0
cieplix 27 grudnia 2012 20:40
Z kumplem 3 dniowy wypad do Norwegii zaplanowaliśmy na wrzesień - na jego początek. Jednak los zły chciał, byśmy zrewidowali plany i udali się 2 tyg. wcześniej do celu. Powód prosty - zmiana przylotów / odwołany lot.

Bilety wyniosły jakieś 56 zł / osobę (jeszcze nie miałem wizz discount) + 90 zł za duży plecak z prowiantem w jedną stronę. Prowiant - konserwy, zupki chińskie, jakieś wędliny, dwie karimaty i namiot - z przeznaczeniem na wywalenie. Oczywiście też to co w Norwegii kosztuje 8x tyle co u nas - wódka :)

Wylądowaliśmy w Stavanger około 8.00 rano w sobotę. Niestety nasz autobus low - costowy (34 NOK do centrum) mieliśmy dopiero o 11.30, a inne rejsówki jeździły od 100 NOK / osobę. 3 h przeznaczyliśmy odpowiednio ja na zwiedzanie lotniska a kumpel na spanie :)

Image

W końcu wsiedliśmy w upragniony autobus i jazda. Wysiedliśmy jakieś 3 km od centrum - przy jeziorze Mosvatnet. Tu zdjęcia naszego miejsca kampingowego (akurat zdjęcia robione po zwijaniu obozu).

Image

Image

Image

Rozbiliśmy się na dziko, na górce tuż za wiatą do grillowania. Ponoć nie wolno, ale pies z kulawą nogą nie widział naszego namiotu w chaszczach :) więc było ok. W namiocie zostawialiśmy prowiant, ciuchy, gorzałę ... nic nie zginęło :) Pierwszy dzień, jako że mało spaliśmy w nocy (wyjazd do Modlina o 3:00 rano) zaplanowaliśmy łażenie po Stavanger i zrobienie małych zakupów prowiantowych - picie - na następny dzień i na wieczór. Przy samym dworcu kolejowym jest sklep Rema1000 - polecam - ceny znośne jak na NOR. Samo miasteczko też okey - zwiedziliśmy część portową, poszliśmy dowiedzieć się jak się dostać do Preikestolen.

Typowa uliczka w Stavanger:

Image

Image

Wróciliśmy do namiotu zmordowani i mimo wczesnej pory (18:00) poszliśmy spać na 2h. Potem kolacyjka przy świecach w drewniaku na grilla, wódeczka, śpiew i spać. Rano pobudka o 7.00, śniadanko, czekolada i picie w plecaki i 3,5 km do przystani promowej. Bilet łączony na Preikestolen kosztuje 220 NOK - kupuje się go na promie w kasie (karty kredytowe akceptowane). Po 30 minutowej podróży następuje przesiadka do autobusu w mieście Tau, który wiezie nas bezpośrednio do parkingu podjeściowego na Ambonę.

Podróż na samą Ambonę trwa w zależności od sprawności / wagi ekwipunku / obuwia i kondycji od 1.5 do 3h w górę i jakieś 1-2h w dół. Nam się zeszło 2,5 g - moja kondycja wołała o pomstę do nieba. Jednak widoki wynagradzały trudy i pot w 150 % !!!

Image
Widok na schronisko, parking i w dużej odległości na Stavanger oraz Morze Północne.

Image
Droga prosta jak stół. Jednak były odcinki, że trzeba się było nieźle napocić :)

Image
Pierwsze widoki na Lysefjorden.

Image
Kolejne ... coraz ładniejsze :)

Image
Można tak siedzieć godzinami patrząć ...

Image
A tu ostateczny cel wyprawy. Warto było !!!

Nie czując nóg (mówię za siebie, kolega czuł ;) ) doszliśmy do parkingu i jazda na prom. Na promie ożywcza kawa + wizyta na pokładzie górnym z kolejnymi fajnymi widokami.

Image

Po dopłynięciu było już późno, chwile odpoczeliśmy ładując telefony w Burger Kingu (darmowe wifi). Na 20.00 byliśmy w obozie. Trzeba się wykąpać ... tyle że jezioro Mosvatnet ma 1 -2 m głębokości. Po drugiej jego stronie w odległości ok. 1.5 km jest kamping. Idziemy z ręcznikami, mydełkiem + nadzieją że będą sanitariaty i prysznice. Były :) Pół kampingu to Polacy :) Koszty doby na 2 osoby - namiot + auto - 180 NOK. Szaleństwo :) W recepcji pracowała miła Polka :) kupiliśmy żetony na szałerek a jej zostawiliśmy komórkę do ładowania ;) Prysznic w gorącej wodzie - jedna z przyjemniejszych spraw tego wieczora. Druga czekała w namiocie - Finlandia :) Szybko nas zmęczyła i poszliśmy spać.

Kolejny dzień to zwijanie obozu i zwiedzanie samego Stavanger - starego miasta, spacer na most pylonowy i wycieczka na wyspy obok. Polecam - widoki super :) Ale co zrobić z namiotem, karimatami, prowiantem ... 20 kilo na plecach? Przechowalnia w porcie - jest - droga jak piorun. No to co, Polak nie da rady? 4* Radisson w centrum przecież ma przechowalnię. Zachowując się jak gość hotelowy spytałem w recepcji o luggage room - dostałem kartę, wrzuciłem bambetle i papa. Odebraliśmy je wieczorem, oczywiście za friko ;)

Image
Widok z mostu na port.

Wieczorem znajomy Norweg odwiózł nas do miejscowości Sola jakieś 2,5 km drogi od lotniska. Tu rozbiliśmy ostatni raz nasz namiocik i biwak. Z tyłu fajny hotel, oczywiście ceny z kosmosu. Na szczęście obok namiotu na wydmach stał kibelek z bieżącą wodą i czystymi sanitariatami. Papier też był - słowem Skandynawia.

Nasz obóz:

Image

Hotel
Image

Sola Beach
Image

Na kąpiel w Morzu Północnym się nie zdecydowaliśmy - woda była owszem czysta, ale lodowata. Po posiłku i pożegnalnym kieliszku wódki poszliśmy spać. Nie na długo. Z pięknej pogody zrobiła się ulewa. Nasz namiocik z Tesco rodem za 70 zł wytrzymywał wiatr ... gorzej z jego wodoodpornością. Od 2 w nocy nie dało się już spać. Wstać mieliśmy o 6.00 i na 7.00 dojść do lotniska. Wstaliśmy o 4.30 przemoczeni do suchej nitki. Resztę spędziliśmy ogrzewając się w kibelku gorącą herbatą parzoną na resztkach gazu do przenośnego palnika. Przebierka w coś suchego i decyzja - zostawiamy namiot tak jak stoi - trudno, zostawimy bałagan, ale ulewa zniechęcała do jakichkolwiek działań. W efekcie coś tam zapomnieliśmy zabrać ale bez tragedii. Po 45 minutowym marszu w strugach lodowatego deszczu doszliśmy przemoczeni do terminala. Tam przebierka w WC dla inwalidów - wszystko na nas było mokre. Dobrze że ciuchy powkładaliśmy do plecaków w foliowe torby bo nie było by się w co ubrać. Już bez nadawania bagaży marsz na kontrolę security. A tam ... celnik znalazł szynkę konserwową z tesco za 1,80 - niejadalną ;) i ją skonfiskował. Śmiejąc się życzyłem mu smacznego. Straciliśmy też szampon, o dziwo butelki wody nie wyczaili. W końcu do samolotu i po 2h lądowanie na słonecznym Modlinie.

Po podsumowaniu: wyprawa od soboty do wtorku rana, wejście na Preikestolen, 2 dni w Stavanger, jedna noc na Sola Beach - wszędzie spanie na dzikusa, prowiant, koszt nadania bagażu do Stavanger z Modlina (z powrotem duży podręczny), namiot z tesco, karimaty z tesco ... wyszło ok 450 zł / osobę. Można by i taniej, ale wtedy bez alkoholu, szaleństw typu kawa na promie czy coca-cola ze sklepu.

Taki tramping mam nadzieję jeszcze się uda zorganizować. Marzy mi się kilka dni czerwca za kołem podbiegunowym :)

Dodaj Komentarz

Komentarze (22)

kosa 27 grudnia 2012 20:55 Odpowiedz
A ile bez alkoholu by wyszło?Ogólnie super opis :)
cieplix 27 grudnia 2012 21:05 Odpowiedz
kosa napisał:A ile bez alkoholu by wyszło?Ogólnie super opis :)Mieliśmy przepisowe 4 butelki 0,5 - były w bagażu rejestrowanym. Koszt wódki 100 zł (50 zł / osobę). Część z tego asortymentu poszła jako prezent, resztę "zużyliśmy" :)Najwięcej bo jakieś 130 zł wyniosła podróż promem do Tau i autobusem na Preikestolen. Zbytki - napoje, kawki itp - poszło na to 200 koron. Kupiliśmy sobie też miejscowe browarki w Remie na spróbowanie. Takie sobie :) W sumie odliczając gorzałę 50 zł, zakupy (160 NOK - 90 zł) byłoby 140 zł taniej. Dodatkowo zamiast 56 RT z WMI gdybym miał WizzDiscount byłoby też taniej (4 i 22 zł = 26 zł).
michalf 27 grudnia 2012 21:25 Odpowiedz
Byłem w Stavanger kilka miesięcy temu i spałem nad jeziorem, w tym samym miejscu.Polecam wszystkim.
bzg 27 grudnia 2012 21:32 Odpowiedz
Byłem ze znajomymi w czerwcu w Stavanger i dalej udalismy sie na Preikestolen. Jedyne wydane NOKi to za bilet na prom. Spalismy na dziko, poruszaliśmy sie autostopem. Z wielka chęcią wrócę znow.
cieplix 27 grudnia 2012 21:33 Odpowiedz
michalf napisał:Byłem w Stavanger kilka miesięcy temu i spałem nad jeziorem, w tym samym miejscu.Polecam wszystkim.Nas ostatniego dnia zaskoczyli pracownicy miejscy, którzy zaczęli porządkować przestrzeń parku i dobrali się do wysokich krzaczorów na "naszej" górce. Ale i tak chyba nas nie nakryli - zanim dostali się na sam szczyt, dawno zwinęliśmy obóz. A miejsce najlepsze w okolicy - namiotu na górce nie było praktycznie z żadnej ścieżki widać. Po ścięciu krzaków i trawy mogłoby być gorzej ... ale nas to już nie interesowało :)
gaszpar 27 grudnia 2012 21:37 Odpowiedz
cieplix napisał:Kolejny dzień to zwijanie obozu i zwiedzanie samego Stavanger - starego miasta, spacer na most pylonowy i wycieczka na wyspy obok. Polecam - widoki super :) Ale co zrobić z namiotem, karimatami, prowiantem ... 20 kilo na plecach? Przechowalnia w porcie - jest - droga jak piorun. No to co, Polak nie da rady? 4* Radisson w centrum przecież ma przechowalnię. Zachowując się jak gość hotelowy spytałem w recepcji o luggage room - dostałem kartę, wrzuciłem bambetle i papa. Odebraliśmy je wieczorem, oczywiście za friko ;)Ech jest się czym chwalić ...
cieplix 27 grudnia 2012 21:41 Odpowiedz
Gaszpar napisał: Ech jest się czym chwalić ...Zaradnością? Można płacić albo wykombinować by było za darmo. Skoro dla Ciebie to moralnie naganne - trudno, krytykę biorę na klatę :) Ja czuję subtelną różnicę między kombinowaniem, a zwyczajnym okradaniem. Promem na Tau też można było za darmo popłynąć, bo nikt biletów nie sprawdzał. Jakoś nam polskim kombinatoram do łba nam to nie przyszło.
gaszpar 27 grudnia 2012 21:46 Odpowiedz
cieplix napisał:Gaszpar napisał: Ech jest się czym chwalić ...Zaradnością? Można płacić albo wykombinować by było za darmo. Skoro to takie dla ciebie moralnie naganne to trudno, krytykę biorę na klatę :)Na pewno nie jestem nieskazitelnie czysty ale nie lubię takiego zachowania i tym bardziej chwalenia się tym publicznie. Masz radość z tego, że kogoś oszukałeś i chwalisz się tym na Forum.Dodam, ze relacja mi się podobała po za tym właśnie fragmentem.
cieplix 27 grudnia 2012 21:49 Odpowiedz
Gaszpar napisał: Na pewno nie jestem nieskazitelnie czysty ale nie lubię takiego zachowania i tym bardziej chwalenia się tym publicznie. Masz radość z tego, że kogoś oszukałeś i chwalisz się tym na Forum.Dodam, ze relacja mi się podobała po za tym właśnie fragmentem.Przeczytaj moją pełną wypowiedź po erracie to primo :) Secondo - nie pytałem, czy luggage room w Radissonie jest tylko dla gości, czy jest płatny. Po prostu spytałem, czy mogę przechować bagaż i się zgodzili nie pytając czy jestem ich klientem. Prawdopodobnie tak myśleli. Jednak nie kłamałbym im w oczy gdyby kazali np podać nr pokoju. A teraz proszę, poszukaj słownikowej definicji słowa oszustwo ... ja tego tu nie dostrzegam.
gaszpar 27 grudnia 2012 21:57 Odpowiedz
cieplix napisał:Gaszpar napisał: Na pewno nie jestem nieskazitelnie czysty ale nie lubię takiego zachowania i tym bardziej chwalenia się tym publicznie. Masz radość z tego, że kogoś oszukałeś i chwalisz się tym na Forum.Dodam, ze relacja mi się podobała po za tym właśnie fragmentem.Przeczytaj moją pełną wypowiedź po erracie to primo :) Secondo - nie pytałem, czy luggage room w Radissonie jest tylko dla gości, czy jest płatny. Po prostu spytałem, czy mogę przechować bagaż i się zgodzili nie pytając czy jestem ich klientem. Prawdopodobnie tak myśleli. Jednak nie kłamałbym im w oczy gdyby kazali np podać nr pokoju. A teraz proszę, poszukaj słownikowej definicji słowa oszustwo ... ja tego tu nie dostrzegam. Cytat z Ciebie: Zachowując się jak gość hotelowy spytałem w recepcji o luggage room - dostałem kartę, wrzuciłem bambetle i papa. Odebraliśmy je wieczorem, oczywiście za friko ;)Czy zachowując się jak gość hotelowy nie zachowujesz się jak oszust oszukujący Pracownika hotelu?Za słownikiem języka polskiego PWN 2001 Elżbiety Sobol:Oszust- ten kto oszukujeOszustwo-świadome wprowadzanie kogoś w błąd lub wyzyskiwanie czyjegoś błędu dla własnej korzyści
cieplix 27 grudnia 2012 22:08 Odpowiedz
Gaszpar napisał:cieplix napisał:Gaszpar napisał: Na pewno nie jestem nieskazitelnie czysty ale nie lubię takiego zachowania i tym bardziej chwalenia się tym publicznie. Masz radość z tego, że kogoś oszukałeś i chwalisz się tym na Forum.Dodam, ze relacja mi się podobała po za tym właśnie fragmentem.Przeczytaj moją pełną wypowiedź po erracie to primo :) Secondo - nie pytałem, czy luggage room w Radissonie jest tylko dla gości, czy jest płatny. Po prostu spytałem, czy mogę przechować bagaż i się zgodzili nie pytając czy jestem ich klientem. Prawdopodobnie tak myśleli. Jednak nie kłamałbym im w oczy gdyby kazali np podać nr pokoju. A teraz proszę, poszukaj słownikowej definicji słowa oszustwo ... ja tego tu nie dostrzegam. Cytat z Ciebie: Zachowując się jak gość hotelowy spytałem w recepcji o luggage room - dostałem kartę, wrzuciłem bambetle i papa. Odebraliśmy je wieczorem, oczywiście za friko ;)Czy zachowując się jak gość hotelowy nie zachowujesz się jak oszust oszukujący Pracownika hotelu?Za słownikiem języka polskiego PWN 2001 Elżbiety Sobol:Oszust- ten kto oszukujeOszustwo-świadome wprowadzanie kogoś w błąd lub wyzyskiwanie czyjegoś błędu dla własnej korzyściTeraz pozostaje Ci jedynie po wykryciu tego przestępstwa zgłosić się do jednostki Policji i zawiadomić ich o mojej zbrodni podszywania się pod gościa hotelowego i paskudnego oszustwa na rzecz hotelu Radisson ... Rozumiem, że prędkości w życiu też nie przekroczyłeś oraz nigdy publicznie nie przekląłeś. W obu wypadkach jest karalne, natomiast za moją zbrodnię jakoś paragrafu nie znalazłem. Jak dla mnie EOT - chyba trafiłem na ostatniego sprawiedliwego w tym kraju. Tak trzymaj i nie popuszczaj.
gaszpar 27 grudnia 2012 22:11 Odpowiedz
Quote:Teraz pozostaje Ci jedynie po wykryciu tego przestępstwa zgłosić się do jednostki Policji i zawiadomić ich o mojej zbrodni podszywania się pod gościa hotelowego i paskudnego oszustwa na rzecz hotelu Radisson ... Rozumiem, że prędkości w życiu też nie przekroczyłeś oraz nigdy publicznie nie przekląłeś (co jest zresztą karalne). Jak dla mnie EOT - chyba trafiłem na ostatniego sprawiedliwego w tym kraju. Tak trzymaj.Właśnie tacy ja Ty robią Polakom doskonałą reklamę za granicą. Z mojej strony to wszystko.
cieplix 27 grudnia 2012 22:12 Odpowiedz
Gaszpar napisał:Quote:Teraz pozostaje Ci jedynie po wykryciu tego przestępstwa zgłosić się do jednostki Policji i zawiadomić ich o mojej zbrodni podszywania się pod gościa hotelowego i paskudnego oszustwa na rzecz hotelu Radisson ... Rozumiem, że prędkości w życiu też nie przekroczyłeś oraz nigdy publicznie nie przekląłeś (co jest zresztą karalne). Jak dla mnie EOT - chyba trafiłem na ostatniego sprawiedliwego w tym kraju. Tak trzymaj.Właśnie tacy ja Ty robią Polakom doskonałą reklamę za granicą. Z mojej strony to wszystko.Jakoś spodziewałem się takiej odpowiedzi. Nie zaskoczyłeś mnie. Polak - oszust i złodziej. Przez Cieplixa i jemu podobnych. Na szczeście jest Gaszpar !Z mojej strony również to wszystko, temat schodzi na psy a właściwie na moje moralnie naggane i godne wiecznego piętnowania postępowanie.
maciek78 27 grudnia 2012 23:07 Odpowiedz
Zacząłem się bać o wypite piwko na ławce w parku w pewną sierpniową noc. Zaznaczę, że cały dobytek (czytaj bagaże) miałem w domu. Czy grozi mi wpisanie na czarną listę Ryana?Co ten kraj "produkuje"?
cieplix 27 grudnia 2012 23:25 Odpowiedz
Maciek78 napisał:Zacząłem się bać o wypite piwko na ławce w parku w pewną sierpniową noc. Zaznaczę, że cały dobytek (czytaj bagaże) miałem w domu. Czy grozi mi wpisanie na czarną listę Ryana?Co ten kraj "produkuje"?Ja gościa rozumiem, bo sam nie lubię oszustów. Ale skoro nie widzi się różnicy między np niezapłaceniem za usługę / bilet, a zostawienie bagaży w hotelu klejąc głupa ... trzeba to uszanować - widać ma takie, a nie inne podejście do "moralności". Piwko też piłem w Stavanger na ławeczce - aż strach się bać kim teraz mnie Moralne Ostoje fly4free nazwą :) Przecież wiadomo, nie od dziś, że każdy pijak to złodziej !
szczotek99 28 grudnia 2012 08:04 Odpowiedz
Osobiście dla mnie większym "grzechem" jest to pozostawienie bałaganu po ostatnim noclegu, niestety ale ktoś to będzie musiał po sprzątać i jak zostawiliście choć jeden "akcent" z Polski to opinia o Polakach także tam będzie zszargana ;-/. Sama podroż i relacja bardzo pozytywna ;-)
cichyy 28 grudnia 2012 08:56 Odpowiedz
Fajna relacja - skorzystam ze wskazówek gdy będę się tam wybierał latem.Jako były pracownik hotelu chciałbym coś dopowiedzieć/wyjaśnić.A pracowałem akurat w Radissonie :-)Przechowanie bagażu w hotelu jest zazwyczaj darmową usługą. Nie bardzo rozumiem jak można mówić o wyłudzeniu usługi która jest darmowa.Myślę, że gdybyście weszli z ulicy i powiedzieli, że nie jesteście gośćmi hotelu ale chcielibyście przechować bagaż to bez problemu by wam go przyjęto.Dodam, że w hotelach w części ogólnodostępnej - lobby - recepcja znajdują się toalety z których tez każdy może bezpłatnie skorzystać.Recepcjoniści mają też często dla gości hotelowych jednorazowe kapcie, zestawy do golenia (dziadowskie i tępe jak cholera) i do mycia zębów, mapki i informatory turystyczne. Są to często młodzi ludzie którzy chętnie coś doradzą, nieraz wyszukają w internecie lub pozwolą skorzystać ze strefy WiFi (czasem jest ogólnie dostępna a czasem po zalogowaniu).Jeśli akurat potrzebujesz czegoś takiego - wal śmiało do 4* lub 5* hotelu i kulturalnie poproś.W 99 % dostaniesz coś takiego za darmo. Jest to przecież rodzaj reklamy obiektu.
cieplix 28 grudnia 2012 12:07 Odpowiedz
szczotek99 napisał:Osobiście dla mnie większym "grzechem" jest to pozostawienie bałaganu po ostatnim noclegu, niestety ale ktoś to będzie musiał po sprzątać i jak zostawiliście choć jeden "akcent" z Polski to opinia o Polakach także tam będzie zszargana ;-/. Sama podroż i relacja bardzo pozytywna ;-)Zwyczajnie nie daliśmy rady :( To nie kwestia lenistwa a przemarznięcia, lodowatego deszczu. Co się dało wywaliliśmy do pobliskiego śmietnika lub w porządku, a nie bałaganie ułożyliśmy w kibelku. Na zwijanie namiotu nie starczyło sił i czasu + brak kolejnego ubrania na zmianę :) Poza tym, kto wie - może ktoś ten namiot sobie potem zabrał i do dziś używa?
cieplix 28 grudnia 2012 12:13 Odpowiedz
cichyy napisał:Fajna relacja - skorzystam ze wskazówek gdy będę się tam wybierał latem.Jako były pracownik hotelu chciałbym coś dopowiedzieć/wyjaśnić.A pracowałem akurat w Radissonie :-)Przechowanie bagażu w hotelu jest zazwyczaj darmową usługą. Nie bardzo rozumiem jak można mówić o wyłudzeniu usługi która jest darmowa.Myślę, że gdybyście weszli z ulicy i powiedzieli, że nie jesteście gośćmi hotelu ale chcielibyście przechować bagaż to bez problemu by wam go przyjęto.Dodam, że w hotelach w części ogólnodostępnej - lobby - recepcja znajdują się toalety z których tez każdy może bezpłatnie skorzystać.Recepcjoniści mają też często dla gości hotelowych jednorazowe kapcie, zestawy do golenia (dziadowskie i tępe jak cholera) i do mycia zębów, mapki i informatory turystyczne. Są to często młodzi ludzie którzy chętnie coś doradzą, nieraz wyszukają w internecie lub pozwolą skorzystać ze strefy WiFi (czasem jest ogólnie dostępna a czasem po zalogowaniu).Jeśli akurat potrzebujesz czegoś takiego - wal śmiało do 4* lub 5* hotelu i kulturalnie poproś.W 99 % dostaniesz coś takiego za darmo. Jest to przecież rodzaj reklamy obiektu. Z toalet w hotelach można korzystać nie tylko w Radissonie, ale praktycznie w całym cywilizowanym świecie. W krajach poludniowych bez problemu wejdziesz też do restauracji (w UK podobnie) i nie będąc klientem też skorzystasz grzecznie pytając czy można (we Włoszech nie ma się co pytać - to u nich normalne). Poza tym dzięki za cenne uwagi do funkcjonowania luggage room'ów w hotelach - z pewnością nie jednemu się przydadzą. Z drugiej strony to Norwegowie są troszkę beztroscy - gdyby u nas w Polsce dostęp do przechowalni mieli ludzie z ulicy podszywający się za klientów ... strach się bać :) Widać ich beztroska jest uzasadniona życiowym doświadczeniem. Tam się nie kradnie :) Dlatego pod sklepami pełno wystaw których nikt nie pilnuje, brak łańcuchów na rowery, brak kontrolera w autobusie czy na promie...
kriss 8 października 2013 12:51 Odpowiedz
mała relacja z maja 2013 Stavanger + Preikestolenzapraszam na: http://mojeflagi.blogspot.com/2013/05/n ... html#links
cieplix 12 listopada 2013 00:25 Odpowiedz
kriss napisał:mała relacja z maja 2013 Stavanger + Preikestolenzapraszam na: http://mojeflagi.blogspot.com/2013/05/n ... html#linksBardzo fajna relacja, z przyjemnością poczytałem :)
singielka-1976 4 lipca 2015 20:54 Odpowiedz
No tak, wyjazd bez wódki to nie wyjazd.....