+1
Iza N. 14 marca 2025 21:03
Celem naszego wyjazdu były i tu nie będzie zaskoczenia – zwierzęta, czyli Kruger, wieloryby i pingwiny.
Chcieliśmy też odwiedzić Lesotho i Eswatini, raczej przy okazji.

Plan:
01.11 przylot do Johannesburga, muzeum Apartheidu, przejazd do Soweto, nocleg w Soweto
02.11 Soweto tour, przejazd do Underberg, nocleg Underberg (też macie tak, że nie możecie się powstrzymać aby czytać te nazwy po tak jakby po niemiecku? ), nocleg Underberg
03.11 Lesotho tour, Sani Pass i cultural tour, nocleg Underberg
04.11 przejazd do Eswatini, nocleg po środku niczego w Eswatini
05.11 Eswatini: Lobamba, Cultural Village i Malolotja National Park, nocleg Marloth Park
06.11 Marloth Park, nocleg Marloth Park
07.11 Kruger dzień 1, wjazd Crocodile Gate, nocleg Lower Sabie
08.11 Kruger dzień 2, nocleg Satara
09.11 Kruger dzień 3, nocleg Olifants
10.11 wyjazd z Parku, Blyde River Canyon, nocleg Hoedspruit
11.11 dalszy ciąg Blyde River Canyon, powrót do Johannesburga
12.11 lot do Cape Town, zwiedzanie Cape Town, wjazd na Table Mountain i zachód słońca na Signal Hill
13.11 Wieloryby w Gansbaai i pingwiny w Stony Point
14.11 Pingwiny Boulders Beach, foczki Hout Bay i Cape of Good Hope
15.11 Kirstenbosch, Constantia i rejs na zachód

Marloth Park
Trafiliśmy tam zupełnie przypadkiem, chciałam zarezerwować coś blisko bramy parku. Początkowo chcieliśmy na 1 dzień wyskoczyć do Maputo, ale po wyborach wybuchły w Maputo zamieszki i były dosyć sprzeczne informacje czy granica będzie otwarta. Dodatkowo polityka wizowa ostatnio to jednak 150 USD albo EUR (nie pamiętam) za wizę, więc uznaliśmy, że Maputo nie jest tak porywającym miejscem, żeby to było warte zachodu. Zamiast tego poszliśmy na fajne śniadanko z widokiem na Crocodile River, a potem na długi spacer wzdłuż płotu parku Krugera i widzieliśmy mnóstwo zwierząt, a zwłaszcza ukochanych przeze mnie słoni, stojących dosłownie za płotem, czyli 3 metry od nas. Sam Marloth Park to takie miejsce stworzone w latach 70, z wakacyjnymi domkami. W tej chwili prawie wszystkie wynajmowane dla turystów. W Marloth Park nie ma płotów pomiędzy domami, za to jest sporo zwierząt swobodnie sobie chodzących. Można kupić specjalne jedzenie i je karmić. Mamy więc kudu, impale, wildebeasty i pumbiaki. Nam udało się pokarmić pumbę pod naszym domkiem :D Bardzo przyjemne miejsce, dobrze, że ten Mozambik nie wypalił. W Krugerze wzięliśmy walking safari, ale było gorsze. Spacer w Marloth Park wzdłuż rzeki był o niebo fajniejszy.

Image

Image

Image

Image

Image

Kruger Park
Słyszałam dużo niepochlebnych opinii na temat Parku Krugera, ale my wróciliśmy zachwyceni. Szczęście nam dopisało, albo to nasza determinacja, bo pierwszego dnia jeździliśmy po parku od godziny 6 do 18:30 z krótką przerwą na lunch sami, a potem jeszcze w nocy 2 godziny z przewodnikiem. Już pierwszego dnia widzieliśmy wielką piątkę, trochę oszukaną, bo nosorożec biały, a nie czarny.

Mieliśmy szczęście zobaczyć watahę likaonów pstrych. Szacuje się, że w całej Afryce zostało ich około 5000 osobników. Przyczyną tego stanu rzeczy jest człowiek, siedliska likaonów znikają i ulegają fragmentacji. W parku Krugera jest ich około 400 (przy powierzchni parku 20 000 km2). Niesamowicie interesujące zwierzęta. Tworzą watahy nawet do 60 osobników. Są bardzo skuteczne w polowaniach, nawet 80% polowań kończy się sukcesem (u lwów to tylko 30%). Tworzą skomplikowane struktury społeczne, a nawet opiekują się chorymi osobnikami! Widzieliśmy je tuż po nieudanym polowaniu. Będące w okolicy słonie natychmiast ZASŁONIŁY młode słoniki, szczelnie otaczając je.

Pięknie nam się zaprezentował lampart (lub lamparcica) i to w samym środku dnia! Łaził w okolicy samochodu dobre parę minut.
Gepard nam tylko śmignął (no dobra – przeszedł przez drogę i zniknął w zaroślach), nie zdołałam zrobić ani jednego ostrego zdjęcia.

Widzieliśmy też sporo lwów. Przy obserwacji lwów niewiele się działo. Przy sukcesie rzędu 30%, nie zawsze da się coś zjeść, więc oszczędzają energię i przesypiają około 20h na dobę. Kto drapieżnikowi w buszu zabroni :D

Park Krugera to ogromny teren, a jednak populacja lwów to około 2500, populacja lampartów 3000. Jedynie słonie cieszą – jest ich ponad 30 000. Zdania na ich temat są jednak podzielone. Kiedyś populacja słoni „była utrzymywana” na stałym poziomie 7000. Dlatego „była utrzymywana” wzięłam w cudzysłów? Bo to oznaczało relokację, sterylizację, ale także bardziej drastyczne środki. Są plotki, że teraz, ze względu na szkody, które powodują słonie w parku, po cichu robią to samo. Jeden przewodnik powiedział, że słoni jest zdecydowanie za dużo i sprawę tę należałoby „jakoś” rozwiązać, przy czym dodał, że mięso słonia jest pyszne. Na szczęście rząd RPA się na to nie zgadza. Podejmuje wysiłki na rzecz powiększenia powierzchni parku, zarówno na sąsiednie kraje, jak poprzez likwidację płotów oddzielających park Krugera od innych prywatnych rezerwatów.

Informacje praktyczne
Termin: bałam się, że listopad to już będzie pora deszczowa. Na południu parku było jeszcze totalnie sucho, ale bliżej bramy Phalaborwa drzewa już zielone i no cóż - nic nie widać wtedy. Stwierdzam więc, że choć nam się udało, to było to dosyć ryzykowane. Jakby miała coś doradzić w tej kwestii to październik wydaje się bezpieczniejszy. Spaliśmy każdego dnia w innym miejscu: Lower Sabie, Satara i Olifants. Najlepszy Lower Sabie. Piękny widok z tarasu restauracji, hipcie sobie łaziły w nocy. Satara najgorsza, bo niby jest waterhole, ale daleko i nic nie widać. Olifats piękny widok, ale zwierząt się nie zobaczy, bo kamp jest na wzgórzu i do rzeki jest bardzo daleko. Jakbym miała wrócić to 2 noce w Lower Sabie bym wzięła.

Ceny jedzenia niższe niż w Kapsztadzie. Steki kosztują tyle samo co inne rzeczy w menu, więc w mojej ocenie nie ma co kombinować i o ile je się mięso to korzystać, bo 3 razy taniej niż w Polsce. 600g T-bone to koszt z 250-300 Randów, polędwica podobnie tylko będzie miała 300g. Oprócz steków i burgerów restauracyjnych, jedzenie w RPA oceniam słabo. Fast foody, z których czasem byliśmy zmuszeni po drodze skorzystać, nie nadają się do spożycia przez ludzi, zwłaszcza Wimpy – radzę omijać szerokim łukiem. Nawet produkty spożywcze w sklepie mają najczęściej bardzo zły skład. Wzięłam do ręki solone chipsy i w składzie było z 15 składników, a co jest tam potrzebne oprócz ziemniaka, soli i oleju? Kurczaka pieczonego w sosie piri piri jadłam też bardzo dobrego, ale innym razem trafił mi się niedopieczony i obrzydliwy, więc więcej nie zaryzykowałam. Żywiliśmy się więc stekami.

Cały park zorganizowany prima sort. Super jest to, że się wszyscy zatrzymują na small talk, co widzieli i gdzie. Moim zdaniem spokojnie można jeździć samemu, nawet jak się nie ma doświadczenia, bo zawsze jak coś się dzieje, to sporo aut się zatrzymuje. My jeździliśmy Volkswagenem Polo, dał radę, nie czułam, żebyśmy coś tracili mając takie małe auto. Drogi w Krugerze dobrze utrzymane, nawet te szutrowe.

Wzięliśmy z parku: nocny game drive, walking safari i sunset drive. Nocny drive był super, widzieliśmy blisko lwy, małe hieny i hipcia. Walking safari, tak jak wspomniałam, było gorsze niż spacer wzdłuż płotu w Marloth Park. A sunset drive był taki sobie – wiadomo to jest jednak grupa osób, więc my trafiliśmy na tych od ptaków. Jakaś babka wciąż prosiła, żeby się zatrzymywać, bo widzi jakiegoś ptaka w takiej odległości, że bez aparatu za roczną pensję nie zobaczysz, więc auto się podzieliło na 2 obozy: tych od ptaków i tych głośno wzdychających z dezaprobatą na tych od ptaków.

Resumując (nasze 3 w życiu safari wcześniej Tanzania i Namibia) Kruger to lepsza opcja na safari niż się spodziewałam, da się wszystko ogarnąć bardzo budżetowo: małe auto, można jeździć samodzielnie. Stosunek jakość/cena rewelacyjny.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

-- 14 Mar 2025 22:03 --

Blyde River Canyon
Kanion jest bardzo malowniczy, pierwszego dnia podjechaliśmy do zapory. Drugi dzień był przewidziany na kolejne punkty widokowe i wodospady. Niestety prawie każdy punkt widokowy jest ogrodzony i za wjazd trzeba płacić. Dla obcokrajowców te opłaty są bardzo wysokie ok. 100 ZAR za punkt widokowy, więc żeby odwiedzić je wszystkie trzeba wydać 2 razy tyle kasy co za wjazd do parku Krugera. Chyba właściciele działek są po weekendowym kursie dojenia turystów w Zakopanem :D Porównuję te ceny do Krugera, bo jednak w Krugerze dostaje się dużo więcej, a i koszty prowadzenia takiego parku wydają się być nieporównywalnie większe. W związku z tym zapłaciliśmy tylko za dwa pierwsze punkty widokowe. Żeby wjechać do drugiego musieliśmy wypełnić formularz. Spędziliśmy na punkcie widokowym całe 5 minut i pojechaliśmy dalej (tak, dłużej wypełnialiśmy formularz niż byliśmy na punkcie widokowym). Kolejny już olaliśmy. Potem wybieraliśmy tylko te bezpłatne. Wodospady były już na szczęście tańsze, z tego co pamiętam około 25 ZAR.

Image

Image

Image

Image-- 14 Mar 2025 22:09 --

Cape Town i okolice.
Z kolei w okolicy Kapsztadu widzieliśmy 2 kolonie pingwinów przylądkowych. Kolejny gatunek zagrożony wyginięciem, tym razem krytycznie. Pingwiny mierzą się z różnymi problemami, jak na przykład problemem ze zdobywaniem wartościowego pożywienia wskutek komercyjnych połowów. Jednak największe spustoszenie spowodowały katastrofy tankowców. Jak ta w 2020, w wyniku katastrofy statku MV Treasure doszło do wycieku ropy i życie straciło około 20 000 pingwinów.

Pingwiny oglądaliśmy w 2 miejscach – Stony Point i Boulders Beach. Stony Point o niebo lepsze. Było z nami kilka osób, w pewnym momencie zostaliśmy sami, więc mieliśmy kolonię pingwinów tylko dla siebie. W Boulders Beach mnóstwo osób i jeszcze płatny wstęp. Nie żałujemy jednak, bo widzieliśmy tam gniazdo góralków. 10-15 malutkich z mamą. Góralki widzieliśmy w wielu miejscach. Ciekawostka: są one najbliżej spokrewnione ze słoniami.

Zdjęcia ze Stony Point

Image

Image

Image

Image

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (17)

jonasz 14 marca 2025 23:08 Odpowiedz
Bardzo ciekawa relacja z dużą ilością praktycznych informacji. Jak udało się Wam wjechać do Lesotho?
sudoku 15 marca 2025 17:08 Odpowiedz
@Iza N. Na tej wycieczce byliście:https://www.getyourguide.com/sani-pass- ... c42082a095Ile dodatkowo kosztował wjazd do Lesotho?
pabien 15 marca 2025 17:08 Odpowiedz
Są ludzie, którzy zwiedzają to samo co inni i wrzucają takie same fotki, tylko jedni trochę lepsze inni trochę gorsze, jeszcze inni ze spadającymi klocami.Roboczo nazwę to syndromem Mona Lisy - w tym samym Luwrze można obejrzeć równie dobre, a czasem i ciekawsze dzieła bez stania w absurdalnej kolejce, a w samym Paryżu bez spotkania dzikich tlumów, można zobaczyć takie cuda, że przez głowę przechodzi tylko myśl "jacy ci turyści są głupi" i jakie szczęście, że jest UNESCO, które przygotowało dla nich ofertę.Podróżuję dość dużo, długo szukałem tego po co to robię i zdaje mi się, że już wiem. Te klocki przypadkowo są bardziej oryginalne i unikalne niż zwierzęta w parkach, przy czym mają znaczącą wartość artystyczną. Lubię zwierzęta, kotki, pieski, lubię wodę i drzewa, góry też ale tylko oglądać. Zresztą pewnie i tu na forum kilkukrotnie pisałem, że beton najlepiej prezentuje się z zielenią.Nadal jednak ludzie wydają mi się ciekawski, zwłaszcza że w afrykańskich krajach, w których byłem świetnie się z nimi rozmawia - jakoś łatwo o znacznie więcej niż smoltok. Co więcej stolice czy metropolie dają możliwość znacznie lepszego poznania życia współczesnej ludności odwiedzanych państw niż parki narodowe lub, co gorsza zwiedzanie plemion. Zwierzątka kiedyś jeszcze zobaczę, gdy pojadę w innej konfiguracji, choć jeśli wybiorę się z dziećmi one betonowe klocki też każą sobie pokazać.
dad 15 marca 2025 17:08 Odpowiedz
pabien napisał:Są ludzie, którzy zwiedzają to samo co inni i wrzucają takie same fotki, tylko jedni trochę lepsze inni trochę gorsze, jeszcze inni ze spadającymi klocami..Daj się dziewczynie nacieszyć wyjazdem :). Faktycznie może zdjęcie pingwina z głową w lewo, głową w prawo, później z głową zadarta do góry nic nie wnosi, ale ja wyczuwam radość autorki 8-) No i jednak trzeba włożyć prace w to aby jednak napisać relacje.Co do sztuki i Mona Lisy choć to jest OT. Pełna zgoda. Korytarz przed tym obrazem jest bardzo podobny obraz. Nie pamiętam kogo ani dokładnie jaki, ale powiedzmy... jakaś dama z owieczka czy inną kózką. No i właśnie przyznaje ze jestem ignorantem w tych kwestiach, ale nie rozumiem kto decyduje i na jakich zasadach ze jakiś obraz uznaje się za wybitne, oglądają go miliony, a ten obok nie jest zauważony.
wykus 15 marca 2025 18:51 Odpowiedz
I właśnie przez takich jak "pabien" potem ludzie nie piszą relacji. Ktoś włożył serce i czas w napisanie relacji, w organizacje wyjazdu, zarobił na wyjazd i się z tego cieszy i chce się podzielić swoimi doświadczeniami. Nie każdemu ma się wszystko podobać. Z tych różnych relacji, doświadczeń można potem sobie samemu wyrobić zdanie i tak zaplanować wyjazd bazując na innych doświadczeniach aby jemu było fajnie. RPA jest fantastyczne - dzisiaj bym wrócił. Pozdrawiam
kostek966 15 marca 2025 23:08 Odpowiedz
@pabien, nie "marudź" ;) , ja bym był dumny, że to akurat mnie wybrano do porównania, ja nie zostałem wywołany ale ponieważ byłem tam 2 razy i to całkiem niedawno, to nie mogę się zgodzić z opisem jedzenia, jest absolutnie fantastyczne i to nie tylko steki ale i owoce morza i ostrygi z miejscowymi winami, a i wiele innych pochodzących z różnych krajów i kultur o czym można się przekonać na ich tygodniowych targowiskach, jak ktoś ma wątpliwości to mogę wrzucić całą masę zdjęć, chociaż mi się nie chce, :roll: ,Natomiast co do pisania, to jak najwięcej takich relacji jak już któraś @Iza N., myślę że pomogła bardzo wielu ludziom np relacja z victoria falls, cieszę się, że chce pisać a nie tylko pytać czy rozdzielają w samolocie albo czy będzie coś do jedzenia :x
sko1czek 15 marca 2025 23:08 Odpowiedz
pabien napisał:Normalnie bym nie pisał, ale zostałem wywołany do tablicy. Ale tak, jeśli ktoś ma radość z wycieczki to fajnie, a dalej pisząc jeśli ktoś ma radość z tego, że ktoś ma radość to jeszcze lepiej. Źle jest, gdy ktoś ma radość z czyjegoś cierpienia lub ktoś cierpi aby radować mógł się ktoś, ale tu raczej nie mamy takiej sytuacjiNiezły bełkot, ale jak "normalnie byś nie pisał", skoro 2 posty wcześniej wypowiedziałeś się szeroko, niepytany, nie na temat i nie rozumiem, po co? (post z godz. 16:05)
jekyll 15 marca 2025 23:08 Odpowiedz
Ja też bym wróciła i tak mi się nawet tęskni :D @Iza N.zazdroszczę Ci tych kotów :) Jak my jeżdziliśmy po Krugerze, to wszyscy się zatrzymywali i pytali czy widzieliśmy koty :lol: I też twierdzę, że następnym razem polecę w pażdzierniku :D
pabien 15 marca 2025 23:08 Odpowiedz
sko1czek napisał:Niezły bełkot, ale jak "normalnie byś nie pisał", skoro 2 posty wcześniej wypowiedziałeś się szeroko, niepytany, nie na temat i nie rozumiem, po co? (post z godz. 16:05)Nie wiem czemu Twój rozum nie byl w stanie sięgnąć do pierwszego wpisu autorki relacji, wtedy raczej byś powstrzymał się od tego komentarza. Choć może moja reakcja na "betonowe klocki" była zbyt ostra, jeśli tak to najmocniej przepraszam @Iza.N.Bo to były bardziej generalne uwagi o podróżowaniu, a widzę, że mogło to zostać odczytane inaczej. Poza tym jednak samo odwiedzenie osiedla socjalnego, to czego dowiedziałem się od jego mieszkanki, późniejsza dyskusja z Pindą i jego szefem to były duże rzeczy, dla nich samych warto było wsiąść do samolotu
iza-n 16 marca 2025 17:08 Odpowiedz
@Sudoku byliśmy dokładnie na tej: https://majoradventures.com/tours/sani- ... nded-tour/Jeśli zdecydujesz się u nich zarezerwować, to mam małą prośbę o przywiezienie Pani z Major Adventure kilku monet z Polski. Dała nam monety z Lesotho, a jej mąż też zbiera, a my nie mięliśmy ze sobą monet, żeby się odwdzięczyć. Na pewno będzie miło zaskoczona!@DAD Cieszę się również z marudzeniem – nie tak łatwo odebrać mi tę przyjemność ?@Wykus „Z tych różnych relacji, doświadczeń można potem sobie samemu wyrobić zdanie i tak zaplanować wyjazd, bazując na innych doświadczeniach, aby jemu było fajnie.” Otóż to!@Pabien Widzę, że wziąłeś to bardzo personalnie i wywołało to u Ciebie dużo negatywnych emocji. Nie to było moją intencją. To był tylko żart, ale najwyraźniej mamy inne poczucie humoru. Jestem zdziwiona Twoją mocną reakcją, bo w gruncie rzeczy, poza zdaniem o inspiracji, w mojej wypowiedzi nie ma nic o Tobie – jest o mnie. Dla równowagi chciałam napisać o tym, co podoba mi się znacznie bardziej.Czy przejęłam się tym, że z lekceważeniem piszesz o kotkach i pieskach albo że @DAD uważa, że taka relacja nic nie wnosi? Nie. To Wasza osobista opinia i nie muszę jej podzielać. Ja uwielbiam relacje ze zdjęciami zwierząt i zawsze chętnie je oglądam – pokazują lepiej, czego można się spodziewać na miejscu, niż podrasowane zdjęcia profesjonalnych fotografów.Irytuje mnie ocenianie ludzi pod kątem odbytych podróży i sugerowanie jedynego słusznego sposobu podróżowania. Znam cudownych, wartościowych, ciekawych świata ludzi, którzy nie podróżują wcale i nawet nie stali w kolejce do przywołanej tutaj Mona Lizy. Każdy ma inne zasoby (zdrowie, czas, pieniądze) i inną historię. Niech każdy sam wybiera, według własnego klucza, co chce zrobić ze swoimi zasobami.Wydawało mi się dosyć oczywiste, że moje zdanie na początku nie miało deprecjonować Twoich podróży, a jedynie być zabawnym nawiązaniem do Twojej relacji – tak różnej od mojej, choć z tego samego kraju.
pabien 16 marca 2025 17:08 Odpowiedz
Ależ ja lubię kotki i pieski, tu w ogóle nie było lekceważenia.Po napisaniu zdałem sobie sprawę z tego, że mój wpis może zostać odebrany personalnie, przeprosiłem za to, ale go nie skasowałem, bo byłoby jednak glupioI dla wytłumaczenia - napisałaś oprócz tego o czym wspomniałaś jeszcze jedno - o niechęci jeżdżenia do "betonowych klocków" i o to zdanie mi chodziło. Bo po pierwsze to jest bardzo dobra i wybitna architektura, a po drugie w mojej relacji było sporo o ludziach . Bez tego zdania wszystko byłoby OK.Dalszych uwag prawdę mówiąc nie rozumiem, więc nie odniósł się do nich
dad 16 marca 2025 17:08 Odpowiedz
Ty mnie tutaj @Iza N.nie prowokuj :lol: Ja raczej stanąłem w Twojej obronie przecież :) Relacji nie czytałem jeszcze ale to zrobie. Raz ze doceniam ze ktoś pisze i wkłada w to prace, bo sam pisze wiec wiem ze jednak trzeba cos z siebie dać, a dwa ze nie byłem tam wiec się mi tez przyda. Ze zdjęciami to jest tak, ze czasami ktoś wkłada 8 zdjęć tego samego ujęcia niemal w sekwencji, a one juz niczego nie wnoszą. Pingwin wybrany przypadkowo ;) Mnie się zdjęcia podobają. Nie pisałem ze relacja nic nie wnosi, ani tak nawet nie pomyślałem :)
podroznik23 16 marca 2025 17:08 Odpowiedz
Akurat relacja w moich klimatach (przyroda), więc dla mnie jest bardzo wartościowa. Super, że się zdecydowałaś, pokazać człowiekowi kawałek świata. Co do sporu pod relacją nie będę się odnosił, bo jak to w życiu każdy ma swój punkt widzenia i swoje racje, ale ponieważ to forum podróżnicze to wspomnę tylko o jednej kwestii. "Do napisania relacji zainspirował mnie pabien, bo że ludzie się różnią i lubią różne rzeczy to oczywista, oczywistość, ale żeby aż tak :DW życiu bym nie wsiadła w samolot, żeby te betonowe kloce oglądać :D"Powyższe dwa zdania zostałyby odebrane bardzo źle, w niektórych (i to wcale nieodległych nam) kulturach. Zwłaszcza wśród ludzi starszej daty. Na takie niby niewinne dziwienie się czemuś mogłabyś uzyskać bardzo agresywną reakcję. Sam byłem kiedyś świadkiem podobnej sytuacji. Także lepiej przez szacunek do wyborów drugiej osoby nie poruszać takich kwestii. Każdy ma prawo decydować o tym co robi i nie ma tu powodów do uśmieszków.
meczko 16 marca 2025 17:08 Odpowiedz
Tak sobie czytam ten wątek i dyskusję pod nim i przypomniał mi się esej Olgi Tokarczuk o ciężkiej chorobie dosłowności.A relację @Iza N. przeczytałem i obejrzałem z przyjemnością i nie wykluczam, że zostanie jakąś inspiracją przy rozważaniu kierunków na kolejne wyjazdy. Jakoś tak mam, że lubię i zwierzęta, i krajobrazy, i architekturę, i small talki z miejscowymi też :-)
iza-n 16 marca 2025 23:08 Odpowiedz
Usuwam ten kontrowersyjny wstęp. Być może nawet cały wpis zniknie, jeszcze się nad tym zastanawiam, nie chcę mieć tyle negatywnych emocji w kometarzach na blogu. Pomimo wyjaśnień z mojej strony pojawił się zarzut o brak szacunku – z tym już ciężko mi przejść do porządku dziennego. Humor może nie najwyższych lotów, ale tak już mam, że nie biorę wszystkiego na poważnie i dosłownie. Swoją drogą, chyba tak robi się zasięgi, bo to moja najgorsza relacja, w którą włożyłam najmniej pracy, a największa burza w komentarzach :(
kameander 16 marca 2025 23:08 Odpowiedz
Jeśli jednak by Koleżanka mogła nie usuwać tej - przyjemnej i przydatnej - relacji, byłbym zobowiązany.
pabien 17 marca 2025 05:08 Odpowiedz
W ogóle się nie przejmuj. To Twoja relacja i myślę, że spokojnie możesz poprosić moderację o skasowanie komentarzy.W ten sposób będziesz mieć toitoi - i zasięgi i relację bez negatywnych emocji (hihi)