0
ziolox22 4 lutego 2022 04:31
Dwa dni temu opuściłem Honduras i autobusem pojechałem do Salwadoru, do San Miguel. Na granicy poszło bardzo gładko. Nikt o nic nie pytał, nie sprawdzał plecaków, żadnych testów, żadnych certyfikatów, żadnych opłat...

Pierwszym ciekawym miejscem, które odwiedziłem w nowym kraju jest miasteczko La Unión. W centrum można znaleźć ogromny bazar, na którym można kupić praktycznie wszystko - owoce, warzywa, ciuchy, jedzenie... i zostawić w bankomacie kartę. Jedyną kartę Visa jaką ma się przy sobie....

Mnie najbardziej interesował punkt widokowy Espíritu de la Montaña. Można się do niego dostać na dwa sposoby. Pierwszy to kilkugodzinny trekking ale, że w ostatnim czasie jestem zbyt leniwy to skorzystaliśmy z busika. Sprawy nie ułatwiają też wysokie temperatury. Aktualnie w Salwadorze mamy 37 stopni.

Po około godzinie jazdy w końcu dotarliśmy do punktu widokowego i od razu zobaczyłem to co chciałem. Piękna zatokę z ponad 30 wyspami i wulkanami. Jako ciekawostkę chciałbym powiedzieć, że z tego miejsca można zobaczyć trzy kraje - Salwador, Honduras i Nikarague. Piękne widoczki.

Na koniec wpadliśmy jeszcze na zachód słońca i tak oto zakończył się ten dzień. W sumie to jeszcze odjechał nam ostatni autobus i musieliśmy cisnąć godzinę taksówką. Lokalsi pomogli i za 25 dolców dostaliśmy się do hotelu. Tragedii nie ma.

I to tyle na dzisiaj. Pozdrawiam sącząc lokalne piwko.Ten Salwador nie jest wcale taki zły jak mówią. Oprócz kolczastych płotów, zakratowanych okien i drzwi są też tu spoko widoczki.

Wczoraj pierwszy raz w życiu byłem nad Pacyfikiem na plaży El Cuco. Czarna plaża i wysokie fale robią wrażenie. Ponoć jest to idealne miejsce dla surferów, chociaż ja nie widziałem żadnego.

Jechałem z San Miguel do El Cuco autobusem (transport publiczny mają bardzo tani bo ponad półtora godzinny odcinek jazdy kosztował mnie tylko jednego dolara).

Pogoda dopisała bo było niewiele ponad 36°C. Tak na serio to do tej pory najcieplejszy kraj w Ameryce Środkowej w jakim byłem.

Długo nie zabawiłem na plaży bo ostatni autobus odjeżdża stamtąd o 16.45 także zachodu słońca nad Oceanem Spokojnym nie udało mi się złapać.Wiadomo każdy lubi co innego. Nam bardzo podobało się w Hondurasie. W Salwadorze też jest całkiem ciekawie.

Jak wyglądał Twój plan podróży? Pozdro-- 06 Lut 2022 01:51 --

Pacyfa napisał:
Właśnie, napisz jak to faktycznie wygląda z płaceniem za...wszystko...hotel, żarcie, bazar, busa... :roll:


pifko napisał:
Korzystasz z dobrodziejstwa jakim jest nowy środek płatniczy?


Kurczę jakoś mnie do tego nie ciągnie. Wiem, że Bitcoin jest tu legalnym środkiem płatniczym ale w busie nie widziałem nikogo żeby płacił w taki sposób. Każdy przejazd kosztuje do 0,25$ do 1$.
Mam Bitcoina i inne kryptowaluty ale póki co jest słaby kurs, to jest druga sprawa.
Wydaje mi się, że chcą tym ludzi przyciągnąć do siebie. Wczoraj typ u nas w hostelu miał problemy z płatnością i latał z bankomatem.
W typowo turystycznych miejscach jest pełno znaków, że akceptują Bitcoina ale jakoś jestem chyba zbyt leniwy żeby się za to zabrać :D

-- 06 Lut 2022 02:02 --

Przecież w Salwadorze nie ma nic ciekawego!

Z taką myślą przekraczałem granicę. To co zobaczyłem na miejscu bardzo pozytywnie mnie zaskoczyło. Od 2 dni plażuje sobie nad Pacyfikiem, w La Libertad. Ciepła woda, zimne piwko, szum oceanu wschody i zachody słońca. Nie mogę narzekać. Zatrzymałem się na campingu Pelicano Surf Camp. Śpimy w namiocie - wczoraj w nocy zeszło nam powietrze w materacu a nie ma nic gorszego na campingu.

Na lokalnych plażach panują dobre warunki do surfingu. Plaże z czarnym piaskiem - pochodzenie wulkaniczne i trochę lichych palm znajdzie się w okolicy. Nie ma tłumów, dzisiaj na wschodzie słońca było tylko kilka osób na kilkukilometrowej plaży.

Dzisiaj wybraliśmy się z ziomkami z hostelu na wodospady Cascadas de Tamanique. Z La Libertad to kawałek. Wstęp kosztował nas 1,5 dolca od osoby. Żeby dojść do wodospadów trzeba zejść w dół stromą ale dobrze przygotowaną ścieżką .

W wąwozie można znaleźć 4 wodospady. Z niektórych lokalne chłopaki urządzają sobie skoki do wody. Z tych niskich skakałem i ja. Trochę można się ochłodzić bo w Hondurasie mamy temperatury rzędu 35 stopni.

PS. Cieszę się, że podobają Wam się relacje i dziękuję za wszystkie plusiki.
PS2. Dzięki Olencjaaa, że zachęciłaś mnie do wrzucania relacji tutaj, fajnie wrócić w takie oldschoolowe forumowe klimaty :PSiemanko! Wczoraj spędziłem pół dnia w autobusie i nie obyło się bez przygód. Ziomeczkowi nie przeszkadzała jazda na flaku jednak po kilku kilometrach opona nie nadawała się do niczego.

To była szybką akcja. Po chwili przyjechał następny autobus załadowany po brzegi także resztę trasy pokonałem stojąc z 17kg plecakiem.
Fajne jest to, że nie kroją tu za bilety autobusowe (cena jest zawsze napisana na szybie).

Obiad jadłem w miejscowości Santa Ana. Nie chcę nikogo przekonywać, że jest tu bezpiecznie ale porównując centrum w tym mieście do innych w Ameryce Środkowej to było naprawdę nieźle. Czysto, nikt nie był nachalny także super.

Podróżując po Salwadorze najbardziej zależało mi na zdobyciu wulkanu Santa Ana. Po dotarciu do miasta o takiej samej nazwie od razu zaplanowaliśmy wędrówkę.

Okazało się, że szlak jest znacznie łatwiejszy niż mówią w przewodnikach. Po 70 minutach doszliśmy na szczyt i cieszyliśmy oczy pięknym widokiem. Na szczycie Santa Ana znajduje się ogromny krater wypełniony lazurową wodą. W oddali widać kolejne dwa wulkanu - Izalco i San Marcelino. Z drugiej strony jezioro Coatepeque.

Kilka informacji praktycznych:

- Z Santa Ana pod wulkan można dostać się autobusem numer 248. Koszt przejazdu to 0.91$. Odjeżdża on o 7.30. Na miejsce dojeżdża około 9.30.
- Koszt przewodnika (bez niego nie można wejść na szlak) to 3$. Do niczego nie był on potrzebny. Widzieliśmy go tylko raz, jak płaciliśmy. Przez większość drogi szliśmy sami.
- W Internecie mówią o obecności dwóch policjantów w razie ataku banditos. Niestety nie było policjantów.
- W trakcie wędrówki przechodzi się przez teren prywatny i znowu trzeba zapłacić, tum razem 6$.
- Dojście na szczyt zajęło nam godzinę i 10 minut a zejście 50 minut.
- Autobus powrotny, także numer 248 odjeżdża o 13.00 i 15.30.
- Warto na szlak zabrać porządne buty, wodę i jakieś przekąski

PS. Namówiłeś mnie na tego bitka, spróbuje :)Jakoś parę rzeczy ostatnio się przytrafiło i nie miałem zbytnio czasu ale już nadrabiam zaległości.

Ruta de las Flores - jedna z najciekawszych atrakcji w Salwadorze
W Salwadorze jestem już od ponad tygodnia i mogę powiedzieć o tym kraju wiele dobrego. Przez ostatnie kilka dni zwiedzałem Ruta de las Flores czyli słynny szlak kolonialnych miasteczek na północy Salwadoru. Schowanych pośród góry, z dala od dużych miast.

Zatrzymaliśmy się w Juayua (cena za noc za jedną osobę to 12 dolców) jakieś 200 metrów od głównego parku z katedrą na czele. Miasteczko to typowa kolonialna architektura, niskie kolorowe domki i brukowane uliczki. Ale to co nas najbardziej zaciekawiło to co weekendowe wydarzenie kulinarne w mieście - coś na styl food marketu.

Jakie jedzenie można tam znaleźć? Różnego rodzaju mięsa (kurczak i wołowina), ryby, owoce morza z ryżem, ziemniakami, warzywami, platanami czy fasolą. Ceny od 4 do 7 dolarów za całkiem sporą porcję. Jedzenie bardzo dobre i warte swojej ceny. Czaicie, że odbywa się to co tydzień? Ludzie przyjeżdżają z całego Salwadoru żeby spędzić ten weekend w tym miejscu.

Poza dobrym jedzeniem w Juayua można znaleźć też wodospady. Wybraliśmy się na szlak 7 wodospadów. Zaczyna się od kilka kilometrów za miasteczkiem. Najpierw około 3 kilometrów trzeba dojść do doliny, w której płynie rzeka. Później w kilku miejscach trzeba ją przekroczyć i po kolei zaczynają pojawiać się wodospady. Cała zabawa zaczyna się w momencie gdy (chyba przy 3 wodospadzie) zaczyna się wejście na górę, po skałach na samym środku wodospadu. Spływająca woda to żaden problem a przyjemność - aż przypomniały mi się biegi z przeszkodami, w których kiedyś startowałem. Skały są tak dobrze wyrzeźbione, że bez problemu można wejść kilkadziesiąt metrów do góry

Do tego na koniec dorzucę jeszcze moje przemyślenia. W miejscach, które odwiedziłem w Salwadorze jest bardzo bezpiecznie, nie mieliśmy żadnych złych sytuacji. Ludzie są tutaj mili, zadowoleni z życia i zawsze chętni do pomocy.

Niestety z bitcoinem zawaliłem bo pomyliłem się rezerwując loty do Kostaryki i zarezerwowałem na dzień wcześniej niż chciałem. No i przepadło :(

Dodaj Komentarz

Komentarze (10)

oskiboski 5 lutego 2022 05:08 Odpowiedz
Wow 5 dzień lutego i już druga wspaniała relacja. Mnie Salwador nie zachwycił ani pod względem widoczków ani kulinarnym.
ziolox22 5 lutego 2022 05:08 Odpowiedz
Wiadomo każdy lubi co innego. Nam bardzo podobało się w Hondurasie. W Salwadorze też jest całkiem ciekawie.Jak wyglądał Twój plan podróży? Pozdro
pifko 6 lutego 2022 05:09 Odpowiedz
Korzystasz z dobrodziejstwa jakim jest nowy środek płatniczy?
pacyfa 6 lutego 2022 05:09 Odpowiedz
Właśnie, napisz jak to faktycznie wygląda z płaceniem za...wszystko...hotel, żarcie, bazar, busa... :roll:
pifko 6 lutego 2022 12:08 Odpowiedz
No weź zapłać bitcoinem. :D Choćby w celach testowych i żeby móc podzielić się doświadczeniami.Możesz ściągnąć apkę Bitcoin Beach (prostsza i bardziej niezawodna) lub Muun Wallet (bardziej skomplikowana, korzystająca z wielu węzłów i można tworzyć własne kanały płatności) i przelać bitku z giełd obsługujących Lighting Network (Okex, Bitfinex) za dosłownie kilka centów.Same płatności bitkiem kosztują setne części centa bez limitu kwoty. Wypłaty z konta czy revolut to przy tym bandyckie koszta :lol:
pifko 8 lutego 2022 05:08 Odpowiedz
Wulkan magiczny!!!Czekam na relację z używania krypto :D
pifko 15 lutego 2022 12:08 Odpowiedz
Salwador wciąga, tak imprezują, że nie ma czasu na relację :lol:
glosnikking 7 marca 2023 12:08 Odpowiedz
Świetnie się czyta i ogląda relację, faktycznie w mojej głowie Salwador jawi się jako mało bezpieczny kraj, dlatego fajnie że ktoś przełamał ten schemat. Da radę się tam dogadać bez płynnego hiszpańskiego?
legion1 7 marca 2023 12:08 Odpowiedz
@glosnikking wróciłem 2 dni temu z Salwadoru. Pewnie na dniach napiszę relację, super kraj, wiele ładnych miejsc. Przez cały czas czuliśmy się ogólnie bardzo bezpiecznie. Co do dogadania się- bywa ciężko, ale da radę, a jak nie to pomaga translator w telefonie ;)
maxima 7 marca 2023 17:08 Odpowiedz
potwierdzam to co pisze @Legion1, byłam w listopadziebez płynnego hiszpańskiego na pewno da radę, ja znam tylko podstawowe słowa, zdań nie składam i dałam radę - ludzie są mili i pomocni, translator pomaga :)