0
JanuszOnTour 23 listopada 2024 20:53
Impulsem do tego wyjazdu były przyzwoite ceny na loty Air Arabia z ZEA. Wtedy nie wiedzieliśmy jeszcze, że będą loty z WAW, KRK i to w dobrych cenach :x Do Pakistanu wybieramy się w 6 osób @sko1czek @becek @jasiub @novart @michal005. Przylatujemy do Emiratów różnymi drogami, a podróż wspólnie zaczynamy na lotnisku SHJ lotem do Karczi.

1_Karaczi.JPEG


Przed wyjazdem wyrabiamy wizy https://visa.nadra.gov.pk/ Od sierpnia 2024 jest ona darmowa i dostajemy ją bez problemu. Kilka osób pomyliło wniosek (w tym ja) i uiściło opłatę. Więcej wypełniania i na potwierdzenie czeka się dłużej. Nie polecam ?
Do Karaczi przylatujemy na czas. Przed kontrolą paszportową oglądają nasze dłonie i nadgarstki (jakaś kontrola sanitarna?). Paszport, wiza i nazwa hotelu wystarczy do otrzymania pieczątki.
Wymieniamy pierwsze pieniądze na lotnisku 1 USD - 273 PKR. Każdy z nas przyjechał z dolarami. Nie próbowaliśmy korzystać z bankomatów, a kraj jest gotówkowy (nie licząc stolicy).

2_Karaczi.JPEG


Korzystamy z dobrodziejstw technologii i odpalamy nasze karty esim. Dwie z trzech zadziałały na początku. Na miejscu do przejazdów wykorzystuje się następujące aplikacje Careem (najdroższy) InDrive oraz Yango. Z tej ostaniej korzystaliśmy najczęściej. Mi nigdy nie udało się zarejestrować na iOS, ale Jasiub i Novart na Androidach zamawiali taryfy jak szaleni ? kluczem do sukcesu jest posiadanie konta w Yandex, bo jest to ta sama grupa.
Udało się zamówić tylko jedną taxówkę. Ja, Jasiub oraz Skoczek idziemy na piechotę przed lotnisko. Po drodze pytamy się taxówkarzy o cenę, ale jest ona niekorzystna. O dziwo żołnierze, których tu pełno nic nie mówią i tym sposobem już poza strefą lotniska bez problemu łapiemy transport w normalnych pieniądzach (700 PKR).
Śpimy w tym przybytku https://maps.app.goo.gl/WfgL24wei3PnLiyy7 Nie ma co się rozpisywać. Szału nie ma. Na dodatek omyłkowo rezerwacja jest na 4 osoby, a nie na 6. Mała kłótnia jak się okazało z naszej winy, ale niesmak pozostał ?
Ja oraz Michal005 trafiamy do jeszcze gorszego miejsca (recepcja zadzwoniła i załatwiła nam brakujące łóżka). Pokój totalnie przepalony fajkami, a łazienka była równie nieprzyjemna. https://maps.app.goo.gl/azBeEMHFPCYSJ9HLA
Natomiast sama lokalizacja jest spokojna i możemy ją polecić.

3_Hotel.JPEG


Pierwszym zadaniem jakie musieliśmy wykonać to zakup biletów kolejowych. Online jest to niemożliwe. Potrzebna jest lokalna karta i/lub pakistański dowód tożsamości. Strona pakistańskich kolei https://www.pakrail.gov.pk/ działa swoim własnym życiem, ale jak uda się wejść to można przejrzeć trasy pociągów.
Lepszą opcją jest strona lub aplikacja ze śledzeniem pociągów. https://www.pakraillive.com/live-tracking
Składy z oznaczeniem UP jadą do góry, a DN w dół kraju. Proste, ale przed wyjazdem nie widziałem tej zależności.
W planach mamy wizytę w Multan. Wybieramy więc pociąg Karachi Express 15 UP. W kasie kupujemy bilety w przedziale 2AC sypialny. Cała szóstka dla nas. 6750 PKR za osobę to naprawdę dużo gdzie minimalne wynagrodzenie w regionie Sindh szacuje się na 37k PKR.

4_Dworzec.JPEG



5_Bilet_Multan.JPEG



5_Kasy.JPEG



6_Dworzec_tragarze.JPEG


Jest już dość późno i jedyne co nam pozostało to zapoznanie się z lokalną kuchnią. Udajemy się na Burns Road. Stoisk oraz knajpek jest całkiem sporo. Niestety pierwszy wybór był nieudany. Na jedzenie czekaliśmy ponad godzinę i było go tyle co kot napłakał. Pierwsze zamówienie Mutton Saji 1kg dostaliśmy prawie same kości na 6 chłopa. natomiast pierwszy Brain masala był bardzo dobrym daniem. Zdjęć brak, bo aż żal było to fotografować :)

8_Burns_Road.JPEG



9_Burns_Road.JPEG



10_Burns_Road.JPEG



11_Burns_Road.JPEG



12_Burns_Road.JPEG



13_Burns_Road.JPEG

Dzień 3
Po szybkim śniadaniu, zostawiamy nasze bagaże w hotelu na cały dzień i ponownie udajemy się na dworzec Karachi Cantonment.
Po drodze zaliczamy jeszcze wizytę w kantorze 1USD-277PKR, bo nie jesteśmy pewni jak "zamknięte" miast będą funkcjonować. Zajmuje to sporo czasu, skanowanie dokumentów itd. Kilka kantorów jest w naszej najbliższej okolicy wzdłuż głównej drogi Shahrah-e-Faisal Rd.
Wypijamy Afghani Khawa z Gur/Jaggery. Na nasz język to zielona herbata z dodatkami oraz z cukrem trzcinowym.


1_Khawa.JPEG



2_Placki.JPEG



Łapiemy Yango. Plan jest prosty, zwrot biletów i kupno nowych na ten sam dzień. Zamiast Multan planujemy dojechać do Mohendżo-Daro. Z mapy wychodzi, że rozsądnie będzie szukać pociągu, który będzie przejeżdżać przez Rohri (czyt. Rori), a stamtąd jakoś to będzie.
Udajemy się do kasy @sko1czek próbuje rozmawiać z obsługą.jest dość głośno i komunikacja idzie powoli. Bilet możemy zwrócić z 30% potrąceniem. Jest to chyba najwyższa kara, bo bilet był zwracany w dniu wyjazdu. Udaje nam się kupić nowe bilety na pociąg 5UP Green Line na godzinę 22. Pozostał jeszcze zwrot starych biletów.
W tym okienku gdzie kupiliśmy bilet nie możemy go zwrócić. Chodzimy od Annasz do Kajfasza. Po licznych próbach i interwencji kierownika odesłani zostaliśmy do tego samego okienka i kazali czekać. Nagle okazało się, że potrzebny jest skan paszportu i to dlatego nas na początku odesłali ? Chyba tego nie słyszeliśmy. Na szczęście przydał się jeden skan z kantoru, który szczęśliwie mieliśmy przy sobie. Oczywiście, każdy miał kopie dokumentów, ale w bagażu pozostawionym w hotelu ? Udało się. Czas na zwiedzanie.


3_bilet.JPEG



4_kozy.JPEG



5_ulice1.JPEG



6_ulice.JPEG



Panie zawsze jeżdżą bokiem, a nie okrakiem na motorach.


7_ulice.JPEG



8_ulice.JPEG



Kolejne poszukiwania i biegania za Yango. Tak, trzeba się nabiegać i poszukać.
Tutaj podobnie jak w Iraku kierowcy chcą rozmawiać i od razu próbują kontaktować się przez aplikację, dzwonią piszą itd. Najlepiej coś do nich pisać. Jest ok, czekam itd. Wtedy czasami dadzą spokój. Może jest to spowodowane tym, że jeździ się za gotówkę? Nie wiem.
Dojeżdżamy do Muzeum Narodowego. A tam przerwa w trakcie dnia 13-14. Więc godziny 10-17 na googlu to nie jest prawda.
Kolejne łapanie transportu. Tym razem wybór pada na jakiegoś tuktuka i 3 dużych chłopa ciśniemy się i jedziemy do Empress Market. Ładny historyczny budynek targowiska. kameralny, poukładany i dość czysty. Jakoś godzina nam mija na małych zakupach. Płyn do dyzenfekcji rąk, woda z kokosa, jabłka cukrowe (bardzo wrażliwe na transport i szybko się rozpadają, smak słodkiego jabłka z pestkami arbuza).


9_market.JPEG



10_market.JPEG



11_market.JPEG



12_market.JPEG



13_market.JPEG



14_market_zwierzatka.JPEG



15_market_zwierzatka.JPEG



16_market.JPEG



17_market.JPEG



18_ulice.JPEG



19_ulice.JPEG



Wracamy do Muzeum. Oglądamy eksponaty z Mohendżo Daro do którego mamy zamiar jutro dotrzeć, jest też sala ze starymi Koranami i hit. Hinduistyczne pamiątki przytwierdzone wkrętami do ściany! Jakieś 90% tak właśnie skończyło. To naprawdę barbarzyństwo.


20_muzeum.JPEG



21_muezeum.JPEG



22.JPEG



23_WKRĘT.JPEG



24_Koran.JPEG



25_księżyc.JPEG



Dalej bez sensownego posiłku siły szybko uciekają. Ale nie odpuszczamy. Kolejny punkt to Frere Hall. Ratusz z XIX wieku, teraz wykorzystywany jako biblioteka. Dużo wolnej przestrzeni pozostało jeszcze do wykorzystania, a tablica informowała, że przy współpracy z USA dopiero co skończyli remont.


26_frere.JPEG



27_frere.JPEG



29.JPEG



30_bib.JPEG



31_sufit.JPEG



31_tablica.JPEG



32_tablica_2.JPEG



Kolejny na liście jest nietypowy meczet z największą na świecie kopułą niepodpartą kolumnami. Tooba Mosque.


33_meczet.JPEG



34_meczet.JPEG



Kończy się dzień w Karaczi i udajemy się do “strefy jak na zachodzie” na kolację. Port Grand Karachi. Dojeżdżamy akurat na zachód słońca. Wykupujemy razem z wejściem do portu 10 minutowy romantyczny rejs wzdłuż mostu wśród unoszących się śmieci. Na wejściu security z długą bronią. Już mocno głodni szukamy jedzenia. Wybór padł na "AFRIDI INN" Restaurant. Jesteśmy aż za bardzo zaopiekowani przez obsługę, bo nie ma wielu gości. Zasypywani jesteśmy różnymi historiami o Pakistanie. Co do samego miejsca to jest ono typowym dla galerii handlowych food courtem, ale ten został umieszczony na starym moście drogowym. Street food. Suchar. Nowy biegnie równolegle.
Na pewno warty zapamiętania był Chapli Kebab. Fajne ostre mięsko. Robi się późno, a tu trzeba jeszcze wrócić do hotelu po bagaże i dojechać na dworzec. Łapiemy dwa Yango na jeden kurs ze stopem w hotelu. Da się, więc nie tracimy czasu na podwójne zamawianie.


35_romantiko.JPEG



36_romantiko.JPEG




Dodaj Komentarz

Komentarze (9)

gadekk 23 listopada 2024 23:08 Odpowiedz
:x @JanuszOnTour Ty Irak dokończ, a nie :geek: :ugeek:
becek 3 grudnia 2024 17:08 Odpowiedz
-- 03 Gru 2024 16:39 -- Dzień 4Mohenjo Fucking Daro*Otwieram oczy i…budzę się w pociągu. No tak, jedziemy pociągiem do Rohri. Mieliśmy jechaćzupełnie gdzie indziej ale wiadomości dot. smogu w min. Multan, spowodowały zmianę planu, i napytanie co zamiast , rzuciłem Mohenjo Daro.Pomysł się nie wszystkim spodobał bo prawie nikt wcześniej nie słyszał o tym mieście. Mohenjo Darozostało odkryte w latach 20 XX w. przez brytyjskiego archeologa Johna Marschalla. To jedno z tychmiast starożytnych, o których praktycznie nic nie wiadomo. szacuje się że powstało 2, 5 k lat p.n.e aleniektóre znaleziska datuje się na 8k p.n.e. Miasto które nie odbiega od współczesnych z siatka ulicjak w Nowym Yorku, podzielone na dzielnice, domy posiadały własne łazienki, studnie i kanalizacje(rury do dzisiaj można oglądać w ścianach)-mówimy o mieście, które „może” mieć 10 000 lat.Znaleziono zabawki (także ruchome) mnóstwo stempli, ceramikę, tylko 37 szkieletów ludzi i zwierząt… nie znaleziono natomiast żadnej broni. Nie natrafiono tez na ślad jakiekolwiek cmentarza, a miastomogło mieć 45 000 mieszkańców.Współczesna nauka radzi sobie z takimi odkryciami w prosty sposób-Machu Picchu zbudowaliIndianie, Piramidy Egipcjanie a posagi na Wyspie Wielkanocnej to było hobby lokalnej ludności, któraw wolnym czasie stawiała je z nudów…oczywiście �� -- 03 Gru 2024 16:52 -- Patrzę na zegarek , jest 6:30 czyli zaraz powinniśmy dojechać, czuje się wyspany, pierwotnie pociągmiał być o 5 rano ale miał 2 godziny spóźnienia. Michał na sąsiedniej koi tez już wstał, tak jakpakistańscy przyjaciele z dołu. Przedział miał 6 koi, Michał miał górę ja środek ale było z nami dwóchlokalnych gości i żaden nie rościł sobie prawa do górnej koi wiec skorzystałem-było tam więcejmiejsca i można było mieć plecak pod ręką. Idę do toalety ale pociąg za bardzo skacze żeby z niejskorzystać więc budzę resztę załogi, walenie dłuższą chwile przynosi efekt i w sama porę bo pociągzaczyna zwalniać, jesteśmy w Rohni. Akurat pojawia się pracownik kolei i wręcza tekturowe kopertyz nadrukiem „Pakistan Railways” a w środku szczoteczka do zębów, maszynka do golenia i grzebień��, drugi idzie z kanapki ale my już wysiadamy. Kierujemy się do wyjścia z peronu po schodach,pytamy przy kasach o pociąg do Larkany i słyszymy że powinien 4 minuty temu odjechać ale ciąglestoi przy peronie, zatem lecimy do niego. Pociąg jest jakieś dwie klasy gorszy od ekspresu z Karachi,przedziały są otwarte ale poosiadają rozkładane koje jak w ekspresie. Pociąg jest pusty, przychodząwycieczki oficjeli nas oglądać i gubią milicjanta, który od teraz będzie nam towarzyszył. Po 15 minruszamy a do nas przychodzi konduktor, sprzedaje nam bilety i dowiadujemy się że przy Mahanjo jeststacja i ten pociąg się tam zatrzymuje. Oglądamy widoczki . ludzie na stacjach się dosiadają iprzychodzą nas oglądać jak do ZOO. Wysiadamy na naszej stacji i jesteśmy w szczerym polu, aleopiekuje się nami zawiadowca stacji i jeden tajniak, pakujemy się w 5 do samochodu wielkości Micrya Jasiub jedzie z tajniakiem na tylnym siodełku jego motoroweru. W ten sposób dojeżdżamy namiejsce, fotografują nasze paszporty i wizy, dostajemy przewodnika i ruszamy zwiedzać. Miasto jestbardzo duże, obejmuje obszar 240 hektarów. Trochę z przewodnikiem , trochę sami, na końcuzwiedzamy muzeum i wychodzimy. Tu następuje zonk, nasz system podróżowania -fristajla, niepasuje smutnym panom, następują negocjacje i zamawiają nam autko, które zawiezie nas do larkany(to jakieś 40 km). Po dwóch godzinach zaczyna zapadać zmrok, autka brak, następują zmiany wartypod muzeum a nowi smutni panowie są bardzo niezadowoleni bandą białasów z którymi niewiadomo co zrobić, dzwonią na przemian z telefonu i radiotelefonu ale bez sukcesu. W końcu rzutemna taśmę zatrzymują jadący do miasta busik , wywalają pasażerów i wciskają nas do środka. W środkuniespodzianka, pani siedząca w części męskiej, ale dziwnie duże dłonie i rysy twarzy sugerują że tojednak nie jest pani, ale prowadzi ożywianą dyskusje z panami z przodu, czuć w powietrzu iskrzenie.Khusras bo tak się nazywa ten męzczyzna/kobieta jest kulturowo tolerowany, jest to traktowane tamjako trzecia płeć.Jasiub siedzący blisko niej szybko staję obiektem flirtu, sobie rozmawiają i trzymamy kciuki za udanyromans ale dojeżdżamy na miejsce i czas wysiadać :(. Jesteśmy wysadzeni przy hotelu, po którego progu przestąpieniajuż do rana nie możemy wyjść. jestem tak wqrwiony ta sytuacją że zamiast z chłopakami dohotelowej knajpy idę do pokoju gdzie po prysznicu , praniu i posiedzenia z tabletem w ręku, dostajewiadomość od chłopaków z knajpy żebym przyszedł bo oni wciąż czekają na zamówienie(minęładobra godzina). Schodzę wiec i i towarzysze im przy posiłku ale sam nie jem. Po całym dniu jesteśmyskonani , hotel całkiem całkiem wiec idziemy spać .*by Jasiub
ewaolivka 3 grudnia 2024 23:09 Odpowiedz
Noo, jak zwykle grupa Podróżników przez wielkie P :) . Podziwiam, choć nie zazdroszczę, bo zbyt ekstremalne. Ten wszechobecny brud...Szacunek za podejmowanie takich wypraw i dzielenie się świetnym opisem i super zdjęciami.
japonka76 3 grudnia 2024 23:09 Odpowiedz
A myślałam, że bawiliście się świetnie w tym Pakistanie [emoji38]Jednak wyczuwam sporo złości i zawodu między słowami relacji.Fajnie, że chociaż jakieś kobiety są na zajęciach, i nawet nie całe okutane.
jasiub 4 grudnia 2024 05:08 Odpowiedz
@becek, ej ale nie ma o bombie atomowej :) :lol: Japonka76 napisał:A myślałam, że bawiliście się świetnie w tym Pakistanie [emoji38]Jednak wyczuwam sporo złości i zawodu między słowami relacji.Myślę, że każdy ma inny odbiór odebrania części (niewielkiej) wolności osobistej. Dla @becek było to momentami ultrairytujące, ja to raczej odebrałem jako część lokalnego kolorytu, na który decydujemy się jadąc do Pakistanu. Mimo, że sytuacja była dynamiczna, smog nie sprzyjał, podróżowanie jest dość uperdliwe itd. uważam ten wyjazd za bardzo udany i inspirujący, w szczególności dzięki wielu fantastycznym ludziom, których spotkaliśmy po drodze.
novart 4 grudnia 2024 05:08 Odpowiedz
Z hotelu, po wejściu do niego, nie mogliśmy wyjść jedynie w Larkanie i w Multan - mieliśmy tego świadomość wcześniej. W środkowej części Pakistanu tak dbają o bezpieczeństwo turystów...czy słusznie, trudno tu wyrokować. W każdym razie nie czuliśmy się tam w żaden sposób zagrożeni. W pozostałych miejscach przez odwiedzonych (Karaczi, Lahore, Islamabad) mogliśmy się włóczyć sami po nocy do woli...co też żeśmy ochoczo czynili :)
katka256 14 grudnia 2024 23:08 Odpowiedz
i co dalej?
jasiub 24 grudnia 2024 05:08 Odpowiedz
katka256 napisał:i co dalej?Dalej jest kolejna zmiana piszącego :) Dzień 5 Nasz plan na dziś to dotarcie do Multan i zwiedzanie Uch Scharif po drodze. Wstajemy wcześnie rano mając nadzieję na opuszczenie hotelu po cichu i uniknięcie zabawy z policją. Szybko się wymeldowujemy i odchodzimy od hotelu. Dosłownie dwieście metrów dalej łapiemy busa, który jedzie do Sukkur i ładujemy się do środka. Szczęśliwi sądzimy, że udało nam się przechytrzyć naszych opiekunów. Policjant co prawda nieco zaspał, ale ofiarnie dogonił busa. Długo pokrzykiwał na kierowcę,ale po kilku telefonach, obfotografowaniu tablic rejestracyjnych możemy jednak jechać. W trakcie jazdy nasz kierowca odbiera kilka kolejnych telefonów, które jak sądzimy z gestykulacji nas dotyczą. Bez problemu docieramy do Sukkur, a na dworcu autobusowym czeka na nas komitet powitalny. Został dla nas załatwiony prywatny bus (30000 Rs), który zabierze nas w dalszą podróż. Spróbowaliśmy chwilę ponegocjować możliwość wyboru innego środka transportu, ale ten już dawno został dokonany. Nowy Pan Policjant jedzie z nami. Na ulicy w SukkurDroga z Sukkur do Multan to dobra autostrada, która jest zamykana podczas mgły, co zdarza się bardzo często rano. W związku z tym podjechaliśmy kawałek lokalnymi drogami by dopiero o 11 wjechać na autostradę. Bez problemu docieramy do Uch.Miasto zostało założone przez Aleksandra Wielkiego, a największą potęgę osiągnęło między XII a XVII wiekiem. W okresie od XII do XV wieku powstały liczne świątynie i grobowce sufickie, z których część przetrwała do dziś. Budowle zostały mocno zniszczone podczas powodzi w 1817 roku. W 2018 roku Pakistan uzyskał 500 milionów dolarów na rekonstrukcję 9 świątyń w Pundżabie, w tym Uch Scharif. Nie wiem jak wydano te pieniądze, ale obecnie teren jest zaniedbany i zdecydowanie nie wygląda jakby ktoś tam włożył miliony dolarów. Jest co prawda kilka wyblakłych tabliczek z nazwami i krótkim opisem grobowców, ale to jedyne oznaki infrastruktury turystycznej.Wg wikipedii Świątynie i grobowce Syeda Jalaluddina Bukhari i jego rodziny, są zbudowane w regionalnym, wernakularnym stylu charakterystycznym dla południowego Pendżabu. Bardzo podobne budowle widzimy kolejnego dnia w Multan. Szczególnie znane są trzy sanktuaria - szejka Baha’al-Halima, prawnuczki świętego Bibi Jawindi (najładniejszy i w najlepszym stanie) oraz architekta Suharwardiya.Kompleks grobowców jest wpisany na listę oczekujących zabytków UNESCO. Tuż obok znajduje się piękna świątynia poświęcona świętemu. Nasz przyjazd był jak zwykle małą sensacją, więc robimy sobie jeszcze kilka sesji foto. Wrzucamy jakieś drobne do skrzyń na utrzymanie świątyni i ruszamy w stronę Multan. Po chwili zatrzymujemy się na obiad w restauracji Almadina Dilkash Restaurant ( https://maps.app.goo.gl/6kVArxm3AvoyzGZf9 ). Obiad, a właściwie mała uczta jest doskonała. Obsługa bardzo miła, kontaktowa, a manager świetnie mówi po angielsku. Oczywiście od razu nagrywane są filmiki z nami i reklamy szybciutko trafiają na liczne social media restauracji. Miejsce bardzo polecam i chętnie będę robił im reklamę.Przy okazji mała dygresja co do jedzenia w restauracjach w Pakistanie. Podróż po Pakistanie była dla mnie odkryciem kulinarnym. Tylko w jednym miejscu (sławna Burn street w Karachi) jedzenie było nawet nie tyle słabe, co było go bardzo mało,a obsługa gburowata. Wszystkie pozostałe miejsca były bardzo dobre lub świetne, obsługa prawie zawsze bezinteresownie życzliwa, a wrażenia kulinarne pozostawały na długo. Do tego dla nas jedzenie jest po prostu tanie.Po posiłku jedziemy do Multan. Droga to świetna autostrada, ale smog rośnie z minuty na minutę i jeszcze przed zmrokiem w zasadzie nic nie widać.Mamy też mały problem z hotelem. W Multan jest tylko osiem hoteli, które mogą przyjmować obcokrajowców. Większość z nich jest jak na standardy pakistańskie droga. Z dużym wyprzedzeniem mieliśmy zarezerwowane pokoje w hotelu Multan Continental i pobyt potwierdzony na WhatsAppie. W związku z zmianą planów odwołaliśmy rezerwację i musieliśmyzrobić nową. Zamiast po prostu zarezerwować nowy termin na booking zapytaliśmy czy jest dostępność pokojów na WhatsAppie. Po czym sprytny pracownik zdjął pokoje z bookingu, a nam zaproponował w 2x wyższej cenie niż normalnie. Nie popieramy takiego scamu, więc szybko zarezerwowaliśmy inny nocleg. Niestety na rogatkach miasta czeka na nas lokalny komitet powitalny - dowiadujemy się, że w wybranym hotelu nocować nie możemy i musimy zmienić na jeden z wskazanych przez nich. Po objechaniu dwóch, w których nie było miejsc trafiamy oczywiście do Multan Continental i musimy przepłacić. Hotelu nie polecam, warunki są delikatnie mówiąc kiepskie, w restauracji cerata tak się kleiła, że rezygnujemy z kolacji. Wyjście na zewnątrz uniemożliwia zamknięta krata, a gdybyśmy chcieli uciec przez parking podziemny to na straży czuwa Pan z kałachem. W związku z powyższym idziemy spać. Jutro będziemy zwiedzać miasto, które trzy dni wcześniej zdobyło mało zaszczytny tytuł najbardziej zanieczyszczonego miasta na świecie ( https://www.oneindia.com/international/ ... 82779.html ) ustanawiając nowy rekord AQI - 1914.
sko1czek 26 grudnia 2024 05:08 Odpowiedz
Dokładam swoje 11 groszy do Dnia 5 relacji z Paku. Szlachetne Uć (Uch Sharif) a potem zapylone i zamglone Lahore uważam za najbardziej klimatyczne i wspaniałe miejsca, które udało się zobaczyć przez te nasze niecałe 10 dni. W tych okazałych mauzoleach nie ma grobów. Groby zarówno świętego Jalaluddina Bukhari jak i jego prawnuczki Bibi Jawindi mieszczą się we wnętrzu świątyni. Człowiek w niebieskim, ze zdjęcia @jasiub, to sprzedawca cukru. A po zwiedzaniu Uć ucztowaliśmy w fantastycznym, świeżo otwartym lokalu Almadina Dilkash Restaurant, na obrzeżach miasta, przy głównym skrzyżowaniu dróg do Multan i Larkany, przy zjeździe z autostrady: https://maps.app.goo.gl/g6KbB8VR5ceFeDES7