Wiem, że to nie jest jakiś wyszukany kierunek, ale tak mi się podobało, że postanowiłem wkleić relację. Tym bardziej, że LH ciągle ma dobre taryfy. Szukaliśmy czegoś na szybki i krótki wypad na weekend. Znalazłem tanie bilety w Lufthansie i to z idealnymi godzinami lotów. Wylatujemy z Poznania o 6:00, wschód słońca na podejściu do Monachium:
Szybkie śniadanie i lecimy dalej. To tylko 2h lotu, a już inny kontynent, inna kultura.
Na lotnisku nie ma dużych kolejek, ale coś im się nie spodobało w moim paszporcie. Czekaliśmy około 15min aż przyjdzie ktoś to wyjaśnić. Gdy w końcu przyszedł nawet w ten paszport nie spojrzał i kazał nas puścić. Taksówkarze próbują się targować, ale mniej więcej wiemy ile powinniśmy zapłacić wg licznika. Zgadzamy się za kwotę akceptowalnie wyższą, ale w zamian kierowca dzwoni do hotelu i uzgadnia jak podjechać.
Śpimy w hotelu w Medynie. Jest w Tunisie kilka zadbanych butikowych, nie mają wysokich cen. Wybrałem Bayram Palace. Spanie w takim miejscu jest fajne, bo czuje się historię i klimat miejsca, ale nie da się dojechać pod hotel i trzeba dojść z bagażem labiryntem uliczek. Dzięki telefonowi taksówkarza ktoś wyszedł by nam pomóc trafić i słusznie, bo nie nauczyliśmy się kierunków na pamięć do końca pobytu. To prawdziwy labitynt dla którego nie znalazłem w sieci przydatnej mapy. Wejście do hotelu:
W recepcji wita nas miła pani z pięknym niskim głosem, kojarzy mi się z znaną irańską aktorką Shohreh Aghdashloo (Avasarala z Expanse)
Hotel to kompleks połączonych starych budynków. Każdy pokój jest inny w nie wiadomo na jaki się trafi. Nasz jest nieco na uboczu. Mogło być lepiej i pewnie mogło być gorzej.
Niektóre mają wejścia i okna wyłącznie na wewnętrzny dziedziniec:
Niewiele wiedziałem wcześniej o Tunisie. Tyle, że ma starą Medine i że w pobliżu jest Kartagina. Pierwsze wraźenie jest dobre. Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni.
Ruszamy na spacer po Medynie. Idziemy zabłądzić.
Jest bardzo klimatycznie, brak komercji, mało turystów, jest naturalnie, a bardziej czysto i bogato niż np. w Jordanii (dużo bardziej niż w Egipcie). Przy tym jest tanio. Ludzie są bardzo przyjaźni. Podoba mi się sposób w jaki się ubierają. Nie widać arabskiego konserwatyzmu, wręcz przeciwnie - u wielu oryginalność i to nawet z artystycznym zacięciem. Tunezja ma opinię kraju liberalnego w świecie arabskim. To tutaj na przełomie 2010 i 2011 zaczęła się arabska wiosna. Obalono nieudolne skorumpowane władze i wprowadzono w kraju wiele zmian - demokratycznych. Pewnie nie wszystko się udało, ale widać powiem świeżości. Bab al-Bahr - brama do mediny od wschodu:
W Tunisie widac silne poparcie dla Palestyny. Tunezji sprawa nie jest obojętna, tutaj przez wiele lat przebywał Jasir Arafat i stad prowadził swoja działalnosc. W 1985 Izrael w akcie zemsty zbombardował dzielnice Tunisu, zginęło podobno około 80 cywilów. Wydarzenie wywołało oburzenie na świecie, nawet w USA.
Wracamy. Zachodzące słońce świeci idealnie w osi głównego ciągu handlowego:
Nie spodziewałem sie, że aż tak popularny jest francuski, ciężko dogadac sie po angielsku. Niby oficjalnym językiem jest arabski a mam wrazenie, ze wszyscy mowia po francusku. Dzień kończymy w Cafe Panorama na dachu jednego z wyższych budynków. Miejsce jest popularne.
Na koniec jeszcze przygoda z kotami:
Na śniadaniu byliśmy pierwsi i dobrze bo było świetne więc siedzieliśmy tam więcej czasu niż planowaliśmy. Personel włączył nam fajną muzykę, coś czego nie znaliśmy, Ash - egipski muzyk mieszkający aktualnie w Kanadzie.
Później idziemy szukać taxi. Dziś czyste niebo, znacznie cieplej:
Nie czekaliśmy długo przy ulicy. Polowaliśmy na taksówki które kogoś przywoziły. Dojazd do Bardo to 10-15min. Muzeum jest otwarte dopiero od września po 2letniej przerwie.
Zbiory nie są najwyższych lotów - to głównie mozaiki (te lepsze eksponaty trafiły oczywiście do Paryża).
Sikający Herkules podobał mi się najbardziej:
Znajdują się tutaj także artefakty z odnalezionego u wybrzeży Tunezji wraku z czasów greckich:
Niegdyś eklektyczny pałac muzeum rozbudowano o modernistyczne elementy. Nie jest to światowy poziom, ale może się podobać.
Budynek Bardo w 2015 przejeli terroryści zabijając wielu turystów. Tunezja stała się celem zamachów po demokratycznych zmianach które tu zaszły kilka lat wcześniej. Tablica upamiętniająca ofiary zamachu, w tym kilku turystów z Polski. Obok po lewej wejście do szczęści muzealnej:
Dziś nadal to dosyć wyzwolony kraj i widać to na ulicach.
Jedziemy taxi do Sidi Bou Said 20km na wschód od centrum Tunisu. Mijamy zwykłe osiedla a później lotnisko:
Sidi Bou Said to małe miasteczko które od wieków jest mekką artystów (od lat 50tych takźe francuskich). Dziś większość spacerujących to mieszkańcy Tunisu, jest weekend.
Położone na wzgórzu z fajnymi widokami na okolice. Poniżej jest spora plaża:
Dziś knajpki, galerie i ładne widoki. Pozytywne zaskoczenie. Pijemy kawe, która jak na tutejsze warunki okazała się bardzo droga.
Jedziemy do pobliskiej Kartaginy. Dawniej potezne miasto, zalozone przez Fenicjan z libanskiego Tyru. Zaczynamy od muzeum, które okazuje się być zamknięte. Pozostają ruiny dookoła i widok na miasto:
Fajna relacja, super zdjęcia. Ja miałem okazje być za sprawa LH w drugiej połowie maja, podobne miejscówki plus okolice sousse, z tymże wypożyczałem auto. Szybki kilkudniowy wypad, ideolo. Choć Tunezyjczycy jeżdżą jak wariaci, trzeba im to przyznać
Mocno się zastanawiałem, czy nie przeznaczyć jednego dnia na Sousse, ale sprawdzałem pociągi. Zrezygnowaliśmy żeby Tunis nie był w biegu. Następnym razem pewnie wybierzemy się z dziećmi i na dłużej, bo było fajnie.
Bardzo przyjemna relacja, acz wtręt historyczny zabawnie wyszedł: akurat arabska wiosna doprowadziła tam do władzy Bractwo Muzułmańskie (gdzieniegdzie znane jako Hamas), jawnie powiązane z Al-Kaidą. Ale to detal. Super zdjęcia!
kameander napisał:akurat arabska wiosna doprowadziła tam do władzy Bractwo MuzułmańskieI tak i nie. Przy takich zmianach jest chaos i na nim każdy próbuje coś ugrać. To prawda, że Bractwo wygrało wybory, ale zorganizowane już na spokojnie niecały rok po początku "arabskiej wiosny". No i się nie sprawdzili, po 2 latach w efekcie masowych protesów oddali władzę.Nie zmienia to tego, że "arabska wiosna" była prodemokratyczna, a że społeczeństwu brakuje edukacji to inna sprawa. Oni mają też inne spojrzenie na sytuację z racji historii i geografii (popatrz jak u nas niektórym łatwo szczuć ludzi na niemców).
@rob_sad - extra relacja. Ja jestem w październiku na 4 pełne dni. Podrzuć info o cenach i miejscówkach z jedzeniem . Zaczynam planować wyjazd i chętnie skorzystam z twoich rad. Z.
Zibid napisał:@rob_sad - extra relacja. Ja jestem w październiku na 4 pełne dni. Podrzuć info o cenach i miejscówkach z jedzeniem Przepraszam, przegapiłem Twój post. Miałem 2 kolejne wypady i nie zaglądałem tutaj.W większości kupowaliśmy jedzenie jak coś mijaliśmy i ładnie pachniało. Miałbym problem by zaznaczyć na mapie gdzie to było.Odnośnie cen to jest tanio. Tylko za taxi z lotniska cieżko było zejść bo chcieli coś około 20 eur. W drugą stronę i wszystkie przejazdy po mieście to niewielkie koszty rzędu 2-5 eur).
Piękne zdjęcia! Trafiliście super pogodę, byliśmy również dzięki LH w Tunisie na początku grudnia 2023 i mimo że nie padało to zachmurzenie było duże i Tunis na moich fotografiach wygląda dużo bardziej ponuro. Od siebie tylko dodam, jakby ktoś planował przedłużony weekend i chciał np. wybrać się przy okazji do Hammamet to ustalajcie transport wcześniej przez hotel lub kogoś znajomego. Białe taksówki z Tunisu nie mogą wyjeżdżać poza ich miasto (a właściwie poza Kartaginę i Sidi Bou Said) policja na zjazdach do innych miejscowości kontroluje każdy samochód i nasz kierowca (znajomy recepcjonisty w hotelu w Tunisie ktory i tak chcial dwukrotnie wiecej niz pokazywaly aplikacje, jednak zadne oficjalne taxi nie chcialo nas tam zawiezc w piatkowy wieczor) musiał zapłacić spora łapówkę by pozwolono mu dowieźć nas do Hammamet. Początkowo ściemniał, że jesteśmy jego znajomymi no ale ani my nie mówiliśmy po francusku ani on po angielsku więc służbista policjant szybko się połapał w przekręcie:)
Szukaliśmy czegoś na szybki i krótki wypad na weekend. Znalazłem tanie bilety w Lufthansie i to z idealnymi godzinami lotów.
Wylatujemy z Poznania o 6:00, wschód słońca na podejściu do Monachium:
Szybkie śniadanie i lecimy dalej. To tylko 2h lotu, a już inny kontynent, inna kultura.
Na lotnisku nie ma dużych kolejek, ale coś im się nie spodobało w moim paszporcie. Czekaliśmy około 15min aż przyjdzie ktoś to wyjaśnić. Gdy w końcu przyszedł nawet w ten paszport nie spojrzał i kazał nas puścić. Taksówkarze próbują się targować, ale mniej więcej wiemy ile powinniśmy zapłacić wg licznika. Zgadzamy się za kwotę akceptowalnie wyższą, ale w zamian kierowca dzwoni do hotelu i uzgadnia jak podjechać.
Śpimy w hotelu w Medynie. Jest w Tunisie kilka zadbanych butikowych, nie mają wysokich cen. Wybrałem Bayram Palace. Spanie w takim miejscu jest fajne, bo czuje się historię i klimat miejsca, ale nie da się dojechać pod hotel i trzeba dojść z bagażem labiryntem uliczek. Dzięki telefonowi taksówkarza ktoś wyszedł by nam pomóc trafić i słusznie, bo nie nauczyliśmy się kierunków na pamięć do końca pobytu. To prawdziwy labitynt dla którego nie znalazłem w sieci przydatnej mapy. Wejście do hotelu:
W recepcji wita nas miła pani z pięknym niskim głosem, kojarzy mi się z znaną irańską aktorką Shohreh Aghdashloo (Avasarala z Expanse)
Hotel to kompleks połączonych starych budynków. Każdy pokój jest inny w nie wiadomo na jaki się trafi. Nasz jest nieco na uboczu. Mogło być lepiej i pewnie mogło być gorzej.
Niektóre mają wejścia i okna wyłącznie na wewnętrzny dziedziniec:
Niewiele wiedziałem wcześniej o Tunisie. Tyle, że ma starą Medine i że w pobliżu jest Kartagina. Pierwsze wraźenie jest dobre. Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni.
Ruszamy na spacer po Medynie. Idziemy zabłądzić.
Jest bardzo klimatycznie, brak komercji, mało turystów, jest naturalnie, a bardziej czysto i bogato niż np. w Jordanii (dużo bardziej niż w Egipcie). Przy tym jest tanio.
Ludzie są bardzo przyjaźni. Podoba mi się sposób w jaki się ubierają. Nie widać arabskiego konserwatyzmu, wręcz przeciwnie - u wielu oryginalność i to nawet z artystycznym zacięciem.
Tunezja ma opinię kraju liberalnego w świecie arabskim. To tutaj na przełomie 2010 i 2011 zaczęła się arabska wiosna. Obalono nieudolne skorumpowane władze i wprowadzono w kraju wiele zmian - demokratycznych. Pewnie nie wszystko się udało, ale widać powiem świeżości. Bab al-Bahr - brama do mediny od wschodu:
W Tunisie widac silne poparcie dla Palestyny. Tunezji sprawa nie jest obojętna, tutaj przez wiele lat przebywał Jasir Arafat i stad prowadził swoja działalnosc. W 1985 Izrael w akcie zemsty zbombardował dzielnice Tunisu, zginęło podobno około 80 cywilów. Wydarzenie wywołało oburzenie na świecie, nawet w USA.
Wracamy. Zachodzące słońce świeci idealnie w osi głównego ciągu handlowego:
Nie spodziewałem sie, że aż tak popularny jest francuski, ciężko dogadac sie po angielsku. Niby oficjalnym językiem jest arabski a mam wrazenie, ze wszyscy mowia po francusku. Dzień kończymy w Cafe Panorama na dachu jednego z wyższych budynków. Miejsce jest popularne.
Na koniec jeszcze przygoda z kotami:
Na śniadaniu byliśmy pierwsi i dobrze bo było świetne więc siedzieliśmy tam więcej czasu niż planowaliśmy. Personel włączył nam fajną muzykę, coś czego nie znaliśmy, Ash - egipski muzyk mieszkający aktualnie w Kanadzie.
Później idziemy szukać taxi. Dziś czyste niebo, znacznie cieplej:
Nie czekaliśmy długo przy ulicy. Polowaliśmy na taksówki które kogoś przywoziły. Dojazd do Bardo to 10-15min. Muzeum jest otwarte dopiero od września po 2letniej przerwie.
Zbiory nie są najwyższych lotów - to głównie mozaiki (te lepsze eksponaty trafiły oczywiście do Paryża).
Sikający Herkules podobał mi się najbardziej:
Znajdują się tutaj także artefakty z odnalezionego u wybrzeży Tunezji wraku z czasów greckich:
Niegdyś eklektyczny pałac muzeum rozbudowano o modernistyczne elementy. Nie jest to światowy poziom, ale może się podobać.
Budynek Bardo w 2015 przejeli terroryści zabijając wielu turystów. Tunezja stała się celem zamachów po demokratycznych zmianach które tu zaszły kilka lat wcześniej. Tablica upamiętniająca ofiary zamachu, w tym kilku turystów z Polski. Obok po lewej wejście do szczęści muzealnej:
Dziś nadal to dosyć wyzwolony kraj i widać to na ulicach.
Jedziemy taxi do Sidi Bou Said 20km na wschód od centrum Tunisu. Mijamy zwykłe osiedla a później lotnisko:
Sidi Bou Said to małe miasteczko które od wieków jest mekką artystów (od lat 50tych takźe francuskich). Dziś większość spacerujących to mieszkańcy Tunisu, jest weekend.
Położone na wzgórzu z fajnymi widokami na okolice. Poniżej jest spora plaża:
Dziś knajpki, galerie i ładne widoki. Pozytywne zaskoczenie. Pijemy kawe, która jak na tutejsze warunki okazała się bardzo droga.
Jedziemy do pobliskiej Kartaginy. Dawniej potezne miasto, zalozone przez Fenicjan z libanskiego Tyru. Zaczynamy od muzeum, które okazuje się być zamknięte. Pozostają ruiny dookoła i widok na miasto: