Witajcie! Od dłuższego czasu planowaliśmy z ekipą wypad do Libanu. Muszę powiedzieć, że rok temu byłem bardzo sceptyczny do wyjazdu w ten rejon świata, jednak z czasem, kiedy zagłębiłem się w temat co raz bardziej czekałem na dobrą ofertę wylotu do tego kraju. I udało się! Kalendarz adwentowy LOT pokazał to na co czekaliśmy ze znajomymi cały miesiąc. BEJRUT. Szybkie ogarniecie terminów, które niestety nie pasowały całej ekipie wyjazdowej, więc postanowiliśmy się podzielić i tak z kolegą ruszyliśmy na podbój Libanu
:)
1 dzień Późny wylot z Warszawy sprawiał, że nie potrzebujemy na to dnia wolnego co jest niewątpliwie zaletą
:) Na gate oczywiście standardowe pytanie czy byliśmy w w kraju, który wszyscy lubią, a my oczywiście nie byliśmy i już możemy wsiadać w samolot do Bejrutu
:) Nocny lot obłożony w około 80%, ale udało się znaleźć jeszcze jedną wolną dwójkę, aby spróbować się przespać. Wcześniej jednak jeszcze dobra kolacja w wykonaniu naszego Narodowego przewoźnika i można iść spać
:)
Po wylądowaniu udajemy się szybko do kontroli paszportowej i tu pierwsza miła niespodzianka o której słyszeliśmy. Pani celnik zaciął się komputer przez co chwilę musieliśmy poczekać na zeskanowanie odcisków palców. Cały czas miła sympatyczna rozmowa, żarty itp mimo wczesnej pory
:) Kompletnie inaczej niż w kraju w którym nigdy nie byliśmy
:lol: Jesteśmy w Libanie!
Czas na chwilę snu w hotelu i wycieczkę do Baalbek!-- 20 Mar 2020 17:24 --
Ehhh niestety sprawy związane z koronawirusem i zawirowaniami przez to w pracy sprawiły, że nie mogłem dokończyć relacji normalnie jednak już nadrabiam
:)
Dzień 2 Sen jest dla słabych więc po 3 godzinach wstajemy i ruszamy z naszego przyjemnego taniego WH Hotel na Hamre, aby wymienić walutę (2400 LL za 1 USD) i ruszyć w naszą pierwszą górską przygodę. na ten dzień zaplanowany był wyjazd do Baalbek i tak naprawdę nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Każdy kilometr dojazdu do tego miejsca sprawiał oglądanie się na lewo i prawo. Kraj zaskakuje swoją otwartością i wspaniałymi górskimi widokami. Kompletnie tego sie tu nie spodziewałem
:)
Im bliżej do naszego celu tym więcej czołgów, wojska, plakatów Hezbollahu czy też wielkich bilbordów z zabitym Gen. Solejmanim
:) Dokładając do tego zwiększoną liczbę czołgów można było poczuć inny świat
:) Co warto podkreślić cały czas czuliśmy się w pełni bezpiecznie, ludzie się uśmiechali i byli dla nas bardzo mili
:) Nawet proponując koszulkę Hezbollahu
:lol:
Dojechaliśmy w końcu do naszego pierwszego celu
:) Baalbek! Wszystko byłoby pięknie gdyby nie ta pogoda. Kiedy podjechaliśmy na parking od razu przemiły Pan zaproponował nam gadżety tej organizacji. My jednak grzecznie podziękowaliśmy i udaliśmy się w kierunku wejścia. Niestety z deszczu zrobiła się niezła ulewa i postanowiliśmy ją przeczekać przy małym piwku i kawie w kawiarence niedaleko wejścia. Mają tam też dużo pamiątek w bardzo rozsądnych cenach
:)
Kiedy deszcz przestał w końcu padać ruszyliśmy zwiedzać ruiny. Są one WSPANIAŁE. Co prawda jedyne które widziałem do tej pory to Akropol jednak Baalbek przebija wszystko zdecydowanie. Te szczegóły widoczne na każdym kroku sprawiały, że można było spokojnie uczyć się historii o której wcześniej słyszało się niewiele
:) Dodatkowo istotną różnicą było to, że w Baalbek oprócz Nas było jeszcze tylko dwóch turystów co w stolicy Grecji jak wiadomo jest nierealne
:P Można spokojnie w ciszy i spokoju chodzić między tymi fantastycznymi ruinami.
Po zwiedzaniu czas na chwilę na mieście
:) Trochę przeciskaliśmy się wśród stojących w korku samochodów, ale w końcu udało nam się trafić do sklepu mięsnego
:)
Szybkie przejście przez Suk i trzeba się zbierać w drogę
:) Czas naglił, a do zobaczenia jeszcze kilka spraw
:)
CDN
:)Ciąg Dalszy Relacji
:)
Droga z Baalbek do Baszari była nieprzejezdna. Powód? Ogromne ilości śniegu w górach
:) Zadaliśmy więc pytanie Panu w kebabie i ten polecił nam rezerwat Cedrów w Barouk. Więc wsiadamy w samochód droga na nawigacji ustawiona i się zaczęło
:) Tak jak mówiłem Maps.Me prowadzi najkrótszą trasą więc jechaliśmy fantastycznymi drogami czasem trafiając do fantastycznych wiosek
:) Na naszej drodze byliśmy w Ain Dara, Brih, ale najciekawsze sytuacje spotkały nas tuż przed Fouaret Jaafar. Najpierw jazda górską drogą gdzie co chwile było osuwisko kamieni, a później już w samej wiosce na wjezdzie gtupa ludzi szarpiąca się z policją sytuacja napięta, ale nas grzecznie przepuścili przerywając swoją sprzeczkę i nam jeszcze pomachali
:P W samej wiosce piękny kościół jeden z najpiękniejszych jakie widziałem w Libanie i chyba w swoim życiu
:) Nie wiem czy bardziej zadziałało tu piękny krajobraz czy ciągle trwająca pierwsza fascynacja tym niesamowitym krajem!
:)
W końcu dojechaliśmy do Maaser Beit Ed Dine skąd już kawałek do Barouk. Niestety jest to rezerwat wysoko położony i znajdował się w chmurach...., a na dodatek był tuż przed zamknięciem więc nie wpuścili nas do niego
:( Zdecydowaliśmy więc zjechać na dół i zaliczyć Sydon. Też byliśmy już co raz bardziej głodni więc szukaliśmy też miejsca gdzie można by dobrze zjeść
:) Nie chodziło też już o zwiedzanie jakieś większe, ale lekką przechadzkę, a zwiedzanie zaplanowaliśmy na kolejne dni
:)
Postanowiliśmy zatrzymać się w restauracji Zawrat naprzeciw Zamku i był to strzał w dziesiątkę. Pyszny obiad w cenie 7 USD
:) Kuchnia Libańska w najlepszej postaci
:)
Czas przejść się jeszcze szybko po mieście i wrócić do Bejrutu. Po nocnym locie i małej ilości snu organizm domagał już się odpoczynku szczególnie, że przed nami był kolejny ciężki dzień
:) Postanowiliśmy przejść się kawałek po promenadzie, ale najpierw stop koło Holiday Inn, który zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Wiedząc, że to nie jest fikcja, a fakty człowiek ma wiele różnych myśli. Bardzo mocny punkt zwiedzania. Na promenadzie dochodzimy do latarni morskiej i kierujemy się do hotelu.
To koniec pierwszego fantastycznego dnia w Libanie. Wiedząc, że pozostały jeszcze dwa kolejne dni zwiedzania człowiek kładł się z uśmiechem na ustach
:)
CDN
:)
Marco Manno napisał:
Mozesz nam zdradzic, jak dlugo tam byles?
:)
3 dni na miejscu
:)
cccc napisał:
@spejson911 fascynujacy kraj i fajne fotki i od razu sie teskni, a jak dlugo wertowali Wam paszporty przy wjezdzie, jesli byly pelne pieczatek, bo u mnie dlugo trwalo?
:D
Powiem Tobie, że staliśmy chwilę przy stanowisku, ale było to związane z awarią komputera
:) Miła Pani z nami żartowała cały czas. Mam trochę pieczątek w paszporcie dużo ze Stambułu, ale zero nerwów tylko uśmiech, żarty i życzenia miłego pobytu w Libanie
:)Dzień 3 Po intensywnym dniu budzik zadzwonił zdecydowanie za szybko
:lol: Jednak plany jakie mieliśmy na ten dzień były bardzo rozbudowane i nie było czasu do stracenia
:) Odpuściliśmy śniadanie w hotelu, które kosztowało 5 USD, a było dramatyczne celem zjedzenia czegoś na mieście
:) Pierwszy cel podróży to kolejka Teleferique du Liban. Po drodze minęliśmy wielki pomnik Notre Dame du Liban. Niestety kiedy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że kolejka jest nieczynna od poniedziałku do środy
:( był poniedziałek.....
Jadąc więc dalej Sea Road pod Casino du Liban docieramy do naszego pierwszego celu: Byblos
@spejson911 fascynujacy kraj i fajne fotki i od razu sie teskni, a jak dlugo wertowali Wam paszporty przy wjezdzie, jesli byly pelne pieczatek, bo u mnie dlugo trwalo?
:D
Biję brawo, bo ta relacja bardzo wiele wniesie w przygotowanie mojego własnego planu. Kupiłem bilety do Bejrutu na koniec września w ramach naszej szalonej środy licząc, że do tego czasu sytuacja będzie już stabilna. Będzie to w sumie 8 dni na miejscu (mimo wszystko dodając dzień na odespanie nocnego, lotowskiego rejsu). Plany miałem robić dopiero we wrześniu, ale relacja z pierwszej ręki będzie idealną inspiracją aniżeli te z TripAdvisor'ów.PS - pytanie do wszystkich - korzystacie z jakichś sprawdzonych serwisów planując swoje eskapady? Ja kiedyś korzystałem tylko z Googla, teraz opieram się jedynie na https://theculturetrip.com - świetni są!
jerzy5 napisał:Fajne fotki i praktyczne informacje, bardzo przydatne przed majowym wylotem, jak się da, ale szanse marneja mam kupione na czerwiec, tez moja niewiadoma. Co do relacji, czytam.
:)Mozesz nam zdradzic, jak dlugo tam byles?
:)
@spejson911Ja byłem na jednodniówce w Libanie w połowie Lutego tego roku i przy Gate spotkałem 2 osoby z tego forum
:D To co dostałeś to był ten ''Kisz''? Bo do wyboru był ''Kisz'' i ''Kurczak'' który był zwykłym kotletem panierowanym z kurczaka
;) Jak dojechałeś do Baalbek i jak cenowo? Wynajęte auto czy jakiś transport miejski? Miałeś kupioną kartę SIM do internetu? Ile zapłaciłeś i ile GB transferu?
:)
Jak tylko będziesz miał możliwość jedź odrazu
:) Taka mała uwaga jedna rzecz jedynie która można by zmienić w takim pobycie jak nasz to jakieś noclegi poza Bejrutem aby zaoszczędzić trochę czasu na dojazdy ponieważ szczególnie rano wyjechać z Bejrutu jest koszmarnie ciężko przez korki
:(
Od dłuższego czasu planowaliśmy z ekipą wypad do Libanu. Muszę powiedzieć, że rok temu byłem bardzo sceptyczny do wyjazdu w ten rejon świata, jednak z czasem, kiedy zagłębiłem się w temat co raz bardziej czekałem na dobrą ofertę wylotu do tego kraju. I udało się! Kalendarz adwentowy LOT pokazał to na co czekaliśmy ze znajomymi cały miesiąc. BEJRUT. Szybkie ogarniecie terminów, które niestety nie pasowały całej ekipie wyjazdowej, więc postanowiliśmy się podzielić i tak z kolegą ruszyliśmy na podbój Libanu :)
1 dzień
Późny wylot z Warszawy sprawiał, że nie potrzebujemy na to dnia wolnego co jest niewątpliwie zaletą :) Na gate oczywiście standardowe pytanie czy byliśmy w w kraju, który wszyscy lubią, a my oczywiście nie byliśmy i już możemy wsiadać w samolot do Bejrutu :) Nocny lot obłożony w około 80%, ale udało się znaleźć jeszcze jedną wolną dwójkę, aby spróbować się przespać. Wcześniej jednak jeszcze dobra kolacja w wykonaniu naszego Narodowego przewoźnika i można iść spać :)
Po wylądowaniu udajemy się szybko do kontroli paszportowej i tu pierwsza miła niespodzianka o której słyszeliśmy. Pani celnik zaciął się komputer przez co chwilę musieliśmy poczekać na zeskanowanie odcisków palców. Cały czas miła sympatyczna rozmowa, żarty itp mimo wczesnej pory :) Kompletnie inaczej niż w kraju w którym nigdy nie byliśmy :lol:
Jesteśmy w Libanie!
Czas na chwilę snu w hotelu i wycieczkę do Baalbek!-- 20 Mar 2020 17:24 --
Ehhh niestety sprawy związane z koronawirusem i zawirowaniami przez to w pracy sprawiły, że nie mogłem dokończyć relacji normalnie jednak już nadrabiam :)
Dzień 2
Sen jest dla słabych więc po 3 godzinach wstajemy i ruszamy z naszego przyjemnego taniego WH Hotel na Hamre, aby wymienić walutę (2400 LL za 1 USD) i ruszyć w naszą pierwszą górską przygodę. na ten dzień zaplanowany był wyjazd do Baalbek i tak naprawdę nie wiedzieliśmy czego się spodziewać. Każdy kilometr dojazdu do tego miejsca sprawiał oglądanie się na lewo i prawo. Kraj zaskakuje swoją otwartością i wspaniałymi górskimi widokami. Kompletnie tego sie tu nie spodziewałem :)
Im bliżej do naszego celu tym więcej czołgów, wojska, plakatów Hezbollahu czy też wielkich bilbordów z zabitym Gen. Solejmanim :) Dokładając do tego zwiększoną liczbę czołgów można było poczuć inny świat :) Co warto podkreślić cały czas czuliśmy się w pełni bezpiecznie, ludzie się uśmiechali i byli dla nas bardzo mili :) Nawet proponując koszulkę Hezbollahu :lol:
Dojechaliśmy w końcu do naszego pierwszego celu :) Baalbek! Wszystko byłoby pięknie gdyby nie ta pogoda. Kiedy podjechaliśmy na parking od razu przemiły Pan zaproponował nam gadżety tej organizacji. My jednak grzecznie podziękowaliśmy i udaliśmy się w kierunku wejścia. Niestety z deszczu zrobiła się niezła ulewa i postanowiliśmy ją przeczekać przy małym piwku i kawie w kawiarence niedaleko wejścia. Mają tam też dużo pamiątek w bardzo rozsądnych cenach :)
Kiedy deszcz przestał w końcu padać ruszyliśmy zwiedzać ruiny. Są one WSPANIAŁE. Co prawda jedyne które widziałem do tej pory to Akropol jednak Baalbek przebija wszystko zdecydowanie. Te szczegóły widoczne na każdym kroku sprawiały, że można było spokojnie uczyć się historii o której wcześniej słyszało się niewiele :) Dodatkowo istotną różnicą było to, że w Baalbek oprócz Nas było jeszcze tylko dwóch turystów co w stolicy Grecji jak wiadomo jest nierealne :P Można spokojnie w ciszy i spokoju chodzić między tymi fantastycznymi ruinami.
Po zwiedzaniu czas na chwilę na mieście :) Trochę przeciskaliśmy się wśród stojących w korku samochodów, ale w końcu udało nam się trafić do sklepu mięsnego :)
Szybkie przejście przez Suk i trzeba się zbierać w drogę :) Czas naglił, a do zobaczenia jeszcze kilka spraw :)
CDN :)Ciąg Dalszy Relacji :)
Droga z Baalbek do Baszari była nieprzejezdna. Powód? Ogromne ilości śniegu w górach :) Zadaliśmy więc pytanie Panu w kebabie i ten polecił nam rezerwat Cedrów w Barouk. Więc wsiadamy w samochód droga na nawigacji ustawiona i się zaczęło :) Tak jak mówiłem Maps.Me prowadzi najkrótszą trasą więc jechaliśmy fantastycznymi drogami czasem trafiając do fantastycznych wiosek :) Na naszej drodze byliśmy w Ain Dara, Brih, ale najciekawsze sytuacje spotkały nas tuż przed Fouaret Jaafar. Najpierw jazda górską drogą gdzie co chwile było osuwisko kamieni, a później już w samej wiosce na wjezdzie gtupa ludzi szarpiąca się z policją sytuacja napięta, ale nas grzecznie przepuścili przerywając swoją sprzeczkę i nam jeszcze pomachali :P W samej wiosce piękny kościół jeden z najpiękniejszych jakie widziałem w Libanie i chyba w swoim życiu :) Nie wiem czy bardziej zadziałało tu piękny krajobraz czy ciągle trwająca pierwsza fascynacja tym niesamowitym krajem! :)
W końcu dojechaliśmy do Maaser Beit Ed Dine skąd już kawałek do Barouk. Niestety jest to rezerwat wysoko położony i znajdował się w chmurach...., a na dodatek był tuż przed zamknięciem więc nie wpuścili nas do niego :( Zdecydowaliśmy więc zjechać na dół i zaliczyć Sydon. Też byliśmy już co raz bardziej głodni więc szukaliśmy też miejsca gdzie można by dobrze zjeść :) Nie chodziło też już o zwiedzanie jakieś większe, ale lekką przechadzkę, a zwiedzanie zaplanowaliśmy na kolejne dni :)
Postanowiliśmy zatrzymać się w restauracji Zawrat naprzeciw Zamku i był to strzał w dziesiątkę. Pyszny obiad w cenie 7 USD :) Kuchnia Libańska w najlepszej postaci :)
Czas przejść się jeszcze szybko po mieście i wrócić do Bejrutu. Po nocnym locie i małej ilości snu organizm domagał już się odpoczynku szczególnie, że przed nami był kolejny ciężki dzień :) Postanowiliśmy przejść się kawałek po promenadzie, ale najpierw stop koło Holiday Inn, który zrobił na mnie kolosalne wrażenie. Wiedząc, że to nie jest fikcja, a fakty człowiek ma wiele różnych myśli. Bardzo mocny punkt zwiedzania. Na promenadzie dochodzimy do latarni morskiej i kierujemy się do hotelu.
To koniec pierwszego fantastycznego dnia w Libanie. Wiedząc, że pozostały jeszcze dwa kolejne dni zwiedzania człowiek kładł się z uśmiechem na ustach :)
CDN :)
Mozesz nam zdradzic, jak dlugo tam byles? :)
3 dni na miejscu :)
Powiem Tobie, że staliśmy chwilę przy stanowisku, ale było to związane z awarią komputera :) Miła Pani z nami żartowała cały czas. Mam trochę pieczątek w paszporcie dużo ze Stambułu, ale zero nerwów tylko uśmiech, żarty i życzenia miłego pobytu w Libanie :)Dzień 3
Po intensywnym dniu budzik zadzwonił zdecydowanie za szybko :lol: Jednak plany jakie mieliśmy na ten dzień były bardzo rozbudowane i nie było czasu do stracenia :) Odpuściliśmy śniadanie w hotelu, które kosztowało 5 USD, a było dramatyczne celem zjedzenia czegoś na mieście :) Pierwszy cel podróży to kolejka Teleferique du Liban. Po drodze minęliśmy wielki pomnik Notre Dame du Liban. Niestety kiedy dojechaliśmy na miejsce okazało się, że kolejka jest nieczynna od poniedziałku do środy :( był poniedziałek.....
Jadąc więc dalej Sea Road pod Casino du Liban docieramy do naszego pierwszego celu: Byblos