Plaża w rejonie gdzie woda z laguny wpływa do morza nosi nazwę diamentowej, co nietrudno zrozumieć patrząc na leżące tu odłamki lodu.
Ale o tym jest już wiele innych relacji. Dodam tylko jeszcze, że po Jökulsárlón można pływać, wykupując rejs amfibią lub zodiakami. Ale nie tylko tu. Kilka kilometrów dalej na zachód położona jest inna, znacznie mniejsza zatoka Fjallsárlón, gdzie zodiakami pływa się bliżej czoła lodowca Fjallsjokull i wśród równie spektakularnych gór lodowych oderwanych od niego.
I tu kończę swoją relację. Nie pędząc na wariata przejechaliśmy wiele kilometrów, a to tylko część wyprawy. Ale warto było. I warto tu jeszcze wrócić, odkrywając nowe miejsca. Kiedy tylko będzie taka możliwość…
Też byłem w czerwcu, fajne klimaty. Miałem jechać ponownie teraz w kwietniu ale landryna pokasowała połączenia.Jedna uwaga, żeby się komuś to nie utrwaliłoSandakan napisał:Przy latarni GPS pokazuje 66°32´17´´ szerokości geograficznej północnej co oznacza, że do koła podbiegunowego brakuje tylko niecały stopień, czyli ok. 1,5 km!1' to 1 mila morska, mila morska = 1852 m60' = 1° zatem 1° to 60x1,852 km = 111,12 kmDo koła podbiegunowego brakowało Wam 1' a nie 1°
;), Koło podbiegunowe jest na 66°33'39"
Plaża w rejonie gdzie woda z laguny wpływa do morza nosi nazwę diamentowej, co nietrudno zrozumieć patrząc na leżące tu odłamki lodu.
Ale o tym jest już wiele innych relacji. Dodam tylko jeszcze, że po Jökulsárlón można pływać, wykupując rejs amfibią lub zodiakami. Ale nie tylko tu. Kilka kilometrów dalej na zachód położona jest inna, znacznie mniejsza zatoka Fjallsárlón, gdzie zodiakami pływa się bliżej czoła lodowca Fjallsjokull i wśród równie spektakularnych gór lodowych oderwanych od niego.
I tu kończę swoją relację. Nie pędząc na wariata przejechaliśmy wiele kilometrów, a to tylko część wyprawy. Ale warto było. I warto tu jeszcze wrócić, odkrywając nowe miejsca. Kiedy tylko będzie taka możliwość…