Zacznę od tego, że relacji w klasycznym wydaniu nie będzie. Będą natomiast rady dla tych, którzy tak jak ja, pierwszy raz odwiedzają Albanię.
Plan podróży: 1 dzień: przylot do Tirany, wynajem samochodu, zakupy spożywcze, zwiedzanie miasta Kruja, dojazd do Theth. - z lotniska w Tiranie do Theth jest zaledwie 150 km., podróż trwa 3-4h. Po Albanii jeździ się wolno, drogi w wielu miejscach są złej jakości i przeważa teren górzysty (75% terenu Albanii zajmują góry). Podróż będzie gratką dla wielbicieli serpentyn oraz natury. Kierując samochodem należy mieć oczy z tyłu głowy. Wielokrotnie zatrzymywaliśmy się ze względu na wypasające się na drodze krowy, owce oraz kozy. Jest to norma i należy do tego przywyknąć. W Albanii jest również bardzo dużo bezdomnych psów, które mogą wbiec na jezdnię i to również należy mieć na uwadze. Należy również uważać na patrole policji. Na odcinku lotnisko - Theth mieliśmy przynajmniej 6-7 okazji do uszczuplenia swojego portfela. Trzeba również przyzwyczaić się do ograniczeń prędkości, które w mojej ocenie często nie mają logicznego uzasadnienia. Samochód za darmo zaparkujemy w centrum Theth. Do pierwszego miejsca noclegowego zabiera nas jego właściciel, ponieważ dojazd możliwy jest wyłącznie samochodem 4x4. Zakupy spożywcze oraz alkohol najlepiej kupić w drodze do Theth, ponieważ na miejscu jest sporo drożej. Na szlaku z Theth do Valbony nie ma sklepów spożywczych, nawet tych najmniejszych.
2 dzień: trek z Theth do Valbony. Czeka na nas ponad 1000 metrów przewyższeń oraz 20 km. marszu. Wolnym krokiem, robiąc setki zdjęć, trasa zajmie 7-8 godzin, oczywiście w jedną stronę. Szlak jest technicznie łatwy, praktycznie bez ekspozycji. Od strony kondycyjnej to zupełnie inna bajka. Dla osób aktywnych będzie łatwo, natomiast maszerujący "od święta" mogą mieć problemy z dotarciem do celu. Na różnych stronach można przeczytać, że szlak jest zupełnie pusty, a turystów ze świecą szukać. Szlak miał być również bardzo słabo oznaczony. Nadmienię, że są to totalne bzdury. Szlak jest świetnie oznaczony, a turystów było naprawdę wielu, tym bardziej, że byliśmy już po sezonie. Po drodze minęliśmy kilka miejsc, w których można napić się kawy, Peji (bardzo popularne w Albanii piwo) czy Raki. Miejscowi rozpalają ogniska dla zmarzniętych, a dla pozostałych chłodzą piwa w wannach, wykorzystując górską wodę.
3 dzień: trek z Valbony do Theth.
4 dzień: poranne zwiedzanie Theth, przejazd do Shkopet (przejście drewnianym mostem), nocleg na zamku w Berat.
5 dzień: zwiedzanie miasta Berat, plażowanie na Narta Beach w Vlore, nocleg w Gjirokastra.
6. Zwiedzanie miasta Gjirokastra, termy Llixhat e Bënjës, Blue Eye w Syri Kalter, dojazd do Ksamil.
7. Plażowanie w Ksamil.
Bilety lotnicze: KTW-WAW-TIA RT by LO - 550 zł., Zakup z majowej SzŚ.
Wynajem samochodu: Wybraliśmy Hertz, przekierowanie z linka w aplikacji Miles & More, 314 euro z pełnym ubezpieczeniem oraz dodatkowym kierowcą za 7 dni. Opel Corsa z 9k km. na liczniku, stan idealny.
Noclegi: 1) Theth - Bujtina Kometa, 50 euro za 4 PAX (1 noc). 2) Valbona - Lazer Cardaku Guesthouse, 50 euro 2 PAX (1 noc). 3) Theth - Bujtina Kometa, 50 euro 4 PAX (1 noc). 4) Berat - Hotel Klea - 38,06 euro 2 PAX (1 noc). 5) Gjirokastra - Yuri Guest House, 35 euro 2 PAX (1 noc). 6) Ksamil - Aleksander ApartHotel, 78 euro 2 PAX (2 noce).
Wyłącznie w dwóch obiektach udało nam się zapłacić kartą, tj. w Aleksander ApartHotel oraz Hotel Klea. Wszystkie noclegi miały wliczone śniadanie
Jedzenie: Miejscowi raczyli nas domowymi serami, dżemami z fig, mlekiem prosto od szczęśliwych krów, chrupiącym pieczywem z własnego wypieku, świeżo zrobionym masłem, górską herbatą (z przyprawami), kawą po Albańsku (mocną, fusiastą, podawaną w małej filiżance). Miód i jego jakość to już temat na osobną rozprawkę. Wieczorami jadaliśmy domowe wędliny, kiełbasy, sery, grillowane warzywa. Oczywiście to wszystko w akompaniamencie Raki. W Teth na szlaku czy w Valbonie nie ma sklepów spożywczych, nie ma restauracji. Turyści stołują się u miejscowych. Średnio płaciliśmy 10 euro za zestaw wegański (zupa oraz drugie danie) oraz 15 euro za zestaw z mięsem. W niektórych obiektach było trochę taniej. Za piwo trzeba zapłacić 3-4 euro, podobnie w knajpkach na szlaku. Dla porównania Peja w sklepie spożywczym kosztuje ok. 85 lek. Burek (Byrek) - bardzo popularny w Albanii fast food. Wypiek z cienkiego ciasta, nadziewany mięsem lub szpinakiem i serem. Skosztujemy go w restauracjach, schroniskach, a nawet w saloniku lotniskowym w TIA.
Pieniądze: Jest niewiele miejsc, w któych można zapłacić kartą. Nam udało się zapłacić plastikiem tylko w dwóch hostelach oraz w dużych sklepach spożywczych, np. w Sparze. Płacić można zarówno euro, jak i lekami. Można spotkać różne przeliczniki, na stacjach benzynowych 99 lek = 1 euro. Miejscowi wydają w euro lub w lekach. Monety euro są niechętnie przyjmowane.
Stacje benzynowe: Zatankować można dosłownie wszędzie, za litr bezołowiowej trzeba zapłacić ~175 leków.
Bankomaty: Próbowaliśmy wypłacić środki z Revoluta w kilkunastu bankomatach, niestety bezskutecznie (700-800 leków dodatkowej opłaty).
Ceny: Moim zdaniem ceny podstawowych produktów spożywczych są wyższe niż w Polsce, natomiast ceny usług są niższe. Dla przykładu: combo u barbera (włosy+broda) - 30 zł. (w Polsce 110-130 zł.), noclegi ze śniadamiami w miejscach turystycznych - 35-40 euro. (dwójka/noc).
Bezdomne psy i koty: W Albanii są tysiące bezdomnych psów i kotów. Wspaniałe zwierzęta, bardzo przyjacielsko nastawiane na człowieka, często są głodne i schorowane. Nie zapominajmy o tym, kiedy zostają nam resztki z obiadu. W sklepach spożywczych można kupić tanie puszki.
Mieszkańcy: Bardzo mili, uczynni, przyjacielscy, zaangażowani. Od porannych godzin pilnowali, by nic nam nie zabrakło podczas śniadania. Oczekiwali na nasz przyjazd do późnych godzin. Nikt nie próbował nas oszukać, np. podczas wydwania reszty.
Jazda samochodem: Albańczycy nagmiennie przekraczają dozwoloną prędkość, wyprzedzają na 3,4, a nawet 5. Parkują na pasach i drogach szybkiego ruchu. Najbardziej popularnym samochodem jest Mercedes.
Loty z Tirany: Przed wylotem należy podejść do stanowiska linii lotniczej w celu uzyskania papierowej karty pokładowej. Elektroniczne boarding passy nie są akceptowane. Na lotnisku TIA są dwa saloniki dla posiadaczy kart PP. Kawiarenka vis a vis bramki G5, gdzie otrzymujemy voucher na kwotę 23 euro do wydania na dowolne produkty oraz fantastycznie urządzony Scanderberg VIP Lounge.
Najmocniejszy oraz najsłabszy punkt wycieczki: - najmocniejszy - Valbona. Dziewicze miasto o podnóża gór, z dala od cywilizacji. Widoki zapierają dech w piersiach. - najsłabszy - Ksamil. Dostęp do plaży jest utrudniony, w większości jest właśnością lokalnych hoteli oraz restauracji. Typowa nadmorska miejscowość, deptak, restauracje i dyskotki. Jeden dzień w tym miejcu zdecydowanie wystarczy.
Internet: Korzystaliśmy z Airalo oraz Saily, zasięg był praktycznie wszędzie. We wszystkich, nawet tych najtańszych obiektach dostępne jest wifi.
Namawiam do odwiedzenia Albanii, ponieważ to piękny kraj ze wspaniałymi mieszkańcami. Jak zwykle podrzucam kilka fotek na zachętę.
Jak Ci się udało przejechać Oplem Corsa do Theth, kilka lat temu to było nie możliwe? Koła z osią byś zostawił na poboczu, czyżby zrobili nową drogę ?Ja specjalnie jechałem do Valbony, aby dojechać tam osobówka, ale i tak w planie było Kosowo, więc nie do końca specjalnie
:D
Od kilku lat do Theth jest nowo zrobiona asfaltowa droga o całkiem wysokim standardzie, tylko wąska i kręta. Spokojnie do przejechania osobówką. My byliśmy w 2022, drogę zrobili rok czy dwa wcześniej.
jerzy5 napisał:Jak Ci się udało przejechać Oplem Corsa do Theth, kilka lat temu to było nie możliwe? Koła z osią byś zostawił na poboczu, czyżby zrobili nową drogę ?Ja specjalnie jechałem do Valbony, aby dojechać tam osobówka, ale i tak w planie było Kosowo, więc nie do końca specjalnie
:DPrzepraszam bardzo, ale w 2019 dojechałem tam Fordem Fiesta. Dlatego pamiętam to do dzisiaj[emoji3]
OSK nie wiem, jak Ci się udało przejechać tą trasę, chyba byłeś w podobnym czasie co ja. Oglądałem wtedy kilka filmów z tej trasy, gdzie osobówki były w rowie lub w dziurze bez ośki i zrezygnowałem z rozsądku
:D Ale dobrze, że Tobie się udało, jakimś bałkańskim cudem, po prostu wymiatasz, a przy tym dobrze, że się o tym dowiedziałem, bo bym myślał, że jestem mega, a jednak są lepsi, odważniejsi...więc nie obrosnę w piórka
:lol:
Plan podróży:
1 dzień: przylot do Tirany, wynajem samochodu, zakupy spożywcze, zwiedzanie miasta Kruja, dojazd do Theth.
- z lotniska w Tiranie do Theth jest zaledwie 150 km., podróż trwa 3-4h. Po Albanii jeździ się wolno, drogi w wielu miejscach są złej jakości i przeważa teren górzysty (75% terenu Albanii zajmują góry). Podróż będzie gratką dla wielbicieli serpentyn oraz natury. Kierując samochodem należy mieć oczy z tyłu głowy. Wielokrotnie zatrzymywaliśmy się ze względu na wypasające się na drodze krowy, owce oraz kozy. Jest to norma i należy do tego przywyknąć. W Albanii jest również bardzo dużo bezdomnych psów, które mogą wbiec na jezdnię i to również należy mieć na uwadze. Należy również uważać na patrole policji. Na odcinku lotnisko - Theth mieliśmy przynajmniej 6-7 okazji do uszczuplenia swojego portfela. Trzeba również przyzwyczaić się do ograniczeń prędkości, które w mojej ocenie często nie mają logicznego uzasadnienia. Samochód za darmo zaparkujemy w centrum Theth. Do pierwszego miejsca noclegowego zabiera nas jego właściciel, ponieważ dojazd możliwy jest wyłącznie samochodem 4x4. Zakupy spożywcze oraz alkohol najlepiej kupić w drodze do Theth, ponieważ na miejscu jest sporo drożej. Na szlaku z Theth do Valbony nie ma sklepów spożywczych, nawet tych najmniejszych.
2 dzień: trek z Theth do Valbony. Czeka na nas ponad 1000 metrów przewyższeń oraz 20 km. marszu. Wolnym krokiem, robiąc setki zdjęć, trasa zajmie 7-8 godzin, oczywiście w jedną stronę. Szlak jest technicznie łatwy, praktycznie bez ekspozycji. Od strony kondycyjnej to zupełnie inna bajka. Dla osób aktywnych będzie łatwo, natomiast maszerujący "od święta" mogą mieć problemy z dotarciem do celu. Na różnych stronach można przeczytać, że szlak jest zupełnie pusty, a
turystów ze świecą szukać. Szlak miał być również bardzo słabo oznaczony. Nadmienię, że są to totalne bzdury. Szlak jest świetnie oznaczony, a turystów było naprawdę wielu, tym bardziej, że byliśmy już po sezonie. Po drodze minęliśmy kilka miejsc, w których można napić się kawy, Peji (bardzo popularne w Albanii piwo) czy Raki. Miejscowi rozpalają ogniska dla zmarzniętych, a dla pozostałych chłodzą piwa w wannach, wykorzystując górską wodę.
3 dzień: trek z Valbony do Theth.
4 dzień: poranne zwiedzanie Theth, przejazd do Shkopet (przejście drewnianym mostem), nocleg na zamku w Berat.
5 dzień: zwiedzanie miasta Berat, plażowanie na Narta Beach w Vlore, nocleg w Gjirokastra.
6. Zwiedzanie miasta Gjirokastra, termy Llixhat e Bënjës, Blue Eye w Syri Kalter, dojazd do Ksamil.
7. Plażowanie w Ksamil.
Bilety lotnicze:
KTW-WAW-TIA RT by LO - 550 zł., Zakup z majowej SzŚ.
Wynajem samochodu:
Wybraliśmy Hertz, przekierowanie z linka w aplikacji Miles & More, 314 euro z pełnym ubezpieczeniem oraz dodatkowym kierowcą za 7 dni. Opel Corsa z 9k km. na liczniku, stan idealny.
Noclegi:
1) Theth - Bujtina Kometa, 50 euro za 4 PAX (1 noc).
2) Valbona - Lazer Cardaku Guesthouse, 50 euro 2 PAX (1 noc).
3) Theth - Bujtina Kometa, 50 euro 4 PAX (1 noc).
4) Berat - Hotel Klea - 38,06 euro 2 PAX (1 noc).
5) Gjirokastra - Yuri Guest House, 35 euro 2 PAX (1 noc).
6) Ksamil - Aleksander ApartHotel, 78 euro 2 PAX (2 noce).
Wyłącznie w dwóch obiektach udało nam się zapłacić kartą, tj. w Aleksander ApartHotel oraz Hotel Klea. Wszystkie noclegi miały wliczone śniadanie
Jedzenie:
Miejscowi raczyli nas domowymi serami, dżemami z fig, mlekiem prosto od szczęśliwych krów, chrupiącym pieczywem z własnego wypieku, świeżo zrobionym masłem, górską herbatą (z przyprawami), kawą po Albańsku (mocną, fusiastą, podawaną w małej filiżance). Miód i jego jakość to już temat na osobną rozprawkę. Wieczorami jadaliśmy domowe wędliny, kiełbasy, sery, grillowane warzywa. Oczywiście to wszystko w akompaniamencie Raki. W Teth na szlaku czy w Valbonie nie ma sklepów spożywczych, nie ma restauracji. Turyści stołują się u miejscowych. Średnio płaciliśmy 10 euro za zestaw wegański (zupa oraz drugie danie) oraz 15 euro za zestaw z mięsem. W niektórych obiektach było trochę taniej. Za piwo trzeba zapłacić 3-4 euro, podobnie w knajpkach na szlaku. Dla porównania Peja w sklepie spożywczym kosztuje ok. 85 lek. Burek (Byrek) - bardzo popularny w Albanii fast food. Wypiek z cienkiego ciasta, nadziewany mięsem lub szpinakiem i serem. Skosztujemy go w restauracjach, schroniskach, a nawet w saloniku lotniskowym w TIA.
Pieniądze:
Jest niewiele miejsc, w któych można zapłacić kartą. Nam udało się zapłacić plastikiem tylko w dwóch hostelach oraz w dużych sklepach spożywczych, np. w Sparze. Płacić można zarówno euro, jak i lekami. Można spotkać różne przeliczniki, na stacjach benzynowych 99 lek = 1 euro. Miejscowi wydają w euro lub w lekach. Monety euro są niechętnie przyjmowane.
Stacje benzynowe:
Zatankować można dosłownie wszędzie, za litr bezołowiowej trzeba zapłacić ~175 leków.
Bankomaty:
Próbowaliśmy wypłacić środki z Revoluta w kilkunastu bankomatach, niestety bezskutecznie (700-800 leków dodatkowej opłaty).
Ceny:
Moim zdaniem ceny podstawowych produktów spożywczych są wyższe niż w Polsce, natomiast ceny usług są niższe. Dla przykładu: combo u barbera (włosy+broda) - 30 zł. (w Polsce 110-130 zł.), noclegi ze śniadamiami w miejscach turystycznych - 35-40 euro. (dwójka/noc).
Bezdomne psy i koty:
W Albanii są tysiące bezdomnych psów i kotów. Wspaniałe zwierzęta, bardzo przyjacielsko nastawiane na człowieka, często są głodne i schorowane. Nie zapominajmy o tym, kiedy zostają nam resztki z obiadu. W sklepach spożywczych można kupić tanie puszki.
Mieszkańcy:
Bardzo mili, uczynni, przyjacielscy, zaangażowani. Od porannych godzin pilnowali, by nic nam nie zabrakło podczas śniadania. Oczekiwali na nasz przyjazd do późnych godzin. Nikt nie próbował nas oszukać, np. podczas wydwania reszty.
Jazda samochodem:
Albańczycy nagmiennie przekraczają dozwoloną prędkość, wyprzedzają na 3,4, a nawet 5. Parkują na pasach i drogach szybkiego ruchu. Najbardziej popularnym samochodem jest Mercedes.
Loty z Tirany:
Przed wylotem należy podejść do stanowiska linii lotniczej w celu uzyskania papierowej karty pokładowej. Elektroniczne boarding passy nie są akceptowane. Na lotnisku TIA są dwa saloniki dla posiadaczy kart PP. Kawiarenka vis a vis bramki G5, gdzie otrzymujemy voucher na kwotę 23 euro do wydania na dowolne produkty oraz fantastycznie urządzony Scanderberg VIP Lounge.
Najmocniejszy oraz najsłabszy punkt wycieczki:
- najmocniejszy - Valbona. Dziewicze miasto o podnóża gór, z dala od cywilizacji. Widoki zapierają dech w piersiach.
- najsłabszy - Ksamil. Dostęp do plaży jest utrudniony, w większości jest właśnością lokalnych hoteli oraz restauracji. Typowa nadmorska miejscowość, deptak, restauracje i dyskotki. Jeden dzień w tym miejcu zdecydowanie wystarczy.
Internet:
Korzystaliśmy z Airalo oraz Saily, zasięg był praktycznie wszędzie. We wszystkich, nawet tych najtańszych obiektach dostępne jest wifi.
Namawiam do odwiedzenia Albanii, ponieważ to piękny kraj ze wspaniałymi mieszkańcami. Jak zwykle podrzucam kilka fotek na zachętę.