0
dzadzax 28 kwietnia 2013 14:17
Witam właśnie za godzinę samolot emirates airbus a380-800 z tokio-narita o godz22 odleci do dubaju a stamtąd lot emirates do warszawy . Wyprawę zaplanowałem dzięki opisom podróźników, którzy odbyli tak daleką podróź i oczywiście fly4free i promocji emirates w polsce. Chciałbym dorzucić parę groszy i swoje spostrzeźenia z tejźe podróźy. Jeśli bedą jakieś pytania to postaram się odpowiedzieć. Myślę, źe po powrocie wystsrtuje z opisem pobytu w japonii. Był to tygodniowy wyjazd , gdyź nie dysponowałem większą liczbą wolnych dni. Zwiedzanie odbyło się na trasie tokyo-kioto-nara-osaka-tokyo.Imperial Palace - Kokyo jest łatwo odnaleźć - rezydencja cesarza wyrasta w centrum miasta pośród drapaczy. Jak wiadomo wrota pałacu są otwierane 2 razy w roku - w dniu urodzin cesarza- 23 grudnia oraz 2 stycznia- większość włości pałacu zajmują lasy, zaciszne ogrody oraz niewielkie jeziorka.Najlepiej trafić tu ze stacji Tokyo wysiąść Nijabashimae i w zasadzie widać już w dali wieżyczkę strażniczą.
Tak jak większość turystów udajemy się do Kokyo Gaien , ogród gdzie wyłożoną żwirem drogą można dotrzeć do Niju- bashi , mostu przecinającego fosę a za nim Fushimi-yagura - wieżyczka obserwacyjna zamku. To jest miejsce gdzie turyści strzelają obowiązkowe zdjęcia.
Szybko trzeba było wejść do bramy po przeciwległej stronie parku , gdzie zbierają się turyści na wejście do zamku i niemalże parami i w gęsiego weszliśmy do środka. Tam najpierw film w sali, oglądanie makiet z cesarskim dworem- można zostawić swoje bagaże , coś kupić w sensie pamiątek i w towarzystwie ochrony wędrujesz ok2 godzin zwiedzając włości cesarskie oraz przepiękne ogrody. Myślę , że warto zobaczyć zważywszy , że jest to za darmo i nie każdy może tam wejść.
Kolejnym punktem na ten dzień była dzielnica Asakusa i prawdopodobnie najstarsza świątynia buddyjska w okolicy-Senso-ji lub Asakusa Kannon, przyciągająca tłumy turystów i szkolne wycieczki - dochodząc do świątyni idziemy uliczką-pasażem z wszelkiego rodzaju pamiątkami, barami z jedzeniem i innymi rekwizytami. A zaczyna się to potężną Kaminari-mon( Brama Grzmotu ) CaŁość uzupełnia piękna pagoda- miejsce ogólnie bardzo urokliwe.
Następnie udaliśmy się w rejon potężnych biurowców i drapaczy chmur a dosłownie do Shinjuku , gdzie mieszczą się 2 bliźniacze wieże Metropolitan Government Office tutaj praktycznie każdy wskazuje miejsce gdzie należy wejść- windę i w ciągu dosłownie kilku sekund jesteś już na 45 piętrze skąd za darmo można delektować się widokiem dookólnym na całe Tokio. Wszedłem do restauracji skąd chyba jest najlepszy widok i udało mi się kilka zdjęć zrobić ale za chwilę zostałem wyproszony bo nie byłem klientem. Spędziliśmy tam sporo czasu by zebrac siły i napatrzeć się na widoki - ogólnie do 18 jest wejście - tak więc po tej godzinie wybraliśmy się do kolejnej dzielnicy Shibuya w poszukiwaniu pomnika psa Hachiko- trudno było go wypatrzeć bo tłum był tak duży , że nie mogłem znaleźć swoich myśli ale udało się i oczywiście poszliśmy do starbucksa popatrzeć na tłumy Japończyków przechodzących przez to najsłynniejsze przejście dla pieszych - robi wrażenie.
I tak naładowani tą energią bijącą od tego specyficznego miejsca - wybraliśmy się w poszukiwaniu budynku Willexpresa na shinjuku skąd to mieliśmy wyruszyć nocnym autobusem do KIOTO.
Przy dobrej widoczności z budynku Metropolitan można wypatrzeć MT. Fuji
Image
Image
Image
Image
ImageTokyo
Image
Widok z 45 piętra
Image
Pies Hachiko
Image
Ogród cesarski
Image Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Imagekilka fotek z Kioto- zdjęcia robione zwykłym aparatem cyfrowym więc i jakość nie najlepsza
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
[img]http://s1.zmniejszacz.pl/112/dscf0252__617515.jpg[/mg]
Image
Image
Image
Imagekilka obiecanych zdjęć z Nary
Image
Image

Dodaj Komentarz

Komentarze (114)

dzadzax 29 kwietnia 2013 12:42 Odpowiedz
Jestem juz na okęciu po 11 godzinach lotu do dubaju i 6 godzinach do warszawy ale w dubaju dostaliśmy e prezencie zamianę na klasę 1 obsługa pierwsza klasa
blackall 29 kwietnia 2013 14:32 Odpowiedz
dzadzax napisał:Jestem juz na okęciu po 11 godzinach lotu do dubaju i 6 godzinach do warszawy ale w dubaju dostaliśmy e prezencie zamianę na klasę 1 obsługa pierwsza klasajaki samolot do WAW? 777?
waldekk 29 kwietnia 2013 15:18 Odpowiedz
dzadzax napisał:w dubaju dostaliśmy e prezencie zamianę na klasę 1 Z jakiej okazji dostaje się taki prezent?
waldekk 29 kwietnia 2013 15:20 Odpowiedz
Blackall napisał:jaki samolot do WAW? 777?Jeśli flightradar nie kłamie to był to Airbus A330.
dzadzax 30 kwietnia 2013 21:52 Odpowiedz
Pierwszy etap podróży odbył się z warszawy do Dubaju airbusem A330 -200 po 5,5 godzinach wylądowaliśmy na lotnisku w Dubaju terminal 2 B- co do samego lotu to maszyna emirates i serwis obsługujący naprawdę zasługuje na wysokie noty.FOTELE dosyć szerokie i wygodne , miejsc na nogi wystarczająco , naprzeciw sąsiadującego fotela umiejscowione lcd gdzie wybierasz sobie filmy- nowości (polskie są 3- zycie pi, strażnicy marzeń oraz hitchcok)muzyka - płyty największych gwiazd pop i rocka, programy dokumentalne oraz produkcje telewizyjne w tym najnowsze seriale ale to głównie po angielsku oraz dla spragnionych zabawy gry .posiłki są podawane 2 razy - dostajesz kartę menu gdzie masz do wyboru 2 pozycje (jagnięcina z puree i warzywa oraz kurczak z ryżem i z warzywami)do tego deser kawa i herbata - napoje do koloru do wyboru - maja wszystko whisky, brendy, likiery, wina, piwa(budwaiser, amstel beer, heineken) płacisz jedynie za szampana- ja bardzo chciałem spróbować sake i dostałem sake z osaki ale szczerze - nie da sie tego pić. serwis chodzi lata i nawet sam możesz podejść i obsłużą. widziałem , że niektóre stewardesy nawet robiły sobie zdjęcia z pasażerami tak więc nie ma problemu- aczkolwiek usłyszałem też odmowę bo nie wiadomo w jakim celu i gdzie zdjęcie się znajdzie, nie pozwolono mi też w drodze powrotnej kamerować na pokładzie. DOSTAJESZ kocyk do spania , zestaw ze szczoteczką do zębów i takie tam zaślepki na oczy itp.planowo przybyliśmy do Dubaju- gdzie temperatura w ciągu dnia obecnie ok 35 i tak po przejściu przez bramki celne dotarliśmy do miejsca gdzie wydają vouchery na darmowy posiłek dla osób oczekujących na kolejny lot powyżej 4 godzin.wifi na lotnisku za darmo i chodzi bezproblemowo. Z terminala 2 A przemieściliśmy się pociągiem darmowym do terminala 2 b gdzie znaleźliśmy restaurację zrobioną w starodawnym stylu przy bramce A2 (2 PIĘTRO)bufet - menu to kanapki różnorakie, napoje zimne w puszkach , kawa, herbata, woda, desery z owocami, ciasta - pyszny czekoladowy tort, lody nie próbowałem , zupy, smażone ryby, potrawy orientalne z kurczaka i inne mięsa , sałatki z sosami i dipami- jesz ile chcesz dodatkowo obsługują kelnerzy którzy zachęcają do spróbowania kolejnych potraw, nie można nic wynosić z restauracji, nie wiem jak długo tam można przesiadywać nam udało się ok godziny ale podeszła pani i grzecznie poprosiła o opuszczenie - w tym czasie wyczyszczono wszystkie pojemniki z potrawami ale nastapiła jakby kontynuacja - była to ok 24 i naszli kolejni pasażerowie którzy zaczęli się tam rozkładać tak więc działa to chyba całodobowo. W części A są inne restauracje typu mc donald, pizzeria i włoskie dania oraz jakieś inne orientalne czy podające dania owoców morza- ale ten bufet już sprawdzony i warty jednak swego.pozostałą część spędziliśmy na zwiedzaniu lotniska- wszystko na błysk - czysto schludnie , strefa bezcłowa wyposażona we wszystko co powinna , od pamiątek z samego Dubaju po perfumy np. calvin klein summer niebieska 100 ml man za ok 150 zł lub chronograf na bransolecie złotej citizena za ok 600 zł przy kursie 1 usd/3,61 zea.Jeśli miałbyś ochotę na prysznic to przy toaletach są kabiny – prysznice – tak więc po locie można się odświeżyć.Lot dubai- narita odbył się airbusem A380-800 9,5 GODZIN ale w miarę komfortowych warunkach .Pierwszy ciepły posiłek to do wyboru kurczak lub ryba- wybraliśmy rybę a dosłownie była to duża porcja łososia z warzywami- pyszne. Oczywiście znowu napoje jakie się chciało ale na tej trasie nie było już stewardesy z Polski tak jak to było wcześniej. Polaków też już nie było na pokładzie .W locie do Dubaju siedziała za nami singielka która leciała w ramach podróży służbowej do hong kongu a później miała zamiar polecieć do Indonezji – i nie wiedziała gdzie zostanie zakwaterowana w Dubaju w ramach stopera 11 godzinnego – ale myślę , iż została pozytywnie załatwiona.Leciała też para Polaków na Malediwy, którzy to chwalili się transferem zlotniska na wyspę za 3usd ;-)I jeszcze kilku starszych Polaków oraz ok 50 obywatelek Zimbabwe.W samolocie dostaliśmy 2 deklaracje do wypełnienia ( 2 bo małżeństwo) wypełniasz podstawowe dane plus gdzie będziesz zameldowany w japonii, ile waluty wwozisz , w jakim celu przyjechałeś, kim jesteś z zawodu i czy nie byłeś karany i czy nie wwozisz jakiś niebezpiecznych przedmiotów.Na lotnisku odprawa przebiegła dosyć szybko niemalże bezproblemowo- dostajesz do paszportu Część z tej deklaracji spinają ci to spinaczem wbijają pieczątkę na 30 dni darmowa wiza – przy wylocie wyrywają ten fragment. Po wyjściu na halę przylotów było dosyć spokojnie jakoś tak mało ludzi abyła to godzina ok 18/00.Pierwsze to skierowałem się do wymiany walut gdzie odbyłem cały ceremoniał wymiany najpierw euro na jeny a za moment dolarów na jeny. Ceremoniał porównywalny z ceremonia parzenia herbaty.Dostajesz deklarację gdzie wpisujesz swoje dane do wglądu paszport – piszesz deklarowaną kwotę – ilość, zaznaczasz walutę – kasjer skrupulatnie przelicza wypisuje na tym druku każdy banknot i podaje dla drugiego kasjera który ponownie to liczy .kursy bardzo korzystne:1 usd -96,81euro-124,35 porównując to z kursem na OKĘCIU to nie ma co się zastanawiać, co do wybierania waluty w atm to nie korzystałem ale widziałem sporo tych punktów, i jeszcze jedna rada zanim wymienicie tam to rozejrzycie się bo na każdym poziomie lotniska są te wymiany walut i są różne wartości – w drodze powrotnej na lotnisko ze stacji Ueno zauważyłem też punkt wymiany walut i tam było najbardziej korzystnie ale nie miałem już czasu na wymianę i zrobiłem to na lotnisku – dostałem dobry kurs na euro 1 euro-131,29 a resztę w jenach bo dostajesz tylko banknoty i cukierka .Walutę wraz z tym formularzem wkładają do takiej specjalnej koperty , ja ,że zamieniałem 2 razy to dostałem do 2 kopert.Kolejnym punktem po przyjeździe był punkt darmowego wifi- było nas 2 więc dostaliśmy takie 2 broszury z punktami darmowego wifi na ternie tokio wraz z mapami i wyszczególnionymi lokalizacjami z 2 kartami zdrapkami by ten internet uzyskać – ale nie korzystaliśmy z tego w praktyce.Udaliśmy się obok do punktu KEISEI SKYLINER gdzie zakupiliśmy takowy z pakietem metro 1 day open ticket. Całość kosztowała 2600 yen ale skyliner w ciągu 40min dociera do stacji Ueno jest wygodny siedzenia są obok siebie i ma fajny kształt podobny nieco do shinkansena zatrzymuje się tylko chyba w 2 miejscach na trasie. Alternatywą z której to skorzystaliśmy przy powrocie jest limited express zatłoczony bardziej przypominający wagonik metra- w praktyce jest to jakby przedłużenie nitki metra do narity , którym wracają z pracy mieszkańcy narity- podróż można spędzić na stojąco wręcz ciasnawo. Podróż trwa 80 minut i zatrzymuje się co stacja. Koszt top 1000 yen więc taniej do tego jadąc w niedziele całodzienny metro pass kosztował 710 yen nie wiem czy to cena cały tydzień obowiązuje ale w weekendy z reguły metro w japonii jest taniej.Na lotnisku oczywiście darmowy internet i ważne , że internet free zawsze jest osiągalny na stacjach metra tam też najwięcej korzystaliśmy z internetu.Po przylocie na naritę wychodzisz bezpośrednio na dziedziniec , gdzie maja swoje stanowiska autobusy głownie hotelowe które wykonują darmowe transfery z hotelu na lotnisko i z powrotem.Ja po tak długiej podróży zdecydowałem się na nocleg w naricie , tak by od razu po przylocie jak najszybciej trafić do hotelu tam się odświeżyć i po prostu wyspać – nie chciałem szukać hotelu wtokio gdzie jest drożej a po za tym może musiałbym dużo czasu poświęcić na znalezienie lokalizacji a z ciężkimi plecakami na plecach po tak długiej podróży i jeszcze braku aklimatyzacji mogłoby być mi z tym ciężko i to był dobry pomysł. Choć na początku pojawił się mały – chyba jedyny zgrzyt podczas tej podróży.Odnaleźliśmy numer przystanku z którego co min odjeżdżał autobus do hotelu narita excel hotel tokyu który wybrałem na pierwszy nocleg.Podjechał autobus ale podbiegła jakaś grupka skośnookich wraz z przewodniczką , która wydzieliła nas jakby niewidzialna linią wręcz się wcięła przed nami i wytłumaczyła dla kierowcy z=, że oni to grupa a my jacyś inni kierowca wpakował ich walizki i w międzyczasie weszło jeszcze z przodu do autobusu kilku białasów a nas autobus zostawił wraz z jedną drobną japonką która też się bardzo zdziwiła na całą zaistniała sytuację- kierowca ramionami wzruszył i odjechał – Nam przyszło czekać kolejne minut zmęczeni i nieco zziębnięci bo wieczór był zapasem- ale nie ma złego co by na dobre nie wyszło zaczęliśmy zagadywać ta młodziutką japonkę okazało się , że ona też jedzie do tego hotelu na noc i , że jest stewardesa air asia – i tak doczekaliśmy się pytania jakim językiem rozmawia się w Polsce hehe- cała drogę przegadaliśmy wymieniliśmy się e- mailami i obiecałem jej wysłać jakieś zdjęcia z polski.Rezerwacja w hotelu przebiegła pomyślnie po angielsku – dostaliśmy w sumie duży pokój z telewizorem gdzie nawet było cnn i darmowe wifi , hotel dysponuje tez basenem za darmo dla klientów hotelu ale trzeba mieć czepek albo kupic za 1000 yen chyba- byliśmy zmęczeni tak więc kąpiel w wannie która jest rozmiarami połową naszej i skorzystaliśmy z pierwszego słynnego sedesu z podgrzewaną wodą i służącego jednocześnie za bidet – hehe, na resztę nocy deska posłużyła mi jako suszarka wypranych wcześniej skarpetek. I tak nocna narita z ciągle wzbijającymi i opadającymi samolotami z naszego okna bodajże 12 piętra robiła niesamowite wrażenie.Różnica czasu to 1 godzina do Dubaju i kolejne 7 godzin do czasu polskiego. Po tej nocy wybudziliśmy się na śniadanie które było też przy noclegu w pakiecie.I takiego śniadania nie spodziewałem się bo ten bufet oferował potrawy zarówno europejskie jak oi orientalne- próbowałem wszystkiego – były różnego rodzaju makarony , z bambusami i warzywami orientalnymi, zupy różnego rodzaju, płatki i mleko do zup mlecznych, różnego rodzaju mchy i porosty, Ale oprócz tych dziwacznych potraf były też i ryby- w tym łosoś wędzony i coś na wzór takich malutkich – śmiesznie to wyglądało na talerzach turystów azjatyckich bułka z masłem jajecznica bekon parówka frytki , ryż, masala i coś w rodzaju szprotki na talerzu- soki różnego rodzaju kawa herbata zielona i czarna, całe miski ananasów, pomarańczy bardzo słodkich liczi i syropy z tych owoców- po prostu niebo w gębie i tak sobie myślę jakie to śniadania potrafią polscy restauratorzy zapodać z 2 kawałkami bylejakiej sinej szynki, plastrami nieświeżego sera , kawałkiem ogórka i pomidora. Tutaj się dba o klienta i po tak sycącym śniadaniu zebraliśmy się – plecaki na plecy podjechał autobus i za darmo udaliśmy się na lotnisko skąd wyruszyliśmy skylinerem w podróż po japonii . Relację napisze w kolejnym wejściu – mam nadzieję , że wkrótce i postaram się powrzucać jakieś fotki a także zdjęcia passów i td
natalia 30 kwietnia 2013 23:24 Odpowiedz
Super relacja!:)
dzadzax 1 maja 2013 04:35 Odpowiedz
przepraszam za te skoki w relacji ale taki już jestem....................trochę rozwiązłyco do poprzedniego wątku chciałem uzupełnić o jeden ważny temat- otóż w samym tokio w ostatni dzień spotkaliśmy się z małżeństwem z warszawy - z którym to przez cały nasz pobyt wymienialiśmy się emailami- pisanymi właśnie na stacjach metro i w końcu ostatni dzień doszło do spotkania - na ginzie przy budynku sony - poszliśmy sobie na sushi i posiedzieliśmy tam z 2 godziny i okazało się , że ANITA -pozdrawiam - miała duże problemy z pozyskaniem pieniędzy przy wypłatach z bankomatów- poprostu nie czytają polskich kart bankowych - tak więc jak pisałem wczesniej lepiej brać gotówkę ze sobąWracając do wątku - pierwszy dzień rozpoczęliśmy od rozgryzienia metra - dostaliśmy taki folder z mapą metra i wyszczególnionymi miejscami typu must see i opisami jak dotrzeć tam oczywiście po angielsku- takie foldery rozdają na tych głownych stacjach metra czyli pierwsza taka główna to ueno a wcześniej na lotnisku, nie ma z tym problemu .Okazuje się , iz poruszanie się metrem po tokio to istna przyjemność- każda linia ma inny kolor i w zasadzie po dzielnicy poruszać się możesz nawet kilkoma przesiadając się z jednej do drugiej na tych większych stacjach- co do zakupu biletu możesz jednorazowo sobie z automatu kupić bilet za 220 yen i to też przeszliśmy - jeśli masz jaki kolwiek problem zaczepiaj Japonczyków - pokaż mapę gdzie chcesz dotrzeć a oni nawet sami potrafią kupic bilet - my mieliśmy karnet na cały dzień wiec wkładasz bilet do bramki bilet wylatuje zabierasz i idziesz dalej - cały dzień jest bardzo opłacalny a metrem w zasadzie dojedziesz wszedzie - przy każdej bramce stoi gość który jesli okaże się ze musisz dopłacić pobierze pieniądze - również i on może rozmienić tobie pieniądze - na stacjach metra są skrytki na bagaż więć nie trzeba nosić ze sobą bagaży - w zależności od wielkości są to skrytki za 300/400/500 yen . Do tej największej spokojnie 2 duże plecaki można wcisnąć ale nie mieliśmy 5-100 monet i trzeba było rozmienić bo 500 nie wejdzie do środka.W zasadzie bardzo szybko rozgryźlismy metro - ważne jest by zwracać uwage na kierunku końcowych stacji bo od tego zależy czy pojedziesz we właściwym kierunku.ważne jest też gdzie wyjdziesz bo jeśli poplączą się wyjścia to już będzie wielki problem z dotarciem do danego punktu- estaskady, schody ograniczają wtedy manewry-ale przy każdej stacji metra jest rozrysowany schemat wyjść i trzeba spokojnie się wczytać każde wyjscie ma numer i tego trzeba się trzymać - ważne punkty są wręcz opisane jak do nich trafić W ten dzień zaplanowane na początek było zwiedzanie pałacu cesarskiego o godzinie 13/30. wejście jest jeszcze zdaję się ok 9/00 . zwiedzać tylko mogą obcokrajowcy a Japończycy tylko 2 razy w roku - gdy cesarz ma urodziny i na nowy rok gdy tłumnie się zbierają by ujrzeć swego wodza. I tak ,żeby tam się dostać trzeba aplikować przez internet swoja gotowość przybycia w to miejsce .Trochę miałem wcześniej z tym problem ale wszystko poszło jak trzeba - dostałem emaila zwrotnego z numerem rezerwacji to wydrukowałem i pokazałem na wejściu - ustawili nas w gęsiego i zaczęło się zwiedzania posiadłości cesarskich . http://www.kunaicho.go.jp/eindex.html - tutaj możecie aplikować . co do dalszych przygód to następnym razem znowu coś wrzucę. uciekam w bieszczady
panrobo 1 maja 2013 19:24 Odpowiedz
Co do wypłat - mi też nie wypłacało nigdzie poza pocztą, tam zawsze się udało. Ani 7-eleven, ani FamilyMart, ani inne convenience stores. Co do metra - najlepiej używaż karty Suica, załadować kase i nie kupować biletu za kazdym razem. Także mozna kupic na lotnisku 1 lub 2-dniowy pass na Tokyo Metro za odpowiednio 500 i 980yen.
thores 1 maja 2013 19:57 Odpowiedz
Problem z kartami może wynikać również z tego powodu:http://www.japan-guide.com/e/e2208.htmlW skrócie są problemy z kartami Maestro i Mastercard wydanymi poza Japonią, podwójne jeśli ma się kartę z chipem.
mozart 2 maja 2013 19:10 Odpowiedz
Niestety Emirates puszcza na trasie WAW-DXB najgorsze a330 jaki w życiu widziałem. Samolot nadgryziony zębem czasu, malutki telewizorek, dostępne ok 22 kanałów, w których program leci jak w telewizji - tzn jak już film trwa nie da się go puścić od początku. Nie da się wybrać utworów/albumów, tylko posłuchać tematycznego radia. Co do zdjęć w samolocie, to po drzemce w objęciach z 5-cio latkiem zastałem na stoliczku nasze zdjęcie oprawione w ramkę z życzeniami wszystkiego dobrego od Emirates. Małe a cieszy :)Z lotniska Narita można dostać się również do Tokyo Station autobusem za 900 yenów. Jechał zupełnie pusty. Bilet można kupić na lotnisku koło okienek z ofertami transportu do miasta.Z ATM wypłacałem kartą kredytową z citibanku, bez żadnych problemów. Notabene w Tokyo, Kyoto czy Hiroshimie ciężko natrafić na kantor.Mimo wszystko najopłacalniejszą formą przemieszczania się po mieście jest Metro Pass na linie Tokyo Metro. Do kupienia na lotnisku za 500y (jednodniówka), 980 (dwudniówka) lub w automacie na każdej stacji metra za ok 700-750y.
pozi 2 maja 2013 22:21 Odpowiedz
Panowie a jak najlepiej po przylocie do Narity znaleźć przesiadkę do Hiroszimy JRPassem?
tipi 3 maja 2013 09:19 Odpowiedz
Wysiadasz na Lotnisku, kierujesz się do punktu odbioru JRPassa (moze być kolejka, byłem dwa tygodnie temu i była), wypelniasz druczek i odbierasz JRPassa, pytasz Panią/Pana wydającego Tobie papierek jak się najszybciej dostać do Hiroszimy. Oni wydrukują Ci bilety (miejscówki) i dostaniesz pewnie rozpiskę gdzie musisz zrobic przesiadki. Bardzo miło i bezproblemowo. Z tego co widziałem każdy nowy użytkownik JRPassa był pytany albo sam zagajał rozmowę co do swojej pierwszej trasy japońską koleją.
pozi 3 maja 2013 20:14 Odpowiedz
To jeszcze jedno pytanie, czy pobierając bilet w okienku JRpassa dostaję na tylko jedną trasę, czyt. w moim przypadku Tokio-Hiroszima, czy np. deklaruję wszystkie swoje odcinki, jakie sobie zaplanowałem?
tipi 3 maja 2013 21:36 Odpowiedz
Powinieneś dostać miejscówki na trasę Tokio - Hiroszima (jeśli będzie gdzieś przesiadka to również na nowe pociągi). Nie musisz brać biletów na inne trasy.Tak naprawdę to miejscówka ma być Twoim zabezpieczeniem jedynie w przypadku, gdy nie będzie miejsc w zwykłych wagonach. Ja czasem brałem, ale nie zawsze były wolne miejscówki. Jeśli spotka Cie taka sytuacja to radzę po prostu spóbować pojechać takim pociągiem w wagonie non-reserved. W moim przypadku zawsze znajdywałem dużo wolnych miejsc. Problem może być myślę jedynie w przypadku jakichś świąt.Jak masz jakieś pytania to pisz. Jestem nowym użytkownikiem, ale wróciłem z Japonii (zrobiliśmy objazd) z żona dwa tygodnie temu. Chętnie pomogę/doradzę.
panrobo 4 maja 2013 14:59 Odpowiedz
frei napisał:caly pociag byl zawalony na maxa,Golden Week
franekxvi 4 maja 2013 15:00 Odpowiedz
Pociag byl zawalony, bo japonczycy maja aktualnie Golden Week, czyli w skrocie wakacje :)[edit] widze zostalem uprzedzony o kilka sekund ;)
andrzejjj 5 maja 2013 18:24 Odpowiedz
pięknie- gratuluję wyjazdu !
eryk87 7 maja 2013 12:32 Odpowiedz
Metro pass na 1 albo 2 dni ,które kupuje się na lotnisku można brać w większej ilości ? Planuję dużo jeździć metrem i jeżelijeden bilet będzie mnie kosztował 160-200 yenów to bardziej mi się opłacać całodniowe passy (SUICA jest poprostu wygodna,ale nie daje żadnych oszczędności)
mar77 7 maja 2013 12:42 Odpowiedz
Eryk87 napisał:Metro pass na 1 albo 2 dni ,które kupuje się na lotnisku można brać w większej ilości ? Planuję dużo jeździć metrem i jeżelijeden bilet będzie mnie kosztował 160-200 yenów to bardziej mi się opłacać całodniowe passy (SUICA jest poprostu wygodna,ale nie daje żadnych oszczędności)Można.
dzadzax 9 maja 2013 21:49 Odpowiedz
Kolejny etap podróży odbył się autobusem Willerexpress – o 23 wyjazd ze stacji Shinjuku , gdzie mieści się w jednym z drapaczy filia firmy i poczekalnia w której miło można posiedzieć przed odjazdem. Na mojej rezerwacji pomimo, iż wpisywałem żonę to widniały 2 razy moje dane a w samym autobusie mogliśmy podróżować razem co nie udało się parom Japończyków , którzy osobno musieli siedzieć. Autobus punktualnie wyruszył – siedzenia typu Relax wygodne – szerokie miejsca sporo na nogi i na głowę zakładany klosz a po za tym cały wyciemniony – cisza i spokój – każdy śpi. Na trasie chyba 2 przystanki 15-minutowe. O 6 rano jesteśmy na Kioto Station(Eki) i na dodatek rozpadało się- zrobiłem mały rekonesans wokół dworca przy wejściu wschodnim i zachodnim szukając wskazanego przez Nivę baru gdzie miała być promocja na śniadanie za 200 yen ale nie udało mi się znaleźć tego punktu ale za to znalazłem przeźroczystą parasolkę i 7 eleven, Lawsona oraz Family Markt –w 7 eleven zakupiłem sobie bento , które podgrzano mi w mikrofali a do picia jak się okazało herbatę na zimno w kartoniku o smaku Anatola – niedobre, tam też wypytałem o ten bar z promocją – nie kojarzyli żadnego takiego po za tym stwierdzili, że to nie możliwe za 200 yen? Skoro bento kosztowało ponad 300 yen to niby jakim cudem? I szczerze sam w to nie wierzę ale mogę się mylić. Miedzy 6 a 9 mogliśmy zaobserwować jak ten moloch kolejowy budzi się do życia – jak otwierają się poszczególne punkty gastronomiczne i jak z minuty na minutę gęstnieje tłum.Stacja Kyoto to takie miasteczko , żyjące swoim tempem, deszcz nie przestawał padać ale trzeba było wyjść na powierzchnię więc pierwsze kroki skierowaliśmy do punktu informacji turystycznej i jr – tam otrzymaliśmy mapę Kioto z rozpiską autobusową – zakupiliśmy 2 zestawy buspass za 500 yen od sztuki i zadowoleni poszliśmy na okoliczny dworzec autobusowy- nie lada trudnością jest rozszyfrowanie jak i gdzie należy wsiąść by dojechać – doszliśmy do wniosku , iż skoro mamy tyle czasu to wsiądziemy w autobus i pojedziemy do pagody To-Ji , która wydawałoby się jest najbliżej miejsca w którym byliśmy ale autobus już odjechał a następny będzie za parędziesiąt minut.Ale nie będziemy czekać tyle czasu spróbujemy dostać się do naszego hotelu – trzeba podjechać 3 przystanki i tam gdzieś w tej części miasta mieści się nasz punkt docelowy. Tak tez zrobiliśmy – deszcz nie zamierzał poprzestać – wysiedliśmy i okazało się , że jesteśmy blisko ale bez nawigacji jakoś tak ciężko odnaleźć to miejsce więc zaczęliśmy wypytywać nie po angielsku o hotel- każdy mówił co innego i w inne miejsce nas prowadził – nawet gps w komórce jednego Japończyka wywiózł nas w pole i tak po długich poszukiwaniach zmęczeni nocnym podróżowaniem i przemoczeni do suchej nitki przez przypadek natrafiliśmy na naszą miejscówkę , która była też nieco schowana .Na szczęście personel nasz szybko przyjął dali klucze , ucieszyliśmy się z tej krótkiej wanny i podgrzewanej deski w washlecie – mogliśmy sobie na nij coś podsuszyć. Ale trzeba było zbierać się na zwiedzanie Pałacu Cesarskiego o godzinie 13/30 . Z miejsca w którym byliśmy nie można było wydostać się autobusem więc obraliśmy właściwy kierunek i znowu , żeby było szybciej wypytywaliśmy się o drogę i tak przeszliśmy znowu kilka ładnych przecznic i po około godzinie dreptania dotarliśmy do bram olbrzymich ogrodów , które doprowadziły do miejsca gdzie sprawdzono nam wydruki o możliwości zwiedzania – tam spotkaliśmy 2 młodych Polaków z dzieckiem , z których to ta bardziej rozgadana powiedziała , że dużo Polaków jest w mieście – miała rację bo podczas zwiedzania tego kompleksu naliczyliśmy ich dodatkowo może z 8 osób.Po wymianie tych uprzejmości skierowaliśmy się do małej salki gdzie pani przewodnik zebrała wszystkich chętnych i opowiedziała o kolejności i miejscach zwiedzania po czym rozpoczęło się zwiedzanie i przewodniczka starała się jak mogła zaprezentować piękne pawilony cesarskie ale ten deszcz nie był jednak jej sprzymierzeńcem – wszyscy raczej szukali miejsca pod którym można było się schować i w sumie każdy z ulgą przyjął koniec . Na pewno warto ale oglądanie pięknego ogrodu japońskiego z różnymi formami skalnymi przepełnionego pięknymi krzewami w strugach deszczu potrafi zniechęcić i tak po tych atrakcjach wracając do hotelu wypatrzyliśmy jedyny kościół katolicki w tym mieście. Wróciliśmy do hotelu i kąpiel i popadliśmy w błogi sen by obudzić się przed 22 , gdzie wpadliśmy na pomysł wyjścia na miasto by cos przekąsić w pobliskiej knajpce , których to było w sumie sporo i szukając naszego hoteliku wypatrzyliśmy wcześniej- zamawianie dania odbyło się tradycyjnie – szafa , wybierasz danie przyciskiem wkładasz kasę wylatuje reszta i bilet który wręczasz kucharzowi, który przynosi zieloną herbatę za darmo oczywiście no i dostajesz miskę udon i cos tam jeszcze plus pałeczki- wszystko fajnie ale koszula nadaje się do wymiany bo nie jest łatwo jeść zupę pałeczkami- ale było dobre więc zadowoleni udaliśmy się jeszcze do 7 eleven po kanapki na 2 dzień podwójne 220 yeni sok mango 110 yen i sałatkę owocową oraz ongri .Po powrocie skorzystałem jeszcze z darmowej łaźni parowej – basenik wypełniony gorącą bąbelkowatą wodą – relaks murowany i na koniec cała ceremonia opłukiwania się wodą zimna i smarowania olejkami i tak dzień się zakończył.
niva 9 maja 2013 22:03 Odpowiedz
Nosz kurde, żałuję że zdjęcia tego cholernego baru ze śniadaniami nie zrobiłam, on tam naprawdę jest :lol: Był w zasięgu wzroku od miejsca, gdzie przy Kioto Station zatrzymuje się Willer.Edit: Proszę: Google Street View z widokiem na dokładnie tą knajpę - obiady po 590-690Y jak widać na bannerkach http://goo.gl/maps/DPqoO
dzadzax 9 maja 2013 22:17 Odpowiedz
Niva - nie mam do Ciebie żadnych pretensji bo niby o co - sugerowałem się tą okrągłą kwotą 200 yen które podawałaś i banerem którego nie widziałem ale i tak wiele cennych wskazówek udzieliłaś bo byłaś na miejscu wcześniej a człowiek jak się sam na własnej skórze nie przekona to nie będzie wiedział a teraz jakie plany na loty w najbliższym czasie???p.s po przylocie też mnie ta rzeczywistość polska nieco przybiła ;-)
niva 9 maja 2013 22:42 Odpowiedz
Nie no luz. Zdjęcie na Street View musiało być robione po prostu w porze obiadowej - w porze śniadaniowej (nie pamiętam - do 10 rano?) wisi tak samo, ale z napisem 200Y :)
dzadzax 11 maja 2013 19:46 Odpowiedz
Z głębokiego snu wyrwał nas jakiś dźwięk –może to budzik ale nie był nastawiany to telefon dzwoni- na pół przytomny złapałem słuchawkę i słucham coś tam po angielsku pani mówi – trzeba zapłacić dopłacić, nie rozumiem o co jej chodzi – mim łamanym angielskim chcę ją przekonać, iż o 9 opuścimy pokój ale będziemy chcieli zostawić nasze plecaki w recepcji i pójść na zwiedzanie miasta by wieczorem wrócić po bagaże- ale nie coś trzeba dopłacać – patrzymy na zegarek w naszym przyciemnionym pokoiku okazuje się , że właśnie wybiła 11 – hehe no to mówię, żeby dała nam 15 minut na opuszczenie pokoju- zebraliśmy cały ten nasz bałagan w plecaki bez ładu i składu na pół przytomni w ciągu 5 minut zerwaliśmy się na pełne nogi i już byliśmy w recepcji- pokazuje jej nasz polski czas – że u nas dopiero środek nocy a my jeszcze nie zaaklimatyzowaliśmy się- no i ściema zadziała pani odstąpiła od dopłaty choć może myślała , że tak nam się u nich spodobało , że zostaniemy na jeszcze jedną noc- ale dzień wcześniej gdy odnaleźliśmy ich hotel i byliśmy godzine wcześniej nie chciała się zgodzić na wcześniejszy check- in bo zażądała 1000yen/osobę .I tak pierwszym naszym punktem zwiedzania na dziś okazał się zamek NIJO Castle , w sumie wybraliśmy się tam znowu pieszo bo tak naprawdę byliśmy ulokowani w centrum miasta – więc pytając się czy idziemy we właściwym kierunku skonsumowaliśmy kanapki zakupione w dniu wczorajszym a w 7 eleven zakupiliśmy coca cole 1 l-185 yen i tak dotarliśmy do bram.Kupione bilety za 600 yen i już byliśmy wewnątrz – można śmiało dołączyć się do jakieś wycieczki .Czworokątna budowla wparta potężnymi kamiennymi murami zachwyca salami wypełnionymi postaciami z okresów rządów cesarza Meiji, który wydał dekret głoszący obalenie szogunatu.Korytarze po których chodzi się bez obuwia pokryte są skrzypiącymi podłogami , które informowały o intruzach a także wydają dźwięk słowików. Całość uzupełniają piękne ogrody które doprowadzają do punktu schodami na widok , z którego widać miasto – panoramę Kioto.Tam też w relax- room zrobiliśmy zakupy pamiątek i tak z perspektywy miejsc odwiedzanych okazało się to dobrym punktem, gdyż wachlarze które tam zakupiliśmy naprawdę były warte swej ceny i stosunkowo nie drogie-1000 yen, można było też kupić różnej wielkości figurki gejsz, samurajów, wiszące maty z motywami japońskimi , filiżanki do herbaty, pałeczki – produkty wysokiej jakości.Kolejnym punktem był Złoty Pawilon – Kinkakuji wstęp 400 yen – bardzo dużo zwiedzających ale nie ma problemu ze zrobieniem pięknego zdjęcia z każdej strony. Na piechotkę dotarliśmy ( uciekła nam autobus)do kolejnej świątyni Ryoanji Temple 500 yen wejście – charakterystyczne to słynny kamienny ogród zen – tutaj można zastygnąć w zamysłach wpatrując się w wkomponowane głazy. Całość uzupełnia kolejny piękny ogród z jeziorem w samym środku .Ale w drodze powrotnej autobusem 102 - turystycznym wyświetliła się duża świątynia której trudno było wypatrzeć na planie miasta- postanowiliśmy wysiąść i sprawdzić to miejsce-okazało się to dobrym trafem – Kitano-Tenmangu Shrine , tradycyjnie duża brama tori i wejście na dziedziniec kilku budynków , gdzie można spotkać wielu kapłanów – miejsce urocze – dużo wiszących lampionów i miejsce składowania wielu beczek sake- ale co najważniejsze free i po obu stronach kramiki z owocami, rybami, jedzeniem i innymi smakołykami typu czekoladowy banan na kiju albo zapiekane ośmiornice tam też zjedliśmy pyszne zapiekane kulki z ośmiornicą Było już grubo po 16 a chcieliśmy dotrzeć do srebrnego pawilonu ale zanim dojechał mało zatłoczony autobus – wyczekiwaliśmy z pół godziny i dotarliśmy już jak bramy były zamknięte więc cóż jedziemy do kolejnej dzielnicy gdzie stoi chyba największa w Kioto brama Heian Shrine z dziedzińcem , który już był zamknięty ale sama brama robi wrażenie i stamtąd już autobusem kilka przystanków do dzielnicy gejsz- GION, zaczęliśmy od kompleksu świątyń Yasaka Shrine – pomarańczowe budynki , gdy już zaczyna się ściemniać robią piękne wrażenie. Wejście do świątyni wyznacza jedna z najwyższych w Jaoponii granitowych torii 9 m. Po zwiedzeniu kompleksu zeszliśmy jakieś 200 metrów w dół i tam trzeba skręcić w jedną z bocznych krótkich- ciasnych uliczek , gdzie stoi taksówka w oczekiwaniu na gejszę- którą trudno wypatrzeć ale nam się udało i takimi tup- tupkami za chwilę uciekła z jednego budynku do drugiego ale za to spotkaliśmy zwiedzającą grupkę ok 20 Polaków, którzy nie zobaczywszy żadnej gejszy obrali sobie nas za wielka atrakcję – Polacy w Kioto?? Niemożliwe! I tak już było po 20 trzeba wracać do hotelu po plecaki i szukać po ciemku kolejny nocleg na dziś w innej części .
dzadzax 18 maja 2013 11:07 Odpowiedz
3 dzień w Kioto to na początek miejsca, które chcieliśmy zwiedzić pierwszego dnia i tak udaliśmy się na południe gdzie mieści się kompleks świątyń To-ji ze słynną 55 metrową pagodą w kraju.Goju-no-to największa w kraju pagoda, kompleks świątyń pięknie się prezentuje ale nie wchodziliśmy do środka bo było zbyt wcześnie. Wejście ok500 yen z tego co pamiętam. Stamtąd za kolejny punkt wybraliśmy Kiyomizu-dere , wdrapaliśmy się wąską uliczką na szczyt gdzie przywitała nas piękna brama przy której mieści się niewielki budynek świątyni. Razem tworzy to idealny punkt na zrobienie pamiątkowej fotki – pełno tu wycieczek i zaczepione 3 dziewczynki w tych mundurkach i aparatach w ręku myślały, że chcemy zrobić zdjęcie właśnie im ale żeby nie było ustawiliśmy się też i z nimi i każda po kolei chciała zrobić fotkę w każdej możliwej konfiguracji.Miejsce to przyciąga wielu turystów ale głownie wycieczki tak więc zanim dojdziesz do celu to musisz minąć stragany z różnorakimi przedmiotami od wachlarzy do różnego rodzaju przekąsek – ale tylko tam można spróbować coś na wzór – różnego rodzaju suszony owoc zawinięty w surowym cieście – takie ciasto jak się robi domowy makaron- sprzedawcy krzyczą i częstują tym wynalazkiem – nie koniecznie smakowało. A więc kupione bilety do głównego pawilonu 300 yen – po prawej stronie w oddali w dużej gęstwinie widnieje śliczna pagoda, trzeba ściągnąć obuwie i możesz obejrzeć ołtarze mieszczące się wewnątrz głównego pawilonu Kiyomizudery.Pawilon ten stoi na górskim zboczu jakby podtrzymywany przez wielkie bele , które utrzymują całą konstrukcję. Weranda jest wysunięta nad opadającą w dół dolinę skąd rozciąga się wspaniały widok na miasto , gdzie punktem centralnym jest Kioto Tower. Schodząc schodami w dół dochodzimy do Otowa-no-taki, 3 źródła wody, gdzie można spróbować źródlanej mającej lecznicze właściwości wody.Część kompleksu jakby w remoncie gdyż zostało przykryte zasłoną- całość jakby przereklamowana- czytając opisy osób które tam były spodziewałem się jednak czegoś więcej po tym miejscu.Schodząc już w dół w kierunku miasta po prawej stronie pięknie prezentuje się kolejna pagoda.I tak za kolejną część zwiedzania miasta obraliśmy sobie część południową miasta a dokładnie na piechotę postanowiliśmy dotrzeć do Fushimi Inari Shrine, ale za nim tam dotarliśmy po drodze jeszcze 2 świątynie- Sennyuji Temple oraz Tofukuji Temple.I tak po kilku kilometrach marszu dotarliśmy do Fushimi Inari Taisha – miejsce w sumie słabo oznaczone dla piechurów ale najlepiej tam jednak dotrzeć pociągiem jr bo jest nieopodal stacja JR Inari na szlaku Kioto- Nara. Dostać się można też autobusem nr 207/202/208 ale nie za często.Oczywiście pełno kramów i pełno wycieczek – miejsce ma swój klimat są to ciągnące się kilometrami szlaki stworzone przez setki bram pomarańczowych torii – 2 rzędowych – najdłuższy szlak to ponad 4,5 km który dochodzi na wzgórze, skąd rozpościera się kolejny widok na miasto.I tak 3 dzień w Kioto zszedł nam już na powrocie do centrum miasta znowu wędrując przy samej rzece, spotykając łowiącego rybaka w wędką i po drodze praktycznie nie spotykając nikogo.
dzadzax 30 maja 2013 11:42 Odpowiedz
Trzeci dzień w Kioto i pozostałe atrakcje tego miasta mogliśmy zwiedzić kolejny raz przy pomocy komunikacji miejskiej tj autobusów a tylko dlatego że w pierwszy dzień pobytu w tym mieście nie skasowaliśmy bilety jak należy tzn przepuściliśmy bilet przez coś jakby na wzór kasownika w polskich autobusach a poprawnie kasujesz bilet wkładając go do jednej z 2 wlotów bezpośrednio przy kierowcy robisz to za pierwszym razem jak jest nowy a przy każdym nowym kursie pokazujesz tylko kierowcy jak wysiadasz , że masz bilet i jest skasowany i ważne zawsze wysiadać należy okazując bilet kierowcy i tymi drzwiami przy kierowcy - raz wysiedliśmy środkowymi i wiem , że to zbytnio nie spodobało się kierowcy który nawet zatrzymał autobus i wygrażał się na przestanku autobusowym- my odwróciliśmy się na pięcie nie robiąc sobie z tego problemu - przecież mieliśmy bilety a wysiadalismy tylko dlatego środkowymi drzwiami gdyż nie mieliśmy czasu czekać aż pół autobusu ludzi wyjdzie i tak w tym miejscu zapraszam na kolejne zdjęcia z ostatniego dnia w Kioto.
anni82 30 maja 2013 19:14 Odpowiedz
Piękne zdjęcia dzadzax, chyba się skuszę w tym roku na wizytę w Japonii.
dzadzax 6 czerwca 2013 00:51 Odpowiedz
I tak po 3 dniach w Kioto w końcu trzeba było zmienić lokalizację i tak następnym etapem było zwiedzanie Nary i tak najlepiej dostać się z Kioto pociągiem z tego co pamiętam 650 yen. Niebo płakało przy wyjeździe , ale mieliśmy nadziejęna słońce. Po około 50 minutach bylismy w Nara. Dworzec nie jest tak wielki jak w Kioto ale tłoczno jest również w okolicach samego budynku dworca- nie mieliśmy jednak problemu ze zlokalizowaniem punktu obsługi turystycznej gdzie miły Japończyk łamanym angielskim wyjaśnił nam co i gdzie zobaczyć by nie być zawiedzionym a po za tym dał nam mapę miasta z wyznaczonymi punktami typu must see.I tak jak już niejeden podróżnik będąc w Narze natknął się na stado danieli – tak i nas otoczyły bardzo wygłodniałe i na dodatek nie miały oporu by zacząć grzebać w plecakach i kieszeniach bez żadnych skrupułów i gdy nic nie dostały jeden z jelonków upatrzył sobie mapę , którą to żona trzymała w rękach i najzwyczajniej w świecie – wyrwała ją z rąk i spokojnymi ruchami żuchwy pożarła tę mapę na naszych i przechodniach oczach i tak ona zaspokoiła swój chwilowy głód a my pozostaliśmy bez mapy ale cóż jakoś sobie poradzimy.Należy kierować się w prawo – gdzie praktycznie nieopodal znajduje się Kofuku-ji słynąca z 2 pagód – pierwsza pięciopiętrowa ,uznawana jest za drugą co do wielkości w Japonii , druga trzypiętrowa powstała w 1114 r. Wejście płatne 800 yen.Wychodząc z tego kompleksu należy przejść przez ulicę i kierować się na wschód gdzie mieści się Muzeum Narodowe Kokuritsu Hakubutsukan wstęp płatny ale nie zdecydowaliśmy się na zwiedzanie gdyż chcieliśmy pędzikiem dotrzeć do Todaji Temple chyba najsłynniejszej świątyni w tym mieście .Po ok 2 km dochodzimy do Nandai-mon, bramy pochodzącej z 1199r, 18 filarów wraz z wyszukaną konstrukcją dachu tworzy piękny architektoniczny obraz tego stylu japońskiej architektury.W bramie zaś można zauważyć strażników Nio, broniących wstępu do sanktuarium. A naprzeciw wyrasta głowny budynek Todai-ji Daibutsu-Den . Jest to pawilon Wielkiego Buddy . Statua z brązu mierzy 16 metrów wysokości i waży 500 ton. Wejście kosztuje 500 yen. Ponoć jest to największa drewniana budowla na świecie. I naprawdę będąc w środku człowiek czuje się taki mały wobec tego co inny człowiek potrafi stworzyć . Tam też spotkałem 3 chłopaków z Singapuru – opowiadali , że byli w Polsce i podobało im się choć na pytanie w jakim mieście byli nie potrafili tego określić ale za to zadali mi bardzo oryginalne pytanie jakim językiem w Polsce posługują się Polacy? Polskim odparłem -heh.Podczas tego zwiedzania rozpętała się potężna burza tak więc mieliśmy trochę czasu by pogadać z singapurczykami i zarazem odpocząć.Po godzinie obfitego opadu w końcu mogliśmy się wydostać ale do Kasugi Taisha było za daleko bo znowu kolejne ponad 2 km więc skręciliśmy w lewo by się udać w kierunku Toshodaji Temple i Yakushiji Temple – te obiekty są warte wysiłku by tam dotrzeć – wejście 800 yen .Generalnie Nara i znajdujące się tu miejsca warte uwagi są bardzo dobrze oznakowane i łatwo tam trafić – wszędzie jest pełno Danieli i co za tym idzie Japończyków z dziećmi , które często obierają sobie zwierzaki do głaskania i nawet karmienia bo na straganach można kupić specjalne andruty dla tych wścibskich zwierząt . Na sam koniec przeszliśmy się pasażem który łączy kilka ciasnych krótkich uliczek mieszczących się po za budynkiem dworca kolejowego i tak ponownie czas na pociąg tyle że tym razem do Osaki ale o tym następnym razem
alialibabka 6 czerwca 2013 11:04 Odpowiedz
Piękne zdjęcia, ciekawa relacja ;) Zawsze ciekawiła mnie Japonia i jej wyjątkowość, ale bałam się, że to tylko moje idealizowanie. Dzięki Tobie, wiem że ona naprawdę jest wyjątkowa 8-) Może więc pora przygotować się do inwazji na Japonię? ;)__________Przewozy do Niemiec
tomwie 6 czerwca 2013 11:16 Odpowiedz
Inwazja Polakow na Japonie wlasnie trwa. Pani ze sluzby granicznej powiedziala mi kilka dni temu na Naricie, ze nigdy jeszcze tak duzo naszych rodakow nie przyjezdzalo prywatnie do Japonii. Ostatnie bledy taryfowe i promocje z poczatku lutego zrobily swoje.Polakow spotyka sie dzis w Japonii (i to nie tylko w Tokio czy Kioto) praktycznie codziennie (nieraz kilka razy dziennie).
pozi 6 czerwca 2013 20:34 Odpowiedz
tomwie napisał:Polakow spotyka sie dzis w Japonii (i to nie tylko w Tokio czy Kioto) praktycznie codziennie (nieraz kilka razy dziennie).Potwierdzam :DNawet w Gion (Kyoto) :D
dzadzax 8 czerwca 2013 14:12 Odpowiedz
potwierdzam w Gion - Kioto łatwiej zobaczyć Polaka niż Gejszę ;-)już niedługo zamieszczę zdjęcia z Nary
mpbc 12 czerwca 2013 22:20 Odpowiedz
dzadzax napisał:potwierdzam w Gion - Kioto łatwiej zobaczyć Polaka niż Gejszę ;-)już niedługo zamieszczę zdjęcia z NaryFakt spotkałem kilkunastu Polaków (choć w większości to były Polki :)))) a jedynie 4 gejsze......
dzadzax 13 czerwca 2013 13:23 Odpowiedz
Quote:Fakt spotkałem kilkunastu Polaków (choć w większości to były Polki :)))) a jedynie 4 gejsze......no tak gejsza za gejszą i gdzie nie spojrzysz tylko same gejsze..............
dzadzax 19 czerwca 2013 21:38 Odpowiedz
Nara była przystankiem na trasie Kioto-Osaka , tak więc po burzliwym popołudniu i po kilku godzinach zwiedzania w tym miasteczku wróciliśmy ponownie do punktu informacji turystycznej by zaczerpnąć info na temat jak najlepiej dojechać do stacji Shin –osaka . Będąc w Polsce jeszcze przed wyjazdem zastanawiałem się czy lepiej zaplanować nocleg gdzieś w centrum Osaki- gdzie miałbym blisko wszędzie ale za to mógłbym mieć problem z dotarciem wieczorem do hotelu i pewnie byłoby o wiele drożej albo znaleźć coś tańszego poza centrum ale za to ze śniadaniem w cenie i na dodatek z darmowym transferem autobusikiem do hotelu ze stacji . I tak wybór padł na hotel Osaka Garden Palace , z darmowym transferem oraz śniadaniem w cenie . problemem miało być to ,iż hotel był jakby poza główną metropolią.To stworzyło problem z dojazdem z Nary bo Japonczyk w tejże agencji stwierdził, iż nie mogę inaczej tam dotrzeć jak – kupić bilet z Nara do OSAKA- NAMBA – główna stacja kolejowa Osaki i stamtąd trzeba było normalnie kupić bilet jednorazowy na dojazd do Shin – osaka .Więc za jego namową kupiliśmy bilet na pociąg – nie pamiętam już ceny biletów ale chyba było to 710 yen i tak dotarliśmy po kolejnej godzinie do Namby. Tam też udało nam sie kupić bilet w automacie ok 220 yen by dotrzeć do Shin -osaka. Po tym co widzieliśmy na stacjach w Tokyo jakby ten zgiełk nie był już nam obcy ale ludzie płynęli dworcem jak rzeka i w sumie trzeba było mocno się starać by nie zostać porwanym ich nurtem a na dodatek nie wiedzieliśmy skąd tak naprawdę odjeżdżał autobus , który był transferem do hotelu i tak idąc korytarzami dworca co chwilę było wyjście ale na autobusy na lotnisko albo bus express do innych miast chyba. Oczywiście bramki na shinkanseny i tradycyjne wyjścia ale nie mogliśmy za nic odnaleźć właściwego wyjścia – pomyślałem może kierowcy z tych autobusów na lotnisko albo buss – express będą potrafili wskazać mi ewentualnie miejsce skąd miałoby odjeżdżać do hotelu – tak jak to było chociażby na lotnisku w Naricie – ale nic z tego nie potrafiliśmy nawet nawiązać kontaktu- oni po prostu nie rozmawiają po angielsku i tak wróciliśmy w miejsce wyjścia – kolejna próba skończyła się wyjściem u podnóża wielkiej estakady ale myślę zaczepię jakiegoś japońskiego młokosa i pokaże mu adres hotelu i tak też zrobiłem – gościu wklepał adres w swoją komórkę i mówi mi , że to tu jest – hehheee ale gdzie ??? no tu i pokazuje mi , że tak naprawdę to my jesteśmy parędziesiąt metrów ponad miejscem z którego niby odjeżdżają autobusy – tak więc należało po prostu zejść – znaleźć odpowiednie zejście i wejść na peron – to był taki jeden z niewielu momentów kiedy to będąc cały dzień na nogach bo przecież zwiedzaliśmy z rana jeszcze Kioto- popołudniu Narę a wieczorem trafiliśmy do Osaki gdzie jeszcze trzeba było znaleźć hotel i spanie a my po prostu nie możemy wyjść z dworca .Plecaki wcale nie były lżejsze i na dodatek już głód zaczął mocno zaglądać bo w sumie w ciągłym biegu nie było czasu zjeść nic w Narze – i jeszcze nie znając swej lokalizacji dotarliśmy w końcu na poziom O i teraz czy idziemy w dobrym kierunku - ale łapię kolejnego młodego gościa pytam o stację benzynową przy której niby jest nasz hotel – gość pomyślał chwilkę i mówi poprowadzę was – tak więc szliśmy w trójkę a tu po lewej 2 orliki japońskie gdzie na jednym grali młodzi Japończycy w nogę a na drugim młode japonki. CO DO TRANSFERU TO po prostu odpuściliśmy sobie to ten pierwszy Japończyk wskazał nam drogę , iż trzeba iść prosto na wznak tak z kilometr i dojdziemy do miejsca przeznaczenia – a i tak żadnego ani przystanku ani autobusu nie widziałem – byłem na tyle zmęczony, zły , rozproszony myślami , zaszliśmy tylko do 7 eleven żeby zakupić sobie jakoś ciepłą z mikrofalówki kolację- ryż, mięso warzywa które już chciałem pochłonąć ale dopiero po tym jak dotrzemy do naszego miejsca noclegowego. I tak ten Japończyk był tak miły, iż w zasadzie doprowadził nas pod same drzwi hotelu – cos tam rozmawialiśmy ale nawet już nie kojarzę na czym to te uprzejmości miały polegać. W międzyczasie udało mi się zauważyć taki dziwny parking samochodowy , gdzie pojazd wjeżdżał do środka – sam parking wyglądał jakby klatka która kręciła się dookoła własnej osi wraz z tym pojazdem , który to nagle wjeżdżał do windy i ruchem tym dookólnym był transportowany na jakby kolejne 2 poziomy powyżej- super to wyglądało a w Polsce nie widziałem takich to specyficznych parkingów dla samochodów osobowych.I tak jak już napisałem chwilę wcześniej dotarliśmy na nasz check- in około 23 – ale przecież mieliśmy tylko się tu przespać i zjeść nazajutrz śniadanie tak więc to nie było nic dziwnego, że dotarliśmy o tej porze. Szybko dali nam klucze , wytłumaczyli gdzie co i jak ale byliśmy tak zakręceni i zmęczeni tym całym dniem , że nie potrafiliśmy odnaleźć wcześniej nam wskazanej windy-jak się już udało to wjechaliśmy bodajże na 12 piętro – gdzie na korytarzu były automaty z jedzeniem , piciem , piwem na żetony ale była też mikrofalówka , do której można było to wrzucić i podgrzać ale mieliśmy swoje zakupy wcześniejsze które wrzuciłem jeszcze raz do mikrofali by podgrzać – pokój całkiem fajny duże łóżko –tradycyjne kapcie i szlafroki do spania i wszystkie przybory ale płyny szampony i kosmetyki Shisedo eh ale to co zobaczyłem z a oknem to wynagrodziło nam trudy całej otoczki z dotarciem – była panorama całej Osaki – wraz z drapaczami chmur i wszystkimi interesującymi budynkami , które nocą przy tej poświacie prezentowały się wręcz nieziemsko – widok istnie pocztówkowy – odsłoniłem kotarę by móc zasnąć w takiej właśnie scenerii a na dodatek mieliśmy widok na platformę z której co chwila wypadały shinkanseny które musiały właśnie wytrącić prędkość wjeżdżając na peron.Zjedliśmy kolację ale nie mogłem od tego okna odciągnąć oczu – po prostu widok nie do opisania ale trzeba było w końcu położyć się spać bo nazajutrz czekał nas cały dzień zwiedzania a to zapowiadało się bardzo pracowicie a o tym już w następnym wejściu.
lukasiewicz89 20 czerwca 2013 02:31 Odpowiedz
piękny i cholernie kuszący kraj... szkoda że tak drogo tam jest, ale w odległej przyszłości tam zawitam wreszcie :) dzięki za bardzo fajną relację! ;)
niva 20 czerwca 2013 09:27 Odpowiedz
lukasiewicz89 napisał:szkoda że tak drogo tam jestTo jest czyste powielanie stereotypów bez żadnego poparcia. Japonia może być krajem tanim, gdzie za obiad czy nocleg nie zapłacisz więcej niż w Warszawie. I relacje z podróży to właśnie udowadniają.
kangaroo1983 20 czerwca 2013 09:59 Odpowiedz
Niva napisał:lukasiewicz89 napisał:szkoda że tak drogo tam jestTo jest czyste powielanie stereotypów bez żadnego poparcia. Japonia może być krajem tanim, gdzie za obiad czy nocleg nie zapłacisz więcej niż w Warszawie. I relacje z podróży to właśnie udowadniają.zgadzam się z przedmówcą ! :P po podliczeniu moich kosztów wyjazdu do Japonii (12 nocy) okazalo sie ze suma za noclegi plus jedzenie nie przekraczała kosztów skromnego wyjazdu do Zakopanego...
dorq 20 czerwca 2013 10:47 Odpowiedz
lukasiewicz89 napisał:piękny i cholernie kuszący kraj... szkoda że tak drogo tam jest, ale w odległej przyszłości tam zawitam wreszcie :) dzięki za bardzo fajną relację! ;)Zgadzam się kraj jest piękny, ale nie jest wcale tak drogo jak się myśli.Byłam miło zaskoczona tym faktem na miejscu, naprawdę chyba najdroższy tam jest transport i to ten między miastowy, bo komunikacja miejska jest tania.
dzadzax 22 czerwca 2013 22:56 Odpowiedz
noc była wyjątkowo ciepła i duszna ale to ta atmosfera tych pięknych nocnych widoków oświetlonych drapaczy chmur które z każdą chwilą bliżej poranka powoli gasły w oczach i ta uczta światła za oknem powoli zmieniła scenerię.Obudziliśmy się i zanim zjechaliśmy na śniadanie jeszcze kilka spojrzeń na shinkanseny.i tak kolejne hotelowe śniadanie-śniadanie można było określić jako typowe kontynentalne - europejskie typu kawa , dżem i rogalik.To mi jakby uświadomiło w jakim mieście jesteśmy - typowa miejska aglomeracja gdzie nawet posiłek trzeba szybko zjeść i wyjść do pracy. Osaka to miasto które w odróżnieniu do innych dużych aglomeracji jest typowym miastem dla biznesmenów.Tutaj nie ma dużo turystów ale jest wielu panów w modnych garniturach i walizkach przy rękach. Język angielski w sumie też jakby rzadziej słyszany na ulicach. Spokojnie zjedliśmy śniadanie i szybko spakowaliśmy plecaki jeszcze ostanie spojrzenie na panoramę dzielnicy wieżowców i kolejne modele shinkansenów i zeszliśmy do recepcji gdzie zostawiliśmy plecaki po które obiecaliśmy wrócić wieczorem a przed hotel zajechał niebieski autobusik który wozi turystów tego hotelu za darmo na trasie hotel- dworzec shin osaka - jak to się stało , że wczoraj nie udało się nim dojechać??? i TAK 10 minut i już byliśmy przy tej wczorajszej estakadzie , przy której nie wiedzieliśmy co i jak a okazało się , że bus ten miał przystanek ł jakby z drugiej strony tej estakady - ta informacja była o tyle ważna , iż wieczorem mieliśmy zamiar ponownie tym busikiem dojechać z dworca do hotelu a stamtąd ponownie na dworzec SHIN OSAKA I odjazd willerexpresem z umeda sky building.
dzadzax 25 czerwca 2013 09:36 Odpowiedz
busikiem hotelowym dojechaliśmy do Shin-Osaka tam pierwsze kroki skierowaliśmy do informacji turystycznej, dostaliśmy foldery o mieście, jego atrakcjach , mapki dojazdu i mapki metra - wszystko dosyć wyraźne i czytelne. Kupiliśmy na miejscu pass dzienny na poruszanie się metrem a że była to sobota bilet nieco tańszy 600 yen - weekendowo przy zakupie całodniowego passa otrzymaliśmy jeszcze jeden folder , gdzie można było zobaczyć jakie obiekty można zwiedzić nieco taniej za okazaniem tego biletu. Dzień wcześniej mieliśmy mały problem z zakupem 1 razowego biletu na trasie Namba- Shin Osaka , bo pociąg z Nary kończył swój bieg na stacji Namba i trzeba było zakupić bilet za 220 yen ale po wpatrywaniu się w to jak robią to w pośpiechu Japończycy i nam się udało- dziś bilet kupiliśmy w tej agencji tak więc nie było problemu.i tak pierwszy nasz obiekt znajdował się w dzielnicy Kita a był to Umeda Sky Building - futurystyczny wieżowiec znajdował się 3 przystanki metrem od punktu wyjścia więc blisko i tak zaraz po wyjściu na powierzchnię można było już kierować swoje kroki w to miejsce- nie było go widać bo dzielnica pełna takich budynków , które niemalże zasłaniały ale za to dobrze oznaczony punkt jak tam dojść i tak 2 bliźniacze wieże oddano do użytku w 1993 r a mierzy on 173 metry wysokości - wejścia do każdego z budynku to wejście od strony wschodniej, zachodniej, południowej i północnej. Na 41 piętrze mieści się taras widokowy z którego rozciąga się panorama Osaki ale nas interesował terminal willerexpresa który mieścił się na parterze jednego z budynków. Niełatwo było go znaleźć , ale gdy wyszliśmy z budynku żeby zrobić sobie zdjęcie na tle wieżowca od strony Sunshine- side wówczas zauważyliśmy makiety z charakterystycznymi różowymi autobusami - tak więc udaliśmy się do środka i tam w sumie pusto bo była godzina wczesna gdzie juz dalekobieżne autobusy dawno poprzywoziły ludzi a kolejne miały dopiero w późnych godzinach popołudniowych czy wieczornych odchodzić - na świetlnej tablicy widniał już nas wieczorny kurs do Tokio- tak więc wiedzieliśmy już jak wieczorem tutaj się dostać- bo bylismy niemalże pewni, że cały dzień na taką Osakę i tak nie będzie wystarczający a nie chcieliśmy tracić czasu i nerwów by w pośpiechu szukać naszego terminala.Niedaleko mieści się kolejny interesujący punkt , głównie z myślą o dzieciach a chodzi mianowicie o Kids Plaza Osaka.Na zewnątrz budynek wyglądem przypomina kolejny futurystyczny budynek a w środku coś na wzór polskiego centrum Kopernik- myślę , że dzieci ale i dorośli nie nie nudziliby się wewnątrz.Dla nas punktem docelowym i chyba najważniejszym miał być zamek Osaka - to charakterystyczny punkt niemalże wizytówka miasta.A wszystkie te 3 wspomniane miejsca można było zwiedzać na bilecie ulgowym dzięki zakupionemu wcześniej pass- metro.
dzadzax 27 czerwca 2013 15:42 Odpowiedz
Przyszła kolej na zwiedzanie symbolu Osaki czyli Osaka - Castle.Najlepiej dostać się tam tradycyjnie metrem - wybraliśmy przystanek Tanimachi 4-chome który wydawać się jest najbliżej włościom tego budynku- wyszliśmy na powierzchnię i wszędzie wysokie budynki więc gdzie tu może być zamek a drogowskazów też nie widać więc pytamy pierwszego napotykanego młodzieńca o zamek - więc on tradycyjnie telefon i google i pokazuje , że trzeba iść tam i później znowu gdzieś w tamtą stronę- ok tak więc idziemy ale zrobiliśmy zaledwie 2 kroki i za rogiem okazała sie w oddali wieżyczka - wartownia zapewne należąca do obiektu- więc niewiele zastanawiając się udaliśmy się w tamtą stronę nie wiele przejmując się wskazówkami wcześniej napotykanego młodzieńca.
dzadzax 27 czerwca 2013 16:16 Odpowiedz
200 metrów po prostej i trzeba przejść przez przejście by znaleźć się już bezpośrednio przy ścieżce , która prowadzi do wejścia do zamku wzdłuż rzeki . Tutaj też na chwilę przystanęliśmy by zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie na tle wieży strażniczej obudowanej z kamienia odgrodzonej fosą.Idąc dalej po prawej stronie widać kolejne dziwne budynki które wchodzą już w skład Osaka Business Park ale my kierujemy się do głównego wejścia do bramy otoczoną po obydwu stronach alejką miłorzębu japońskiego.Po 5 minutach wychodzimy na główny dziedziniec na którym to wzgórzu wyrasta zamek , jeden z najczęściej zwiedzanych obiektów- co widać po tłumach ludzi wokół . Nie jest to oryginalna budowla , ale replika dawnej budowli z 1585 roku. Z oryginału pozostało pierwotne rozplanowanie fosy oraz część murów. W 1997 ukończono gruntowny remont budowli , mieszczącej na 8 piętrach wielopoziomowe muzeum.Z najwyższego piętra rozciąga się wspaniały widok na Osakę. Wejście w weekend kosztuje 500 yen i tyle też zapłaciliśmy - dostaliśmy bilety i broszurkę z historią zamku- wchodząc do środka można iść pieszo 8 poziomów lub też czekać w długiej kolejce do windy ale wybraliśmy wejście na nogach - każdy poziom to jakby oddzielne muzeum przedstawiające historię budynku ale i miasta , stroje , charakterystyczne dla różnych epok nakrycia głowy, miecze jak i makiety bitew jakie przeprowadzano na przełomie wieków. Na samym dole stoją również 2 działa - armaty które za pewnie były używane do obrony budowli.Sam plac przed zamkiem służy za miejsce rozrywki tym razem były rozstawione głośniki i jakaś scena a obok na macie kręcili się na głowach freestaylerowcy. Są też wszechobecne budki z jedzeniem i tak my skusiliśmy się tam na grillowanego kurczaka na patyku oraz makaron zapiekany warzywami głównie kapustą i śladowymi kawałkami kurczaka , była też możliwość zjedzenia grillowanej ośmiornicy na patyku.Tutaj też zaobserwowaliśmy pierwszych cudzoziemców którzy tak jak my coś tam sobie zamówili do jedzenia i popijali coca-colą.A do nas przybłąkał się jamnik - włóczęga który miał kubraczek z logo supermana - być może komuś się zgubił- daliśmy mu odrobinę jedzenia i poszliśmy dalej alejką w kierunku jakby cmentarza z kompleksem świątyń.
dmw 1 lipca 2013 17:07 Odpowiedz
kangaroo1983 napisał:Niva napisał:lukasiewicz89 napisał:szkoda że tak drogo tam jestTo jest czyste powielanie stereotypów bez żadnego poparcia. Japonia może być krajem tanim, gdzie za obiad czy nocleg nie zapłacisz więcej niż w Warszawie. I relacje z podróży to właśnie udowadniają.zgadzam się z przedmówcą ! :P po podliczeniu moich kosztów wyjazdu do Japonii (12 nocy) okazalo sie ze suma za noclegi plus jedzenie nie przekraczała kosztów skromnego wyjazdu do Zakopanego...To czy Japonia jest droga czy nie - zależy od przyjętego punktu odniesienia.Jeżeli jako kraj do porównania przyjmujesz Polskę - to oczywiście masz rację, cenowo jest podobnie jak w PL, a nawet jak ktoś trzyma się za kieszeń to może być jeszcze taniej.Ale jeżeli porównasz z innymi krajami tego regionu Azji - to Japonia JEST DROGA. I wydaje mi się że osoby tak twierdzące mają właśnie na myśli takie porównanie a niekoniecznie z Polską.
masell 1 lipca 2013 18:16 Odpowiedz
Zgadzam sie, po odrobiebiu 'pracy domowej' przed wyjazdem, Japonia droga nie jest.
dzadzax 9 lipca 2013 12:36 Odpowiedz
o podstawowych kosztach wyjazdu jak i ceny podstawowych produktów , komunikacji miejskiej postaram sie przygotować w oddzielnym wejściu już na samym końcu relacji
dzadzax 11 lipca 2013 19:11 Odpowiedz
i tak dalsza wędrówka zaprowadziła nas do kompleksu z chyba najsłynniejszą i jedną z najstarszych świątyń tj. Shitennoji Temple otoczona pięknym ogrodem a przy świątyni mieści się 5-piętrowa pagoda . Wejście do środka 300 yen a wewnątrz mieści się skarbiec , gdzie można zaobserwować różne przedmioty i eksponaty. Nie wchodziliśmy do środka bo czas naglił ale trzeba powiedzieć szczerze , że w samej Osace jakby tych świątyń kultu buddyjskiego jakby nie wiele się rzuca w oczy. Dotrzeć też jest łatwo krótkim spacerem ze Shitennoji-Mae Yuhigaoka Station. A z tego miejsca dobrze przesiąść się na linię czerwoną Midosuji-Line i następnie brązową Sakaisuji Line jeden przystanek i wysiadamy w dzielnicy Shinsekaki z charakterystycznym punktem- kolejny symbol miasta a mianowicie Tsuntentaku Tower-103 metry wysokości a na 91 metrze mieści się obserwatorium a o tym już wkrótce.
dzadzax 16 lipca 2013 23:18 Odpowiedz
Dzielnica w której to się znaleźliśmy to Shisekai a głównym punktem odniesienia jest 103 metrowa Tsutenkaku Tower-symbol miasta.W tłumaczeniu z japońskiego to nowy świat - tak miała bynajmniej wyglądać. Sama wieża to drugi egzemplarz a oryginalna budowla wzorowana była na paryskiej wieży Eiffla którą zbudowano w 1912 roku i połączono z parkiem rozrywki. Wówczas był to 2 co do wielkości budynek w Azji.W 1943 większość wieży spłonęła a to co zostało zdemontowano i użyto stal do działań wojennych. Dopiero w 1956 roku ponownie postawiono budowlę. Charakterystyczne dla wieży są zmieniające się co jakiś czas barwy neonów. Dojście do wieży to dookólne stragany przede wszystkim z typowym ulicznym japońskim jedzeniem na patyku ale to co charakterystyczne to jakby butiki z różnymi gadżetami z komiksów- gdzie stoją przed wejściem bohaterowie niczym z różnych galaktyk , w środku można kupić wszystko co z tymże bohaterem jest związane od komiksu do stroju do przebrania- fajna frajda dla dzieciaków- dlatego pewnie tak dużo można ich tam zaobserwować - są też kina z bohaterami akcji 5 d .Super miejsce dla osób - też dorosłych którzy tu ponownie mogą się poczuć jakby byli dziećmi.
aneko_nya 17 lipca 2013 13:49 Odpowiedz
Nam też udało się załapać na tę promocję. Nie ma to jak szalony wypad do Japonii. : )Fajne fotki tak w ogóle. Może zgłosisz je do rubryczki "zdjęcie dnia" na stronce http://japonia-online.pl ? Co miesiąc wszystkie pokazane zdjęcia biorą udział w konkursie fotograficznym. : )
dzadzax 18 lipca 2013 09:25 Odpowiedz
do tej pory nie było tak świetnej oferty na połączenia z Polski i to dobrym przewoźnikiem - dlatego ja zdecydowałem się na zakup biletów ok 5 nad ranem - wcześniej zrobiłem mały rekonesans co do połączeń na miejscu , cen podstawowych produktów, noclegi , miejsca atrakcyjnie turystycznie , ceny biletów, komunikacji miejskiej jak i samego poruszania się po miastach i tak naprawdę obawiałem się właśnie komunikacji , że po prostu się zgubimy albo nie odnajdziemy noclegu lub spóźnimy się gdzieś i będziemy mieli jakiś problem - ale poza małymi niedociągnięciami udało się tam mile spędzić czas i poznać odrobinę kulturę Japończyków.
dzadzax 19 lipca 2013 23:57 Odpowiedz
deptak gdzie znajdowały się te postacie na zdjęciach doprowadza pod samą wieżę Tsuntentaku Tower mieszczą się tu jak pisałem kina w których zapewne można swojego ulubionego bohatera ujrzeć w akcji a sama dzielnica słynie z dobrego ulicznego jedzenia oraz wielu punktów miejskiej łaźni gdzie można sie po całodniowych trudach dnia nieźle zrelaksować - ja zaobserwowałem młodą malutką Japoneczkę jak kupowała sobie loda na patyku oczywiście z automatu - jak to w Japonii gdzie wszystko można kupić z automatu.I tak najpierw wybierasz odpowiedni obrazek z smakiem loda - a były różnorakie nawet nie wiem z jakich owoców - ja zdecydowałem się na loda o smaku cukierka ICA - w kolorze błękitnym - sympatycznie wyglądał na obrazku i w ogóle chciałem zasmakować i porównać do smaku tych cukierków. Otóż poszło mi bardzo gładko , maszyna wydała resztę wypadło całkiem spore opakowanie i smakowało wybornie tak jak cukierki IcE -przyjemność ta kosztowała jedyne 200 yen co jak zaobserwowałem ceny lodów podawanych na straganach oscylują od 250 do 400 yen.I tak po tych przyjemnościach udaliśmy się metrem do dzielnicy portowej , gdzie głównym punktem jest oceanarium Kaiyukan
dzadzax 22 lipca 2013 08:47 Odpowiedz
przy akwarium kolejna atrakcja dzielnicy portowej to ogromne diabelskie koło- można panoramę miasta z góry oglądać - cenowo to w pakiecie z wejściem do akwarium bardziej się opłaca tj około 2500 yen link https://www.osaka-info.jp/en/search/det ... g_512.html
dzadzax 23 lipca 2013 22:46 Odpowiedz
w porcie jak to w porcie zawsze stoi zakotwiczony statek - muzeum to chyba santa maria do którego można było w miarę rozsądnych godzinach wejśc
pado 25 lipca 2013 10:18 Odpowiedz
dzadzax napisał:planowo przybyliśmy do Dubaju- gdzie temperatura w ciągu dnia obecnie ok 35 i tak po przejściu przez bramki celne dotarliśmy do miejsca gdzie wydają vouchery na darmowy posiłek dla osób oczekujących na kolejny lot powyżej 4 godzin.za ponad tydzień również odbywamy podobną podróż Emirates i mam pytanie, czy te vouchery przy oczekiwaniu powyżej 4h są nadal aktualne, czy to była chwilowa promocja? bo akurat będziemy mieli postój ok 4,5h...a nigdzie na stronach emirates o czymś takim nie znalazłem informacji?
andachiel 25 lipca 2013 10:30 Odpowiedz
sa cały czas aktualne.pozdrawiam
dzadzax 25 lipca 2013 12:11 Odpowiedz
dokładnie tak jak napisano vouchery dalej są w użyciu - polecam restaurację na 2 piętrze przy A2 - jedzenie do syta ile dusza zapragnie a przede wszystkim urozmaicone i pyszne można tam trochę czasu posiedzieć i nikt raczej nie pogoni z tego co wiem to dubai connect przestał już działać czyli powyżej 8 godzin czekania na kolejny lot trzeba sobie samemu coś zorganizować
pado 25 lipca 2013 14:54 Odpowiedz
Super. Dzięki za info. A żeby taki voucher otrzymać to trzeba iść do jakiegoś stanowiska wydawania, pokazać bilet, czy jak się to odbywa? Pytam, żeby tej możliwości nie przeoczyć...
dzadzax 25 lipca 2013 23:43 Odpowiedz
vouchery odbieracie w terminalu przylotów jak się odprawicie to staniecie plecami do tych dużych wind pomiędzy poziomem przylotów a odlotów , na wprost jest okrągły punkt informacji lotniska a dalej na wprost na przeciwległej ścianie w kierunku do wind jest duże stanowisko Emirates- ZOBACZYCIE BO ZAWSZE JEST TAM KOLEJKA i tabliczka ,że właśnie w tym miejscu wydaje się vouchery dla pasażerów z przesiadką powyżej 4 godzin- pani obejrzy najpierw bilet - kolejno was jakby odprawi -popatrzy w paszport i wyda wam voucher z listą restauracji i lokalizacją , gdzie się owe punkty gastronomiczne znajdują.BUFET o którym wcześniej wspomniałem mieści się koło bramki A32 można wjechać tam windą na 3 piętro do loży -kantyny pracowniczej o nazwie Makabira. Najsmaczniejsze i warte tych poszukiwań na owym terminalu.
kangaroo1983 30 lipca 2013 10:29 Odpowiedz
dzadzax napisał:aha szczypce kraba ruszają się -)niesamowite
dzadzax 11 sierpnia 2013 00:45 Odpowiedz
Dotonbori – dzielnica teatrów, restauracji, kasyn i nocnych klubów. Bijące po oczach neony, kolorowe billboardy, ruszające się na fasadach restauracji kraby, gwar, śmiech, elektroniczna muzyka płynąca z salonów gier – to kwintesencja tego najbarwniejszego miejsca Osaki. Wracaliśmy już po zmroku. Nigdy wcześniej w żadnym mieście nie czuliśmy się tak bezpiecznie. A przecież to właśnie w Osace w latach 20. XX w. powstała najbardziej znana organizacja przestępcza (yakuza) – Yamaguchi-gumi. W zasadzie ten punkt zwiedzania pozostawiliśmy sobie na deser gdyż dopiero wieczorem nabiera kolorytu a zapracowani mieszkańcy dopiero wtedy są powiedzmy ,że bardziej wyluzowani i nie pędzą tak jak w ciągu dnia. W ciągu godziny musieliśmy wydostać się z tej dzielnicy do dworca Shin-Osaka i tam już hotelowym darmowym busikiem dotrzeć do hotelu gdzie czekały na nas nasze plecaki by ponownie hotelowym busikiem dostać się do Shin -Osaka a stamtąd szybkim tempem do budynku Umeda Sky Building gdzie mieści się terminal Willerexpresa i przed północą mieliśmy planowany nocny autobus do Tokio. Tak sobie myślę , że w Polsce chyba bym się nie wyrobił a tam bezproblemowo to się odbyło - wszystko perfekcyjnie zgrane , żadnych opóźnień dotarliśmy do dzielnicy drapaczy chmur ale nocą wyglądały one jeszcze bardziej majestatycznie i wręcz ciężko byłoby je odnaleźć - w sumie dobrze że za dnia rozpoznaliśmy teren - teraz w miarę szybko udało się zlokalizować budynek i znaleźć wejście do terminala a tam w sumie za kilkanaście minut już nastąpiła odprawa i zostaliśmy poproszeni do odpowiedniego autobusu.Na dworcu metra miała miejsce fajna scena ale to spróbuję dodać jako filmik przy następnej okazji.Wracając do tych skoków w relacji nie mogłem wcześniej poprowadzić jej dalej bo byłem w kolejnej podróży tym razem nieco bliżej ;-) tym razem była to Sycylia ale o tym relacja w innym dziale w najbliższym czasie ;-}
dzadzax 11 sierpnia 2013 16:25 Odpowiedz
camperwestfalia 11 sierpnia 2013 17:53 Odpowiedz
bezsensu
camperwestfalia 11 sierpnia 2013 17:53 Odpowiedz
kangaroo1983 napisał:dzadzax napisał:aha szczypce kraba ruszają się -)niesamowitehaha,dobre:DD
dzadzax 11 sierpnia 2013 20:40 Odpowiedz
ku zaskoczeniu obsługa stacji metra zareagowała niczym japońskie shinkanseny ;-)
dzadzax 13 sierpnia 2013 09:19 Odpowiedz
po tych scenach w metrze jak pisałem wcześniej dotarliśmy do terminalu Willerexpress i bezproblemowo znaleźliśmy się w odpowiednim autobusie do TOKYO na stację Akhibara . Nie zdążyliśmy jednak nic w między czasie nic zjeść dlatego na pierwszym postoju zdecydowałem się wyjść z autobusu i kupić zestawy podgrzewane w mikrofali - złamałem tym regulamin bo w autobusie nie wolno jeść gorących potraw choć moi japońscy sąsiedzi co chwilę czymś szeleścili i objadali się różnymi smakołykami- na szczęście nikt mnie z autobusu nie wyrzucił. I tak już nie głodny dotarliśmy do kolejnego przystanku tym razem postanowiłem skorzystać z toalety .Wszystko było fajnie bo miałem w sumie jeszcze z 5 minut do odjazdu ale wychodzę a nie ma mojego autobusu ale tak sobie myślę przecież moja żona nie pozwoliłaby odjechać kierowcy bez pasażera ale z drugiej strony jak wysiadałem z autobusu to ona spała .Wkradły się niepokoje i pobiegłem na parking szukając bezradnie autobusu , byłem zły na siebie bo jak można było doprowadzić do takiej sytuacji by zostać gdzieś na jakieś stacji daleko do Tokio bez pieniędzy , paszportu , dokumentów itp . Myśli moje skierowały się w kierunku myślenia jak teraz dostać się bez kasy do Tokio skąd miałem mieć za kilkanaście godzin odlot i jak się dostać na lotnisko i odnaleźć się z żoną. I tak bezradnie szukając autobusu i wyjścia z tej sytuacji nagle uświadomiłem sobie że wyszedłem z budynku toalety z drugiej strony - autobus jeszcze stał i z wielką radością oraz ulgą wszedłem do autobusu i już do końca nie wysiadałem z autobusu - moja żona spała nie zdając sobie sprawy , że mogła już ten dalszy odcinek do Tokio przejechać sama.
dzadzax 22 sierpnia 2013 14:46 Odpowiedz
wracając do transportu po Japonii to ja polecam Willrexpres Mają w dalszym ciągu 2 passy 3 dniowy Tokyo-Hiroshima-Kyoto-Osaka-Nagoya-Tokyo za 10 tys yen oraz 5 dniowy jest wzbogacony o połączenie Toky0-Nigata.Zasada jest taka nie można połączyć pod rząd 2 wieczornych połączeń np wieczorem wyjazd do Hiroshimy i w ten sam dzień rozpoczynasz kolejnym autobusem połączenie do Kioto (wieczornym czyli nocnym).Lokalizacje czyli przystanki gdzie autobus się zatrzymuje można sobie samemu dostosować i przy rezerwacji podając lokalizacje np w TokYo - przy Shinjuku - terminal a wracając można wysiąść nie w Tokyo tylko np w Yokohamie i zwiedzić wtedy to miasto. Tylko należy się upewnić czy te lokalizacje po tych zmianach też nie uległy zmianie bo Willer się reklamuje jako autostradowe połączenia po Japonii i może też być tak że w tych mniejszych miastach gdzie znajdują się przystanki mogą być to jako rogatki miast przy zjazdach z autostradyNie wiem jak teraz ale wcześniej rezerwacji można było dokonać dopiero miesiąc wcześniej a ja miałem już wcześniej zarezerwowane noclegi w poszczególnych miastach i trafiłem na święto japońskie a w te dni willer nie jeżdzi raczej i przy internetowej rezerwacji 3 dniowego passa zahaczyłem o taki 1 świąteczny dzień i niestety nie mogłem dokończyć procesu rezerwacji - zostałem postawiony do alternatywy rezerwowania poszczególnych odcinków osobno - w sumie za połączenie Tokyo- Kioto oraz powrotny Osaka - Tokyo zapłaciłem 14 tys yen - NIESTETY nie dałem rady tego obejść . Alternatywą były tanie loty na trasie Tokyo - Osaka gdzie zmiesciłbym się w kwocie 10 tys yen były to linie Jet star - ale licząc dodatkowe koszty podwójny dojazd do Narity oraz co najmniej 1 nocleg więcej w Osace co i zwiększyłoby koszty pobytu a także zbyt wczesny przylot z Osaki i za duża strata czasu na lotniskach i transfery z nich więc dołożyłem więcej kasy ale wybrałem wariant męczący - Przy rezerwacji pasa od razu wybierasz jakie chcesz siedzenia w zależności od typu cena wzrasta - wybrałem Relax to ten różowy naprawdę bardzo wygodny - oczywiście najpierw należy się zalogować na ich stronie i jak już przejdzie się całą procedurę rezerwacji dokonuje się płatności.Ja płaciłem kartą kredytową co mi później przewalutowało na euro i pln za 28 tys yen wyszło ok 970 złotych.Oczywiście wiele osób poleca Jr i passy ale według mnie jest to zbyt drogi środek lokomocji zważywszy jeszcze , iż mnie interesowało w zasadzie dostanie się do regionu Kansai
eryk87 23 września 2013 22:08 Odpowiedz
Pytanie o przejściówkę , co w praktyce oznacza napięcie 110V ( sprzęt wolniej się ładuje ?) i czy wystarczy jakaś najzwyklejsza przejściówka z allegro jak tak poniżej :http://allegro.pl/przejsciowka-polska-u ... 50121.htmlczy coś lepszego http://allegro.pl/przejsciowka-adapter- ... 29320.htmlmieliście jakieś problemy z działaniem "polskich" telefonów na miejscu (zwykła nokia, nie smartfon) ? normalnie odpala się roaming czy są problemy z sieciami 4g ?
billabong 24 września 2013 02:58 Odpowiedz
Ładowarki do telefonów i tak zmieniają prąd na wartości pomiędzy 5V i 12V stałego prądu przy około 1000 mA (niektóre może więcej lub mniej - to nie ma tu znaczenia). Przecież jak ładujesz telefon z gniazda zapalniczki w samochodzie to nie masz tam 220V. ;)W Polsce napięcie to 230V/50Hz, w USA 110V/60Hz, wschodnia Japonia (na wschód od Osaki + Hokkaido) to 100V/50Hz, natomiast zachodnia Japonia (na zachód od Osaki + Okinawa) to 100V/60Hz - dla Ciebie te zmiany nie będą raczej w żaden sposób odczuwalne bo większość ładowarek do telefonów, aparatów i laptopów w tej chwili jest uniwersalna: 100~240V/50~60Hz.Wtyczki oczywiście takie same jak w Stanach.Jeśli chodzi o przejściówki to nie polecam tych najtańszych. Często jest tak, że jak włożysz ją do kontaktu i do niej włożysz np. zasilacz do Nokii to on z tej przejściówki "wyleci" (tanie przejściówki są dość luźne, a zasilacze mają to do siebie, że wtyczka jest często zintegrowana wraz z nimi, przez co relatywnie ciężka).Nie mówię, że one są złe, tylko to loteria: zależy na co trafisz. Ja mam przelotki z eBay'a przelotki z amerykańskich na australijskie i na 5 które kupiłam w porządku są 2.Jak byłam ostatnio w Polsce to w MediaMarkt widziałam coś pośredniego między tą tanią a tą uniwersalną drogą - za około 10 zł.Możesz zrobić test: kup jedną tanią, włoż w nią zasilacz i trzymaj tylko za przelotkę jakby była w kontakcie. Jeśli się nie rusza to jest OK. ;)
dzadzax 24 września 2013 09:05 Odpowiedz
też się zastanawiałem nad tanią wtyczką ale będąc w liroy merlin zauważyłem zestaw wtyczek-określony jako uniwersalny adapter podróży TS4b czarny.http://elecena.pl/product/3881333/adapt ... salny-ts4burządzenie to nie zmienia napięcia , podczas korzystania może być wysunięty tylko 1 wtyk.zestaw obejmuje wtyczki na Japonię, Tajlandię, Wielką Brytanię, Hongkong, Malezję, Singapur, Europę, Iran, IndieNie zauważyłem ,żeby ładowanie odbywało się krócej czy dłużej.Zestaw kosztował około 15 złotych.Co do używania telefonów komórkowych niestety nie odpowiem Ci na pytanie - może ktoś inny będzie w temacie. Telefon już w samolocie miałem wyłączony ,żeby nie narazić się na roaming gdyż na codzień dużo osób do mnie dzwoni.Może ktoś kto używał telefonu w Japonii będzie w stanie coś więcej powiedzieć
dzadzax 6 października 2013 10:47 Odpowiedz
i tak z samego rana dotarliśmy do Tokio ale na przystanek końcowy wybraliśmy sobie dzielnicę Akihabarę skąd już niedaleko do Ueno bo w tej części miasta mieliśmy się poruszać ostatniego dnia naszej wyprawy po kraju kwitnącej wiśni.W ten ostatni dzień mieliśmy spotkać się z małżeństwem z warszawy które to od początku naszej wizyty tam wymieniało z nami emaile na które odpowiadaliśmy za każdym możliwym razem wtedy kiedy to było możliwe tzn . kiedy mieliśmy dostęp do internetu.Podróż autobusem minęła spokojnie po tym małym zawirowaniu na stacji - wypoczęci i wyspani dotarliśmy na miejsce gdzie kierowca autobusu wyczytał stację i pomógł nam wypakować plecaki. Chyba tylko my tam wysiedliśmy - po drodze z okna widzieliśmy drapacze chmur mijając poszczególne dzielnice i samo miasto budzące się ze snu w tym puste ulice.Akihabara to największe na świecie centrum sprzedaży sprzętu elektronicznego i elektrotechnicznego. Wielopiętrowe domy towarowe i olbrzymie komisy słyną z niezwykle bogatej oferty sprzętu komputerowego, sprzętu audio i wideo, zestawu AGD, sprzedawanych po promocyjnych cenach, niejednokrotnie znacznie niższych, niż w innych krajach. Akihabara jest także jednym z największych w świecie centrów mangi i anime, gdzie można dostać każdy komiks, film i grę komputerową japońskiej produkcji. Akihabara próbuje stać się kolejnym centrum biurowym skoncentrowanym wokół krzyżowej stacji JR Akihabara. I tak jest postrzegana , ale wczesnym rankiem pusto jest na ulicach a spotykając po drodze tylko kilku Japończyków zadawaliśmy sobie sami pytanie gdzie to zatłoczone miasto się podziało. Jednego ze spotkanych po drodze Japończyka wypytaliśmy się o najbliższą stację metro by udać się na większą by tam odpalić tableta i skorzystać z wi-fi oraz odpowiedzieć na e-maila ustalić godzinę i miejsce spotkania z Warszawiakami.Plany na ten dzień mieliśmy też dosyć ambitne - zobaczyć symbol Tokio czyli wieżę SkyTree, znaleźć posterunek straży pożarnej gdzie można przejść darmowy instruktaż jak zachować się podczas trzęsienia ziemi, dotrzeć do punktu skąd przy bardzo dobrej widoczności można zobaczyć MT.Fuji, dotrzeć na targ rybny w Tsukiji - plany były ambitne eh
dzadzax 12 października 2013 18:18 Odpowiedz
Pierwsze co trzeba było zrobić to odświeżyć się po całonocnej podróży i sprawdzić nowe wiadomości oraz wyznaczyć sobie cele na najbliższe godziny. I tak udaliśmy się metrem do stacji Ueno – zakupiliśmy bilet całodniowy Tokyo-Metro One day cena 710 yen. Na stacji Ueno w jednym z dworcowych toalet przebraliśmy się oraz odświeżyliśmy i znaleźliśmy sobie trochę miejsca na krzesełkach by złapać sieć oraz zjeść jakieś skromne śniadanie z 7/11. Odczytaliśmy e-maila o informacji, iż nasi nowo poznani znajomi chcą się spotkać około 14 ale miejsce spotkania mięliśmy ustalić nieco później.A więc plan miał być taki skoro wcześnie rano to może udać się na targ rybny do Tsukiji ale nasi znajomi, którzy cały ten czas zwiedzali Tokyo odwiedli nas od tego pomysłu gdyż stwierdzili, iż targ w niedzielę jest nieczynny , nie podjęliśmy jednak trudu by to sprawdzić ale chciałbym się jednak teraz dowiedzieć od osób które były w Tsukiji czy to jest prawda???Chciałem też w ten dzień dotrzeć do miejsca gdzie słynni Mateusz I Lucek byli na darmowym przysposobieniu do ochrony przed trzęsieniem ziemi ale nie mogłem znaleźć ich bloga gdzie to miejsce było szczegółowo wskazane choć myślę , że takich punktów na mapie Tokio jest dużo, ale na chęciach tylko się skończyło.Nie mogłem też w necie znaleźć szczegółowych inforamcji o lokalizacji – punktu z którego można przy dobrej widoczności zobaczyć Mt.Fuji.Z tego wszystkiego zgodnie zdecydowaliśmy o tym, iż skoro jesteśmy w dzielnicu Ueno- warto zobaczyć słynny park i to co jest w bliskiej okolicy.Dziś Ueno znane jest z faktu, iż właśnie w tym parku można spotkać bezdomnych. I choć może widzieliśmy 3 ludzi , którzy na ławkach mieli cały swój świat ubranych w łachmany i przykrytych tekturową kołdrą to spodziewałem się całych grup bezdomnych. W tej części miasta nie widać blasku i elegancji, których można byłoby oczekiwać po przestrzeniach publicznych wielkich metropolii.To miejsce ma jednak swoją duszę . Na porosłym drzewami, pełnym rzeźb, pomników jest miejsce na porosły liliami staw, wodpospad, kilka muzeów oraz zoo. W parku tym, wiosną Japończycy oglądają kwitnące wiśnie. Obeszliśmy rozległy teren bo i pogoda byłą sprzyjająca. Całe rodziny w wielkim orszaku maszerowało do bramki początkowej Zoo . Ogród ten szczyci się okazami pandy czarnej, która jest największą atrakcją i przyciąga rzesze dzieci. Ueno ZOO to najstarszy ogród zoologiczny w JAPONII. Ceny biletów 600 yen.W samym sercu Parku Ueno mieści się najstarszy Tokijski przybytek shinto chram Tosho-gu , to jedyny w Tokio, zachowany w oryginalnym niezmienionym stanie chram. Jego budowa zakończyła się w 1627 roku a ostatecznie przebudowano go w 1651 roku. Sanktuarium jest bogato zdobione rzeźbami w stylu Chińskim. Niestety chram od kilku lat przechodzi gruntowną renowację i jest on z zewnątrz pokryty płachtami całkowicie zasłaniającymi jego piękną zabytkową architekturę. Park zajmują liczne muzea - Muzeum Narodowe Tokio, Narodowe Muzeum Nauki, Narodowe Muzeum Sztuki Zachodniej, Muzeum Zegarów Panów Feudalnych oraz Tokijskie Metropolitalne Muzeum Sztuki. Miejscem urokliwym jest Shinobazu niegdyś maleńkie oczko wodne a teraz gęsto porosły liliami akwen. Pośrodku na niewielkim półwyspie wyrasta buddyjska świątynia z posągiem bogini szczęścia.Dookoła ciągnie się długa promenada. Zwiedzanie choćby tego obszaru to co najmniej cały dzień ale z racji ograniczonego czasu zajęło to nam w sumie kilka godzin . Niestety padły baterie w sprzęcie i nie mamy za wiele zdjęć z tego dnia.
billabong 13 października 2013 03:50 Odpowiedz
dzadzax napisał:chciałbym się jednak teraz dowiedzieć od osób które były w Tsukiji czy to jest prawda???Tak - 築地市場 (Tsukiji Shijō) rzeczywiście jest nieczynny w niedziele i święta.
billabong 14 października 2013 14:44 Odpowiedz
dzadzax - tu masz linka do Tsukiji Outer Market. Angielska strona tego głównego niestety nie ma informacji o dniach otwarcia natomiast OBA są czynne / zamknięte identycznie - http://www.tsukiji.or.jp/english/Po lewej stronie masz kalendarz, dni na czerwono oznaczają zamknięte. Dziś w Japonii święto, więc również zamknięte. ;) Zapomniałam wcześniej dodać, że zamknięte jest też w co drugą środę co widać z kalendarza.Przy dobrej pogodzie zobaczysz bez problemu Mt. Fuji z Tokyo Sky Tree za co niestety musisz zapłacić. Natomiast taras widokowy Tokyo Metropolitan Government Building w Shinjuku (東京都庁, Tōkyō Tochō) jest całkowicie darmowy. Nawet jeżeli nie udałoby się zobaczyć Mt. Fuji to widok z góry jest niesamowity i zapiera dech w piersiach. http://www.metro.tokyo.jp/ENGLISH/TMG/observat.htm
dzadzax 16 października 2013 22:34 Odpowiedz
Billabong jesteś japońskim źródłem wiedzy - napisz mi czy udało się Tobie przejść szkolenie z przysposobienia obronnego na wypadek trzęsienia ziemi lub uderzenia tajfunu?oglądając np Misja Martyna ona szukając pracy w ośrodku straży pożarnej przeszła takowe- a może i Tobie również się udało i znasz choćby jedną lokalizację??
billabong 17 października 2013 12:33 Odpowiedz
Nie przeszłam takiego szkolenia i nie wiem czy takie szkolenia są przeprowadzane w normalne dni. Nie wiem też kiedy Martyna kręciła program.1-go września (w rocznicę trzęsienia w Kanto) każdego roku w Japonii jest obchodzony Disaster Prevention Day (dzień zapobiegania katastrofom) i każdy może przejść takie szkolenie w wybranych punktach podanych wcześniej na stronach internetowych urzędów prefekturalnych.Być może są szkolenia dostępne w każdym terminie, ale niestety nie mam informacji na ten temat.
dzadzax 19 października 2013 18:52 Odpowiedz
Po tym długim spacerze zielonymi alejkami w parku Ueno zebraliśmy się w kierunku stacji metra Ueno , skąd mieliśmy udać się na spotkanie ze znajomymi - miejsce spotkania pierwotnie miało być pod zegarem gdzieś na Ginzie , ponoć jest to bardzo popularne miejsce spotkań Japończyków - niestety ja o tym miejscu nie słyszałem więc jakbym miał tam dotrzeć - zatem ustanowiliśmy miejscem spotkania wejście do Sony Building w dzielnicy Ginza. Ale zanim tam mieliśmy dotrzeć postanowiliśmy się przejść długą ciasną ulicą pełną straganów dosłownie ze wszystkim- od odzieży i obuwia poprzez różne owoce i warzywa, przyprawy, marynaty aż po wszelki wybór owoców morza, ryb świeżo dostarczonych z połowu lub ususzonych na różne sposoby, poprzez największy wybór różnego rodzaju ośmiornic i wszystkiego co z nimi związane ale najbardziej co rzuciło mi się w oczy to wiadro wypełnione oczami - no chyba z ośmiornicy. Cenowo artykuły te wcale nie były zbyt drogie -ceny butów sportowych znanych marek nie były droższe niż w Polsce. Jedyne co mnie skusiło to zakup ananasów na patyku - słodziutkie co dało pewne orzeźwienie przed kolejnym etapem podróży metrem - tym razem na Ginzę.
dzadzax 20 października 2013 18:47 Odpowiedz
metrem dojechaliśmy do stacji na Ginzie i od razu odczytując informacje przy peronach udaliśmy według wskazówek w kierunku Sony Building - weszliśmy do budynku w którym to wieżowcu na poszczególnych pietrach mieściły się różne sklepy i butiki różnych marek - nie wjechaliśmy windą wyżej gdyż wchodząc schodami o dziwo z każdym nowym stopniem dało się słyszeć różnorakie śpiewy i odgłosy ptaków- od razu widać , że musi to być wysoka technologia firmy Sony - pierwszy raz byłem w takim budynku w którym wchodząc po schodach z każdym moim krokiem dało się słyszeć chóralne głosy. Ale to nic - umówieni byliśmy o 14 przed wejściem do budynku a my od 15 minut nie mogliśmy się stamtąd wydostać i znaleźć wyjścia na zewnątrz- to było bardzo frustrujące głównie też dlatego , że wiedzieliśmy że ktoś tam na nas czeka.
dzadzax 25 października 2013 14:58 Odpowiedz
Spędziliśmy na wymienianiu różnych spostrzeżeń i zdarzeń które nas spotkały w Japonii przez ten czas zajadając się zamawianym sushi i popijając zieloną herbatą- potrawy były w zasadzie tłem dla naszej czwórki która pomimo tego,iż pierwszy raz widziała się na oczy wpadała w ahy i ohy jakbyśmy wracali z jakieś dalekiej wojny i z tęsknotą rozmawiali o swojej ojczyźnie - przykro mi ale o Polsce zbyt wiele nie rozmawialiśmy, chyba za wyjątkiem wspomnienia chwil kiedy to mielibyśmy pożegnać kraj kwitnącej wiśni.Po tym spotkaniu para nas odprowadziła na stację metra , gdzie to wybraliśmy się tym razem do dzielnicy Roppongi. Dzielnica ta słynie głównie z ambasad i drogich apartamentowców, przeznaczonych głównie dla bogatych cudzoziemców. Wizerunek tej dzielnicy dopełniają liczne restauracje i nocne kluby. Wieczorami główne ulice rozświetlone są neonami , jest tam bardzo głośno a w zaułkach mieszczą się lokale w których właśnie cudzoziemcy spożywają hektolitry sake. Nam raczej nie było to dane zobaczyć, ale chcieliśmy wtopić się w tłum i zobaczyć poprzebierane za młode lolitki, niegrzeczne uczennice albo upiorne stwory młode japońskie dziewczęta. W sumie tłum był i to spory ale w bocznych uliczkach udało nam się zobaczyć migawki niczym z Paryża lub Rzymu, powystawiane stoliki i osoby pijące kawę no i natrafiliśmy na ceremonię ślubną z prawdziwym księdzem i panną młodą przebraną w piękną białą suknię i pana młodego w pięknym garniturze. Oh to było takie europejskie - niemalże polskie . Miło było na to popatrzeć.Kolejnym punktem zwiedzania została wieża tokijska - symbol miasta . W sumie nieopodal drogi prowadzącej do Pałacu Cesarskiego , gdzie wyrasta kompleks biurowców , na wschód od Roppongi mieści się Ark Hills i kierując się na południe w dzielnicy Shiba strzela w niebo czerwono- biały szkielet Tokyo Tower, wstęp niestety płatny ale wizerunkowo podobna jest do wieży Eiffla. Wzniesiono ją w 1958 r, po to by z wierzchołka nadawać sygnał telewizyjny . Konstrukcja ma 333m , a na wysokości 250 m jest taras widokowy z którego rozpościera się piękna panorama okolicznych dzielnic tokijskich
porostowniczka 25 października 2013 21:39 Odpowiedz
Dzięki za relację. Ja właśnie planuję lot do Tokio w ciągu najbliższych trzech miesięcy, na nieco dłuższy czas niż tydzień, ale nie wiedziałam na jaki lot się zdecydować, to jest na jakiego przewoźnika i przyznam, że emirates trochę mnie i kusiły i niepokoiły. Do tego przesiadki w Dubaju nie brałam dotąd pod uwagę, ale teraz, kto wie.
dzadzax 26 października 2013 12:17 Odpowiedz
z relacją już zbliżam się do końca ale wracając do wyboru przewoźnika jeśli różnica w cenie lotu jest nie wielka to zdecydowałbym się jednak na Emirates - obecnie Klm miało jakieś niezłe ceny ok 1999 zł ale o tej linii od znajomych słyszałem niezbyt dobre opinie - ale cóż wybór należy do Ciebie - w Emirates możesz przy dłuższym postoju dostać wizę za free hotel i transfer za free i nawet coś zobaczyć w Dubaju na miejscu a to już sporo jak na jedną podróż
awtaporuk 26 października 2013 19:58 Odpowiedz
Wydaje mi sie ze najważniejsze jest przy powrocie aby było jak najkrócej ... No chyba ze po nocy w hotelu gdzieś w transferze ... Bo tak to te kilka godzin postoju służy sie niemiłosiernie a potem jeszcze kilka godzin siedzenia itd
dzadzax 27 października 2013 13:37 Odpowiedz
przy powrotach z reguły każdy chce już jak najszybciej być w domu i raczej przesiadka i czas oczekiwania na kolejny lot ma znaczenie - bo nie każdy jest z warszawy dokąd z reguły z tak dalekich krain się lata a z warszawy jeszcze do domu daleko i nie zawsze ktoś jedzie samochodem , ja wracając z Sao Paulo przez strajk Iberii miałem odcięty powrót do Polski , mimo iż dawali hotel , transfer i jedzenie wolałem jednak wrócić do Polski następnym możliwym lotem i przerzucili mnie Lufthansą do Frankfurtu
brawisso 31 października 2013 16:20 Odpowiedz
Nie chciałbym zakładać nowego tematu tylko dla jednego pytania, które dotyczy Japonii, dlatego pozwolą Państwo że zadam je tutaj, skoro Pan był w Japonii to może wie, słyszałam o hostelu, w którym są tanie czy nawet darmowe noclegi jeśli pomoże się w porannym sprzątaniu? Może kojarzy Pan coś takiego ze swojej wyprawy?
dzadzax 3 listopada 2013 22:10 Odpowiedz
też słyszałem o takich hostelach , gdzie za sprzątanie lub pracę w kuchni można taniej lub czasami za darmo przenocować - to ma sens jeśli ktoś w Japonii przebywa sporo czasu - wtedy najlepiej napisać przed przyjazdem do hostelu emaila z taką propozycją , czasami na stronach internetowych tych hosteli są zawarte takie informacje i wtedy jest prościej dotrzeć z taką opcją- ale ogólnie w Japonii krąży mit ,że jest drogo i same noclegi też są drogie szczególnie w Tokio, dlatego można znaleźć opcje noclegów np na kilka godzin - w praktyce nie nocowałem w Tokio ze względu na krótki pobyt w Japonii ale i ze względów właśnie na ceny noclegów w samym Tokio - wolałem nocami się przemieszczać z miasta o miasta - choć to też może być dość męczące- ale jeśli ktoś z innych forumowiczów , którzy też byli lub śledzą moją relację coś wie o takich hostelach , gdzie za pracę można otrzymać darmowy nocleg to proszę o pomoc dla forumowiczki Brawisso :)
mar77 3 listopada 2013 22:20 Odpowiedz
Ja bym tam nie przesadzał z tymi cenami noclegów w Tokio. W okolicach 100 PLN można spokojnie coś znaleźć w całkiem przyzwoitym hotelu budżetowym. Oczywiście nie w centrum, ale przy tokijskiej komunikacji nie jest to żaden problem, tym bardziej, że główne atrakcje turystyczne są porozrzucane w różnych częściach miasta.
diarem 3 listopada 2013 23:12 Odpowiedz
Brawisso napisał:Nie chciałbym zakładać nowego tematu tylko dla jednego pytania, które dotyczy Japonii, dlatego pozwolą Państwo że zadam je tutaj, skoro Pan był w Japonii to może wie, słyszałam o hostelu, w którym są tanie czy nawet darmowe noclegi jeśli pomoże się w porannym sprzątaniu? Może kojarzy Pan coś takiego ze swojej wyprawy?Jak byłem w styczniu to w hostelu Khaosan Tokio Ninja w którym spałem była karta na drzwiach od wc ze za sprzątanie jest free spanie :)Obyczaj sobie ten hostel bo fajnie tam było i metro masz 3 min drogi :) Sent from my iPhone using Tapatalk
midoriao 4 listopada 2013 12:41 Odpowiedz
Brawisso napisał:Nie chciałbym zakładać nowego tematu tylko dla jednego pytania, które dotyczy Japonii, dlatego pozwolą Państwo że zadam je tutaj, skoro Pan był w Japonii to może wie, słyszałam o hostelu, w którym są tanie czy nawet darmowe noclegi jeśli pomoże się w porannym sprzątaniu? Może kojarzy Pan coś takiego ze swojej wyprawy?nie wiem na ile to jeszcze aktualne ale sprawdz tutaj http://www.geocities.jp/nokoto2006/staff.htmlna stronie jest napisane tak Couch Surfing In exchange for staying in my house,you have to work in my bar 3hours.ps. informacja znaleziona ale nie byla testowana osobiscie.
dzadzax 5 listopada 2013 17:36 Odpowiedz
Wracam do relacji - bardzo chciałem dotrzeć ze Sky Tree do Tokyo Sea Life Park - miejsce magiczne . Otwarte od 9-17.Cena biletów 700 yen dorośli a dzieci bezpłatnie. Jest to - potężny zbiornik wodny umiejscowiony w zatoce Tokijskiej w dzielnicy Edogawa. Trochę trudno tam trafić przy pomocy 1 środka transportu miejskiego bo najlepiej dojechać metrem a później spróbować podjechać kilka przystanków autobusem miejskim. Zaraz po wejściu do pomieszczenia można zauważyć ogromny zbiornik wypełniony młodymi rekinami oraz tuńczykami.Zbiornik jest rozlokowany wokół przechadzających się ludzi , którzy jakby są w centrum i mogą obserwować również płaszczki, koniki morskie i inne gatunki ryb. Na zewnątrz mieści się basen z pingwinami. W jednym ze zbiorników można dotknąć płaszczki lub rekina. W sumie bardzo fajne miejsce dla rodzin z dziećmi . W ramach biletu można otrzymać zniżkę na przejazd na diabelskim młynie ulokowanym nieopodal.Było już późne popołudnie i zaczęło się już robić szarawo - więc była to najlepsza pora wybrać się na słynne skrzyżowanie na Shibuji.Ostatni raz popatrzeć na te tłumy przechodzące w pospiechu na pasach w różnych kierunkach a jeszcze przed transportem na Naritę chcieliśmy pochodzić po Akihabarze, po tamtejszych domach towarowych , gdzie można na wielu powierzchniowych kilkupiętrowych budynkach zakupić w atrakcyjnej cenie jakieś cudo elektroniczne, które jeszcze do Europy nie dotarło.Jednak bardzo nas rozczarowała oferta a może po prostu nie potrzebowaliśmy niczego co na tych pólkach zalegało wśród wielu chętnych kupujących i wielkiego zgiełku i harmidru wokół.Na spokojnie opuściliśmy sklepy i udaliśmy się na ostatni tokijski podwieczorek.Na początek zupa która była smaczna ale w karcie menu była promocja na pierogi- myślę pierogi w Japonii?? czemu nie???zamówiliśmy 1 porcję ale były tak pyszne , że zamówiliśmy jeszcze 1 porcję i po prostu rewelacja .Okazuje się, iż zasmakowaliśmy w tych bardzo popularnych pierożkach w Japonii, na zatłoczonych ulicach Tokyo, w jednej z najbardziej ulubionej potrawie Japończyków. Kto zresztą mógłby się oprzeć aromatycznym i kruchym pierogom :) . Zawsze są podawane jako przystawka – po kilka sztuk na małym talerzyku. Przyrządzane są po japońsku, chociaż sami Japończycy nazywają je chińskimi. Jedna strona jest zawsze podsmażana i robi się chrupiąca. Teraz już wiem jak się nazywają i z czego zrobiony jest farsz- Gyoza
chiniol 6 listopada 2013 08:38 Odpowiedz
a psa Hachiko widziałeś w Shibuyi ? :D
aluap 6 listopada 2013 16:05 Odpowiedz
dzadzax napisał:Billabong jesteś japońskim źródłem wiedzy - napisz mi czy udało się Tobie przejść szkolenie z przysposobienia obronnego na wypadek trzęsienia ziemi lub uderzenia tajfunu?oglądając np Misja Martyna ona szukając pracy w ośrodku straży pożarnej przeszła takowe- a może i Tobie również się udało i znasz choćby jedną lokalizację??@dzadzax Dzisiaj byłam tutaj : http://www.timeout.jp/en/tokyo/venue/118/Bosaikan, Tokyo Fire Department, 4 piętro. Mają szkolenia 3-4 razy dziennie oprócz wtorków. Bezpłatne. Byłam około 10:00, mieli jeszcze wolne miejsca na 15:00. Zarezerwowałam sobie trening na jutro na 9:30 ( 11:00 i 13:00 były już zapełnione na dzień jutrzejszy, 15:00 miała 2 miejsca wolne). Szkolenie trwa dwie godziny. Nie wiem czy można mailem rezerwować, bo recepcjonistka tylko po japońsku mówiła. Może Ci się przyda na kolejną wizytę w Japonii:) Słyszałam tez, źe podobne miejsce jest w Kioto.
dzadzax 6 listopada 2013 18:42 Odpowiedz
aluap -dzięki za informację , aż łezka się w oku kręci trochę Ci zazdroszczę a jak długo już jesteś w Japonii i jakie plany na dalsze dni?? jak pogoda się tam obecnie kształtuje???
awtaporuk 9 listopada 2013 20:36 Odpowiedz
Podziwiać z góry miasto można tez z baru w hotelu Oriental Mandarin ... Wieczorem widoki niezapomniane / tez z toalety :-)/- morze świateł itp, a ceny jak w każdym innym barze tak naprawdę .... Hotel jest w dzielnicy Nihonbashi
aluap 13 listopada 2013 06:27 Odpowiedz
dzadzax napisał:aluap -dzięki za informację , aż łezka się w oku kręci trochę Ci zazdroszczę a jak długo już jesteś w Japonii i jakie plany na dalsze dni?? jak pogoda się tam obecnie kształtuje???Początek złotej jesieni w Japonii, złoto-czerwone liście...tylko w Kioto padało więc uciekłam do akwarium poleconego przez innego użytkownika forum w poprzednich relacjach, w Osace. Genialny kraj, byłam tylko 10 dni :( Jak planowałam wyjazd miałam w głowie tylko stereotyp, że Japonia jest droga ... Marzę o powrocie tam na wiosnę - cherry blossom... Szkolenie polecam, było interesujące.
pado 13 listopada 2013 12:53 Odpowiedz
tu trochę naszych fotek (wybrane) z naszej wyprawy w sierpniu...było gorąco, ale do przeżycia...Jesteśmy zachwyceni Japonią- nigdzie nie czułem się tak komfortowo i bezpiecznie. Wszystko logiczne i dla ludzi...https://plus.google.com/photos/11184286 ... 9777091761
chiniol 13 listopada 2013 13:14 Odpowiedz
to prawda, w wakacje tam jest ciepło :) szczególnie w Kagoshimie :D 43" jak byłem
pado 14 listopada 2013 07:37 Odpowiedz
u nas najgorzej było w Kioto- tam po prostu nie było żadnego ruchu powietrza...reszta (Tokio, Osaka, Hiroshima, Nara, Wyspa wyspa Miyajima) były do przeżycia, choć nie twierdzę, że były to normalne warunki... w tym czasie było bardzo dużo Hiszpanów w Japonii i im ewidentnie taka temperatura nie przeszkadzała...Po Kito uciekliśmy do Korei ( https://plus.google.com/photos/11184286 ... erid=gplp0 ) i jak się okazało z relacji w TV potem przyszła fala upałów m.in do Japonii (ponad 43 stopnie). W Korei było już lepiej- tez gorąco, ale lepiej...
dzadzax 15 listopada 2013 17:30 Odpowiedz
Jestem obecnie w bangkoku , trasa pokonana qatarem porownanie z emirates wypada dość slabiutko ale o tym może napiszę kolejnym razem pozdrawiam wszystkich obieźyswiatow
dzadzax 3 lutego 2014 13:14 Odpowiedz
wróciłem z podróży łączonej tajlandia- bangkok- koh chang- siem rap angor wat - korzystałem z promocji tym razem Qatar cena 1880 pln/lot ale porównując obsługę, catering, napoje, jak i chociażby rozłożenie foteli i miejsce na nogi w maszynach latających na trasie wszystko na plus emirates- choć cena na podobny termin(2 Polaków)z Krakowa których spotkaliśmy na trasie do Kanchanuburii to o 1000 zł więcej choć ekonomiczna do dubaju ponoć ich nie urzekła. Niestety wracając trafiliśmy maszynę Boeing 747, który nie był przepełniony w drodze do Doha ale podłokietniki maksymalnie można było złożyć do 45 stopni tak więc spanie w takich warunkach w trakcie lotu nie należy do przyjemności.
dzadzax 15 lutego 2014 17:00 Odpowiedz
Czy ktoś z naszych rodakow jest obecnie w japonii , ciekawi mnie jak wygląda sytuacja w komunikacji z powodu tych ekstremalnych warunkow pogodowych , jeśli ktoś ma wiedzę, to ciekawi mnie jak wygląda sprawa rekonpensaty np jr pass
franekxvi 16 lutego 2014 07:00 Odpowiedz
Ja się wybieram za 3 tygodnie. Mam nadzieję, że pogoda zdąży się poprawić.
billabong 16 lutego 2014 08:57 Odpowiedz
Śniegu jest dużo we wschodniej Japonii - szczególnie w Kanto. http://tinyurl.com/sniegwjaponii Jednak dodatnie temperatury powodują, że on szybko topnieje - shinkanseny na trasach Tokaido i Tohoku mają opóźnienia do godziny, te w kierunku Nagano więcej. W przypadku opóźnienia ponad 8 godzin JR Pass może być przedłużony o kolejny dzień, ale do tej pory takie opóźnienia nie wystąpiły. Nie ma możliwości częściowej rekompensaty. Najwięcej problemów jest na Hanedzie z krajowymi lotami.Na zachodzie (Nagoya, Kyoto, Osaka, Hiroshima - całe Kyushu i Shikoku) śniegu już prawie nie ma.
infante 16 lutego 2014 21:42 Odpowiedz
Ja wylatuje w czwartek do Tokyo mam nadzieje, ze bedzie ok.... Zna ktos jakas strone na ktorej informowali by o warunkach pogodowych w Japonii?
billabong 17 lutego 2014 05:08 Odpowiedz
Japońska Agencja Meteorologiczna - strona po angielsku.Poniżej link do pogody dla Tokyo (oczywiście można dowolnie zmieniać miejsce z menu).Można wybrać Three-hourly forecast albo One-week forecast. Ogólnie jest to najlepszy serwis meteorologiczny z jakim się spotkałam (z mnóstwem innych bardzo przydatnych informacji oprócz samej pogody) pomimo tego, że jego przejrzystość przypomina trochę strony GeoCities z połowy lat 90-tych. ;)http://www.jma.go.jp/en/yoho/319.html
dorq 9 lipca 2014 14:15 Odpowiedz
Pado napisał:tu trochę naszych fotek (wybrane) z naszej wyprawy w sierpniu...było gorąco, ale do przeżycia...Jesteśmy zachwyceni Japonią- nigdzie nie czułem się tak komfortowo i bezpiecznie. Wszystko logiczne i dla ludzi...https://plus.google.com/photos/11184286 ... 9777091761Świetne zdjęcia!
pavvel 26 lipca 2014 14:27 Odpowiedz
dzadzax napisał: pierwszy raz obejrzałem go w telewizji film mnie bardzo urzekł a teraz mogłem go zobaczyć na żywo ;) i znowu w tv w ostatni weekend był emitowanyNasz, białostocki fajniejszy:
lizard985 25 sierpnia 2014 13:15 Odpowiedz
@dzadzax, niedlugo wybieram sie do Japonii na okolo tygodniowy wypad (max tydzien), moglbys podzielic sie swoja subiektywna lista "must see" Japonii? super przydatne byloby rowniez podsumowanie z informacjami nt cen, najlepszych/najtanszych opcji transportu itpdzieki!
macieqx 25 sierpnia 2014 13:45 Odpowiedz
lizard985 napisał:super przydatne byloby rowniez podsumowanie z informacjami nt cen, najlepszych/najtanszych opcji transportu itpA na http://www.japan-guide.com/ już byłeś/łaś?
lizard985 25 sierpnia 2014 21:37 Odpowiedz
owszem bylem, dlatego prosilem o subiektywna wypowiedz. Na tego typu stronach jest masa rzeczy "ach i och" a po przyjezdzie dopiero weryfikuje sie dany opisocena kogos kto byl juz na miejscu jest jednak niezastapiona
dzadzax 27 sierpnia 2014 00:58 Odpowiedz
miejsca godne polecenia Tokyo, Nikko, Kamakura, Kioto, Nara, Osaka - tydzień to mało czasu a miedzy miastami można poruszać się JR-em , nie jest to tani sposób podróżowania ale szybko można się przemieszczać- jeśli wnikliwie poczytasz moją relację dowiesz się wielu szczegółów - a także cen- ja podróżowałem Willerexpresem i był to dobry sposób na dotarcie do większości polecanych Ci punktów.Nikko , Kamakurę czy Yokohamę można szybko i w miarę tanio odwiedzić nawet podmiejskimi pociągami z Tokyo .Polecam Ci przeznaczyć trochę więcej czasu na Tokyo oraz Kioto-według mnie warto.
dzadzax 15 października 2014 14:07 Odpowiedz
Do tych topowych miejsc dodałbym na pewno miejsce gdzie można przejść kurs z przysposobienia na wypadek trzęsienia ziemi czy uderzenia tajfunu. Niestety w takowym nie byłem - zbyt mało czasu -ale naprawdę warto.
dzadzax 18 grudnia 2014 23:20 Odpowiedz
dobra cena na lot do TokYo oraz noclegi ze śniadaniami w 3 * hotelach można było znaleźć na travelbirdzie
dzadzax 7 marca 2015 20:52 Odpowiedz
witam po dłuższej nieobecności mam pytanie do osób które ostatnio skorzystały z wszelkich promocji lotów do Japonii i były w Tokyo.Czy miały okazję być w dzielnicy Akihabara i były w tych znanych kilkupiętrowych sklepach z elektroniką. Z tego co wiem ceny tam są około 40 % tańsze od tych europejskich i podczas mej wizyty w Tokyo jedynie z samego rana tam byłem i nie miałem okazji pochodzić po tych sklepach. A chciałbym wiedzieć ile tam kosztowały lustrzanki Canona Lub Nikona z osprzętem.Jeśli ktoś widział ofertę i ceny mógłby opisać proszę o wpisy i informacje.
mar77 7 marca 2015 21:14 Odpowiedz
Ja bym się na lustrzanki nie porywał, bo może się okazać, że np. będą miały menu tylko po japońsku, albo inne specyficzne różnice podyktowane lokalnym rynkiem. Natomiast obiektywy, szczególnie używane, można podobno w bardzo atrakcyjnej cenie dostać.
mar77 7 marca 2015 21:14 Odpowiedz
Ja bym się na lustrzanki nie porywał, bo może się okazać, że np. będą miały menu tylko po japońsku, albo inne specyficzne różnice podyktowane lokalnym rynkiem. Natomiast obiektywy, szczególnie używane, można podobno w bardzo atrakcyjnej cenie dostać.