0
hiszpan 31 sierpnia 2022 21:57
Image

Image

Image

Image

Image

La Paz leży na 4000 metrów npm na zboczach więc poruszanie się piechotą wymaga nie lada wysiłku i łapania oddechu.

Idziemy do pobliskiej stacji Teleferico Morado aby wjechać na górę na El Alto i pooglądać panoramę miasta. Mi Teleferico to system kolejek gondolowych, które są genialnym transportem miejskim dla położonej na zboczach El Alto aglomeracji. Pierwsza rozpoczęła działalność w 2014 roku a dzisiaj jest już 10 linii połączonych w bardzo wydajny system transportowy. La Paz jest mega zatłoczone samochodami i busikami więc to naprawdę świetna metoda szybkiego przemieszczania się po mieście. Bilety kupuje się w kasie przed jazdą i kosztuje 3 bolivianos za jeden przejazd.

Image

Widoczki z gondolki

Image

Image

Image

Image

Na górze na El Alto widać pięknie panoramę miasta oraz pobliskich wysokich Andyjskich szczytów.

Image

Image

Image

Idzie wieczór a my mamy dziś autobus do Uyuni. Żegnamy La Paz i udajemy się na dworzec autobusowy. Bilet do Uyuni kupiłem przez internet , kosztował 14 usd za najbardziej komfortowe półleżące miejsce. Trasa to 540km i około 9 godzin nocnej jazdy.
A co tu robi taka ciężarówka???

Image

Na dworcu musimy odnaleźć naszą bramkę.

Image

Pakujemy się o 21-ej do takiego wielkiego autobusu

Image

Image

Razem z nami wsiada chyba z pół miasta ? razem dobytkiem i tobołami.

Image

Autobus pełniuteńki, te lokalne kobiety śpią w przejściach bo ich miejsca zajęły bambetle, które przewożą. Generalnie niezły klimat tej podróży!
Po drodze jeden przystanek na rozprostowanie kości.

Image

Image

Zajeżdżamy do Uyuni na 6 rano. Jest -10C (w Polsce upały sierpniowe!). Odbiera nas z przystanku lokales (ugadany uprzednio na whatsappie), z którym pojedziemy na najbliższe trzy dni na Salar. Pakuje nas do samochodu i wiezie przez wyludnione ulice pustynnego miasta Uyuni.

Image

Image

Zostawia w otwartej dla nas o 6 rano kawiarni, miejscowi odpalają kozę na drewno i próbujemy przy gorącej kawie, grzankach i jajecznicy rozgrzać się nieco i ochłonąć po całonocnej podróży.

Image

Na Salar de Uyuni wyruszymy około 10 rano.

Stay tuned...Salar de Uyuni – miejsce, które stało bardzo wysoko na mojej prywatnej bucket list do odwiedzenia w pierwszej kolejności, właściwie od czasu, kiedy zobaczyłem je po raz pierwszy z okiem samolotu, leciałem wtedy tylko do LaPaz. Wielka połać białej soli aż po horyzont. Warto zobaczyć w google mapie jak to wygląda z góry.

Jest to olbrzymie solnisko (wielkości mniej więcej Szwajcarii), pozostałość po wyschniętym wielkim słonym jeziorze. Znajduje się na Altiplano na wysokości 3653m npm. Jest płaskie aż po horyzont, nie ma na nim wytyczonych dróg, można przemieszczać się w dowolnym kierunku, gdzie dusza zapragnie.
Obecnie zwiedza się je w zorganizowanych grupach korzystając z floty samochodów terenowych – głównie starych Toyot i Nissanów. Sól zjada je całkiem szybko więc wybranie się tam innym np. własnym środkiem transportu to słaby pomysł.

W Uyuni jest wiele małych biur podróży organizujących najbardziej popularny 3-dniowy tour. Ceny wszędzie podobne – ja zapłaciłem podstawową opłatę 1030 bolivianos od osoby plus dopłata do kierowcy co gada po angielsku – 200bs. Można płacić amerykańskimi dolarami. W cenie dwa noclegi i pełne wyżywienie na cały trip.

Trasa bez powrotu do Uyuni tylko z odstawieniem na granicę chilijską i z wliczonym busem do San Pedro de Atacama. Agencja polecana na forum – Salty Desert. Wszystko załatwiam przez whatsappa parę dni wcześniej (stąd czekał na nas kierowca na przystanku – pilnował aby nikt nas nie „odbił” z konkurencji).
No właśnie – covid poważnie pogrążył lokalny biznes turystyczny. W czasach przed pandemią dziennie ruszało w trasę prawie 200 samochodów z turystami. Dziś naliczyłem ich ledwie 15-cie ☹

Oczywiście, dla nas dobrze bo pusto ale dla lokalesów – tragedia gospodarcza. Dlatego specjalnie się nie targuję i płacę ile sobie życzą.
Kilka fotek z objazdu miasta Uyuni za dnia – warto poczuć klimat takiego miejsca.

Image

Image

Image

Image

Dla rozgrzewki (jest ciągle poniżej zera) trochę wzmocnionej lokalnej kawki ?

Image

Zajeżdżamy na początek na cmentarz pociągów, jeszcze w granicach miasta. Jest tu linia kolejowa ale tabor sprowadzano z USA, jak się psuł to nikt nie umiał go naprawić. Kilku przyjezdnych serwisantów z USA porwano przykładnie dla okupu i tak znikła możliwość naprawy. Składy niszczeją tu od kilkudziesięciu lat! Co dało się wyciąć i sprzedać na złom to znikło a reszta tworzy ten surrealistyczny cmentarz techniki kolejowej początku wieku XX.

Image

Image

Image

Image

Jedziemy najpierw do Colchani, zapoznać się z technikami pozyskiwania soli, oczywiście w bardzo prymitywny sposób
Produkcja jest niewielka, sprzedaż właściwie tylko wewnątrz Boliwii (nie joduje się tu soli) ale przynajmniej lokalni mieszkańcy mają jakąś robotę.

Image

Image

Zaraz za Colchani wjeżdżamy na solnisko i ….

Image

Image

Image

Jest efekt wow, czytałem, widziałem foty ale nie byliśmy przygotowani na TAKIE widoki!

Image

Image

Image

Obowiązkowe są okulary przeciwsłoneczne i zalecane nakrycie głowy. Tak naprawdę bez okularów nie da się otworzyć oczu! Blask jest nie do wytrzymania.
Ale tu pięknie, można naprawdę jechać w dowolną stronę.

Image

Naszym pierwszym pit-stopem jest schronisko zbudowane z bloków solnych.

Image

Image

Image

Image

Obok znaki informacyjne, że odbywał się tu rajd „Dakar” w 2016 roku.

Image

Image

Wewnątrz budynku rzeźby, wyposażenie, stoły i krzesła z soli.

Image

Image

Jemy tu lunch i jedziemy dalej. Stajemy co jakiś czas na fotki i zabawy z perspektywą.

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (16)

cart 1 września 2022 23:08 Odpowiedz
Ale widoczki! A ja zamiast w góry pojechałem do La Serena. Szkoda, że nie udało się spotkać na miejscu, trzeba będzie nadrobić w WAW ;)
francuz2 2 września 2022 17:08 Odpowiedz
Fajnie się czyta. Jako narciarz tym bardziej jestem zainteresowany... :D
cart 3 września 2022 23:08 Odpowiedz
Aleś rozrzutny, autobusy do Valparaiso co 15 minut za 5.5k pesos ;)
tropikey 3 września 2022 23:08 Odpowiedz
Kurczę, przy Waszych perypetiach z lotami z SCL, moja przygoda z sejfem w czasie pobytu w Santiago (pod koniec tego odcinka: gnam-se-sam,219,144662?start=60#p1257920) to była czysta igraszka :DCiekawe, czy inni też mieli tam jakieś perturbacje, czy to tylko my takie gapy :DCarmenere w Santiago, to istny balsam. Co ciekawe, w Polsce już mi tak nie smakowało...
cart 5 września 2022 23:08 Odpowiedz
hiszpan napisał: Ale jaja, to był mój hotel! Super widoczki z niego i bardzo przyjemne miejsce za przyzwoite pieniądze :)
kumkwat-kwiat 5 września 2022 23:08 Odpowiedz
hiszpan napisał:Czas zbierać się z powrotem do Santiago, nie chcę już spóźnić się na żaden samolot!Po drodze zajeżdżamy jeszcze do polecanej winnicy Vina Indomita w celu degustacji. Haha... ciekawe jakby się skończyło gdyby degustacja się powiodła. ;)
marek2011 6 września 2022 23:08 Odpowiedz
hiszpan napisał:W końcu chyba wygrywa resztka rozsądku, siadam z laptopem, googluję jakiś najtańszy bilet z La Paz do Limy, bulimy kolejną bezsensowną kasę i wracam z eticketem. Pan uśmiechnięty sprawdza i …. grzecznie zaprowadza nas na checkin po nasze karty pokładowe. Lecimy!Kolejnym razem takie rzeczy się rezerwuje na randomową datę (najlepiej oddaloną o m.in. tydzień - dwa) na xp albo innym amerykańskim OTA i po szczęśliwym boardingu / wlocie do kraju kasuje jednym klikiem: jeśli nastąpi to do 24 h (a w praktyce do końca następnego dnia więc zwykle dłużej) dostaje się full zwrot bez względu na warunki taryfy, cenę itp.
hiszpan 7 września 2022 05:08 Odpowiedz
Masz 100% racji @marek2011, też na to wpadłem jak już przestał nade mną stać facet z Latam przypominając mi, że checkin zamykają za 23 minuty, jak już przeszliśmy koszmarną kolejkę do immigration (pracowały 3 okienka) i jak już dobiegliśmy do bramki na last call do Limy. Jak już sobie siadłem w fotelu Drimka to pomyślałem, że dokładnie tak trzeba było zrobić. Ot nauczka na przyszłość...
tropikey 12 września 2022 23:08 Odpowiedz
A jak po zmroku? Niebo mocno rozgwieżdżone?
hiszpan 12 września 2022 23:08 Odpowiedz
tropikey napisał:A jak po zmroku? Niebo mocno rozgwieżdżone?Będą fotki!
cart 12 września 2022 23:08 Odpowiedz
rewela!!!
igore 13 września 2022 17:08 Odpowiedz
Super! Dla mnie Salar wciąż jest jednym z najciekawszych miejsc, jakie zobaczyłem podczas podróży. Ciekawe, że pierwszą noc spędza się teraz w Uyuni.
olajaw 27 września 2022 12:08 Odpowiedz
Dla niektórych relacji powinien być przycisk "uwielbiam " :D Przepięknie!!
cart 27 września 2022 12:08 Odpowiedz
Dodaję do ulubionych :D
cart 28 września 2022 23:08 Odpowiedz
Rewelacja. Zastanawiałem się nawet czy nie wpaść wypożyczonym samochodem do Laguna Blanca by choć trochę liznąć Boliwii, ale potem przeczytałem, że nie przepuściliby mnie przez granicę. Widoki boliwijskie wydają się jednak lepsze niż okolice SPdA, nawet ze zdjęć z telefonu ;). Koniecznie muszę się tam wybrać w najbliższym czasie.
maxima 28 września 2022 23:08 Odpowiedz
dla mnie trip z SPdA do Uyuni i okolice samego SPdA to najpiękniejsze przyrodnicze miejsce na ziemi - jest wszystko: ciepłe źródła, pustynia, doliny, wulkany, laguny, lamy i wikunie..te kolory oddają właśnie to jak tam jest ;) miło powspominać na zdjęciach :)