Wstęp Wyjazd do Libanu chodził po głowie od dłuższego czasu, jednak pandemia pokrzyżowała plany. W planach w 2022 było odwiedzenie dalszej i bardziej egzotycznej destylacji (dalsze rejony Azji) jednak dość późne ich otwarcie, wysokie ceny biletów i sezon deszczowy sprawiły, że ostatecznie padło na Liban. W Libanie byłem w dniach 13-21.10.2022.
Liban od kilku lat zmaga się z poważnym kryzysem (napływ uchodźców z Syrii, kryzys gospodarczy, wybuch w porcie). Wyjazd był okazją, żeby przekonać się jak faktycznie wygląda sytuacja i czy jest tak źle, jak mówią w mediach.
W relacji będę dodawał wzmianki odnośnie aktualnej sytuacji – na podstawie moich spostrzeżeń i rozmów z ludźmi. Libańczycy są bardzo otwarci, można zagadać człowieka na ulicy albo zapytać hostów z Airbnb. Będzie również info o cenach (gorący temat, nie tylko w Libanie ?) i przydatne wskazówki. Co bardziej przydatne informacje będę wytłuszczał.
Waluta – najlepiej zabrać ze sobą USD. Na EUR jet gorszy kurs (1 EUR w trakcie mojego wyjazdu wymieniali po 0.95 USD, podczas gdy kurs rynkowy wynosił 0.98 USD). Koniecznie należy zabrać ze sobą odpowiednią ilość twardej waluty, gdyż przy płatnościach kartami przelicza podobno po kursie (Sayrafa, ok 30 000 LBP za 1 USD), osbiście nie sprawdzalem tego. W Libanie obowiązują 2 kursy walutowe: oficjalny (1 507 LBP = 1 USD) i czarnorynkowy (w trakcie mojego pobytu 1 USD = od 39 400 do 40 000 LBP). Dla przeliczeń przyjmijmy 1 USD = 40 000 LBP (link do aktualnego kursu czarnorynkowego: https://lirarate.org/). W ostatnim czasie ministerstwo finansów zapowiedziało zmianę kursu oficjalnego na 15 000 LBP, nie ma to dla nas – turystów więszego znaczenia. Walutę w Libanie najlepiej wymieniać w Western Union – punktów jest dużo w całym Libanie, najlepiej sprawdzić dokładną lokalizację na Google Maps. Ceny w sklepach i lokalach podawane są wg kursu czarnorynkowego, ale w miejscach turystycznych, oprócz Balbeek ceny wejściówek dostosowane są do oficjalnego kursu (czyli wstęp per osoba kosztuje do równowartości 1 PLN). Co ciekawe, libański GUS nie publikuje oficjalngo wskaźnika inflacji, dlatego oficjalnie w kraju nie ma hiperinflacji.
Dotarcie do Libanu – samolot (dobre ceny na tej trasie ma Aegean – z przesiadką w Atenach, Cyprus Airways z Larnaki i LOT – trzeba załapać się na Szaloną Środę, czasami trafiają się dobre ceny w Tarom z Bukaresztu i Transavia z Amsterdamu). Dla szukających dodatkowych wrażeń – kursują promy z Turcji, można nawet znaleźć na Youtube filmik z 2022 roku.
Ograniczenia wjazdowe – brak (wszystkie ograniczenia zostały zniesione z końcem września 2022). Wiza – dla Polaków nie jest wymagana.
Plan wyjazdu 13.10 czwartek – wieczorny przylot do Bejrutu 14.10 piątek - Bejrut 15.10 sobota - Bejrut 16.10 niedziela – do południa Bejrut, Tripoli 17.10 poniedziałek - Tripoli 18.10 wtorek – do południa Tripoli, druga część dnia Bejrut 19.10 środa – wypożyczenie auta, Jeita Grotto, Zahle + wizyta w winiarni (Cheateau Ksara) 20.10 czwartek – Balbeek, wieczorem Byblos 21.10 piątek – Byblos, wieczorna kolacja w Bejrucie
Dzień 0 – 13.10.2022 Wyjazd zaczynamy na lotnisku w Larnace, Cypr. Dlaczego start na Cyprze? Po pierwsze wcześniejsza chęć pasywego odpoczynku w sprawdzonych warunkach. Po drugie, 2 tygodnie na Liban wydawały się zbyt dużo. Po trzecie - ceny i godziny lotów do Bejrutu. Pierwotnie nasz lot miał odbyć się o 16:00, Cyprus Airways przesunął nasze loty na 20:55. Dzięki temu zyskaliśmy spokojny poranek w Paphos i dodatkowy czas na poranną wizytę na plaży
:).
Porada przy lotach Cyprus Airways - jeśli lecicie w min 2 osoby, warto kupić 2 bilety na jednej rezerwacji. Można dzięki temu oszczędzić ok 10 EUR/osoba. Bilety dla 2 osób kosztowały 441 zł (92 EUR). Lot jest mega krótki - w powietrzu jesteśmy około 25 minut. Nie ma możliwości odprawy online, odprawa odbywa się na lotnisku (za darmo). Lot zapełniony w około 50%, na pokladzie głównie Libańczycy i turyści. Trafiła się również mała grupka głośnych Rosjan, nie zabardzo mówiąca po angielsku i dostojnik (kościoła ormiańskiego?) – modlący się w trakcie lotu.
Kilka słów o Cyprus Airways, brakuje na forum informacji na ten temat. Linie operują głównie na trasach do Grecji, Liban, Izreael, Armenia. W sezonie letnim dodatkowo do Londynu, Nimiec i kilku innych miejsc – zwożąc turystów na Cypr. W cenie najtańszej taryfy mamy bagaż do 10kg (walizka) i możliwość odprawy w desku na lotnisku w Larnace. Jeśli chodzi o miejsce na nogi – podobnie jak w LOT, albo Aegean. Cena biletu nie objmuje przekąsek i posiłku. Można na pokładzie kupić kanapki w dość dobrych cenach - 5 EUR.
Lądując w Bejrucie rzuca się w oczy małe oświetlenie miasta, w tym niektóre zupełnie ciemne wieżowce - uszkodzone przez wybuch. Na zdjęciu Zaitunay Bay i Central District (najbardziej prestiżowe dzielnice Bejrutu).
Po przylocie długo kolejka – na ok 45 minut (z niewiadomych powodów otwarte są tylko dwa okienka dla obcokrajowców, w tym jedno dla dyplomatów i UN – do którego idzie wyższy rangą ksiądz z innego lotu), przed nami wylądowały samoloty z Iraku i Kuwejtu. Przy okienku celnik pyta jedynie o miejsce pobytu i czy pierwszy raz w Libanie. Żadnych pytań o Izrael, celnik na szybko przegląda paszport. Jedno z nas było w Izraelu, ale na innym paszporcie, nie było to problemem.
Dojazd z lotniska do Airbnb - przed wyjazdem dostałem kontakt od mojego hosta do taxi. Pierwotnie ustalona cena przez Whatsapp - 280 000 LBP (8 USD). Po przylocie czekał na nas Pan z karteczką z moim imieniem. Cena obejmowala przejazd z lotniska do mieszkania (ok 10km), w tym 30 min czekania na lotnisku i parking. Po przyjeździe na miejsce taksówkarz zaczął coś kręcił że chce 10 USD – bo parking, bo coś jeszcze; dałem mu, nie chciało mi się kłócić, w szczególności, że było dość późno). Z braku alterantyw mogę polecić taxi. 10 USD wydaje się być ceną, poniżej której taksówkarze nie chcą schodzić, żeby nie psuć rynku. Podaje kontakt gdyby ktoś chciał skorzystać z taxi: Taxi Beirut (Si Taxi) – szczegóły do ustalenia przez Whatsapp: +961 76 306 456
Inne opcje na przejazd z lotniska to Allo Taxi – można zamówić wcześniej przez aplikację (w aplikacji jest opcja wyboru godziny i numeru lotu). Jeszcze inna (najtańsza) możliwosć to Bolt albo Uber (Bolt jest taszy) – koniecznie trzeba pamiętać o zmianie metody płatności na gotówkę (cena wyskakuje w LBP, myślę, że nie powinno być problemu z zapłatą w USD, przeliczając po czarnorynkowym kursie). Na lotnisku jest bezpłatny, działający internet (1h albo 2h na urządzenie). Na lotnisku nie widzialem punktu do wymiany waluty, w razie co, myślę że zagadując osobę z obsługi uda się wymienić $ na LBP po dobrym kursie.
W drodze do mieszkania mocno rzuca się w oczy brak oświetlenia ulicy, bardzo ograniczona liczba działającej sygnalizacji świetlnej i ... wyjątkowo jasna siedziba MEA (w piątek wieczorem – przy powrocie była totalnie ciemna).
Nocleg załatwiałem przez AirBnb, Geitawi, niedaleko Armenia Street, cena za 3 noce/2 osoby to 130 USD, jest możliwość noclegu przez 3 osoby. Było to jedna z lepszych, dostępnych opcji (cena vs jakość + lokalizacja). Dla zainteresowanych mogę podać szczegóły na priv. W mieszkaniu jest UPS (taka duża bateria, która ładuje się jak jest rządowy prąd), dzięki temu można korzystać z lodówki, światła i internetu w godzinach, w których jest wyłączany prąd, klimatyzacji, czajnika i innego energochłonnego sprzętu lepiej nie używać na UPS, gdyż szybko się rozładuje/nie będzie w stanie przetworzyć mocy. W Libanie ostatnimi czasy ze zwględu na kryzys pojawiło się więcej mieszkań na wynajem (ludzie próbują jakoś przeżyć, w szczególności, że całkiem sporo osób ma więcej niż jedno mieszkanie). Ceny noclegów w Libanie są względnie wysokie w stosunku do standardu, w szczególności porównując do cen w Europie Wschodniej/Bałkanach/niektórych miejscach we Włoszech, Hiszpanii, Grecji i Cyprze. Standard mieszkań jest podobny do tego jaki znamy z południa Europy.
Dobrymi miejscami, żeby zatrzymać się w Bejrucie są: Hamra, okolice Downtown, okolice Armenia Street. Ciekawą, ale bardziej odległą od głównych atrakcji jest dzielnica ormiańska (więcej o wizycie w tej dzielnicy w dalszej części relacji).@Sudoku podana cena (de fakto 220 PLN/osoba) to cena lotu w jedną stronę, można 1 piece of personal item (tak na prawdę mały plecak), ponizej dokladne warunki w Cyprus Airways w najtańszej taryfie
Dzień 1 – 14.10.2022, Bejrut
Pierwsze 2 dni w Libanie przeznaczamy na Bejrut, wydaje się to być dobrym pomysłem, można na spokojnie wdrożyć się w kraj i zobaczyć główne atrakcje stolicy. Dzień zaczynamy od wymiany waluty w Western Union (najlepiej wymieniać mniejsze kwoty – np. po 100 USD – kurs cały czas rośnie), potem jedziemy Boltem na sniadanie. Na zdjęciu – trochę ponad 100 USD.
Po zajęciu miejsca w aucie kierowca powiedział, że do ceny z Bolta dolicza coś swojego. Po dojechaniu na miejsce okazało się, że kierowca doliczył 30 000 LBP. Wyszło łącznie 80 000 LBP za 3 km i 11 min jazdy, więc nadal mało, niewiele więcej, niz przejazd komunikacją miejską w polskich miastach dla 2 osób. Jest to dziwna praktyka, moim zdaniem najlepiej jakby cena w aplikacji była wyższa. Możliwe, że taka praktyka taksówkarzy wynika z opóźnionej aktualizacji cen w aplikacji i nie nadążaniem z dostosowaniem cen do spadku wartości LBP.
Miejsce na śniadanie, wybrane ze względu na lokalizację to Sawani Falfoul – w pobliżu Muzeum Narodowego Bejrutu. Za miejscem przmówiła dobra ocena oraz chęc spróbowania miejsca w nowoczesnym stylu. Miejsce ma ocenę w Google 4.3 przy ponad 300 opiniach. Menu i ceny można znaleźć na stronie (nie jest na bieżąco aktualizowane, możliwe że prosząc o przesłanie zdjecia aktualnego menu, podeślą) https://www.sawanifalfoul.com/menu.php. W lokalu znajduje się aktualne menu w USD, przeliczanym po kursie podanym na kartce przyklejonej do szyby, 14.10.2022 - 37 000 LBP za 1 USD, czyli lepiej niż w Western Union – było to jedyne miejsce w trakcie wyjazdu, gdzie kurs był lepszy, w dodatku podany na kartce). Pokazuje to, jak duże są wahania kursu w Libanie.
Śniadanie było bardzo smaczne i sycące – wystarczyło z drobną przekąską do obiadokolacji, a obsługa była na wysokim poziomie. Dodatkowym smaczkiem było nałożenie jedzenia na talerz przez kelnera ?. Standardem w Libanie jest podawanie kiszonek, warzyw i chleba do posiłku i tak też było w tym przypadku (w tym lokalu sami sobie wybieramy i nakładamy). Ogorek kiszony smakuje tak, jak w Polsce ?. Ciekawostką, u nas nie spotykaną jest kiszona rzepa i papryka. Polecam miejsce. Poniżej zdjęcia wnętrza, posiłku i paragonu, paragon na 2 osoby. Śniadanie dość drogie jak na Liban. Fatteh, szakszuka + 2 kawy kosztowały 380 000 LBP. Fatteh to typowa libańska potrawa na śnaidanie składająca się z chrupiącego podsmażonego chlebka, ciecierzycy (ciepłej), jogurtu i smażonych orzechów nerkowca, polane oliwą, dodatkowo może zawierać (jak to ze zdjęcia baklażan i pastę pomidorową).
Po śniadaniu kierujemy się w do Muzeum Narodowego Bejrutu. Po drodze zwraca uwagę względny porządek na ulicy, dużo zieleni, święte figurki na ulicy i ciasno zaparkowane auta (te 2 ostatnie elementy będą towarzyszyły do końca wyjazdu). Zastanawiałem się dlaczego ludzie parkują auta w taki sposób, jak na zdjęciu, doszedlem do wniosku że auta mogą należeć do jednej rodziny, albo sąsiadów którzy wyruszają o określonych godzinach i takie parkowanie po prostu nikomu nie utrudnia wyjazdu.
Wstęp do muzeum: 5 000 LBP per osoba (czyli ok. 0,60 PLN!), pani drukuje bilet na drukarce, a przy bramce do wykrywania metali druga Pani notuje na kartce liczbę wchodzących osób. Nazwa może być trochę myląca, bo nie jest to muzeum dotyczące stricte Bejrutu, ale bardziej terenów dzisiejszego Libanu. Znajdujące się w nim eksponaty pochodzą z czasów prehistorycznych, kolonizacji egipskiej, greckiej i rzymskiej, jak również z czasów średniowiocza (najazdy krzyżowców). Niestety, brakuje eksponatów z czasów osmańskich i współczesnych, w trakcie których Liban zyskał obecny kształt. Muzeum nie jest duże, w zależności od tempa i zainteresowania 1-2h wystarczą. Pomimo tego, że podobne eksponaty już widziałem to nadal zadziwia, że ludzie w dawnych czasach byli w stanie zrobić dość zaawansowane ozdoby. Na szczególną uwagę zwraca fragment egipskiego grobowca – wyjątkowo dobrze zachowany oraz szkielet pochowany w amforze. Polecam wizytę w Muzeum Narodowym Bejrutu.
Nastęnie zmierzamy na piechotę w kierunku downtown, oczywiście przemiszczając się powoli i co chwilę rozpraszając się. Po drodze mijamy budynek uszkodzony w czasach wojny domowej, trochę chaosu na ulicach (więcej info w temacie dalszej części relacji – jazda przez Bejrut wypożcyzonym autem) i Mercedes z 1967 na sprzedaż - w świetnym stanie!
Na chwilę siadamy na ławce na wyjątkowo zadbanym skwerku, coś raczej niespotykanego w Bejrucie, z ładnie przystrzyżoną trawą.
Docieramy do Downtown (Central District), na Martyrs Square - w centralnym miejscu znajduje się meczet (Mohammad Al-Amin Mosque). Meczet został odbudowany po wojnie domowej, otwarcie nastąpiło niedawno bo w 2008 roku. Meczet nawiązuje do stylu osmańskiego, jak zresztą cały Central District odbudowany po wojnie domowej. Nie wchodzimy do środka.
Z odbudową centrum Bejrutu wiąże się historia, ukazująca skalę korupcji w kraju. Za odbudowę dzielnicy odpowiadała firma Solidere, w której część udziałów posiada rząd, a częśc Rafik Hariri – polityk, były premier, miliarder, kontrowersyjna postać (którego imię nosi lotnisko w Bejrucie). W celu pozyskania gruntów dokonano wielu wywlaszczeń, plącąc ludziom tylko część rzeczywistej wartości nieruchomości. Koszt odbudowy wyniósł wiele miliardów USD. Majątek Haririego zwiększył się kilku/kilkanstokrotnie w czasie kiedy był powiązany z władzą.
W Downtown i Central District jesli kilka miejsc do zobaczenia: Martyrs Square z meczetem (na zdjęciu powyżej), Zaitunay Bay i Central District (fancy dzielnica, trochę taki mini Dubaj). Atrakcją - jakkolwiek dziwnie to zabrzmi są uszkodzone przez wybuch budynki. Pomimo upływu ponad 2 lat, są nadal widoczne ślady wybuchu w porcie. Do tej pory część budynków jest opuszczona. Budynki mieszkalne w tej okolicy nie należą do tanich, najdroższe apartamenty (jak w Złota 44 w Warszwie) potrafią kosztować nawet 5 mln USD.
Oczywiście ta część Bejrutu różni się znacznie od pozostałych. Jest czysto, nowocześnie, jest dużo nowego budownictwa, można powiedzieć, że jest luksusowo, o czym świadczą budynki, auta, sklepy i klub jachtowy. Można nawet zobaczyć tabliczki zachęcające do sprzątnięcia po swoim psie.
Na pierwszy rzut idzie Zaitunay Bay. Miejsce robi wrażenie! W pobliżu znajduje się promenada, po której biegają ludzie, a na brzegu można spotkać wędkarzy.
Oprócz mieszkań, w okolicy znajdują się biura, wspomniane wcześniej luksusowe sklepy (na zdjęciu Tiffany) i Beirut Souks (centrum handlowe), jest nawet salon Porsche.
Przypatrując się poniższym zdjęciom, widać że niektóre mieszkania są opuszczone i mocno uszkodzone. Jeszcze niedawno było ładnie ☹.
Następnie kierujemy się w stronę dzielnicy rządowej, gdzie skala zniszceń jest jeszcze większa. Obrazki robią niezwykle przygnębiające wrażenie. Dzielnica jest ogrodzona, pilnowana przez wojsko. Jeszcze 3 lata temu miejsce tętniło życiem ... Na zdjęciach można zobaczyć opuszczone i zniszczone lokale, jak chociażby oddział MEA. Poniżej droga po jednym z wejść do dzielnicy.
Zniszczone sklepy
Dopełnieniem przygnębiających obrazków jest kot siedzący w opuszczonej lodziarni Hagen Dazs
:(
@M_Karol Czy oprócz 10 kg walizki w Cyprus Airways można mieć jeszcze jakiś plecak, czy tylko jedną sztukę bagażu?Zakładam, że ta cena lotu to powrotnego, a nie w jedną stronę?
Ja też?tym bardziej, że byliśmy prawie w tym samym terminie, bo od 10.10-19.10. Zrobiliśmy pętelkę z noclegami w Tyrze, Zahlé, Baszari i na koniec w Byblos
Mały update dla zainteresowanych dalszym ciągiem relacji. Ostatnio byłem trochę zabiegany - niespodziewana większa ilość pracy + sprawy osobiste, stąd małe zastopowanie. Ciąg dalszy na pewno nastąpi.
Wyjazd do Libanu chodził po głowie od dłuższego czasu, jednak pandemia pokrzyżowała plany. W planach w 2022 było odwiedzenie dalszej i bardziej egzotycznej destylacji (dalsze rejony Azji) jednak dość późne ich otwarcie, wysokie ceny biletów i sezon deszczowy sprawiły, że ostatecznie padło na Liban. W Libanie byłem w dniach 13-21.10.2022.
Liban od kilku lat zmaga się z poważnym kryzysem (napływ uchodźców z Syrii, kryzys gospodarczy, wybuch w porcie). Wyjazd był okazją, żeby przekonać się jak faktycznie wygląda sytuacja i czy jest tak źle, jak mówią w mediach.
W relacji będę dodawał wzmianki odnośnie aktualnej sytuacji – na podstawie moich spostrzeżeń i rozmów z ludźmi. Libańczycy są bardzo otwarci, można zagadać człowieka na ulicy albo zapytać hostów z Airbnb. Będzie również info o cenach (gorący temat, nie tylko w Libanie ?) i przydatne wskazówki. Co bardziej przydatne informacje będę wytłuszczał.
Waluta – najlepiej zabrać ze sobą USD. Na EUR jet gorszy kurs (1 EUR w trakcie mojego wyjazdu wymieniali po 0.95 USD, podczas gdy kurs rynkowy wynosił 0.98 USD). Koniecznie należy zabrać ze sobą odpowiednią ilość twardej waluty, gdyż przy płatnościach kartami przelicza podobno po kursie (Sayrafa, ok 30 000 LBP za 1 USD), osbiście nie sprawdzalem tego.
W Libanie obowiązują 2 kursy walutowe: oficjalny (1 507 LBP = 1 USD) i czarnorynkowy (w trakcie mojego pobytu 1 USD = od 39 400 do 40 000 LBP). Dla przeliczeń przyjmijmy 1 USD = 40 000 LBP (link do aktualnego kursu czarnorynkowego: https://lirarate.org/). W ostatnim czasie ministerstwo finansów zapowiedziało zmianę kursu oficjalnego na 15 000 LBP, nie ma to dla nas – turystów więszego znaczenia. Walutę w Libanie najlepiej wymieniać w Western Union – punktów jest dużo w całym Libanie, najlepiej sprawdzić dokładną lokalizację na Google Maps. Ceny w sklepach i lokalach podawane są wg kursu czarnorynkowego, ale w miejscach turystycznych, oprócz Balbeek ceny wejściówek dostosowane są do oficjalnego kursu (czyli wstęp per osoba kosztuje do równowartości 1 PLN). Co ciekawe, libański GUS nie publikuje oficjalngo wskaźnika inflacji, dlatego oficjalnie w kraju nie ma hiperinflacji.
Dotarcie do Libanu – samolot (dobre ceny na tej trasie ma Aegean – z przesiadką w Atenach, Cyprus Airways z Larnaki i LOT – trzeba załapać się na Szaloną Środę, czasami trafiają się dobre ceny w Tarom z Bukaresztu i Transavia z Amsterdamu). Dla szukających dodatkowych wrażeń – kursują promy z Turcji, można nawet znaleźć na Youtube filmik z 2022 roku.
Ograniczenia wjazdowe – brak (wszystkie ograniczenia zostały zniesione z końcem września 2022).
Wiza – dla Polaków nie jest wymagana.
Plan wyjazdu
13.10 czwartek – wieczorny przylot do Bejrutu
14.10 piątek - Bejrut
15.10 sobota - Bejrut
16.10 niedziela – do południa Bejrut, Tripoli
17.10 poniedziałek - Tripoli
18.10 wtorek – do południa Tripoli, druga część dnia Bejrut
19.10 środa – wypożyczenie auta, Jeita Grotto, Zahle + wizyta w winiarni (Cheateau Ksara)
20.10 czwartek – Balbeek, wieczorem Byblos
21.10 piątek – Byblos, wieczorna kolacja w Bejrucie
Dzień 0 – 13.10.2022
Wyjazd zaczynamy na lotnisku w Larnace, Cypr. Dlaczego start na Cyprze? Po pierwsze wcześniejsza chęć pasywego odpoczynku w sprawdzonych warunkach. Po drugie, 2 tygodnie na Liban wydawały się zbyt dużo. Po trzecie - ceny i godziny lotów do Bejrutu.
Pierwotnie nasz lot miał odbyć się o 16:00, Cyprus Airways przesunął nasze loty na 20:55. Dzięki temu zyskaliśmy spokojny poranek w Paphos i dodatkowy czas na poranną wizytę na plaży :).
Porada przy lotach Cyprus Airways - jeśli lecicie w min 2 osoby, warto kupić 2 bilety na jednej rezerwacji. Można dzięki temu oszczędzić ok 10 EUR/osoba. Bilety dla 2 osób kosztowały 441 zł (92 EUR).
Lot jest mega krótki - w powietrzu jesteśmy około 25 minut. Nie ma możliwości odprawy online, odprawa odbywa się na lotnisku (za darmo). Lot zapełniony w około 50%, na pokladzie głównie Libańczycy i turyści. Trafiła się również mała grupka głośnych Rosjan, nie zabardzo mówiąca po angielsku i dostojnik (kościoła ormiańskiego?) – modlący się w trakcie lotu.
Kilka słów o Cyprus Airways, brakuje na forum informacji na ten temat. Linie operują głównie na trasach do Grecji, Liban, Izreael, Armenia. W sezonie letnim dodatkowo do Londynu, Nimiec i kilku innych miejsc – zwożąc turystów na Cypr. W cenie najtańszej taryfy mamy bagaż do 10kg (walizka) i możliwość odprawy w desku na lotnisku w Larnace. Jeśli chodzi o miejsce na nogi – podobnie jak w LOT, albo Aegean. Cena biletu nie objmuje przekąsek i posiłku. Można na pokładzie kupić kanapki w dość dobrych cenach - 5 EUR.
Lądując w Bejrucie rzuca się w oczy małe oświetlenie miasta, w tym niektóre zupełnie ciemne wieżowce - uszkodzone przez wybuch.
Na zdjęciu Zaitunay Bay i Central District (najbardziej prestiżowe dzielnice Bejrutu).
Po przylocie długo kolejka – na ok 45 minut (z niewiadomych powodów otwarte są tylko dwa okienka dla obcokrajowców, w tym jedno dla dyplomatów i UN – do którego idzie wyższy rangą ksiądz z innego lotu), przed nami wylądowały samoloty z Iraku i Kuwejtu. Przy okienku celnik pyta jedynie o miejsce pobytu i czy pierwszy raz w Libanie. Żadnych pytań o Izrael, celnik na szybko przegląda paszport. Jedno z nas było w Izraelu, ale na innym paszporcie, nie było to problemem.
Dojazd z lotniska do Airbnb - przed wyjazdem dostałem kontakt od mojego hosta do taxi. Pierwotnie ustalona cena przez Whatsapp - 280 000 LBP (8 USD). Po przylocie czekał na nas Pan z karteczką z moim imieniem. Cena obejmowala przejazd z lotniska do mieszkania (ok 10km), w tym 30 min czekania na lotnisku i parking.
Po przyjeździe na miejsce taksówkarz zaczął coś kręcił że chce 10 USD – bo parking, bo coś jeszcze; dałem mu, nie chciało mi się kłócić, w szczególności, że było dość późno). Z braku alterantyw mogę polecić taxi. 10 USD wydaje się być ceną, poniżej której taksówkarze nie chcą schodzić, żeby nie psuć rynku.
Podaje kontakt gdyby ktoś chciał skorzystać z taxi:
Taxi Beirut (Si Taxi) – szczegóły do ustalenia przez Whatsapp:
+961 76 306 456
Inne opcje na przejazd z lotniska to Allo Taxi – można zamówić wcześniej przez aplikację (w aplikacji jest opcja wyboru godziny i numeru lotu). Jeszcze inna (najtańsza) możliwosć to Bolt albo Uber (Bolt jest taszy) – koniecznie trzeba pamiętać o zmianie metody płatności na gotówkę (cena wyskakuje w LBP, myślę, że nie powinno być problemu z zapłatą w USD, przeliczając po czarnorynkowym kursie). Na lotnisku jest bezpłatny, działający internet (1h albo 2h na urządzenie). Na lotnisku nie widzialem punktu do wymiany waluty, w razie co, myślę że zagadując osobę z obsługi uda się wymienić $ na LBP po dobrym kursie.
W drodze do mieszkania mocno rzuca się w oczy brak oświetlenia ulicy, bardzo ograniczona liczba działającej sygnalizacji świetlnej i ... wyjątkowo jasna siedziba MEA (w piątek wieczorem – przy powrocie była totalnie ciemna).
Nocleg załatwiałem przez AirBnb, Geitawi, niedaleko Armenia Street, cena za 3 noce/2 osoby to 130 USD, jest możliwość noclegu przez 3 osoby. Było to jedna z lepszych, dostępnych opcji (cena vs jakość + lokalizacja). Dla zainteresowanych mogę podać szczegóły na priv. W mieszkaniu jest UPS (taka duża bateria, która ładuje się jak jest rządowy prąd), dzięki temu można korzystać z lodówki, światła i internetu w godzinach, w których jest wyłączany prąd, klimatyzacji, czajnika i innego energochłonnego sprzętu lepiej nie używać na UPS, gdyż szybko się rozładuje/nie będzie w stanie przetworzyć mocy.
W Libanie ostatnimi czasy ze zwględu na kryzys pojawiło się więcej mieszkań na wynajem (ludzie próbują jakoś przeżyć, w szczególności, że całkiem sporo osób ma więcej niż jedno mieszkanie). Ceny noclegów w Libanie są względnie wysokie w stosunku do standardu, w szczególności porównując do cen w Europie Wschodniej/Bałkanach/niektórych miejscach we Włoszech, Hiszpanii, Grecji i Cyprze. Standard mieszkań jest podobny do tego jaki znamy z południa Europy.
Dobrymi miejscami, żeby zatrzymać się w Bejrucie są: Hamra, okolice Downtown, okolice Armenia Street. Ciekawą, ale bardziej odległą od głównych atrakcji jest dzielnica ormiańska (więcej o wizycie w tej dzielnicy w dalszej części relacji).@Sudoku podana cena (de fakto 220 PLN/osoba) to cena lotu w jedną stronę, można 1 piece of personal item (tak na prawdę mały plecak), ponizej dokladne warunki w Cyprus Airways w najtańszej taryfie
Dzień 1 – 14.10.2022, Bejrut
Pierwsze 2 dni w Libanie przeznaczamy na Bejrut, wydaje się to być dobrym pomysłem, można na spokojnie wdrożyć się w kraj i zobaczyć główne atrakcje stolicy.
Dzień zaczynamy od wymiany waluty w Western Union (najlepiej wymieniać mniejsze kwoty – np. po 100 USD – kurs cały czas rośnie), potem jedziemy Boltem na sniadanie. Na zdjęciu – trochę ponad 100 USD.
Po zajęciu miejsca w aucie kierowca powiedział, że do ceny z Bolta dolicza coś swojego. Po dojechaniu na miejsce okazało się, że kierowca doliczył 30 000 LBP. Wyszło łącznie 80 000 LBP za 3 km i 11 min jazdy, więc nadal mało, niewiele więcej, niz przejazd komunikacją miejską w polskich miastach dla 2 osób. Jest to dziwna praktyka, moim zdaniem najlepiej jakby cena w aplikacji była wyższa. Możliwe, że taka praktyka taksówkarzy wynika z opóźnionej aktualizacji cen w aplikacji i nie nadążaniem z dostosowaniem cen do spadku wartości LBP.
Miejsce na śniadanie, wybrane ze względu na lokalizację to Sawani Falfoul – w pobliżu Muzeum Narodowego Bejrutu. Za miejscem przmówiła dobra ocena oraz chęc spróbowania miejsca w nowoczesnym stylu. Miejsce ma ocenę w Google 4.3 przy ponad 300 opiniach. Menu i ceny można znaleźć na stronie (nie jest na bieżąco aktualizowane, możliwe że prosząc o przesłanie zdjecia aktualnego menu, podeślą) https://www.sawanifalfoul.com/menu.php. W lokalu znajduje się aktualne menu w USD, przeliczanym po kursie podanym na kartce przyklejonej do szyby, 14.10.2022 - 37 000 LBP za 1 USD, czyli lepiej niż w Western Union – było to jedyne miejsce w trakcie wyjazdu, gdzie kurs był lepszy, w dodatku podany na kartce). Pokazuje to, jak duże są wahania kursu w Libanie.
Śniadanie było bardzo smaczne i sycące – wystarczyło z drobną przekąską do obiadokolacji, a obsługa była na wysokim poziomie. Dodatkowym smaczkiem było nałożenie jedzenia na talerz przez kelnera ?. Standardem w Libanie jest podawanie kiszonek, warzyw i chleba do posiłku i tak też było w tym przypadku (w tym lokalu sami sobie wybieramy i nakładamy). Ogorek kiszony smakuje tak, jak w Polsce ?. Ciekawostką, u nas nie spotykaną jest kiszona rzepa i papryka. Polecam miejsce.
Poniżej zdjęcia wnętrza, posiłku i paragonu, paragon na 2 osoby. Śniadanie dość drogie jak na Liban. Fatteh, szakszuka + 2 kawy kosztowały 380 000 LBP. Fatteh to typowa libańska potrawa na śnaidanie składająca się z chrupiącego podsmażonego chlebka, ciecierzycy (ciepłej), jogurtu i smażonych orzechów nerkowca, polane oliwą, dodatkowo może zawierać (jak to ze zdjęcia baklażan i pastę pomidorową).
Po śniadaniu kierujemy się w do Muzeum Narodowego Bejrutu. Po drodze zwraca uwagę względny porządek na ulicy, dużo zieleni, święte figurki na ulicy i ciasno zaparkowane auta (te 2 ostatnie elementy będą towarzyszyły do końca wyjazdu). Zastanawiałem się dlaczego ludzie parkują auta w taki sposób, jak na zdjęciu, doszedlem do wniosku że auta mogą należeć do jednej rodziny, albo sąsiadów którzy wyruszają o określonych godzinach i takie parkowanie po prostu nikomu nie utrudnia wyjazdu.
Wstęp do muzeum: 5 000 LBP per osoba (czyli ok. 0,60 PLN!), pani drukuje bilet na drukarce, a przy bramce do wykrywania metali druga Pani notuje na kartce liczbę wchodzących osób.
Nazwa może być trochę myląca, bo nie jest to muzeum dotyczące stricte Bejrutu, ale bardziej terenów dzisiejszego Libanu. Znajdujące się w nim eksponaty pochodzą z czasów prehistorycznych, kolonizacji egipskiej, greckiej i rzymskiej, jak również z czasów średniowiocza (najazdy krzyżowców). Niestety, brakuje eksponatów z czasów osmańskich i współczesnych, w trakcie których Liban zyskał obecny kształt. Muzeum nie jest duże, w zależności od tempa i zainteresowania 1-2h wystarczą.
Pomimo tego, że podobne eksponaty już widziałem to nadal zadziwia, że ludzie w dawnych czasach byli w stanie zrobić dość zaawansowane ozdoby. Na szczególną uwagę zwraca fragment egipskiego grobowca – wyjątkowo dobrze zachowany oraz szkielet pochowany w amforze. Polecam wizytę w Muzeum Narodowym Bejrutu.
Nastęnie zmierzamy na piechotę w kierunku downtown, oczywiście przemiszczając się powoli i co chwilę rozpraszając się.
Po drodze mijamy budynek uszkodzony w czasach wojny domowej, trochę chaosu na ulicach (więcej info w temacie dalszej części relacji – jazda przez Bejrut wypożcyzonym autem) i Mercedes z 1967 na sprzedaż - w świetnym stanie!
Na chwilę siadamy na ławce na wyjątkowo zadbanym skwerku, coś raczej niespotykanego w Bejrucie, z ładnie przystrzyżoną trawą.
Docieramy do Downtown (Central District), na Martyrs Square - w centralnym miejscu znajduje się meczet (Mohammad Al-Amin Mosque). Meczet został odbudowany po wojnie domowej, otwarcie nastąpiło niedawno bo w 2008 roku. Meczet nawiązuje do stylu osmańskiego, jak zresztą cały Central District odbudowany po wojnie domowej. Nie wchodzimy do środka.
Z odbudową centrum Bejrutu wiąże się historia, ukazująca skalę korupcji w kraju. Za odbudowę dzielnicy odpowiadała firma Solidere, w której część udziałów posiada rząd, a częśc Rafik Hariri – polityk, były premier, miliarder, kontrowersyjna postać (którego imię nosi lotnisko w Bejrucie). W celu pozyskania gruntów dokonano wielu wywlaszczeń, plącąc ludziom tylko część rzeczywistej wartości nieruchomości. Koszt odbudowy wyniósł wiele miliardów USD. Majątek Haririego zwiększył się kilku/kilkanstokrotnie w czasie kiedy był powiązany z władzą.
W Downtown i Central District jesli kilka miejsc do zobaczenia: Martyrs Square z meczetem (na zdjęciu powyżej), Zaitunay Bay i Central District (fancy dzielnica, trochę taki mini Dubaj). Atrakcją - jakkolwiek dziwnie to zabrzmi są uszkodzone przez wybuch budynki. Pomimo upływu ponad 2 lat, są nadal widoczne ślady wybuchu w porcie. Do tej pory część budynków jest opuszczona. Budynki mieszkalne w tej okolicy nie należą do tanich, najdroższe apartamenty (jak w Złota 44 w Warszwie) potrafią kosztować nawet 5 mln USD.
Oczywiście ta część Bejrutu różni się znacznie od pozostałych. Jest czysto, nowocześnie, jest dużo nowego budownictwa, można powiedzieć, że jest luksusowo, o czym świadczą budynki, auta, sklepy i klub jachtowy. Można nawet zobaczyć tabliczki zachęcające do sprzątnięcia po swoim psie.
Na pierwszy rzut idzie Zaitunay Bay. Miejsce robi wrażenie! W pobliżu znajduje się promenada, po której biegają ludzie, a na brzegu można spotkać wędkarzy.
Oprócz mieszkań, w okolicy znajdują się biura, wspomniane wcześniej luksusowe sklepy (na zdjęciu Tiffany) i Beirut Souks (centrum handlowe), jest nawet salon Porsche.
Przypatrując się poniższym zdjęciom, widać że niektóre mieszkania są opuszczone i mocno uszkodzone. Jeszcze niedawno było ładnie ☹.
Następnie kierujemy się w stronę dzielnicy rządowej, gdzie skala zniszceń jest jeszcze większa. Obrazki robią niezwykle przygnębiające wrażenie. Dzielnica jest ogrodzona, pilnowana przez wojsko. Jeszcze 3 lata temu miejsce tętniło życiem ... Na zdjęciach można zobaczyć opuszczone i zniszczone lokale, jak chociażby oddział MEA.
Poniżej droga po jednym z wejść do dzielnicy.
Zniszczone sklepy
Dopełnieniem przygnębiających obrazków jest kot siedzący w opuszczonej lodziarni Hagen Dazs :(