+1
hiszpan 12 maja 2025 18:00
Annapurna, Himalaje, Nepal ... Te hasła rozpalają wyobraźnię podróżników i po prostu wszystkich kochających góry. Marzeniem wielu jest zobaczyć je na własne oczy a tym bardziej wyruszyć na ich szlaki. Himalaje kojarzą nam się głównie ze zdobywaniem ośmiotysięczników przez profesjonalnych himalaistów – wielkie nazwiska: Kukuczka, Messner, Cichy, Wielicki, Berbeka...
Wyobraźcie sobie, że są miejsca w Himalajach gdzie można również doznać możliwości obcowania z wysokimi górami, wędrować po nich, podziwiać widoki będąc jak najbardziej zwykłym amatorskim turystą górskim.
Jednym z takich miejsc jest masyw Annapurny. To całkiem duży obszar zwany oficjalnie Annapurna Conservation Area gdzie wyznaczono wiele szlaków trekkingowych dostępnych dla amatorskich wspinaczy. Jednym z najbardziej widokowych (według wielu źródeł) jest Annapurna Circuit

Image

Niewątpliwą inspiracją dla mojej wyprawy była relacja @Darek M. który przeszedł Annapurna Circuit sam z plecakiem. Cała jego wyprawa jest świetnie opisana na forum. Jak najbardziej tak się da, spotkałem na szlaku wielu, którzy tak jak @Darek M. samotnie lub w grupach mierzyli się z trudnościami. Nie ma żadnych formalnych przeciwskazań oprócz własnych umiejętności i determinacji aby tam po prostu polecieć i wyruszyć na szlak!

Ale myślę, że dla większości z Was, niebędących aktywnymi członkami klubów wysokogórskich, perspektywa wspinaczki po baardzo wysokich górach z 16-20 kilogramowym plecakiem nie wchodzi w rachubę. Dla mnie też, nie ta kondycja, wiek i doświadczenie.

Na szczęście da się też zrobić ten trekking w Himalajach w bardziej dostępny sposób; z Szerpami niosącymi cięższą cześć bagażu i z przewodnikiem, z umówionymi noclegami w tea-housach i z przelotem lokalnym. Taki trekking dla bardziej zwykłych zjadaczy chleba ? aczkolwiek z koniecznym odpowiednim przygotowaniem wydolnościowym (treningi przed: bieganie, rower, tenis itp.)
Zebrałem grupę przyjaciół-amatorów wspinaczki, którzy chcą ze mną w te Himalaje pojechać, poszukałem w Kathmandu agencji, która wynajęła nam 3 szerpów i przewodnika i …. voila, pozostało zaplanować razem trasę, kupić bilety lotnicze i ruszyć w wysokie góry!

Przeszliśmy w sześciu chłopa w masywie Annapurny prawie 105 kilometrów w następującym profilu wysokościowym:

Image

Jak wygląda wspinaczka powyżej 5000m n.p.m?

Image

Czy są po drodze krajobrazy przyprawiające o opad szczęki?

Image

Image

Czy widać ośmiotysięczniki?

Image

Image

Jak wygląda przelot lokalną linią lotniczą pośród wysokich szczytów?

Image

Image

No i czy udało się zdobyć najwyższy punkt trekkingu: przełęcz Thorang-La na 5416m n.p.m?

Image

Na te i inne pytania postaram się odpowiedzieć w tej właśnie relacji z mojego amatorskiego trekkingu w Himalajach ? w masywie Annapurny i jednocześnie spełnienia jednego z większych marzeń podróżniczych.Mądrzy ludzie twierdzą, że ograniczenia powstają głównie we własnej głowie ?. Oczywiście się z tym zgadzam, trzeba jednak dodać że są też tak zwane „czynniki zewnętrzne”. Gdy moja żona usłyszała o moim najnowszym pomyśle podróżniczym to … ech prościej chyba by było na księżyc polecieć! Ale cierpliwość i tłumaczenia pomogły a gdy przyszedł temat terminu matur, gdzie moje najmłodsze pociechy zdają cały zestaw rozszerzeń, małżonka udzieliła zgody na wyjazd co bym się niepotrzebnie w tym czasie nie pętał w domu i przeszkadzał!

Skrzyknąłem szybko drużynę zuchów w mniej więcej moim wieku (każdy miał oczywiście przeprawę ze swoją żoną ? ) i rozpocząłem kilka miesięcy wcześniej planowanie. Jak pisałem, założyliśmy od razu Szerpów i przewodnika oraz wstępną rezerwację noclegów tea-housach. Idziemy w wysokim sezonie i nie chcemy mieć niespodzianek. Pogrzebałem po forach po polecenia, napisałem do kilku agencji, ponegocjowałem i zdecydowałem się na wynajęcie 3 Szerpów z przewodnikiem w cenie 215usd od osoby (a jest nas sześciu) na cały 12-dniowy trekking (wraz z ich akomodacją i posiłkami). Przewodnik oficjalnie jest obowiązkowy na tym szlaku ale w praktyce nikt tego nie egzekwuje. Będąc tego świadomym postanowiliśmy jednak go wynająć, będzie raźniej i pomijając samą pracę przewodnika opowie nam po drodze mnóstwo historii o Nepalu, trekkingu, górach i lokalnych zwyczajach. Nie żałowaliśmy!

A teraz noclegi. I znowu w większości miejsc da się złapać nocleg ad-hoc (oczywiście z pominięciem malutkiego High Camp i kilku wyżej położonych wiosek) a nawet w paru miejscach całkowicie za darmo w zamian za zakup wyżywienia ale agencja proponuje nam w pakiecie za 220usd wszystkie noclegi prebookowane w dwuosobowych pokojach z łazienkami i w miejscach gdzie są prysznice z ciepłą wodą! W cenie jest jeszcze podwózka z Kathmandu do Besishaharu, przejazd jeepem do Chamje oraz wszystkie formalności i pozwolenia. Szybka decyzja – bierzemy. Czyli za 435usd od osoby pozostaje nam dodać dolot i przewidzieć kwotę na jedzenie tylko!
Czy to drogo czy tanio – niech każdy sobie sam odpowie na to pytanie.

Szerpowie mogą zabrać nam tylko po ok 8kg na głowę więc spakować się trzeba naprawdę rozsądnie. Tu z pomocą przychodzi forum i @Darek M. który publikuje swoją żelazną listę.
Pakuję się w miękką torbę, którą oddam Szerpie i mniejszy plecak, który będę taszczył na szczyt. Wyszło mniej więcej po połowie, u mnie wagę robić będzie głównie woda (3 litrowy camelback), batony, zapasowa warstwa ubrania oraz lustrzanka z dużym obiektywem z której nie zrezygnuję!
W większym bagażu wagę będzie robił mój śpiwór do -10C z którego nie zrezygnuję (po Kilimandżaro ciepły śpiwór jest dla mnie priorytetem). Przewiduję również częste pranie więc szare mydło zapakowane. Oto mniej więcej rzeczy które zabieram:

Image

Teraz dolot do Kathmandu. Prawdziwe eldorado wprowadziła dla nas Air Arabia ze swoimi promocjami na początku roku. No i jeszcze wiza do Nepalu to koszt 30usd, płatne gotówką na miejscu. No i bach – mamy to!
Jesteśmy niestety ograniczeni urlopowo więc zrobimy tylko fragment trasy od Besishaharu ( stamtąd jeepem do Chamje ) aż do Jomsom. I tak wyjdzie ponad 100km piechotą. Zrobimy chyba najciekawszy odcinek Circuit wraz z przełęczą oczywiście.
Z Jomsom wyczaiłem samolot linii Tara Air do Pokhary. DHC-6 Twin Otter :D za 168usd. To oczywiście nadprogramowe pieniądze bo można spokojnie tanio busem ale wszystkim się oczy zaświeciły na taką lotniczą atrakcję więc bierzemy!
Zaplanowałem jeden dzień w Pokharze na odpoczynek i zapasowy dzień w Kathmandu przed wylotem na wypadek potencjalnych opóźnień no i całość gotowa.
Lecimy przez Szarżę z Air Arabia. W Emiratach mamy przerwę prawie 8 godzin więc to idealny czas na „wyjście na miasto”. Okazuje się, że nikt z mojej ekipy nie był jeszcze w Dubaju. Chłopaki życzą sobie wjazd na Burj Khalifa co uskuteczniamy. Z Szarży do Dubaju wozi nas Uber XL w przystępnej cenie.

Image

Image

Jeszcze czas na arabską kawkę nad Dubai Creek

Image

Image

I wracamy na kolejny lot do Kathmandu

Image

Imigracja schodzi prędko, nie ma dużych kolejek.

Image

Wziąłem tani hotel w dzielnicy Thamel aby jeszcze wyskoczyć na jakieś jedzenie. Hotel wysyła po nas busa za 15usd od wszystkich i bezproblemowo wpadamy na nocleg i żarcie późno wieczorem.

Image

Image

Ostatnia noc w wygodnym hotelowym łóżku z łazienką z porcelanowym kibelkiem na prawie dwa tygodnie!

Rano witamy się z Tiką, naszym przewodnikiem i wsiadamy do podstawionego busa na całodzienny przejazd do Besishaharu. Jestem w szoku kiedy odkrywam, że będziemy jechać „elektrykiem” ! No właśnie – te elektryczne chińskie busiki są mega popularne a i stacji ładowania jest sporo po drodze.

Image

No ale to Kathmandu zatłoczone! Z miasta wyjeżdżamy dobre półtorej godziny w korkach

Image

Ale dalej wcale nie jest lepiej. Trasa do Besishaharu jest w przeważającej części w przebudowie. Nie jedziemy tylko pełzniemy! Wychodzi nam średnia w wysokości 20km/h. Caaalutki dzień w busie z przerwą na lunch, ładowanie pojazdu i jakieś sikanka.

Image

Image

Image

Image

Ale za to do jedzenia pierwsze nepalskie danie – Dal Bhat (u mnie dodatkowo z kurczakiem jeszcze)

Image

W Besihaharze pierwszy nocleg w hostelu/tea-housie. Chodzimy sobie jeszcze po mieścinie ale na koniec przegania nas ulewa.

Image

Image

Besihahar to także koniec asfaltowej dobrej drogi. Część wspinaczy już tutaj zaczyna trekking ale my mamy w planach podwózkę do Chamje jeepem co ma być atrakcją samą w sobie (i była – mimo wszystko polecam). Dlaczego jeepem a raczej hinduską wersją Tata Gold? Od razu za miastem widać zniszczenia utwardzonej drogi spowodowane przez monsun z 2021 roku, który spustoszył całą dolinę. Nic bardziej bojowego od jeepa (i ciężkiego sprzętu) nie przejedzie…

Image

Trzeba jeszcze przy wjeździe pokazać nasze pozwolenia i paszporty

Image

Wyprawa jeepem/Tatą jest naprawdę fajna do momentu, kiedy zatrzymują nas roboty na jedynej drodze. Akurat dzisiaj robotnicy zaplanowali budowę przepustu!! Stoimy w kolumnie prawie 1,5 godziny obserwując maszyny i robotników a potem jesteśmy testerami nowego przejazdu.

Image

Image

Image

Dolina jest przepiękna

Image

Drugi postój funduje nam maszyna do kruszenia skał ☹ No koszmar jakiś. Z tego wszystkiego do Chamje dojeżdżamy już dość późno a na dodatek znowu na horyzoncie zbiera się na deszcz. Chamje jest malutkie ale klimatyczne.

Image

Image

Tika niezadowolony z timingu proponuje dojazd do Taal 5 kilometrów dalej aby tam dopiero rozpocząć trekking bo inaczej nie zdążymy do Dharapani przed deszczem i zmrokiem. Zdroworozsądkowo się zgadzamy.
Machamy do naszych Szerpów i pakujemy się na szlak, trekking rozpoczęty!

Image

Taal to malutka osada, mocno zniszczona podczas wspomnianego monsunu, stanęła już na nogach

Image

Image

Mapa tego co nas czeka:

Image

Szlak wiedzie częściowo odbudowaną ścieżką i nie sprawia na tej wysokości żadnych trudności. Jeszcze niedawno ten odcinek trzeba było robić drugą stroną rzeki po normalnej drodze dla pojazdów

Image

Image

Podziwiamy piękne krajobrazy

Image

Image

Image

Image

Tika pokazuje mi piękne roślinki rosnące niedaleko ścieżki ? Zrywam kwiatki i wącham. Ach, jaką ciekawą mają tu florę…

Image

Pierwsze wiszące mosty sprawiają nam niezłą radochę!

Image

Image


Dodaj Komentarz

Komentarze (22)

letadelko 13 maja 2025 19:21 Odpowiedz
No nie mogę, co Ty Hiszpan jeszcze wymyślisz???
cart 14 maja 2025 12:08 Odpowiedz
Ile średnio godzin dziennie trekkingu mieliście?
hiszpan 14 maja 2025 17:08 Odpowiedz
Wcale nie tak dużo. To około średnio 5-6 godzin trekingu przy dystansach rzędu 15-17 kilometrów. Annapurna Circuit jest, przynajmniej w początkowej niższej części podobna trudnościowo do chodzenia po Tatrach.
kri 17 maja 2025 05:08 Odpowiedz
Pokaż te spodnie :lol: W takiej cenie trzeba było więcej na zapas kupić :P
thurin-cz 18 maja 2025 23:08 Odpowiedz
Szedłem trasę wokół Annapurny a potem jeszcze do Annapurna Bace Cump w 2012 roku. Patrząc na Twoje zdjęcia muszę powiedzieć, że bardzo wiele się zmieniło. Na pewno jedno nie- góry wciąż są niesamowicie piękne. Do tego ludzie na miejscu i na szlaku. Niepowtarzalny, magiczny klimat.
gadekk 19 maja 2025 23:08 Odpowiedz
Co było w tej budzie na Thorong-La Pass?
hiszpan 20 maja 2025 17:08 Odpowiedz
@Gadekk przyznaję, że tam nie zaglądałem. Zakładam, że może to miejsce na odpoczynek dla tych co zaniemogli po dojściu na przełęcz.
cart 23 maja 2025 05:08 Odpowiedz
Super wyprawa! Ile czasu zajęła całość?
hiszpan 23 maja 2025 23:08 Odpowiedz
Prawie całe dwa tygodnie. Wylot w piątek wieczór a powrót w niedzielę
agnieszka-s11 25 maja 2025 12:08 Odpowiedz
Hiszpan co z ładowaniem telefonów? Da się to zrobic w Tea house czy trzeba powerbank targać? Swietna relacja!
kostek966 25 maja 2025 17:08 Odpowiedz
Dawało się już 10 lat temu, co prawda niektórzy chcieli dopłaty, ale zawsze można było negocjować pakiet pokój, ciepła woda i ładowanie, czasami za darmo przy kupnie posiłków w tea house, teraz jeśli już jest wifi w standardzie to już z resztą nie ma żadnego problemu
hiszpan 25 maja 2025 17:08 Odpowiedz
We wszystkich tea-housach w których nocowaliśmy łącznie z High Camp dwie rzeczy zawsze były za darmo: Wifi i gniazdka do ładowania telefonów. Zabrałem powerbanka, który był tylko niepotrzebnym balastem na całym trekingu, ani razu nie był potrzebny.
agnieszka-s11 25 maja 2025 23:08 Odpowiedz
Dzięki, no właśnie nie chce targać powerbanka bo to ciężka rzecz. Myślę, że w przyszlym roku uderzę na ten szlak. Bardzo pomocna relacja
ewaolivka 26 maja 2025 23:08 Odpowiedz
Super wyprawa i fantastyczne zdjęcia ! Zresztą jak zawsze :) . Jedno ( okrągły budynek z czerwonym dachem na tle szczytów ) tak mnie urzekło, że wzięłam go na tapetę laptopa :)
zoli 27 maja 2025 23:08 Odpowiedz
Gadekk napisał:Co było w tej budzie na Thorong-La Pass?kiedyś (25 lat temu) po lewej był Tea Shop działający sezonowo, a po prawej ogólnodostępne pomieszczenie, w którym nawet mieliśmy fantazję nocować.I jak patrzę na aktualne fotki to chyba się nic nie zmieniło.
paulinho 7 lipca 2025 05:08 Odpowiedz
No tak, miałem oglądać powtórki z Wimbledonu i Tour de France, a ostatecznie cały niedzielny wieczór spędziłem na czytaniu relacji z Himalajów :D Dziękuję za ten obszerny opis przygody, która i mnie się marzy. Mógłbyś podsumować jakoś finanse tej wyprawy?PozdrawiamPaweł
qba85 20 lipca 2025 12:08 Odpowiedz
@hiszpan jak to możliwe, że ktoś wjechał na Thorang La Pass rowerem? ze zdjęć wynika, że to nierealne :) No chyba że dojechał tak daleko jak się dało i dalej wprowadził...
hiszpan 29 lipca 2025 12:08 Odpowiedz
Na życzenie podsumowuję koszty:Przelot WAW-SHJ-KTM RT: 3400zł Wiza do Nepalu: 110złWynajęcie Szerpów i przewodnika : 790złWszystkie noclegi na całej trasie, przejazd Kathmandu-Besishahar, Przejazd Besishahar-Taal: 810złOrientacyjne koszty posiłków, napojów i wody na całej trasie (kupowane na bieżąco w tea-housach): ok 1500zł (nie mam dokładnego rozliczenia)Przelot Jomsom-Pokhara; 620złNocleg Pokhara: 90złPrywatny bus Pokhara-Kathmandu: 120złNocleg Kathmandu; 80zł za nocTo koszty podstawowe, do tego pamiątki, koszty wejściówek do zabytków Kathmandu, fryzjera itp. @Qba85 - otóż większość trasy do Manang jest w 100% przejezdna rowerem, potem aż do High Camp i wyżej do przełęczy widzieliśmy rowery wprowadzane ręcznie przez ... no Szerpów głównie, nie rowerzystów. A z przełęczy do Muktinath już da się zjechać.
meczko 29 lipca 2025 17:08 Odpowiedz
@Qba85, z tego co pamiętam (przeszedłem AC w 2013), to praktycznie cała trasa to ścieżki, czasem gruntowe drogi. Przejście przez przełęcz jest technicznie banalne z obu stron, to cały czas szeroka ścieżka. Bardziej problematyczna może być "ściana" z Thorung Phedi do Thorung High Camp - bardzo stromy stok pokonywany serpentyną, ok. 500 m rożnicy poziomów.Problematycznymi odcinkami dla rowerów są fragmenty z kamiennymi stopniami, ale ich nie było tak dużo. Dobrze wytrenowany i zaklimatyzowany rowerzysta na MTB powinien dać radę, oczywiście ze wsparciem w postaci transportu bagażu, bo nie wyobrażam sobie takiego rowerowego Chucka Norrisa, żeby pokonał tę trasę z sakwami :)
qba85 29 lipca 2025 17:08 Odpowiedz
@meczko @hiszpan drogi/ścieżki przy przyzwoitej pogodzie to oczywiście nie problem, sam bym może przejechał większość :))) ale wciąganie rowerów na przełęcz ze wsparciem Szerpów dodatkowo niosących także bagaż to już doprawdy ekstrawagancka rozrywka...
paulinho 5 sierpnia 2025 01:18 Odpowiedz
Dziękuję za te informacje. Znajomy mojego przyjaciela przymierza się do tej wyprawy, podaje wyższe kwoty. No ale właśnie istotniejsze jest to, co konkretnie ktoś przeżył (i, no cóż, zapłacił). Będę to sobie po cichutku kalkulował. Może uda mi się tam dotrzeć. Na pewno będzie taniej niż w Łebie :)
paulinho 5 sierpnia 2025 05:08 Odpowiedz
Dziękuję za te informacje. Znajomy mojego przyjaciela przymierza się do tej wyprawy, podaje wyższe kwoty. No ale właśnie istotniejsze jest to, co konkretnie ktoś przeżył (i, no cóż, zapłacił). Będę to sobie po cichutku kalkulował. Może uda mi się tam dotrzeć. Na pewno będzie taniej niż w Łebie :)