0
tetr1s 23 marca 2025 19:49
W sumie, to nie planowałem tworzyć relacji z tej podróży, bo to szybki wyjazd praktycznie bez urlopu + poprzednia relacja (ze wschodniej Afryki) "czeka na lepsze czasy", ale znajomi prosili, a nawet nalegali i ... w końcu się zebrałem :)

Zachodnia Afryka, o ile zwiedzenie jej kiełkowało u mnie już od jakiegoś czasu, to pomysł na tę wycieczkę pojawił się zupełnie spontanicznie. Chciałem polecieć lotem OW do Senegalu lub Gambii i przemierzyć zachodnią Afrykę w górę (przez Dakar, Saint-Louis, Mauretanię, Saharę Zachodnią aż do Maroko), ale taka podróż wymaga zupełnego odcięcia się od bieżących spraw i obowiązków na co najmniej 7-10 dni, na co tym razem niestety nie mogłem sobie pozwolić.

Intensywnie szukałem czegoś na ostatnią chwilę, aby uciec od lutowych mrozów w PL i z pomocą przyszedł Rainbow, który zaoferował w niezłej cenie loty RT do Gambii - Bandżulu. Szybka rezerwacja w czwartek po południu pozwoliła nam już w piątek cieszyć się słoneczną pogodą, temperaturą 28-30 stopni Celsjusza i pięknym zachodem słońca na afrykańskim wybrzeżu.

Obmyślona wcześniej trasa tym bardziej nie miała żadnego sensu, skoro mieliśmy powrotny bilet z tego samego kraju. Zacząłem więc na szybko szukać inspiracji, co można zwiedzić mając do dyspozycji tylko 4 pełne dni wolnego (od piątku do poniedziałku). Opcji było kilka:
1. Wynajmujemy auto i jedziemy w głąb kraju robiąc pętlę z przekroczeniem rzeki pomiędzy stolicą, a miastem Barra.
2. Odwiedzamy Dakar oraz pod drodze Fathala Wildlife Reserve i Park Narodowy Delta du Saloum, które są niedaleko granicy z Gambią.
3. Jedziemy na karnawał do Gwinei Bissau.

Opcję 1 i 2 zostawimy na wspomnianą wcześniej podróż po zachodniej Afryce, natomiast opcja 3 wydała się o tyle atrakcyjna, że trafiamy na finał karnawału, a dodatkowo archipelag Bijagós wpisany jest na listę UNESCO (https://www.unesco.org/en/mab/bolama-bijagos). Stawiamy pieczątkę z ziemniaka przy opcji nr 3 i niech się dzieje...

Skoro decyzja zapadła, to trzeba się zająć logistyką, ponieważ potrzebne są 2 rzeczy: wiza oraz transport.

Wiza

Można ją wyrobić będąc na miejscu albo w ambasadzie w Serekundzie w Gambii (w pobliżu hotelu Palma Rima; https://maps.app.goo.gl/8Eot6Aa5Ze86Nzmx9) albo w Ziguinchor w Senegalu (https://maps.app.goo.gl/mop9Jvc3NGVr7Sj37). Ten drugi sposób jest tańszy i ponoć szybszy (30 000 XOF; ~45,73 EUR; ~190,48 PLN), ale niestety trafiamy na sam początek Ramadanu i jeszcze piątek, więc postanawiamy ją wyrobić jeszcze w Gambii. Nie chcemy stracić dodatkowego dnia na utknięcie w Senegalu lub w ogóle tam się nie dostać (jeśli ambasada w weekendy jest zamknięta). Koszt wizy to 4200 GMD (~57 EUR; ~239,11 PLN) i całą procedurę ogarniamy w czwartek w około 1-1,5h, gdzie najdłużej trwa płatność, ponieważ po otrzymaniu karteczki z numerem rachunku do wpłaty w Zenith Bank musimy udać się do najbliższej placówki tegoż banku (nie da się zapłacić na miejscu).

Wypełniamy wnioski, zostawiamy zdjęcia oraz robimy kopie paszportów, za które trzeba zapłacić dodatkowe 20 GMD (x2) i udajemy się do banku. Co ciekawe, oddział banku znajduje się bardzo blisko najbardziej znanej ulicy w kraju, jednak niemal nikt z zapytanych o placówkę miejscowych nie potrafił jej wskazać. Dokładnej lokalizacji próżno też szukać na mapach - tutaj znajdziecie przybliżony adres (za Senegambia Craft Market; https://maps.app.goo.gl/jw6DedSAn5u9Bg2t9).

Po opłacaniu wniosku wracamy z potwierdzeniem i po 10 minutach otrzymujemy paszporty z wklejoną wizą do Gwinei Bissau. Dodam, że warto mieć odliczone 20 GMD za kopię paszportu, ponieważ nikt nie ma gotówki, aby rozmienić nam 100, czy 200 GMD, a przy odbieraniu paszportów zupełnie zapomniałem o tej opłacie i potem musiałem się jeszcze raz wracać do ambasady.

Transport

Ten pkt jest nieco bardziej skomplikowany i sprawdziłem kilka opcji, które opisałem na forum. Wrzucę też tutaj, aby była całość:

1. Samochód. O ile wypożyczenie auta z możliwością przekroczenia granicy z Senegalem da się ogarnąć, to nikt nie zgadzał się na przejazd do Gwinei Bissau. Jeśli ktoś kiedyś znajdzie taką opcję, to warto sprawdzić jaki jest limit kilometrów na dzień, bo niektóre wypożyczalnie dają tylko 50 km na dzień.
2. Autobus. Widnieje na stronie lokalnego przewoźnika GTSC (Gambia Transport Service Company - https://www.gtsc.gm/international-trips/), ale niestety nie jest w sprzedaży i tak naprawdę, nikt o nim nie wie (nawet w kasie biletowej na dworcu).
3. Prywatny transport. Zapytałem z ciekawości w jednej z agencji turystycznych przy Senegambia Rd. Kwota 45 000 GMD (~2 570,62 PLN) za OW to lekka przesada. Tutaj nawet nie było czego negocjować. Przypadkowy taksówkarz chciał 3 000 GMD (~171,31 PLN) za dojazd OW do granicy z Senegalem (Seleti).
4. Lokalny transport. Do przejechania jest niecałe 300 km drogi, ale trasę trzeba podzielić na kilka etapów, ponieważ przejeżdżamy przez 3 kraje. Ciekawe było dla mnie ile jako biali turyści zapłacimy "podatku turystycznego".

Decydujemy się na opcję na 4, pakujemy plecaki w czwartek wieczorem i po śniadaniu z samego rana w piątek startujemy. Google Maps szacuje, że zajmie to 6-7 godzin :)

Serekunda-Bissau.png

Budzimy się rano, jemy śniadanie i na szybko jeszcze raz odwiedzam ambasadę w Serekundzie, aby podać zaległe 40 GMD (ambasada otwarta jest od godziny 9), a następnie łapiemy żółtą taksówkę do Westfield. Jakimś sposobem trafiliśmy na taksówkarza, z którym w ogóle nie negocjowałem, ponieważ powiedział kwotę 200 GMD (~11,46 PLN) za dojazd. Dzień wcześniej za odcinek 1km (Senegambia Rd - ambasada Gwinei Bissau) inni taksówkarze potrafili rzucić więcej (300 GMD), a tutaj do przejechania było ponad 7 km.

Kierowca daje nam znać, że są dwa miejsca, z których można dostać się do granicy z Senegalem:
- Westfield, gdzie łapie się busa do Birkamy, a następnie z Birkamy do Seleti,
- BUNDUNG GARAGE, gdzie są bezpośrednie busy do Seleti.

Wybieramy opcję pierwszą, gdzie przy Westfield wsiadamy do małego busika za 50 GMD (~2,86 PLN). Duży był za 30 GMD i na tej trasie nie ma to większego znaczenia, bo wszyscy jadą tak samo wolno (ze względu na korki). Płatność u kierowcy i o dziwo ruszamy, gdy bus wypełniony jest tylko w połowie.

Kierowca wysadza nas w Birkamie w miejscu oznaczonym Car Park i daje znać, gdzie się udać, aby kupić bilety do granicy z Senegalem. Tutaj już w "oficjalnej" kasie kupujemy bilety do Seleti za 70 GMD + plecak 20 GMD (5,14 PLN). Ta oficjalna kasa, to jeden z wielu Panów siedzący przy stoliku pod daszkiem, który urywa kawałek kartki papieru i długopisem wypisuje coś co tylko miejscowi potrafią przeczytać :)

Birkama1.jpg



Birkama2.jpg



Birkama3.jpg



Birkama4.jpg


Sama Birkama widać, że to nie jest już turystyczna Serekunda i panuje tutaj lokalny klimat. Busy zanim ruszą muszą się całe zapełnić, wokół "dworca" kręci się mnóstwo ludzi, którzy próbują sprzedać najróżniejsze rzeczy (od artykułów spożywczych, po akcesoria do telefonu, okulary, czy szczotki do sprzątania / zamiatania). To ostatnie jest o tyle dziwne, że co trochę je widujemy, a podróżując po południowo-zachodniej części Gambii widać dużo śmieci, którymi nikt się nie przejmuje (zresztą jak w wielu krajach Afryki :().

15 osobowy bus, w którym standardowo powinno być max 8-9 osób zapełnia się dość szybko (~15 min.) i ruszamy w kierunku granicy. Wyjazd z Birkamy idzie dość sprawnie i dalej nie ma już korków na drogach, więc sprawnie dojeżdżamy do wyjazdu z Gambii. Kierowca zatrzymuje się na obu przejściach granicznych, gdzie po chwili czekania otrzymujemy pieczątki do paszportu (wyjazdowa z Gambii oraz wjazdowa do Senegalu - ważne, aby tego dopilnować).

Birkama-Seleti1.jpg



Birkama-Seleti2.jpg



Birkama-Seleti3.jpg



Birkama-Seleti4.jpg


W Seleti łapiemy 8 osobowe kombi do Ziguinchor za 2 500 XOF + plecak 500 XOF (19,15 PLN), do którego na tył została dołożona kanapa, aby zmieścić dodatkowe 3 osoby. Bilety podobnie jak w Birkamie kupowaliśmy w "oficjalnej" kasie. Przy okazji wymieniam u lokalnego cinkciarza 50 EUR na nową, lokalną walutę (XOF - frank zachodnioafrykański) po kursie, który oczywiście nie jest korzystny (30k zamiast około 32,8k), ale będąc poza turystycznymi miejscami prawdopodobieństwo zapłaty kartą jest bliskie zeru. Niestety nikt nie chciał negocjować i wszyscy mieli stałą cenę dla Europejczyków :P

Seleti.jpg



Seleti-Ziguinchor1.jpg



Seleti-Ziguinchor2.jpg



Seleti-Ziguinchor3.jpg



Seleti-Ziguinchor4.jpg


Z ciekawostek: Frank CFA (XOF i XAF), to waluta, która obowiązuje w 14 afrykańskich państwach i jest najczęściej używaną walutą w Afryce. Ma sztywny kurs do EUR (1 EUR = 655,957 CFA) i instytucjami odpowiedzialnymi za emisję pieniądza oraz politykę pieniężną w zachodniej i środkowej Afryce są odpowiednio Centralny Bank Państw Afryki Zachodniej (BCEAO) oraz Bank Państw Afryki Środkowej (BEAC).

Jeżeli ktoś kolekcjonuje banknoty, to na awersie w prawym górnym rogu jest oznakowanie kraju (jednoliterowe). Przykładowo poniższe banknoty posiadają literę S i podpowiem, że nie jest to Senegal :)

XOF.jpg


Z kodów promocyjnych na TS zostało jeszcze jedno piwo ("bezalkholowe"), więc mogę je przeznaczyć dla pierwszej osoby, która zgadanie co to za kraj :) Oczywiście proszę bez ChataGPT i Googla :)

Wracając do trasy, to do tego momentu całość szła bardzo sprawnie. Droga też była niezła i tylko czasami nie było asfaltu (przy przekraczaniu rozlewisk rzek).

Ostatni odcinek to przejazd z Ziguinchor do Bissau, gdzie łapiemy busa za 4000 XOF + 1000 XOF plecak (~31,91 PLN) i tutaj zaczęła się typowa afrykańska organizacja - najpierw 1,5h czekania na zapełnienie busa (20-25 osób), a następnie ogarnianie wszystkiego co potrzebne do podróży (pompowanie kół, dopakowywanie i przykrywanie bagaży, załatwianie papierów itp.). Jest takie powiedzenie, że "Europejczycy mają zegarki, a Afrykańczycy mają czas" i to się tutaj naprawdę sprawdza :)

Ziguinchor1.jpg



Ziguinchor2.jpg



Ziguinchor3.jpg


Nasz bus - chyba najgorszy lump jakim kiedykolwiek podróżowałem :) Nie dość, że wymontowali oryginalne siedzenia i wstawili ławki, aby zmieścić dwa dodatkowe rzędy dla pasażerów, to jeszcze połowa drzwi się nie zamykała i np. kierowca całą trasę je trzymał :P Ciekawe było to, że po każdym przystanku walił z 5-7 razy drzwiami i próbował je zamknąć, ale efekt zawsze był ten sam - drzwi pozostawały otwarte :) Nie liczyłem, ale myślę, że setka uderzeń spokojnie "pękła" podczas naszej podróży :P Zacząłem nawet rozkminiać co się musi dziać w głowie naszego kierowcy, który myśli, że robiąc to samo dziesiąty raz uzyska inny efekt :) Niepojęte :)

Przed ruszeniem ogarnęliśmy jeszcze kartę SIM na Senegal (Orange), aby zamówić nocleg w Bissau, bo najprawdopodobniej dojedziemy kiedy będzie zapadał już zmrok i nie ma sensu chodzić oraz pytać, czy dany hotel ma coś wolnego...

Kiedy już ruszyliśmy, odcinek do granicy był jeszcze ok, przekroczenie granicy podobne do poprzedniego, ale dalej... stan dróg w Gwinei Bissau jest tragiczny, bo kiedyś to była droga asfaltowa, ale dzisiaj są takie dziury, że kierowca albo zwalnia do zera, albo jedzie 10-15 km/h. Jeśli droga jest na tyle szeroka, że ma pobocze, to wszyscy jadą obok.

Ziguinchor4.jpg



Ziguinchor5.jpg



Ziguinchor6.jpg


Po drodze mijamy zdezelowane i porzucone przy drogach busy oraz nasz kierowca zatrzymuje się ze dwa razy, aby pomóc innym kierowcom, którym auto rozleciało się w trasie. Nawet moja małżonka się śmiała, że nasz nie ma szans na dojechanie do celu...

Ziguinchor-Bissau1.jpg



Ziguinchor-Bissau2.jpg



Ziguinchor-Bissau3.jpg



Ziguinchor-Bissau4.jpg



Ziguinchor-Bissau5.jpg



Ziguinchor-Bissau6.jpg



Ziguinchor-Bissau7.jpg



Ziguinchor-Bissau8.jpg


Nie myliła się...

Przed godziną 21, a więc już po zmroku, w naszym busiku gasną wszystkie światła i przez chwilę jedziemy zupełnie nic nie widząc. Kierowca zatrzymuje busa, otwiera klapę z tyłu, najprawdopodobniej wali w coś młotkiem i po chwili światło wraca :) Za to parę minut później zatrzymujemy się na dobre pośrodku niczego. Gwiazdy ładne, a lokalne atrakcje oraz pokaz afrykańskich umiejętności w pakiecie - naprawa pompy wody :)

Gwiazdy.jpg



Mercedes1.jpg



Mercedes2.jpg



Mercedes3.jpg


Muszę przyznać, że czas mieli naprawdę dobry, bo w 45-50 min. rozebrali osprzęt i wyjęli pompę wody, naprawili ją młotkiem + naoliwili, a następnie złożyli. O dziwo wszystko zadziałało za pierwszym razem. Myślę, że już nie raz trenowali naprawę auta w trasie :)

Podsumowując, koszt naszej podróży do Bissau, to trochę ponad 70 PLN na osobę + do tego trzeba doliczyć jeszcze wymianę waluty u cinkciarzy na granicy. Czasowo zajęło to około 14,5 godziny, z czego ostatni odcinek trwał 7,5 godziny (od ruszenia w Ziguinchor).

Tuż przed północą łapiemy jeszcze taxi z poznaną w autobusie Hiszpanką, która od pół roku mieszka w Bissau i udajemy się do wcześniej zamówionego hotelu (Dunia Hotel Bissau). Za taxi płacimy 1 500 XOF (~9,56 PLN).Jeszcze zanim położyliśmy się spać trzeba było zmyć z siebie afrykański kurz, na który prysznic niestety nie działa :P Po kąpieli na białym ręczniku dalej zostaje czerwony pył, który towarzyszy nam aż do powrotu do Polski :P

Z samego rana standardowo jemy szybkie śniadanie i udajemy się taksówką do centrum, aby kupić lokalną kartę SIM (znowu Orange), uzupełnić zapas wody (w marketach, które prowadzone są przez Chińczyków możliwe są płatności kartą), wypłacić lokalną walutę (Orabank oraz ECOBANK ma darmowe wypłaty z bankomatów) oraz poszukać transportu na archipelag Bijagos (na wyspę i do miasta o tej samej nazwie - Bubaque).

Bissau1.jpg



Bissau2.jpg



Bissau3.jpg



Bissau4.jpg



Bissau5_taxi.jpg


To ostatnie wiemy, że będzie droższe, bo niestety od pewnego czasu jest tylko jeden oficjalny prom na wyspę, który wyrusza w piątek, a wraca w niedzielę. Godziny wypłynięć promu zawsze podawane są na bieżąco, ponieważ zależą od pływów i warunków na morzu.

Odwiedzamy pierwszą lepszą agencję przy jednej z głównych ulic w Bissau (Avenida Pansau Na Isna), ale dostajemy tylko info dot. powrotu z wyspy oficjalnym promem, orientacyjny czas oraz ceny i miejsce, gdzie można szukać tzw. speed boat. W porcie (Cais Comercial) kierują nas do kolejnej agencji, która ma w swojej ofercie transport, ale niestety ceny są za wysokie, ponieważ dot. wynajęcia całej łódki. Przykładowo na Bubaque koszt w jedną stronę to 175 000 XOF i taka sama cena za powrót, czyli około 1 110 PLN za OW i 2 230 PLN za RT. Tanio nie jest, ale odległość też nie jest mała, bo około 70 km w linii prostej.

Gdyby ktoś był w grupie i chciał podzielić koszty na więcej osób, to poniżej dodaję rozpiskę z cenami na inne wyspy.

Bissau9_speedboat.jpg


Dla nas było to drogo, więc udajemy się do drugiego portu (Cais Velho) i tam akurat pakuje się lokalna łódka na Ilha Formosa. Zagadujemy do miejscowych i teoretycznie dałoby radę dostać się na Bubaque (może następnego dnia), ale widząc jak "szybko" trwa ładowanie rzeczy na lokalną łódkę postanawiamy nie brnąć dalej... Myślę, że do dnia dzisiejszego byśmy nie wrócili :P

Bissau8_port.jpg


Chwilę kręcimy się po porcie obmyślając plan co zrobić dalej i wracając w stronę centrum jeszcze raz zagadał do nas gościu, który wcześniej pokazał nam lokalną łódkę. Daliśmy znać, że nic nie znaleźliśmy, więc jak to w takich krajach bywa (kiedy biały człowiek "potrzebuje" wydać pieniądze) uruchamia się wszystkie kontakty :) Zaprowadził nas najpierw do jednego gościa, potem drugi gościu do trzeciego, a ten dał znać, że o 14 będzie wypływała łódka do Bubaqe :) Cena pokrywała się z tym co powiedziano nam w pierwszej agencji (30 000 XOF za osobę, czyli ~191,19 PLN), a czas transferu to 40 minut. To ostatnie było o tyle dziwne, że wszędzie w Internecie czytałem, że speed boat płynie około 1,5 godziny, ale może są dobre warunki. Opcja nam się spodobała, więc umówiliśmy się, że będziemy o wyznaczonej godzinie i akurat mieliśmy czas, aby udać się na zwiedzanie stolicy Gwinei Bissau. Oczywiście nie zostawialiśmy żadnej zaliczki.

W samym Bissau można odwiedzić kilka miejsc, które łatwo dostępne są z samego centrum (nie są to może atrakcje najwyższych lotów, ale zawsze coś :P):
- Sé Catedral de Bissau,
- Fort São José da Amura,
- Mão de Timba,
- Palácio da República
- Praça do Império,
- Mercado Central.
Dodatkowo kawałek od centrum jest jeszcze Centro Artístico Juvenil oraz meczet Mesquita, które zostawiamy na powrót z archipelagu Bijagos.

Bissau6_PalacioDaRepublica.jpg



Bissau7_Pracado Imperio.jpg



Bissau10.jpg



Bissau11.jpg



Bissau12.jpg



Bissau13_SeCatedral1.jpg



Bissau14_SeCatedral2.jpg



Bissau15.jpg



Bissau16.jpg




Dodaj Komentarz

Komentarze (3)

qba85 26 marca 2025 17:09 Odpowiedz
tetr1s napisał: Szybka rezerwacja w czwartek po południu pozwoliła nam już w piątek cieszyć się słoneczną pogodą, temperaturą 28-30 stopni Celsjusza i pięknym zachodem słońca na afrykańskim wybrzeżu.czy ja dobrze zrozumiałem, że w czwartek po południu kupiłeś lot i w piątek rano poleciałeś? czy w czwartek po południu poleciałeś? ;-)
tetr1s 26 marca 2025 23:08 Odpowiedz
@Qba85 opcja nr 1 :) Aż tak szalony tym razem nie byłem, ale różnie bywa :P Chociaż i tutaj łatwo nie było, bo wylot był o 11:15 z Katowic, więc szybka pobudka o 4 rano, dopakowanie rzeczy oraz ogarnięcie chaty i wyjazd przed 6, aby zdarzyć na lot.
qba85 27 marca 2025 05:08 Odpowiedz
@tetr1s nieźle, chciałbym być aż tak spontaniczny :D tam potem w relacji jest, że w czwartek coś ogarnialiście na miejscu po przylocie, więc coś mi tu nie pasowało ;-)