwy jesieni. Image Image Image Image

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaWracając do Prisztiny zdałem sobie sprawę skąd wzięło się to odczucie zagubienia, kiedy wjeżdżałem tam pierwszy raz. Jednak nie z powodu głodu. Jadąc od granicy zasnąłem i obudziłem się dopiero na peryferiach miasta. A widok jest po prostu straszny. Takiego nieładu przestrzennego jeszcze nie widziałem (ale przyznaję, nie byłem w Manili). Tu nie chodzi o to, że budynki są w złym stanie, zrujnowane. Wręcz przeciwnie, większość jest nowa, albo w trakcie budowy. Są ohydne, brzydkie, takie sobie lub całkiem zwyczajne. Oprócz tego trwa dużo prac budowlanych. Brak jakiegoś pomysłu na planowanie przestrzeni czyni ją przerażającą. Nic do siebie nie pasuje, budynki czy ich całe kompleksy wzajemnie do siebie nie pasują. Coś strasznego. Trudno to opisać, zdjęcia również tego nie oddadzą, zwłaszcza robione z autobusu, a na dodatek już nie w najgorzej wyglądającym miejscu.
Ale niech będzie, jakaś ilustracja musi się przecież pojawić. I zaznaczam, w mieście jest trochę lepiej, ten chaos jest przynajmniej ograniczany przez siatkę ulic. Na peryferiach tego nie ma. Image

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaNa obiad postanowiłem udać się do miasta, gdzie środki transportu publicznego wyglądają tak:

Image

Jednak przez most się nimi nie przejedzie. To należy zrobić na piechotę.

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaJakby ktoś był ciekawy po co się tam wybrałem. Spieszę z odpowiedzią
Image

Tfu, nie to zdjęcie. Chociaż mój telefon słabo sobie poradził zz wyzwaniem

Image

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaLizusy, cholera. Kto by ich podejrzewał? Image

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaMitrowicę było warto odwiedzić. Nie tylko, aby zobaczyć. Nie tylko dla pomnika, przejścia przez granicę, której nie ma a na której stoją Carabinieri.

Image

Był tam co prawda jeden w miarę ciekawy betonowy budynek

Image

jednak najbardziej podobał mi się, niestety nieczynny automat

Image

jak również sklep z kołyskami. Jeśli ktoś potrzebuje kołyski, to sklep mieści się przy głównej ulicy po drodze z dworca autobusowego do mostu.

Image

Po serbskiej stronie były też murale, których nie rozumiem, może kiedyś poszukam o co chodzi (domyślam się, ale mogę się źle domyślać).

Image Image

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaNa początek dnia winny jestem wyjaśnienie w sprawie wystawy o Korei. Nie wiem dlaczego uznałem, że akurat w Kosowie koreański reżim może występować w pozytywnym kontekście, nie kojarzyć się jednoznacznie z opresyjnym totalitaryzmem (w sumie to chyba pleonazm).

Wystawa ma tytuł "Strażnicy raju." Plakat, który wątpliwości co do jej wydźwięku chyba nie wzbudza (nie widziałem go wcześniej).

Co więcej, wystawa przyjechała z Gijokastry, miejsca urodzin Hodży.

A tutaj informacja na temat wystawy w języku bardziej zrozumiałym niż albański.

http://traavik.info/works/guardians-of-paradise

To już drugi raz, kiedy poczułem się głupio w trakcie tej wycieczki.

To wszystko musi być z powodu braku przedwyjazdowej fotki z wiaderkiem w Preludium.
Image

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaMój pobyt w najmłodszym państwie Europy powoli dobiega końca.
Chciałoby się więcej, więc pewnie tu wrócę. Skoro UIA odwołała mi majówkowe loty do Turcji, zwolnił mi się termin.

W związku z pobytem tutaj nasuwają się oczywiste porównania z Albanią. Jest podobnie, ale i inaczej, przy czym w Albanii byłem 11 lat temu, więc mogło się tam sporo zmienić.

Podobnie jak w Albanii wszechobecne są tu myjnie samochodowe, a liczba stacji benzynowych i ich marek jest znacznie większa niż w innych krajach. Podobnie wydaje się, że głównym zajęciem mieszkańców jest spędzanie całego dnia w kawiarniach przy espresso (0,5 EUR).

Sposób prowadzenia samochodów jest już jednak inny - tutaj nie bałbym się pożyczyć samochodu.

Nieład przestrzenny jest większy niż w Albanii, choć tutaj jest znacznie więcej budynków, które wyglądają na skończone.

Trudno ocenić z czego ten kraj żyje. Oficjalnie ok 20% PKB to transfery od rodzin pracujących zagranicą, kolejne 10% to pomoc zagraniczna.

Jednak ten kraj nie wygląda na drugi najbiedniejszy w Europie. Wygląda jakby przeżywał prawdziwy i szalony boom budowlany.

Szczególnie dziwnie wyglądają nowiutkie stacje benzynowe zazwyczaj z nowymi hotelami, które wydają się być zupełnie puste. Podobnie jest z dużymi, zaprojektowanymi na bogato restauracjami.

Różnica w wyglądzie części serbskiej i albańskiej w Mitrowicy jest olbrzymia. Zdecydowanie na korzyść tej drugiej.

Skrajną biedę widać rzadko, ale jak już się ją zobaczy, wygląda przerażająco. Ten obrazek poniżej przypomina mi bezpańskiego pieska, których trochę jest na ulicy. Jednak na tym zdjeciu to nie występuje szczeniaczek.

Image

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaChociaż w sumie to nie wiem czy dzieci w podobnym wieku w Skopje zmuszane do grania na bębnach na moście nie mają gorzej?

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaJak już wspominałem duży udział w gospodarce Kosowa ma pomóc zagraniczna. Wydaje się jednak, że wśród instytucji jej udzielających UE jest najmniej poważana. Jest pomnik Billa Clintona (obok też sklep z płaszczami Hillary, ale to już marketing niepaństwowy), są pomniki NATO. Jeśli chodzi o UE odnotowałem tyle:

Image

Image

Nie wiem czego dotyczy niezadowolenie, ale nie da się ukryć, że UE, oprócz tego, że nie jest najlepiej funkcjonującym tworem (ach te narodowe egoizmy) ma słaby marketing.

Jeśli chodzi o USA czy NATO, krytyki na ścianach nie widziałem. No może oprócz tego, że amerykańscy superbohaterowie wyraźnie nie przyjęli się w Kosowie

c.d.n za chwilę, bo mi tapatalk powiedział, że więcej ze mną nie współpracuje.

Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu TapatalkaJednak nie tak za chwilę - bez tapataltaka jest jednak ciężko.

Dodam tylko, że na zakończenie koniec będzie ilustracja do zdania o superbohaterach oraz zdjęcia dokumentujące macedońsko - kosowskią rywalizację o superzakonnicę.Relacja jest haotyczna, bo po pierwsze to nie relacja, po drugie Kosowo jest haotyczne.

Poniżej zdjęcia (nie wiem w jakiej kolejności się wgraną)
Porzuceni superbohaterowie. Wiszą co prawda na głównym deptaku Prisztiny, jednak ich wygląd jest dość żałosny.

Św Teresa z Kalkuty - Albanka ze Skopje, ale wtedy to była Prowincja Kosowska. W Prisztinie ma swoją ulicę, będącą głównym deptakiem miasta i pomnik.

W Skopje ulice w centrum zarezerwowane są dla Wielkiej historii Macedonii, nie ma ulicy, ale ma pomnik i wyjątkowo odrażający dom z krzyżem. W pojedynku chyba Kosowo wygrywa.

Ale w kwestii czyja jest Matką Teresa z Kalkuty przytoczę wypowiedź mojego kolegi Austriaka. Stwierdził, że spory czy Lwów był polski czy ukraiński są bezsensowne, przecież oczywiste, że był austriacki.

Na kolejnym zdjęciu instalacja o Kosowie - to już co prawda nie noworodek, ma w końcu 11 lat.

Dodaj Komentarz

Komentarze (16)

sudoku 6 listopada 2019 22:34 Odpowiedz
No to czekam na ciąg dalszy z niecierpliwością.Miałem w tym roku trafić do Kosowa, nawet bilety już były, ale Wizzair zmienił rozkład w taki sposób, że cały wyjazd mi się posypał i ostatecznie wylądowałem w sąsiedniej Macedonii.
eskie 7 listopada 2019 06:29 Odpowiedz
Gwoli formalności - też nie uznaję tego bandyckiego tworu jakim jest Kosowo.
pabien 7 listopada 2019 08:33 Odpowiedz
Dziś nie obudził mnie dźwięk budowy, tylko dziecko mówiące "wstawaj - czas do szkoły" była to g. 6:50.Nie miałem czasu na rozważania jak zacząć dzień. Wczesna pobudka miała jednak wielką zaletę. Do g. 8:25 udało mi się wykonać całą pracę zaplanowaną do końca tygodnia, co oznacza, że nie muszę brać ze sobą laptopa.Wróć, to inna relacja ;)Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu Tapatalka
stasiek-t 7 listopada 2019 10:23 Odpowiedz
@pabien niektórych autorów można rozpoznać po paru pierwszych zdaniach, jesteś lepszy, bo u Ciebie wystarczy tytuł ;)
pabien 7 listopada 2019 13:15 Odpowiedz
Na razie sprawy nie toczą się w pełni zgodnie z planem. W Preludium nie ma już wiaderka. Nie ma wiaderka, to i nie ma zdjęcia z nim na początek podróży. Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu Tapatalka
orchidea04 7 listopada 2019 13:33 Odpowiedz
@pabien może powinieneś zapytać, powiedz, że chcesz wiaderko :mrgreen:
pabien 7 listopada 2019 17:36 Odpowiedz
Po prostu Pius IX nie wnikał w szczegóły.Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu Tapatalka
pabien 7 listopada 2019 17:57 Odpowiedz
Cebulactwo (i nieuwaga) nie popłacają. Bojący się latania Albańczyk z Tetowa, mój sąsiad w czasie lotu, proponował mi zrzucić się na taksówkę (za 20 EUR), ja oczywiście odmówiłem, bo wydawało mi się, że mam autobus za 3 EUR o 17:10. Niestety to był rozkład środowy. W czwartek jest o 18:30, wiec muszę cierpieć i czekać.Cóż, poczytam o niepokalanym poczęciu, albo o narkotykach.Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu Tapatalka
wtak 9 listopada 2019 10:20 Odpowiedz
Austriakom i Lichtensteinowi dziękują pięknie , a Niemcom nie ;)
pabien 9 listopada 2019 10:40 Odpowiedz
Dziękują dziewiąte po prawej stronie.A wracając do kwestii praktycznych, nie ma tu szczególnych problemów z porozumieniem. Znajomość angielskiego jest nienajgorsza, znacznie lepsza niż w Poradziecji. Pewnie niemiecki znają jeszcze lepiej. Poza tym znajomość jugosłowiańskiego wydaje się być powszechna, ale nie wykluczam, że ogranicza się do popularnych zwrotów. Ja próbowałem "josz jedno." Zawsze rozumieli.Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu Tapatalka
wtak 9 listopada 2019 11:08 Odpowiedz
pabien napisał:Dziękują dziewiąte po prawej stronie..Ale nie "pięknie" :D A przy okazji znalazłem "Dziękuję Polonia" (pod Austriakami). Może mieli za co (PJW KFOR)?
pabien 10 listopada 2019 15:52 Odpowiedz
Chociaż w sumie to nie wiem czy dzieci w podobnym wieku w Skopje zmuszane do grania na bębnach na moście nie mają gorzej?Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu Tapatalka
pabien 11 listopada 2019 09:34 Odpowiedz
Jednak nie tak za chwilę. Na koniec będzie ilustracja o superbohaterach oraz ilustracjemacedońsko - kosowskiej rywalizacji o superzakonnicę.Wysłane z mojego Mi A3 przy użyciu Tapatalka
e-prezes 11 listopada 2019 12:38 Odpowiedz
Ta, w przeciwieństwie do innych Twoich relacji jest mocno chaotyczna i grypsiarska, ale jakoś sobie poradziłem z niektórymi łamigłówkami słownymi. Ja akurat byłem tam sam, ale jak byli moi znajomi parą (mieszaną) to narazili się na ostracyzm ze strony lokalsów przy odwiedzaniu lokali gastro. W sumie nic odkrywczego. Mnie jednak życie nocne Prisztiny bardzo się podobało. Samo miasto nudne, jak widzę niewiele się zmieniło.
wtak 18 listopada 2019 10:36 Odpowiedz
pabien napisał:...Okazało się, że zostałem w perfidny sposób oszukany w Preludium. Powiedziano mi, że wiaderka już nie ma, a ja uwierzyłem i poszedłem do Bolero.Wiaderko jednak jest i ma się dobrze.Chciałem Ci zrobić zdjęcie wiaderka, ale... go naprawdę nie ma. O tempora, o mores.
pabien 18 listopada 2019 10:40 Odpowiedz
Tak, wiem. Całkiem zniknęło. Ale może jeszcze się pojawi. Liczę na nie 13 grudniaWysłane z mojego Mi A3 przy użyciu Tapatalka