To był pomysł mojej córki – pierwsza liceum, profil mat-geo i nagła chęć zwiedzania świata przyrody. Rzuciła go w sumie przy rodzinnym obiedzie dwa miesiące temu. Zadziałało! Parki narodowe Kanady i USA to naprawdę przepiękne miejsca do zobaczenia z rodziną. Hmm… od 1 do 3 sierpnia mam służbowy wyjazd do Chicago więc idealnie się złożyło. To będzie business&joy ?
Od pomysłu do realizacji krótka droga więc zabrałem się za wyszukiwarki lotów. No niestety drogi dolar nie sprzyja tanim połączeniom za Atlantyk. A tu trzeba polecieć do Kanady, potem zachodnie wybrzeże USA (wymyśliłem zobaczyć Pacific Northwest) a na koniec Chicago jeszcze. I to z żoną i trójką dzieci. Cały tydzień szukania różnych kombinacji i kupiłem Finnaira do Dallas przez Helsinki, stamtąd American Airlines do Calgary oraz powrót British Airways z Chicago do Londynu i dalej do Warszawy. Wszystko na jednym bilecie oczywiście, cena – niestety w okolicach 3.5k pln ☹
Do tego przeloty wewnętrzne Horizon Air, Southwest i Frontier – już bardzo tanio i mamy podróż złożoną ? W Kanadzie 3 pełne dni w Górach Skalistych, przelot z Calgary do Seattle, tam samochodem przez parki północnego zachodu aż do San Francisco. Na deser Yosemite National Park. Po drodze Vegas i ostatnie dni w Chicago już służbowo. Cała trasa z Great Circle Mapper:
No to lecimy. Z ostrożności (ale też aby zaoszczędzić kasę) lecimy tylko z bagażem podręcznym. Finnair do Helsinek jest o czasie, co ważne bo w HEL przesiadka na lot do Dallas tylko 40min. Lot realizowany Embraerem 190, na pokładzie tylko woda lub sok jagodowy, kawa i herbata płatne.
W samolocie za mną zaniepokojona pasażerka prosi stewardesę o możliwość wyjścia w pierwszej kolejności bo ma krótką przesiadkę do DFW. Stewardesa się śmieje: „W tym samolocie 24 osoby przesiadają się na ten lot do Dallas, więc na pewno na wszystkich poczekają ?” No i oczywiście na lotnisku w Helsinkach krótki spacerek do bramki do Dallas. Czeka tam na nas Airbus 350 Finnaira na 10-godzinny lot do Dallas.
Jest jeszcze czas na odwiedzenie muminków.
Start o czasie i jazda – podróż za ocean rozpoczęta. Finnair zarabia na czym może. Obiad jest smaczny ale mały, można brać tylko jedną buteleczkę wina za free. Wszystko poza tym jest już płatne. Podwieczorek ograniczony do wody i małego pudełka z makaronem.
Po drodze za to wspaniałe widoki na Grenlandię – wow ale super pogoda:
Lądujemy w niezłych turbulencjach ale spokojnie. W Dallas prawie 4 godziny przerwy do ostatniego odcinka American Airlines. Na spokojnie przechodzimy emigrację – nawet nam pieczątek nie wstawili. Trzeba coś zjeść po tym ubogim cateringu Finnaira – dzieci są po prostu głodne! Przy bramce czeka na nas Boeing 737 AA na 3,5 godzinny lot do Calgary. Wyszliśmy z domu o 7 rano i lądujemy w Calgary o 21.50 tego samego dnia, po trzech lotach. Nieźle!
W Kanadzie szczyt sezonu turystycznego. Zaraz po kupnie biletów zabrałem się za hotele i wynajęcie samochodu i spotkał mnie zimny prysznic. Na dwa miesiące przez wylotem wszystkie hotele są zabukowane, brak wolnych miejsc w Banff, Jasper i okolicach. No grubo, na szczęście ratuje mnie AirBnB w Golden na dwie noce i jedną udało się wyrwać w Jasper (najdroższy motel w moim życiu) Ale z samochodem kicha totalna. NIC NIE MA w żadnej wypożyczalni za żadne pieniądze. Jeszcze mnie to nigdy nie spotkało! Koło ratunkowe rzuca mi aplikacja Turo. To jest takie prywatne wypożyczanie własnych samochodów, trochę jak AirBnB dla mieszkań. Zakładam profil i znajduję Mohammeda z jego Subaru Crosstrek rocznik 2017. Dogadujemy się przez apkę (Turo załatwia też ubezpieczenie) i mam samochód na 3,5 dnia!!!! No i był, samochód czekał na nas na lotniskowym parkingu z kluczykiem schowanym za kołem. Dostałem pełną instrukcję jak go znaleźć i tada, mamy go!
Spędzamy szybko noc w motelu niedaleko lotniska i jutro jedziemy w Góry Skaliste: Cdn…Relacja na żywo nie udaje się, codziennie dojeżdżamy do nowego motelu późno wieczorem i rano z powrotem w trasę. Zaplanowałem na tej wyprawie zwiedzanie aż 7 Parków Narodowych – trzy w Kanadzie: Banff National Park, Jasper National Park i Yoho National Park oraz cztery w USA: Olympic National Park, Crater Lake National Park, Redwood National Park i na deser już odwiedzony przeze mnie pięć lat temu Yosemite National Park. Niezły maraton przyznacie! Trzy dni w Kanadzie przeznaczam na te trzy parki. Banff NP jest największy i ma najwięcej atrakcji. Nie da się go tak po prostu ogarnąć w jeden dzień. Zostawiam więc okolice Canmore i Banff na następną wyprawę i zaczynamy zwiedzanie od środka parku Banff – jezior Louise i Moraine. Z Calgary jest fantastyczny dojazd, do granic parku i Canmore prawie godzinka autostradą. Widoki po drodze nieziemskie:
Kupuję wstęp do wszystkich parków na trzy dni. Na szybie przyklejam opłaconą wejściówkę, usprawni ona później wjazd do poszczególnych parków. Od naszej rodziny to 21CAD za dobę.
Na spokojnie zjeżdżam w kierunku słynnych jezior i ….. zonk! Parkingi przy jeziorach full!! No tak, szczyt sezonu a ja od rana jechałem z Calgary. Jezioro Moraine to kaplica, wysyłają na odległy parking i radzą brać busa. Ale do Lake Louise (też info, że parking full) udaje mi się przedostać i wbijam na górny parking na krzywego, no i proszę tuż przede mną zwalnia się miejsca parkingowe! Juppi – zostajemy. To jedyne miejsce w parku, gdzie parking jest płatny (zbierają na zbiorkomy) Ale tłumy, no cóż trzeba się dopchać do pięknych widoczków:
Idziemy na krótki trekking do wyżej położonego jeziorka Mirror Lake, to tylko lekka wspinaczka:
Odpuszczamy niestety Lake Moraine, chcę dziś dojechać do Jasper a po drodze mnóstwo atrakcji jeszcze. Następne w kolei jest Bow Lake, też ładne
Chyba najpiękniejsze jest Peyto Lake, na szczęście na parkingu są miejsca a to tylko krótki trekking aby zobaczyć jedno z najbardziej szmaragdowych jezior w całym Parku Banff:
Wow ale kolor wody!
Cały czas towarzyszą nam niesamowite widoki po drodze wysokich szczytów Gór Skalistych. Aż głowa boli od rozglądania się.
Wypatrujemy też zwierząt. Jak spotykamy na drodze samochody na poboczu mrugające awaryjnymi to znaczy, że ktoś coś zobaczył. No i trafiają nam się czarne niedźwiedzie. Ale daleko niestety.
Dojeżdżamy do największej zaplanowanej na dziś atrakcji – lodowca Columbia. Dla dzieciaków to pierwszy kontakt z lodowcem na żywo. Ubieramy się ciepło i idziemy spotkać się z czołem lodowca!!!
Ale super przeżycie i widoczki! Przepiękne miejsce.
Cała trasa Icefields Parkway od Banff do Jasper jest niesamowicie widowiskowa. Co zakręt to nowe wspaniałe widoczki gór i lodowców.
Zajeżdżamy do Jasper na wieczór do zarezerwowanego z trudem motelu (Mount Robson Inn). Tak jak wspominałem, to mój najdroższy nocleg w motelu (standard typowy a nawet poniżej) w życiu! No cóż inaczej nic nie znalazłem, to tylko jedna noc. Idziemy w Jasper poszukać dobrego jedzenia i picia i bach- Jasper Brewery wita ?
Mikrobrowar a do tego kotlet z dziczyzny i żeberka, biorę Blondie:
Jutro atrakcje Parku Jasper
Stay tuned
mapa napisał:
Czy przy Columbia Icefields nadal jeżdzą te wielkie auta, które podwożą turystów na sam lodowiec czy zrezygnowli z tego?
Te wielkie auta stały już tylko jako eksponaty. Na lodowiec jeżdżą zwykłe autobusy (a raczej na to co z tego lodowca zostało, bo znika w zastraszającym tempie)Mam z rodzinką prawdziwą wyprawę przez Amerykę. Zaplanowałem kontakt z dziką przyrodą, trekkingi, spacery, wspinaczki i gwarantowane niesamowite przeżycia. Motele, własny samochód, do tego jeszcze lokalna kuchnia i klimaty więc przepis na udane rodzinne wakacje gotowy. Nie będzie leżenia na basenach… Nie ma lekko, wstajemy rano w Jasper i huzia w góry! Jeździmy dziś po Parku Narodowym Jasper. Na pierwszy ogień idzie droga do Maligne Lake i Maligne Canyon. Zaraz po zjeździe wita nas ciekawy znak o misiach.
He jakie misie? No właśnie, nie przejeżdżamy nawet kilometra a już na drogę tarabani nam się…. grizzly !!! Daleko od nas? No nie, prawie wlazł nam do samochodu!
Świetna relacja, zdjęcia wymiatają, ale wiadomo Rockies są przepiękne, szczególnie to pasmo między Calgary a Vancouver.Czy przy Columbia Icefields nadal jeżdzą te wielkie auta, które podwożą turystów na sam lodowiec czy zrezygnowli z tego?@correos - nie zdążyłem zrobić nawet kawy, tak mnie pochłonęło:)
mapa napisał:Czy przy Columbia Icefields nadal jeżdzą te wielkie auta, które podwożą turystów na sam lodowiec czy zrezygnowli z tego?Te wielkie auta stały już tylko jako eksponaty. Na lodowiec jeżdżą zwykłe autobusy (a raczej na to co z tego lodowca zostało, bo znika w zastraszającym tempie)
Byłem 9 lat temu ale nie wydaje mi się, żeby lodowiec aż tak znikał. Najlepiej chyba tam jechać we wrześniu. Ceny niższe i ludzi mniej, a pogoda dalej super.Lake Moraine możesz żałować, ja tam byłem przed 7 rano i podjechałem bezproblemowo.
Piękne miejsca i świetne zdjęcia!
:)Jeśli chodzi o Finnair - ostatnio leciałem z nimi MIA-HEL, jedzenie było bardzo słabe nawet jak na standardy "samolotowe". Nie wiem czy miałem pecha czy Ty szczęście bo kiedyś faktycznie karmili całkiem ok
;)Co do pieczątki w paszporcie - również byłem zdziwiony, że niczego nam nie wbili i to pierwszy raz odkąd latamy do USA (podróżujemy jeszcze z wizą) a było tego trochę od 2004 r.
Hiszpan, bardzo przydatne info o noclegach i braku aut w wypozyczalniach, bylam we wrzesniu i nawet bez bukowania nie bylo problemu z noclegami. Niedzwiedzi zazdroszcze
Ile godzin spędziliście w parku?Też mieliśmy isc do Mirror Lake ale dowiedziałem się ze nie ma tam wody i odpuściłem. Zdjęcia super! Jak udalo tobie zrobić zdjęcia bez ludzi? W lipcu musiałem się sporo natrudzić aby ludzi na zdjęciach było mało
;)
Hmm… od 1 do 3 sierpnia mam służbowy wyjazd do Chicago więc idealnie się złożyło. To będzie business&joy ?
Od pomysłu do realizacji krótka droga więc zabrałem się za wyszukiwarki lotów. No niestety drogi dolar nie sprzyja tanim połączeniom za Atlantyk. A tu trzeba polecieć do Kanady, potem zachodnie wybrzeże USA (wymyśliłem zobaczyć Pacific Northwest) a na koniec Chicago jeszcze. I to z żoną i trójką dzieci.
Cały tydzień szukania różnych kombinacji i kupiłem Finnaira do Dallas przez Helsinki, stamtąd American Airlines do Calgary oraz powrót British Airways z Chicago do Londynu i dalej do Warszawy. Wszystko na jednym bilecie oczywiście, cena – niestety w okolicach 3.5k pln ☹
Do tego przeloty wewnętrzne Horizon Air, Southwest i Frontier – już bardzo tanio i mamy podróż złożoną ?
W Kanadzie 3 pełne dni w Górach Skalistych, przelot z Calgary do Seattle, tam samochodem przez parki północnego zachodu aż do San Francisco. Na deser Yosemite National Park. Po drodze Vegas i ostatnie dni w Chicago już służbowo.
Cała trasa z Great Circle Mapper:
No to lecimy. Z ostrożności (ale też aby zaoszczędzić kasę) lecimy tylko z bagażem podręcznym.
Finnair do Helsinek jest o czasie, co ważne bo w HEL przesiadka na lot do Dallas tylko 40min.
Lot realizowany Embraerem 190, na pokładzie tylko woda lub sok jagodowy, kawa i herbata płatne.
W samolocie za mną zaniepokojona pasażerka prosi stewardesę o możliwość wyjścia w pierwszej kolejności bo ma krótką przesiadkę do DFW. Stewardesa się śmieje: „W tym samolocie 24 osoby przesiadają się na ten lot do Dallas, więc na pewno na wszystkich poczekają ?”
No i oczywiście na lotnisku w Helsinkach krótki spacerek do bramki do Dallas. Czeka tam na nas Airbus 350 Finnaira na 10-godzinny lot do Dallas.
Jest jeszcze czas na odwiedzenie muminków.
Start o czasie i jazda – podróż za ocean rozpoczęta.
Finnair zarabia na czym może. Obiad jest smaczny ale mały, można brać tylko jedną buteleczkę wina za free. Wszystko poza tym jest już płatne.
Podwieczorek ograniczony do wody i małego pudełka z makaronem.
Po drodze za to wspaniałe widoki na Grenlandię – wow ale super pogoda:
Lądujemy w niezłych turbulencjach ale spokojnie. W Dallas prawie 4 godziny przerwy do ostatniego odcinka American Airlines. Na spokojnie przechodzimy emigrację – nawet nam pieczątek nie wstawili. Trzeba coś zjeść po tym ubogim cateringu Finnaira – dzieci są po prostu głodne!
Przy bramce czeka na nas Boeing 737 AA na 3,5 godzinny lot do Calgary. Wyszliśmy z domu o 7 rano i lądujemy w Calgary o 21.50 tego samego dnia, po trzech lotach. Nieźle!
W Kanadzie szczyt sezonu turystycznego. Zaraz po kupnie biletów zabrałem się za hotele i wynajęcie samochodu i spotkał mnie zimny prysznic. Na dwa miesiące przez wylotem wszystkie hotele są zabukowane, brak wolnych miejsc w Banff, Jasper i okolicach. No grubo, na szczęście ratuje mnie AirBnB w Golden na dwie noce i jedną udało się wyrwać w Jasper (najdroższy motel w moim życiu)
Ale z samochodem kicha totalna. NIC NIE MA w żadnej wypożyczalni za żadne pieniądze. Jeszcze mnie to nigdy nie spotkało!
Koło ratunkowe rzuca mi aplikacja Turo. To jest takie prywatne wypożyczanie własnych samochodów, trochę jak AirBnB dla mieszkań. Zakładam profil i znajduję Mohammeda z jego Subaru Crosstrek rocznik 2017. Dogadujemy się przez apkę (Turo załatwia też ubezpieczenie) i mam samochód na 3,5 dnia!!!!
No i był, samochód czekał na nas na lotniskowym parkingu z kluczykiem schowanym za kołem. Dostałem pełną instrukcję jak go znaleźć i tada, mamy go!
Spędzamy szybko noc w motelu niedaleko lotniska i jutro jedziemy w Góry Skaliste:
Cdn…Relacja na żywo nie udaje się, codziennie dojeżdżamy do nowego motelu późno wieczorem i rano z powrotem w trasę.
Zaplanowałem na tej wyprawie zwiedzanie aż 7 Parków Narodowych – trzy w Kanadzie: Banff National Park, Jasper National Park i Yoho National Park oraz cztery w USA: Olympic National Park, Crater Lake National Park, Redwood National Park i na deser już odwiedzony przeze mnie pięć lat temu Yosemite National Park.
Niezły maraton przyznacie!
Trzy dni w Kanadzie przeznaczam na te trzy parki. Banff NP jest największy i ma najwięcej atrakcji. Nie da się go tak po prostu ogarnąć w jeden dzień. Zostawiam więc okolice Canmore i Banff na następną wyprawę i zaczynamy zwiedzanie od środka parku Banff – jezior Louise i Moraine.
Z Calgary jest fantastyczny dojazd, do granic parku i Canmore prawie godzinka autostradą.
Widoki po drodze nieziemskie:
Kupuję wstęp do wszystkich parków na trzy dni. Na szybie przyklejam opłaconą wejściówkę, usprawni ona później wjazd do poszczególnych parków. Od naszej rodziny to 21CAD za dobę.
Na spokojnie zjeżdżam w kierunku słynnych jezior i ….. zonk! Parkingi przy jeziorach full!! No tak, szczyt sezonu a ja od rana jechałem z Calgary. Jezioro Moraine to kaplica, wysyłają na odległy parking i radzą brać busa. Ale do Lake Louise (też info, że parking full) udaje mi się przedostać i wbijam na górny parking na krzywego, no i proszę tuż przede mną zwalnia się miejsca parkingowe! Juppi – zostajemy. To jedyne miejsce w parku, gdzie parking jest płatny (zbierają na zbiorkomy)
Ale tłumy, no cóż trzeba się dopchać do pięknych widoczków:
Idziemy na krótki trekking do wyżej położonego jeziorka Mirror Lake, to tylko lekka wspinaczka:
Odpuszczamy niestety Lake Moraine, chcę dziś dojechać do Jasper a po drodze mnóstwo atrakcji jeszcze.
Następne w kolei jest Bow Lake, też ładne
Chyba najpiękniejsze jest Peyto Lake, na szczęście na parkingu są miejsca a to tylko krótki trekking aby zobaczyć jedno z najbardziej szmaragdowych jezior w całym Parku Banff:
Wow ale kolor wody!
Cały czas towarzyszą nam niesamowite widoki po drodze wysokich szczytów Gór Skalistych. Aż głowa boli od rozglądania się.
Wypatrujemy też zwierząt. Jak spotykamy na drodze samochody na poboczu mrugające awaryjnymi to znaczy, że ktoś coś zobaczył. No i trafiają nam się czarne niedźwiedzie. Ale daleko niestety.
Dojeżdżamy do największej zaplanowanej na dziś atrakcji – lodowca Columbia. Dla dzieciaków to pierwszy kontakt z lodowcem na żywo. Ubieramy się ciepło i idziemy spotkać się z czołem lodowca!!!
Ale super przeżycie i widoczki! Przepiękne miejsce.
Cała trasa Icefields Parkway od Banff do Jasper jest niesamowicie widowiskowa. Co zakręt to nowe wspaniałe widoczki gór i lodowców.
Zajeżdżamy do Jasper na wieczór do zarezerwowanego z trudem motelu (Mount Robson Inn). Tak jak wspominałem, to mój najdroższy nocleg w motelu (standard typowy a nawet poniżej) w życiu! No cóż inaczej nic nie znalazłem, to tylko jedna noc.
Idziemy w Jasper poszukać dobrego jedzenia i picia i bach- Jasper Brewery wita ?
Mikrobrowar a do tego kotlet z dziczyzny i żeberka, biorę Blondie:
Jutro atrakcje Parku Jasper
Stay tuned
Te wielkie auta stały już tylko jako eksponaty. Na lodowiec jeżdżą zwykłe autobusy (a raczej na to co z tego lodowca zostało, bo znika w zastraszającym tempie)Mam z rodzinką prawdziwą wyprawę przez Amerykę. Zaplanowałem kontakt z dziką przyrodą, trekkingi, spacery, wspinaczki i gwarantowane niesamowite przeżycia.
Motele, własny samochód, do tego jeszcze lokalna kuchnia i klimaty więc przepis na udane rodzinne wakacje gotowy. Nie będzie leżenia na basenach…
Nie ma lekko, wstajemy rano w Jasper i huzia w góry! Jeździmy dziś po Parku Narodowym Jasper. Na pierwszy ogień idzie droga do Maligne Lake i Maligne Canyon.
Zaraz po zjeździe wita nas ciekawy znak o misiach.
He jakie misie? No właśnie, nie przejeżdżamy nawet kilometra a już na drogę tarabani nam się…. grizzly !!! Daleko od nas? No nie, prawie wlazł nam do samochodu!