0
Kri$ 28 marca 2025 18:28
Bilety do Tromsø "upolowałem" w grudniu z wylotem w marcu na pokładzie Wizzair (60 zł + 60 zł). Wszędzie czytałem, że marzec to bardzo dobra pora na odwiedzenie Lofotów, bo wciąż jest szansa na zobaczenie zorzy polarnej, dni są w miarę długie (6-18), a pogoda robi się wiosenna.
Sam dolot do Tromsø to było kilka stresujących dni przed wylotem, nie z powodu samego lotu, bo to mnie nie stresuje, ale z powodu przekierowanych dwóch poprzednich samolotów do Oslo i ostateczny ich powrót do Gdańska. Każde opóźnienie to stracone pieniądze na wykupionym noclegu i wynajętym aucie (do wynajmu jeszcze wrócę).
Na miejscu w tych dniach straszna pogoda, zamiecie, mocne wiatry, brak prądu. W dniu naszego wylotu pogoda się polepszyła i od samego rana praktycznie wszystko lądowało. Udało się szczęśliwie wylądować przed czasem, więc przygodę czas zacząć :)

Zdecydowaliśmy się pożyczyć auto, żeby móc swobodnie się przemieszczać. Wypożyczyłem w Hertz VW ID.3 w cenie 1710 NOK za 7 dni czyli 630 PLN. Nie wiem skąd taka cena, ale skoro się pojawiła i wstrzeliłem się idealnie w okienko cenowe, skorzystałem i zarezerwowałem. Normalnie wypożyczenie auta to były kwoty 4-5x wyższe.
Przygotowałem się do wylotu instalując aplikację ABRP, co oznacza A Better Route Planner - po wprowadzeniu parametrów auta, początkowego poziomu naładowania oraz trasy i zakładanej pojemność baterii u celu, nawigacja wyznacza trasę sugerując po drodze "dotankowanie" prądu :) Przyznam, że w warunkach zimowych wydaje mi się to szalonym planem, skoro nie jestem w stanie przejechać na 1 ładowaniu nawet 300km, a do Gdańska dojechałem z Wrocławia własnym samochodem na połowie baku :)

ABRP.jpg


Na miejscu okazało się, że elektryków nie ma i dostałem benzynową Toyotę Corollę kombi. Na karcie kredytowej zablokowali 3000 NOK (wynajem plus depozyt).
Żona zadowolona, bo już się obawiała jak w zimie będziemy ładować co chwilę auto tracąc czas.

Trasę na Lofoty podzieliliśmy na dwa odcinki. Jeden nocleg w połowie drogi w okolicy Grov.
Kolejne noclegi w okolicy Leknes - nasza baza wypadowa na kilka dni.
Pojechaliśmy w zimie z małymi dziećmi, więc nie nastawialiśmy się na chodzenie po górach, raczej na spokojny objazd po plażach, chodzenie po płaskim, zapoznanie się z Lofotami.
Z tego krótkiego tygodniowego wyjazdu wyciągnąłem proste wnioski - natura piękna, miasteczka przereklamowane.
Chcemy tam wrócić w lecie do pięknej natury, aby móc wejść na kilka szczytów i z góry podziwiać widoki. Trzeba tylko poczekać aż dzieciaki podrosną.
Nie czujemy natomiast żadnego niedosytu pod kątem zwiedzania miasteczek. W samolocie powrotnym do Polski rozmawiałem ze współpasażerką z rzędu i podzieliła moje zdanie na temat miasteczek - być może przy pięknej wiosennej pogodzie byłyby piękne jak na Instagramie, jednak w rzeczywistości w zimie chociaż mają swój urok, to było dla nas zaskoczeniem, że mówi się o Norwegii, że to bardzo bogaty kraj, a wszystko wydaje się takie zaniedbane.


Zatem po kolei
W podróż ruszyliśmy autem z Wrocławia do Gdańska. W Gdańsku przed wylotem, piękna pogoda. Szybki salonik, najedzenie się na zapas na cały tydzień (norweskie ceny na miejscu :D) i można lecieć.
W Tromsø śniegu po pachy.


LF1.jpeg



LF2.jpeg



Po zabraniu wózka i fotelików z taśmy, poszliśmy odebraliśmy auto z Hertza. Tutaj wyjaśnię pewną kwestię dotyczącą wynajmu, która przez cały tydzień mnie męczyła. Wynajem to 1710 NOK, do tego dopełnienie do 3000 NOK (wypożyczenie plus depozyt łącznie sumuje się do 3000 NOK) i jest to kwota blokowana na karcie kredytowej.
Pani spytała czy mam kartę kredytową i mam ubezpieczenie, przytaknąłem i okazało się, że wkład własny to wartość samochodu. Gdybym dokupił ubezpieczenie, wkład własny wynosiłby 2000 NOK.
Przy zdaniu auta okazało się, że wprowadziła mnie w błąd i nie powinna usuwać z mojej rezerwacji podstawowej wersji CDW oraz TP (kolizje i kradzież), które ograniczały mój wkład własny do 20000 NOK (Visa Infinite z PKO BP spokojnie to ogarnia). Na szczęście nic się nie stało i nie musiałem sprawdzać jak w praktyce wygląda windykacja jeśli nie podało się danych karty przy rezerwacji :)
Przez kilka tygodni po zarezerwowaniu auta przepychałem się z obsługą klienta „jaki jest depozyt i wkład własny”, „u nas płacisz 3000 NOK depozytu i nic więcej”, „no dobrze, ale interesuje mnie wkład własny przy szkodzie/kradzieży”, „jak wypożyczasz auto, blokujemy na karcie 3000 NOK” czyli niewiele się dowiedziałem :D
Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana i temu fiordy nie jedzą z ręki, więc niewiele myśląc zdecydowałem się na wypożyczenie.
Na nasze szczęście auto to hybrydowa Toyota Corolla w benzynie zarejestrowana 2.01.2025, więc świeżynka z przebiegiem poniżej 9000 km. Nie wyobrażam sobie jak w takich zimowych warunkach wyglądałoby ładowanie auta gdybyśmy faktycznie mieli elektryka - w Leknes na Lofotach pokazałem żonie sklep REMA 1000 i wskazałem, że obok mieliśmy w planie się doładować, a żona na to „no mężu, 3 ładowarki i wszystkie zajęte”.
Mieliśmy opony z kolcami. Przez większość czasu jeździło się bardzo dobrze, chociaż bywały momenty, że był taki lód, że zarzucało.
Łącznie tankowałem 3 razy, przejechaliśmy 1504 km, zatankowałem 71,48 litrów za łączną kwotę 1496,01 NOK (551,61 PLN).
Średnie spalanie 4,75 l/100km, średnia cena za litr to 20,93 NOK czyli 7,72 PLN czyli 100 km kosztowało 36,67 PLN :) Jak na norweskie ceny paliwa całkiem przyjemne spalanie :)

LF3.jpeg



LF4.jpeg



Droga w kierunku Lofotów to coś, czego nigdy w życiu nie doświadczyłem. Jasne, w zimie jeździłem na narty w Alpy lub w polskie góry, ale przez większość trasy drogi były odśnieżone, a jedynie dojazdowe drogi do ośrodków narciarskich były zaśnieżone. Na północy Norwegii nawet główne drogi są białe :) Po bokach wszystkich dróg są wbite w pobocze tyczki z odblaskowymi elementami, bez tego czasami ciężko byłoby ocenić jak idzie droga.


LF5.jpeg



LF6.jpeg



LF7.jpeg



Pierwszy nocleg z uwagi na porę przylotu wybraliśmy w zasadzie prawie idealnie w połowie drogi - w Grov.
Widok z okna po przebudzeniu - coś pięknego, a to tylko przedsmak tego, co nas czeka na Lofotach.

LF8.jpeg



LF9.jpeg



LF10.jpeg




Bogactwo tego kraju widać po nizliczonej liczbie mostów łączących wyspy oraz tuneli zarówno podwodnych, jak i pod górami.

LF11.jpeg



LF12.jpeg



LF13.jpeg



LF14.jpeg



LF15.jpeg



LF16.jpeg



LF17.jpeg



LF18.jpeg





W drodze do Leknes odwiedziliśmy Lofotakvariet - https://www.museumnord.no/vare-museer/lofotakvariet/
https://maps.app.goo.gl/wsmzkeZ3A3Q1LPCt8
Największą atrakcją dla dzieci było oglądanie karmienia fok i wyder.
Oprócz tego wiele różnych okazów morskiej fauny.

LF19.jpeg



LF20.jpeg



LF21.jpeg



LF22.jpeg



LF23.jpeg



LF24.jpeg



LF25.jpeg



LF26.jpeg




Plan zwiedzania Lofotów opierałem na tym, co wyczytałem na forum, obejrzałem różne filmy na YT itp., zatem celem naszej podróży były różne miasteczka np. Henningsvær, Å, Sakrisøya, Reine, Hamnøy oraz plaże takie jak np. Ramberg, Skagsanden, Haukland lub Unstad. Jak wspominałem - byliśmy z dziećmi (4,5 oraz 1 rok), więc w zimie nie rzucaliśmy się na głęboką wodę, żeby chodzić po górach.

Przez kilka dni jeździliśmy wokół komina zwiedzając powyższe wioski i plaże, spacerując i generalnie się relaksując :) Syn się bawił na plaży albo w śniegu.

W Henningsvær chcieliśmy zobaczyć słynny stadion na wyspie, otoczony przez suszące się na drewnianych stelażach dorsze tzw. sztokfisz .

LF27.jpeg



LF28.jpeg



LF29.jpeg



LF30.jpg




Plaża Unstad (jest dojazd pod samą plażę z darmowym parkingiem).

LF31.jpg



LF32.jpg




Miejscowość o najkrótszej nazwie - Å - niestety dużo nie pozwiedzaliśmy, bo złapał nas straszny deszcz.

LF33.jpeg



LF34.jpeg



LF35.jpeg



LF36.jpeg



Wracając z Å zajechaliśmy do Reine - leży u stóp góry Reinebringen, nasz cel za kilka lat :)
Niestety pogoda była na tyle brzydka, że nie mam żadnych zdjęć, mgliście i deszczowo.

Plaża Skagsanden niedaleko Ramberg, bardzo nam się spodobała, widzieliśmy kilku surferów, ubrani od stóp do głów w piankę, więc chyba było im ciepło :)

LF37.jpeg



LF38.jpeg



LF39.jpg



Oprócz tego jeszcze byliśmy na Haukland. Pogoda nie dopisała, był taki strasznie zimny i mocny wiatr, że wytrzymaliśmy 5 minut i wróciliśmy do auta. Lofoty "zimą" nie zawsze są gościnne.

Z ciekawostek - na parkingu u stóp pagórka Eltofttuva znajduje się altana, aby odpocząć, zrobić grilla. Oczywiście należy po sobie posprzątać.
Chcieliśmy zdobyć chociaż taki pagórek, ale w ciągu 5 minut zmieniła się tak diametralnie pogoda, że przeczekaliśmy ją w altanie popijając herbatkę z termosu :)

LF40.jpeg



LF41.jpeg




Udało się nam zobaczyć zorzę polarną.

LF42.jpeg



LF43.jpeg



LF44.jpeg



Widzieliśmy również łosie :) które chwile wcześniej przeszły nam drogę.

LF45.jpeg



LF46.jpeg





W przeddzień wyjazdu napadało mnóstwo śniegu, znowu wszystkie drogi były białe.
Po drodze do Tromso mieliśmy nocleg w Øverbygd - śniegu wokół domu więcej niż widziałem przez całe życie. Jak wyjeżdżaliśmy stamtąd wybrałem drogę, która... po 30 km była zamknięta szlabanem. Jak się okazuje był komunikat o zamkniętej drodze z powodu lawiny, ale nie wyłapałem, że to oznacza zamkniętą drogę. W Polsce jest to lepiej pomyślane - są znaki ślepa droga lub objazd na drogowskazie ma zaznaczone zamknięcie drogi w postaci schematu dróg objazdowych. Tutaj jest tylko tekst po norwesku, a szkoda, bo istnieją międzynarodowe znaki świadczące o ślepej drodze. Trochę stresu się najadłem, bo było to rano w dzień wylotu i byliśmy w trasie do Tromsø.


LF47.jpeg



LF48.jpeg




Dodaj Komentarz