0
brzemia 4 września 2024 20:54
Parę słów tytułem wstępu do mojej kolejnej morskiej relacji.
Od dłuższego czasu spoglądałem w kierunku Alaski i rejsów w tamtym regionie, ale ze względu na odległość i spore koszty kierunek był odkładany "na później".
W tym roku ze względów rodzinnych był ostatni dzwonek, wiec pomimo wielu przeciwności w okolicach stycznia rozpocząłem przygotowania i analizy tego kierunku.

Rejsy na Alaskę są ogromnie popularne, praktycznie wszystkie liczące się linie rejsowe operują statkami w tym regionie, większość nawet wysyła w ten rejon kilka statków jednocześnie, wiec wybór jest ogromy.
Można wybierać spośród Carnival Cruise Line, Celebrity Cruises, Cunard Line, Disney Cruise Line, Holland America Line, Hurtigruten Expeditions, Norwegian Cruise Line, Oceania Cruises, Princess Cruises, Regent Seven Seas, Royal Caribbean Cruises, Seabourn Cruise Line, Silversea Cruises, Viking Ocean Cruises.

Jak widać na liście wybór jest ogromny i wbrew pozorom bardzo trudny, mi zależało na starcie lub zakończeniu rejsu na Alasce, gdyż chciałem spędzić przynajmniej kilka dni w "prawdziwej" Alasce, większość rejsów startowała z Seattle lub Vancuver i nawet nie docierała do Seward (port najwyżej na północ i najbliżej Anchorage), część dociera do Seward, ale w porcie jest kilka godzin co praktycznie uniemożliwia zwiedzanie okolic Anchorage, nie mówiąc o dalszych regionach. Ze względów logistycznych Seattle wydaje się najprostszym portem startu, najłatwiej tam dolecieć z Europy, nawet bezpośrednio, ale większość rejsów dostępnych cenowo z tego portu do niego wracała.
Dodatkowo prawo USA zabrania rejsów ze starem i końcem na terytorium USA bez zawinięcia do portu innego państwa statkom pod banderą inną już USA, a jak wiadomo w celach optymalizacji podatkowo/finansowej większość statków ma banderę Panamy, Malty lub innych krajów przychylnych finansowo. Dla przykładu NCL ma tylko jeden statek pod banderą USA, nazywa się Pride of America i z oczywistych względów pływa tylko po Hawajach. Wiec co robią wycieczkowce, aby ominąć ten przepis jeśli startują i kończą w USA ( najczęściej Seattle) ? zawijają na kilka godzin do portu Victoria w Kanadzie i już mogą legalnie wrócić do USA.

Typowe linie amerykańskie miały zawiłe systemy płatności, nawet pomimo pakietu płaci się podatki za napoje?, zawiłe systemy rezerwacji, dla osoby, która do tej pory korzystała z "europejskich firm" Costa i MSC wybór był trudny.

Miał być OJ Europa-Alaska-USA/Kanada-Europa, albo odwrotnie, miało być prosto z rezerwacją i płatnościami na statku, miał być maj lub wrzesień, miała być jakaś promocja, bo bez promocji nie ma zabawy.

Z pomocą przyszedł nasz ekspert @greg2014 który doradził NCL, dodatkowo zasugerował przed rezerwacją zarejestrowanie się w ich programie. I to był strzał w 10, po rejestracji na stronie NCL.com odezwała się do mnie Susan i informacją czego szukam i jak może mi pomóc. Przedstawiłem moje założenia i po paru godzinach dostałem propozycję rejsu na NCL Jewel, zaoferowano mi w dobrej cenie upgrade Free at SEA w którym miałem pakiet all inclusive, kolację w płatnej restauracji, 150min internetu na osobę, 50$ zniżki na wycieczki w każdym porcie i 150$ zniżki na loty jeśli zamówię wszystko przez linię. Zaproponowała rejs Norwegian Jewel z Sevard do Vancuver i loty IslandAIR z przesiadkami na Islandii i Seattle. Mając widzę co mogę ugrać z NCL zacząłem samodzielnie wyszukiwać lotów, NCL dopłaca do lotów jeśli zamówi się je przez nich i lot musi być FLEX, okazało się ze raz w tygodniu do Anchorage leci Discovery z Niemiec, powrót tez Lufthansa z Vancuver przez Frankfurt, dopłata NCL do lotów wyszła jakbym sam kupił lot w najniższej taryfie, a tak miałem FLEX + bagaż rejestrowany. Podsumowując: lot Berlin-Frankfurt-Anchorage LH , rejs ze Seward do Vancuver, lot z Vancuver do Berlina przez Frankfurt, pakiet free-at-sea wszystko zamawiane poprzez Susan z NCL.

Norwegian Jewel to „mały” wycieczkowiec z 2005 roku, tylko 2500 pasażerów, odnowiony podczas Kowidu, wiec zdjęcia w internecie mogą być w 2 wersjach sprzed i po renowacji.
https://www.ncl.com/fr/en/cruise-ship/jewel

Koniec tego długiego wstępu rozpoczynam relację!

Screenshot_20240730_121124_Norwegian.jpg

-- 05 Wrz 2024 11:21 --

Rejs i lot ogarnięty, przyszła kolej na resztę czyli hotele, auto, wycieczki. I tu pierwsze zdziwienie, Alaska jest piekielnie droga! Ceny za noclegi wyższe niż na Hawajach, dodatkowo standard niższy.
Nie ma możliwości rezerwacji samochodu! Wszystkie wypożyczalnie które znam, multi-wyszukiwarki pokazują brak samochodów w moim okresie! Sprawdzam inne terminy to samo. Wydaje mi się, że nie ma biur ogólnoświatowych wypożyczalni na Alasce? tragedia ....

Jedyna opcja to jakaś lokalna firma z cenami z kosmosu, ale co zrobić ? rejs i loty zamówione, a jakoś trzeba się poruszać na miejscu. Bez samochodu na Alasce nie ma szans ! Pozostało TURO, ale odbiór i zwrot tylko w Anchorage, a ja potrzebuję dostać się do portu... Padło na Alascan Car Rental, lokalna firma z dobrymi opiniami, https://alaskancarrental.com/ z ceną ok 100$ za dobę + opłata za oddanie auta w porcie. Kosmos w porównaniu z Cyprem gdzie płaciłem 5E za dobę !! Wszystko co się dało zrobić zdalnie ogarnąłem, odliczamy dni do wyjazdu.

Jest 2 połowa sierpnia, startujemy z lotniska w Berlinie, i deja vu ! To trzeba mieć szczęście !

Screenshot_20240824_094950_BlueMail.jpg


Po przekroczeniu progu lotniska dostaję informację o anulowaniu lotu, za chwilę kolejna wiadomość o przebukowaniu lotów na następny dzień. Czyli mega drogi nocleg, wynajem samochodu i wycieczka do lodowca idą na stratę! Po godzinie w kolejce do stoiska Lufthansa udało się znaleźć lot alternatywny tego samego dnia. Zamiast 1h do FRA i 9h do ANC będzie 3,5h na Islandię, 7h do Seattle i 3h do Anchorage. Miałem być ok 13:00 na miejscu i plan zwiedzania downtown i zakupów w Wallmart, a byłem o 23:00. Ale trudno, to i tak lepiej niż początkowa zmiana i całe 2 dni w plecy.

Szybkie emaile do wypożyczalni z prośbą o nie anulowanie rezerwacji i informacją, że będę następnego dnia rano. Wiadomość do hotelu ze będę ok 24:00 i można lecieć.

Niedzielę zaczynamy od wyprawy do czoła lodowca. https://www.knikglacier.com/alaska-glacier-tours Rezerwacja wycieczki po rzece Knik to była jedna z lepszych moich decyzji na tym wyjeździe. Jeśli ktoś planuje zwiedzać ten rejony to bardzo polecam. Wycieczka rozpoczyna się przejazdem na pace wojskowej ciężarówki do brzegu rzeki Knik, następnie przesiadamy się do łodzi i między krą lodową dociekamy do czoła lodowca, tam czeka na nas gorąca kawa! Widoki niesamowite pomimo mgły. Lodowca nie widać, ale czuć chłód bijący z jego strony. Podczas powrotu lodowiec się odsłania, jest ogromy. Właściciel terenu ma wyłączność na dostęp do tego miejsca, nikt poza nim nie może tam się poruszać bez jego zgody. Nie ma dojścia do czoła lodowca z innej strony. Na jednym zdjęciu są widoczni są kajakarze. Zostali zostawieni przez helikopter na wysepce na rzece, powrót tą samą drogą. Prawo własności w USA jest niesamowite, u nas byłby to Park Narodowy, a tu jeden gość zarządza hektarami terenu. Miejsce jest magiczne i warte wydanych pieniędzy. Spędzamy tu ponad 3h. Licząc dojazd z Anchorage trzeba liczyć ok 5h na tę wycieczkę. Warto.



20240825_085245.jpg



20240825_091219.jpg



20240825_103003.jpg



20240825_103702.jpg



20240825_105515.jpg



20240825_105517.jpg



20240825_105748.jpg



20240825_105804.jpg



20240825_110217.jpg



20240825_110333.jpg



20240825_110435.jpg



20240825_105801.jpg



20240825_110437.jpg



20240825_110727.jpg



20240825_111418.jpg



20240825_120541.jpg



20240825_120557.jpg



20240825_120604.jpg



DSC00549.JPG



DSC00552.JPG



DSC00557.JPG



DSC00559.JPG



DSC00561.JPG



DSC00562.JPG



DSC00563.JPG



DSC00568.JPG



DSC00569.JPG



DSC00571.JPG



DSC00573.JPG



DSC00574.JPG



DSC00575.JPG



DSC00577.JPG



DSC00586.JPG



DSC00588.JPG



DSC00598.JPG



DSC00606.JPG



DSC00610.JPG



DSC00611.JPG



DSC00617.JPG



DSC00621.JPG



DSC00622.JPG



DSC00623.JPG



Plan na resztę dnia był zależny od pogody, jeśli byłaby dobra widoczność chciałem jechać w kierunku Denali, do miejscowości Talkeetna gdzie są ładne punkty widokowe na najwyższy szczyt Ameryki Północnej.
W wypadku gorszej widoczności, mieliśmy wybrać trasę do Matanuska Glacier, i tak tez się stało, nie dane nam było zobaczyć Denali, ale Matanuska Glacier tez był piękny i warty zobaczenia. Trasa 75mil i ok 1,5h jazdy piękną trasą w jedną stronę. Wieczór to spacer o centrum Anchorage. Dzień intensywny, ale taki był plan.

-- 05 Wrz 2024 11:36 --

@administracja czy można temat przenieść do relacji ?Z Anchorage do portu w Seward można dojechać na kilka sposobów, bardzo popularny jest pociąg https://www.alaskatrain.com/routes/anch ... eward.html
Podróż trwa kilka godzin i jest bardzo malownicza kosz ok 100$ za osobę, pociąg jedzie raz dziennie i można wybrać 2 standardy wagonów, zwykłe lub widokowe, które są droższe.
Tańsza opcja to transfer autobusowy ok 75$ za osobę, można jechać bezpośrednio, można wybrać wariant z przystankami w miejscach widokowych.

Ja mając możliwość oddania samochodu w porcie wybrałem opcję własnego dojazdu, dzięki temu mogłem zatrzymywać się na wielu punktach widokowych oraz zaliczyć park dzikich zwierząt.
trasa ma 130 mil i realnie trzeba 3h aby ją pokonać. Do tego doliczam czas spędzony w Alaska Wildlife Conservation Center https://alaskawildlife.org/
Plan mam aby dojechać na 15:00 aby zaokrętować się na Norwegian Jewel i zjeść lunch.

Zaokrętowanie przebiega sprawnie, zostawiam klucze z auta w skrzynce w porcie i wchodzimy na pokład.
Norwegian Jewel to średniej wielkości wycieczkowiec, i szczerze byłem z tego zadowolony. Moje ostatnie dwa rejsy były na tych nowych mega statkach i nie byłem zadowolony z ilości ludzi i rozwiązań na tych kolosach. Kolejki były do wszystkiego, od wind po automaty z kawą, bardziej to wygląda na fabrykę niż wakacje. Dlatego odnowiony Jewel był idealny na rejs po Alasce, nie potrzeba tu aquaparku na dachu, toru kartingowego i parku linowego i kręgielni, nie planowałem siedzieć w basenie na krawędzi wiec nie brakowało mi tych atrakcji. Tu głównym celem jest przyroda i najlepszym punktem na statku jest Spinaker Lounge na 13 piętrze z ogromnymi panoramicznymi oknami, z których można obserwować piękno Alaski.

Byłem pierwszy raz na Norwegianie i jest małą różnica w posiłkach, oczywiście jest bufet na 12 piętrze, jest restauracja czynna całą dobę, ale główna różnica w stosunku do MSC i Costa to brak przypisanej restauracji na kolacje i tury kolacji, na Jewel jest kilka restauracji tematycznych do których można iść w każdym momencie i jest kilka restauracji dodatkowo platnych. Wydaje mi się ze jest to lepsze rozwiązanie, i sprawdzało się podczas naszego rejsu. Nie było presji czasu i nie było nudy odwiedzania codziennie tej samej restauracji.Wtorek to teoretycznie "dzień na morzu", jak wszyscy, którzy choć raz byli na rejsie wiedzą ze dzien na morzu to brak zwiedzania terenów na lądzie, statek płynie do kolejnego portu w którym będzie następnego dnia.
Są to zazwyczaj dni spędzane na eksploracji statku, zajęciach zorganizowanych przez załogę np. lekcjach tańca, jogi lub zwiedzaniu zazwyczaj niedostępnych miejsc jak pralni czy maszynowni. Spora część wycieczkowiczów sprawdzała swoje szczęście w kasynie.
My mieliśmy degustację mohito.

Tym razem jest trochę inaczej bo niby dzień na morzu a jednak zwiedzamy coś na lądzie. Statek wpływa w zatokę i przez kilka godzin manewruje w okolicach jęzora lodowca Hubbard.

Hubbard to lodowiec znajdujący się na Alasce w Stanach Zjednoczonych oraz częściowo na Jukonie w Kanadzie. Jest największym uchodzącym do wody lodowcem Ameryki Północnej oraz największym tego typu niepolarnym lodowcem na świecie. Pogoda nie zachwyca, pada i jest mglisto, ale z czasem trochę się poprawia i przed nami ukazuję się gigantyczna czapa lodowa.

Wydaje mi się ze była możliwość wycieczki VIP i przejścia na ten mały stateczek wycieczkowy, a by podpłynąć bliżej. Ale kosztów tej operacji nie znam. Musiały mi wystarczyć zdjęcia z pokładu Jewel.
W trakcie tych manewrów z głośników lektor opowiadał co widać za oknem i że warto wstać od drinka lub automatu do gier i spojrzeć przez okno.

Na ostatnim zdjęciu widać jak wygląda w ładną pogodę.odległość od misia ok 3-5m, teleobiektyw zrobił robotę ;)

DSC00731.JPG



co do cen, spróbuję coś podsumować, wszystko organizowałem na własną rękę wiec ceny nie były kosmiczne.Icy Strait Point https://icystraitpoint.com/ to pierwszy port na naszej trasie.
Miejscówka dość dziwna, gdyż kojarzy mi się z prywatnymi wyspami linii rejsowych na Karaibach, odosobnione miejsce z wieloma atrakcjami dla turystów.
Są dwie gondole, jedna płatna w górę do największej na świecie "ZipRider, z sześcioma 5330-stopowymi tyrolkami opadającymi na wysokość 1330 stóp. Po starcie szybko przyspieszysz do prędkości przekraczającej 60 mil na godzinę, szybując 300 stóp nad lasem deszczowym poniżej. Jeśli szukasz wyjątkowego doświadczenia, to ZipRider jest dla Ciebie."
Druga bezpłatna do "centrum". A tam wiele atrakcji, pokazy tańców, muzeum przetwórni łososi, trasy spacerowe. Główne atrakcje to wieloryby przepływające w cieśninie oraz niedźwiedzie, których podobno jest 3 razy więcej niż ludzi. I chyba to prawda bo znaki ostrzegawcze są na każdym kroku.

Wieloryby wydać z brzegu, można wiec siedzieć na ławce i godzinami obserwować przepływające wieloryby, nie trzeba wypływać nawet w morze.
Ja wybieram spacer przez las deszczowy do "normalnego" miasteczka które znajduje się kilka mil od "centrum rozrywki" oraz obserwację orłów i wielorybów.

Miasto Hoonah, położone w południowo-wschodniej części stanu Alaska. Według danych na rok 2000 miasto liczy 860 mieszkańców. Miasteczko jest siedzibą władz administracyjnych okręgu Hoonah–Angoon. Tu czuć prawdziwy klimat Alaski. Miasto malutkie, ale warto odwiedzić i zobaczyć jak wygląda życie w prawdziwym porcie rybackim na końcu świata.

Pogoda nie rozpieszcza i często pada deszcz, ale jest ciepło ok 15s C.
W Crab House jadłem rewelacyjnego kraba https://maps.app.goo.gl/vMSXWbN41psceXXo7Oczywiście masz rację, ale mnie bardziej chodziło o sytuację w której nikt nie mógł tam wejść bez jego zgody. A on tej zgody że względów finansowych nikomu nie udzielał. Miał całkowity monopol na tę wycieczkę. Dla nas było to też pozytywne bo bylismy praktycznie w kilka osób na terenie w którym mogly być tłumy. Tak jak przy Mendenhall Glcier.

Wyslane z telefonu przez TapatalkaPłyniemy do stolicy Alaski.
Juneau to stolica amerykańskiego stanu Alaska od 1906 roku, ma około 32 tys mieszkańców, a jego nazwa pochodzi od nazwiska poszukiwacza złota, Joe Juneau. Miasto powstało w 1881 roku.
Z portu do centrum miasta kursuje bezpłatny autobus, który zatrzymuje się pod Goldbelt Tram https://www.goldbelttram.com/, gondolą którą mozńa wyjechać na okoliczną górkę i podziwiać widoki.
Do tej pory w mojej świadomości stolicą Alaski było Anchorage, od tego wyjazdu już nie popełnię tego błędu.
W Juneau jest międzynarodowe lotnisko, są codzienne loty do Anchorage i Seattle, oraz na pozostałe mniejsze lokalne lotniska. Koszt lotyu OW z SEA to ok 250$, z ANC ok 300$

Najpopularniejsze wycieczki w tym porcie:
1. Mendenhall Glacier
2. Rejs w poszukiwaniu wielorybów
3. Wyprawa w las i podglądanie niedzwiedzi
4. Loty helikopterem / salolotem nad lodowiec, wersja bogatsza z lądowaniem na lodowcu
6. Wyjazd gondolą GoldBelt i spacery po szlakach
5. zwiedzanie miasta

Ja wybrałem Mendenhall Glacier oraz zwiedzanie miasta, nie było pogody na wyprawy w las oraz loty, z tego co wiem sporo pasażerów miało odwołany lot helikopterem z powodu pogody, była to bardzo popularna wycieczka. Następnie zwiedzanie miasta i muzeum. Oczywiście organizowałem wszystko na własną rękę bo wycieczki ze statków były strasznie drogie i skalkulowane na amerykańskiego emeryta który chce być za rączkę wyprowadzony i wprowadzony na statek.

UBER w Juneau działa bardzo sprawnie, zapłaciłem 40$ za 25min podróż do Mendenhall Glacier Visitor Center, w przeliczeniu na osobę wyszło 10$
Kursują także jakieś autobusy, ale szkoda mi było czasu na czekanie i przy 4 osobach UBER wychodził najtaniej.

Wstęp na teren lodowca bezpłatny, oczywiście bez możliwości wejścia na lód, takie fanaberie tylko za opłatą i zazwyczaj z helikoptera.
Lodowiec Mendenhalla spływa z południowej części wielkiego pola lodowego Juneau, naprawdę wielkiego pola lodowego.
Dane jęzora lodowca: długość: 19 km, szerokość: 2,4 km, wysokość czoła: 30 m

Przed czołem lodowca wybudowano "schronisko" z salą kinową i małym muzeum, z panoramicznych okiem w latach 60 bezpośrednio było widać lodowe czapy, dziś do czoła lodowca prowadzi kilka szlaków.
Na mapie (zdjęcie) zaznaczono gdzie było czoło lodowca w poszczególnych latach, z oczywistych względów pierwsze wzmianki są z 1760roku.

Ja wybieram dwa z nich, na punkt widokowy i pod wodospad. Pogoda pozwala na spacery i zdjęcia. Nad głowami latają helikoptery wiec poprawiła się na tyle, że można to wszystko za ok 200$ zobaczyć z góry.

Powrót także uberem, przy lodowcu jest słaby zasięg GSM wiec aby zamówić Ubera trzeba zejść na dolny parking.
łączny koszt wycieczki na osobę 20$,

Następnie udaliśmy się do centrum Juneau, miasto mnie nie porwało, widać ze jest to juz w miarę sporo miescina jak na Alaskę, ale muzeum super i bardzo polecam.
Alaska State Museum https://museums.alaska.gov/asm/ najwyższej jakości, nie powstydziła by się takiej ekspozycji żadna europejska metropolia, w końcu to muzeum stanowe.
Zakresy wystawy spory, od czasów historycznych, po historię zakupu Alaski, i przemysłu drzewnego i rybnego. Wstęp 14$, dzieci do 18r gratis.
lunch Alaska Fish & Chips Company at the Flight Deck https://www.alaskafishandchips.com/ z widokiem na startujące seaplane (hydroplan?) Juneau Harbor Seaplane Base https://maps.app.goo.gl/WtqNhzR4YarJna6q6

W deszczu wracamy na statek.Płyniemy dalej !
kolejny przystanek to Skagway, pierwsze miasto na Alasce, jego rozwój przypadł na okres gorączki złota nad rzeką Klondike w Jukonie w Kanadzie,
po odkryciu złota w tych rejonach tysiące poszukiwaczy szczęścia próbowało przedostać się z wybrzeża w głąb Jukonu. Najłatwiejszą drogą okazała się trasa prowadząca ze Skagway przez White Pass.
Trasa stała się tak popularna, że opłacało się wykonać linię kolejowa z licznymi wiaduktami i tunelami.
Gorączka złota nad Klondike wygasła w 1903 r. po wyczerpaniu się głównych zasobów złota, ale linia kolejowa została, przewoziła inne towary z interioru, całkowite zamknięcie z powodu braku rentowności nastąpiło 1982 roku. w 1988 pasjonaci uruchomili linię ponownie i od tego czasu jest jedną z większych atrakcji w regionie.

Wydarzenia te zostały rozsławione w książkach m.in. Jacka Londona (Bellew Zawierucha) i Juliusza Verne'a (Skarby wulkanu), a także w licznych filmach np. niemej komedii Charliego Chaplina Gorączka złota (ang. The Gold Rush z 1925). Postać Walta Disneya Sknerus McKwacz zarobił swój pierwszy milion dolarów w czasie gorączki złota nad Klondike.

Trasa ma ok 40 mil w obie strony i startuje z poziomu morza w porcie Skagway, a kończy się na przełęczy White Pass na wysokości 2888ft nad poziomem morza już w Kanadzie. (przekracza granicę, ale nie można wysiąść) Dwa razy w tygodniu na trasę wyjeżdża lokomotywa parowa, mieliśmy to szczęście jechać przed tym składem i obserwować go po trasie.

Większość wagonów rezerwowana jest bezpośrednio przez linie wycieczkowców, ale jeden wagon jest dla zakupów indywidualnych. Ja kupiłem bilety indywidualnie kilka miesięcy wcześniej, zaoszczędziłem w ten sposób kilkadziesiąt dolarów, a jedyną niedogodnością było dojście ze statku do stacji kolejowej na piechotę, wycieczki kupowane jako "statkowe" rozpoczynały się bezpośrednio obok statku.
Czas trwania przejazdu ok 3h, narracja na żywo była bardzo interesująca, choć ja większość czasu spędziłem poza wagonem, aby robić lepsze ujęcia.

Warto usiąść z lewej strony wagonu, lepsze widoki z okna podczas wspinaczki, jeśli się to nie uda, nie trzeba się martwić gdyż na górze pociąg zawraca i prawa strona jadąc w dół tym razem ma się lepiej.
Podczas Kowidu sytuacja była wyjątkowa, gdyż pociąg nie mógł wjechać do Kanady i nie mógł zawracać wiec cofał się, wtedy faktycznie wybór miejsca miał znaczenie. Czy tak było faktycznie nie wiem.

Po powrocie spacer po miasteczku. W 2018 miało 1100 stałych mieszkańców, ale w 1898 roku ludność Skagway wynosiła 10 000 mieszkańców. Wydawano gazety lokalne, była jednostka straży pożarnej, było nawet sanatorium na gruźlicę. W każdym porcie do tej pory cumowało ok 3-4 statków na raz. liczba turystów przekraczała 20tys. Jeśli ktoś był w tych miejscach w czasie gdy statki odpływały proszę o komentarz, musiało to robić wrażenie opuszczonego miasta.

Jeśli ktoś był w Norwegii i jechał słynną koleją z Flam to można powiedzieć ze wyglądało to bardzo podobnie.
Bardzo udany dzień !

PS. Pan konduktor wyraził zgodę na zdjęcie i publikację ;)Super alternatywa! Ale w drugą stronę bym nie chciał ;)


Wyslane z telefonu przez TapatalkaKetchikan ostatni port Alaski podczas naszej podróży, położony na południowym krańcu archipelagu Alexander, zachwyca naturalnym pięknem, bogatą kulturą i niesamowitą historią.
Są rejsy z Seattle tylko do tego miejsca i powrót do Vancouver. Ketchikan to stolica totemów, może pochwalić się największą kolekcją totemów na świecie. Znajdują się one w różnych częściach miasta, w tym w Totem Bight State Park oraz Saxman Native Village. Każdy totem opowiada historię, będąc ważnym elementem kultury rdzennych mieszkańców Alaski – plemion Tlingit, Haida i Tsimshian.
Ketchikan nazywane jest "Pierwszym Miastem" Alaski i walczy o te miano z Segway, ponieważ jest pierwszym przystankiem dla wielu statków wycieczkowych płynących z południa. Miasto znajduje się blisko granicy z Kanadą, więc to często pierwsze miejsce, jakie odwiedzają turyści przybywający do Alaski.

Choć jest to niewielkie miasteczko z populacją liczącą zaledwie około 8 tysięcy osób, przyciąga turystów z całego świata swoją autentycznością i dziką przyrodą.
Zasłużenie nosi tytuł "Stolicy Świata Łososi" oraz "Bramy do Mglistego Fiordu". Faktycznie ilość ryb w rzekach jest niesamowita, można wkładać rękę do wody i za każdym razem wyciągać rybę.

My mamy tu tylko pół dnia, dodatkowo ze względu na małą ilość miejsca w porcie cumujemy w miejscowości Ward Cove kilka mil od miasta.
Ward Cove to prywatna przystań dla wycieczkowców przerabiana ze starej fabryki pulpy drzewnej. Właściciel kupił fabrykę i na jej miejscu stawia port, terminal ze sklepami, będzie restauracja z krabami na nawet LumberJack Show. Podobno podpisał umowę z Norwegianem na 30lat cumowania, inne linie tez zastanawiają się i robią próby cumowania w tym miejscu.

Z Ward Cove do Centrum Ketchikan kursują bezpłatne autobusy.
Co można zobaczyć w tym porcie?
Creek Street – To urokliwa, historyczna ulica, zbudowana na palach nad rzeką Ketchikan Creek. Dawniej była dzielnicą czerwonych latarni, a dziś pełna jest sklepików z lokalnym rękodziełem, galerii sztuki i kawiarni. Spacer po Creek Street to świetna okazja do poznania historii miasta i cieszenia się jego malowniczą atmosferą. Oczywiście must see także dla mnie !
Muzeum Tongass Historical Museum – To idealne miejsce, aby zgłębić historię regionu i dowiedzieć się więcej o kulturze rdzennych plemion Alaski. Muzeum posiada bogate zbiory artefaktów, fotografii oraz interaktywnych wystaw, które przedstawiają codzienne życie mieszkańców. Idealne na deszczową pogodę. Tez zaliczam.
Totem Bight State Park – Ten malowniczy park znajduje się kilka kilometrów od centrum miasta i jest domem dla jednych z najpiękniejszych totemów na świecie. Park oferuje spacer pośród drzew i totemów, z pięknym widokiem na ocean, co czyni go idealnym miejscem na spokojny relaks. Niestety zabrakło mi czasu, aby tam dojechać
Misty Fjords National Monument – Ten rezerwat przyrody, nazywany "Mgliste Fiordy", to jedno z najpiękniejszych miejsc na świecie. Skaliste klify, wodospady spadające do zatok, dzika przyroda i niekończąca się przestrzeń czynią to miejsce prawdziwym rajem dla miłośników przygód na łonie natury.
Oczywiście do tego dochodzą przeboje ze statków wycieczkowych: wyprawa w poszukiwaniu wielorybów (100% gwarancja zobaczenia tych ssaków), loty helikopterem do lodowca z lądowaniem na lodzie (+ szampan ma rocznicę ślubu, zaręczyny na lodzie, drink z lodem z lodowca ... wyobraźnia sprzedawców nieograniczona)
Obowiązkowa wizyta na show LumberJack Show w centrum miasta, Trwa około 2h, a pokaz polega na rywalizacji 2 ekip drwali z USA i Kanady, która drużyna szybciej, lepiej, sprawniej utnie pień drzewa, przetnie pień na pół itp. Rezerwacja biletów na statku, ja oczywiście aby zaoszczędzić kilkadziesiąt $, kupiłem bilety przez internet i o mały włos nie zdążyłbym na statek.

Wszystko jest tak pomyślane, aby wycisnąć z turysty jak najwięcej kasy, i nie ułatwiać mu samodzielnych eksploracji. Tak było podczas jazdy z pociągiem (jak zakupisz bilet na statku to startujesz z portu, jak samodzielnie to musisz dojść do stacji kolejowej), tak samo jest tutaj, jak kupisz bilet na statku to masz odwóz spod show, jak samodzielnie to musisz przejść przez całe miasto do przystanku bezpłatnych autobusów i aby nie było za łatwo show kończy się 18:15, ostatni bezpłatny autobus odjeżdża 18:30.... W strugach deszczu wykonałem sprint przez miasto.

Miejscówka bardzo fajna i faktycznie to "Brama do Alaski". Wszystkim się podobało !Powoli kończy się moja historia pozostał dzień na morzu i wyokrętowanie w Vancouver.
Ostatniego dnia płyniemy przez Inside Passage. Jest to malowniczy szlak wodny w północno-zachodniej Ameryce Północnej, który biegnie wzdłuż wybrzeża Alaski i kanadyjskiej Kolumbii Brytyjskiej. Jest to jeden z najpiękniejszych i najbardziej znanych szlaków żeglarskich w tej części świata. Szlak ten jest głównie wąską wodną drogą między lądami, z wieloma wyspami i fiordami, które tworzą naturalne przesmyki i osłony przed otwartym oceanem.

Około godziny 8 rano w poniedziałek jesteśmy w porcie w Vancouver. Mamy ciekawy plan na zwiedzanie, po śniadaniu schodzimy ze statku i praktycznie jesteśmy w samym centum miasta, o krok od słynnego zegaru parowego.
Chcemy pojechać do Chińskiego Parku, wyjechać na taras widokowy Vancouver Lookout, ale jakoś dziwnie pusto na mieście. Okazuje się że jest Święto Pracy, wszystko zamknięte, wiec pozostaje tylko poszwendać się po centrum i pospacerować po Parku Stanleya. O 16 mamy wylot do Europy, tym razem na czas i szczęśliwie nasza podróż kończy się w Berlinie.
Przy okazji kolejne marzenie lotnicze spełnione, lot słynnym już 747, niestety na dole, ale może kiedyś .....

Na pierwszych zdjęciach log z faktycznej trasy statku z aplikacji śledzącej statki.Dzięki za czytanie i oglądanie, pisarzem nie jestem, pięknych historii nie opisuję z zapartym tchem, zdjęcia tez bez obróbki w Photoshopie i Snapseed, HDRów nie podkręcałem
Nie mam czasu, a wiem ze jak nie zrobię relacji od razu po przyjeździe to potem już nie zrobię wcale, dużo tak ciekawych wyjazdów przeleciało.
Wydaje mi się ze kierunek ciekawy, mało opisywany, a po komentarzach widać, że sporo osób tam było.

W razie pytań proszę pisać !Akurat samego statku nie opisywałem, ale nie przypominam siebie takiego wystroju. Statek podczas pandemii przeszedł spory remont więc sale restauracji zostały też pewnie odnowione.

Wyslane z telefonu przez TapatalkaNa stronie jest. Ja tam nie dotarłem. Stołowałem się w tej drugiej Azura Image

Wyslane z telefonu przez Tapatalka

Dodaj Komentarz

Komentarze (11)

nelciowata 5 września 2024 23:08 Odpowiedz
Super,ze pokażesz rejsik.Pynęłan dokładnie tą samą trasą kilka lat temu, tylko innym statkiem. więc bardzo jestem ciekawa , co widziałeś w każdym porcie i jakie masz wrażenia.Mi się bardzo podobało. Obiecałam sobie tam jeszcze wrócić, ale to wciąż przed mną
sudoku 6 września 2024 17:08 Odpowiedz
@brzemia W jakiej odległości od misia byliście?Czekam też na podsumowanie kosztów, ale coś czuję, że to niezła fortunka była.
kumkwat-kwiat 7 września 2024 17:08 Odpowiedz
brzemia napisał:Prawo własności w USA jest niesamowite, u nas byłby to Park Narodowy, a tu jeden gość zarządza hektarami terenu.To nie jest kwesta prawa własności ale podejścia do ochrony przyrody oraz ew. wyjątkowości tego miejsca czy jego zagrożenia. Porównaj rozmiary Alaski i Polski oraz gęstość zaludnienia.
brzemia 7 września 2024 17:08 Odpowiedz
Oczywiście masz rację, ale mnie bardziej chodziło o sytuację w której nikt nie mógł tam wejść bez jego zgody. A on tej zgody że względów finansowych nikomu nie udzielał. Miał całkowity monopol na tę wycieczkę. Dla nas było to też pozytywne bo bylismy praktycznie w kilka osób na terenie w którym mogly być tłumy. Tak jak przy Mendenhall Glcier.Wyslane z telefonu przez Tapatalka
zloty 8 września 2024 23:08 Odpowiedz
W kwietniu za day pass w Mendenhal Visitor Center płaciliśmy USD 5,-. Nam trafiła się piękna pogoda, w Juneau wynajęliśmy rowery (USD 105,- za 4h za 2 rowery, wyszło 6h ale nic nie doliczyli), pojechaliśmy pod lodowiec i Nugget Falls, wróciliśmy eksplorując okolicę.
zloty 9 września 2024 23:08 Odpowiedz
Przepraszam jeśli zaśmiecam wątek moimi "trzygroszami". Jeśli chodzi White Pass i pociąg to istnieje możliwość kontynuowania wycieczki na terytorium kanadyjskiego Yukonu lub powrotu innym środkiem transportu w dół do Skagway. My wybraliśmy rower. Wycieczka ze statku, wykorzystaliśmy 50 USD rabatu. Na przełęczy czekały na nas rowery i w towarzystwie przewodnika zjechaliśmy do miasteczka. Po drodze przekracza się z powrotem granicę z USA, paszporty hurtem okazał nasz guide, bez żadnej kontroli. Przy ładnej pogodzie to ciekawa alternatywa, na White Pass zawsze trzeba mieć paszport, kilka osób straciło wycieczkę zapominając go ze statku.
brzemia 9 września 2024 23:08 Odpowiedz
Super alternatywa! Ale w drugą stronę bym nie chciał ;) Wyslane z telefonu przez Tapatalka
brzemia 12 września 2024 12:08 Odpowiedz
Dzięki za czytanie i oglądanie, pisarzem nie jestem, pięknych historii nie opisuję z zapartym tchem, zdjęcia tez bez obróbki w Photoshopie i Snapseed, HDRów nie podkręcałemNie mam czasu, a wiem ze jak nie zrobię relacji od razu po przyjeździe to potem już nie zrobię wcale, dużo tak ciekawych wyjazdów przeleciało.Wydaje mi się ze kierunek ciekawy, mało opisywany, a po komentarzach widać, że sporo osób tam było.W razie pytań proszę pisać !
greg2014 15 września 2024 17:08 Odpowiedz
Nie wiem jak to się stało, że umknęła mi ta relacja. Dopiero dzisiaj się za nią zabieram.Sam niestety na Alaskę jak dotąd nie dotarłem. Miałem zarezerwowany 14-dniowy rejs na statku Holland America w 2020 roku ale wybuchła pandemia i podobnie jak kilka innych rezerwacji również ta pozostała wyłącznie na papierze.Norwegian Jewel bardzo miło wspominam. Był drugim moim statkiem z floty NCL, na którym miałem okazję płynąć przez Kanał Panamski bodajże w 2016 roku (relacja jest na forum). Ciekawe, czy jedna z głównych restauracji na tym statku (Tsar) nadal jest stylizowana motywami rosyjskimi, obwieszona portretami rosyjskich carów i dwugłowymi orłami :-) Pewnie jak doczytam relację do końca to będę wiedział.
brzemia 15 września 2024 17:08 Odpowiedz
Akurat samego statku nie opisywałem, ale nie przypominam siebie takiego wystroju. Statek podczas pandemii przeszedł spory remont więc sale restauracji zostały też pewnie odnowione.Wyslane z telefonu przez Tapatalka
zloty 15 września 2024 23:08 Odpowiedz
Jeśli chodzi o Tsar Palace to wydaje się, że nazwa zostanie pozbawiona pierwszego członu. W niektórych materiałach występuje już jako "Palace".