Ależ wygodne połączenie otworzył Ryanair z Modlina do Jordanii. Wylot w piątek o 6 rano a powrót z Ammanu w poniedziałek o 11.30. Praktycznie do dyspozycji całe 3 dni przedłużonego weekendu. Nie trzeba mnie dwa razy namawiać. Zbieram ekipę i bilety kupione na pierwszy wolny weekend września. Dopiero co wróciłem z Ameryki Południowej, trzeba się na parę dni pokazać w pracy ? i można już rozpocząć przygotowania. Planuję bardzo klasyczną trasę. Pierwszy dzień po przylocie od razu bierzemy samochód i jedziemy do Wadi Musa, gdzie czeka na nas Petra. W sobotę przejeżdżamy do Wadi Rum i tam nocujemy na pustyni a niedziela to Akaba i Morze Martwe. Na wieczór do Ammanu aby rano normalnie dotrzeć na lotnisko na powrót. Samochód wynajmuję w Sixt (pomny wpisów na forach ostrzegający przed lokalnymi wypożyczalniami). Koszt wynajmu na te 3,5 dnia to 850zł za Kia Sportage, przyda się na paru bocznych drogach lepsze zawieszenie. Przed wylotem kupujemy jeszcze Jordan Pass za 70 JOD, który ogarnia koszt wizy i wstęp do Petry i Wadi Rum. Całkiem dobry pakiet. Do Ammanu zabiera nas Ryanair z załogą Buzza:
Lot prawie 4 godziny, na podejściu fajne widoczki okolic Ammanu:
r
Formalności imigracyjne bezproblemowe, kupuję kartę na internet i bierzemy samochód. Do Wadi Musa jest 200km, to prawie 2,5 godziny jazdy. Większość trasy to wygodna autostrada przez pustynię:
Trzeba tylko kupić wodę na drogę, no klimaty arabskie pełną gębą:
Co jakiś czas stragany z owocami przy trasie, dajemy się namówić na winogrona
Dojeżdżamy do Wadi Musa na około 15-stą i jedziemy prosto pod bramę Petry. Można tam bezproblemowo zaparkować. Trzeba pokazać nasz Jordan Pass w kasie i zamienić go na bilety.
Mamy ok 3h godziny do zamknięcia doliny. Tu pełna trasa:
Oczywiście najważniejsze jest zobaczyć Al-Chaznę, tak zwany skarbiec faraonów, znany z wszystkich okładek przewodników i pocztówek ale warto przejść się te kilka kilometrów przez całą Petrę co mamy właśnie w planie. Petra to starożytne miasto wykute w skale przez Nabatejczyków (przodków miejscowych arabów). Początki sięgają IV wieku przed naszą erą. Przez wiele kolejnych stuleci było niezależne i opierało się podbojom aż w końcu w 106 roku naszej ery podbili je Rzymianie. Miasto na szczęście dalej się rozwijało, było centrum miejscowego handlu, dobrze położone na szlakach kupieckich. Podupadło dopiero po podbojach arabskich i licznych trzęsieniach ziemi w pierwszych wiekach naszej ery. Na stulecia popadło w zapomnienie, zasypane częściowo przez piasek. Dopiero odkryte na nowo w 18-tym wieku. Większość z Was pamięta film Indianę Jonesa i Ostatnią Krucjatę. Tam też zobaczyłem Petrę po raz pierwszy i postanowiłem solennie postawić tam swoją stopę. Wchodzimy do głębokiego wąwozu, po drodze mnóstwo wykutych w skale budowli.
Robi się wąską a ściany są wysokie. Rzeczywiście było to miejsce praktycznie nie do zdobycia.
Trasa jest dobrze przygotowana do długich spacerów a wąski wąwóz chroni przed ostrym słońcem.
Wodę transportowali wykutymi w skale akweduktami
Po około kilometrze spaceru dochodzimy w końcu do Al-Chazna, skarbca. No robi wrażenie:
Niestety nie można wchodzić do środka. Jest już późno i chcemy przejść resztę doliny więc nie wchodzimy na sąsiednie skały dla lepszych widoków, poza tym naganiacze chcą grubą kasę za pokazanie lepszego miejsca do zdjęcia. Obok pełno straganów z pamiątkami, nas tylko szokują sprzedający tu dzieci. Niektóre palą sobie papieroski
Dalsze budowle również są niesamowite, groty wykute w skale służyły za mieszkania ale także za groby
Piękny amfiteatr, rozbudowany w czasach rzymskich
Kolejna część doliny to bardziej ruiny niż całe budowle ale też jest klimatycznie.
Ostatnim znanym budynkiem jest klasztor. Jest dość daleko i na dodatek wiedzie do niego droga pod górę. Niestety jest już późno, do zamknięcia Petry mamy 45 minut i decydujemy podejść tylko do skały lwa. Też piękne miejsce.
Krótka wizyta w miejscowej knajpce na sok z granatów (dziewczyny) i piwo (chłopaki), niestety zorientowaliśmy się, że jest tylko bezalkoholowe ☹
Na powrocie jeszcze raz focimy skarbiec, już jest pusto i wszyscy się powoli zwijają.
@klapioTeraz od Grudnia jeszcze lepsza opcja gdyż Wizz zaczyna latać z WAW do AQJ przez co nie trzeba JordanPass ani Visy kupować
;) Bus z Akaby do Ammanu to 10JOD czyli 70zł przy aktualnym kursie i po 3h jazdy na miejscu.
@Martinuss Lot do AQJ jest spoko jak nie jedziesz do Petry i inne atrakcje bo to w sumie podobnie wyjdzie jak z lotami do Ammanu i wizą. 3h jazdy to autem chyba, autobusy sprawdzałem to wychodziło około 5h.
@Kacper SzymanskiZ Akaby do Ammanu busem JETT jechałem 3h i po drodze był jeszcze postój na kawę i na wyjeździe z Akaby check point z kontrolą bagażu. Dodatkowo z Ammanu Abdali masz codziennie busa o 6:30 do Petry i powrót o 16:00 jak dobrze pamietam. Również możesz na noc zostać w Wadi Musa i poprosić na recepcji o rezerwacje miejsca w busie, który codziennie rano odbiera zgłoszone osoby i jedzie z nimi do Wadi Rum Visitor Center za 10JOD.
piotrkr napisał:Jak ppm, skoro widać że jesteście na poziomie morza
;)Nie robisz quizów geograficznych
;) wszędzie tam pytają czy Morze Martwe to morze czy jezioro....
@msadurski w granicach strefy biletowanej to raczej nierealne, bo chodzą wieczorem strażnicy i wyganiają. No chyba, że schowasz się w jakiejś jamie/grocie.
:)
Praktycznie do dyspozycji całe 3 dni przedłużonego weekendu. Nie trzeba mnie dwa razy namawiać. Zbieram ekipę i bilety kupione na pierwszy wolny weekend września.
Dopiero co wróciłem z Ameryki Południowej, trzeba się na parę dni pokazać w pracy ? i można już rozpocząć przygotowania. Planuję bardzo klasyczną trasę. Pierwszy dzień po przylocie od razu bierzemy samochód i jedziemy do Wadi Musa, gdzie czeka na nas Petra. W sobotę przejeżdżamy do Wadi Rum i tam nocujemy na pustyni a niedziela to Akaba i Morze Martwe. Na wieczór do Ammanu aby rano normalnie dotrzeć na lotnisko na powrót.
Samochód wynajmuję w Sixt (pomny wpisów na forach ostrzegający przed lokalnymi wypożyczalniami). Koszt wynajmu na te 3,5 dnia to 850zł za Kia Sportage, przyda się na paru bocznych drogach lepsze zawieszenie.
Przed wylotem kupujemy jeszcze Jordan Pass za 70 JOD, który ogarnia koszt wizy i wstęp do Petry i Wadi Rum. Całkiem dobry pakiet.
Do Ammanu zabiera nas Ryanair z załogą Buzza:
Lot prawie 4 godziny, na podejściu fajne widoczki okolic Ammanu:
r
Formalności imigracyjne bezproblemowe, kupuję kartę na internet i bierzemy samochód. Do Wadi Musa jest 200km, to prawie 2,5 godziny jazdy. Większość trasy to wygodna autostrada przez pustynię:
Trzeba tylko kupić wodę na drogę, no klimaty arabskie pełną gębą:
Co jakiś czas stragany z owocami przy trasie, dajemy się namówić na winogrona
Dojeżdżamy do Wadi Musa na około 15-stą i jedziemy prosto pod bramę Petry. Można tam bezproblemowo zaparkować.
Trzeba pokazać nasz Jordan Pass w kasie i zamienić go na bilety.
Mamy ok 3h godziny do zamknięcia doliny. Tu pełna trasa:
Oczywiście najważniejsze jest zobaczyć Al-Chaznę, tak zwany skarbiec faraonów, znany z wszystkich okładek przewodników i pocztówek ale warto przejść się te kilka kilometrów przez całą Petrę co mamy właśnie w planie.
Petra to starożytne miasto wykute w skale przez Nabatejczyków (przodków miejscowych arabów). Początki sięgają IV wieku przed naszą erą. Przez wiele kolejnych stuleci było niezależne i opierało się podbojom aż w końcu w 106 roku naszej ery podbili je Rzymianie.
Miasto na szczęście dalej się rozwijało, było centrum miejscowego handlu, dobrze położone na szlakach kupieckich.
Podupadło dopiero po podbojach arabskich i licznych trzęsieniach ziemi w pierwszych wiekach naszej ery. Na stulecia popadło w zapomnienie, zasypane częściowo przez piasek.
Dopiero odkryte na nowo w 18-tym wieku. Większość z Was pamięta film Indianę Jonesa i Ostatnią Krucjatę. Tam też zobaczyłem Petrę po raz pierwszy i postanowiłem solennie postawić tam swoją stopę.
Wchodzimy do głębokiego wąwozu, po drodze mnóstwo wykutych w skale budowli.
Robi się wąską a ściany są wysokie. Rzeczywiście było to miejsce praktycznie nie do zdobycia.
Trasa jest dobrze przygotowana do długich spacerów a wąski wąwóz chroni przed ostrym słońcem.
Wodę transportowali wykutymi w skale akweduktami
Po około kilometrze spaceru dochodzimy w końcu do Al-Chazna, skarbca. No robi wrażenie:
Niestety nie można wchodzić do środka. Jest już późno i chcemy przejść resztę doliny więc nie wchodzimy na sąsiednie skały dla lepszych widoków, poza tym naganiacze chcą grubą kasę za pokazanie lepszego miejsca do zdjęcia.
Obok pełno straganów z pamiątkami, nas tylko szokują sprzedający tu dzieci. Niektóre palą sobie papieroski
Dalsze budowle również są niesamowite, groty wykute w skale służyły za mieszkania ale także za groby
Piękny amfiteatr, rozbudowany w czasach rzymskich
Kolejna część doliny to bardziej ruiny niż całe budowle ale też jest klimatycznie.
Ostatnim znanym budynkiem jest klasztor. Jest dość daleko i na dodatek wiedzie do niego droga pod górę. Niestety jest już późno, do zamknięcia Petry mamy 45 minut i decydujemy podejść tylko do skały lwa. Też piękne miejsce.
Krótka wizyta w miejscowej knajpce na sok z granatów (dziewczyny) i piwo (chłopaki), niestety zorientowaliśmy się, że jest tylko bezalkoholowe ☹
Na powrocie jeszcze raz focimy skarbiec, już jest pusto i wszyscy się powoli zwijają.