DZIEŃ 34 No trochę wycieczka zajęła. 3h lotu do Singapuru. 6h czekania. Swoją drogą faktycznie super mają to lotnisko. Całe wyłożone dywanem na którym spałem xd. Ale są też kanapy i fotele. 4h lotu do Kolombo na Sri Lance. Szukanie busa. 2h bus do centrum Kolombo. 2h czekania na pociąg. 4h pociągu do miejscowości Habarana. Baza wypadowa do popularnego miejsca Sigiriya. Ładna traska tym pociągiem przez tropiki.
O 19 wyszedlem z tego pociągu. Było już ciemno. Do noclegu 10min z buta. No to się nie zastanawiam tylko ide xd. Jakiś gościu z taksówki się zatrzymał i mi coś mówi że niebezpiecznie. Myślałem że chodzi mu że po ciemku na ulicy niebezpiecznie, ale chyba chodziło mu o coś innego. Zaraz się wyjaśni. Poszedłem do noclegowni. Wszędzie ciemno a w okół jakieś dżungle. Nie mogę znaleźć resortu i chodzę po domach i pytam gdzie to dokładnie. Wszędzie ciemno a ja obsrany. Udało się trafić. No i babeczka mówi żebym już nigdzie nie wychodził bo słonie sobie chodzą o tej porze xdd. No to się wiele wyjaśniło. Tego się nie spodziewałem. Trochę zbyt yolo tu przyjechałem. A pokój tragedia xdd pełno pająków i komarów xddd. Miała być klima jest wiatrak. Drzwi do łazienki rozwalone A tam otwarte ciągle okno więc komary se mogą do mnie wlecieć. Będzie ciężka noc xddd. Pranie nie zrobione. Majtek mi zabrakło. Będę drugi dzień w tych samych.
DZIEŃ 35 Rano na szczęście oddało negatywne nastawienie poprzedniego dnia po zmęczeniu. Obudziłem się w pięknym lasku tropikalnym. Przywitało mnie super śniadanie.
Umówiłem się z właścicielem że będzie mnie woził cały dzień tuktukiem. Zawiózł mnie do jednego z najważniejszych miejsc na Sri Lance - Sigiriya. Jakieś świątynie na wznoszacej się wielkiej skalę. Muszę poczytać co to wgl było hehe. Ale wspinaczka po schodach była ciekawa. Jak i widoki.
Potem jeszcze udaliśmy się na jakieś świątynie buddyjskie.
No i najciekawsze z dnia. Losowo spotkany słoń na drodze xddd. Czyli to prawda że może to być niebezpieczne chodzić w nocy po ulicy. Niektozi ludzi jeżdżą na całodniowe wycieczki na safari żeby spotkać słonia. Ja na szczęście nie musialem xdd. Ale zdarzały się przypadki ze ludzie ginęli od tych słoni na ulicy xddd.
Wieczorem dostałem wyprane ubrania. Tutaj znowu bardzo drogo to pranie. 22zl
DZIEŃ 36 Dostałem znowu śniadanko, właściciel zawiózł mnie na stację i pojechałem. Bilet na pociąg 5h 10zl. To już uczciwa cena xdd. Oczywiście jechał dłużej czyli 6h. Ale jako tako się przeżyło. W kiblu dziurka po staremu xd.
Potem wziąłem taxi bike z ich apki czyli PickMe. 2zl za 4km też brzmi dobrze. Hostel 30zl noc. Poszedlem się przejść i coś zjeść. Wart zwrócić uwagę że chyba z 2tyg nie byłem na fastfoodzie, więc poszedłem na Burger Kinga. No i straciłem czujność znowu i zapłaciłem 34zl...... Trzeba uważać bo niektóre rzeczy tanie niektóre drogie xxd
Podczas dnia odbyło się też parę interakcji z lokalsami, ale już mi się nie chce opisywać szczegółów xd.
DZIEŃ 37 Poszedlem zjesc sobie śniadanko na tą plażę. Zaczepiło mnie dwóch studentów turystki z pytaniami do projektu. Jedno pytanie spytali czego się spodziewałem przyjeżdżając tu i jaki był tego efekt. Powiedziałem że słyszałem że Sri Lanka to czystsze Indie i się z tym zgadzam po odwiedzeniu xddd. Powiem polecili mi jakieś miejsca w Kolombo, które szybko odwiedziłem. Jakieś independence Square i wieża widokowa lotus. Powiem ze całkiem spodobało mi się to miasto. Dawno takiego spokoju w azjatyckim mieście nie widziałem. #30 #31 #32 #33
Wieczorem jeden lokal chciał mnie oskamować. Zaczepił mnie na drodze i spytał gdzie idę. Powiedziałem że do centrum handlowego, a ten że w nd zamknięty jest. Wiedziałem że coś kombinuje, a centrum otwarte wgl Google maps. Wiec on że mnie zaprowadzi do innego centrum i z ciekawości jakiś scam wymyśli poszedłem z nim. Coś tam gada że bardzo fajne miejsce i że on zaraz skręca, a mi wezme tuktuka. A ja ze nie, że idę na piechotę. Idziemy dalej i faktycznie zaczął machać na ulicy żeby zamówić taxi więc mu powiedziałem fuck off i poszedłem.
DZIEŃ 38 Okazało się że rozwaliłem ulubiona koszulkę Stare Dobre Małżeństwo.
No trochę wycieczka zajęła. 3h lotu do Singapuru. 6h czekania. Swoją drogą faktycznie super mają to lotnisko. Całe wyłożone dywanem na którym spałem xd. Ale są też kanapy i fotele. 4h lotu do Kolombo na Sri Lance. Szukanie busa. 2h bus do centrum Kolombo. 2h czekania na pociąg. 4h pociągu do miejscowości Habarana. Baza wypadowa do popularnego miejsca Sigiriya. Ładna traska tym pociągiem przez tropiki.
O 19 wyszedlem z tego pociągu. Było już ciemno. Do noclegu 10min z buta. No to się nie zastanawiam tylko ide xd. Jakiś gościu z taksówki się zatrzymał i mi coś mówi że niebezpiecznie. Myślałem że chodzi mu że po ciemku na ulicy niebezpiecznie, ale chyba chodziło mu o coś innego. Zaraz się wyjaśni. Poszedłem do noclegowni. Wszędzie ciemno a w okół jakieś dżungle. Nie mogę znaleźć resortu i chodzę po domach i pytam gdzie to dokładnie. Wszędzie ciemno a ja obsrany. Udało się trafić. No i babeczka mówi żebym już nigdzie nie wychodził bo słonie sobie chodzą o tej porze xdd. No to się wiele wyjaśniło. Tego się nie spodziewałem. Trochę zbyt yolo tu przyjechałem. A pokój tragedia xdd pełno pająków i komarów xddd. Miała być klima jest wiatrak. Drzwi do łazienki rozwalone A tam otwarte ciągle okno więc komary se mogą do mnie wlecieć. Będzie ciężka noc xddd. Pranie nie zrobione. Majtek mi zabrakło. Będę drugi dzień w tych samych.
DZIEŃ 35
Rano na szczęście oddało negatywne nastawienie poprzedniego dnia po zmęczeniu.
Obudziłem się w pięknym lasku tropikalnym. Przywitało mnie super śniadanie.
Umówiłem się z właścicielem że będzie mnie woził cały dzień tuktukiem. Zawiózł mnie do jednego z najważniejszych miejsc na Sri Lance - Sigiriya. Jakieś świątynie na wznoszacej się wielkiej skalę. Muszę poczytać co to wgl było hehe. Ale wspinaczka po schodach była ciekawa. Jak i widoki.
Potem jeszcze udaliśmy się na jakieś świątynie buddyjskie.
No i najciekawsze z dnia. Losowo spotkany słoń na drodze xddd. Czyli to prawda że może to być niebezpieczne chodzić w nocy po ulicy. Niektozi ludzi jeżdżą na całodniowe wycieczki na safari żeby spotkać słonia. Ja na szczęście nie musialem xdd.
Ale zdarzały się przypadki ze ludzie ginęli od tych słoni na ulicy xddd.
Wieczorem dostałem wyprane ubrania. Tutaj znowu bardzo drogo to pranie. 22zl
DZIEŃ 36
Dostałem znowu śniadanko, właściciel zawiózł mnie na stację i pojechałem. Bilet na pociąg 5h 10zl. To już uczciwa cena xdd. Oczywiście jechał dłużej czyli 6h. Ale jako tako się przeżyło. W kiblu dziurka po staremu xd.
Potem wziąłem taxi bike z ich apki czyli PickMe. 2zl za 4km też brzmi dobrze. Hostel 30zl noc.
Poszedlem się przejść i coś zjeść. Wart zwrócić uwagę że chyba z 2tyg nie byłem na fastfoodzie, więc poszedłem na Burger Kinga. No i straciłem czujność znowu i zapłaciłem 34zl...... Trzeba uważać bo niektóre rzeczy tanie niektóre drogie xxd
Podczas dnia odbyło się też parę interakcji z lokalsami, ale już mi się nie chce opisywać szczegółów xd.
DZIEŃ 37
Poszedlem zjesc sobie śniadanko na tą plażę. Zaczepiło mnie dwóch studentów turystki z pytaniami do projektu. Jedno pytanie spytali czego się spodziewałem przyjeżdżając tu i jaki był tego efekt. Powiedziałem że słyszałem że Sri Lanka to czystsze Indie i się z tym zgadzam po odwiedzeniu xddd.
Powiem polecili mi jakieś miejsca w Kolombo, które szybko odwiedziłem. Jakieś independence Square i wieża widokowa lotus. Powiem ze całkiem spodobało mi się to miasto. Dawno takiego spokoju w azjatyckim mieście nie widziałem.
#30
#31
#32
#33
Wieczorem jeden lokal chciał mnie oskamować. Zaczepił mnie na drodze i spytał gdzie idę. Powiedziałem że do centrum handlowego, a ten że w nd zamknięty jest. Wiedziałem że coś kombinuje, a centrum otwarte wgl Google maps. Wiec on że mnie zaprowadzi do innego centrum i z ciekawości jakiś scam wymyśli poszedłem z nim. Coś tam gada że bardzo fajne miejsce i że on zaraz skręca, a mi wezme tuktuka. A ja ze nie, że idę na piechotę. Idziemy dalej i faktycznie zaczął machać na ulicy żeby zamówić taxi więc mu powiedziałem fuck off i poszedłem.
DZIEŃ 38
Okazało się że rozwaliłem ulubiona koszulkę Stare Dobre Małżeństwo.
Pojechałem na lotnisko na samolot do Indii.