0
Tom Stedd 1 grudnia 2019 06:46
50.jpg



51.jpg



52.jpg



53.jpg



54.jpg


Kilkaset metrów od Forum Marinum znajduje się zamek. Dziwna budowla, składająca się jakby z dwóch odrębnych części, ale mająca przebogatą historię. Wejście kosztowało 12 euro – odpuściliśmy, więc pozostały jedynie zdjęcia poglądowe.

55.jpg



56.jpg



57.jpg



58.jpg



59.jpg


W internecie przeczytaliśmy o potencjalnie fajnym miejscu – byłym więzieniu. Jako że jest ono na wzgórzu (w Turku wzgórz jest podobno siedem), to można albo podejść, albo podjechać małym fenikularem. Oczywiście bezpłatnie. Co ciekawe, w wagoniku nie było osoby z obsługi, a wagonik jechał sam.

60.jpg



61.jpg


Na górze znajdujemy się już w Kakoli. Dawne więzienie stało się loftami, dobudowano dodatkowo kilka nowych budynków i tak to oto zakończył swoją działalność ten zacny przybytek, goszczący najwybitniejszych fińskich przestępców. W okresie letnim organizowane są wycieczki po terenie nawiązujące do historii więzienia. Niestety: jesień = zamknięcie trasy.

62.jpg



63.jpg



64.jpg



65.jpg



66.jpg


Jesienne klimaty nie służą również Handicrafts Museum. To najstarsza, drewniana część Turku, która przetrwała wielki pożar w trzeciej dekadzie XIX wieku. Niestety można jedynie z zewnątrz zobaczyć kilka budynków. Zwiedzanie zakazane, szlaban i pan ze sklepiku z pamiątkami zakazują wejścia.

67.jpg



68.jpg



69.jpg



70.jpg


Po przejściu parku znajdujemy się obok obserwatorium. Nie wiem, czy działa, czy nie działa, ale budynek jest widoczny z daleka z wielu miejsc w Turku. Tuż obok widać pozostałości jakichś fortyfikacji.

71.jpg



72.jpg


Na górę udaliśmy się po części dlatego, że podobno z tego miejsca miał roztaczać się piękny widok na Turku. Hmmm, osoby tak twierdzące chyba dawno nie były u okulisty. Ten widok przedstawiał się następująco.

73.jpg



74.jpg



75.jpg



76.jpg


Maszerujemy więc dalej. Idąc wzdłuż rzeki widać było na wzgórzu wiatrak. Niedużo trzeba było, żebyśmy zaczęli go szukać. Nastąpiło mocne zdziwienie po dojściu na miejsce. Otóż teren nie był ogrodzony, nie był pilnowany, a obok widać było amfiteatr. Pełne zaufanie do ludzi.
Czytając opis amfiteatru, zwanego teatrem letnim, ciężko uwierzyć, że na przestrzeni lat odbyło się tutaj mnóstwo imprez z gwiazdami fińskimi i światowymi, a koncerty obejrzało łącznie 1,6 mln ludzi. Amfiteatr nadal działa. Spore zdziwienie. A wyglądał na opuszczone, zapomniane miejsce.

77.jpg



78.jpg



79.jpg


Tuż obok znajduje się spory teren sportowo-rekreacyjny z dużym stadionem lekkoatletycznym. Teren wprawdzie był nieznacznie ogrodzony, ale nie było widać żadnej ochrony. Nie muszę dodawać, że na terenie nie było żadnych zniszczeń, wszystko było w jak najlepszym porządku. I mega czysto, ale to już fińska tradycja.

80.jpg



81.jpg



82.jpg


Ciekawym akcentem w Turku jest komin zlokalizowany na terenie prawdopodobnie elektrowni. Otóż naniesiono na nim ciąg Fibonacciego. Nie, nie wiedziałem wcześniej, co to jest, a jako antytalent matematyczny nie połapałem się w zależności tych cyfr i liczb. Bardziej zainteresowanych odsyłam do internetu po dalsze wyjaśnienia, a sprytnym deszyfrantom gratuluję dostrzeżenia zależności.

83.jpg


Nie jesteśmy miłośnikami sztuki, szczególnie współczesnej, więc bez żalu ominęliśmy Aboa Vetus & Ars Nova, Turku Art Museum, Waino Aaltonen Museum i różne małe galerie. Troszkę za to żałowaliśmy, że w poniedziałek było nieczynne Muzeum Biologiczne, gdzie można obejrzeć dioramy z wypchanymi zwierzętami i specjalną część z ekspozycją medyczną.
Było muzealnie i zabytkowo, więc pora na część komercyjną. W Turku znajduje się podobno odpowiednik warszawskiej hali Koszyki, czyli drogo i na wyższym poziomie. Niestety, ilekroć podchodziliśmy pod poniższą halę targową, to była ona zamknięta.

84.jpg


Centralny plac miasta był do niedawna miejscem spacerów i handlu. Obecnie jest miejscem wielkiej budowy i jak można się domyśleć, nie powstanie tam park, a raczej galeria lub biurowce. Zaawansowanie prac nie jest za wielkie, ale rozmach budowli będzie na pewno duży.

85.jpg


Po lewej stronie na powyższym zdjęciu widać fragment dużej galerii handlowej zwanej Hansa. Cóż, jej projektanta powinni wsadzić do więzienia za stworzenie czegoś, co się fizjologom nie śniło. Takiego bezsensownego ułożenia sklepów na piętrach, półpiętrach i w korytarzach to jeszcze nie widziałem. Istny labirynt, nie do ogarnięcia. Co ciekawe, spytałem sprzątacza o pewien sklep i ten mi powiedział, że nie wie, gdzie on jest, bo nie był jeszcze w tamtej części galerii. Dziwne trochę.

Dochodzę do końca opowieści o Turku, ale został jeszcze fragment o nietypowościach, ciekawostkach, zaskoczeniach i zdziwieniach, a było ich dość sporo po ostatnich mocno standardowych wyjazdach do Liverpoolu i na Litwę.
Zaczynam od takiego poniższego ustrojstwa. Widzieliśmy mnóstwo podobnych rur na ulicach, przy domach, przy skrzyżowaniach, ale nie udało nam się domyśleć, do czego mogą służyć. Nie były otwieralne, obracalne, czy w jakikolwiek sposób oznaczone. Rozwiązanie na pewno będzie banalne.

86.jpg


Fatalna wiadomość dla miłośników czegoś mocniejszego do picia. Wchodzimy do Lidla, szukamy wina – brak. Wchodzimy do innego supermarketu – brak. Wchodzimy do kolejnego – brak. O co chodzi? Otóż okazuje się, że w sklepach może być tylko piwo i to nie najmocniejsze (ewentualnie jakieś lokalne sikacze cydropodobne). Monopol na handel winami, wódkami i innymi trunkami procentowymi ma państwo posiadające swoją własną sieć o nazwie „Alko”. A tych sklepów nie jest za wiele, trzeba się nachodzić.
W jednym z supermarketów spytaliśmy sprzedawcę, czy mocny alkohol jest może dostępny na stacjach paliw (nie byliśmy, nie wiedzieliśmy). Odpowiedział, że nie jest, a jego mina była taka, jakby was ktoś pytał, czy gorzałkę można nabyć w Polsce np. u szewca.
Oczywiście można kupić procenty w lokalach, ale jak wiadomo, w takich miejscach ruina finansowa jest nieunikniona. A jak prezentują się ceny supermarketowe? Najtańsze półlitrowe piwo w sklepie udało mi się znaleźć za 2,12 euro, a cena standardowa waha się w granicach 3-4 euro. W „Alko” niestety nie byłem, bo mimo otwarcia do godz. 18.00 było już zamknięte mocno przed godziną 17.
Skoro mowa o butelkach i puszkach, to trzeba poinformować was o zwrotnej kaucji za plastikowe butelki i metalowe puszki. Podobnie jak np. na Litwie, w cenie każdego napoju, czy piwa wliczona jest opłata za opakowanie, np. 15 centów za małą butelkę, 20 centów za puszkę, czy 40 centów za dużą butelkę PET. Przy tych stawkach dwa razy myśli się, czy wywalić opakowanie, czy zanieść je do maszyny w sklepie. Takie ustrojstwo stało sobie w Lidlu i cieszyło się dużym zainteresowaniem. A jak to działa? Wrzucamy butelki, w zamian dostajemy wydruk z kwotą, którą można odzyskać w kasie sklepowej lub wydać na zakupy. Przy tanim napoju za 89 centów zwrot 40 centów za butelkę pozwala sporo zaoszczędzić.

87.jpg


Pozostańmy przy większych sklepach. Praktycznie w każdym z nich znajdują się automaty hazardowe. Można je spotkać także w odpowiednikach naszych kiosków, czy w kolekturach lokalnego totolotka. W Polsce trwa walka z hazardem (prywatnym) na całego, a w Finlandii traktowane to jest bardziej na zasadzie zabawy. Widzieliśmy kilkukrotnie, że po odejściu od kasy starsze osoby podchodziły do maszyn, wrzucały resztę z zakupów i szybko wychodziły nie znajdując szczęścia. Bez nałogu, bez wielkich stawek. Rozwiązanie wg mnie optymalne. Nieskromnie mówiąc, nam udało się wygrać 10 euro inwestując bodajże 2 euro.
Na ulicach widać było sporo osób noszących odblaski i to w dzień. Niektóre to zwykłe opaski samozaciskowe opasujące nadgarstki, ale widać było różne kształtne odblaski przywieszone jak bombki na pętelce np. na dwóch rękawach, z przodu na kurtce i dodatkowo jeszcze z tyłu na kapturze. Odblaski w dzień w dużym mieście? Może to ma ozdabiać właściciela?
W Finlandii obowiązują dwa języki urzędowe – fiński i szwedzki. Nie dziwią dwujęzyczne oznaczenia ulic, czy innych miejsc publicznych, ale trzeba zachować ostrożność przy np. wyświetlaczach w niektórych autobusach. Patrzymy i widzimy jakąś nazwę i myślimy, że to nie nasz cel. A po kilku sekundach nazwa zmienia się na zupełnie inną i już widzimy nasz cel. Jedno miejsce, dwie niepodobne do siebie nazwy po fińsku i po szwedzku mogą wkurzyć.

88.jpg


W Turku chyba każdy w wieku poniżej 60 lat mówi po angielsku i to w sposób prawie że perfekcyjny. Nauka języków odbywa się od najmłodszych lat. Nie dziwią panie w wieku średnim w muzeach wyrażające się pięknym językiem.
Ceny paliw w Turku są zabójcze? Niekoniecznie, da się wytrzymać. Nas to nie dotyczyło, bo poruszaliśmy się wszędzie pieszo. Wszak Turku to nieduże turystycznie miasto.

89.jpg


Czystość to coś, co wyróżnia Turku. Miasto nie jest pomazane graffiti, brakuje śmieci, spalin, smogu. Na zewnątrz powietrze jest bardzo dobre, aż chce się na nim przebywać. Jakość musi być prawie że idealna. Specjalnie rozglądałem się za śmietnikiem z syfem znanym z polskich osiedli, ale nie natrafiłem na takie coś. Zdecydowana większość kontenerów wyglądała tak. Nierealne, prawda?

90.jpg


Tam, gdzie nie ma słupów ulicznych, montaż lamp nad drogami jest ciekawy.

91.jpg


Przy wielu miejscach widzieliśmy takie niestandardowe formy wycieraczek, chociaż słowo wycieraczka zupełnie nie pasuje do tego wynalazku.

92.jpg


Widziałem już łańcuchy, widziałem kłódki, widziałem inne formy zabezpieczeń roweru, ale naprawdę nie mogę uzmysłowić sobie zastosowania poniższego ustrojstwa do przymocowania bicykla.

93.jpg


Żeby nie było tak słodko, to warto wspomnieć o zamachu dokonanym w 2017 roku przez emigranta. Młody chłopak nożem zabił dwie osoby i osiem ranił. Oczywiście bez żadnego uzasadnienia. Obecnie w Turku liczba emigrantów jest bardzo duża, ale uczciwie trzeba przyznać, że nie czuliśmy żadnego zagrożenia z ich strony. Turku dołączył do smutnej listy miejsc, w których byliśmy, a gdzie miały miejsca zdarzenia terrorystyczne (Nicea, Manchester, Tel Aviv…).
Nie będę pisać o tym, że niedaleko od Turku jest wioska zapomnianych już chyba Muminków, bo tą informację można łatwo znaleźć w sieci. Jeśli miasto zrobi się dla was za ciasne, to pani z informacji turystycznej na pewno wskaże wam jedną z wielu okolicznych wysp, na które można dotrzeć komunikacją zbiorową.

Na sam koniec jeszcze kilka luźnych zdjęć z Turku.

94.jpg



95.jpg



96.jpg



97.jpg



98.jpg



99.jpg




Dodaj Komentarz