Cześć! Zapraszam do mojej pierwszej relacji, w której przemierzymy Australię od Darwin do Melbourne. Lojalnie uprzedzam, że nie jestem najlepszym pisarzem i może się to czytać tragicznie, z góry przepraszam
:roll: Pomysł na taką wyprawę urodził się w mojej głowie już kilkanaście lat temu, wymyśliłem sobie taką podróż ale wtedy była to raczej ta z tych „Kiedyś to zrobię ale pewnie nie” W tym roku ukończyłem 30 lat więc to fajna okazja aby zrobić jakąś ciekawszą podróż, partnerka skończyła studia więc to drugi powód żeby poszaleć
:) Przeglądając forum trafiłem na wrzutkę @alborz z biletami do Australii w fajnej cenie. Była to wrzutka sprzed kilku dni więc trochę pogrzebałem i znalazłem bilety BUD - XIY - PVG - MEL liniami China Eastern za 2320 zł od osoby z dwoma bagażami po 23kg, spoko cena, bierzemy! Termin 01.11 - 14.11.2025 więc dzień urlopu zaoszczędzony
8-) Po kupnie biletów chcemy zabezpieczyć dojazd i powrót z Budapesztu. Decydujemy się na pociąg z Ostrawy za 1230 CZK. Na powrót również zarezerwowaliśmy opcję kolejową, 171 zł za pociąg do Czechowic Dziedzic. Od tego momentu zwalniamy z przygotowaniami. Loty mamy, dojazd i powrót mamy więc najważniejsze ogarnięte. Pewnego spokojnego dnia - 10 września - dostaję maila od Bookingu, że nasze bilety zostały anulowane przez przewoźnika, zrobiło mi się trochę ciepło więc jak najszybciej próbuję się skontaktować z Bookingiem żeby próbować wyjaśnić o co chodzi. Miły konsultant od razu proponuje kilka różnych lotów, które nam pasują ale za każdym razem twierdzi, że linia lotnicza odrzuciła jego prośbę o zmianę, no cóż... Olałem booking i spróbowałem kontaktu bezpośrednio z China Eastern. Okazało się, że nasz bilet został anulowany bo posypały się loty krajowe XIY - PVG, po 10 minutach pisania loty zostały podmienione i rezerwacja przywrócona
8-) SUKCES! PIJEMY SZAMPANA! Jednak lecimy
:D 27.09 składamy wnioski o wizy turystyczne, przychodzą błyskawicznie na maila, jeszcze przed potwierdzeniem złożenia wniosku. Doskonale! Widać, że Australia na nas czeka. Możemy się brać za planowanie całej podróży. Pomysłów było milion, od Tasmanii, po Nową Zelandię i Victorię, Fidżi, Cairns i Wielka Rafa, Sydney, Great Ocean Road. W każdym coś nam jednak nie grało... Tu brakowało dni, tu były drogie loty, tu coś, tam coś... nie dogodzisz. Po wielkich namysłach wybór padł na przelot do Darwin, tam wynajęcie kampera i przejazd do Melbourne. Robimy? Robimy! Rozpocząłem poszukiwanie odpowiedniego campera na taką podróż. Do wyboru mieliśmy albo mniejszą Toyotkę albo trochę droższego chińczyka. Chińczyk był w Dieslu, Toyoty w benzynie. Stwierdziłem, że może diesel mniej spali na całej trasie i jednak większy campervan będzie wygodniejszy do życia. Decydujemy się na https://www.apollocamper.com/vehicles/c ... /euro-mini Właściwie zarezerwowaliśmy wersję hitop, ale otrzymaliśmy upgrade i dostaliśmy Euro-Mini. Różnią się one toaletą/prysznicem i klimatyzacją postojową. Kampera rezerwowaliśmy przez pośrednika dzięki czemu wyszedł ciut taniej niż bezpośrednio. Później odkryłem, że najtaniej i tak byłoby skorzystać z tego linku https://campermate.com/en/hire/motorhome/thl-australia na moment naszej rezerwacji nic nie było tańsze niż to. Do kompletu brakowało nam lotu Melbourne - Darwin. Terminowo spasował nam Virgin Australia, wylot w 03.11 o 20:45, a przylatujemy o 14:05, bezpieczny odstęp więc można brać. Dokupujemy po jednym rejestrowanym i kupujemy bilety przez apkę Trip.com co pozwoliło zaoszczędzić kilkadziesiąt złotych na jednym bilecie. Teraz mamy już wszystko, pozostaje wyczekiwać 01.11
:) Jak mawiał Kamil Grosik Grosicki, nadszedł dzień dzisiejszy - 31.10. Pakujemy plecaki w akompaniamencie ciągłego pukania do drzwi i dzwonka "CUKIEREK ALBO PSIKUS". Mamy wrażenie, że plecaki ważą po 100kg jednak waga pokazuje niecałe 15.. no ok.
01.11 - 1 dzień Pobudka 4:20, poranna toaleta i 4:45 wyjeżdzamy z domu. Jedziemy do rodziców, tam zostawiamy swój samochód i zawożą nas do Ostrawy na dworzec. 6:10 jesteśmy na dworcu. 6:51 mamy pociąg więc chwilka oczekiwania i wsiadamy.
Na trasie do Budapesztu mamy przesiadkę w Breclaviu, na którą według rozkładu mamy 6 minut. Zaczynam się trochę stresować, że jak nie zdążymy to następny pociąg dojeżdża do Budapesztu trochę na styk, spoglądam co chwilkę w aplikację "Muj vlak" i sprawdzam opóźnienia naszego i drugiego pociągu. Nasz w miarę planowo, drugi kilkanaście minut opóźnienia - jest dobrze
:) Dojeżdżamy do Breclavia, czekamy kilkanaście minut i wsiadamy do drugiego pociągu już do Budapesztu.
Ten łapie prawie godzinę opóźnienia na trasie. do Budapesztu dojeżdżamy 13:30, lot o 18:00 więc jest zapas czasowy.
Na lotnisko jedziemy najpierw linią 3 metra do ostatniej stacji i z niej autobusem 200E. Meldujemy się 14:45 w kolejne do Check-inu. Bagaż udaje się nadać tylko do XIY i tam musimy nadać ponownie na pozostałą część. Idziemy coś przekąsić do saloniku i o 17:00 udajemy się pod nasz gate. Boarding zaczyna się 17:15 i idzie całkiem sprawnie.
Zajmujemy swoje miejsca 62K i 62L i udajemy się w krótką drzemkę. Obsługa budzi nas na kolację. Po zjedzeniu kolejna drzemka, kolejna pobudka, śniadanie.
02.11 - 2 dzień Lądujemy w Xi An kilkanaście minut przed czasem, odbieramy bagaż idziemy go nadać ponownie, Pani odznacza sobie nas na karteczce i daje karty pokładowe.
Decydujemy się na szybką podróż do centrum, wsiadamy w metro i po godzinie jesteśmy w centrum, mamy tutaj całe 15 minut na zwiedzanie i trzeba wracać.
Szybkie fotki i lecimy z powrotem na metro. Po drodze w metrze kilka osób robi sobie z nami zdjęcia (może byliśmy brudni?
:? ) dwie dziewczynki próbują nas pytać przez tłumacza jak sobie radzimy w Chinach bez chińskiego
:D Po dotarciu na lotnisko decydujemy się na zupkę za 9,41 zł.
Porcja dla słonia, zjedliśmy jedną we dwóch i jeszcze zostało dla trzeciego. Po posiłku udajemy się pod nasz gate na lot XIY - PVG. Lot mija bez żadnych przeszkód, kolejny ciepły posiłek zjedzony.
W PVG mamy niecałe 3,5h na przesiadkę więc idziemy na transfer gdzie dostajemy super naklejki
pozostały czas spędzamy w saloniku. Idziemy na boarding i widzimy wymarzone Melbourne na tablicy. Lot wygląda podobnie jak ten do Chin, drzemki przeplatane z pobudką na posiłki.
03.11. - 3 dzień Docieramy do Melbourne!
Po wylądowaniu wypełniamy kwestionariusze co ze sobą mamy, a czego nie i udajemy się do automatycznej kontroli paszportowej. Partnerka przeszła, ja nie
:( Odesłali mnie od okienka, 5 minut opóźnienia. Bagaż dociera cały i zdrowy i idziemy go nadać do Darwin. Szybka akcja i jesteśmy wolni i mamy 3-4 godzinki do dyspozycji bo jest 14:30, a lot do Darwin 20:45. Na dworze około 15 stopni, ciężkie chmury ale nie pada więc decydujemy się na szybki spacer, znaleźliśmy na mapach, że w pobliżu lotniska znajduje się jakiś lasek więc cel ustalony. Po około 20 minutach marszu naszym oczą ukazują się... KANGURY!
Sarna na sterydach. Nie sądziliśmy, że tak szybko uda nam się je zobaczyć, jesteśmy zachwyceni, cykamy kilka fotek i idziemy na spacer po lasku. W lesie przepięknie pachnie eukaliptusem, niestety ten zapach się już nie powtórzył przez cały wyjazd
:( Mijamy jeszcze kilkanaście króliczków i wracamy na lotnisko. Idziemy zjeść kolację w lotniskowej knajpie i czekamy na swój lot.
Sprawdzam na Flightradarze, że nasz lot ma obsłużyć samolot, który przyleci z Sydney, a tam jest aktualnie koniec świata, lotnisko zamknięte od 2-3 godzin, grad wielkości piłki tenisowej... Wskakuje godzina opóźnienia, nasz samolot dalej nie wystartował z Sydney. Sprawdzam ewentualne opcje dotarcia do Darwin gdyby anulowali nasz lot, Virgin dopiero za 2 dni, na drugi dzień jest Qantas ale za 2200 zł... będzie boleć ale jak mus to mus. Zmienia się na 2 godziny opóźnienia i robi się coraz bardziej nerwowo, przylot miał być o 23:50, szybka drzemka i o 9 odbiór campera, a tak to snu coraz mniej. Na szczęście zadziałali błyskawicznie i zrobili szybką podmiankę i zabrał nas samolot z Brisbane i docieramy do Darwin z troszkę ponad godzinnym opóźnieniem. Nie ma źle! Szybki odbiór bagażu, szybki uber i jesteśmy w Darwin Resort.
27 stopni o 1:30 w nocy, jest ciepło
;) W pokoju czeka na nas klima ustawiona na 16 stopni i tryb turbo, piździ jak w... Idę się szybko kąpać i nagle słyszę krzyk z pokoju
:shock: Okazało się, że spod łóżka wyszedł kolega pająk - Witamy w Australii
:D Pakuje pająka do pudełka po muffince i zapewniam mu dalsze życie na zewnątrz pokoju. Całe szczęście, że nikogo nie było za drzwiami bo mógłby się zdziwić moim naturalnym widokiem spod prysznica z kartonikiem w ręce. Ciąg dalszy nastąpi
:D04.11 - czwarty dzień W uzupełnieniu poprzedniego posta - zdjęcie kolegi z sypialni:
Okazało się, że to jakiś niegroźny
;)
Pobudka 8:20, szybka poranna toaleta i idziemy odebrać nasz dom na najbliższe dni. Hotel zlokalizowany około 20 minut pieszo z wypożyczalni więc szybki spacerek i będziemy. Temperatura oscyluje w okolicach 30 stopni więc czoło zaczyna się trochę świecić
:D
Docieramy do wypożyczalni 8:55, załatwiamy szybko wszystkie formalności, dopłacamy za uzupełnienie butli gazowej 26$ i idziemy zobaczyć nasz wóz. Okazuje się, że otrzymaliśmy upgrade do wyższej wersji naszego chińczyka - wersja z prysznicem, toaletą i klimatyzacją postojową. Po szybkim szkoleniu, obejrzeniu wszystkich szkód, robimy szybką dokumentację foto, żegnamy się i w drogę. Samochód to Maxus Deliver 9 z 2022 roku i przebiegiem 141 tysięcy kilometrów. W środku wygląda całkiem dobrze, wszystko z wyposażenia działa.
Ruszamy do naszego hotelu po rzeczy. Szybkie pakowanie i jedziemy na Mangrove boardwalk. Liczyliśmy, że może uda się zobaczyć jakiegoś krokodyla ale niestety nie było wody.
Następnie udajemy się na pobliski punkt widokowy, robimy kilka fotek i spadamy - cel to Katherine.
Od tego momentu zwalniamy z przygotowaniami. Loty mamy, dojazd i powrót mamy więc najważniejsze ogarnięte. Pewnego spokojnego dnia - 10 września - dostaję maila od Bookingu, że nasze bilety zostały anulowane przez przewoźnika, zrobiło mi się trochę ciepło więc jak najszybciej próbuję się skontaktować z Bookingiem żeby próbować wyjaśnić o co chodzi. Miły konsultant od razu proponuje kilka różnych lotów, które nam pasują ale za każdym razem twierdzi, że linia lotnicza odrzuciła jego prośbę o zmianę, no cóż... Olałem booking i spróbowałem kontaktu bezpośrednio z China Eastern. Okazało się, że nasz bilet został anulowany bo posypały się loty krajowe XIY - PVG, po 10 minutach pisania loty zostały podmienione i rezerwacja przywrócona 8-) SUKCES! PIJEMY SZAMPANA! Jednak lecimy :D
27.09 składamy wnioski o wizy turystyczne, przychodzą błyskawicznie na maila, jeszcze przed potwierdzeniem złożenia wniosku. Doskonale! Widać, że Australia na nas czeka. Możemy się brać za planowanie całej podróży. Pomysłów było milion, od Tasmanii, po Nową Zelandię i Victorię, Fidżi, Cairns i Wielka Rafa, Sydney, Great Ocean Road. W każdym coś nam jednak nie grało... Tu brakowało dni, tu były drogie loty, tu coś, tam coś... nie dogodzisz. Po wielkich namysłach wybór padł na przelot do Darwin, tam wynajęcie kampera i przejazd do Melbourne. Robimy? Robimy!
Rozpocząłem poszukiwanie odpowiedniego campera na taką podróż. Do wyboru mieliśmy albo mniejszą Toyotkę albo trochę droższego chińczyka.
Chińczyk był w Dieslu, Toyoty w benzynie. Stwierdziłem, że może diesel mniej spali na całej trasie i jednak większy campervan będzie wygodniejszy do życia.
Decydujemy się na https://www.apollocamper.com/vehicles/c ... /euro-mini Właściwie zarezerwowaliśmy wersję hitop, ale otrzymaliśmy upgrade i dostaliśmy Euro-Mini. Różnią się one toaletą/prysznicem i klimatyzacją postojową. Kampera rezerwowaliśmy przez pośrednika dzięki czemu wyszedł ciut taniej niż bezpośrednio. Później odkryłem, że najtaniej i tak byłoby skorzystać z tego linku https://campermate.com/en/hire/motorhome/thl-australia na moment naszej rezerwacji nic nie było tańsze niż to. Do kompletu brakowało nam lotu Melbourne - Darwin. Terminowo spasował nam Virgin Australia, wylot w 03.11 o 20:45, a przylatujemy o 14:05, bezpieczny odstęp więc można brać. Dokupujemy po jednym rejestrowanym i kupujemy bilety przez apkę Trip.com co pozwoliło zaoszczędzić kilkadziesiąt złotych na jednym bilecie. Teraz mamy już wszystko, pozostaje wyczekiwać 01.11 :)
Jak mawiał Kamil Grosik Grosicki, nadszedł dzień dzisiejszy - 31.10. Pakujemy plecaki w akompaniamencie ciągłego pukania do drzwi i dzwonka "CUKIEREK ALBO PSIKUS". Mamy wrażenie, że plecaki ważą po 100kg jednak waga pokazuje niecałe 15.. no ok.
01.11 - 1 dzień
Pobudka 4:20, poranna toaleta i 4:45 wyjeżdzamy z domu. Jedziemy do rodziców, tam zostawiamy swój samochód i zawożą nas do Ostrawy na dworzec. 6:10 jesteśmy na dworcu. 6:51 mamy pociąg więc chwilka oczekiwania i wsiadamy.
Na trasie do Budapesztu mamy przesiadkę w Breclaviu, na którą według rozkładu mamy 6 minut. Zaczynam się trochę stresować, że jak nie zdążymy to następny pociąg dojeżdża do Budapesztu trochę na styk, spoglądam co chwilkę w aplikację "Muj vlak" i sprawdzam opóźnienia naszego i drugiego pociągu. Nasz w miarę planowo, drugi kilkanaście minut opóźnienia - jest dobrze :) Dojeżdżamy do Breclavia, czekamy kilkanaście minut i wsiadamy do drugiego pociągu już do Budapesztu.
Ten łapie prawie godzinę opóźnienia na trasie. do Budapesztu dojeżdżamy 13:30, lot o 18:00 więc jest zapas czasowy.
Na lotnisko jedziemy najpierw linią 3 metra do ostatniej stacji i z niej autobusem 200E. Meldujemy się 14:45 w kolejne do Check-inu. Bagaż udaje się nadać tylko do XIY i tam musimy nadać ponownie na pozostałą część. Idziemy coś przekąsić do saloniku i o 17:00 udajemy się pod nasz gate. Boarding zaczyna się 17:15 i idzie całkiem sprawnie.
Zajmujemy swoje miejsca 62K i 62L i udajemy się w krótką drzemkę. Obsługa budzi nas na kolację. Po zjedzeniu kolejna drzemka, kolejna pobudka, śniadanie.
02.11 - 2 dzień
Lądujemy w Xi An kilkanaście minut przed czasem, odbieramy bagaż idziemy go nadać ponownie, Pani odznacza sobie nas na karteczce i daje karty pokładowe.
Decydujemy się na szybką podróż do centrum, wsiadamy w metro i po godzinie jesteśmy w centrum, mamy tutaj całe 15 minut na zwiedzanie i trzeba wracać.
Szybkie fotki i lecimy z powrotem na metro. Po drodze w metrze kilka osób robi sobie z nami zdjęcia (może byliśmy brudni? :? ) dwie dziewczynki próbują nas pytać przez tłumacza jak sobie radzimy w Chinach bez chińskiego :D Po dotarciu na lotnisko decydujemy się na zupkę za 9,41 zł.
Porcja dla słonia, zjedliśmy jedną we dwóch i jeszcze zostało dla trzeciego. Po posiłku udajemy się pod nasz gate na lot XIY - PVG. Lot mija bez żadnych przeszkód, kolejny ciepły posiłek zjedzony.
W PVG mamy niecałe 3,5h na przesiadkę więc idziemy na transfer gdzie dostajemy super naklejki
pozostały czas spędzamy w saloniku. Idziemy na boarding i widzimy wymarzone Melbourne na tablicy. Lot wygląda podobnie jak ten do Chin, drzemki przeplatane z pobudką na posiłki.
03.11. - 3 dzień
Docieramy do Melbourne!
Po wylądowaniu wypełniamy kwestionariusze co ze sobą mamy, a czego nie i udajemy się do automatycznej kontroli paszportowej. Partnerka przeszła, ja nie :( Odesłali mnie od okienka, 5 minut opóźnienia. Bagaż dociera cały i zdrowy i idziemy go nadać do Darwin. Szybka akcja i jesteśmy wolni i mamy 3-4 godzinki do dyspozycji bo jest 14:30, a lot do Darwin 20:45. Na dworze około 15 stopni, ciężkie chmury ale nie pada więc decydujemy się na szybki spacer, znaleźliśmy na mapach, że w pobliżu lotniska znajduje się jakiś lasek więc cel ustalony. Po około 20 minutach marszu naszym oczą ukazują się... KANGURY!
Sarna na sterydach. Nie sądziliśmy, że tak szybko uda nam się je zobaczyć, jesteśmy zachwyceni, cykamy kilka fotek i idziemy na spacer po lasku. W lesie przepięknie pachnie eukaliptusem, niestety ten zapach się już nie powtórzył przez cały wyjazd :( Mijamy jeszcze kilkanaście króliczków i wracamy na lotnisko. Idziemy zjeść kolację w lotniskowej knajpie i czekamy na swój lot.
Sprawdzam na Flightradarze, że nasz lot ma obsłużyć samolot, który przyleci z Sydney, a tam jest aktualnie koniec świata, lotnisko zamknięte od 2-3 godzin, grad wielkości piłki tenisowej... Wskakuje godzina opóźnienia, nasz samolot dalej nie wystartował z Sydney. Sprawdzam ewentualne opcje dotarcia do Darwin gdyby anulowali nasz lot, Virgin dopiero za 2 dni, na drugi dzień jest Qantas ale za 2200 zł... będzie boleć ale jak mus to mus. Zmienia się na 2 godziny opóźnienia i robi się coraz bardziej nerwowo, przylot miał być o 23:50, szybka drzemka i o 9 odbiór campera, a tak to snu coraz mniej. Na szczęście zadziałali błyskawicznie i zrobili szybką podmiankę i zabrał nas samolot z Brisbane i docieramy do Darwin z troszkę ponad godzinnym opóźnieniem. Nie ma źle! Szybki odbiór bagażu, szybki uber i jesteśmy w Darwin Resort.
27 stopni o 1:30 w nocy, jest ciepło ;) W pokoju czeka na nas klima ustawiona na 16 stopni i tryb turbo, piździ jak w... Idę się szybko kąpać i nagle słyszę krzyk z pokoju :shock: Okazało się, że spod łóżka wyszedł kolega pająk - Witamy w Australii :D Pakuje pająka do pudełka po muffince i zapewniam mu dalsze życie na zewnątrz pokoju. Całe szczęście, że nikogo nie było za drzwiami bo mógłby się zdziwić moim naturalnym widokiem spod prysznica z kartonikiem w ręce.
Ciąg dalszy nastąpi :D04.11 - czwarty dzień
W uzupełnieniu poprzedniego posta - zdjęcie kolegi z sypialni:
Okazało się, że to jakiś niegroźny ;)
Pobudka 8:20, szybka poranna toaleta i idziemy odebrać nasz dom na najbliższe dni. Hotel zlokalizowany około 20 minut pieszo z wypożyczalni więc szybki spacerek i będziemy. Temperatura oscyluje w okolicach 30 stopni więc czoło zaczyna się trochę świecić :D
Docieramy do wypożyczalni 8:55, załatwiamy szybko wszystkie formalności, dopłacamy za uzupełnienie butli gazowej 26$ i idziemy zobaczyć nasz wóz. Okazuje się, że otrzymaliśmy upgrade do wyższej wersji naszego chińczyka - wersja z prysznicem, toaletą i klimatyzacją postojową. Po szybkim szkoleniu, obejrzeniu wszystkich szkód, robimy szybką dokumentację foto, żegnamy się i w drogę. Samochód to Maxus Deliver 9 z 2022 roku i przebiegiem 141 tysięcy kilometrów. W środku wygląda całkiem dobrze, wszystko z wyposażenia działa.
Ruszamy do naszego hotelu po rzeczy.
Szybkie pakowanie i jedziemy na Mangrove boardwalk. Liczyliśmy, że może uda się zobaczyć jakiegoś krokodyla ale niestety nie było wody.
Następnie udajemy się na pobliski punkt widokowy, robimy kilka fotek i spadamy - cel to Katherine.