0
luktes 11 lutego 2025 13:03
DZIEŃ 38
Nastał punkt kulminacyjny wycieczki i wielkopomny powrót do tego kraju. Oczekiwania 0. Nie da się mieć gorszego xddd.

No i zaczęło się tragicznie tak jak się spodziewałem. Chciałem kupić kartę sim na lotnisku. Oczekiwanie godzinę. Pajace mają jakąś obsesję na punkcie security. Patologia. No i się doczekałem żeby się dowiedzieć że muszę mieć adres kogoś kto mieszka w Indiach i nie może to być hotel. Patologia. 30 min przeklinałem tą niepojętne państwo.

Wkurzony poszedłem na metro. Na szczęście od tego momentu już było tylko lepiej xdd. O dziwo się dało.
Metro nowe. Jak nie Indie. Cena 1zl też poprawiła humor xdd.


Doszedłem do hostelu i się zameldowałem. Juz nie będę narzekał na procedury ale też patola xdd.
Na szczęście w pokoju spokomziomeczki. Hindus i koreanczyk.



Poszedłem na szybki obiad. Moje ulubiony Butter Chicken. Poszedłem do restauracji więc ceny trochę wyższe ale wciaz lepiej niż w Polsce. Butter chicken, ryż i cola za 30 zł. Jakoś dziwnie się tu zachowują kelnerzy bo obsługiwało mnie 4 kelnerów. Jeden przyniósł jedzenie, jeden dolewał napoi, jeden dawał dokładki, jeden kasował hajs xddd


DZIEŃ 39
To był dobry dzień. Odzyskałem wiarę ze w tych Indiach da się żyć xddd.
Z początku doświadczyłem jazdy słynnym pociągami indyjskim upchanymi ludźmi.
Wiadomo że żeby coś osiągnąć trzeba się przepychać. Pociąg na stacji stoi tylko 20s. Jak chcesz wysiąść w spokoju to musisz wyskoczyć jeszcze jak pociąg jedzie, bo jak się zatrzymuje to ludzie zaczynają wchodzić. No i cena to kosmos. Z jakiś 25groszy xddd.



Tego dnia wziąłem wycieczkę z przewodnikiem po najsłynniejszych slumsach na świecie w Mumbaju - Dharavi. Słynne z filmu slumdog. O ile pierwsza część dzielnicy gdzie były szerokie przestrzenie i dużo śmieci mnie nie przeraziło to druga część dzielnicy z mieszkaniami to zryło beret. Ciemne 50cm szerokości uliczki otoczone klitkami gdzie światło nie dochodzi. To było coś nowego. Niestety nie można było robić zdjęć że środka żeby uszanować mieszkańców.





Potem udaliśmy się na zwiedzanie największej pralni ubrań. Ależ tam ludzie zapierdzielają eh.




Na koniec pojechaliśmy do centrum które było w miarę spokojne. Architektura europejska pomieszana z azjatycka. Fajne fajne.







Z Niemcem który pracuje w lufthanie poszliśmy do słynnej kawiarni Leopold w której wybuchł granat podczas ataków terrorystych ze strony Pakistanu.



No i na koniec dnia w końcu jakieś społeczno alkoholowe i papierosowe interakcje. Siedzieliśmy w ogródku hostelu jarając szlugi i pijąc alkohol, grając w szachy i inne gry. Głównie hindusi i jeden amerykański koreanczyk.




A no i tego dnia wydarzyła się smutna historia z praniem. Rano oddałem pranie żeby mi zrobili w hostelu. Popołudniu się okazało że nikt tego nie odebrał. Więc kolejny dzień będę w tych samych majtkach i koszuli. Wieczorem spróbowałem pójść do jakiejś zewnętrznej pralni ale gosciu chciał mnie oskamować. Niestety nie mają tu dobrej kultury serwisów pralni gdzie w 3h za 10zl robią ci pranie...

DZIEŃ 40
Wstałem, zjadlem śniadanie hostelowe, posiedziałem do 13, poszedłem na obiad (znowu butter chicken z chlebkami naan za 26zl), pojechalem na lotnisko i do Jaipur.
Mumbaj uratował moja wiarę w Indie xdd. Spoko miasto, stereotypowo miało to wszystko wygląda dużo gorzej. Żałuję że już zaplanowałem następny tydzień, bo bym został trochę dłużej w tym hostelu. Wszyscy hindusi tutaj byli z klasy średniej i byli rozrywkowi xdd.
A i rano poznałem Niemca z rodziców polskich i chwilkę po polsku pogadałem xd.


W samolocie dostałem jedzonko


Wziąłem specjalnie ciekawy hostel bo ma 3 piętra łóżek xdd


DZIEŃ 41
Wstałem i dogadałem się z taksówkarzem żeby mnie woził tuktukiem w ten dzień bo trzeba było szybko zwiedzić miasto przed pociągiem o 17. No i się okazało że ciekawe miasto. Takie arabskie. Jak się okazało araby rządziły tutaj paręset lat temu. No i miasto Jaipur leży już na terenach pustynnych i architektura też arabsko pustynna. Opisywać szczegółowo nie będę każdego miejsca. Warto zwrócić uwagę na klasyczny widok w Indiach czyli zwierzęta jedzące że śmieci xddd.

















Byliśmy też w wielu wytwórniach ubrań. Kupiłem koszule lniana hand made.



Potem wsiadłem do pociągu chyba najniższej klasy. Bilet 5h za 18zl. Jak wszystkie miejsca były zajęte to było tragicznie. Ale jak ludzie poszli to do przeżycia xd.




Dotarłem do hostelu. I uwaga teraz. Jest czwartek a jutro piątek. Przyjechałem żeby zobaczyć taj mahal. W piątki jest zamknięty ehhhhhh.
I kurde żeby zrobić pranie trzeba 1zl za każdą część xdddd. No w Indiach to się nie da prać. Przechodzę całe Indie w jednych majtkach chyba.

DZIEŃ 42
Wstałem i poszedłem na śniadanie


I tak jak mówiłem taj mahal zamknięty więc się musiałem nacieszyć widokiem zza murów



I mieli gitarę w hostelu to chwilę poćwiczyłem.


DZIEŃ 43
Wstałem i musiałem udac się na dworzec do Delhi. Długo robiłem kupę i przez to nie mogłem wziąść taxi bike tylko tuktuk. Bardzo mają nie ogarniętych kierowców na bike. Nie znają angielskiego ani nie rozumieją mapy xdd. Więc nie miałem czasu na zabawę z nimi.

Dziś testujemy pierwsza klasę sypialnia xd. 70zl. W sumie jakbym w Polsce mógł leżeć przez 4h za 70zl to byłoby zajebiscie xd. Wygląda to klasycznie jak wszystkie pociągi sypialnie w każdym mniej bogatym kraju.


Ale się stęskniłem xddd. Strasznie tu mało ludzi, szanuje.


I jakieś przebitki z dworca i miasta.



I nie wiecie jak dawno się nie cieszyłem z normalnego sklepu xdd. Nie żeby było tam dużo rzeczy ale jest jakiś porządek xd.


No i zasypiałem z widokiem firmy łóżek


DZIEŃ 44
Wstałem na hotelowe śniadanko ze wspaniałymi widokami xdd




Pół dnia robiłem shopping na wesele ale efekty zobaczycie w następne dni. Ale generalnie ciuchy na targu mega tanie. Nawet te lepszej jakości można było wyrwać w nienaturalnie niskich cenach. Nie żebym się znał kiedy jest dobra jakość xdd

Poszedlem do maca i nie spodziewałem się małpy w centrum miasta w slumsach xdd


Wieczorem pojechałem się spotkać z kolegą z Mumbaju w miejscowości obok. Duże lepsze miasto Gurgaon. I spotkaliśmy się w dzielnicy korporacyjnej w Cyber City. Wszystko wyglądało jak nie Indie. Trochę mi to Kolombo przypominało. Cisza i spokój. Dojechałem dwoma metra mi które też były na lepszym poziomie niż większość metr w Europie.







DZIEŃ 45
Rano wsiadłem do pociągu do Haridwar gdzie jest wesele. Chyba jakaś lepsza klasa bo dostawałem herbaty i jedzenie xd.



W Indiach istnieją fragmenty gdzie nie ma śmieci xddd


Dojechałem jakoś do hotelu na zadupiu.



Teraz opowiem co ja wgl robię na weselu w Indiach. 2 lata temu w Korei w Busan poznałem hindusa w hostelu. Wyskoczyliśmy się napić soju na miasto. Rano pojechałem dalej do Seulu. Więc przyjeżdżając na wesele widziałem go drugi raz w życiu xd.
Nie było to jednak wesele prawdziwe bo nie było 1000 osób xdd. Może 100 było. Jednym z powodów bylo to że panna młoda to koreanka xdd.

O 14 miał zacząć się zwykły obiad. Poznałem też innych białych gości. Jedna parka z Anglii. O 19 miała się zacząć ceremonia Sangeet/Mehndi. Ubiór dowolny. Miedzy innymi para młoda wręcza sobie pierścionki. Bardzo dużo się tu skupiają na nagrywaniu i zdjęciach. Były tańce przez chwilę. Był alkohol. Whisky i rum. Jaraliśmy sobie szlugi. Do mojego pokoju dorzucili jedna osobę więc spaliśmy w 2 w jednym łóżku xd. Ale nie miałem z tym problemu. O 1 wszystko się skończyło i ja i 5 osób zamykalismy imprezę.








DZIEŃ 46
Następnego dnia rano śniadanko. O 13 zaczęła się ceremonia Haldi. Czyli dużo żółci i pomarańczy. Znowu prawie całą ceremonia się skupiała na robieniu zdjęć. Chwilę były też tańce. Potem skoczyliśmy na browary do pubu hotelowego i chilowalismy czekając na główna ceremonię.









Jakoś 19 zaczęła się impreza. Pierwsze zaskoczenie to prawie nikt nie miał stroju indyjskiego tylko zachodni garniak xddd. A ja się męczyłem z zakupami xd. No nic będzie na pamiątkę.


Więc na początku było wiele zdjęć xd.


Potem pan młody wsiadł na karoce i 2 godziny były tańce wokół. Pani młoda w ten czas musiała czekać aż dojedzie karoca do sali. A co my robiliśmy? W tym wydarzeniu był zakaz alkoholu więc siedzieliśmy przy samochodach pijąc xddd. Nie podobała mi się ta część bo trwała za długo i jest też taka tradycja że bebniarze grają i żebrają o pieniądze. Ty sobie tańczysz, a on cie szturcha żebyś mu dał kasę i on ci będzie bil mocniej w bęben.




Jak już po tym czasie pan młody i pani młoda znalezli się w sali to były jakieś następne ceremonie. Mam wrażenie że większość gości wgl się nie przejmuje tymi ceremoniami i robią inne rzeczy. Potem jeszcze były tańce. O północy w zasadzie impreza się skończyła.



Ta pani też pracowała w Allianz jak ja xd. Miała aranzowane małżeństwo i spytalem czy kocha męża xd. Powiedziała że na początku nie ale jak już się urodziło dziecko to się wszystko zmieniło xdd


Niektozi ludzie robili sobie jeszcze after party.


Ale wtedy zaczęła się najważniejsza ceremonia dla pary młodej z jakimś mnichem. Odprawiał jakieś modły i przysięgi przy ogniu. Wszyscy goście poszli już spać bo trwało to do 4. Ja zostałem bo byłem pijany i nie chciało mi się jeszcze spać xdd


DZIEŃ 47
Wstałem, zjadlem śniadanie, pożegnałem się i pojechałem do nast miejscowości. Okolice Haridwaru i rashikesh są bardzo ważne dla hindusów ponieważ ganges wychodzi tutaj z gór na niziny. Jest to miejsce wielu pielgrzymek. Wielu też widziałem.



A no i najważniejsza rzecz, dostałem sraki xd 4 razy w ciągu dnia woda. Mam nadzieję że to tylko po alkoholu i szlugach i dużo ostrym - zobaczymy jutro.

W sumie to zakończyłem moja wycieczkę w tym punkcie. Wszystkie punkty z listy spełnione. Teraz mogę już tylko chillowac i nic nie robić. Do 15 marca mam wolne. Wtedy muszę się znaleźć w Maroko na obozie surfowania. Nie będzie mi się już chyba chciało opisywać każdego dnia szczegółowo.

DZIEŃ 48
Wstalem o 5 i wziąłem stoperan bo dużo przemieszczania. Wzialem pociąg. Cała drogę przespałem do Delhi.


Potem pojechałem na samolot do Mumbaju. Na lotnisku wzialem coś co miało mi pomóc czy pizza.



Po wylądowaniu stoperan przestał działać i mnie odetkalo w kiblu. Ale wieczorem wciaz mnie bolał brzuch więc pizza nie pomogła. Zobaczymy nast dnia. Szkoda ze pod koniec jednak Indie mnie pokonały hahha

Dodaj Komentarz