+1
gosiagosia 14 lutego 2015 18:06
Image

W końcu dojeżdżamy do parku Kalbarri. Miejsca warte odwiedzenia znajdują się w wąwozie rzeki Murchison w głębi lądu i w części przybrzeżnej. W lądowej znajduje się Okno Natury (Natures Window) do którego zmierzamy. Wjazd na drogę tam wiodącą jest płatny w automacie jak na wjeździe. Na tablicy opisane ile $ za jaki pojazd. W zasięgu wzroku nikogo. Za samochód osobowy płaciliśmy chyba 8 $. Z punktu opłat do parkingu, z którego idzie się do Okna Natury jest 20 km. Po drodze ciekawe rośliny.

Banksja

Image

Image

Image


A to? Ktoś wie jak to się nazywa? – to nie konkurs – ja po prostu nie wiem.

Image

Droga piesza do Okna Natury jest niedługa wszystkiego razem może kilometr, może półtora wliczając w to powrót. Najpierw schody, potem dróżka a potem kilkadziesiąt metrów po skałach. Ale jest godzina 15 i potwornie gorąco: ponad 40 stopni. Po powrocie, po wejściu na ostatni schodek do parkingu było mi słabo jakbym przebiegła maraton co najmniej. Z powodu tej temperatury ( i much) nie idziemy do Z Bend. Z drugiej strony… rzeka Murchison jest wyschnięta, widoki nie są więc takie jakich oczekiwaliśmy. Ale piaskowiec, który tworzy wąwóz Murchison jest przepiękny.

Image

Image

Image

Image

Kolejny cel znajduje się w części przybrzeżnej – Mushroom Rock. Pięknie. A ocean daje przyjemny chłodek.
Jest tak pięknie, że zostajemy tam trochę za długo. Do naszego miejsca zamieszkania mamy 90 km. Wiemy już, że nie zdążymy przed zmrokiem.

Image

Image

Image

ImageMamy zamieszkać na farmie oddalonej kilka km od Geraldton w Waminda Wildlife Sanctuary. Na 11 ha znajduje się gospodarstwo, do którego możesz przywieźć ranne zwierzę. Wszystkie zwierzaki biegają wolno – oprócz dingo. Rano odbywa się karmienie całego „dobytku”, w którym oczywiście mogliśmy wziąć udział. Największą przyjemność sprawił nam kontakt z ośmiomiesięczną Boną.

Image

Image

Bona jest niewidoma dlatego kica sobie na ogrodzonym terenie wokół domu. Właściciele Waminda martwią się czy Bonę kiedykolwiek będzie można wypuścić na otwarty teren, gdzie żyje reszta zwierząt - czy poradzi sobie sama, bez pomocy ludzi.
Nasze mieszkanie jest też dosyć nietypowe – to przerobiony autobus. Jest zadziwiająco wygodny: doskonale wyposażony, klimatyzowany, woda, gaz – genialny :D

Image

Image

Image

A rano z okien naszego autobusu obserwujemy tych oto mieszkańców farmy.

Image

Image

Image

Image

Image

Kangury nie podchodzą do nas. Można je obserwować z odległości 3,4 m. Zmniejszenie dystansu powoduje spokojne odkicanie. Kangury są naprawdę dużymi, zwierzętami. I mocno zbudowanymi. Nie atakują ludzi. Ale zbyt bliski kontakt z nieoswojonym, wystraszonym kangurem ma prawo skończyć się tragicznie.

Po śniadaniu decydujemy wrócić do Kalbarri. Po drodze mijamy wyschnięte słone jezioro.

Image

A nieopodal dalej w okolicach Port Gregory odnajdujemy Pink Lake. Oficjalna nazwa to Hutt Lagoon. Nie jest tak spektakularne jak Jezioro Hillier u południowych wybrzeży Australii Zachodniej na wyspie Middle chociażby ze względu na jego otoczenie no ale… sami zobaczcie :)

Image

Image

Image

Potem zmierzamy do Eagle Gorge, który znajduje się w nabrzeżnej części parku Kalbarri. Do tych wszystkich miejsc wstęp jest bezpłatny. Kiedy idziemy płaskowyżem do wąwozu naszym oczom ukazuje się taki widok.

Image

Koniec. Przepadliśmy. Australia na koniec podarowała nam prywatną plażę więc z wdzięczności zostajemy tam 4 godziny.

Image

Image

Image

Skały w wąwozie to moim zdaniem cud natury. No bo spójrzcie na te połączenia kolorów:

Image

Image

Kraby – szczęśliwe istoty zamieszkujące Wąwóz Orła ;)

Image

Image

Image

Porządnie głodni jedziemy do pobliskiego miasteczka Kalbarri na fish and chips. Gdybym jeszcze raz miała planować wyjazd do WA na przystanek w drodze zatrzymałabym się w Kalbarri a nie w Monkey Mia. Czas przejazdu ten sam, a park ma naprawdę wiele do zaoferowania.

Wracamy znów nocą, (zważywszy, że czarna noc zapada o godz.20 :mrgreen: ), do naszego wypasionego autobusu.
Kolejnego dnia znów wczesna pobudka. Przed nami jeszcze 450 km a nie chcielibyśmy ostatniego dnia spędzić w samochodzie. Zmierzamy do Nambung National Park z magiczną Pinnacles Desert. Teorii na temat powstania tych wapiennych tworów jest kilka: od takiej, ze to pozostałość po lesie, który skamieniał pod wpływem nanoszonego na drzewa piasku, muszli i wody aż po legendę aborygenów głoszącą, że każdy pinnacle to zamieniony przez bogów wróg.
Co ja tam będę opowiadać, pomęczę Was trochę zdjęciami :mrgreen: …

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Powiem tylko, że to kolejne miejsce, które trzeba obowiązkowo zobaczyć na własne oczy bo zdjęcia nie oddają jego magii. Piasek jest naprawdę żółty jak żółtko jajka, krajobraz jest po prostu księżycowy i absolutnie niepowtarzalny. Na teren Pinnacles wjeżdża sie samochodem (12$), ruch jest jednokierunkowy a zatrzymywać można się w specjalnie w tym celu przygotowanych zatoczkach. I oczywiście wyjść z samochodu, żeby dotknąć, pooglądać z bliska czy przejść się w dalsze „niezmotoryzowane” zakątki pustyni. Wyjeżdżamy stamtąd z niemiłym przeświadczeniem, że to ostatnie miejsce w Australii na naszej liście :cry: Jedziemy do Perth i tam musimy zrobić obowiązkowe zakupy: prezenty… Jakoś tak szybko znajdujemy się w mieście wobec tego decydujemy się na błyskawiczny galop po sklepie i w dzięki temu zostają nam 3 godziny do czasu, w którym musimy zameldować się na lotnisku. Szybkie zwiedzanie miasta czy ocean? Jak nasza grupa może pożegnać się z Australią? Fundujemy sobie ostatnią kąpiel w oceanie – to coś na co będziemy musieli teraz czekać kilka miesięcy .
I to już naprawdę koniec.
Siedząc w samolocie rozmyślam nad naszą podróżą.
Co mogę powiedzieć o tym kraju. Może tylko tyle, że na wjeździe do Australii powinny wisieć transparenty: Przyjeżdżaj do nas, nie jedź nigdzie indziej. Nie ma takiej potrzeby - my mamy (prawie) wszystko. Ma się wrażenia, że gdyby nawet życie spędziło się na podróżowaniu po Australii to i tak będzie ona dostarczać nowych wrażeń. Strasznie różowe te moje okulary przez pryzmat których piszę relację z podróży o tym kraju ale nie bez kozery nadałam taki tytuł.
Po co więc Australijczycy przyjeżdżają do Europy. No właśnie po to słowo: prawie – jedyna rzecz, której nie mają to ślady długiej historii, za którą podążamy zwiedzając np. Europę czy Azję.
Aborygeni, którzy zamieszkiwali Australię przed XVIII wiekiem prowadzili mało cywilizowany, koczowniczy tryb życia. Stworzyli odrębną kulturę jednak nie cywilizację jak Majowie, Egipcjanie czy Rzymianie. No ale może właśnie dlatego ten kraj jest tak oszałamiający przyrodniczo. Bo świadomość ludzi zasiedlających te
tereny, dotycząca ochrony naturalnego środowiska była już na tyle wysoka, że bezmyślnie nie niszczyli tego co takie piękne. No cóż – coś za coś.
Czy coś mi się tam nie podobało? Nie chce tu pisać czego nie warto według mnie, bo o tym napisałam w relacji. To rzecz subiektywna i być może – pomimo moich sugestii albo właśnie dzięki nim – ktoś stwierdzi ooo! to jest dokładnie dla mnie. Co mi się więc NIE podobało. 15 minut siedziałam i próbowałam znaleźć odpowiedź na zadane samej sobie pytanie. W końcu znalazłam: muchy!!! :P

Trochę moich spostrzeżeń o ludziach w Australii. Mili, uczynni, ufni, uśmiechnięci. W sumie nic dziwnego: pierwsi koloniści zostali bardzo starannie wybrani przez najlepszych angielskich sędziów :mrgreen: (zasłyszane )

Totalny luz. No worries. Be happy.
Ale jeżeli na mało uczęszczanej drodze zatrzymasz samochód, możesz być pewien, że KAŻDY kierowca zatrzyma się, żeby zapytać czy nie potrzebujesz pomocy.
Migawka z supermarketu: rozpakowujemy pełen kosz na taśmę, okazuje się, że zapomnieliśmy cukru. Chcę pójć po ten cukier. Chłopak z kasy: nie, ty nie wiesz gdzie jest – ja pójdę, bo wiem. Przynosi dwa: mniejszy i większy – „nie wiedziałem, który wolisz”. Widział ktoś coś takiego u nas? A na pytanie gdzie jest proszek do prania nie otrzymujesz odpowiedzi: „w alejce 7” tylko „chodź to Cię zaprowadzę”.
Dom w Exmouth: klucze do domu są w niezamkniętej szafce przed domem o czym informowani jesteśmy mailem. Tam je też zostawiamy po wyjeździe.
Wjazdy do Parków Narodowych: przejeżdżasz koło budki, nikogo w niej nie ma. Jest informacja, żeby wypełnić blankiet na którym wpisujesz numer rejestracyjny potem włożyć do koperty wraz z odpowiednią ilością pieniędzy za wjazd i kopertę wrzucasz do skrzynki. Wokół nikogo nie ma, nikt też nas nigdy nie sprawdzał. Wobec takiego zaufania czulibyśmy się jednak jak zwykli złodzieje, gdybyśmy oszukali. Nie oszukiwaliśmy więc :)
Tasmania: na poboczach wystawione stoły z jajkami, czereśniami itp. Napisana cena i puszka. Sprzedawcy brak – j.w.
Zwierzęta: są pod szczególną ochroną. Traktują je z ogromnym szacunkiem. Jeżeli w Monkey Mia zostaje powiedziane „proszę nie wchodzić do wody, kiedy przypłyną delfiny” wszyscy stają w karnym szeregu metr od wody i nikomu nie przyjdzie do głowy złamanie tego zakazu.
No i jeszcze zdjęcie rytualne, które Maciek obowiązkowo robi w każdym kraju, w którym jesteśmy. Przed śmiercią zrobię z tego tapetę. I nazbieram na miejsce na cmentarzu Weverley. :lol:

Image

Do Australii jeszcze pojadę. Zacznę od Tasmanii i poświecę jej o wiele więcej czasu. Do miast już pewno nie wrócę :cry: natomiast obejrzę wszystko co możliwe wokół nich. Pojadę wschodnim wybrzeżem na północ. Zobaczę Aborygena. Wychodzi na to, że do Australii muszę wrócić. Nie raz.

Na koniec zadam jeszcze kultowe (dla mnie) pytanie z forum:
Zakochałam się w Australii na zabój – CZY KTOŚ JESZCZE/TEŻ TAK MA? :D

Dodaj Komentarz

Komentarze (115)

adamp54 14 lutego 2015 18:52 Odpowiedz
Fajnie, fajnie czekam na ciąg dalszy :)
trentine 14 lutego 2015 19:03 Odpowiedz
ja również czekam, tym bardziej, że mam już bilety do Sydney na październik:)
dialam 14 lutego 2015 19:04 Odpowiedz
super się zapowiada :) fajnie się czyta, więc czekam na więcej ;) a Dublin w okresie świątecznym ma rzeczywiście sporo uroku :)
glasvegas 15 lutego 2015 20:44 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja, zachecila mnie do odwiedzenia tej pieknej wyspy. Wpisuje ja zatem na liste :)
kimoh 15 lutego 2015 21:29 Odpowiedz
świetna relacja, do zwiedzania Australii i okolic nie trzeba mnie namawiać - jest to jedno z moich podróżniczych marzeń. Zazdroszczę Ci, że masz ekipę do zwiedzania, ja zawsze jeżdżę tylko z mężem, bo naszych znajomych trudno namówić na wyjazd dalej niż do Chorwacji :(
loterek 15 lutego 2015 21:35 Odpowiedz
Świetna relacja, fajnie że twoja ekipa nie ma "słomianego zapału" do podróży
gosiagosia 15 lutego 2015 21:54 Odpowiedz
Prawdę mówiąc ta "australijska ekipa" to moja naj-naj-bliższa rodzina :D . Ale mam też znajomych, którzy również sprawdzają się na wyjazdach i z nimi właśnie planuję najbliższy wyjazd. Mam po prostu szczęście do otaczających mnie ludzi. :)Dziękuję Wam za miłe słowa dotyczące relacji.
catqbat 16 lutego 2015 18:06 Odpowiedz
Fajnie, chłonę teraz wszystkie australijsko - filipińskie relacje z racji niedawnej promocji :) Nad Tasmanią się zastanawiamy, będę zaglądać!
trentine 18 lutego 2015 19:16 Odpowiedz
Fantastyczna relacja, czekam na cd...
mayka 18 lutego 2015 21:25 Odpowiedz
Gosia, świetnie się czyta relację i miło wspomina (niektóre) miejsca, gdzie się (prawie) rozminęliśmy :)Czekam na ciąg dalszy :)I pozdrawiam również z Tfetfina :)
catqbat 18 lutego 2015 23:23 Odpowiedz
A co polecasz z rybnego targu? :) Chyba bym nie wiedziała jak się zabrać za przygotowanie do spożycia tych wszystkich cudów :)
glasvegas 19 lutego 2015 01:05 Odpowiedz
Ah te przepiekne Sydney. Wrocily wspomnienia, az sie lezka zakrecila.
gosiagosia 19 lutego 2015 17:00 Odpowiedz
Mayka - no wiem, czytałam:) Tobie Sydney nie przypadło do gustu. Ja za to zazdrościłam Kings Canyon. Dzięki za miłe słowa z tak bliska:)catqbat, co ja polecam? Krewetki, ryby, kalmary, przegrzebki... :) A na serio to lubię wszystkie owoce morza (z wyjątkiem ostryg i ośmiornic) A przyrządzanie? To chyba są najprostsze produkty do przyrządzania. Bo im mniej "udziwnień" tym lepsze.Ale na targu są też takie knajpki a raczej stoiska gdzie możesz kupić już gotowe przyrządzone dania. Np. talerz mix - wszystkiego po trochu. Tylko.... szczerze mówiąc były to najgorzej przyrządzone owoce morza jakie w życiu jadłam:(
catqbat 21 lutego 2015 16:35 Odpowiedz
Koale <3! Pięknie, pięknie!
maxima 21 lutego 2015 17:29 Odpowiedz
Super:) też w 2014 spełniło się moje marzenie i byłam w Australii i też chcę tam wrócic :)) mogłabym tam mieszkać :D a na Great Ocean Road miałam to samo! :)) w Melbourne 31C, a na Port 15C. Zero sweterka, deszcz i zimno :( ale i tak mi się podobało ;)) Obcowanie z fauną australijską polecam w QLD - Billabong koło Townsville - karmiłam tam kangury, trzymałam koale, wombaty, węże, żółwie, kuzuary i inne. Super przeżycie!!
gosiagosia 22 lutego 2015 10:52 Odpowiedz
Wombatów niestety nie udało mi się zobaczyć. Chociaż bardzo chciałam…@maxima - Ty tez ? Jakie miejsce do życia sobie wybrałaś w marzeniach :D .Przed wyjazdem często słyszałam od ludzi, którzy byli w Australii zachwyty nad tym krajem. Zastanawiałam się co w nim takiego jest, że tak się im buzia rozmarza na samo wspomnienie. Na pytania odpowiadali: no po prostu - Australia taka jest… Super wyjaśnienie. Pojechałam i powiem tak: no, Australia taka jest :lol:
maxima 22 lutego 2015 13:18 Odpowiedz
sama nie wiem :) wszędzie było fajnie :) Melbourne, Sydney lub Brisbane :) bardziej pewnie zależałoby to od pracy - gdzie bym dostała, tam bym pracowała, bo wszędzie mi się podobało ;)
fortuna 23 lutego 2015 07:06 Odpowiedz
fajna relacja :)obecnie mieszkam właśnie w Sydney już prawie pół roku.Co do zakupów do polecam Aldi, najtańszy, Coles droższy ale i większy wybór i lepsze jakościowo rzeczy.Obok Coogie jest Gordons Bay świetne miejsce do snoorklowania, są pdowodne łańcuchy trzeba było spróbowac. Wode mozna śmiało pić z kranu, troche "pachnie" chlorem, ale jak postawisz w butelce albo jakims naczyniu to szybko odparuje i nie czuc.Szkdoa, że nie pojechaliscie do Blue Mountains bedac w Sydney zobaczyc kanion, wodospady albo jaskinie, ale to calodzienna podroz.Fajnie, ze Wam sie podobalo! Super zdjecia!Pozdrawiam.
mayka 25 lutego 2015 19:41 Odpowiedz
Noooo, Gosia, teraz to ja zaczynam zazdrościć tej zachodniej części.... :)Relacja i zdjęcia super! :)Lubię ! Bardzo! :)
gosiagosia 25 lutego 2015 19:54 Odpowiedz
Nooo, Mayka - to napisz relację ze środka, żebym wiedziała co straciłam :) A i tak tam wrócę. Taki przymus. :lol:
mayka 25 lutego 2015 20:02 Odpowiedz
Na napisanie relacji to musiałabym się mocno zebrać w sobie... (ja umysł mocno ściśnięty - chyba nie potrafię tak pisać :? )Albumów z fotkami nie mogę zrobić jeszcze od '13 roku.. :lol: Ja też bym z chęcią wróciła, ale: primo - nie wiem, czy męża uda mi się namówić (na tę eskapadę ledwie mi się udało...), secundo - już chyba naszego małego :twisted: nie zostawimy z dziadkami na tak długo, tertio - jeśli już się trafi następna wyprawa - to w zupełnie przeciwną stronę :) I jak zawsze na celowniku mam kochaną Japonię, do której mam zamiar wrócić niejednokrotnie...Ale za lat kilka.. kto to wie.... :mrgreen:
ziolo1988 25 lutego 2015 20:22 Odpowiedz
super zdjęcia i relacja!
tomgsm 2 marca 2015 17:25 Odpowiedz
Podzielam zachwyt nad Australią, chociaż nie byłem (jeszcze) w WA. Co więcej obiecałem sobie (15 lat temu), że jeśli pozwoli mi na to zdrowie i stan finansów to emeryturę chcę spędzić właśnie w Australii.Według moich marzeń wygląda to tak, że pieniądze z emerytury ZUS przelewa na konto w Polsce a ja wydaję je na antypodach.Pewnie pierwsza część moich marzeń to mrzonki (myślę, że za 20 lat nie będzie już ZUS-u) ale mam plan B: inwestuję we własną firmę tak aby uniezależnić się od państwowego kolosa na glinianych nogach. Już za 20 lat sprzedaję firmę (ewentualnie przekazuję ją następcom aby Ci robili comiesięczne przelewy) i jadę TAM na dłużej. :D
gosiagosia 2 marca 2015 21:11 Odpowiedz
Z tym, że @TomGSM - emerytura w Australii to mrzonka :( Nie dostaniesz wizy pobytowej jeżeli będziesz miał powyżej 50 lat.
tomgsm 2 marca 2015 22:22 Odpowiedz
I na to mam rozwiązanie - cała rzecz w grubości portfela. Poza tym za 20 lat świat może wyglądać inaczej i na pewno inne będą przepisy.
kimoh 2 marca 2015 22:37 Odpowiedz
aaaaaaa te zdjęcia mnie zabijają, piękne!!! w przyszłym roku lecę do Australii :)
fortuna 3 marca 2015 00:36 Odpowiedz
Przepiekne zdjecia robisz!Ja mieszkam w Sydney juz pol roku wiec jakbys miala jakies pytania o przeprowadzce to pisz smialo!
gosiagosia 3 marca 2015 13:29 Odpowiedz
@fortuna - muszę być uczciwa: to nie ja jestem autorem zdjęć - głównie mój mąż i kilku Majka. Zazdroszczę Ci, że możesz tam mieszkać. Idealny dla mnie byłby wyjazd na 3, 4 miesiące. Ale niestety niemożliwy.
kefirm 3 marca 2015 13:37 Odpowiedz
@fortuna, ja bym miał pytania odnośnie przeprowadzki, ponieważ od pewnego czasu mam AU i NZ na oku.Z tym, że nie chciałbym lecieć w ciemno, a znaleźć pracę z PL i dopiero wtedy załatwić wszelkie formalności. Jest to wygodniejsze i łatwiej dostać wizę pobytową.Myślisz, że taki wariant jest możliwy czy jednak miejscowi pracodawcy preferują kogoś, kto jest już na miejscu?Pozdrawiam
fortuna 3 marca 2015 23:38 Odpowiedz
kefirm napisał:@fortuna, ja bym miał pytania odnośnie przeprowadzki, ponieważ od pewnego czasu mam AU i NZ na oku.Z tym, że nie chciałbym lecieć w ciemno, a znaleźć pracę z PL i dopiero wtedy załatwić wszelkie formalności. Jest to wygodniejsze i łatwiej dostać wizę pobytową.Myślisz, że taki wariant jest możliwy czy jednak miejscowi pracodawcy preferują kogoś, kto jest już na miejscu?Pozdrawiamzależy o jakiej branży i pracy mówimy. Jesli jest to IT, marketing albo ogólnie pojęta praca, która ma te same standardy pracy na całym świecie to można znaleźć już z Polski (podobno są takie przypadki, ale moim zdaniem jest to duży fart, chyba że najpierw pracujesz dla nich zdalnie itd). Jednak uważałbym tutaj np. na inzynierów, wcale nei będą mieli łatwiej będą musieli tutaj pojsc do szkoly i przejsc caly proces praktyk itd. od nowa. Najwazniejsza sprawa to wiza. JEsli znajdziesz prace z Polski i Ci dzadza sponsora to jestes gosc i mozesz otwierac szampana :). W innych przypadkach np. na wizie studenckiej moze byc ciezko znalezc jakas stala prace w ktorej Ci dadza sponsora, nie oszukujmy sie wiekszsc na studenckiej to praca fizyczyna, restauracje, sprzatanie itd. a te firmy zeby Cie zasponsorowaly to sa marne szanse albo bys musial dobrych kilka lat u nich przerobic, ale to tez ma swoja ciemna strone, bo jak CI oferuja sponsoring to musisz u nich przepracowac 2 lata a slyszalem, ze wtedy, zwlaszcza jesli to praca fizyczna potrafia czlowieka wykorzystac do szpiku kosci, no bo jestes do nich przywizany wiec zrobisz wszystko a nie odejdziesz. Jesli bys odszedl to albo przepada Ci sponsoring albo znajdziesz w ok chyba miesiac inna firme ktora Cie przejmie na sponsoring. Ale to moim zdaniem wrecz niemozliwe. Bo to jest mnostwo formalnosci oraz spore koszta dla pracodawcy.Wracajac jeszcze do wizy studenckiej i prac niefizycznych. Jesli juz ktos na cos takiego idzie, to niech oleje studia, najlepiej zeby sie dogadal z wykladowca ze nie bedzie w ogole chodzil a tylko na testy. Wtedy znalezc prace fizyczna dobrze platna i jakis staz na dzien lub dwa w tygodniu. Jak sie sprawdzisz pracujac na takim stazu kilka miesiecy sa duze szanse ze Ci dadza sponsora. Bo na wizie studenckiej mozna pracowac tylko 20h wiec nie lciz ze ktos Cie z miejsca przyjmie do jakiejs firmy dajac 20h, a druga sprawa nie przezyjesz za te pieniadze. Ogolnie pracy jest dosc sporo na rynku (Sydney), ale trzeba byc zaradnym i sie samemu ubiegac, trzeba tez dobrze napisac CV itd. Ja pierwsza prace dostalem na magazynie, ale na romozwie kwalifikacyjnej mowilem ze znam sie na IT i ze maja slaba strone i im moge przy niej pomoc :D wiec 2 pierwsze tyg pracowalem fizycznie a potem w biurze, ale i tak odszedlem.Ja jestem tutaj na wize 462 working and holiday, chyba dostalem ja jako jeden z pierwszych albo i pierwszy w PL. Jak Wam sie uda ja dostac to polecam kazdemu. Jest tez wiza partnerska o ktorej warto poczytac, mozecie np przyjechac tutaj na studencka i zmienic na partnerska jak jestescie para, zawsze lepsze to niz we dwoje na studenckiej. No i ostatnia studencka, najgorsza, ale spokojnie mozna dac rade, tylko ze bedzie sie bardzo zajetym wiekszosc czasu ;)
mmis4167 4 marca 2015 00:19 Odpowiedz
kefirm napisał:@fortuna, ja bym miał pytania odnośnie przeprowadzki, ponieważ od pewnego czasu mam AU i NZ na oku. Z tym, że nie chciałbym lecieć w ciemno, a znaleźć pracę z PL i dopiero wtedy załatwić wszelkie formalności. Jest to wygodniejsze i łatwiej dostać wizę pobytową.Myślisz, że taki wariant jest możliwy czy jednak miejscowi pracodawcy preferują kogoś, kto jest już na miejscu?Obecnie sytuacja gospodarcza pogarsza sie z kazdym miesiacem - Australia ozywa na czas boomu surowcowego i zapada w letarg, kiedy sie konczy. Tu artykul, zebys mial wyobrazenie http://www.couriermail.com.au/news/quee ... ec368cd238 . W duzych miastach jest lepiej, ale i tak bezrobocie powoduje, ze jest ogromna ilosc lokalnych kandydatow. Jesli nie posiadasz unikalnych umiejetnosci, na razie zapomnialbym o znalezieniu pracy z PL.
glasvegas 4 marca 2015 01:01 Odpowiedz
W Australii nie sposob sie nie zakochac. Pokazalas fajowe miejsca. Ja bylem na wschodnim wybrzezu teraz planuje wycieczke na zachodnie plus obowizakowo Tasmania :) Jeszcze raz dzikei za super relacje !
gosiagosia 4 marca 2015 11:16 Odpowiedz
To miłe co napisałeś :) Zawsze najbardziej jestem usatysfakcjonowana, jeżeli po jakimś wpisie dowiaduję się, że zachęciłam kogoś do odwiedzenia miejsca czy nawet kraju. Jeżeli chodzi o Tasmanię, to zupełnie inaczej jednak pokierowałabym teraz planem. Podróżowanie w większej grupie jest z jednej strony niepozbawione korzyści (zdecydowane oszczędności) a z drugiej zmusza do uwzględnienia oczekiwań współtowarzyszy. Nie mogę odżałować Franklin Gordon River NP czy Cradle Mountain. Rekomendowałabym kampera lub po prostu przemieszczanie się po wyspie samochodem z uwzględnieniem noclegów w różnych miejscach.
glasvegas 4 marca 2015 13:05 Odpowiedz
To fakt, jezeli jedziesz z wieksza liczba osob musisz brac pod uwage plany wszystkich. Ja tez podrozowalem po Queensland z wieksza grupka i moze pewne rzeczy zrobilbym inaczej ale nie zaluje, bo bylo wesolo i dzieki temu moglismy wynajac kampera, a wiadomo ze w Oz, taki srodek transportu to najwieksza frajda.
gosiagosia 5 marca 2015 11:41 Odpowiedz
KOSZTYNo niestety – trzeba się z nimi liczyć. Nie ma złotych sposobów na ich ominięcie. Australia jest po prostu droga. Ale.Znacznie można je obniżyć podróżując w większej (np. tak jak my 5-cio osobowej) grupie. Wiem, że to niby znane i wszyscy to wiedzą ale w Australii ma inną moc.Wtedy opłaca się wynajmowanie całych mieszkań. Mieszkania mieliśmy ładne i w dobrej lokalizacji – to też ma swoją cenę. Najdroższy był w Sydney 56 $ za noc/os. Ale – znowu ale. Po pierwsze w Sydney jest najdrożej. Po drugie - samo centrum co pozwala na wchłoniecie atmosfery miasta. Tuż przy 555 co wyeliminowało właściwie konieczność korzystania z komunikacji miejskiej (która też do tanich nie należy). Najtańszy nocleg (a chyba najbardziej pozostał w mojej pamięci :D ) to autobus w Waminda - 22$ za noc/os. – ze śniadaniem (tostowany chleb, dżem i kawa z mlekiem) Pozostałe noclegi noc/os:Tasmania:36 $, Hamelin Pool : 20, Coral Bay 47$, Exmouth 46 $, Monkey Mia 42$ (dorm+wjazd resortu) Przy większej ilości osób obniża się też wtedy koszt wynajęcia samochodu, paliwa, wstępów do parków (bo opłata jest na ogół za samochód a nie osobę) a nawet jedzenia – oczywiście tego przygotowywanego samodzielnie. W myśl zasady „zbiorowego żywienia” :lol: . Bo w Australii większe = tańsze. Transport na przykładzie pobytu w Melbourne: koszt wynajęcia dużego samochodu na dwa dni: 518 zł,koszt parkingu w mieście 50 zł, paliwo ok. 200 zł. To daje kwotę na osobę 155 zł. Porównanie tego samego planu - bez samochodu. SKY BUS – 30$ w dwie strony. (90 zł)MYKI – 6$ za kartę (bezzwrotne) plus doładowanie na 1 dobę 7$ (40 zł)Wycieczka zorganizowana jednodniowa GOR min. 100 $ (300 zł) To daje kwotę na osobę 430 zł.Transport samolotowy wewnątrz kraju. Tu zdecydowanie warto ułożyć sztywny plan podróży. Spontaniczność w Australii przekłada się na wyższy koszt. Na stronach linii lotniczych bardzo często pojawiają się promocje na zakup biletów. Ja miałam ustawiony alert na stronie Jetstar w interesującym mnie terminie i na interesującą mnie trasę. Jak tylko cena się „poruszyła” dostawałam powiadomienie na maila. Nie zawsze reagowałam. Czasem czekałam zachłannie na jeszcze niższą. :mrgreen: Opłaciło się.Za bilety na 1 os. z bagażem rejestrowanym zapłaciliśmy (przy czym należy wziąć pod uwagę , że to najwyższy sezon w Australii) Melbourne – Launcheston 193 złLauncheston - Sydney 274 złSydney - Melbourne 179 złMelborne- Perth 812 złPo raz kolejny przestrzegam przed wysokim sezonem czyli głównie tym rozpoczynającym się w okresie australijskich wakacji szkolnych. Ten czas rozpoczyna się mniej więcej 11 grudnia i kończy w połowie stycznia. Dla przykładu: nasz dom na Tasmanii jest w obecnej chwili tańszy o 25%. A nadal pięknie i słonecznie :D
nelciowata 7 lipca 2015 19:08 Odpowiedz
Hej Gosiu, super relacja, przeczytalam jednym tchem. Czy mozesz podac namiary na noclegi w tych miejsach , które zdecydowanie polecasz np ten domek w Bay of Fires? Interesuje mnie Taamania, Melbourne i Sydney .dziekuje
gosiagosia 7 lipca 2015 23:26 Odpowiedz
Za 3 dni wracam z podróży więc jeśli to nie jest za późno to wtedy podrzucę Ci linki:)
singielka-1976 8 lipca 2015 21:22 Odpowiedz
Gosiu, przeczytałam po raz drugi Twoją relację i jestem pod ogromnym wrażeniem. nie dość, że ciekawy opis, piękne zdjęcia to jeszcze sporo informacji praktycznych, z których zapewne skorzystam ;) .Czy możesz napisać kiedy kupowałaś bilety na loty wewn.?
gosiagosia 10 lipca 2015 22:48 Odpowiedz
@nelciowata, noclegi były z airbnb. Podaję Ci linki:https://www.airbnb.pl/rooms/969742 - Sydneyhttps://www.airbnb.pl/rooms/1763726 - Tasmania, Binalong Bay@singielka_1976 - dzięki :)Pierwszy bilet kupiłam z Sydney do Melbourne 28 kwietnia.Ostatni 8 października z Melbourne do LauncestonW sierpniu kupiłam do Perth bo nerwy mi już puściły :) Nie sprawdzałam później czy były tańsze bo chciałam sobie oszczędzić stresu:)
masell 10 lipca 2015 23:23 Odpowiedz
fortuna napisał:Najwazniejsza sprawa to wizaJak wygląda sprawa jak mam miliony na koncie, dobrą emeryturę czy pracuję zdalnie i chciałbym tam tylko po prostu zamieszkać nie podejmując pracy zarobkowej?
mmis4167 11 lipca 2015 00:35 Odpowiedz
Od niedawna jest to juz ""tylko" 5 mln AUD, wiec jesli kolega MaSell jest milionerem, a nie multimilionerem, to ma rowniez szanse na wydanie ich w Au.
chaleanthite 11 lipca 2015 01:26 Odpowiedz
...Siedze i chlone te piekne wybrzeza i cudne widoki, podziwiam zwierzaki i ciekawe roslinki, az nagle zdaje sobie sprawe, ze jestem... w domu :shock: a nie w Australii ;) Bardzo fajna relacja i ciekawe zdjecia, mi od jakiegos czasu chodzi po glowie, by sie tam wybrac, ale maz sie uparl, ze nie chce... Jesli Twoja relacja go nie przekona, to chyba nic juz nie pomoze ;)
gosiagosia 11 lipca 2015 18:28 Odpowiedz
@chaleanthite - a dlaczego nie chce? Australia jest bezpiecznym krajem i naprawdę uzależniającym. Jedyny jej minus to odległość - ponad 20-godzinna podróż jest naprawdę dosyć męcząca. Ale warto :)
chaleanthite 11 lipca 2015 22:05 Odpowiedz
Maz twierdzi, ze tam nie ma nic ciekawego-a przynajmniej nie na tyle, zeby chcialo mu sie tluc taki kawal swiata... Nie moge kwestionowac tego, co uznaje za ciekawe, a co nie, kazdy ma prawo do swojej opinii, ale Twoja relacja jest od dzis moim orezem i mysle, ze go powali na lopatki ;) Tyyyle fajnych miejsc do zobaczenia, nie ma bata-cos musi go zainteresowac ;)
manierk 11 lipca 2015 22:32 Odpowiedz
Relacja super a ja dodam jeszcze film, który warto zobaczyć odnośnie WA :)https://www.youtube.com/watch?v=NztJewe9LXwco prawda autor mówi głównie o samochodzie, ale macie wszystkie widoki od samego południa aż do Monkey Mia
gosiagosia 12 lipca 2015 00:18 Odpowiedz
@chaleanthite - przez kilka chwil zastanawiałam się co to jest "orez" :lol: zanim zrozumiała problemy klawiatury:)
chaleanthite 12 lipca 2015 00:23 Odpowiedz
No niestety w pracy brak mozliwosci ustawienia polskiej klawiatury (przepraszam!). ...Za to jeszcze raz sobie przeczytam Twoja relacje-naprawde bardzo mi przypadla do gustu :) Beda jakies kolejne..?
chaleanthite 12 lipca 2015 05:10 Odpowiedz
Mmm...Sardynia... :D Bylam tam w zeszlym roku-piekna wyspa! To ja juz zacieram raczki i bede wyczekiwac tej relacji :) Fajnie bedzie popatrzec na Sardynie okiem drugiej osoby, a na Korsyce jeszcze nie bylam i jestem ciekawa, czy warto sie wybrac, czy bardzo sie rozni od swej wloskiej sasiadki... Tak wiec zachecam do pracy nad nowym materialem ;) Pozdrowki!
juliaka 13 lipca 2015 20:06 Odpowiedz
Świetna relacja!Teraz planuję swoją Australię i na pewno skorzystam z niektórych rad:)Mogłabyś jeszcze podać link z namiarem z airbnb na mieszkanie w Sydney?
gosiagosia 13 lipca 2015 21:39 Odpowiedz
Jasne, że mogę - https://www.airbnb.pl/rooms/969742Jeżeli mogłabym w czymś pomóc - pytaj :)
juliaka 16 lipca 2015 21:26 Odpowiedz
Dzięki!Zapewne będę mieć pytania:) Niedługo opracuję potencjalną trasę, wczytując się jeszcze raz w Twoją relację i pewnie się odezwę.
dziabag131 17 lipca 2015 09:31 Odpowiedz
Rzeczywiście Australia wciąga, ja byłem w 2010 roku miesiąc, właśnie w Australii Zachodniej, niedaleko Esperance. Wspaniałe krajobrazy, puste plaże i masa kangurów. Od tej pory ciągle myślę o powrocie i dalszej eksploracji.
wulkan 19 lipca 2015 11:40 Odpowiedz
Ja również rozważam rozszerzenie mojego wyjazdu na Sardynię o Korsykę.W tej chwili mam jeszcze duże pole do wyboru gdyż pierwszy lot mam do Pizy a stamtąd tzn.z Livorno promy kursują do Golfo Aranci, Olbii oraz do Bastii na Korsyce. Kto tam był, kto tam się wybiera?
guzele 19 lipca 2015 20:19 Odpowiedz
Rewelacja- gratuluję wyprawy!
kangurrr 14 sierpnia 2015 15:41 Odpowiedz
Hej! Super wyprawa! :) Myślimy nad wyjazdem do Australii w grudniu tak jak w waszym przypadku bo są bilety do Melbourne za 2700 zł :D I teraz pytanko czy północy wschód czyli cairns itd... czy zachodnia australia czyli wasza trasa? Z czego się dowiedziałem to jest pora deszczowa akurat w okolicach cairns i się boimy że pogoda może nam wszystko zepsuć dlatego jestem bardziej za zachodem chociaż jeszcze trzeba dodać loty w 2 strony do perth ponieważ przylatujemy i odlatujemy z melbourne.....No cóż ale po zdjęciach widać że warto :) A teraz kilka pytanek: ile wyniosła was wycieczka na osobę po zachodniej aus bez biletów do perth? I dlaczego nie wybraliście campervana? Aha no i ostatnie pytanie: jakoś nie widzę zdjęć z kąpania się....why? Wielkie dzięki za informacje i Pozdrawiam! :)
kangurrr 14 sierpnia 2015 15:41 Odpowiedz
Hej! Super wyprawa! :) Myślimy nad wyjazdem do Australii w grudniu tak jak w waszym przypadku bo są bilety do Melbourne za 2700 zł :D I teraz pytanko czy północy wschód czyli cairns itd... czy zachodnia australia czyli wasza trasa? Z czego się dowiedziałem to jest pora deszczowa akurat w okolicach cairns i się boimy że pogoda może nam wszystko zepsuć dlatego jestem bardziej za zachodem chociaż jeszcze trzeba dodać loty w 2 strony do perth ponieważ przylatujemy i odlatujemy z melbourne.....No cóż ale po zdjęciach widać że warto :) A teraz kilka pytanek: ile wyniosła was wycieczka na osobę po zachodniej aus bez biletów do perth? I dlaczego nie wybraliście campervana? Aha no i ostatnie pytanie: jakoś nie widzę zdjęć z kąpania się....why? Wielkie dzięki za informacje i Pozdrawiam! :)
gosiagosia 15 sierpnia 2015 15:53 Odpowiedz
Hamellin Pool Caravan 1 noc - 60 złCoral Bay 2 noce – 289 złExmouth 5 nocy – 709 złMonkey Mia 1 noc – 100 zł + wjazd na teren resortu ok. 30 złWaminda 2 noce – 129 złRazem 1317 złSamochód z ubezpieczeniem: 560 zł/osZa to wszystko na osobę wydaliśmy 1877 zł. W całej podróży paliwo na osobę wyniosło 426 zł, to nie wiem ile z tego przypadło na WA.Dlaczego nie campervan? Był rozpatrywany ale finansowo było to zbliżone w ogólnym rozrachunku a komfort mieszkania o wiele wyższy w naszej opcji. Przy 5-ciu osobach podróżujących wspólnie, trzeba brać (IMO) pod uwagę to, że człowiek czasem potrzebuje miejsca wyłącznie dla siebie :) a campervan niestety tego nie zapewnia. Odległości pomiędzy poszczególnymi miejscami postoju w naszej podróży były tak duże, że według naszej oceny mieszkania i samochód były lepszym wyborem. Zdjęć z kąpania się nie ma? :D Chyba dlatego, że człowiek kąpie się w dość ograniczonym stroju :mrgreen: Ale spokojnie: kąpaliśmy się często. Podczas podróży również zatrzymywaliśmy się, żeby wskoczyć do wody.
kangurrr 18 sierpnia 2015 13:50 Odpowiedz
No to fajnie :) Wybieramy się w grudniu i na 99% zrobimy waszą trasę plus sydney i okolice i trochę victorii :) Dzięki!
kangurrr 18 sierpnia 2015 13:50 Odpowiedz
No to fajnie :) Wybieramy się w grudniu i na 99% zrobimy waszą trasę plus sydney i okolice i trochę victorii :) Dzięki!
kangurrr 20 sierpnia 2015 16:02 Odpowiedz
Czy 13 dni starczy na taką trasę jak wy zrobiliście Gosia? W tą i z powrotem. THX
gosiagosia 20 sierpnia 2015 19:16 Odpowiedz
Spokojnie wystarczy. My mieliśmy 11 dni w tym dwa dni w Coral Bay i 5 w Exmouth. Mówiąc szczerze to teraz zrezygnowałabym bo rafa w Cape Range National Park zdecydowanie lepsza. Jeszcze jedna moja podpowiedź - skoro masz aż 13 dni: niedaleko Exmouth (660 km ale w warunkach WA to naprawdę niedaleko :lol: ) jest Karijini National Park. Zdjęcia w sieci zabijają :)Jeżeli zrobicie trasę Perth - Exmouth- Karijini - Perth to ilość kilometrów jest prawie identyczna z naszą trasą a nie powtarzacie jej i masz kawałek outback'u, o którym pisałeś, że Ci się. marzy. Ja w każdym razie tak bym teraz to chyba zaplanowała. Tylko tu by się raczej przydał samochód 4WD.
kangurrr 21 sierpnia 2015 11:16 Odpowiedz
Dzięki za info! :) Chyba jednak rezygnujemy z trasy brisbane-sydney i urulu na rzecz australii zachodniej :D Dodatkowo jeszcze mamy w planach zobaczyć sydney i okolice oraz melbourne :) Masz może gdzieś trasę w mapach google? Jeśli kupimy bilety do perth to bede mial milion pytan do Ciebie ;) THX!
kangurrr 21 sierpnia 2015 11:16 Odpowiedz
Dzięki za info! :) Chyba jednak rezygnujemy z trasy brisbane-sydney i urulu na rzecz australii zachodniej :D Dodatkowo jeszcze mamy w planach zobaczyć sydney i okolice oraz melbourne :) Masz może gdzieś trasę w mapach google? Jeśli kupimy bilety do perth to bede mial milion pytan do Ciebie ;) THX!
kangurrr 22 sierpnia 2015 13:04 Odpowiedz
Czyli rozumiem że bardziej polecasz Turquoise Bay niż Coral?
kangurrr 22 sierpnia 2015 17:21 Odpowiedz
Zastanawiamy sie nad noclegami teraz. Czytalem troche o tych campervanach i troche cienko z nocowaniem na dziko bo rangersi podobna scigaja ;) Na jakich portalach szukalas noclegow Gosia? Chodzi nam o tanie noclegi z prysznicem ;)
kangurrr 22 sierpnia 2015 17:21 Odpowiedz
Zastanawiamy sie nad noclegami teraz. Czytalem troche o tych campervanach i troche cienko z nocowaniem na dziko bo rangersi podobna scigaja ;) Na jakich portalach szukalas noclegow Gosia? Chodzi nam o tanie noclegi z prysznicem ;)
magdadd 22 sierpnia 2015 18:51 Odpowiedz
Australia to nasze marzenie dlatego relacja bardzo mnie wciągnęła. Gratuluje podróży mam nadzieje, że kiedyś do niej jeszcze wrócę by zaplanować naszą podróż. Pozdrawiam:)
kangurrr 22 sierpnia 2015 19:01 Odpowiedz
OK juz wiem z airbnb :) Mam jeszcze prosbe do Ciebie. Jak bys zaplanowala tripa ladujac 28.12 i wylatujac 09.01 z Perth? Oczywiscie dodajemy ten park co wspomnialas :D
kangurrr 22 sierpnia 2015 19:01 Odpowiedz
OK juz wiem z airbnb :) Mam jeszcze prosbe do Ciebie. Jak bys zaplanowala tripa ladujac 28.12 i wylatujac 09.01 z Perth? Oczywiscie dodajemy ten park co wspomnialas :D
gosiagosia 23 sierpnia 2015 15:46 Odpowiedz
Trudno jest coś doradzić jak nie wiem o której lądujesz w Perth, ile czasu zamierzasz spędzić na rafie, co interesuje Cię najbardziej... Czy bardzo chciałbyś przejechać przez outback pomimo wysokich temperatur i dużego prawdopodobieństwa wszechobecnych much :)Przede wszystkim poszukałabym opcji wynajmu samochodu w Perth w opcji "one way". Ze zwrotem na lotnisku niedaleko Karijini np. Broome albo Port Hedland i powrót samolotem do Melbourne. Nie wiem jak to cenowo wychodzi i to może być bariera. Chętnie pomogę ale mam za mało danych :)
kangurrr 24 sierpnia 2015 11:54 Odpowiedz
Dzieki za pomysl z lotniskiem w broome :) Rozwazymy ta opcje choc ceny sa 2 x wieksze za bilety. Wychodzi 800$ od osoby :/ Interesuje mnie podobny przejazd do twojego. Te same atrakcje po drodze plus exmouth 5 dni no i oczywiscie Karijini Park. Jesli chodzi o outback to moze nam wystarczy sam przejaz do parku, a noz widelec lizniemy troszke outbacku :P NIedlugo bedziemy kupowac bilety wiec wszystko sie okaze co do godzin :)
kangurrr 24 sierpnia 2015 11:54 Odpowiedz
Dzieki za pomysl z lotniskiem w broome :) Rozwazymy ta opcje choc ceny sa 2 x wieksze za bilety. Wychodzi 800$ od osoby :/ Interesuje mnie podobny przejazd do twojego. Te same atrakcje po drodze plus exmouth 5 dni no i oczywiscie Karijini Park. Jesli chodzi o outback to moze nam wystarczy sam przejaz do parku, a noz widelec lizniemy troszke outbacku :P NIedlugo bedziemy kupowac bilety wiec wszystko sie okaze co do godzin :)
kangurrr 20 października 2015 14:06 Odpowiedz
Własnie dowiedziałem się że w tym okresie grudzień/styczeń występują tam cyklony i zaczyna się mokra pora, choć gorzej jest w Cairns podobno. Czy padało podczas waszego pobytu? Tak czy siak jesteśmy gotowi podjąć te ryzyko ;)
kangurrr 20 października 2015 14:06 Odpowiedz
Własnie dowiedziałem się że w tym okresie grudzień/styczeń występują tam cyklony i zaczyna się mokra pora, choć gorzej jest w Cairns podobno. Czy padało podczas waszego pobytu? Tak czy siak jesteśmy gotowi podjąć te ryzyko ;)
kefirm 20 października 2015 14:11 Odpowiedz
My byliśmy na północy na przełomie listopada i grudnia. Chyba coś w nocy tylko trochę popadało ale z przyjemnych, słonecznych 35C w dzień zrobiło się pochmurne 26C dnia następnego.
gosiagosia 21 października 2015 09:01 Odpowiedz
@kangurrr podczas naszego pobytu nawet najmniejszej kropli deszczu. Okres grudzień/styczeń jest najgorętszym okresem w tym rejonie. Kiedy my byliśmy temperatura zawsze przekraczała 30 stopni z tendencja zwyżkową. Problem z ta pogodą w WA jest taki, że nie bardzo chce podlegać jakimś regułom :) Fakt jest taki, że bardzo gwałtowne opady na pewno są bo infrastruktura okołodrogowa na to wskazuje. Okres australijskiego lata jest też rzeczywiście okresem, w którym występowanie cyklonów tropikalnych jest najbardziej prawdopodobne. Ale mogą występować nawet kilkuletnie okresy bez deszczu W okolicach Exmouth ostatni cyklon, który spowodował duże zniszczenia był w 1999. A w kwietniu (??) ubiegłego roku przez ten obszar przeszła fala powodziowa.
kangurrr 22 października 2015 17:13 Odpowiedz
W końcu mamy już wstępny plan. Napisz co myślisz o tym tripie Gosia bo już jutro będziemy kupować bilety do Perth :) Będziemy w Perth o 8 rano. Pakujemy się w furę na lotnisku i jedziemy: 29.12 - przylot, wydmy w lancelin, pinnacles - nocleg w Geralton - 418km 30.12 - różowe jezioro, park kalbarri - nocleg w Carnarvon - 476 km 31.12 - blow holes, coral bay - nocleg w Exmouth - 366 km 01.01 - exmouth 02.01 - exmouth 03.01 - exmouth 04.01 - exmouth 05.01 - coral bay - nocleg w Carnavorn - 366 km 06.01 - shark bay, shell beach - nocleg w Geralton - 476 km 07.01 - Perth - 418 km Co o tym myślisz? :) Pozdrawiam!
kangurrr 22 października 2015 17:13 Odpowiedz
W końcu mamy już wstępny plan. Napisz co myślisz o tym tripie Gosia bo już jutro będziemy kupować bilety do Perth :) Będziemy w Perth o 8 rano. Pakujemy się w furę na lotnisku i jedziemy: 29.12 - przylot, wydmy w lancelin, pinnacles - nocleg w Geralton - 418km 30.12 - różowe jezioro, park kalbarri - nocleg w Carnarvon - 476 km 31.12 - blow holes, coral bay - nocleg w Exmouth - 366 km 01.01 - exmouth 02.01 - exmouth 03.01 - exmouth 04.01 - exmouth 05.01 - coral bay - nocleg w Carnavorn - 366 km 06.01 - shark bay, shell beach - nocleg w Geralton - 476 km 07.01 - Perth - 418 km Co o tym myślisz? :) Pozdrawiam!
gosiagosia 22 października 2015 18:07 Odpowiedz
Ale później nie będzie na mnie? Jakby co.... ;) 29.12 - przylot, wydmy w lancelin, pinnacles - nocleg w Geralton - 418kmSpokojnie to zrobienia. Obok wydm przejeżdżaliśmy widząc z daleka piękny obrazek białego piasku na tle roślinności i błękitu nieba. Oj dostało mi się (taki los planistów) za niedoczytanie o tym zjawisku i nieuwzględnienie jako celu :) 30.12 - różowe jezioro, park kalbarri - nocleg w Carnarvon - 476 kmZ Geraldton do Carnarvon z uwzględnieniem Hutt Lagoon i Kalbarri to będzie 600 km. Mało czasu. Musisz brać pod uwagę całkowite wykluczenie jazdy po zmroku.31.12 - blow holes, coral bay - nocleg w Exmouth - 366 kmNie wiem czy zalezy Wam na spędzeniu Sylwestra w fajnej atmosferze. Jeżeli tak - zostałabym na noc w Coral Bay. Jeśli nie - Coral Bay odpuściłabym zupełnie. Tam oprócz rafy nie ma nic. A rafa lepsza w Cape Range.01.01 - exmouth02.01 - exmouth03.01 - exmouth04.01 - exmouthFajnie - optymalny czas na nurki i chillout :)05.01 - coral bay - nocleg w Carnavorn - 366 km06.01 - shark bay, shell beach - nocleg w Geralton - 476 kmTego nie za bardzo rozumiem: Z Carnarvon chcecie jechać do Zatoki Rekina i na Shell Beach i potem na nocleg do Geraldton? To to nie 476 km tylko prawie 700. I jazdy na około 8,9 godzin.07.01 - Perth - 418 km
kangurrr 23 października 2015 15:45 Odpowiedz
Właśnie wpadłem na nowy pomysł :) Zaoszczędzi to nam sporo czasu. Zamiast wracać z powrotem do Perth można kupić bilety bezpośrednio z Exmouth. Plan jest taki: Melbourne - Perth - Exmouth - Melbourne. Będziemy mieli 11 dni na całość. Myślę własnie teraz nad planem i noclegami ale nic nie mogę znaleźć do spania w Coral Bay :/29.12 - Wydmy, Pinnacles - nocleg w Geralton w autobusie :)30.12 - Kalbarri park, Hutt - nocleg w Monkey Mia31.12 - Shark bay i okolice - nocleg w Carnavorn01.01 - Blow Holes, Coral Bay - nocleg w Coral Bay (póki co nie ma) 02.01 - Coral Bay - nocleg w Coral Bay (póki co nie ma)03.01 - Exmouth04.01 - Exmouth05.01 - Exmouth06.01 - Exmouth07.01 - Exmouth08.01 - Exmouth - wylotCzy nie za długo w Exmouth? Jeśli chodzi o park karinji to odpada bo mogą być tam powodzie i lecimy wczesniej do urulu :)Pozdro!
gosiagosia 23 października 2015 19:36 Odpowiedz
Nie wiem czy za długo - zależy jak bardzo lubisz nurki. My lubimy i spędzilismy tam 4 pełne dni (5 nocy). Plus dwa dni w Coral Bay. Pisałam już, że gdybym planowała dla siebie jeszce raz to Coral Bay bym odpuściła. Zresztą możesz mieć tam problem z noclegiem. Sprawdzałam w Aspen Park gdzie my mieliśmy nocleg i na wymieniony przez Ciebie okres wszystko jest zajęte. Jeszcze odnośnie długości pobytu w Exmouth: wydłużyłeś czas przez to, że nie będziesz miał podróży powrotnej - super pomysł tylko pamiętam, że nam znacznie podnosił koszty (samochód OW i lot z Exmouth) Ale ja naprawdę radzę: wydłuż podróż do Exmouth. Zróbcie to spokojniej (jeszcze raz usilnie namawiam na wydłuzenie pobytu w okolicy Kallbari - nawet z noclegiem tam ja bym spała tam 2 noce :))
kangurrr 23 października 2015 19:59 Odpowiedz
Tak bardzo polecasz Kallbari? Jakoś mnie nie przekonuje na fotkach ;)
gosiagosia 23 października 2015 20:15 Odpowiedz
Na fotkach moich czy w sieci? Jeżeli moich to nie moja wina tylko Maćka :mrgreen: Tak - bardzo polecam. W samym Kalbarri jest fajna,przyjemna plaża. Okno Natury i wędrówki wewnątrz nie każdemu muszą przypaść do gustu ale nadmorska część parku jest naprawdę piękna. Z "prywatnymi" plażami. Przepięknymi widokami. W agencji turystycznej są bezpłatne mapki parku. Zauważ, że nie odradzam Monkey Mia pomimo, że sama zachwycona nie byłam. Ale tam jest chociaż co robić i na coś się pogapić. Coral Bay jest natomiast fajne tylko w przypadku, gdy nie będziesz w Cape Range. Jeszcze dodam, że z Exmouth można wybrać się na nurki z mantami i rekinami wielorybimi. To nie była tania wycieczka niestety:( ale z perspektywy czasu żałuję, że nie popłyneliśmy.
singielka-1976 19 stycznia 2016 17:45 Odpowiedz
Czytając tę relację jakiś czas temu, chyba nie do końca rozumiałam i zgadzałam się z...tytułem, teraz po powrocie STAMTĄD zmieniam zdanie i doskonale rozumiem i wcale nie dziwi mnie, że niektórzy zakochują się w tym kraju i emigrują do niego na stałe :) .W każdym razie obiecałam sobie, że ja tam jeszcze wrócę, nie za rok i nie za dwa ale może uda się w najbliższej pięciolatce ;) .
jarekgdynia 19 stycznia 2016 18:01 Odpowiedz
@singielka_1976Czekam z niecierpliwością na Twoją relację :)
ewaolivka 19 stycznia 2016 19:37 Odpowiedz
Ja też, ja też :)
gosiagosia 19 stycznia 2016 21:38 Odpowiedz
Ot @singielka_1976 i Ciebie miłość dopadła :D
singielka-1976 18 lutego 2016 09:35 Odpowiedz
Przeczytałam tę relację po raz kolejny i coraz bardziej podoba mi się Wasza trasa, kto wie czy ten drugi raz to właśnie nie będzie taki plan choć chciałabym tu dołączyć jeszcze Brisbane ;) .
gosiagosia 18 lutego 2016 09:47 Odpowiedz
A ja Darwin. Ale bilety do Brisbane biorę w ciemno. I stamtąd do Darwin :lol:
kaviorwiki 18 lutego 2016 11:22 Odpowiedz
Świetna relacja,Australia,to Australia...Podróż do Australii była moją pierwszą podróżą samolotem...Ta roślina,o której nazwę pytasz to nie Black Boy?
gosiagosia 18 lutego 2016 11:28 Odpowiedz
Black Boy - masz rację. Dowiedziałam się już tego z książki Niedźwieckiego i zapomniałam objaśnić. Dzięki za czujność :)
tiktak 12 marca 2016 09:01 Odpowiedz
Oj, GosiaGosia...Przeczytałem Twoją relację i teraz muszę lecieć do Australii :( Bilety już kupione.
gosiagosia 12 marca 2016 14:06 Odpowiedz
@TikTak - zapewniam - krzycz: hurra! lecimy do Australii. A potem napisz relację w niepowtarzalnym, Twoim stylu :D Jeżeli naprawdę chociaż w malutkim stopniu moja podróż była inspiracja to bardzo, bardzo jestem dumna :)A trasa już określona?
tiktak 13 marca 2016 17:29 Odpowiedz
Twoja relacja - kapitalna!Niestety, zrobiłem błąd i dałem ją do przeczytania małżonce.No i od tej pory nie było wyproś...Ostatni bastion: "strasznie drogie bilety" padł wskutek promocji Quatar.Jak tu się cieszyć?!Jadowite węże, koledzy Edwarda w każdym zakamarku, zima w lecie, lato w zimie.Najchętniej powtórzyłbym Twoją trasę - skoro udało się Wam wrócić, to może i ja miałbym szanse.Niestety, wylatujemy z końcem czerwca - a tam, na południu - szczyt sezonu narciarskiego.Dlatego plan taki:* lecimy do Alice Springs* stamtąd kamperem do Uluru i Kings Canyon* potem na północ, w stronę Darwin* Park Kakadu, Katherine, Litchfield* w Darwin oddajemy kamper i lecimy do Brisbane* na koniec Sydney :?
marcino123 13 marca 2016 17:34 Odpowiedz
@TikTak i nie zapomnij się zameldować z relacją po powrocie ;)
gosiagosia 13 marca 2016 17:57 Odpowiedz
@TikTak - zabiłeś mnie tym planem...To MÓJ plan na kolejny pobyt w Australii! Układany z wielką pieczołowitościa i w ogromnym skupieniu. A Ty ot, tak sobie: mam plan :) Pozdrów żonę - mądra dziewczyna ;)
marcino123 26 lipca 2016 22:22 Odpowiedz
przeczytałem tę relację po raz 2 :) i jeszcze z pewnością do niej zajrzę.najpierw była po prostu świetną relacją, a teraz stała się również instrukcją obsługi na najważniejszy trip w 2017 :)
gosiagosia 1 sierpnia 2016 21:04 Odpowiedz
@marcino123 - czy okażę się zbyt wścibska jeżeli zapytam jaka trasę planujesz :oops:
marcino123 1 sierpnia 2016 21:19 Odpowiedz
trip jest na przełomie 4/5.2017 więc na chwile obecną obserwuję ceny krajówek ;) z racji lądowania w MEL i powrotu z SYD, bez zagłębiania się w temat myślałem wstępnie, o tych 2 miastach, a także Tamsania na 2-3 dni i wypad na Uluru.Wiele, więcej nie zmieszczę podczas krótkiego niestety pobytu.
gosiagosia 1 sierpnia 2016 21:27 Odpowiedz
Tasmania jesienią musi być piękna! I grzyby wtedy są. Na dodatek rydze, których w moich rejonach nie ma. Wybrałabym się na grzyby do Australii ;) http://michaeltequila.com/?p=1746
singielka-1976 10 sierpnia 2016 10:07 Odpowiedz
gosiagosia napisał:Na koniec zadam jeszcze kultowe (dla mnie) pytanie z forum:Zakochałam się w Australii na zabój – CZY KTOŚ JESZCZE/TEŻ TAK MA? :DMŁA!!!!!! :D Przeczytałam po raz kolejny, spisałam trasę i będę lobbować resztę ekipy żeby się nie pchać na Wielką Rafę tylko na nurki do Zachodniej Australii- Exmounth. Dużo czasu przed nami, więc mam nadzieję, że uda mi się ich urobić :mrgreen:
ara 10 sierpnia 2016 10:16 Odpowiedz
ja też czytałam dwa razy i obawiam się, że na tym nie koniec :P zwłaszcza, że niebawem też będziemy opracowywać trasę :) w planach na pewno Tasmania!
kamwad 10 sierpnia 2016 11:41 Odpowiedz
Ja właśnie przeczytałem po raz pierwszy (najlepiej spędzone 45 minut od dawien dawna :mrgreen: ). Jaka świetna relacja, jakie świetne dziewczyny/kobiety na zdjęciach! :oops: :oops:
correos 10 sierpnia 2016 11:55 Odpowiedz
@kamwad zgadzam sie :)fly 4 free ...... :)
akna 10 sierpnia 2016 12:00 Odpowiedz
@marcino123 też w tym okresie będziemy w Australii :) Tyle, że my do i z Sydney lecimy.
marcino123 10 sierpnia 2016 12:20 Odpowiedz
@Akna dorzuć loty do społeczności. możemy się łapać w SYD na browarka ;)
ara 10 sierpnia 2016 12:31 Odpowiedz
@marcino123, @Akna żeby nie zaśmiecać relacji @gosiagosia założyłam nowy temat dla lecących do Australii z promo BA:lecimy-do-australii-ba-z-07-2016-z-fly4free,253,98834zapraszam :D
gosiagosia 10 sierpnia 2016 16:43 Odpowiedz
@ara - takie "zaśmiecanie" to sama przyjemność. Balsam :D. @kamwad @correos - dziękuję bardzo w imieniu pochwalonych :D . Wyjątkowo miłe to było :) @singielka_1976 - no właśnie - nie był to maraton. Takie było założenie - ma być chill. Nie moje oczywiście założenie - reszta wycieczki po maratonie poprzednich dni, kiedy zrywałam ich z łóżek o niehumanitarnych godzinach wymogła na mnie rezygnację z pewnych założeń. ;) Tam (w Coral Bay i Exmouth) wstawaliśmy o przyzwoitych godzinach (np. o 8 :mrgreen: ), leniwe śniadanie, kawka, ciastko, plaża, snurki, jakieś kręcenie się po okolicy... Bez pośpiechu się to wszystko odbywało. Rozłożenie drogi powrotnej na 4 dni też było dobrym pomysłem bo nadal było w przyzwoitym tempie i bez wstawania o 4 rano :? .Czyli planujesz kolejną wyprawę w te rejony. Ja też. Tylko ciągle mi kłody pod nogi. Deale na ten kierunek pojawiają się teraz jak grzyby po deszczu a ja naprawdę nie mogę się ruszyć na dłużej niż tydzień :(
mihal09 12 października 2016 13:48 Odpowiedz
Po przeczytaniu relacji wraz z narzeczoną, mam na głowie kolejny problem po za ślubem, planowanie wycieczki do Australii ;) Gratuluję i zazdroszczę przeżytej przygody. Pozdrawiam.
dziabulek 8 lutego 2017 07:35 Odpowiedz
@‌gosiagosia‌ przeczytałem i jestem na tyle zachwycony, ze zmieniam plany na Australię, choć tutaj trochę decydują bilety lotnicze. Mam jednak pytanie, pisząc o Tasmanii napisałaś, że gdybyś robiła ją kolejny raz to kamperem. A czy WA robiła byś kamperem. Lecimy w dwójkę i tak się zastanawiam czy właśnie nie skrzystać z tej opcji. A lubimy podróżować podobnie jak Ty, czyli na "średnim poziomie".
gosiagosia 8 lutego 2017 17:31 Odpowiedz
Przed wyjazdem robiłam bardzo szczegółowe rozeznanie porównując obie opcje. Finansowo było to bardzo zbliżone - nawet na niekorzyść kampera. Pewno, że fun. Australia tak bardzo kojarzy się z kamperem, że na początku w ogóle nie braliśmy innej opcji pod uwagę. Ale potem zaczęłam dokładniejsze analizy i emocje trochę opadły. My byliśmy w piątkę więc perspektywa spędzania czasu w jednym pomieszczeniu (nawet pomimo ciepłych uczuć wzajemnych :D ) nie była zbyt nęcąca. Po drugie wynajmowane przez nas mieszkania miały wygodną kuchnię co przy wysokich cenach w restauracjach znacznie obniżyło nam koszty pobytu. Śniadania, obiady i kolacje przygotowywaliśmy na ogół we własnym zakresie. Po trzecie : tak naprawdę w WA wcale nie ma tak dużo ofert kempingowych. Na ogół tam, gdzie sa kempingi są tez inne miejsca noclegowe a odległości są tak ogromne, że z powodzeniem można ustalić trasę i wcześniej zabukować spanie. A miedzy miejscami docelowymi jest monotonny krajobraz. Odpowiadając na Twoje pytanie: w Australii Zachodniej nie brałabym kampera. Tasmania to zupełnie coś innego. Wyspa zróżnicowana więc fajnie jest mieć tę mobilność i móc swobodnie decydować o tym ile czasu chcesz w danym miejscu spędzić. Bo idziesz gdzieś i odkrywasz takie miejsca, że zbrodnią jest ich nie spenetrować. ;) A nie możesz, bo gdzieś tam masz jakiś nocleg (jak my). I wkurzasz się (jak my). I obiecujesz sobie, że wrócisz tam kamperem. Jak my :) A podaż miejsc kempingowych na Tasmanii jest ogromna.
dziabulek 8 lutego 2017 17:36 Odpowiedz
Dziękuję za szczegółową odpowiedź. My póki co zastanawiamy się nad zachodnią,a wschodnią Australią. Widać, że ta wschodnia (byliśmy w Sydney i szerokiej okolicy) jest dużo bardziej rozwinięta, a co chyba za tym idzie tańsza. Nawet dostępność owych kamperów jest większa przez co ceny inne. Ale z drugiej strony WA pociąga w listopadzie dobrą pogodą, tym trochę outbackowym klimatem i totalną pustą. Także... trudny wybór:) Poza tym do wschodniej mamy już jeden bilet w promocji Cebu na szczęście na tyle tani, ze wchodzi w grę rezygnacja z niego.
gosiagosia 8 lutego 2017 18:32 Odpowiedz
No cóż - Australia Zachodnia to nie tylko to co ja opisałam. Można ja jeszcze zdobyć poruszając się w odwrotnym kierunku od Perth.Jest Wave Rock.Jest zatoka Cape Le Grand National Park z piękną plażą Lucky Bay. Greens Pool i niedaleki Wiliam Bay National Park.Tree Top Walk - dolina gigantów. Jest fantastyczna podobno wyspa Rottnest tuz obok Perth. No. To tak w skrócie sprzedałam następne swoje marzenie :)
dziabulek 9 lutego 2017 13:57 Odpowiedz
@‌gosiagosia‌ mam jeszcze jedno dość ważne pytanie. Często w relacjach z tych rejonów Australii przewija się temat much. Podobno nie dają one żyć i faktycznie stanowią utrapienie. Jednakże są to zwykle relacje z miesięcy luty-marzec. A napisz jak to wyglądało w Waszym terminie.I druga kwestia - ceny. Wiadomo Australia nie należy do tanich państw. Jednak nasz pobyt w południowo-wschodniej części kraju nie wspominam jako zabójczo drogi. Ceny jak w Europie Zachodniej, a czasem nawet taniej. Jak to wygląda po drugiej stronie, bo coś mi się wydaje, że tam ze względu na odseparowanie może być to jednak bardziej zabójcze. Masz porównanie z Tasmanią oraz południem. Jesteś w stanie jakoś się odnieść?
gosiagosia 9 lutego 2017 16:28 Odpowiedz
Muchy są naprawdę bardzo uciążliwe. Jeżeli nawet wydaje Ci się, że wiesz jak bardzo to swoje wyobrażenie pomnóż przez pięć :lol: W czasie kiedy my byliśmy ten problem w zasadzie nas ominął. Oprócz jednego dnia, kiedy byliśmy w podróży i kolejnego w Monkey Mia (opisałam to w relacji) nie mieliśmy tego problemu w ogóle. Odnośnie cen to mam jednak inny odbiór. Europa Zachodnia to dziewięć państw i w każdym, oprócz Holandii, byłam. Zbliżone ceny to może tylko w Szwajcarii :) Ale masz rację - wszystko zależy od tego gdzie i co kupujesz. Naprawdę najprostszym sposobem przybliżonego liczenia jest 1:1 - czyli w Polsce 1 PLN a w Australii 1 AUD. Natomiast jeżeli chodzi o różnice w cenach pomiędzy stanami to nie zauważyłam, żeby jakoś znacznie od siebie odbiegały. Może na trasie na stacjach benzynowych są znacznie wyższe ale od tego można się spokojnie ustrzec zaopatrując się wcześniej w markecie w niezbędne produkty.