Niedziela, 24.11.2024 W nocy ulewa była straszna. Zobaczyliśmy jak wygląda pora deszczowa... Na śniadanie na taras gospodyni przyniosła nam placuszki z mąki ryżowej i miód z kokosa, do tego herbatka. Pysznie się jadło w tak bujnej roślinności:) Najedzeni ruszyliśmy na przystanek, by autobusem dojechać do Dambulli. Tu w planie mieliśmy jedynie Dambulla Golden Temple. I dobrze, bo deszcz zaczął padać dość szybko. Po tej wycieczce wiemy, że nie można wchodzić między małpy z bananami :) Gdy tylko zobaczyły owoc w ręce Szymona zaczęły wrzeszczeć, wytrzeszczać kły i pewnie by się na niego rzuciły, ale w porę odrzucił banana i już byliśmy bezpieczni. A banan został zjedzony w 3 sekundy... Spod samej świątyni kolejnym autobusem pojechaliśmy do Kandy. To jedno z największych miast Sri Lanki. Jest mega zatloczone i strasznie śmierdzi spalinami. Zaliczyliśmy spacer wokół jeziora w deszczu oraz świątynie Sri Dalada Maligawa, gdzie jako relikwia spoczywa ząb Buddy. Obiadokolację skonsumowaliśmy na lokalnym targu próbując różności typu pierożki, naleśniki, rolki i inne , których nazw niestety nie pamiętam. Na kolację już na naszym tarasie zjedliśmy zakupione na bazarze owoce-kilka rodzajów mango, papaje, marakuje i karambole. Zdecydowanie smakiem wygrały mangosy :)
W nocy ulewa była straszna. Zobaczyliśmy jak wygląda pora deszczowa...
Na śniadanie na taras gospodyni przyniosła nam placuszki z mąki ryżowej i miód z kokosa, do tego herbatka. Pysznie się jadło w tak bujnej roślinności:)
Najedzeni ruszyliśmy na przystanek, by autobusem dojechać do Dambulli. Tu w planie mieliśmy jedynie Dambulla Golden Temple. I dobrze, bo deszcz zaczął padać dość szybko.
Po tej wycieczce wiemy, że nie można wchodzić między małpy z bananami :) Gdy tylko zobaczyły owoc w ręce Szymona zaczęły wrzeszczeć, wytrzeszczać kły i pewnie by się na niego rzuciły, ale w porę odrzucił banana i już byliśmy bezpieczni. A banan został zjedzony w 3 sekundy...
Spod samej świątyni kolejnym autobusem pojechaliśmy do Kandy. To jedno z największych miast Sri Lanki. Jest mega zatloczone i strasznie śmierdzi spalinami.
Zaliczyliśmy spacer wokół jeziora w deszczu oraz świątynie Sri Dalada Maligawa, gdzie jako relikwia spoczywa ząb Buddy.
Obiadokolację skonsumowaliśmy na lokalnym targu próbując różności typu pierożki, naleśniki, rolki i inne , których nazw niestety nie pamiętam.
Na kolację już na naszym tarasie zjedliśmy zakupione na bazarze owoce-kilka rodzajów mango, papaje, marakuje i karambole. Zdecydowanie smakiem wygrały mangosy :)