0
Alealeksandra 5 grudnia 2024 06:19
Czwartek, 5.12.2024
Nasza podróż na Sri Lankę właśnie dobiega końca. Jestemy już na lotnisku w Kolombo. Wracamy do Katowic z międzylądowaniem w Abu Dhabi.
Podsumowując - było super! Mówię to za siebie oraz chłopaków, którzy również tak stwierdzili, kiedy kilka minut temu rozmawialiśmy na temat naszej wyprawy.
I tak, można nazwać nasz wyjazd wyprawą, bo wszystko organizowaliśmy sami. We wrześniu kupiliśmy bilety lotnicze. Potem każdy wyszukał miejsca, które chce zobaczyć na Sri Lance i powstał ogólny plan. Spakowaliśmy się w plecaki i ruszyliśmy w dwutygodniową podróż. Na mapce zarys naszej trasy.
Naszym założeniem było przemieszczać się środkami komunikacji publicznej i udało się w 100%. Autobusy i pociągi są dobrze skomunikowane na wyspie. Do tego koszty przejazdów były śmieszne - od 1,20 zł do 11 zł za bilet na osobę :) Raz jechaliśmy tuk tukiem, ale to było na naszej liście do zrobienia, więc wszystko zgodnie z planem.
Noclegi rezerwowaliśmy przez booking dzień przed, bo zazwyczaj dopiero wtedy wiedzieliśmy co na pewno robimy dalej. Najdroższa była stolica, gdzie wyszło nam ok. 160 zł na pokój... bez okien :) Potem noclegi w bardzo dobrych dla nas lokalizacjach (blisko atrakcji, stacji/przystanku czy plaży) kosztowały nas od 20 do 30 zł za osobę ze śniadaniem. Owszem, nie były to 4-gwiazdkowe hotele, ale też nic nam nie brakowało. Bo czegóż mogliśmy chcieć więcej poza łóżkiem, łazienką, klimatyzacją i wifi...?
Obiady/kolacje lub obiadokolacje zawsze jedliśmy na mieście w polecanych na Google Maps miejscach i świetnie się to nam sprawdzało. Lankijska kuchnia bardzo nam zasmakowała i już planuję po powrocie do domu przyrządzić kottu :)
Do tego pyszne i słodkie soki z owoców i same owoce, które w Polsce smakują zupełnie inaczej. Mango, papaje czy nawet ananasy tutaj to jakby inne owoce.
Mieszkańcy Sri Lanki to bardzo mili, uprzejmi i uśmiechnięci ludzie. Owszem, ci na ulicach cały czas proponują tuk tuki, zapraszaja do restauracji czy namawiają do kupna np.wycieczki czy swoich usług jako przewodnicy, ale ogólnie nie są zbyt nahalni i szybko odpuszczają.
Całą podróż czuliśmy się bezpiecznie pod każdym względem. Nikt nas nie zaczepiał, nie mieliśmy żadnych nieprzyjemnych sytuacji. Sami siebie również pilnowaliśmy :)
Ogólnie z naszych planów nie zrealizowaliśmy jedynie wejścia na Adam's Peak (trochę było nie po trasie i nie mieliśmy pewności, że będzie pogoda) oraz z Elli nie wybraliśmy się do jaskini i nad wodospad (tu zdecydowanie pogoda popsuła plany).
Poza tym cali, zdrowi, bez żadnych nieprzyjemnych przygód, z uśmiechami na twarzach wracamy do zimowej, już pewnie świątecznej, Polski.

Dodaj Komentarz