+1
olus 7 października 2014 20:32
Od dość dawna chodzi mi po głowie relacja z Grecji. Postanowiłam zebrać w jednym miejscu opis miejsc, które odwiedziłam podczas kilku pobytów. Miejsca, które opiszę znajdują się w północnej części półwyspu Peloponez, oraz kilka już poza półwyspem, po drugiej stronie Kanału Korynckiego. Część z nich jest dobrze znana i chętnie odwiedzana przez turystów, a część położona trochę na uboczu. Mam nadzieję, że was zainteresuje też takie mniej znane oblicze Grecji.

Mapka odwiedzonych miejsc
Image


Naszą bazą wypadową była wioska Kato Almiri. Niewielka miejscowość nad morzem, kilkanaście kilometrów na południe od Kanału Korynckiego.

Plaża w Kato Almiri. Całkiem przyjemna, chociaż kamienista.
Image


Kanał Koryncki
Ten kilkukilometrowy przesmyk łączący Morze Egejskie i Jońskie najlepiej podziwiać z mostu znajdującego się mniej więcej w jego połowie. Wysokie, kilkudziesięciometrowe ściany robią wrażenie. Gdy już napatrzymy się na przepływające w dole statki, warto iść na souvlaki do knajpki zlokalizowanej przy samym kanale, po stronie południowej. Wracaliśmy tam kilkukrotnie, takie były smaczne, jedne z najlepszych jakie jedliśmy w ogóle w Grecji.

Image


Jeśli chcemy zobaczyć kanał z trochę innej strony, należy udać się do miejscowości Isthmia. Jest tam ciekawy most, który zostaje opuszczony na dno kanału przed przepłynięciem statku.

Widok na Kanał z miejscowości Isthmia
Image

Image


Loutraki
W pobliżu Kanału Korynckiego znajduje się dość duże miasto Loutraki. Jest to typowy kurort, z całkiem ładną promenadą, sporą ilością hoteli i knajpek. Nad miastem, na sporym wzgórzu znajduje się monastyr, którego co prawda nie da się zwiedzić, ale warto do niego podjechać, gdyż roztaczają się stamtąd piękne widoki.

Image

Image

Image

Image


Jezioro Vouliagmenis i świątynia Hery
Jezioro widoczne na poprzednim zdjęciu to właśnie Vouliagmenis. Bardzo miłe miejsce na chwilę odpoczynku. Jest tam plaża, przy której znajduje się tawerna, ale można rozłożyć się też trochę bardziej na uboczu. Jezioro jest połączone małym kanałem z morzem i ma słoną wodę. Dzięki temu możemy tu z bliska zobaczyć okazy morskiej fauny, między innymi mnóstwo maleńkich krabów pustelników, które chowają się w znalezionych muszlach. Na brzegu znajduje się też malownicza kapliczka.

Image

Image

Image

Image


Kawałek dalej, na cyplu na końcu półwyspu znajdziemy latarnię morską, a w dole pod nią pozostałości starożytnej świątyni Hery i antycznego portu. Jednak przede wszystkim warto tu przyjechać dla przepięknych widoków roztaczających się na każdą stronę.

Widok na świątynię Hery
Image

Image

Image

Image

Image


Psatha
Już trochę dalej na północ znajduje się mała nadmorska miejscowość, z dość długą plażą, położona w zatoce otoczonej górami i wysokimi klifami.

Image

Image

Image


Kolejne opisane miejsca położone są już na Peloponezie.

Starożytny Korynt
Ruiny antycznego miasta znajdują się kilka kilometrów od współczesnego Koryntu. W dość dużym kompleksie centralne miejsce zajmuje świątynia Apolla, jest również kilka innych nieźle zachowanych budowli. W muzeum za to możemy zobaczyć sporą kolekcję rzeźb.

Image

Image

Image


Akrokorynt
W pobliżu stanowiska archeologicznego wznosi się masywna góra, Akrokorynt. W starożytności znajdowała się na niej świątynia Afrodyty, później natomiast średniowieczna twierdza, której pozostałości możemy obecnie oglądać. Teren twierdzy jest duży, jest tu kilka poziomów murów i kilka bram, więc zwiedzenie całości trochę czasu zajmuje. Warto jednak pochodzić i poodkrywać różne zakątki, przede wszystkim dla świetnych widoków roztaczających się dookoła. Widokowo to jedno z moich ulubionych greckich miejsc.

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image


W kolejnej części przeniesiemy się wgłąb półwyspu Peloponez.W dzisiejszej części kilka ciekawych miejsc, które odwiedziliśmy na Peloponezie.

Jezioro Doxa
Malownicze jezioro położone z dala od głównych turystycznych szlaków. Na jego środku na małym cyplu znajduje się kościółek.

Image

Image

Image

Image


Od jeziora kręta droga prowadzi do starego monastyru Agiou Georgiou Feneou. Nie przejmujcie się, że miejsce na pierwszy rzut oka wydaje się być opuszczone. Wejdźcie na dziedziniec i zajrzyjcie do małej, ale pięknie zdobionej kapliczki. Nie przestraszcie się gdy nagle z górnego piętra usłyszycie donośny głos. To zapewne jeden z mnichów tam mieszkających zaprasza was na górę. Wejdźcie i usiądźcie na tarasie z pięknym widokiem na jezioro (i nie przejmujcie się tym, że taras opiera się tylko na kilku palach przymocowanych do ściany budynku). Mnich zapewne poczęstuje was przepyszną, wyrabianą na miejscu konfiturą z płatków róży, czymś do picia i wypyta skąd jesteście i jak tu trafiliście.
Jak się dobrze rozejrzycie to zobaczycie, że stoi tam cały regał ze słoikami tych konfitur. Warto kupić sobie tak słoik, żeby przypominał nam smaki Grecji jeszcze długo po powrocie do domu. Z mnichami można się troszeczkę potargować :)

Image

Image

Z tych róż mnisi wyrabiają pyszne konfitury
Image

Image

Image

Widok na jezioro
Image


Kolejka Diakopto-Kalavrita
W nadmorskiej miejscowości Diakopto zaczyna swój bieg wąskotorowa kolejka. Jej trasa wiedzie górskimi wąwozami, wzdłuż strumieni, tunelami i wiaduktami.


Dodaj Komentarz

Komentarze (8)

maczala1 15 października 2014 11:05 Odpowiedz
Bardzo intersujące i mniej znane miejsca, co zapewne wiąże się z mniejszą ilością turystów, a to przecież wielki plus. Doxa i Agiou Ioanni Prodromou wyglądają pięknie. Szczególnie spodobała mi się jednak okolica Vouliagmeni (jezioro, latarnia, świątynia Hery). Grzebiąc w sieci trafiłem na galerię zdjęć pewnego Greka, która tylko jeszcze zaostrzyła apetyt :)http://www.pbase.com/nipan_51/vouliagmeni
olus 15 października 2014 20:57 Odpowiedz
Rzeczywiście okolice Vouliagmeni są super. Po zdjęciach na tej strone widać, że zima tam też jest piękna, te ośnieżone szczyty w tle robią wrażenie.
ewelinag 8 marca 2017 09:51 Odpowiedz
Świetna relacja. Żałuję, że nie trafiłam na nią podczas mojego pobytu w tamtym rejonie. Do moich ulubionych plaż należy plaża Kyllini, oczywiście nie w sezonie. W maju nie ma jeszcze tłumów, a pogoda jest już świetna. Pozdrowienia :)
potek7 1 sierpnia 2019 15:53 Odpowiedz
My Peloponez zaliczyliśmy na przełomie czerwca i lipca 2019 roku.Pierwsze dwa dni po wylądowaniu pozostaliśmy w Atenach. Połaziliśmy, pojedliśmy i pojechaliśmy na lotnisko do wypożyczalni samochodów. Dostaliśmy Fiata Pandę (wypożyczalnia FireFly, na lotnisku obsługowe je biuro Herz) - koszt na 8 dni to 150 Euro (blokada na karcie - 300 Euro). Bardzo miła obsługa.Pierwsze trzy dni spędziliśmy w miejscowości Nafplio. Byliśmy tam dwa lata wcześniej. Bardzo fajne miasteczko, zresztą to pierwsza stolica demokratycznej Grecji w latach 1823-24. Nad miastem góruje piękna twierdza zbudowana w XVIII wieku przez wenecjan - warta zwiedzenia. Można do niej dotrzeć schodami (około 1000) lub autem. Ze względu na upały wybraliśmy tą drugą wersję. Można pojechać na plażę Tolo, a wieczorami powłóczyć się po starówce. Jest tu również katolicki kościół z polskim proboszczem.Na kolejny dzień udaliśmy się do miejscowości Monemwasia. Zakwaterowaliśmy się pensjonacie nad samym morzem z widokiem na "Skałę". To tutejsza atrakcja, którą warto zobaczyć i zwiedzić. Początkowo była to wyspa z zamkiem lub twierdzą (jak kto woli). Z czasem stała się półwyspem. Twierdza robi (podobnie jak ta w Nafplio) bardzo duże wrażenie. Na szczycie są ruiny pierwotnych umocnień, niżej nieco nowsze wraz z fajnym miasteczkiem.Kolejny dzień spędziliśmy w Limeni. Piękne miejsce. Wspaniały hotel. Wczesniej nie podawałem, gdzie nocowaliśmy bo były to miejsca normalne lub nie warte ich wymieniania. Natomiast tu Hotel Vasilios Apartments to istne marzenie. Pokój hotelowy to jeden poziom domku (około 35 m kw.) z tarasem, balkonem, aneksem kuchennym w pełni wyposażonym, wspaniałym łóżkiem, a nawet kominkiem i do tego piękny widok na zatokę z turkusową wodą, w której pływały żółwie. Woda cudowna, zejście do morza z drabinki lub schodkami na piaszczyste dno. Raj na ziemi. Wada - drogie restauracje, sklep w mieście oddalonym o 2-3 km.Dalej mieliśmy w lanach Spartę i Olimp, jednak ze względu na panujące upały (35-37 st.) pojechaliśmy na dwa dni do Koryntu. Korynt ładny, kanał ładny, ale bez szału.Dalej już tylko droga na lotnisko i samolot do Polski.Wrażenia - super. Myślę, że jeszcze tu wrócimyCo bym zmienił:1. Krócej w Koryncie, a w zamian albo jeszcze jeden dzień pobytu w Limeni lub inna atrakcja.2. Nafplio na dwa nie trzy dni.
brian 6 sierpnia 2020 23:44 Odpowiedz
Jako że w Lipcu zrobiliśmy ponad 1000km autem po Peloponezie a fotki z tego wątku już nie działają to postanowiliśmy tutaj podzielić się naszą pierwszą relacją z wyjazdu i trochę uaktualnić informację dotyczące tego półwyspu. Podróżowaliśmy tylko we dwoje ze względu na specyficzny tryb podróżowania który jest bardzo intensywny i mało komu odpowiada. W sumie byliśmy 11 dni i nie powiem było to trochę ryzyko by w dobie pandemii lecieć do Grecji bo wiemy że nowe przepisy wchodzą na bieżąco a loty są przesuwane co chwilę. W pełni jednak akceptowaliśmy ryzyko także do nikogo nie mielibyśmy pretensji jakby bylibyśmy zmuszeni do kwarantanny itp. Bilety kosztowały około 140zł w dwie strony na osobę.Dzień 1 Podróż samolotem z Katowic przebiegła sprawnie oprócz incydentu z jednym pasażerem który na chwilę przed przylotem bardzo źle się poczuł. Trzeba było wezwać pomoc medyczną. Całe zamieszanie trwało około godziny które głownie polegało na badaniu nieszczęśnika przez lekarza i dywagacjach kto ma jakie kompetencje. Lekarz twierdził iż nie może wydać decyzji by zabronić lotu tej osobie ale ostateczną decyzję podjął kapitan który nie zezwolił na lot tej osobie - osoba była dodatkowo na wózku inwalidzkim. Dalej już w miarę sprawnie lądowanie i wyjście z lotniska. Jako że mamy dwójki na QR kodach omija nas badanie. Ci z jedynkami są kierowani na badania wymazowe. Oczywiście pasażerowie stłoczeni czy to w przejściu w samolocie czy też w busie lotniskowym czy to do kontroli kodów QR także o jakiejkolwiek bezpiecznej odległości można tylko pomarzyć.Auto odbieramy w miejscowości oddalonej około 5km od lotniska - firma lokalna Surprice płacimy około 500zł za 11 dni bez ubezpieczenia dodatkowego. Do ubezpieczalni zostajemy przetransportowani transporterem - w takich przypadkach kierowca nas poinformował że jest nakaz noszenia maseczki. Z wypożyczalni jedziemy do naszego hotelu który jest w Koryncie. Jedziemy głównie autostradą. System poboru opłat jest troszkę inny niż Polsce - imo gorszy. Płaci się bardzo często ale po jakieś śmieszne sumy 1-3 euro, bardziej wydajny wydaje mi się jednak system z bilecikiem i płatnością na samym końcu. Mimo że jedziemy w godzianch szczytu to stoimy tylko na obwodnicy Aten tam gdzie są zjazdy na Pireus. Można bez problemu płacić kartą na bramkach ale trzeba się ustawić do bramki z kasjerem.Tak wyglądają te punktu do robienia testów na obecność koronowirusa na lotnisku w Atenach: Na jednych z bramek jakaś dziwna akcja informacyjna/ protestacyjna tego nie wiem. Ludzie z flagami i rozdawali jakieś pisma/ulotki za darmo. W kolebce demokracji protesty są niezwykle popularne o czym przekonaliśmy się 2 lata temu gdy nie działało metro w Atenach. W samych tylko Atenach w 2013 roku było około 1500 protestów. Źródło: https://www.theguardian.com/cities/2017 ... kong-trump Do miasta docieramy wieczorem już po zmroku. Szybkie jedzenie w bardzo popularnej restauracji z Souvalakami przy głównej ulicy handlowej obok fontanny plus miejscowe piwka w plenerze czyli Hellas Fix i idziemy spać.
eskie 8 sierpnia 2020 05:34 Odpowiedz
Mam nadzieję, że zamieścisz też zdjęcia Cór Koryntu.
wodzu-800xl 10 sierpnia 2020 19:03 Odpowiedz
Z dala od utartych szlaków.... :lol:
potek7 10 sierpnia 2020 19:44 Odpowiedz
Myślę, że Limeni do takich miejsc się zalicza. Zresztą ten temat, wątek wcześniej nosił inną nazwę. Potem ona uległa zmianie. Przeczytaj mój poprzedni wpis.Co do zdjęć to parę wrzucę, ale teraz jadę do Włoch i nie chcę "marnować" czasu.