+1
kamasan 19 lipca 2013 17:19
Wszystko zaczęło się od zakupienia biletów do Sva.. Stva.. no właśnie, gdzie my do diabła się wybieramy?
Fiordy, Norwegia i pierwsze skojarzenie – drogo. Szybka analiza i wniosek, że jedyna opcja, to namiot i przemieszczanie się pieszo, bądź stopem. Żarcie? zakupione jeszcze na polskiej ziemi, a wśród suchej karmy, król był tylko jeden – kabanos.
Wylot z Gdańska o nieprzyjemnej, wczesnoporannej godzinie, więc podróż z Warszawy do Gdańska Polskim Busem jeszcze piątek wieczór. Ostatni posiłek w przydworcowym fastfoodzie, piwo za udaną wyprawę i nocka na lotnisku.
8.27 pierwsze kroki na nieznanym gruncie, zaopatrzyliśmy się w mapkę z darmowej lotniskowej ulotki i męska decyzja – idziemy na północ. Z miejscowości Sola do Stavanger jest około 17 km, ale na fali początkowych uniesień postanawiamy pokonać ten dystans pieszo, jako rozgrzewka przed tym co nas czeka później. W trakcie marszu trochę pobłądziliśmy, ale Norwegia jest malownicza, pogoda sprzyja, zieleń, jak świeżo malowana, do tego na ulicach pustki, nawet krowy jakieś takie leniwe, więc chillujemy i idziemy dalej. Po dotarciu do miasta, zaopatrujemy się w butlę z gazem, potrzebną do przygotowywania posiłków i rozglądamy po mieście. Spotykamy prawdziwego Polaka z Polandii, który próbuje nas zbić z tropu, gdyż po wysłuchaniu naszych zamiarów zdobycia Preikestolen i Kjeragbolten w 3 dni twierdzi, że to mało realne. Tak optymistycznie nastawieni podziwiamy bardzo przyjemną portową zabudowę, lecz ceny w barach nie sprawiają, że mamy ochotę tutaj się zatrzymywać na coś więcej niż zrobienie paru zdjęć.

Image

Wyprawiamy się najbliższym promem do Tau. Plan na dzisiaj to rozbić się jak najbliżej Preikestolen, żeby ominąć tłumy turystów następnego dnia. Do pokonania mamy jeszcze spory kawałek, około 20 kilometrów. Autobus za drogi na nasze polskie kieszenie, a pieszo już nie mamy zamiaru dzisiaj iść gdzieś dalej. Czas sprawdzić mit o niechęci tubylców do podwożenia stopowiczów. Rozdzielamy się i po 30 minutach siedzimy w aucie z Norweżką, która podwiozła nas dwa razy dalej niż początkowo zapowiadała. Zostaje nam godzina drogi do schroniska Preikestolhytta, tam się spotykamy znowu całą ekipą i postanawiamy podejść jeszcze kawałek. Pierwszy obóz obieramy w sąsiedztwie dwóch stawów. Tam ciepła szama, kasza, makaron, jakiś sos, kto co ma i spać!
Pobudka o szóstej, 40 minut drogi na Pulpit Rock, a na trasie zgodnie z planem pustki. Docieramy i.. taaak, to właśnie tak miało wyglądać.

Image

Image

Pogoda genialna. Lysefiord jak na dłoni. A nawet jakiś muzykalny Norweg postanowił nakręcić w tym samym czasie teledysk. Dłuższa chwila na kontemplację, potem rzut oka na Półkę Skalną z różnych perspektyw i w drogę na Kjerag. Możliwości były dwie, albo dostać się do Oanes, a potem do Lauvvik i stamtąd promem do Lysebotn, albo z Preikestolen przejść do Bratelli i tam zatrzymać prom płynący z Lauvvik. Pierwsza wersja jest droższa, dłuższa, ale teoretycznie bezpieczniejsza w niepogodę, gdyż trasa na Bratelli w przypadku deszczu wydaje się być nie do przejścia. Nam jednak Słońce przyświecało i zaliczając kąpiele w strumieniach oraz jednym ze stawów docieramy po pięciu godzinach do Bratelli, tam w towarzystwie beczących owiec i kolejnego strumienia czekamy na prom (przed wyjazdem czytałem o potrzebie dzwonienia nawet dzień wcześniej w celu zatrzymania promu na stacjach pośrednich, ale okazuje się to zbędne, wystarczy czekać na platformie). Płyniemy dużo szybszym od wcześniejszego promu, katamaranem, który jak na taki pokaźny statek osiąga naprawdę sporą prędkość, wrażenia z podziwiania wzniesień z poziomu zera, z promową kawą w ręku, niesamowite.

Image

Lysebotn - Øygardstøl. Odcinek od wioski do restauracji znajdującej się przed szlakiem na Kjeragbolten, podobno lepiej nie próbować pokonywać pieszo. Jest to dość trudne do zrobienia, bo na tej trasie nie ma praktycznie ruchu, jednak udaje nam się załapać podwózkę vanem, gdzie upychamy się wszyscy. Zaoszczędzamy trochę czasu, więc szukamy odpowiedniego miejsca na rozbicie się z namiotem. Po półtorej godzinie marszu docieramy do dolinki se stawem. To kolejne miejsce na nocleg i kolejne jak z plakatu. Po tej stronie fiordu, nieco wyżej położonej od Preikestolen, roślinność jest karłowata, a głazy bardzo gładkie, a to z powodu wiatru, który faktycznie hulał, szczególnie o poranku, gdy powietrze spływało ze stoków w dół. Wieczorem jeszcze makaron z.. kabanosami i jedne, przeszmuglowane piwo na dobranoc. Fiordy jadły nam z ręki rzecz jasna.

Image

godzina piąta rano i.. szczękanie zębami. Upiornie zimno, a Słońce jeszcze za masywem. Ciepły posiłek i w drogę, a droga raz w górę, raz w dół. Śnieg, woda, trawa, głazy.. piękne widoki. Sceneria trochę jak z innego świata. Mijamy kilka namiotów, a nawet odważnych w samych śpiworach. Po godzinie nagle: „Jest!”. Kjeragbolten namierzony. Na pierwszy rzut oka wydaje się niepozorny, ale przepaść pod nim robi wrażenie. Pozy, obowiązkowe fotki, blaski flesza i idziemy dalej, wyżej. A dalej i wyżej bardziej przerażająco i jeszcze cudowniej. Znajdujemy się około 1000 m nad poziomem morza, a to znaczy, że i nad poziomem fiordu. Pionowe skalne ściany aż na sam dół, wiatr, woda, śnieg, gdzieniegdzie znikoma roślinność.

Image

Image

Image

Czas wracać, musimy zdążyć na jedyny prom tego dnia. Wracając zabieramy namiot i wracamy pod restaurację z nadzieją, że ktoś nad podwiezie. Do tej pory mieliśmy dużo szczęścia, ale większość turystów w tym właśnie momencie, gdy my wracamy, robi sobie zdjęcia na Kjeragbolten, więc musimy radzić sobie sami i schodzimy krętą drogą Fv500 na piechotę. Czekając na prom, nieco zmęczeni całą wyprawą, robimy danie z pęczaku, sosu pieczeniowego i oczywiście kabanosów. Zacna imitacja posiłku, ale ważne, że ciepłe. Po dostaniu się do Lauuvik obieramy kurs na Solę, a dokładnie plażę, na której planujemy przenocować. Znowu się rozdzielamy licząc na podwózkę do celu. Nie ułatwia nam tego fakt, iż droga zaczyna się dokładnie w miejscu, w którym zatrzymał się prom, czyli od wody. Asekuracyjnie sprawdzamy, kiedy odjeżdża ostatni autobus i dajemy sobie deadline na łapanie okazji - godzina. Po przejściu kawałka drogi okazuje się, że łączy się ona z drogą przypominającą ekspresową, co nie poprawia nam humoru, gdyż nie ma tu możliwości zatrzymywania się. Ryzykujemy i idziemy aż do najbliższej miejscowości. Nieco zrezygnowani obecną sytuacją, udaje się nam jednak od niechcenia zatrzymać w wiosce samochód z kobietą, która co prawda nie jedzie aż do Soli, ale może nas podwieźć w stronę Sandnes. Z braku innych perspektyw zgadzamy się. W aucie jesteśmy potraktowani z wielką gościnnością, a miła atmosfera udziela się Norweżce, która co prawda spóźniona na próbę chóru postanawia nadłożyć około 15 km w jedną stronę i dowozi nas na samą plażę. Docieramy wcześniej niż nasi kompanii i dowiadujemy się, że są oni w Sandnes i robią pit-stop na piwo. Zazdrośni wobec nich podejmujemy najgorszą decyzję ever - również wybieramy się po piwo… w poszukiwaniu sklepu przy zapewnieniach lokalnych mieszkańców: „fiveteen minutes”; błądzimy przez ponad godzinę. Docieramy do sklepu w centrum Soli i tam w podskokach biegniemy do lodówki z piwami. Pal sześć ceny, „Sześciopak!” - ktoś krzyczy. …Pewnie jesteście w stanie sobie wyobrazić rozczarowanie na twarzach, kiedy Pani ekspedientka próbuje wytłumaczyć trzem Polaczkom, iż alkohol sprzedawany jest tylko do godziny 20. Musieliśmy objeść się smakiem, ale co gorsza trzeba było jeszcze wrócić i to z pustymi rękoma. Świat się walił na głowę, ale że głupi ma więcej szczęścia niż rozumu, to znaleźliśmy Norwega na parkingu, który postanowił nas podwieźć na plażę. Słysząc naszą historię pokładał się ze śmiechu i mało nie spowodował wypadku zjeżdżając ciągle na przeciwległy pas. Jednak szczęśliwie dotarliśmy na plażę, gdzie się znowu spotkaliśmy wszyscy razem. Ostatnią rzeczą na naszej liście jaką chcieliśmy zrobić, to zobaczyć noc w Norwegii, ale się nie udało.. zasnęliśmy.
Dobranoc :)

PS. z technicznych spraw, wyjazd w liczbach: osób - 5, namiot - 1, koszt - ok. 400 pln/os, trasa - 200 km, dni - 3 pełne, przeżycia - bezcenne!

Dodaj Komentarz

Komentarze (21)

hubuus 19 lipca 2013 17:24 Odpowiedz
Zajebista relacja. Ładne zdjęcia.Podziwiam chęć wczesnoporannego wstawania :)
hubert 19 lipca 2013 17:56 Odpowiedz
Witamy, świetny start :)
m3lm4k 19 lipca 2013 20:59 Odpowiedz
Niezly debiut! :D
matt 19 lipca 2013 21:21 Odpowiedz
Ciekawa relacja. Do tej pory broniłem się przed Norwegią, ale te widoki mnie przekonały. Dzięki :)
kamasan 20 lipca 2013 08:48 Odpowiedz
Dziękuję za komentarze, już w planach jest kolejna wyprawa.Dostałem pytanie o promy. Ważne jest czy jest to sezon czy poza, bo wtedy jedne kursują, a inne nie, tutaj jest tabelka z której co prawda ciężko coś zrozumieć, ale da się :)http://www.kolumbus.no/downloadfile.php ... 64682b80f8(te cyferki w tablelce to godziny)a to jest strona tego przewoźnika, gdzie można sprawdzić rozkładhttp://www.kolumbus.no/Byliśmy na początku czerwca, więc jeszcze przed sezonem, ale nie wiem czy coś to zmienia. U nas prom Bratelli - Lysebotn ok. 60 NOK, a Lysebotn - Lauuvik 93 NOK. Wiem jeszcze, że prom Oanes - Lauuvik to ok 20 NOK, ale z tego nie skorzystaliśmy. Wychodząc z lotniska można znaleźć dużo ulotek, także te z rozkładem jazdy promów i cenami, gdzie wszystko jest klarownie napisane :)Pozdrawiam :)
kamasan 21 lipca 2013 11:07 Odpowiedz
Nie mam możliwości odpowiadania na wiadomości, więc piszę tutaj, może też przyda się komuś:1. Mieliście jakieś porządne buty i spodnie ? To nasza pierwsza wyprawa i nie wiemy na co sie tam szykować.ODP.1. Buty, szczególnie na Kjeragu, lepiej mieć porządne, za kostkę, bo dużo głazów, nierówności itp. choć jeden znajomy był w zwykłych sportowych adidasach i dał radę, ale mówił, że momentami bał się o kostkę. Dodam, że mieliśmy bardzo dobrą pogodę jak na warunki Norweskie, więc polecam lepsze buty :) 2. Jak przewoziliście namiot ? Wykupiony duży bagaż podręczny/czy może rejestrowany ? Jakiś namiot godny polecenia?ODP.2. Wykupiliśmy jeden bagaż rejestrowany na 5 osób więc wyszło tanio. Wzięliśmy jeden większy plecak i ładowaliśmy do niego wszystko + bagaże podręczne. Potem po wylądowaniu rozłożyliśmy między sobą bagaże, tak, żeby jedna osoba nie niosła wszystkiego. W bagażu rejestrowanym można robić tak, że jak macie jakieś karimaty, kijki trekingowe, czy nawet namiot itp. można je prztroczyć do plecaka i owinąć taśmą, to nadal jeden bagaż. Sami tak nie robiliśmy, bo nie braliśmy ani kijków, ani karimat, a namiot schowaliśmy do środka plecaka, ale widziałem na lotniksu jak tak ludzie robili. Co do naszego namiotu, to mieliśmy niespecjalnie super, ale nie było takich warunków do przetestowania go, więc ciężko mi powiedzieć, jaki jest godny polecenia. Jedynie co do 2-osobowego, wszędzie polecany jest Hannah Troll S, jako ten co mieści się do podręcznego. Sam chciałbym to sprawdzić.3. Gdzie i za ile kupiliście butle gazową ? Butla była razem z końcówka gotowa do użycia?ODP. 3. Butlę kupiliśmy w Stavanger w markecie Jula za około 40 NOK. Końcówkę mieliśmy swoją, przewiezioną w rejestrowanym.4. Ile wam zajęło zejście serpentynami spod Kjeragu do Lysebotn ?ODP. 4. Zejście z Kjeragbolten do tej restauracji słynnej, gdzie się zaczyna szlak, zajęło nam niewiele, około 2 godzin. A zejście od tego miejsca w dół serpentynami zajęło nam ok 3 godzin, ale z dużą przerwą na zamoczenie majtek w stawie z wodospadem, który jest po drodze, można tam posiedzieć. 5. Przy Kieragu nie ma dużych problemów ze znalezieniem noclegu ? PS. Da rade spać bez karimat ?ODP. 5. Wydaje mi się, że opcje są dwie, albo tak ja my zrobiliśmy, rozbić się w połowie drogi w dolnie, gdzie jest sporo trawy i miejsca na rozbicie się, albo już nieopodal Kjeragbolten, tam też się ludzie rozbijali, ale dużo mocniej wjało. Co do karimat, spaliśmy bez, jedynie skorzystaliśmy z zasłyszanego pomysłu, spania na folii ENR (koc termiczny), ciężko powiedzieć czy to coś dało, ale jako placebo spisało się. Jednak polecam mieć dobry śpiwór, bo o 3-5 rano jest bardzo chłodno.6. Jak wygląda szlak do Bratelli? jest dobrze oznaczony ?ODP.6. Szlak jest dobrze oznaczony, wygląda jak świeżo malowany. Trasy wyznacza czerwona literka "T". Polecam go bardzo, jak sprzyjają warunki, bo raz się jest bardzo nisko, a raz wysoko, więc widać cały, długi Jasnyfiord. ;)Pozdrawiam :)
elbe 21 lipca 2013 11:35 Odpowiedz
Respekt :)
widawa 26 grudnia 2013 14:05 Odpowiedz
czesc:) zaciekawiła mnie Twoja podróż i też planuje zrobić cos podobnego :) tylko że myślałem żeby niektóry odcinki pokonywać na rowerze , wiesz moze jaki jest koszt wypożyczenia roweru i czy się to w ogóle opłaca :>?
kamasan 27 grudnia 2013 22:04 Odpowiedz
cześć widawa, niestety nie widziałem wypożyczalni rowerów. Jeżeli chodzi o pokonanie tej trasy na dwóch kółkach, to szczerze mówiąc nie wyobrażam sobie tego ;) są odcinki które śmiało można byłoby przejechać na rowerze, ale same podejścia na Preikestolen (od Preikestolhytta) i droga Preikestolen Bratelli) czy Kjerag (od resturacji Øygardstøl - choć już droga do samej restauracji od poziomu fiordu jest kręta i pod sporym nachyleniem, ale mniemam, że jesteś zaawansowanym cyklistą jak masz taki pomysł ;) ) na pewno pieszo. Pomyśl o zabraniu swojego roweru samolotem. Myślę, że wypożyczenie sprzętu w Norwegii nie należy do najtańszych rzeczy, a z tego co kojarzę rower w wizzairze można zabrać za 160 zł w jedną stronę. Generalnie sam myślałem o wycieczkach z rowerem za granicą kiedy zobaczyłem, że przelot z rowerem nie jest drogi, ale wymaga to wprawy, przygotowania. Sam pomysł bardzo dobry, Norwegia jest super, na pewno znajdziesz sobie odpowiednią trasę :) powodzenia
macieqx 27 grudnia 2013 22:28 Odpowiedz
Świetna relacja, jak masz jeszcze jakieś zdjęcia, to chętnie zobaczę ;)
pani-daga 3 stycznia 2014 23:59 Odpowiedz
Kabanos moim mistrzem :DMam pytanie jak dokładnie nazywa się miejsce na ostatnim zdjęciu i jak wejść na ten głaz? Czy trzeba na niego zeskoczyć czy może są jakieś niewidoczne na zdjęcia pomoce do zejścia ?:)
maczala1 4 stycznia 2014 00:29 Odpowiedz
To miejsce to Kjerag, spory kawałek od Stavanger. Żeby tam się dostać samochodem ze Stavanger, wejść, zejść i jeszcze wrócić, potrzebny jest calutki dzień. Można skorzystać ze zorganizowanego przejazdu busem za ok. 500 NOK z linku:http://www.tidereiser.com/hikingtour-kjeragZachęcam do obejrzenia wszystkich "widoków 360°" z tego linku - wszystkie robią wrażenie, jeden jest nawet z kamieniem :)
natalia 4 stycznia 2014 00:39 Odpowiedz
Boże co za zdjęcia, co za widoki! Pięknie!:))
legion1 7 stycznia 2014 12:25 Odpowiedz
Świetna relacja :) aż znów naszła mnie chęć szybkiego powrotu na fiordy :)
kamasan 12 grudnia 2014 17:27 Odpowiedz
Wiem, że odkopuję ten temat z zaświatów, ale jeżeli są tu ludzie, których interesuje podróżowanie po taniości, to zapraszam Was na nasz fanpage. Ja razem z kumplem, z którym byłem między innymi w Stavanger rozpoczęliśmy pisać co nieco, bo wiele osób nas podpytywało jak, co i gdzie.Ogólnie szerzymy idee taniości tam gdzie się da (i nie da). Norwegia, Islandia, Włochy i inne, także zapraszam do śledzenia no i lajkowania :)https://www.facebook.com/Cebulane.podroze
casperslonina 12 grudnia 2014 17:45 Odpowiedz
Bardzo lubie taki dystans do siebie. Podczas wyjazdow slynny juz "Kult Cebuli" tez nie jest nam obcy (raz bardziej, raz mniej). Powodzenia z prowadzeniem bloga! ;) -- 12 Gru 2014 19:21 -- Dziwne ze post redaktora Hubuusa w tym temacie, ktorym uzyl takiego samego slowa nie zostal edytowany.
olir1987 15 grudnia 2014 08:39 Odpowiedz
zapowiada się fajnie tylko zmniejsz zdjęcia, bo niewygodnie się przegląda;)
maczala1 15 grudnia 2014 09:15 Odpowiedz
olir1987 napisał:zapowiada się fajniePopatrz na daty, chyba raczej już się nie zapowiada :)
hanka1984 15 grudnia 2014 10:22 Odpowiedz
Hannahowy Troll S sprawdza się:) Jeździliśmy na stopa z tym namiotem przez 3 tygodnie po Norwegii oraz tydzień po Danii w drodze powrotnej i spisał się bez zarzutu:)
olir1987 15 grudnia 2014 13:54 Odpowiedz
maczala1 napisał:olir1987 napisał:zapowiada się fajniePopatrz na daty, chyba raczej już się nie zapowiada :)racja, przewijanie zdjęć na mniejsze dało się we znaki;p;p widziałam odzew w wątku i pomyślałam że coś nowego;p;p
kamasan 16 grudnia 2014 20:42 Odpowiedz
Przepraszam za rozmiar tych zdjęć, ale jak pisałem ten post były normalne (i to przez dłuższy czas)! A teraz nie mam (nie widzę) możliwości edytowania, więc nie wiem jak to naprawić :(