0
warsawghoster 4 listopada 2014 12:49
W dniach 4-14 września wybraliśmy się norweską linią Norwegian do Barcelony. Mimo tego, że bilety kupowaliśmy 3 tygodnie przed odlotem, zapłaciliśmy za nie niespełna 700 zł z bagażem rejestrowanym. Podróż odbyła się bardzo sprawnie, i muszę przyznać, że Norwegian, który ma ceny podobne do Wizzaira, oferuje nam duuużo wygodniejsze fotele, więc komfort lotu jest zupełnie inny. Na pokładzie samolotu jest WIFI, pozostawia trochę do życzenia, ale kilka kilometrów nad Ziemią dostęp do Internetu to rzadkość w liniach, które bilety zaliczają się do "tanich". :)


BARCELONA

Image
W Barcelonie wylądowaliśmy około godz. 23:00, stąd musieliśmy skorzystać z autobusu lotniskowego Aerobus (5.90 euro!), ponieważ o tej porze rzadko funkcjonują autobusy miejskie (autobus numer 46 - cena ok 1,70 euro, ale na bilecie T10 też można jechać, stąd jeśli lądujecie wcześniej polecam skorzystać !), przesiedliśmy się na Pl. Catalunya w autobus i dojechaliśmy do metra Marina, gdzie mieliśmy nasz pokój dwuosobowy, zakupiony przez airbnb.

Lokum w Barcelonie. Za noc płaciliśmy 165 zł/2 os., jednakże skorzystałem z kuponu na kwotę 100 dolarów (323 zł), który uzyskałem dzięki wakacyjnemu problemowi z japońskim serwisem społecznościowym (nie pamiętam nazwy - forumowicze będą pamiętać o co chodzi:P). Mieszkałem u Maricy i Leo, którzy pochodzi z Brazylii. Niestety aktualnie nie ogłaszają się na airbnb, jednakże podaję link, może ktoś w przyszłości skorzysta z ich gościnności - https://www.airbnb.pl/users/show/13924322 . W mieszkaniu było czyściutko, hości nie przyszkadzali nam w niczym, spędziliśmy tam 5 nocy, a pozostał jedynie niedosyt, że tak słabo poznaliśmy się z właścicielami. Byli bardzo sympatyczni, rozmawiali po angielsku i hiszpańsku, wszystko super, mieszkanko czyściutkie, ciche, jedynie trochę duszno było w nocy, jednakże pokój był wyposażony w wiatrak, a Maricy mówiła, że chce zainstalować klimatyzację. Bardzo polecam to lokum!

Barcelona jako miasto... Cóż mogę polecić? Na tym forum jest mnóstwo relacji z Barcelony, więc nie będę się rozpisywał o miejscach powszechnie znanych, bo uważam, że nie ma sensu tego robić po raz setny.
Mieszkaliśmy obok Mariny, stąd mieliśmy bardzo blisko do okolic Łuku Triumfalnego, obok którego znajdował się najcudowniejszy park na świecie! Polecam przede wszystkim przyjść tutaj rano w weekend, gdzie mnóstwo ludzi biega, ćwiczy, organizowane są różnego rodzaju zajęcia (my trafiliśmy na boks na trawie, fenomenalna sprawa!). Dodatkowo, za jakieś śmieszne pieniądze (około 6 euro), można tutaj wynająć gondolkę i popływać po takim małym stawiku.
Jest tu także ogromna budowla przedstawiająca mamuta, bardzo popularna w Barcelonie, a także odwrócony pociąg.
Uwagę Polaka zwracają również drzewa, na których rosną ogromne limonki czy pomarańcze, które każdy może sobie zerwać, a także zielone papużki, które są odpowiednikiem naszym gołębi (pod tym kątem, że jest ich pełno!)

Dodam także, iż dla osób, które po Londynie bądź innym mieście zakochały się w tanich ubraniach z Primarku, z Mariny w 10-15 min można dojechać tramwajem bądź metrem do Diagonal Mar, czyli centrum handlowego, gdzie znajduje się powyższy sklep.

Parc de la Ciutadella.
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Kolejnym ważnymi atrakcjami Barcelony są oczywiście:

Sagrada Familia. Kolejka do wejścia, otaczała 3/4 świątyni, więc sobie darowaliśmy:

Image

La Boqueria. Jedno z moich ulubionych miejsc w Barcelonie. Fenomenalny bazar, na którym uwielbiam pudełeczka z owocami (za 2 euro, można się najeść!:P) oraz soki świeżo wyciskane ze wszystkich możliwych owoców (na oko ze 20- 25 smaków, po około 300 ml za 1.5 euro średnio)

Image

Image

Image

Image

Image

La Rambla Bazar La Boqueria jest przy najpopularniejszej ulicy Barcelony - przy La Rambla - która prowadzi od Pl. Espanya do pomnika Kolumba w porcie.

Image

Image

Plaże w Barcelonie. Są. Niewielkie, zatłoczone, ale są. Niestety we wrześniu człowiek się nie opali, ponieważ rzadko kiedy wychodzi tu słońce (mimo temperatury około 30 stopni).

Warto jednak się pochwalić, iż jednego dnia, idąc na plażę, miałem okazję zobaczyć zawodników NBA, ponieważ wtedy w Barcelonie odbywały się ćwierćfinały Mistrzostw Świata w koszykówkę, i reprezentacja USA mieszkała tuż przy samej plaży. Na zdjęciu poniżej koszykarz Houston Rackets, James Harden.

Image

Fontanna Montjuic. Wspaniała sprawa, pokazy od czwartku do niedzieli w godzinach od 21:30 do 23:30 co pół godziny. Polecam dojść na miejsce trochę wcześniej, by zająć dobre miejsca, a w czasie oczekiwania można pooglądać pokazy lokalnych artystów np. tańce, pokazy magików itp.

Image

Image

Image


Montjuïc - Żydowskie Wzgórze. Można na nie wjechać autobusem miejskim, polecam używanie google map, w którym możemy sprawdzić jak z jednego miejsca przejechać komunikacją miejską do drugiego. My skupiliśmy się na Stadionie Olimpijskim oraz ogrodami znajdującymi się na powyższym wzgórzu. Część stadionu jest udostępniona za darmo, można na niego wejść bez ograniczeń, a tuż za stadionem znajduje się hala sportowa oraz znicz olimpijski.

Image

Image

Image

Image

Image


Restauracja La Hacienda. Moja ulubiona knajpa w Barcelonie! Znajduje się przy Carrer del Rec, w miejscu które tętni życiem do późnych godzin nocnych :) Świetny, hiszpańsko-meksykański klimat, potrawy także niczego sobie. Ceny za posiłek oscylują w granicach 9-12 euro, napoje alkoholowe są tutaj droższe niż w innych restauracjach, jednakże wydaje mi się, że nie ma tragedii (piwo pół litra- 5 euro, drinki 4-6 euro).


Image

Co jeszcze warto zobaczyć w Barcelonie?
Dla wszystkich kibiców piłkarskich - oczywiście Camp Nou.
La Pedrera - niestety, jak ja byłem, był remontowany, więc postanowiłem nie zwiedzać.
I przede wszystkim.... duuuuużo chodzić!!! Naprawdę, jesli macie minimum 5 dni w Barcelonie, polecam długie spacery, w metrze nie zobaczymy całego uroku Katalonii.


A na koniec tak po piłkarsku:
Image

VALENCIA

Do Walencji proponuję kupić bilety pociągowe, ale minimum 2 tygodnie przed wyjazdem. Trasa Barcelona- Valencia i z powrotem kosztowałby nas 42 euro w super luksusowym pociągu AVE (dużo wyższy standard niż nasze PENDOLINO!). Nam niestety nie udało się tego kupić i zostawiliśmy to na koniec, stąd do Walencji jechaliśmy z sympatycznym Włochem, poznanym przez serwis BLABLA.CAR za 22 euro/os (przy płatności polską kartą kurs euro to 4.48 zł!). W Hiszpanii niestety za blablacar trzeba płacić kartą przez Internet, a serwis dolicza sobie prowizję jakieś 10 %.

Do Walencji dotarliśmy rano, szóstego dnia naszego pobytu w Hiszpanii.
Pierwsze dwie noce mieszkaliśmy w hotelu 4 gwiazdkowym Confortel Aqua 4, który udało mi się kupic, dzięki informacji z Fly4Free za 270 zł/ dwie noce/ dwie osoby. Obowiązywała wtedy promocja na noclegi przez hotels.com - 40$ na hotele 4gwiazdkowe :)

Mieliśmy widok na wspaniały kompleks Ciudad de las Artes y las Ciencias, stąd też rozpoczęliśmy nasze obcowanie z miastem od tego miejsca:

Image

Kupiliśmy wejście na 3 atrakcje przez Internet za 32.5 euro/osobę. W cenie było muzeum nauki (coś na wzór warszawskiego Muzeum Kopernika), Hemisferic czyli pokaz 3D jednego z filmów naukowych oraz OCEANOGRAFIC czyli oceanarium. Muzeum nauki polecam tylko w kontekście zakupu za trzy atrakcje, samo oceanarium kosztuje chyba 28 euro, więc dopłata niecałych 5 euro to drobnostka. Muzeum techniki niczym mnie nie oczarowało, wiele atrakcji było popsutych, ciekawie jedynie było przy dziale dotyczącym kosmosu :)
Do Hemisferic nie zdążyliśmy na daną godzinę pokazu, ze względu na .... OCEANARIUM!

Oceanarium... Przyszliśmy tu na godzinkę, półtorej, a zostaliśmy cztery. Fenomenalny kompleks, prawdopodobnie największy w Europie. W cenie biletu jest delfinarium, w którym trzy razy dziennie (wydaje mi się, że 11:30, 15:30 i 18:30) karmione są delfiny i odbywają się FENOMENALNE pokazy! Polecam z całego serca. Atrakcja do zapamiętania na całe życie.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


Walencja niestety nie posiada tak wielu atrakcji jak Barcelona, jednakże także ma swój urok. Kolejne trzy noclegi mieszkaliśmy u Gemy. Zastanawiałem się czy ją polecać, ponieważ była średnim hostem, jednakże opiszę ją i sami zdecydujecie czy możecie ją kiedyś odwiedzić.

Zaletami są:
1) bliska odległość do plaży (tramwajem 10 min) i do miasta (metrem 15 min),
2) cena (około 130 zł/pokój)
3) własna łazienka
4) ogólnie są sympatyczni i bardzo pomocni (co do tego drugiego, warunkiem koniecznym jest hiszpański:P)

Wady:
1) niestety, ale oni to są straszne brudasy. w kuchni wszystko się klei, nic nie można sobie przygotować, lepiej unikać tego miejsca,
2) hości siedzieli całe 3 dni w domu, praktycznie na golasa, w ogóle nie przejmując się obecnością obcych osób u nich w domu, a pokój był niestety w takim miejscu, że trzeba było przechodzić przez salon by wyjść z mieszkania.
3) Nie mówią w ogóle po angielsku, tylko hiszpański.

Stąd, jeśli chcecie tani nocleg, tylko by się przespać, polecam: https://www.airbnb.pl/rooms/1082723 , ale jeśli chcecie trochę posiedzieć w mieszkaniu po ciężkim dniu - odradzam :)

PLAŻA. W porównaniu do Barcelony - w Walencji jest cudowna plaża. Przede wszystkim jest strasznie duża, szeroka, jak w Miami Beach! Żeby dojść od alejki do morza, trzeba iść około 10 min piaskiem, miejsca jest w bród :)

Dodatkowo, na poniższym zdjęciu tego nie widać, ale w Walencji mieliśmy wspaniałą pogodę. Temperatura dochodziła do 42 stopni, a zazwyczaj utrzymywała się w godzinach 10:00-23:00 w okolicach 32-35 stopni. Niżej załączam zdjęcie z temperaturą o godzinie 23:07, zrobionym w dniu 10 września :)

Image

Image


Mercat Central. Odpowiednik barcelońskiej La Boqueria, bazarek mieszczący się w centrum miasta. Trochę uboższy, jednakże podobnie wyposażony. Polecam na tym bazarku kupić wodę walencyjską, tam są najlepsze ceny tego typowego napoju dla Comunidad Valenciana.

Image


W Walencji oczywiście trzeba spróbować... Paelli, odmiany typowo walencyjskiej, czyli z kurczakiem, a także gazmacho (zimna zupa pomidorowa z przyprawami i warzywami) oraz patatas bravas (typowe hiszpańskie "frytki" z sosem serowym i keczupem) :)

Image

Image


W mojej poprzedniej relacji z Walencji umieściłem inne aspekty tego miasta m.in. Bioparc, zapraszam do czytania :)

Powrót zaplanowany był na wczesne godzinny poranne, jechaliśmy pociągiem z Walencji do Barcelony, skąd odlatywaliśmy. Bilet kosztowal nas 38 euro, jednakże gdybyśmy go kupili przez Internet 2 tygodni wcześniej zapłacilibyśmy połowę mniej. Na szczęście podróż zrekompensowała nam stracone pieniądze - fotele były bardzo wygodne, można było rozlożyć się spokojnie, i mimo szybkiej jazdy (jak widać na zdjęciu) było cichutko i można było przespać się w ciągu 3 godz podróży.

Image

Po przyjeździe do Barcelony, postanowiliśmy z bagażami pojechać na La Boqueria, gdzie zjedliśmy sobie owoce i wypiliśmy soki z wyciskanych owoców, po czym skierowaliśmy się na Pl. Espanya, skąd odjeżdżał autobus linii 46, na samo lotnisko. Jeszcze raz polecam tę opcję, gdyż Aerobusów jest pełno, ale one kosztują 5.90 euro/przejazd i nie uznaje się w nich biletów T10!

Norwegian przywiózł nas szczęśliwie na Okęcie :)

Image

W razie pytań, śmiało odpowiem :)

Dodaj Komentarz

Komentarze (4)

kasiadookola 5 listopada 2014 18:23 Odpowiedz
Gazmacho? :D
rw30 6 listopada 2014 00:14 Odpowiedz
wow, zazdroszcze Hardena, to obecnie mój ulubiony zawodnik, nawet pomimo tego że gra tylko po jednej stronie boiska :P ja akurat na czas mistrzostw musiałem wyjechać z BCN :(btw drobny szczegół - BCN - Valencia to nie AVE
warsawghoster 6 listopada 2014 13:19 Odpowiedz
rw30 napisał:wow, zazdroszcze Hardena, to obecnie mój ulubiony zawodnik, nawet pomimo tego że gra tylko po jednej stronie boiska :P ja akurat na czas mistrzostw musiałem wyjechać z BCN :(btw drobny szczegół - BCN - Valencia to nie AVERacja, to EUROMED. Komfort był tak wysoki, że zapędziłem się troszkę :)
areqw 8 listopada 2014 11:52 Odpowiedz
Też słyszałem, że Oceanarium w Walencji jest jednym z najlepszych. Na pewno dużo lepsze niż to w Barcelonie.