+4
blantomat 4 kwietnia 2015 14:10
Nigdy w życiu nie planowałem odwiedzić Nowej Zelandii tak szybko. zawsze była w przysłowiowym bucket list, ale nawet nie śniłem że odwiedzę ja przed trzydziestką.
Z pomocą przyszedł program Working Holiday i gdy tylko się o nim dowiedziałem - zaaplikowałem i stałem się jednym ze 100 szczęśliwców z Polski którzy wizę otrzymali. Uprawnia ona do pracy i przebywania na terytorium Nowej Zelandii równo rok od daty wjazdu. W mojej relacji nie będę wspominał o pracy, tylko o przyjemniejszych rzeczach - podróżowaniu po nowozelandzkich bezkresach.

Życie potoczyło się tak, że na początku lipca postawiłem pierwszy raz swoją stopę w kraju Kiwi, i z miesięczną przerwą na Vanuatu i Australię, byłem tam równo 6 miesięcy.
W związku z długością pobytu, chęcią niezaśmiecania i niezalewania tematu skupie się bardziej natych najciekawszych rzeczach, a w razie jakichkolwiek pytań, służę pomocą i odpowiedzią.



Tak więc na samym początku po przylocie do Auckland, nie wyszedłem nawet z lotniska, po załatwieniu formalności w immigration miałem kolejny lot prosto do Christchurch. Tam tylko samochód na lotnisku z relocation (oddanie w Wellington) i w drogę. Nie zamieszczam tutaj zdjęć z Christchurch, ponieważ wrócę do niego później, przy mojej kolejnej wizycie w tym mieście.
Trasa przebiegała przez Oamaru do jezior Tekapo i Pukaki:


P1010712.JPG




P1010756.JPG



Lipiec w Nowej Zelandii = zima i przymrozki.

Widok na Mt. Cook:

mt cook.jpg




mt cook 2.jpg





Następnie przez Wanaka (mini Queenstown, osobiście bardziej przypadło mi do gustu) i Haast zachodnim wybrzeżem do Fox Glacier i St. Joseph Glacier.


P1010884.JPG



niestety barowa pogoda i liczne osuwiska skutecznie zablokowały możliwość zbyt bliskiego podejścia pod lodowiec.

Stamtąd kierunek na północ - a więc Punakaiki i Pancake Rocks.


P1010900.JPG




P1010975.JPG




P1010996.JPG



-- 04 Kwi 2015 14:19 --

Po 2 dniach w Punakaiki, z powrotem całą szerokością Wyspy Południowej, do jednego z moich nowozelandzkich faworytów: Kaikorua.


P1020070.JPG



Miasteczko tworzy niesamowity klimat. Ośnieżone szczyty nad wzburzonym oceanem. Dookoła cała masa fok, wielorybów, albatrosów i najlepsze fish and chips w całej Nowej Zelandii.


P1020124.JPG




P1020150.JPG



Te Panie cały dzień wylegują się na skałach i na parkingu przy przylądku. Można w nie dosłownie wdepnąć.


P1020188.JPG




P1020237.JPG




P1020249.JPG




P1020303.JPG




P1020318.JPG




P1020322.JPG




P1020329.JPG

Dobra, zmogłem się na zgranie kilku zdjęć więc lecimy dalej.

Niestety po przeprawie promowej z Picton do wellington, w tym drugim spędziłem zaledwie 12 godzin, tak więc zbyt wiele na temat tego miasta powiedzieć nie mogę, prócz tego że to tutaj narodziła sie słynna kawa flat white i miasto to podobno zagłębie nowozelandzkiej bohemy.

Mnie przywitało i pożegnało - deszczowo.


P1020388.JPG




P1020390.JPG




Stamtąd (ze względu na pracę, udałem się do regionu Hawke's Bay. Tam spędziłem najwięcej czasu, tam pracowałem. Nie jest on bardzo popularny wśród turystów. Charakteryzuje się wielkimi plażami i winnicami. Zdjęcia stamtąd później.
Wspomnę że byłą to moja baza wypadowa po całej Wyspie Północnej.

I tak, gdzieś w drodzę na zachodnie wybrzeże, Jezioro Taupo w wersji wzburzonej


P1020696.JPG



I Taupo o poranku, w wersji spokojnej :)


taupo.jpg




Jeden z wielu w Nowej Zelandii Thermal Wonderland, z masa gorązych błotek, i piekielnych otchłani


P1020503.JPG




P1020512.JPG



droga do Raglan

P1020609.JPG




Symbol Nowej Zelandii, czyli wielkie Ferny są na każdym kroku


P1020563.JPG



Będąc w tym regionie, stanowczo odradzam jaskinie glow worm. Generalnie jaskinie jak jaskinie, nie ma w nich nic nadzwyczajnego prócz ceny wstępu. Tytułowe glow worm to małe robaczki których jest o 90% mniej niż na zdjęciach reklamujących. Ogólnie mamy 200 razy lepsze jaskinie do chodzenia po nich u naszych południowych sąsiadów.
Samo miasto Hamilton to najnudniejsze miasto w Nowej Zelandii, nie ma tam kompletnie NIC wartego uwagi.

Niedaleko jest słynny Hobbiton (okolice Matamata), jednak jako że nie jestem fanem trylogii LOTR jak i samego Hobbita, a hasło Mordor kojarzy mi się jedynie z obiciem komuś mordy - darowałem sobie.

Jednak jak wasze losy pokierują się w tamten "interesujący" kierunek, nieopodal Hamilton jest... jedyna w NZ plantacja herbaty założona przez Tajwańczyka -Zealong. Podobno mikroklimat jest podobny do górzystych terenów azjatyckich i herbata ma się tam dobrze. Smakuje również dobrze i jest to raczej produkt klasy premium. Gdy są przymrozki, pracownik lub sam właściciel lata nad krzakami helikopterem, by wirowania śmigła i wzbudzone przez nie podmuchy rozbijały szron osiadły na listkach herbaty... :)


P1020615.JPG





Poniżej typowy obrazek, który mam przed oczami myśląc "Nowa Zelandia"
Nieskończona zielona, pagórkowata przestrzeń, wstążka drogowa przez nią biegnąca i owce.

P1020732.JPG



-- 06 Kwi 2015 12:05 --

mashacra napisał:
Czekam na tipy na sezon zimowy w NZ ;)
Co szczególnie warto właśnie w trakcie naszego lata zobaczyć, a co ze względu na zimową aurę pominąć.

Będzie też o nartach? :)



Jest to ciężki temat. Przed wyjazdem do Nowej Zelandii wszyscy się dziwili: "przecież tam teraz jest zima!"
Ja myślałem -no to co, zima jak zima, na pewno nie taka jak u nas w PL.

Może nie taka, ale np. jak spadnie mały śnieg tam gdzie najczęściej pada, tj. w rejonie Dunedin, wystarczy 5cm opad, i miasto jest pozamykane, szkoły nie działają, sklepy zabite dechami. Nowozelandczycy nie używają opon zimowych, a także pagórkowate ukształtowanie terenu nie sprzyja poruszaniu się samochodami.

Dla przykładu, do samego treku jednodniowego Tongariro, podchodziłem aż 3 razy:

za pierwszym razem - padał deszcz i wychodzenie nie miało sensu bo nic nie było widać.

za drugim razem przeszliśmy może 25% trasy i zawróciliśmy (dotarliśmy na start zbyt późno, ponieważ był mały opad śniegu (podobno było ślisko - tak jak u nas w listopadzie lub marcu, droga była zamknięta :) )

ale zdjęcia zimowe takie:


P1020772.JPG




P1020793.JPG




P1020806.JPG




Niestety zimowy czas w NZ to czas deszczu. Dobowa aplituda temperatur jest znaczna: od nawet -5 do +16 w ciągu dnia.
Na nartach nie jeździłem, ale na wyspie Północnej to rejon Tongariro, a na Wyspie Południowej okolice na zachód od Christchurch, Hanmer Springs, Wanaka i Queenstown. Jak już wcześniej wspomniałem, dla mnie Queenstown to takie Zakopane, tylko że dużo mniejsze, nastawione głównie na turystykę i z tabunami azjatyckich wycieczek. Mnie generalnie nie urzekło. Dużo lepsza dla mnie Wanaka, trochę mniej ludzi. Generalnie chyba najdroższy rejon w całej Nowej Zelandii. Ceny w sklepach nawet 2x droższe a noclegi w tym terminie są BARDZO drogie i w większości zabookowane. No i w zimie raczej odpada namiot - ewentualnie spanie w samochodzie i dogrzewanie go w nocy.

Prognozy pogody w Nowej Zelandii należy wsadzić między bajki. Pogoda zmienia się tam tak szybko, że w ciągu całego dnia mamy 4 pory roku. Bliskość bieguna tez robi swoje, wędrujące masy powietrza raz znad Pacyfiku, to z Południa robią swoje.

Jeżeli chodzi o kąpanie się w oceanie czy morzu: dla mnie było nawet za zimno w trakcie lata, woda jest naprawdę chłodna więc zanurzenie się na minute był to wyczyn na miano morsa.

-- 06 Kwi 2015 12:31 --

mashacra napisał:
Czekam na tipy na sezon zimowy w NZ ;)
Co szczególnie warto właśnie w trakcie naszego lata zobaczyć, a co ze względu na zimową aurę pominąć.

Będzie też o nartach? :)



Wg. mnie co warto w Zimie:

Wyspa Północna
-Rotorua i cały geotermalny region

-okolice Jeziora Taupo, region Tongariro National Park, nawet jak nie uda się zrobić treku ze względu na pogodę, to widoki piękne i można pojeździć na nartach (jadąc drogą nr 5 z Rotorua do Taupo, jak będziecie dysponować np. wypożyczonym samochodem, polecam w pewnym momencie skręcić w szutrowa drogę w lewo. Jest tam miejsce zwane Kerosene Creek. Jest to darmowa miejscówka w lesie gdzie nieopodal wypływają gorące źródła. Generalnie mało kto o tym wie, można się położyć w naprawdę goracym strumieniu, gdzie kompletnie nikogo nie ma i wszystko jest jak jak matka natura stworzyła. Dużo lepsze niż płacenie za Polynesian Spa w samej Rotorua które jest gorsze od term w Białce czy Tatralandii..

http://www.tripadvisor.com/Attraction_R ... sland.html

-Wellington, ewentualnie góra Taranaki, Mt. Egmont koło New Plymouth.




Wyspa Południowa:

-zimowe szaleństwo w okolicach Hanmer Springs i Mt Hutt

-półwysep Otago

-Kaikorua (!) - wieloryby.

-Punakaiki

-jak pogoda pozwoli to St. Joseph i Fox Glacier

-Dunedin

-samego Queenstown nie polecam, już bardziej rejon nieopodal jak choćby Arrowtown, Glenorchy i okoliczne wiochy słynące niegdyś z wydobycia złota.

-Akaroa i półwysep Banks - niesamowity śródziemnomorski klimat.

-Milford Sound i Fiordland(!) (porada dla zmotoryzowanych - przy drodze z Te Anau do Milford Sound, jest wiele nielicznych w NZ darmowych parkingów gdzie legalnie można zatrzymać zwykły samochód i spać w nim całą noc. Polecam to zrobić jak macie czas, gdyż w samym Milford Sound jest tylko jeden monopolista - ośrodek campingowo-domkowy gdzie ceny są bardzo wysokie).

-Lake Tekapo i Pukaki z nieśmiertelnym widokiem na Mt Cook.




Co sugeruje bez względu na pogodę:

- Christchurch - to miasto na pół dnia. Nie ma sensu tracić tam czasu na dłużej. Warto sie przejść i zobaczyć zniszczenia po trzęsieniu Ziemii - szczególnie Lyttelton pod Christchurch, ale głównie to nudne i na wpół wymarte miasto.

- Auckland - tragedia. Największy i chyba jedyny moloch na mapie NZ. Większość osób myśli podobnie jak ja. Nie ma tam kompletnie nic wartego uwagi. Ludzie tam głównie pracują. Uciekajcie jak najszybciej :)

-Nie warto zwiedzać jaskini Waitomo

-nie mając wiele czasu, nie warto zapuszczać się zbytnio na południe W.Południowej tj. rejon Invercargill i Bluff - ja tam pracowałem i chciałem zobaczyć Slope Point i Curio Bay. Nic poza tym.

Niestety w zimowej porze większość szlaków z serii The Great Walks jest zamknięta ze względu na złe warunki pogodowe.Kilka zdjęć z Auckland.
Ogółem, ciężko zrobić jakiekolwiek zdjęcie by nie wepchnął się kadr Skytower.



P1020934.JPG



-- 14 Kwi 2015 11:30 --

Jeden z The Great Walk dookoła Jeziora Waikaremoana.


_TMA0155.jpg



-- 14 Kwi 2015 11:41 --

Tu dla porównania przejście całej trasy Tongariro Alpine Crossing podczas lata.
Zdecydowany faworyt na Wyspie Północnej.

Każdemu z czystym sumieniem polecam side walk na trasie na Mt. Doom. Wygasły wulkan, trasa po kolana w zaschłej lawie, magmie i popiole.


Tongariro-7.jpg

A to już Queenstown, gdzie jest całkiem spokojnie jak nie trafimy bandę japońskich turystów.
Jedyne miasto w NZ gdzie spożywanie wina i piwa na ulicach jest legalne :)

-- 14 Kwi 2015 11:57 --

jasiub napisał:
Masz talent fotograficzny, niektóre zdjęcia (np. ostatnie) - rewelacyjne kompozycje. Zazdroszczę NZ i zdjęć.




Dzięki. ALe mam idiotoodporny aparat, zwykła hybryda, nie lustrzanka :)

-- 14 Kwi 2015 12:07 --

Kolejny The Great Walk - Keplers Trek.

Jestem kompletnie zakochany w tej trasie.

Jako tip, mogę powiedzieć że nie ma sensu spanie za 50$ w obozowiskach (są 3 na trasie), spokojnie jak pogoda będzie dobra można za ułamek tej ceny wziąć własny namiot i rozbić się na polu.
Bookowanie miejsca konieczne dużo wcześniej.

Niestety my nie zabookowaliśmy ani domku ani miejsca na inny Walk -Milford Trek..
Miejscówki wyprzedają się w ciągu 3 dni na cały sezon gdy ruszy sprzedaż.

Dodaj Komentarz

Komentarze (8)

bialy695 4 kwietnia 2015 17:52 Odpowiedz
Zdjęcia robią wrażenie :O
koziur 6 kwietnia 2015 01:22 Odpowiedz
Bardzo ladnie . Pozazdroscic tylko. Czekam na wiecej.
mashacra 6 kwietnia 2015 11:00 Odpowiedz
Czekam na tipy na sezon zimowy w NZ ;) Co szczególnie warto właśnie w trakcie naszego lata zobaczyć, a co ze względu na zimową aurę pominąć. Będzie też o nartach? :)
jasiub 14 kwietnia 2015 11:50 Odpowiedz
Masz talent fotograficzny, niektóre zdjęcia (np. ostatnie) - rewelacyjne kompozycje. Zazdroszczę NZ i zdjęć.
kia_80 15 kwietnia 2015 15:17 Odpowiedz
To dopiero przygoda ;))) Przyjemne z pożytecznym. Pewnie powieje nudę z mojej strony, ale też bym tak chciała. Co do zdjęć, to podpisuję się pod tymi, co w zachwycie. I zgadzam się z Tobą. Nie wystarczy tylko super aparat, żeby robić dobre zdjęcia. Potrzebna jeszcze taka "wrażliwość" jak Twoja - i odpowiedni moment ;). Życzę kolejnych przeżyć w pięknym miejscach ;)
silazak 15 kwietnia 2015 15:42 Odpowiedz
Zupełnie nie zgodzę się żeby odpuścić sobie Glowworms jakby nie było nie ma za wiele miejsc na świecie gdzie one występują . Można najwyżej dyskutować nad ceną którą trzeba zapłacić za tą przyjemność .Podobnie jak Queenstown , jak dla mnie najpiękniejsze miasto w NZ w jakim byłem a widok ze Skyline po prostu wbijający w fotel .No cóż każdy ma swój gust i fajnie ......
mmaratonczyk 11 września 2018 20:21 Odpowiedz
Jako tip, mogę powiedzieć że nie ma sensu spanie za 50$ w obozowiskach (są 3 na trasie), spokojnie jak pogoda będzie dobra można za ułamek tej ceny wziąć własny namiot i rozbić się na polu.Bookowanie miejsca konieczne dużo wcześniej.O jakim polu piszesz dla namiotów podczas trekkingu? Noclegi pod namiotem na cempingu kosztują 40 $ od osoby, a poza nimi jest zakaz rozbijania. Masz jakiś inny patent?
mk1112 12 listopada 2018 12:05 Odpowiedz
Świetna fotorelacja... obejrzałam z wielkim zainteresowaniem.