Nie miałem w głównych planach wyjazdu do Meksyku, jednak pojawiła się możliwość zakupu taniego biletu do tego państwa. Znalazłem bilet powrotny z Londynu do San Jose del Cabo za 230 funtów. Bilet kupiłem 20 dni przed odlotem i co ciekawe cena ta utrzymywała się jeszcze przez wiele dni po moim zakupie. Mieszkam w Londynie wiec do lotniska mam blisko. Leciałem liniami TUI. Odprawa odbyła się bez problemu. Miałem tylko bagaż podręczny na dwutygodniowy pobyt w Meksyku ( bagaż mógł mieć max. 10 kg, mój miał 9,5 kg. ). Lot przebiegł spokojnie, siedziałem nawet koło Polaków. W innych częściach samolotu tez zauważyłem rodaków. Przypuszczam ze to przez tanie bilety. Ma pokładzie był bardzo dobry serwis cateringowy: 2 razy posiłki, 3 – 4 razy drinki. W samolocie należało wypełnić druczek, który należy pokazać przy kontroli paszportowej, następnie przy kontroli przed lotem powrotnym oddaje się ten papier dla pracownika lotniska. Po wylądowaniu wypełnia się kolejny druk dotyczący spraw co się wwozi do kraju. Nie można wwozić żywności itp., a jeśli cos wwozisz należy to wpisać w deklaracji. Lot był trochę opóźniony i za niecałe 2 godziny miałem kolejny lot do Mexico City. W san Jose del cabo loty międzynarodowe i krajowe obsługiwane są przez dwa różne terminale. Musiałem się trochę przejść – około 15 minut. Lot do Mexico City przebiegł bez większych problemów. Był także trochę opóźniony, za to samolot miał więcej miejsca na nogi – linia Intejet. Do stolicy doleciałam przed 20.00. Na lotnisku poszukałem kantoru z dobrym przelicznikiem – podobno w Meksyku najlepszy „rate” jest na lotnisku. Po wymianie dolarów, znalazłem punkt gdzie kupiłem kartę sim ( informacje o nim znalazłem na tym forum – dzięki ). Znajduje się mniej więcej naprzeciw McDonald’a. Po założeniu karty sim udałem się do metra, ale mialem problem aby je znaleźć. Kilka osób które się pytałem udzielili mi różnych rad. Aby znaleźć metro należy udać się do wyjścia nr 1. Hale lotniska od stacji metra dzieli zaledwie kilkadziesiąt metrów. Kupiłem bilet na zasadzie „pas as you go”. 1 przejazd kosztuje 20 pensów i nie ma stref, jak w Londynie. Poruszanie się metrem nie jest trudne, aczkolwiek mało jest schodów ruchomych. Jeśli posiada się większy bagaż, może to być większe utrudnienie. Hotel zarezerwowałem wcześniej przez booking niedaleko dzielnicy Condesa ( czyli w bezpiecznej okolicy ). Oplata za nocleg – 28 funty ( duży pokój dwuosobowy z łazienka – w tv 2 kanały dla dorosłych ). Niedużo jak na ponad 20 milionowe miasto. Miało być bez śniadań, ale okazało się ze miałem poranny posiłek. Po mieście poruszałem się głownie metrem i Uberem. Jeśli chodzi o autobusy to ciężko je złapać – raz czekałem i się nie doczekałem. Są tez tzw metrobusy – funkcjonują one solidniej i honorują bilety na metro. Używałem karty Revolut – polecam. Warto tez ja podpiąć pod aplikacje Uber ( unika się dodatkowych opłat za transakcję zagraniczna i jest korzystny przelicznik ).
Dzień 1 Dojechałem do stacji Zocalo – czyli przy głównym placu miasta, aby wziąć udział w Free Walk Tour – czyli takie zwiedzanie za darmo a na końcu dajesz napiwek przewodnikowi. Z tego co się orientuje nie zapamiętałem z tego spaceru wiele, ani nie poznałem bliżej kogoś z grupy. Ale zawsze biorę takie „tour’y”. Czasami się trafi bardzo dobry przewodnik i można się dowiedzieć wiele ciekawych rzeczy.
Co ciekawe Mexico City leży na dnie wyschniętego jeziora i wiele budynków obniża się o około 3 cm rocznie. Dlatego często prowadzone są prace ratunkowe jak np. w Katedrze. Koło niej znajduje się Temple Mayor – miejsc odkryte w l. 70 – są to pozostałości z czasów Azteków. Im obniżanie nie grozi ponieważ są zbudowane na wulkanicznym podłożu. Co ciekawe Aztekowie pojawili się tu około 1325 r. i założyli miasto Tenochtitlan na wyspie znajdującej się na jeziorze Texcoco . Dopiero przybycie konkwistadorów zniszczyło ich cywilizacje w 1519 r.
Główna arteria – deptakiem w centrum jest Avenida 5 Mayo. Laczy ona Palacio de Bellas Artes i Park Alameda z Zocalo. Przy nim możemy zwiedzić Casa de los Azulejos ( budynek jakie możemy spotkać w Portugali – pokryty pięknymi płytkami ). Przy tej ulicy na piętrze znajduje się restauracja La Casa de Tono – polecam ( 4,5 funta za zupę, tacos i piwo ).
Palacio de Bellas Artes jest jednym najpiękniejszych budynków w Mexico City. W środku za niewielką oplata można obejrzeć murale Diego Riviery. On i jego kobieta Frida Kahlo są ikonami Meksyku. Diego – lewicowym muralista, Frida – malarka głównie autoportretów ponieważ była „przykuta” do lóżka.
W pobliży znajduje się Torre Latinoamericana – wieżowiec wybudowany w 1956 r. i odporny na trzęsienia ziemi dzięki specjalnej konstrukcji fundamentów. Na 44 piętrze znajduje się taras widokowy ( płatny ), nieco niżej restauracja ( bylem, drogo ). Jeśli chcesz podziwiać widoki lepiej wybrać się na punkt widokowy.
Warto odwiedzić Alameda Park – jest bardzo zadbany, pełen ludzi i miejsce różnych przedstawień.
Przy ul. 16 de Septiembre 82 znajduje się gran Hotel. Nie będąc gościem możesz wejść do środka i podziwiać piękne wnętrze ze szklanym dachem.
Dzień 2 Miałem wcześniej zakupiony przez Internet bilet do Muzeum Fridy Kahlo ( 12 funtów ). Jeśli chcesz się tam wybrać zakup bilet około tydzień wcześniej, ponieważ przy muzeum są długie kolejki. Jednak przed ta wizyta odwiedziłem Muzeum Lwa Trockiego które znajduje się w jego domu. Został on zresztą tu zamordowany przez hiszpańskiego komunistę na zlecenie Stalina. W środku wiele zdjęć, pomieszczenie wyglądają jak za życia Trockiego, w budynku znajdowała się także wystawa poświęcona E. Zapacie.
Tak naprawdę przed podrożą do Meksyku nic nie wiedziałem o Fridzie. Kojarzyłem tylko jakieś obrazy. Przy wejściu do Muzeum ( które było domem Fridy ) oddajesz plecak, a w środku tzn w muzeum m.in. kolekcja sukien, obrazy…
Oba muzea znajdują się w dzielnicy Coyoacan ( nazwa od kojotów ) która jest jednym z ładniejszych części miasta. Posiada zabudowę kolonialna. Jest tu także market który warto odwiedzić – posiada wiele stoisk z jedzeniem.
Dzien 3 Tego dnia odwiedziłem Muzeum Antropologiczne. Przedstawione są tu dzieje człowieka od czasów najdawniejszych, a także cywilizacje zamieszkujące obie Ameryki ( szczególnie Meksyk ). Jest to takie „must see”.
Odwiedziłem także Pałac Chapultepec który znajduje się na wzgórzu. Akurat była niedziela i Meksykanie maja wstęp wolny do wielu muzeów, dlatego napotkałem tłumy. Pałac był siedziba Carloty i Maksymiliana którzy rządzili w Meksyku z nadania Francji, przez która ten kraj był okupowany w latach 1863 – 67. Wnętrza rezydencji cechują się bogatym i luksusowym wyposażeniem.
Z Pałacu można podziwiać widok na Paseo de la Reforma wzdłuż której zlokalizowane są wieżowce.
W pobliżu w Parki znajduje się pomnik poświęcony obrońcom Meksyku podczas inwazji USA w latach 1846 – 47.
Idąc wspomnianą wyżej ulica można dojść do Pomnika Anioła Niepodległości – poświęcony walce o niepodległość państwa. Kiedy bylem w Meksyku monument ten poddany był renowacji.
Następnie udałem się na Plaza Garibaldi gdzie można spotkać dziesiątki grających mariachi – to ich miejsce spotkań.
Potem poszedłem cos zjeść w restauracji poleconej na tym forum – El Rincon Tapatio.
Następnie spacer w Parku Alameda i powrót do hotelu po drodze podziwiając wnętrze stacji metra.
Dzień 4 Poniedziałek jest dniem kiedy wszystkie muzea są zamknięte. Otwarte dla turystów jest natomiast antyczne miasto Teotihuacan oddalone o około 50 km od stolicy. Jadąc na Dworzec Północny skąd wezmę autobus do mojej destynacji podziwiam ściany na stacji metra La Raza ( cos w stylu „Obcy” ).
Kupuje bilet powrotny otwarty za około 5 funtów ( o ile dobrze pamiętam ). Podróż przebiega bez zakłóceń, podziwiam wzgórza miasta zabudowane kolorowymi domami warstw uboższych. Na miejscu bylem około 11 godziny, wszedłem na Piramidę Słońca i Piramidę Księżyca ( na niej spotkałem Amerykanina który za pierwszym razem trafił ze jestem Polakiem ). Nie było tłoczno, upal tez nie doskwierał. Piękne widoki z Piramid. Spędziłem w Teotihuacan 3 – 4 godziny – warto było. To było moje najlepsze doświadczenie jest chodzi o Mexico City i okolice. Co ciekawe Teotihuacan zostało zbudowane przez nieznana cywilizacje, największa Piramida Słońca – około II w. n. e.
Po powrocie do stolicy wpadłem do restauracji polecanej tutaj. Aczkolwiek wygląd lokalu mógł odstraszać. Da się zauważyć ze w Meksyku robią bardzo dobre soki np. z marakuji lub guaevy. Knajpa nazywa się Antojitos Dany i znajduje się koło stacji metra Juarez.
To był mój ostatni dzień w Mexico City. Skierowałem się do Monument Rewolucji który miał być pierwotnie budynkiem administracyjnym. Po drodze pozdrowiłem parę Polaków – jedynych których spotkałem w stolicy. Będąc pod tym lukiem triumfalnym dowiedziałem się od strażnika ze już za późno aby wjechać na górę. Na szczęście sprawdziłem w innym miejscu i okazało się ze wciąż otwarte. Jednak widok z tego monumentu nie urywa d…. Przed wjazdem na górę odwiedza się także muzeum. Wokół placu można zauważyć elementy typowe dla sztuki socrealizmu.
Dzien 4 Tego dnia opuszczam Mexico City i udaje się do Guanajuato City. Na Dworzec Północny udałem sie Uberem ( 3,5 funta – 12 km ). Bilet na autobus kupiłem wcześniej przez Internet ( 26 funtów – 340 km ). Autobus o bardzo wysokim standardzie Primiera Plus – dużo miejsca na nogi.Dzień 4 Dojeżdżam autobusem do dworca autobusowego w Guanajuato i biorę Ubera do centrum miasta – do mojego Airbnb ( 3,5 funta ). Miasto położone jest na wzgórzach. Moj apartament także znajduje się na wzniesieniu, ale mam blisko do centrum. Czekając na check in zjadłem obiad w tanim lokalu – wyniosło około 1,5 funta !!! Posiłek był skromny, ale tani. Studio Airbnb było na niskim standardzie. Nie było prawidłowo posprzątane. Oczywiście taki miły jestem i nie napisałem żadnej konstruktywnej krytyki. Według planu zostałem tam trzy noce. Jeden pełny dzień spędziłem na zwiedzanie Guanajuato, natomiast kolejny dzień na San Miguel de Allende. Guanajuato to urocze kolorowe kolonialne miasto z brukowanymi uliczkami, w którym zaczęła się walka Meksykan o uzyskanie nieodległości w 1810 r. Guanajuato swoje bogactwo zawdzięcza głównie górnictwu srebra. Pod miastem biegnie sieć tuneli, którymi pierwotnie płynęła rzeka. Tunele były kiedyś alternatywnym korytem rzeki stworzonym, aby zapobiec powodziom. Obecnie jeździ się nimi w jednym kierunku, z północy na południe miasta. Ruch w drugą stronę odbywa się na powierzchni. Miasto jest gospodarzem międzynarodowego festiwalu kulturalnego Cervantino, który odbywa się w październiku. Tego dnia miałem jeszcze popołudnie i wieczór na zwiedzanie Guanajuato. Apartament mieści się blisko starego miasta i kieruje się aby pozwiedzać. Idę w kierunku kolejki na wzgórze El Pipilla. Ze wzgórza rozpościera się wspaniały widok na cale miasto. Na szczycie wzgórza można zobaczyć Pomnik El Pipila – bohatera wojny o niepodległość. Poznaje tam Amerykanina z którym spędzam kilka godzin rozmawiając na różne tematy.
Dzień 5 Cały ten dzień spędzam na zwiedzaniu Guanajuato. Przechodzę przez stare miasto i kieruje się do El Callejon del Beso czyli tzw. Alei Pocałunków z która związana jest pewna romantyczna historia. Dziewczyna z bogatego rodu zakochała się w bidnym górniku, co spotkało się z dezaprobata jej ojca. Górnik ten wynajmował mieszkanie vis – a – vis mieszkania bogatej rodziny i dzieliło ich tylko wąskie przejście. Tak wąskie ze mogli się pocałować. Kiedy jej ojciec odkrył ich związek, zabił córkę, a górnik zginął spadając z balkonu w trakcie walki z ojcem dziewczyny. Obecnie w przejściu znajduje się sklep z pamiątkami. Istnieje tez tradycja ze aby mieć szczęście w miłości należy stanąć na trzecim stopniu przejścia i pocałować się. Ta atrakcja opiekuje się pewien Meksykanin, który może zrobić wam zdjęcie ( nie pożałujcie mu napiwku ). Znajdują się tam także kłódki miłości.
Nie miałem w głównych planach wyjazdu do Meksyku, jednak pojawiła się możliwość zakupu taniego biletu do tego państwa. Znalazłem bilet powrotny z Londynu do San Jose del Cabo za 230 funtów. Bilet kupiłem 20 dni przed odlotem i co ciekawe cena ta utrzymywała się jeszcze przez wiele dni po moim zakupie. Mieszkam w Londynie wiec do lotniska mam blisko. Leciałem liniami TUI. Odprawa odbyła się bez problemu. Miałem tylko bagaż podręczny na dwutygodniowy pobyt w Meksyku ( bagaż mógł mieć max. 10 kg, mój miał 9,5 kg. ). Lot przebiegł spokojnie, siedziałem nawet koło Polaków. W innych częściach samolotu tez zauważyłem rodaków. Przypuszczam ze to przez tanie bilety. Ma pokładzie był bardzo dobry serwis cateringowy: 2 razy posiłki, 3 – 4 razy drinki. W samolocie należało wypełnić druczek, który należy pokazać przy kontroli paszportowej, następnie przy kontroli przed lotem powrotnym oddaje się ten papier dla pracownika lotniska. Po wylądowaniu wypełnia się kolejny druk dotyczący spraw co się wwozi do kraju. Nie można wwozić żywności itp., a jeśli cos wwozisz należy to wpisać w deklaracji.
Lot był trochę opóźniony i za niecałe 2 godziny miałem kolejny lot do Mexico City. W san Jose del cabo loty międzynarodowe i krajowe obsługiwane są przez dwa różne terminale. Musiałem się trochę przejść – około 15 minut. Lot do Mexico City przebiegł bez większych problemów. Był także trochę opóźniony, za to samolot miał więcej miejsca na nogi – linia Intejet.
Do stolicy doleciałam przed 20.00. Na lotnisku poszukałem kantoru z dobrym przelicznikiem – podobno w Meksyku najlepszy „rate” jest na lotnisku. Po wymianie dolarów, znalazłem punkt gdzie kupiłem kartę sim ( informacje o nim znalazłem na tym forum – dzięki ). Znajduje się mniej więcej naprzeciw McDonald’a. Po założeniu karty sim udałem się do metra, ale mialem problem aby je znaleźć. Kilka osób które się pytałem udzielili mi różnych rad. Aby znaleźć metro należy udać się do wyjścia nr 1. Hale lotniska od stacji metra dzieli zaledwie kilkadziesiąt metrów. Kupiłem bilet na zasadzie „pas as you go”. 1 przejazd kosztuje 20 pensów i nie ma stref, jak w Londynie. Poruszanie się metrem nie jest trudne, aczkolwiek mało jest schodów ruchomych. Jeśli posiada się większy bagaż, może to być większe utrudnienie.
Hotel zarezerwowałem wcześniej przez booking niedaleko dzielnicy Condesa ( czyli w bezpiecznej okolicy ). Oplata za nocleg – 28 funty ( duży pokój dwuosobowy z łazienka – w tv 2 kanały dla dorosłych ). Niedużo jak na ponad 20 milionowe miasto. Miało być bez śniadań, ale okazało się ze miałem poranny posiłek.
Po mieście poruszałem się głownie metrem i Uberem. Jeśli chodzi o autobusy to ciężko je złapać – raz czekałem i się nie doczekałem. Są tez tzw metrobusy – funkcjonują one solidniej i honorują bilety na metro. Używałem karty Revolut – polecam. Warto tez ja podpiąć pod aplikacje Uber ( unika się dodatkowych opłat za transakcję zagraniczna i jest korzystny przelicznik ).
Dzień 1
Dojechałem do stacji Zocalo – czyli przy głównym placu miasta, aby wziąć udział w Free Walk Tour – czyli takie zwiedzanie za darmo a na końcu dajesz napiwek przewodnikowi. Z tego co się orientuje nie zapamiętałem z tego spaceru wiele, ani nie poznałem bliżej kogoś z grupy. Ale zawsze biorę takie „tour’y”. Czasami się trafi bardzo dobry przewodnik i można się dowiedzieć wiele ciekawych rzeczy.
Co ciekawe Mexico City leży na dnie wyschniętego jeziora i wiele budynków obniża się o około 3 cm rocznie. Dlatego często prowadzone są prace ratunkowe jak np. w Katedrze. Koło niej znajduje się Temple Mayor – miejsc odkryte w l. 70 – są to pozostałości z czasów Azteków. Im obniżanie nie grozi ponieważ są zbudowane na wulkanicznym podłożu. Co ciekawe Aztekowie pojawili się tu około 1325 r. i założyli miasto Tenochtitlan na wyspie znajdującej się na jeziorze Texcoco . Dopiero przybycie konkwistadorów zniszczyło ich cywilizacje w 1519 r.
Główna arteria – deptakiem w centrum jest Avenida 5 Mayo. Laczy ona Palacio de Bellas Artes i Park Alameda z Zocalo. Przy nim możemy zwiedzić Casa de los Azulejos ( budynek jakie możemy spotkać w Portugali – pokryty pięknymi płytkami ). Przy tej ulicy na piętrze znajduje się restauracja La Casa de Tono – polecam ( 4,5 funta za zupę, tacos i piwo ).
Palacio de Bellas Artes jest jednym najpiękniejszych budynków w Mexico City. W środku za niewielką oplata można obejrzeć murale Diego Riviery. On i jego kobieta Frida Kahlo są ikonami Meksyku. Diego – lewicowym muralista, Frida – malarka głównie autoportretów ponieważ była „przykuta” do lóżka.
W pobliży znajduje się Torre Latinoamericana – wieżowiec wybudowany w 1956 r. i odporny na trzęsienia ziemi dzięki specjalnej konstrukcji fundamentów. Na 44 piętrze znajduje się taras widokowy ( płatny ), nieco niżej restauracja ( bylem, drogo ). Jeśli chcesz podziwiać widoki lepiej wybrać się na punkt widokowy.
Warto odwiedzić Alameda Park – jest bardzo zadbany, pełen ludzi i miejsce różnych przedstawień.
Przy ul. 16 de Septiembre 82 znajduje się gran Hotel. Nie będąc gościem możesz wejść do środka i podziwiać piękne wnętrze ze szklanym dachem.
Dzień 2
Miałem wcześniej zakupiony przez Internet bilet do Muzeum Fridy Kahlo ( 12 funtów ). Jeśli chcesz się tam wybrać zakup bilet około tydzień wcześniej, ponieważ przy muzeum są długie kolejki.
Jednak przed ta wizyta odwiedziłem Muzeum Lwa Trockiego które znajduje się w jego domu. Został on zresztą tu zamordowany przez hiszpańskiego komunistę na zlecenie Stalina. W środku wiele zdjęć, pomieszczenie wyglądają jak za życia Trockiego, w budynku znajdowała się także wystawa poświęcona E. Zapacie.
Tak naprawdę przed podrożą do Meksyku nic nie wiedziałem o Fridzie. Kojarzyłem tylko jakieś obrazy. Przy wejściu do Muzeum ( które było domem Fridy ) oddajesz plecak, a w środku tzn w muzeum m.in. kolekcja sukien, obrazy…
Oba muzea znajdują się w dzielnicy Coyoacan ( nazwa od kojotów ) która jest jednym z ładniejszych części miasta. Posiada zabudowę kolonialna. Jest tu także market który warto odwiedzić – posiada wiele stoisk z jedzeniem.
Dzien 3
Tego dnia odwiedziłem Muzeum Antropologiczne. Przedstawione są tu dzieje człowieka od czasów najdawniejszych, a także cywilizacje zamieszkujące obie Ameryki ( szczególnie Meksyk ). Jest to takie „must see”.
Odwiedziłem także Pałac Chapultepec który znajduje się na wzgórzu. Akurat była niedziela i Meksykanie maja wstęp wolny do wielu muzeów, dlatego napotkałem tłumy. Pałac był siedziba Carloty i Maksymiliana którzy rządzili w Meksyku z nadania Francji, przez która ten kraj był okupowany w latach 1863 – 67. Wnętrza rezydencji cechują się bogatym i luksusowym wyposażeniem.
Z Pałacu można podziwiać widok na Paseo de la Reforma wzdłuż której zlokalizowane są wieżowce.
W pobliżu w Parki znajduje się pomnik poświęcony obrońcom Meksyku podczas inwazji USA w latach 1846 – 47.
Idąc wspomnianą wyżej ulica można dojść do Pomnika Anioła Niepodległości – poświęcony walce o niepodległość państwa. Kiedy bylem w Meksyku monument ten poddany był renowacji.
Następnie udałem się na Plaza Garibaldi gdzie można spotkać dziesiątki grających mariachi – to ich miejsce spotkań.
Potem poszedłem cos zjeść w restauracji poleconej na tym forum – El Rincon Tapatio.
Następnie spacer w Parku Alameda i powrót do hotelu po drodze podziwiając wnętrze stacji metra.
Dzień 4
Poniedziałek jest dniem kiedy wszystkie muzea są zamknięte. Otwarte dla turystów jest natomiast antyczne miasto Teotihuacan oddalone o około 50 km od stolicy. Jadąc na Dworzec Północny skąd wezmę autobus do mojej destynacji podziwiam ściany na stacji metra La Raza ( cos w stylu „Obcy” ).
Kupuje bilet powrotny otwarty za około 5 funtów ( o ile dobrze pamiętam ). Podróż przebiega bez zakłóceń, podziwiam wzgórza miasta zabudowane kolorowymi domami warstw uboższych. Na miejscu bylem około 11 godziny, wszedłem na Piramidę Słońca i Piramidę Księżyca ( na niej spotkałem Amerykanina który za pierwszym razem trafił ze jestem Polakiem ). Nie było tłoczno, upal tez nie doskwierał. Piękne widoki z Piramid. Spędziłem w Teotihuacan 3 – 4 godziny – warto było. To było moje najlepsze doświadczenie jest chodzi o Mexico City i okolice. Co ciekawe Teotihuacan zostało zbudowane przez nieznana cywilizacje, największa Piramida Słońca – około II w. n. e.
Po powrocie do stolicy wpadłem do restauracji polecanej tutaj. Aczkolwiek wygląd lokalu mógł odstraszać. Da się zauważyć ze w Meksyku robią bardzo dobre soki np. z marakuji lub guaevy. Knajpa nazywa się Antojitos Dany i znajduje się koło stacji metra Juarez.
To był mój ostatni dzień w Mexico City. Skierowałem się do Monument Rewolucji który miał być pierwotnie budynkiem administracyjnym. Po drodze pozdrowiłem parę Polaków – jedynych których spotkałem w stolicy. Będąc pod tym lukiem triumfalnym dowiedziałem się od strażnika ze już za późno aby wjechać na górę. Na szczęście sprawdziłem w innym miejscu i okazało się ze wciąż otwarte. Jednak widok z tego monumentu nie urywa d…. Przed wjazdem na górę odwiedza się także muzeum. Wokół placu można zauważyć elementy typowe dla sztuki socrealizmu.
Dzien 4
Tego dnia opuszczam Mexico City i udaje się do Guanajuato City. Na Dworzec Północny udałem sie Uberem ( 3,5 funta – 12 km ).
Bilet na autobus kupiłem wcześniej przez Internet ( 26 funtów – 340 km ). Autobus o bardzo wysokim standardzie Primiera Plus – dużo miejsca na nogi.Dzień 4
Dojeżdżam autobusem do dworca autobusowego w Guanajuato i biorę Ubera do centrum miasta – do mojego Airbnb ( 3,5 funta ). Miasto położone jest na wzgórzach. Moj apartament także znajduje się na wzniesieniu, ale mam blisko do centrum. Czekając na check in zjadłem obiad w tanim lokalu – wyniosło około 1,5 funta !!! Posiłek był skromny, ale tani. Studio Airbnb było na niskim standardzie. Nie było prawidłowo posprzątane. Oczywiście taki miły jestem i nie napisałem żadnej konstruktywnej krytyki.
Według planu zostałem tam trzy noce. Jeden pełny dzień spędziłem na zwiedzanie Guanajuato, natomiast kolejny dzień na San Miguel de Allende.
Guanajuato to urocze kolorowe kolonialne miasto z brukowanymi uliczkami, w którym zaczęła się walka Meksykan o uzyskanie nieodległości w 1810 r. Guanajuato swoje bogactwo zawdzięcza głównie górnictwu srebra. Pod miastem biegnie sieć tuneli, którymi pierwotnie płynęła rzeka. Tunele były kiedyś alternatywnym korytem rzeki stworzonym, aby zapobiec powodziom. Obecnie jeździ się nimi w jednym kierunku, z północy na południe miasta. Ruch w drugą stronę odbywa się na powierzchni.
Miasto jest gospodarzem międzynarodowego festiwalu kulturalnego Cervantino, który odbywa się w październiku.
Tego dnia miałem jeszcze popołudnie i wieczór na zwiedzanie Guanajuato. Apartament mieści się blisko starego miasta i kieruje się aby pozwiedzać. Idę w kierunku kolejki na wzgórze El Pipilla. Ze wzgórza rozpościera się wspaniały widok na cale miasto. Na szczycie wzgórza można zobaczyć Pomnik El Pipila – bohatera wojny o niepodległość. Poznaje tam Amerykanina z którym spędzam kilka godzin rozmawiając na różne tematy.
Dzień 5
Cały ten dzień spędzam na zwiedzaniu Guanajuato. Przechodzę przez stare miasto i kieruje się do El Callejon del Beso czyli tzw. Alei Pocałunków z która związana jest pewna romantyczna historia. Dziewczyna z bogatego rodu zakochała się w bidnym górniku, co spotkało się z dezaprobata jej ojca. Górnik ten wynajmował mieszkanie vis – a – vis mieszkania bogatej rodziny i dzieliło ich tylko wąskie przejście. Tak wąskie ze mogli się pocałować. Kiedy jej ojciec odkrył ich związek, zabił córkę, a górnik zginął spadając z balkonu w trakcie walki z ojcem dziewczyny. Obecnie w przejściu znajduje się sklep z pamiątkami. Istnieje tez tradycja ze aby mieć szczęście w miłości należy stanąć na trzecim stopniu przejścia i pocałować się. Ta atrakcja opiekuje się pewien Meksykanin, który może zrobić wam zdjęcie ( nie pożałujcie mu napiwku ). Znajdują się tam także kłódki miłości.