0
Zeus 18 września 2024 15:59
Nie wiem czemu Seattle.

Miasto zapomniane przez każdego, w Stanach, szczególnie przez turystów. Jak się mówi ze leci się na West Coast (Pacific Northwest Coast), to kończy się na Los Angeles lub San Francisco.

Pierwszy raz poczytałem o Seattle, na greckim forum lotniczym, jak ktoś tam leciał i zwiedził fabrykę Boeinga, i zostało mi w głowie, ze może warto tam kiedyś polecieć.

Aż do momentu kiedy kupiłem, niechcąco, bilet na koncert Pearl Jam w Atenach, w 2006.

Image

Wtedy przyszła zaraza, która nazywa się grunge. Koszulka flanelowa, koszulki zespół które w moim ateńskim liceum były nieznane (brak Nirvany bo jakoś mi nie podpadli w guście) no i pierwsze kontakty z gitarą.

I tak przez 14 lat. To jedynie plan, który siedzi mi na głowie. Aż do momentu kiedy wygrywam voucher na noclegi o wartości 600 euro do skorzystania. Warunek? Trzeba skorzystać całość. A co najbardziej się opłaca? Stany.

Więc zbieram się, do najważniejszej rzeczy potrzebna do wyjazdu, wizę Amerykańską.


Konsulat .png



Spotkanie z pracownikiem konsulatu i szybka rozmowa

Powód wyrobienia wizy?
Transit na amerykańskich lotniskach oraz prawdopodobne wizyta w celach turystycznych.
Turystycznych? Nowy Jork, Miami, Las Vegas?
Nie, nie. Seattle.
A pracownik, pokerface, bo nie liczyła na taką odpowiedź.

Następnego dnia odbieram wizę, a na twitterze, redaktor Cichy z Radia357, reklamuje nową książkę, z ulubionego wydawnictwa Czarne, Grunge. Bękarty z Seattle - Piotra Jagielskiego.


cichy.png



Więć to znak, żeby kupić książkę i odpalić plan: Seattle 2024


Logo.jpeg

Jeden z większych problemów jakich miałem z Seattlem, to wybór noclegu. Tak jak to w Stanach, nie ma jednego centrum jako tako, i obecnie szuka się noclegu w żonach “fentanyl free”.
Więć downtown odpada (i jak 2 razy wieczorem tam byliśmy mieliśmy rację że odpuściliśmy) i decyzja padła na Fremont jako młodzieżowa i hippie dzielnica.

Pierwsze koty za płoty, zabawa z drugimi. Jak tam dolecieć. Το nie Miami, Nowy Jork czy Los Angeles, gdzie w dobrych cenach loty są cały czas.

Niestety Berlin w dobrych cenach na KLM/Deltie lub AirLingus nam przepadły ale na ratunek przyszedł Icelandair i jego dobre ceny na Pacific Northwest Coast i w końcu ułożone mamy KTW-OSL-KEF-SEA-OSL-KRK


routing.png



Mamy loty, pora zaplanować co i kiedy zwiedzamy.

Punkt nr 1, wiadomo to wycieczka po fabryce (szczerze bardziej po hangarze) Boeinga w Everett.

No i kolejny punkt, jak się dostać tam. Niby to blisko Seattle, niby to aglomeracja Seattle, niby Seattle uważane jest za najlepsze miasto w USA pod kątem komunikacji a 40 km przejazdu potrzebuje z 2 do 3h. W jedną stronę.


everett.png



Szybka decyzja, klepiemy auto nie na jeden dzień (żeby się dostać do Kanady) ale na 2 żeby nie zmarnować pół dnia jazdy.

I tak mamy już prawie wszystko zaklepane. Inne atrakcje będą dodawane/odejmowane w zależności od pogody.

I tym wszystkim czekamy cierpliwie na nasz lot, w specjalnym dniu 9-11.Dni szły spokojnie, sporo roboty, jako sezon wakacyjny, do czasu pięknego maila do Icelandaira.

Z powodu “problemów” nasz lot z Oslo do Keflaviku został odwołany i nasza idealna (i bezpieczna) przesiadka paru godzin zrobiła się ledwo 2 godzinna.

Icelandair, twierdzi ze to “minor change” i nie interesuje go.

Narada z @seba, co robimy. Monitoruje nasz lot Ryanaira od początku roku. Najdłuższe opóźnienie to 30 minut, czyli jak na standardy Oslo OSL do wykonania nawet.

Zostajemy z pierwszym lotem z Katowic do Oslo.

I tak docieramy do 11 września. Poranny flix do Katowic a my non stop na FlighRadarze zaglądamy czy wcześniejszy lot od naszego (do Forli) odbiega o czasie.

Chillujemy i już wiemy ze na 99% dolecimy o czasie do Oslo.

I tak się składa. Jesteśmy w OSL nawet przed czasem, do daje nam zapas czasu do skorzystania z salonki i najedzenia się na długie loty bez zarełka.

13:50 boarding do mojego pierwszego 757-300 w życiu.

Pierwsze wrażenie, linia Icelandair, umie w PR. Fajnie opisane samoloty z miejscami Islandii


IMG_20240911_132354579_AE.jpg



Drugie wrażenie. Na Odina. Jaki ten samolot jest długi! Idzie się, idzie się i dalej nie ma mojego miejsca.

Ciekawe safety video (ponownie promujące Islandię)

https://youtu.be/6F99x4ngp6w

I start. Trochę turbulencji na locie, i po chwili darmowy serwis pokładowy (czyli napoje). I ponownie, Islandczycy robią to dobrze.


IMG_20240911_142446404_HDR_AE.jpg




IMG_20240911_144003326_HDR_AE.jpg



Przylot do Keflaviku,


IMG_20240911_144627265_HDR_AE.jpg



5h do zabicia a jako ze pogoda jest coś po prostu fenomenalna jak na ten kraj, spacerujemy do miasta na szybkie piwko (z Norwegii) i sushi (także z Norwegii).


IMG_20240911_152516577_AE.jpg



Po dobrych godzinach spacerowania, wracamy do lotniska, szybka kontrola paszportowa i po chwili znowu pakujemy się do kolejnego 757, tym razem, ten który nas weźmie do Seattle.


IMG_20240911_192051458_AE.jpg



Kontrola paszportowa szybka, i już za chwilę na głowie leci kawałek Pearl Jam


IMG_20240911_205357019_AE.jpg


State of love and trust as I busted down the pretext

Mając wszystko załatwione, już można się skierować do naszego noclegu.

Google maps pokazuje ze trzeba kolejką z krótką przesiadką na autobus na Downtown. Jadąc kolejką i widząc pasażerów myślimy ze zapowiada się super miastem.

Do czasu kiedy wychodzimy na przystanek autobusowy i zdarzają nam realia amerykańskiego marzenia, fentanyl. I skutki tego. Zarazem na przystanku oraz w autobusie. I tak jedziemy do naszego noclegu, gdzie dostajemy kolejnego kopa.

Właściciel hostelu/hotelu zapomniał wysłać dane do otwarcia drzwiach do hostelu oraz także do naszego pokoju. Po 15 minutach dzwonienia wreszcie ktoś nam otwiera. Szybki check, zaliczamy pierwszego Seatlowskiego krafta i do spania.


e249a53b-be8d-4cae-a7eb-8a06fbf73637.jpg

Pierwsza pobudka w Seattle, pierwszy spacer w dzielnicy Fremont i pierwsza niespodzianka.

Jedyny pomnik Władimira Iljicza Uljanowa, znanego potocznie jako Lenin w USA.


P9120014.jpg



Historia tego tego pomnika jest dość ciekawa. Zbudowany został przez Bułgara, urodzonego w Słowacji Emila Venkowa i postawiony był w Słowackim Popradzie w 1988, i stał tam ledwo 1 rok. W 1993 roku został transportowany do US i w 1995 postawiony w Fremontcie.

Pomnik Lenina stał się symbolem i obiektem ciekawości Fremont, odzwierciedlając ekscentryczną naturę tej artystycznej dzielnicy, której mottem jest Libertas Quirkas – wolność bycia ekscentrycznym. Podczas Tygodnia Dumy Gejowskiej posąg jest ubrany w strój drag queen.

Dzielnica faktycznie jest dziwna ale zarazem miła. Przypomina Exarhii lub lekko Poblado w Medellin. Sporo kraftowni, ciekawych lokali oraz niskie zabudowy. Idealne miejsce na szybką kawę i skierowanie się do Downtown gdzie, “czeka” na nas, nasze auto.


P9120015.jpg




P9120016.jpg



Pierwszy postój, w sumie niechcący bo mieliśmy dość autobusu, to magiczne logo Sub Pop. To znak, który każdy fan grunge musi kojarzyć. To niezależna wytwórnia płytowa założona w 1986 roku przez Pavitta i Ponemana. Zyskał sławę na początku lat 90. XX wieku po podpisaniu kontraktów z zespołami z Seattle, takimi jak Nirvana, Soundgarden i Mudhoney, które były czołowymi postaciami ruchu grunge.


IMG_20240912_095604142_HDR_AE.jpg




IMG_20240912_095628285_HDR_AE.jpg




IMG_20240912_095633878_HDR_AE.jpg



Tutaj zlokalizowany jest sklep z pamiątkami (notabene jeden z dwóch miejsc w Seattle gdzie można dorwać grungowe pamiątki) a nowa siedziba wytwórnii jest kawałek dalej.

Naprzeciwko, Sphere i siedziba Amazona


P9120017.jpg



oraz jego Sphere oraz 7 Aleja


P9120019.jpg




P9120018.jpg



i Met Tower.


P9120022.jpg




P9120023.jpg



Docieramy do jednej z siedziby Hertza, gdzie mamy zaklepane auto. Zwykła benzynówka, najtańsza na wskazaną godzinę.

Mała kolejka jest, biuro Hertza przypomina bardziej biuro Manolakis Rent-A-Car na krecie i dostajemy zonga, ze naszego auta nie mają.
A ze mają codziennie overbooking, nie mają aut, ale dadzą nam elektryka. Dziękujemy, ale nie przepadamy za motoryzacyjne hazardy, szczególnie jak mamy w planach Kanadę robić.

Pomoc prawie zerowa. Mamy sami dzwonić do innych Hertzów i koles nam zamyka okno, jak pracownik w budżetówce za PRLu bo pora obiadowa.

Po 30 minut, jak Deus ex Machina, wpada auto do oddania, nasza klasa, więć do kolesia mówimy, ze ma ogarnąć auto na tiptop i przekazać nam, bo mamy ważne spotkanie z Boeingiem. I tak robi i po paru minutach już kierujemy się do drogi, przy akompanii Nirvana.

https://youtu.be/hTWKbfoikegPierwsza rzecz jaką widzimy przy wyjściu z auta, to ogromne zielone pole a w nim ogromne zabawki dla dorosłych.


P9120024.jpg




P9120026.jpg



Wchodzimy do środka


P9120028.jpg



Odbieramy bilety i jako ze mamy sporo czasu do zabijania, idziemy do sklepiku z pamiątkami


IMG_20240912_120332262_AE.jpg




IMG_20240912_120739171_AE.jpg




P9120029.jpg



Wybór ogromny. Od zwykłych naklejek każdego możliwego samolotu który Boeing wyprodukował przez Starlinery oraz wojskowych helikopterów. Do tego modele, koszulki, bluzki, polskie klocki COBI oraz kubki/szklanki/kieloni.

Jeżeli ktoś chce spalić 500 USD w 20 minut, to idealne miejsce do tego.

Kierujemy się na observation desk gdzie mamy możliwość zobaczenia najnowszego dobytku firmy Boeing, 777X


IMG_20240912_121156128_AE.jpg




IMG_20240912_122540936_AE.jpg




P9120031.jpg




P9120033.jpg



Niestety oprócz niektórych samolotów czekających na odbiór, niczego ciekawego nie widzieliśmy żeby lądowało a kawiarnia nie działała żebyśmy jakiegoś krafta wypili.

Zbiórka się zaczęła do wycieczki. W wycieczce jest całkowity zakaz robienia wideo/zdjęć i dlatego cała elektronika musi zostać przy wejście. Broń tak samo, jakby ktoś miał ze sobą glocka.

Wiadomo jak w każdej wycieczce, obowiązkowe wideo do oglądania o historii Boeinga, jak powstał, jak działa oraz ponownie warunki wycieczki.

Po chwili wchodzimy do autokaru, który nas podwiezie do fabryki. W trakcie jazdy pokazane nam są hangary (każdy hangar dedykowany jest do jednego typu samolotu, 787 już nie ma bo składanie samolotów robi fabryka Boeinga South Carolina), testy ciśnieniowe silników/skrzydlów oraz benefitów dla pracowników (sic!).

Cała “wycieczka po fabryce” to pozostawienie nas w hangarze, w pkt widokowym i tłumaczenie jak działa montowanie samolotów.

Z ciekawostek który mi utkwiło, to ilość produkowanych Boeingów 737 w ciągu miesiąca. W sierpniu, to było 30-31 737 Boeingów w miesiąc a po przemianowaniu hangaru 787 na 737 wzrosłoby do 45 Boeingów a w 2025 do 50.

I tyle by było. Zero fotek, bo strach na “kradzieży patentów” (jakoś się nie przejmują ze posiadają fabrykę w Zhoushan w Chinach lub ze ich samoloty są sprzedawane po całym świecie) albo pokazanie bardziej z bliska jak wygląda montaż.

No nic, mamy jeszcze wejście do wystawy Boeing Future of Flight Aviation Center.


P9120030.jpg



Co okazuje się mega rozczarowaniem.

Wygląda jakby mieli wolną salę i wrzucili tam co zostało lub znalezione z hasjoka.

Jak np. ogon 747-800


P9120040.jpg



Destiny Module Exhibit

Moduł Destiny to szczegółowa, pełnowymiarowa makieta głównego laboratorium badawczego, w którym przeprowadzane są badania amerykańskich ładunków wysyłanych na Międzynarodową Stację Kosmiczną (ISS).


P9120043.jpg




P9120044.jpg




P9120045.jpg



Jedynie co ratowało, to wideo room, z historią Królową Powietrza, 747 Jumbo Jet.


IMG_20240912_123345509_AE.jpg




P9120034.jpg




P9120036.jpg




P9120037.jpg



Rozczarowani lekko, kierujemy się do knajpy, z krótkim postojem na zdjęcia przy hali Boeinga.


P9120051.jpg



Lokal wybrany przy pomocy, google mapsa i opinni szczególnie pracowników Boeinga, i lądujemy w Zoey's Fried Chicken Sandwiches & Wings.

Wygląda spelunowato, ale porcje dobre, duże i tanie jak na warunki USA.


IMG_20240912_154326475_AE.jpg



Tam się dowiadujemy, ze pracownicy planują ogromny strajk. I to bardzo szybko.

Spoiler alert, zaczęli strajkować następnego dnia, i wszystkie wycieczki do Boeinga zostały anulowane. Więc trafiliśmy dosłownie na Last Call.

Jako ze do wieczora sporo czasu zostało, zostawiamy auto i wracamy na Downtown, a szczególnie w okolicach, kolejnego znaku firmowego Seattle, Space Needle.

Seriale i filmy które były nagrywane tu, mają go na tle lub jako logo

Tak jak serial Grey's Anatomy

Image

Lub w filmie z Meg Ryan i Tomasem Hanksem, Sleepless in Seattle/Bezsenność w Seattle

Image

Wieża widokowa zbudowana w 1961 roku, z okazji wystawy światowej EXPO które odbywały się tam.


P9130053.jpg





Dodaj Komentarz

Komentarze (5)

hiszpan 18 września 2024 17:08 Odpowiedz
West Coast gwoli ścisłości a nawet Pacific Northwest Coast ;)
kubus95 29 września 2024 12:08 Odpowiedz
Islandczycy, drobna literówka :)
kubus95 5 października 2024 23:08 Odpowiedz
[travegeo][/travegeo]Uff…miałem się przelecieć do Seattle głównie po to, żeby odwiedzić muzeum Boeinga, ale odpuszczę. Dzięki za ratunek @Zeus ;)
zeus 5 października 2024 23:08 Odpowiedz
Muzeum Boeinga, jako tako nie istnieje. Muzeum Lotnictwa, w którym są prawie wszystkie samoloty Boeinga to owszem :) Ale to pózniej :)
przemm 5 października 2024 23:08 Odpowiedz
@kubus95Muzeum lotnictwa w Seattle, gdzie jest trochę samolotów Boeinga do obejrzenia, jest ciekawe i warte odwiedzenia (co nie znaczy, że warto specjalnie w tym celu tam lecieć) . Natomiast zwiedzanie wytwórni w Everett, która na mnie zrobiła duże wrażenie, pozostawia niedosyt, gdy się ją zwiedza jako odwiedzający. Myslę, że dla kogoś, kto interesuje się lotnictwem warto zwiedzić muzeum (Museum od flight) a Everett - do rozważenia.