0
popcarol 8 marca 2024 16:05
Pełny tytuł powinien brzmieć: jak nie korzystać z promocji lotniczych - 11 lotów w 12 dni. Gonitwa przez Ateny do Singapuru, Penang w Malezji i Phuket w Tajlandii

Bilety lotnicze kupione w kwietniu 2023 na luty 2024
To musiało się źle skończyć ;)

Skuszona promocją Scoot kupuję 2 bilety do Singapuru z powrotem z Bangkoku. Za 1700zł/osobę.
Termin pasuje - ferie zimowe 2024, a córka jest w profilowanej klasie liceum i jest ambitna więc w czasie roku szkolnego już jej nie wyrywam na włóczęgę z bagażem podręcznym... ceny galopują, loty do Singapuru kosztują z Polski ponad 3000zł/osobę...

Do wyboru loty z Aten lub Berlina. Ateny wydają się fajniejszą opcją - po co lecieć do Niemiec żeby "wracać" lecąc na wschód - i czasy lotów z Aten są o 2h krótsze... kupuję bilety z Aten.
Dolot kupuję niedługo później - Lufthansą z Krakowa (bo tu mieszkamy). Pierwszy raz w życiu lecimy gdziekolwiek z Krakowa buahahaha bo zawsze dalsze loty są z Warszawy (do tej pory starałam się kupować czartery ale po pandemii jest ich mniej albo nie umiem szukać. A może ceny poszybowały i nie ma promocji - gdzie te czasy gdzie na r.pl kupowałam Wietnam, Meksyk, Bangkok, Sri Lankę poniżej 2000zł/osobę za lot powrotny w sezonie, z bagażem rejestrowanym, prosto bez przesiadek... ech.

Doloty kupione. Powoli czytam i rezerwuję noclegi w hotelach na booking.com z opcją bezpłatnego anulowania.
Parę miesięcy później Scoot zmienia godziny lotów. Ok nie jest tragicznie. Ale parę miesięcy dalej zmienia w ten sposób że z 14 dni w Azjii robi się 12 z lotami... więc na miejscu 10. Kicha. Ale kupione oddać nie mogę. Doloty kupione... rezerwuję noclegi w Atenach w drodze tam i z powrotem. Córka po wakacjach mówi że ze wszystkiego najbardziej podobały jej się Ateny... bez komentarza ;)

c.d.n.Lecimy tylko z bagażem podręcznym. Lubię nie musieć ciągać walizek, a prawda jest taka że większość potrzebnych rzeczy (gdyby takie były) można w Azji południowo-wschodniej kupić na miejscu. I zwykle taniej niż w Polsce. Może nie w Singapurze, ale w Malezji i Tajlandii tak. W plecakach mamy głównie koszulki i bieliznę na zmianę, po książce, ładowarkę i przekąski na drogę bo Scoot nie daje nawet wody.

Przesiadka w Atenach... luty... lecimy w bluzach z kapturem i mam nadzieję że będzie nam ciepło w Atenach zwłaszcza że mamy tam cały dzień na zwiedzanie i nocleg. Bez sensu byłoby ciągnąć kurtki po Azji dalej... na szczęście w Atenach jest 17 stopni. Ten dzień raczej pochmurny ale na powrocie trafiła nam się cudowna pogoda, słońce i w słońcu było ponad 20 stopni. Rewelacja po szaroburej i zimnej Polsce - w lutym z utęsknieniem wypatrujemy wiosny.

Zatrzymujemy się w Hotelu Byron - polecam. Taras na dachu na którym można posiedzieć, zjeść śniadanie czy czegoś się napić. Z widokiem na Akropol. Przyzwoite pokoje, małe ale czyste, za niewygórowaną cenę. Zostawiamy plecaki w hotelu i idziemy pochodzić. Jemy w przydrożnej tawernie. Duża pita z gyrosem za 5eur/szt. Idziemy do ogrodu botanicznego. Wstęp wolny. Palmy. Wolno żyjące żółwie. Papugi na wolności przelatujące nad głowami z wrzaskiem. Wstęp wolny!
Planujemy odwiedzić Akropol w drodze powrotnej. Tym razem tylko spacerujemy po dzielnicy Plaka. Robimy zdjęcia, dużo zdjęć. Pogoda wiosenna, kwitną róże i lawenda (w lutym!)
Zdjęcia dodam jak ogarnę jak ściągnąć je na komputer i zmniejszyć - wprost z komórki nie mogę bo są za duże...

Śpimy. Jemy śniadanie w McDonald's przy placu Syntagma. Obserwujemy ludzi spieszących się gdzieś (pewnie do pracy). Wracamy na lotnisko metrem. Koszt biletu powrotnego (z lotniska do miasta i z powrotem w ciągu 30 dni) to 16 EUR. Na powrocie testujemy to samo połączenie (też na plac Syntagma), ale autobusem - trochę dłużej się jedzie ale bilet w 1 stronę to 5.5 EUR/osobę. Dzieci (niepełnoletni) nie mają zniżki.
Lot o czasie, lecimy do Singapuru. 11h później jesteśmy na miejscu. Przespałyśmy większość drogi więc jedziemy metrem do hotelu, zostawiamy plecaki i ruszamy na miasto. Mały spacer i możemy się meldować - o 15tej lokalnego czasu. Wgramolamy się do naszej dwuosobowej kapsułki i zasypiamy na 2h ;) bierzemy prysznic i jedziemy do centrum coś zjeść.

Kupiliśmy karty Singapore Tourist Pass, na 1-2-3 dni do wyboru na połączenia transportem lokalnym (metro i autobusy). 25 dolarów singapurskich za kartę na 2 dni, wracając na lotnisko oddajemy karty i dostajemy kaucję z powrotem (bodajże 8 czy 9 dolarów/kartę). Fajnie móc się poruszać nie martwiąc o bilety jednorazowe.
Jedziemy do ogrodu botanicznego. Wysiadamy z metra a tam ulewa :) nie mamy parasoli ani kurtek przeciwdeszczowych. Pół godziny później deszcz znika, wszystko jest mokre ale w ogrodach pachnie pięknie.
Znowu wstęp wolny! Bardzo warto. Egzotyczna roślinność, warany na wolności. Ostrzeżenie o innych zwierzakach biegających wolno. Pachnie pięknie, tuż po deszczu, słońce wychodzi i wilgotność wzrasta. Wakacje!-- 11 Mar 2024 10:15 --

Ateny - dzień na włóczenie się - zdjęcia

-- 11 Mar 2024 10:21 --

Ateny w lutym - bardzo warto. Na dzień czy dwa - jest co robić, jest co zobaczyć. Dobre jedzenie. Na Akropol wejdziemy w drodze powrotnej - pogoda była jeszcze lepsza. To słońce w środku zimy!-- 11 Mar 2024 15:07 --

Wracając do lotów i mojego "mądrego inaczej" planowania. Wymyśliłam że bez sensu lecieć z Niemiec/Berlina, dłużej i drożej, i "wracać się" na zachód lecąc na południowy-wschód do Singapuru...

Wymyśliłam że Ateny lepsze bo przecież dolecimy tam i potem już z górki. Niby są bezpośrednie loty Ryanair z Krakowa do Aten ale chyba dopiero niedawno uruchomione albo może tylko w sezonie (nie doczytałam a teraz mnie to w sumie nie interesuje). Niemniej jak szukałam dolotów to mi wyskoczyła Lufthansa i przesiadki w Monachium lub Frankfurcie... i suma summarum nie dość że dalej, to drożej i czas stracony... ale gdybyśmy leciały z Berlina ominęłoby nas zwiedzanie - dwukrotne - Aten. A córce się podobało, więc nie ma tego złego ;)

Doloty do i z Aten kupiłam przez gotogate.com i jak Scoot zmienił loty do Singapuru i powrotny z Bangkoku, chciałam zmienić rezerwację lotów Lufthansą. I na stronie Gotogate się nie dało. bilety ekonomicznie niezwracalne i bez możliwości zmian.
Ale dostałam numer rezerwacji Lufy na ich stronie udało mi się zalogować i zmian dokonać. A że współpracują z Austrian Airlines udało nam się zmienić niepasujący lot na ten. Niewiele to zmieniło ale nie trzeba było sie zwlekać bladym świtem. Lot z Krakowa z przesiadką w Wiedniu. Zdziwiłam się, bo wyrywkowo prosili ludzi o wkładanie bagaży podręcznych w metalowy stojak i parę osób musiało bagaż nadawać i dopłacać za tę przyjemność. Austrian! Myślałam że tylko Ryan i Wizz to robią... nam się udało lecieć z podręcznymi nie wzbudzającymi podejrzeć o nadwymiarowość - co na powrocie już by nie przeszło ;) (ach te zakupy w Azjii;) ale wracałyśmy Lufthansą i nikt wymiarów i wagi bagażu nie sprawdzał.

Przed wyjazdem pościągałam sobie mapy - Aten, Singapuru, Penang i Bangkoku w aplikacji maps.me
Zawsze z niej korzystam, jest super - umożliwia korzystanie z map nie będąc online - zwykle nie kupujemy karty z internetem, wystarcza nam wifi hotelowe.
Przed wyjazdem pozaznaczałam sobie lokalizację hoteli które zarezerwowałam i sprawdziłam jak się wydostać z lotniska transportem publicznym. Jedynie w George Town na Penang skorzystaliśmy z taksówki Grab - bo autobusy jeżdżą do 11 w nocy a nasz lot był opóźniony i do hotelu dotarliśmy przed 2gą w nocy...

W Singapurze poczytałam o przedpłaconych kartach na wszystkie linie metra i połowę pobytu wydaje się jakbyśmy spędziły pod ziemią ;) Metro wielkie, wygodne, rozbudowane i klimatyzowane. Stacje olbrzymie, szerokie korytarze, wiele poziomów, wiele wyjść na różne strony szerokich ulic na powierzchni...
odeszli już od stosowania biletów jednorazowych (w internetach krąży informacja że taki bilet kosztuje ok 1 dolara singapurskiego). Ale nie udało nam się takich biletów kupić, kupiliśmy za to karty - poniżej na zdjęciu - w maszynie samoobsługowej. Ale dopiero po odstaniu swojego w kolejce - tylko po to żeby pani z obsługi wskazała automat i powiedziała że u niej tylko gotówką a zagraniczne karty nie są obsługiwane ;) no nic ;)


20240215_114658.jpg



Stacje metra w singapurze (a potem w Bangkoku) są czyściutkie i bezpieczne - peron od torów odgradzają ścianki z ruchomymi drzwiami - jak podjeżdża pociąg otworzyć się muszą dwie pary drzwi...
Powinni to zrobić u nas w Warszawie, nie byłoby samobójców co parę miesięcy?


20240215_113107.jpg



-- 11 Mar 2024 15:50 --

Singapur. Miasto-państwo. Szerokie ulice, wysoooookie budynki w ścisłym centrum. Poza centrum niskie budynki mające przynajmniej kilkadziesiąt lat.

Odwiedzamy Little India, dwukrotnie Chinatown (chyba najbardziej tam mi się podobało z całego Singapuru ;) W Chinatown warto też zjeść - tanio i smacznie. W Little India jedzenie indyjskie, wolę chińskie. W China Town koniecznie znajdźcie (5 minut od stacji metra Chinatown) najtańszą restaurację na świecie z gwiazdką Michelin :) Naprawdę warto! Pierożki na 3 sposoby do wyboru, porcja mała ale 15zł w przeliczeniu - zjadłyśmy 3 porcje po jednej z każdych oferowanych, pycha. Było kilka innych dań, gdybyśmy były tam dłużej na pewno wróciłybyśmy do tego miejsca :)

Jeszcze przed zameldowaniem się w hotelu zaczęłyśmy oglądanie Singapuru od ogrodu botanicznego. Bardzo warto, żeby zanurzyć się w bujnej egzotycznej roślinności będąc bezpiecznym na betonowych alejkach ;) gdyby chodzić po tej dżungli ścieżką chyba nie aż tak ochoczo chciałybyśmy wszystko obejrzeć ;)


20240215_123910.jpg



20240215_124222.jpg



20240215_130103.jpg



20240215_130240.jpg



Nocleg kupowany prawie w ostatniej chwili, bo przez zmiany w lotach musiałam dostosować plan zwiedzania. W oryginalnym planie miałybyśmy cały dzień na Singapur a potem planowałam autobus do Kuala Lumpur. Ale odpuściłam bo przyleciałyśmy po południu, z Singapuru nie zobaczyłybyśmy nic, stąd nocleg i kolejny lot dalej dopiero następnego dnia późnym wieczorem. Ale o tym niedługo.

Kapsułka 2osobowa na pograniczu China Town, "7 wonder Boutique Capsule". Głośno było w nocy głównie przez klnących gości - gdy inni goście dzielący tę koedukacyjną przestrzeń wracali po nocy i otwierali zakodowane drzwi które strasznie hałasowały... a na koniec trzaskały i dodatkowo pikały obwieszczając zatrzaśnięcie się. O ile odgłosy drwi mnie nie udziły, to klnący ludzie w rónych językach już tak ;)


20240215_143458.jpg



Klima działała a my byłyśmy wystarczająco zmęczone żeby spać.

Tydzień przed naszym pobytem tamże był Chiński Nowy Rok, chińska dzielnica była nadal przystrojona a ludzie nadal świętowali :)


20240215_172403.jpg



Zaraz przy wyjściu z metra rozpoczyna się jeden wielki targ ;) jedno z wyjść z metra na stacji Chinatown nawet nie prowadzi na zewnątrz, a do wielkiej galerii handlowej. Ale takiej sprzed 10-15lat? Coś bardziej jak wielki targ pod dachem. Są takie w Bangkoku. I w Chinach. I w Chinatown w Singapurze na to wygląda ;)


20240216_152600.jpg



Ale póki co wychodzimy na świeże powietrze (w sumie nawet nie wiem czy świeże ale cieplejsze i nieklimatyzowane jak w metrze).


20240215_173939.jpg




20240215_174246.jpg




20240215_174317 (1).jpg




20240215_181536.jpg




20240215_182220.jpg



Po jedzonku jedziemy metrem do centrum
Wieżowce są taaaaakie wysokie, chyba wyższych jeszcze nie widziałam


20240215_190743.jpg




20240215_191257.jpg




20240216_164048.jpg



Szwędamy się, zaglądamy w zakamarki, robimy zdjęcia, też z marina bay sands. Zastanawiałam się czy nie wjechać na górę ale jakoś nie miałam ochoty na tłumy a była kolejka


20240215_193023.jpg



Robi się ciemno powoli


20240215_194439.jpg



Następnego dnia zaczynamy dzień od mango lassi w little india


20240216_120841.jpg



Zmęczenie doskwiera w połączeniu z gwarem, gorącem i zapachami. Uciekamy stamtąd dość szybko


20240216_120927.jpg



choć mają tam coś w rodzaju food court i na pewno by coś wybrała ;) ale córka chce klimatyzacji i europejskich warunków ;)


20240216_122943.jpg



Wracamy do metra i jedziemy do gardens by the bay. Widoki rajskie, bryza, woda, cień, lody :)


20240216_125924.jpg




20240216_130119.jpg




20240216_131544.jpg




20240216_165217.jpg



Jedziemy do hotelu, jemy w knajpce chińskiej ulicę obok. Zabieramy bagaże i jedziemy na lotnisko. Oddajemy karty, dostajemy 9 dolarów za kartę kaucjii zwrotnej. Bagaże nadajemy jako rejestrowane (ucieszyłam się że jest taka opcja) - szkoda tylko że nasz lot jest godzinę opóźniony. To znaczy że na Penang bedziemy koło pierwszej w nocy...

Piszę do hotelu w George Town na Penang że taka sytuacjia, poczekają na as, uff mamy gdzie spać :)

A póki co zwiedzamy lotnisko Chiangi. Bez bagaży więc lekko i przyjemnie. Zresztą żeby wejść do centrum handlowego nie można mieć wózków - więc byłaby to mordęga robić tam te kilometry z plecakami po 8kio na plecach ;)

Miłe zaskoczenie - Singapur nie jest najtańszym miejscem. Ale Lotnisko mogłoby być tragicznie drogie a nie jest. Ceny są umiarkowane do niskich (jak na lotnisko). Jemy, poprawiamy preclami (a'la nasze pączki z posypkami, smażone w kształcie precli - nie jak precle w Monachium ;)


20240216_201820.jpg




20240216_203123.jpg



Wodospad robi wrażenie, jest podświetlany kilkoma kolorami świateł. Można chodzić po sklepach pewnie z tydzień ;) Wielkie marki, budki z przekąskami, mieszkańcy spędzają tam czas - ok niby przy lotnisku ale to jedna wielka galeria handlowa z basenem, placem zabaw, kinem, wszystkim co by człowiek chciał ;) tylko te tłumy!

4 godziny później wsiadamy do samolotu do Malezji.Pierożki w knajpce z gwiazdką Michelin - w Chinatown w Singapurze:

20240216_160649.jpg



Knajpka - naprawdę warto ją znaleźć. W menu jest też pozycja "zestaw dla turysty" - szkoda że nie spróbowałyśmy:

20240216_160356.jpg



4ty lot tej wycieczki, Singapur-George Town w Malezji.

Fly Firefly, tanie linie. Lot 1,5h
Bagaże były do odebrania zanim przeszliśmy odprawę paszportową

W domu jeszcze ściągnęłam aplikację Grab. Zamawiam taksówkę i za 21 MYR docieramy do hotelu

Właściciel na nas czeka. Na parterze ma sklepik spożywczy (nigdy nie widziałam w nim żadnych klientów), na górze wynajmowane są pokoje. Za 3 noclegi płacę z góry 317 MYR.
Docieramy do pokoju i padamy spać po szybkim prysznicu - jest gorąco, chyba bardziej gorąco niż w Singapurze - a był środek nocy...


20240218_182744.jpg



Rano wstajemy późno, nadal nie przyzwyczajone do zmiany czasu, koło 11tej wypełzamy z hoteliku w poszukiwaniu czegoś do jedzenia.
Na lotnisku jeszcze wymieniłam 100 USD na MYR, dobrze bo nie miałabym czym zapłacić za taksówkę (tylko gotówka - zapomnij o płatności w aplikacji ;)

Znajdujemy knajpę z pierożkami chińskimi, zamawiamy pierożki gotowane, smażone (z wieprzowiną), smażony ryż, dla mnie zupę a'la rosołek z pierożkami wonton, za wszystko na poniższym zdjęciu płacimy w przeliczeniu 27zł. Żyć nie umierać ;) knajpka prawie elegancka, z klimatyzacją i kelnerami którzy uwijali się jak w ukropie (wszystkie stoliki zajęte, w weekend była kolejka przed wejściem - chyba jakaś popularna ta knajpka) i nie sporządzali notatek przy zamówieniu. Wracamy tam 3x, żadnych pomyłek - jak oni to robią?


20240217_181848.jpg



Menu tejże knajpki - koniecznie ją znajdźcie, jest "prawie" luksusowa a ceny niższe niż w Polsce


20240217_180312.jpg



20240217_180334.jpg



Spędzamy 3 dni szwędając się. Pół dnia w poszukiwaniu murali Bansy'ego. Większośc jest zniszczona, w zakamarkach, nieoznaczona. Kupujemy zimną wodę w 7-11, stoimy chwilę w klimatyzacji i idziemy dalej ;)
Przez te 3 dni robimy średnio 25.000 kroków dziennie, najwięcej z całej wycieczki ;)

Architektura kolonialna. Zniszczona, zakurzona. Powiew "normalności" po prawie sterylnym Singapurze pełnym zakazów i nakazów. To będzie prawdopodobnie mój kraj na emeryturę, mają dobre wizy i tańsze niż Tajlandia dla ekspatów. O ile zdrowie pozwoli planuję kwiecień-wrzesień spędzać w Polsce a na zimę jechać tam. Wynająć coś nad morzem i spędzać dnie robiąc nic ;)

Dekoracje po chińskim nowym roku są i tutaj. W weekend jeszcze świętują, do późnych godzin nocnych, nie możemy spać bo tuż za naszymi oknami są pokazy fajerwerków. Trzeba było iść oglądać zamiast próbować zasnąć ;)


20240217_122051.jpg



20240217_131422.jpg



20240217_131614.jpg



20240217_132410.jpg



20240217_132529.jpg



20240217_161013.jpg



Duriany są i tu

20240217_161630.jpg




20240217_162055.jpg



Chińskie pagody

20240217_162254.jpg



Kilka hinduskich świątyń

20240217_173007.jpg



Arabskie też się znajdą

20240217_173146.jpg



Miks kultur. Turyści na starówce. Ładniejsze, nowsze i większe budynki w okolicy portu i nabrzeża.
Fajna promenada którą spacerują mieszkańcy - zwłaszcza w weekend. Wystrojone dziewczynki z kokardkami we włosach, pani skręcająca zwierzaki z baloników. Kupujemy lody i oglądamy :)


20240217_164312.jpg



Nie dotarliśmy do plaży, ale śmieci nie zachęcały do pływania. Za 3 dni bedziemy w Tajlandii więc nie żałujemy zbytnio ;)

20240217_123737.jpg



20240217_123733.jpg



Wracamy do hotelu wykąpać się (jest bardzo parno i gorąco), podczas pobytu tam kąpię się 2-3-4 razy dziennie haha bo pot spływa po plecach ;)

Obchody chińskiego nowego roku i pochodnie

20240217_172649.jpg





Dodaj Komentarz

Komentarze (2)

popcarol 8 marca 2024 23:08 Odpowiedz
Lecimy tylko z bagażem podręcznym. Lubię nie musieć ciągać walizek, a prawda jest taka że większość potrzebnych rzeczy (gdyby takie były) można w Azji południowo-wschodniej kupić na miejscu. I zwykle taniej niż w Polsce. Może nie w Singapurze, ale w Malezji i Tajlandii tak. W plecakach mamy głównie koszulki i bieliznę na zmianę, po książce, ładowarkę i przekąski na drogę bo Scoot nie daje nawet wody.Przesiadka w Atenach... luty... lecimy w bluzach z kapturem i mam nadzieję że będzie nam ciepło w Atenach zwłaszcza że mamy tam cały dzień na zwiedzanie i nocleg. Bez sensu byłoby ciągnąć kurtki po Azji dalej... na szczęście w Atenach jest 17 stopni. Ten dzień raczej pochmurny ale na powrocie trafiła nam się cudowna pogoda, słońce i w słońcu było ponad 20 stopni. Rewelacja po szaroburej i zimnej Polsce - w lutym z utęsknieniem wypatrujemy wiosny.Zatrzymujemy się w Hotelu Byron - polecam. Taras na dachu na którym można posiedzieć, zjeść śniadanie czy czegoś się napić. Z widokiem na Akropol. Przyzwoite pokoje, małe ale czyste, za niewygórowaną cenę. Zostawiamy plecaki w hotelu i idziemy pochodzić. Jemy w przydrożnej tawernie. Duża pita z gyrosem za 5eur/szt. Idziemy do ogrodu botanicznego. Wstęp wolny. Palmy. Wolno żyjące żółwie. Papugi na wolności przelatujące nad głowami z wrzaskiem. Wstęp wolny! Planujemy odwiedzić Akropol w drodze powrotnej. Tym razem tylko spacerujemy po dzielnicy Plaka. Robimy zdjęcia, dużo zdjęć. Pogoda wiosenna, kwitną róże i lawenda (w lutym!)Zdjęcia dodam jak ogarnę jak ściągnąć je na komputer i zmniejszyć - wprost z komórki nie mogę bo są za duże...Śpimy. Jemy śniadanie w McDonald's przy placu Syntagma. Obserwujemy ludzi spieszących się gdzieś (pewnie do pracy). Wracamy na lotnisko metrem. Koszt biletu powrotnego (z lotniska do miasta i z powrotem w ciągu 30 dni) to 16 EUR. Na powrocie testujemy to samo połączenie (też na plac Syntagma), ale autobusem - trochę dłużej się jedzie ale bilet w 1 stronę to 5.5 EUR/osobę. Dzieci (niepełnoletni) nie mają zniżki.Lot o czasie, lecimy do Singapuru. 11h później jesteśmy na miejscu. Przespałyśmy większość drogi więc jedziemy metrem do hotelu, zostawiamy plecaki i ruszamy na miasto. Mały spacer i możemy się meldować - o 15tej lokalnego czasu. Wgramolamy się do naszej dwuosobowej kapsułki i zasypiamy na 2h ;) bierzemy prysznic i jedziemy do centrum coś zjeść.Kupiliśmy karty Singapore Tourist Pass, na 1-2-3 dni do wyboru na połączenia transportem lokalnym (metro i autobusy). 25 dolarów singapurskich za kartę na 2 dni, wracając na lotnisko oddajemy karty i dostajemy kaucję z powrotem (bodajże 8 czy 9 dolarów/kartę). Fajnie móc się poruszać nie martwiąc o bilety jednorazowe.Jedziemy do ogrodu botanicznego. Wysiadamy z metra a tam ulewa :) nie mamy parasoli ani kurtek przeciwdeszczowych. Pół godziny później deszcz znika, wszystko jest mokre ale w ogrodach pachnie pięknie.Znowu wstęp wolny! Bardzo warto. Egzotyczna roślinność, warany na wolności. Ostrzeżenie o innych zwierzakach biegających wolno. Pachnie pięknie, tuż po deszczu, słońce wychodzi i wilgotność wzrasta. Wakacje!
popcarol 14 marca 2024 17:08 Odpowiedz
Podliczenie wydatków:bilety Scoot Ateny-Singapur i powrót Bangkok-Singapur-Ateny, 1700zł/szt. x 2 = 3400złbilety Austrian/Lufthansa - KRK-ATH i z powrotem (w 1 stronę przez Wiedeń, powrót przez Monachium): 822zł x 2 = 1644złBilety Sinapur-Penang (Firefly) 2x 241=482 złBilety Penang-Phuket (Firefly) 166,5zł x 2 = 333złBilety Phuket-Bngkok (AirAsia), 116zł/2 szt.11 lotów do i po Azji: 5975 zł za 2 osoby, za 1 osobę: 2.988zł (czyli poniżej normalnej ceny za lot do Singapuru z Europy, ale czy było warto? ;) córka mówi że tak ;) ja raczej kupowania wcześnie dolotów już nie będę praktykować. I lot tylko z miejsca gdzie nie byłam - w Atenach już byłam kilka razy (młoda nie i dlatego jej się podobało ;)Wydatki płatne kartą Revolut: 850 złPolecam, wzięłam ją razem ze zwykłą debetówką z mBanku którą musiałam zastrzec przed pierwszym lotem - na lotnisku w Krakowie... ktoś zapłacił internetowo 243 zł płacąc w jakimś sklepie w Bangkoku... reklamacje mi uwzględnili i kwotę zwrócili ale musiałam zablokować kartę żeby reklamację złożyć... więc lepiej mieć 2 (miałam też gotówkę)Gotówka przydaje się w punktach wymiany walut, gdzie zapłacić kartą się nie da. A w większości miejsc w Malezji i Tajlandii trzeba mieć gotówkę. Nawet płacąc za hotele (ok nie z najwyższej półki), często płaciłam gotówką (w pozostałych miejscach ściągnęli należność z karty przez booking.com) podejrzewam że przy tej okazji jakiś recepcjonista użył danych...Ceny noclegów:Hotel Byron, Ateny - 1 noc, 46 EUR (bez śniadania, śniadanie można było dokupić za 10eur/osobę)7 Wonders Boutique Capsule, Singapur - 1 noc, 51 EUR (w tym było proste śniadanie ale nie jedliśmy go bo zaspałyśmy)Recharge, George Town, Penang, Malezja - 3 noclegi, 60 EURI Pavilion Hotel Phuket Sha Extra+, 2 noclegi, 53 EURMondee House @the Airport, Phuket, 1 nocleg, 22 EURHistoric Center Town Hall Rooms, Ateny, 24 EUR (bo Byron nie był dostępny, nie polecam - spelunka w szemranej dzielnicy, za to blisko targu)Kwota za noclegi: 9 noclegów, w sumie: 256 EUR, czyli uśredniając 28,4 EUR za nocleg, na osobę poniżej 15 EUR/noc w pokoju typu 2kaWydatki które pamietam:Grecjametro do miasta i z powrotem (16+9)=25 EURnaleśniki, tzatziki z pitą - przekąska po drodze=10EURpita z gyrosem w tej samej knajpce później tego dnia: 2x5 = 10EURSingapurkarta turysty na 2 dni 20 dolarów singapurskich (płaci się 29 ale 9 z tego jest zwrotne po oddaniu wielorazowej karty)x2 = 40 dolarów singapurskichobiad, przekąski 1go dnia 21 dolarów sinpłacone Revolutem: 45zł jedzenie w knajpie, 40zł supermarket, 24zł McDonald'sMalezjaGab do hotelu i z powrotem: 21+23MYRpierożki i smażony makaron w chińskiej knajpce: 27zł48zł za coś (??)Tajlanda:200 baht (2x100) za nóżkę z kurczaka z ryżem i surówką650 Baht kubek Starbucks250 Baht kawa tamże550 Baht ceramiczna kura270 Baht ceramiczna kaczka190 Baht ceramiczne solniczka+pieprzniczka2x100 baht mini podstawki-rybki ceramiczne3500 Baht wycieczka Phi Phi4x100=400 Baht pomarańczowy autobusz lotniska na stare miasto i z powrotem2x100=200Baht zupki przy lotnisku180 Baht x 2=360 Baht mango sticky rice100 Baht kilkanaście marakui60 Baht 300g physalis2x30 Baht owoce krojone w Bangkoku500 Baht paznokcie300 Baht masaż całego ciała/godzinanijak nie wiem jak to podliczyć, bo nie wiem ile setek dolarów wymieniłam w międzyczasie - nie zapisałam sobie ile biorę, myślę że 500 na pewno, plus trochę EUR w Grecji (ok 100)Większośc hoteli była płatna kartąWydatki bardzo +/-: 7966 za loty, Revolut i noclegi + powiedzmy 500 USD (bo za noclegi w Malezjii płaciłam gotówką) + 100 EUR: 10.300złza osobę: 5.150 zł za powyższą włóczęgę czyli nie tak dużo ;)Kupowałyśmy co chciałyśmy - w granicach rozsądku oczywiście. W razie pytań piszcie śmiało :) Pozdrawiam!