Była to moja pierwsza podróż do Stanów, plan zakładał sam Nowy Jork. Jeszcze przed dotarciem na miejsce, miła niespodzianka podczas boardingu – upgrade do Premium Economy (over w eco) na pokładzie Drimka, naszego narodowego żurawia ?
Pierwsze wrażania – wszystkie jest tu duuuuże
:D Przylot był w godzinach późno-popołudniowych, immigration, bagaż, pociąg z JFK, a później metro na Manhattan i do hotelu przy West 47th i Broadway.
Chwila oddechu w hotelu i pora zobaczyć na własne oczy jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Nowym Jorku, czyli Times Square. Jednym się podoba, innym nie. Nie oceniam tylko zwiedzam. I chłonę, jak mały chłopiec te słynne neony oraz wieżowce ?
Dzień 2.
Planem na dzisiaj był Central Park oraz ogólny chillout po przylocie, bez narzucania sobie żadnego "must". Sam park robi wrażenie swoim rozmiarem (850 m szerokości i 4120 m długości) i nie bez powodu jest nazywany najsłynniejszym parkiem świata.
Oczywiście nie mogło zabraknąć sympatycznie wyglądających gryzoni, czyli wiewiórek
:-)
Dużo mieszkańców tu spaceruje, biega, jeździ na rowerach czy rolkach. Ludzie odpoczywają na trawie, piknikują, ćwiczą jogę, dzieciaki grają w baseball. Ktoś robi performance. Oczywiście są też turyści, a nawet sesja ślubna się trafiła. Gdzieś w głowie pojawiają się migawki z przeróżnych filmów, które teraz widzę na żywo. Nie muszę dodawać, że zobaczenie Hotelu Plaza wywołało falę uśmiechu i radości na twarzy
:D chyba niemal każdy kiedyś oglądał "Kevina w Nowym Jorku
;)
Jeszcze kilka znanych miejsc, jak pomnik króla Władysława Jagiełły czy Strawberry Fields, czyli pomnik poświęcony piosenkarzowi Johnowi Lennonowi i pora wracać do metra.
Na koniec dnia raz jeszcze Times Square, który przyciąga wieczorami tłumy, jak magnes.
Śladami Kevina niekoniecznie, ale po prostu przy okazji
;)
Dzień 3.
Tym razem dzień rozpoczyna się dość wcześnie, bo po 6 rano już przy moście Brooklyńskim. Początek od strony Brooklinu w kierunku Manhattanu.
O tej porze most jest niemal pusty, są tylko nieliczne, spacerujące bądź biegające osoby.
Z każdą kolejna minutą widać, że przybywa (głównie) turystów.
Tutaj mała podpowiedź następnego miejsca
;) Czyli Liberty Island i Statua Wolności.
Warto czasami wybrać nieco szerszy kadr, który znacznie lepiej oddaje ujęcie
8-)
Jest i ona
:) dar od Francji dla Stanów Zjednoczonych upamiętniający sojusz pomiędzy tymi krajami.
Kolejny przystanek to wyspa Ellis, która dawniej pełniła funkcję kontroli nowo przybyłych imigrantów do Nowego Jorku. Dzisiaj znajduje się tu Muzeum Emigracji, gdzie można też natrafić na polskie wątki.
Po powrocie spacerek po Battery Park oraz okolicznych uliczkach w poszukiwaniu typowo amerykańskiego burgera
:D
Kolejny, obowiązkowy, punkt to One World Trade Center oraz miejsce po drugiej wieży WTC. Jest ono memoriałem dla osób, które zginęły podczas ataku z 11 września 2001 roku.
Hmm jakbym czytał relację ze swojego wyjazdu. Oczywiście z małymi różnicami
:) Jakoś mi umknęło to muzeum Intrepid, będzie trzeba kiedyś nadrobić. No i wybrałem inne sporty NBA i NHL.Na Vessel można już wchodzić? Czy dalej zamknięta?
Była to moja pierwsza podróż do Stanów, plan zakładał sam Nowy Jork.
Jeszcze przed dotarciem na miejsce, miła niespodzianka podczas boardingu – upgrade do Premium Economy (over w eco) na pokładzie Drimka, naszego narodowego żurawia ?
Pierwsze wrażania – wszystkie jest tu duuuuże :D Przylot był w godzinach późno-popołudniowych, immigration, bagaż, pociąg z JFK, a później metro na Manhattan i do hotelu przy West 47th i Broadway.
Chwila oddechu w hotelu i pora zobaczyć na własne oczy jedno z najbardziej rozpoznawalnych miejsc w Nowym Jorku, czyli Times Square. Jednym się podoba, innym nie. Nie oceniam tylko zwiedzam. I chłonę, jak mały chłopiec te słynne neony oraz wieżowce ?
Dzień 2.
Planem na dzisiaj był Central Park oraz ogólny chillout po przylocie, bez narzucania sobie żadnego "must". Sam park robi wrażenie swoim rozmiarem (850 m szerokości i 4120 m długości) i nie bez powodu jest nazywany najsłynniejszym parkiem świata.
Oczywiście nie mogło zabraknąć sympatycznie wyglądających gryzoni, czyli wiewiórek :-)
Dużo mieszkańców tu spaceruje, biega, jeździ na rowerach czy rolkach. Ludzie odpoczywają na trawie, piknikują, ćwiczą jogę, dzieciaki grają w baseball. Ktoś robi performance. Oczywiście są też turyści, a nawet sesja ślubna się trafiła. Gdzieś w głowie pojawiają się migawki z przeróżnych filmów, które teraz widzę na żywo. Nie muszę dodawać, że zobaczenie Hotelu Plaza wywołało falę uśmiechu i radości na twarzy :D chyba niemal każdy kiedyś oglądał "Kevina w Nowym Jorku ;)
Jeszcze kilka znanych miejsc, jak pomnik króla Władysława Jagiełły czy Strawberry Fields, czyli pomnik poświęcony piosenkarzowi Johnowi Lennonowi i pora wracać do metra.
Na koniec dnia raz jeszcze Times Square, który przyciąga wieczorami tłumy, jak magnes.
Śladami Kevina niekoniecznie, ale po prostu przy okazji ;)
Dzień 3.
Tym razem dzień rozpoczyna się dość wcześnie, bo po 6 rano już przy moście Brooklyńskim. Początek od strony Brooklinu w kierunku Manhattanu.
O tej porze most jest niemal pusty, są tylko nieliczne, spacerujące bądź biegające osoby.
Z każdą kolejna minutą widać, że przybywa (głównie) turystów.
Tutaj mała podpowiedź następnego miejsca ;) Czyli Liberty Island i Statua Wolności.
Warto czasami wybrać nieco szerszy kadr, który znacznie lepiej oddaje ujęcie 8-)
Jest i ona :) dar od Francji dla Stanów Zjednoczonych upamiętniający sojusz pomiędzy tymi krajami.
Kolejny przystanek to wyspa Ellis, która dawniej pełniła funkcję kontroli nowo przybyłych imigrantów do Nowego Jorku. Dzisiaj znajduje się tu Muzeum Emigracji, gdzie można też natrafić na polskie wątki.
Po powrocie spacerek po Battery Park oraz okolicznych uliczkach w poszukiwaniu typowo amerykańskiego burgera :D
Kolejny, obowiązkowy, punkt to One World Trade Center oraz miejsce po drugiej wieży WTC. Jest ono memoriałem dla osób, które zginęły podczas ataku z 11 września 2001 roku.