0
Niva 4 marca 2013 10:46
Siedzimy właśnie w hotelu w Sofii, zagryzamy ryżem z liściach winogron i powoli szykujemy się do drogi na lotnisko, skąd Qatar Airways zabierze nas do Tokio.
Wiem, że dość dużo osób z forum będzie niedługo lecieć w tym samym kierunku lotami zakupionymi podczas 'bitwy warszawskiej' - stąd pomysł na szybką relację z naszej podróży, może komuś lecącemu w najbliższym terminie przyda się garść informacji i zdjęć. Formę relacji zapożyczam od Kamila ;) bo faktycznie ciężko jest się zebrać do pisania po powrocie.

Cała planowana trasa: Warszawa - Londyn - Sofia - Bukareszt - Doha - Tokio - Doha - Budapeszt - Warszawa

Bilety Sofia - Tokio - Budapeszt kupiliśmy w październikowej promocji QA, doloty realizujemy Wizzairem, lecimy w tamtą stronę z małym podręcznym (2 plecaki) - na powrót mamy wykupiony rejestrowalny. Większość rzeczy wrzucać będę z telefonu / tabletu, więc proszę o wyrozumiałość względem jakości zdjęć i częstości relacji.
Sensowne pytania mile widziane :)Limit wagowy załączników mnie przerósł, więc póki co linki :)

Terminal 2 w Sofii
Image

Sofia - pięknie dzisiaj góry widać
Image

I wiosna w Londynie pełną gębą :)
ImageI samolot już podstawiony, personel biega, zaraz ruszamy :D

ImageOk, trochę nam się zaległości narobiło z powodu lotu, więc jedziemy dalej, zaczynając od miejsca gdzie skończyłam - czyli od wylotu z Sofii.

Międzylądowanie
Image

Tutaj pewna wskazówka dla ewentualnych pasażerów Qatar Airways: na lotnisku, z którego zaczniecie podróż, dostaniecie przy odprawie boarding passy w specjalnej kopercie. To, jakiego koloru jest koperta, ma znaczenie przy transferze w Doha. Generalnie - jeśli nie jesteście super ekstra VIPami, albo wasz wujek nie jest szejkiem w Katarze, na 99% dostaniecie kopertę żółtą, lub - jeśli macie na transfer mało czasu - żółtą z pomarańczową obwódką. Każdy z terminali ma swój kolorek i żółty to właśnie Transfer and Departures dla zwykłych śmiertelników, Premium Transfer ma kolor inny i tam dowożą limuzyną ;)

Image

Po przyjeździe do terminalu, który nawet po północy jest strasznie zatłoczony, przechodzicie szybką kontrolę. Dla ludzi z 'Fast transferem' jest osobny queue line, właściwie pusty. Duty free powala epickością, na środku terminala stoi sobie błyszczące Maserati, ot, jakby ktoś nie wiedział, co zrobić z drobnymi w kieszeni.

Z Doha lot kontynuowaliśmy Boeingiem 777 i tutaj kolejna rada - jeśli chcecie podziwiać w podróży widoki, rezerwujcie miejsca całkiem z tyłu. Cały przód to Business Class, Economy zaczyna się od rzędu 10, który wypada akurat na początku skrzydła ciągnącego się aż do okolic rzędu 17-18. Ja oczywiście rezerwowałam na chybił trafił i wypadło idealnie na środku skrzydła ._.

Przesiadka w Doha
Image

Na catering i obsługę w QA absolutnie nie ma co narzekać, jedzonko super - osobiście mam porównanie tylko do Alitalii, która karmi przecież nieźle - ale tutaj smak dużo lepszy, mniej 'czuć mikrofalę' i ogólnie smaczniejsze wszystko.

Szybkie co nieco na trasie Sofia - Bukareszt
Image

Obiad na trasie do Doha
Image

Przykładowe menu
Image

Przyjemnie zaskoczyłam się przy przeglądaniu dostępnych filmów i muzyki, bo jest tego sporo (chyba 15 ekranów po 12 filmów) i masa rzeczy na które jeszcze do kina nie zdążyłam pójść :p Lot do Japonii zleciał bardzo szybko i spokojnie, nawet atrakcji w postaci turbulencji nie było. Na pokładzie samolotu crew rozdaje do wypełnienia papierki niezbędne później na lotnisku, ze standardowym zestawem pytań: kim jesteś, skąd lecisz, po co, na ile, do kogo, kiedy wylatujesz i czy przypadkiem nie zdarzyło ci się wcześniej być z Japonii deportowanym. A przy okazji...nie masz może przy sobie jakichś narkotyków, wąglika albo dziecięcej pornografii?

Wylądowaliśmy w Naricie planowo o 17:00. Po szybkiej kontroli, że wąglika faktycznie nie niesiemy, wyszliśmy na 'otwarty teren' lotniska. W jednym ze stoisk naprzeciwko wyjścia zauważyliśmy miłą panią, dającą darmowy dostęp do WiFi w różnych punktach Japonii, więc stwierdziliśmy, że zgodnie ze starym, polskim przysłowiem - jak dają o trza brać. Tak naprawdę dostajemy hasło do zabezpieczonych sieci w różnych punktach miasta (sklepy, restauracje, hotele). Jedyne co trzeba zrobić, to wypełnić szybką ankietę (nie podaje się żadnych danych osobowych). Szczerze mówiąc wrzuciłam to do plecaka i rozgryzać czy warto, będę jutro :p

Dzisiejsze kursy walut w exchange na lotnisku
Image

Pani z darmowym WiFi
Image

Następna rzecz - zakup specjalnego Mero Passa ze stanowiska Keisei. Wzięliśmy 2x dwudniowy za 980Y i 2x jednodniowy za 600Y. W teorii można niby zakupić tylko 1 taki bilet na osobę, ale nikt nie robił problemów, o dokumenty żadne, potwierdzające że jesteśmy z zagranicy też nas nie pytali.

Metro passy
Image

Nie zdecydowałam się na zakup Suica and NEX, ponieważ do okolic Ueno, gdzie mamy hotel, taniej dojechać zwykłym pociągiem, a Suicę wyrobię przy pierwszej okazji. Co prawda Keisei Skyliner na Ueno dociera w niecałe 40 min, a my jechaliśmy trochę ponad godzinę, ale za bilet z lotniska zapłaciliśmy 1000Y/os. W pociągu spotkaliśmy miłego i bardzo pomocnego tubylca, który nie dość że pokazał nam gdzie mamy się przesiąść, to i podbiegł z nami do pociągu bo mieliśmy 2 min na zmianę :)
Wysiedliśmy na stacji Ueno trochę zagubieni, ale po paru minutach nauczyliśmy się orientować w przestrzeni. Nad każdym większym skrzyżowaniem wisi tabliczka z nazwą, która pomaga się 'na szybko' zorientować gdzie jesteśmy. Nie wiem jeszcze jak jest w innych częściach miasta, ale tutaj dość często można się naknąć też na mapki z zaznaczonym 'tu jesteś' więc zgubić się jest trudno. Dla ludzi polegających na mapach googlowych - dla Japonii mapy offline nie są dostępne i trzeba sobie radzić z użyciem innych aplikacji. Na szczęście tych jest masa i nie jest to aż tak duży problem.

Do hotelu dotarliśmy bez większych problemów, natomiast samym hotelem zaskoczona jestem mocno pozytywnie. Wiele miejsc wygląda na zdjęciach przy rezerwacji o niebo lepiej niż faktycznie w rzeczywistości - tutaj mam wyjątek, który od zdjęć praktycznie się nie różni. Hotel jest super, czysty, zadbany - pokój mamy mały, ale przecież nie będziemy w nim dużo czasu spędzać. Obsługa mówi po angielsku, do mera mamy rzut beretem i parę kroków do 7 eleven tudzież innych całodobowych zapychaczy tanim onigiri :) Zabrzmi jak reklama, ale Agora Place Asakusa mogę z czystym sumieniem polecić (starczy zgooglać, bo linków nie chcę wrzucać). Ja bookowałam w promocyjnej cenie, na którą można jeszcze dość często trafić za 150zł/2os/dzień i jak na ten standard jestem więcej niż zadowolona.

A i jeszcze jedno! Jeśli 10000 km od domu okaże się, że jesteście skończonymi sierotami i zgubiliście gdzieś w podróży ładowarkę do telefonu, na którym są ważne dokumenty i mapy - bez paniki, wystarczy podłączyć się do telewizora w pokoju hotelowym przez USB - większość nowych modeli ma wejście :mrgreen:

I na koniec parę zdjęć:

Narita:
Image

Mt Fuji
Image

I Tokio
Image

Edit: działają Wam w ogóle linki do zdjęć? Bo wcześniej było ok, a teraz coś się u mnie krzaczy.Tak naprawdę większość tras dojazdowych do miejsc, które chcieliśmy zobaczyć, a trafić do nich trudno ogarnęłam jeszcze przed wyjazdem i teraz głównie polegam na papierowej mapce metra, którą dostaliśmy jeszcze na lotnisku. Transport po mieście, razem z cenami, całkiem nieźle ogarniają google mapsy i z wyszukiwania trasy w ten sposób ewentualnie korzystam w hotelu, zanim rano wyjdę. Szybki screenshot z telefonu i w drogę :)
Staram się unikać jeżdżenia pociągami po mieście, ponieważ za punkt honoru postawiłam sobie udowodnienie światu, że da się tanio i sprawnie poruszać po Japonii BEZ jrpassa, który wszyscy uważają za niezastąpiony, a w którego niezbędność ja śmiem wątpić. Bawimy się więc niejako w 'pogromców mitów' - i jak dotąd bawimy się świetnie :)

Dzisiaj pół dnia biegaliśmy po miejscach, które rzadko raczej cieszą się chyba zainteresowaniem turystów.

Z samego rana wyjechaliśmy w kierunku Mitaka Station, niedaleko której jest Muzeum Studia Ghibli.

Mitaka:
Image Image Image

Bilety do muzeum trzeba rezerwować ze sporym wyprzedzeniem u zagranicznych pośredników, ja kupowałam je w styczniu z Londyńskiego JTB, po tym jak czesi za wysyłkę krzyknęli kwotę przeze mnie, i każdego trzeźwego człowieka, nieakceptowalną. Samo muzeum jest miejscem totalnie magicznym i moim zdaniem powinno być pozycją obowiązkową na liście miejsc do odwiedzenia dla każdego miłośnika produkcji studia i pana Miyazakiego. Odsyłam was w tym momencie do wujka google i strony muzeum. A kto nie oglądał nigdy Totoro lub Spirited Away, ten trąba.

Wróciliśmy później w rejony Ueno, żeby zwiedzić park i przy okazji zahaczyliśmy o History and Science museum. Kolekcja eksponatów niczym nie ustępuje Natural History Museum w Londynie, wręcz przeciwnie - w zakresie eksponatów paleontologicznych jest dużo lepsze :) Ale to takie moje kolejne małe zboczenie, że gdzie bym po świecie nie jeździła - czas na dinozaury zawsze się znajdzie.

Image Image

Park Ueno jest miejscem bardzo urokliwym, a za jakieś 3 tygodnie zapewne utonie w kwiatach wiśni, które już się szykują do pokazu :)

Image Image

Udało się nam również dotrzeć dzisiaj na sławne skrzyżowanie przy stacji Shibuya - i oczywiście dać odpocząć stopom popijając kawkę w Starbucksie z widokiem na pasy dla pieszych, oraz wbiliśmy się na 45 piętro Metropolitan Government Building w Shinjuku, skąd widok na miasto nocą jest niesamowity- a przede wszystkim- darmowy ;)

Image

Edit: dodane zdjęcia.Wrzuciłam kilka nowych zdjęć do wczorajszego posta, udało się kupić ładowarkę ;)

Udało nam się dzisiaj zaspać na Tsukiji Fish Market :/ Zebraliśmy się więc i pojechaliśmy w stronę morza, żeby odwiedzić Sea Life Park. Podejście do muzeów i parków jest tutaj tak bardzo inne niż u nas - zamiast zabraniać dotykania czegokolwiek, bo się wypalcuje i ktoś będzie musiał sprzątać, bo ktoś zepsuje, bo ktoś naśmieci - tutaj wręcz zachęca się do próbowania wszystkiego - w Sea Life Parku możemy więc - oprócz podziwiania ogromnej kolekcji fantastycznie utrymanych zborników - dotknąć żywej płaszczki, pogłaskać rekina czy szturchnąć w 'nogę' rozgwiazdę. Oczywiście myjąc ręce przed i po. I da się - nikt nie śmieci, nie robi zwierzętom krzywdy i nie wrzuca im chipsów, pełna kultura. Często też pokazane jest co jak działa, więc i tutaj można podziwiać w całej okazałości część sprzętu, dzięki któremu akwaria są tak świetnie utrzymane.

Image Image Image Image

Image Image Image Image

Po południu pojechaliśmy na stację Akihabara, żeby przeszperać się przez tony gier, komiksów, modeli i figurek, które każdy zdrowy na umyśle, dorosły człowiek, schowałby na strychu - dlatego oszczędzę Wam tutaj moich zachwytów nad automatami do Street Fightrera II, których od jakichś 20 lat już nigdzie nie widziałam. Wsiąkliśmy na ładnych parę godzin, podziwiając przy okazji okolicę.

Image

Do tej pory myślałam, że jadłam już w życiu dobre sushi, ale nie mogłam się bardziej mylić. W jednej z małych knajpek, gdzie sushimistrz otoczony jest przez krążące talerzyki i jedzących ludzi, zjedliśmy tyle sushi ile wlazło. I faktycznie - w wielu miejscach są 'happy hours' i tak tutaj od 15:00 do 18:00 każdy talerzyk - czyli 2 kawałki przepysznego sushi z rybami o których nawet nie słyszałam, kosztuje 103 Y.

Image

O kulturze jedzenia w tego rodzaju miejscach, i w Japonii w ogóle, polecam przeczytać przed wyjazdem, acz nikt nie będzie na Europejczyka tutaj patrzył krzywo, jeśli nie umie posługiwać się pałeczkami przy jedzeniu np makaronu. Wręcz przeciwnie - kłaniając się w pas i uśmiechając przemiło przyniosą widelce czy łyżki - jednak totalne podstawy kultury spożywania posiłków wypada znać.

Japończycy są ogólnie strasznie mili, strasznie pomocni i chorobliwie wręcz uprzejmi. Można się z nimi po angielsku dogadać, acz chętniej słuchają - i rozumieją oczywiście co się mówi - ale mówić po angielsku chyba nie lubią, więc odpowiadają słówkami lub krótkimi zdaniami, z charakterystycznym dla siebie akcentem :) Ogromne znaczenie tutaj ma higiena, często widzi się pojemniki z żelami antybakteryjnymi do umycia rąk - w 7 eleven zanim pani nałoży ci czegokolwiek 'na ciepło' najpierw ręce myje żelem, później ubiera rękawiczki, a jedzenie nakłada i tak długimi szczypcami. Miasto jest idealnie wręcz czyste - żadnych śmieci, pudełek po papierosach, papierosów bez pudełek, samochody są idealnie wypucowane, publiczne łazienki pachnące - czystszego miasta w życiu nie widziałam.

Jutro rano spróbujemy jeszcze raz nie zaspać i pojechać na Tsukiji, a później do Nikko.Anyways - jedziemy dalej, bo znowu zaległości.

Udało nam się wczoraj nie zaspać (aż tak bardzo) na Tsukiji tym razem i dotarliśmy na market, acz nie o rzeźnickiej porze kiedy odbywa się licytacja tuńczyków niestety. Targowisko robi super wrażenie, jest pełne najróżniejszych jadalnych żyjątek i już-nie-żyjątek, mięs, pałeczek, herbaty, wodorostów i czego tam dusza zapragnie. Zachęceni opiniami znalezionymi na kilku różnych blogach chcieliśmy też znaleźć na targu pewne konkretne stoisko, na którym dwóch starszych panów podawało ramen. I faktycznie było warto - panowie wyglądają, jakby przez ostatnie kilkanaście lat nie robili nic innego poza gotowaniem tego jednego, konkretnego dania - rozumieją się bez słów, proces gotowania i nakładania posiłku mają opanowany do perfekcji, a samo danie jest rewelacyjne. Nie podaje się tutaj nic innego, więc przy zamówieniu wystarczy pokazać ile chce się porcji. Duża micha (ja dałam radę zjeść może 2/3 i odpadłam) kosztuje 650Y i jeśli będziecie kiedykolwiek w okolicy, to z czystm sumieniem polecam.

Image Image

Bieganie po targu niestety zajęło nam dłużej niż planowaliśmy, zdążyliśmy się jeszcze zamotać kilkukrotnie w okolicach Asakusy, dzięki czemu na tamtejszą stację dotarliśmy z opóźnieniem na tyle dużym, że żeby dojechać o sensownej porze do Nikko, mimo wykupionego wcześniej World Heritage Passa, zdecydowaliśmy się dopłacić do Limited Expressa, który pokonuje tą trasę godzinę krócej niż Rapid. Dopłata w jedną stronę posztuje 1070Y, no ale cóż - jak kto głupi to trzeba cierpieć :)
Pociag, który rusza ze stacji Asakusa, zanim ruszy jest gruntownie sprzątany, odkurzany i obracane są siedzenia w kierunku jazdy (super patent w ogóle - obok siedzeń jest wajcha, którą można siedzenie obrócić w jednym lub drugim kierunku, zależnie od tego czy chce się siedzieć do kierunku jazdy, czy np jedzie się w 4 osoby i chce się zjeść wspólnie obiad w pociągu :)) Poraz kolejny zaskoczyła mnie domyślność tubylców: w Limited Expressie obowiązuje rezerwacja miejsc - pani w ticket office dała nam miejsca takie, że mieliśmy widok tylko na...może 3/4 szyby. Zaraz po odjeźnie, pan konduktor podszedł do nas, zaprosił na inne miejsca z lepszym widokiem i wypisał nowe numerki na bilecie, mimo że nawet nam by to do łba nie przyszło :) W każdym razie - gdyby się jeszcze komuś zdarzyło ekspresem jechać, poniżej wrzucam dokładne info jak wygląda trasa - taki świstek razem z masą ulotek i przydatnych informacji dostajemy przy odbiorze biletu z kasy.

Image

Image Image Image

W samym Nikko zabawiliśmy niestety tylko kilka godzin - ostatni Rapid odjeżdża w kierunku Tokio jakoś po 18:00, jedzie 3h, a my musieliśmy zdążyć na busa Willer Express z centrum Tokio. O - tak wygląda wnętrze 'tańszego' lokalnego pociągu:

Image

Odjeżdżaliśmy do Kioto nocnym busem z centralnego Tokio. W jednym miejscu stają tam autobusy różnych przewoźników, jednak Willer daje razem z rezerwacją super przewodnik ze zdjęciami jak trafić na miejsce odjazdu. Stoją tam też dziewczyny w różowych kurteczkach i czapkach Willera, u których przed odjzdem trzeba się 'odprawić' podając numer rezerwacji i pokazując dowód/paszport. Rezerwację robiłam na 3 dniowym passie, więc najbardziej wypasionym typem siedzenia mógł być poszerzany Relax i taki też zabookowałam. Zdjęć niestety nie ma, ale wygląda to dokładnie tak samo jak na ich stronie i jest tak samo wygodne, jak wygląda :) Spokojnie można się wyspać, siedzenia się rozkładają, dół siedzeń (część pod łydkami) też jest regulowalna - więc śpi się całkiem przyjemnie. Nie zaryzykowałabym jednak dwóch nocy pod rząd w ten sposób. Autobus - niezależnie czy z łazienką czy bez - ma postój na trasie co 2-3h. Komfort jazdy po równiutkich, japońskich drogach przyrównać można chyba tylko do lotu samolotem :p

W Kioto wylądowaliśmy zaraz obok głównego dworca o godzinie 6:30 rano - skoczyliśmy więc się trochę odświeżyć, zjeść śniadanie o którym pisałam wyżej, i przejść się po stacji, która jak się okazało, jest właściwie osobnym miastem - można tam znaleźć absolutnie wszystko poczynając od pociągów (doh!), przez sklepy, restauracje, księgarnie, informację turystyczną, największe delikatesy jakie w życiu widziałam, taras widokowy, a na ekskluzywnym hotelu kończąc. Wszystko w jednym budynku.

Tutaj, z braku sensownego planu zwiedzania, zaczęliśmy chodzić po mieście na zasadzie 'chodźmy w lewo, tam musi być coś fajnego'. I było :)

Image

Mam wrażenie, że w tym mieście niezależnie od tego, w którym idziesz kierunku, i tak zawsze trafisz na jakąś świątynię.

Image

Tutaj wegetacja już mocno ruszyła i kwitnie więcej drzew.

Image Image

Trafiliśmy też przypadkiem do parku, którego nazwy nie pamiętam, a w którym jest budynek akwarium. Udało nam się chwilę pooglądać skaczące delfiny nie kupując biletu kosztującego 2000Y :p

Image Image
Znaleźliśmy też kolejny targ - i moim zdaniem przy tym Tsukiji się chowa. Ilość ryb i sprzedawców jest ogromna, na większości stoisk można czegoś skosztować - a to węgorza, a to krewetkę, a to świeży kawior.

Image

Dzisiaj mieliśmy sporo wolnego czasu do godziny, o której mogliśmy się zgłosić do Hostelu, więc łaziliśmy wszędzie na piechotę. Ale w tym mieście absolutnie nie opłaca się jeździć na jednorazówkach, kosztujących 220Y. Całodniowy bus pass kosztuje 500Y acz komunikacja autobusowa jest tutaj tematem ciągle dla mnie zagadkowym. Jutro planujemy wypad do Nara na cały dzień, więc na dzisiaj koniec relacji, bo padam ze zmęczenia.

@Kozi - polecam zapoznać się z pojęciem 'crunchu' w pracy - już nie raz w życiu i więcej niż 12-15h mi się pracować zdażyło i to codziennie przez dłuższy czas :P

Edit: Zdjęcia i literówki.Ok, obiecane zaległości:

Z Kioto zrobiliśmy szybki wypad do Nara na jeden dzień. Niestety złapało nas załamanie pogody, i jak dzień wcześniej w Kioto temperatury sięgały ponad 20'C, tak nam trafił się dzień zimny i deszczowy, lało praktycznie cały czas. Koszt najtańszego pociągu z Kioto to 610Y w jedną stronę.
Image

Dodaj Komentarz

Komentarze (42)

kamil 4 marca 2013 11:38 Odpowiedz
Super, masz już pierwszego stałego subskrybenta relacji :)
niva 4 marca 2013 22:10 Odpowiedz
Dotarliśmy do Doha bezproblemowo, z szybkim międzylądowaniem w Bukareszcie. Widoki w bezchmurną noc w drodze tutaj super, niestety nie do uwiecznienia z samolotu. Na lotnisku transfer bardzo sprawny mimo ogromnej ilości ludzi przewijającej się przez terminal - kolor okładki boarding passa kieruje nas w odpowiednie miejsce. Wifi śmiga idealnie, gniazdka są - acz ciężko znaleźć wolne, krzesełka wygodne i kimnąć też się da bez problemu na nich.
m3lm4k 4 marca 2013 22:59 Odpowiedz
Pisz dalej relacje - masz juz 2 czytelnikow :D
komornik 4 marca 2013 23:31 Odpowiedz
Ilosc wyswietlen (343) mowi, ze masz z pewnoscia wiecej czytelnikow! Podobaja mi sie takie realacje live :-)
niva 5 marca 2013 10:25 Odpowiedz
Jesteśmy w Naricie :) Wieczorem, jak się zagnieździmy w hotelu, naskrobię coś więcej bo teraz dużo spraw do ogarnięcia. Cieszę się że zaglądacie :D
effecto 5 marca 2013 20:06 Odpowiedz
tak, działają czytamy :D
tomwie 5 marca 2013 20:29 Odpowiedz
super relacja.... sam za kilka tygodni wyruszam do Japonii....czytam z zaciekawieniem
scooby-doo 5 marca 2013 20:43 Odpowiedz
Tydzień temu wróciłem z sąsiadującej z Ueno, Asakusy i jak czytam wasze wpisy to najchętniej bym się spakował i wrócił. Polska rzeczywistość jest taka szara przy Tokio.Udanej wycieczki i liczę na kolejne wpisy.Jakbyście mieli jakieś pytania to piszcie na priva.
jik 6 marca 2013 00:21 Odpowiedz
Super relacja, aż zazdroszczę :)Udanego wypadu
andi 6 marca 2013 00:57 Odpowiedz
Również czytam z zaciekawieniem, fajnie piszesz i podajesz sporo cennych informacji, super :)
dzadzax 6 marca 2013 01:13 Odpowiedz
fajna relacja z jakich aplikacji korzystacie przy poruszaniu sie na miejscu?
diarem 6 marca 2013 06:56 Odpowiedz
ja polecam apke osmand, za darmo i ma bardzo fajna mapke całej japoni ;) osobiście nie korzystałem z tego w Tokio czy osace bo tam dostaniesz mapki metra ze wszystkimi atrakcjami i różnego rodzaju przewodniki:)Wysyłane z mojego GT-I9300 za pomocą Tapatalk 2
dzadzax 6 marca 2013 19:52 Odpowiedz
a napisz czy pieniądze =jeny wiozłaś z polski czy wymieniałaś na lotnisku ?? co do poruszania się po mieście to w jaki sposób jakimi liniami dostałaś się z ueno do shibuji???i czy bedziesz koszytsać z willexpresa??
diarem 6 marca 2013 20:07 Odpowiedz
dzadzax napisał:a napisz czy pieniądze =jeny wiozłaś z polski czy wymieniałaś na lotnisku ?? co do poruszania się po mieście to w jaki sposób jakimi liniami dostałaś się z ueno do shibuji???i czy bedziesz koszytsać z willexpresa?? zapewne ginza line ;) Wysyłane z mojego GT-I9300 za pomocą Tapatalk 2
inqa 6 marca 2013 20:21 Odpowiedz
świetnie się Ciebie czyta !
kozi 7 marca 2013 01:48 Odpowiedz
Fajna relacja, czytam z zaciekawieniem.Też bawiliśmy się w "pogromców mitów" i mit został obalony. Moim zdaniem JRpass jest dobry w przypadku dłuższych podróży (Sapporo, Nagasaki), w przypadku kiedy kręcimy się tylko po środkowym Honsiu uważam że to zbędnie wydane pieniądze. Zresztą można na hyperdii wszystko dokładnie policzyć i przekalkulować czy się opłaca go kupić. Jest jeszcze możliwość zaoszczędzenia 50% poprzez kupno biletu studenckiego (przycisk z małym czerwonym ludzikiem w automacie). Jeżeli będziesz w Kyoto to dostępny jest podobno 3 godzinny darmowy Internet. Wystarczy wysłać pustego maila na adres kyoto@forguest.wi2.ne.jp.pozdrawiam
niva 7 marca 2013 01:54 Odpowiedz
Miałam jeszcze $ w gotówce po powrocie z Chin, więc je wymieniłam na lotnisku, kurs przynajmniej lepszy niż w niejednym banku. Shibuya jest dużą stacją przesiadkową łączącą kilka linii metra i JR i faktycznie- Ginza line z Ueno najszybciej :)@ Kozi - dzięki za info, spróbujemy za parę dni w Kyoto :) A studentami niestety, tudzież na nasze szczęście, nie jesteśmy :p
kozi 7 marca 2013 02:11 Odpowiedz
my też na szczęście mamy to za sobą:P ale zniżka działa sprawnie:)
eryk87 9 marca 2013 10:40 Odpowiedz
możesz powiedzieć coś o kosztach codziennych?-komunikacja po Tokio ( metro), ile mniej wiecej jednorazowo wydajesz na przejazd ( wiem, że to jest liczone od ilosci stacji) ile średnio dziennie wychodzi Ciebie metro?-koszty jedzenia codziennego na mieście ( mniej więcej) ?-czytałem gdzieś, że na wjeździe do Japonii pracownik migracyjny sprawdza czy będzie cię stać na utrzymanie się w ich kraju przez czas pobytu ( czy masz wystarczająco dużo kasy) spotkałas się z czymś takim ?
mixer 9 marca 2013 10:52 Odpowiedz
Bardzo dobrze się czyta :)
scooby-doo 9 marca 2013 12:51 Odpowiedz
Eryk87 napisał:możesz powiedzieć coś o kosztach codziennych?-komunikacja po Tokio ( metro), ile mniej wiecej jednorazowo wydajesz na przejazd ( wiem, że to jest liczone od ilosci stacji) ile średnio dziennie wychodzi Ciebie metro?-koszty jedzenia codziennego na mieście ( mniej więcej) ?-czytałem gdzieś, że na wjeździe do Japonii pracownik migracyjny sprawdza czy będzie cię stać na utrzymanie się w ich kraju przez czas pobytu ( czy masz wystarczająco dużo kasy) spotkałas się z czymś takim ?Info z przed 2tygodni:- w zależności od tego co chcesz zobaczyć i skąd jedziesz dokąd to różnie wychodzi. Orientacyjnie mogę powiedzieć, że nas wychodziło około 800 jenów dziennie czasami bywało też 600 wtedy jechaliśmy w jedno miejsce tam wysiadaliśmy, na nogach zwiedzaliśmy kilka miejsc i wracaliśmy. Japończycy bardzo mało chodzą tzn lubią podjeżdżać sobie nawet jedną stacje. Na nogach to zajmuje 5 minut a za taki kawałek czasami trzeba zapłacić nawet 150 jenów. My stwierdziliśmy, że nie warto i dzięki temu oszczędzaliśmy kasę na coś innego.- my mieliśmy system następujący: rano kanapka z supermarketów które są na każdym kroki (koszt około 230 jenów) do tego coś do picia i wychodziliśmy na miasto z plecakiem batonów i innych słodkości. Obiad w zależności od tego gdzie jesz to kwoty od 500 jenów nawet do 3 tysięcy i więcej. My mieściliśmy się w kwocie 1200 jenów i wychodziliśmy syci, jednocześnie próbując różnych rzeczy. - przy wjeździe do Japonii (w trakcie podróży samolotem, dostajesz formularz do wypełnienia. Trzeba go wypełnić i mieć ze sobą przy procedurze paszportowej. Zaznaczasz tam kwotę którą masz przy sobie na okres pobytu) Nikt nie sprawdzał tego osobiście poprzez pokazanie banknotów. Mam nadzieje, że pomogłem.
niva 9 marca 2013 13:20 Odpowiedz
To i ja odpowiem:- jeździliśmy metrem tylko na passach kupionych w Naricie na lotnisku, czyli całkowity koszt to 980Y/ pass na 2 dni dla jednej osoby czyli niecałe 500Y na dzień - ilość kursów oczywiście nieograniczona, jedynie trzeba uważać, żeby nie wpakować się do jednej z 4 linii obsługiwanych przez Toei a nie przez Tokyo Metro - ale z tym akurat problemu nie ma. Pociągiem jechaliśmy w obrębie miasta 2 razy, za każdym razem najpierw dojeżdżając na kraniec linii metra używając passa, a później łapiąc pociąg, żeby zminimalizować koszta - więc np dojazd do Mitaka Sation pociągiem wyniósł mnie dodatkowo 150Y w jedną stronę.Jeśli nie będziesz używał passa (a baaaaardzo polecam zwłaszcza ten dwudniowy) to dobrze jest wyrobić sobie kartę Suica - to jest karta prepaidowa (jak np Oyster w Londynie) za którą płaci się 2000Y z czego 500Y to kaucja zwrotna za wydanie karty a 1500Y jest na podróż. Nie oferuje ona żadnej niżki na transport, ale dużo wygodniej podróżuje się po mieście, bo przykłada się ją tylko do czytnika na bramce na wejściu i wyjściu - z tego co widziałam można też nią płacić w sklepach. Minimalna stawka za jeden kurs metrem to zdaje się 160Y (tyle jest kasowane z karty na pierwszej bramce) i dopiero w razie przesiadki np na inną linię na tej samej stacji, doliczana jest dodatkowa opłata np 60Y w zależności od długości trasy. Ale jeśli z metra wyjdziesz i zaczniesz nowy kurs, to znowu płacisz min 160Y. Mam nadzieję, że nie przekomplikowałam.- u nas podobnie jak w poście powyżej, tylko że my preferujemy onigiri z Family Markta lub 7 eleven za ok 110Y sztuka - dwa wystarczą żeby się napchać na jakiś czas :) Z obiadkiem różnie - generalnie cenę do 1000Y można uznać za dobrą - da się trafić np świetne ramen za ok 500Y a można i 3000Y zapłacić. Z drugiej strony porcje ramen mnie tutaj czasem przerastają i jedną michą + jakieś przystawki najadamy się oboje. W Kyoto, gdzie aktualnie siedzę (relacja może za chwilę jeśli nie padnę wcześniej) naprzeciwko parkingu przy głównej stacji jest knajpka serwująca świetne śniadanie (micha ryżu, miso, jajko smażone, parę kawałków nori, zielona herbata) za 200Y. W sklepach można znaleźć całkiem solidne zestawy sushi za 300-400Y. Ogólnie warto wbijać do restauracji, gdzie tłoczą się tubylcy i najlepiej w godzinach happy hours, wtedy zazwyczaj wszystko jest połowę tańsze, lub na talerzyki sushi jest flat rate ok 110-150Y za 2szt wypasionego nigiri z tuńczykiem czy innym pysznym nie-żyjątkiem. U nas budżet na osobę spokojnie zamyka się z 1000Y/dzień a wcale nie głodujemy, po prostu szukamy fajnych miejsc 'po drodze' :)- dokładnie jak w poście powyżej - wpisuje się na świstku ile masz gotówki przy sobie (acz ja wpisałam np 100USD tylko, bo resztę wpisał sobie mój chłop :)) i nikt tego nie sprawdza. Pytają w dokumencie też o zawód, nie wiem czy ma to jakieś znaczenie ale generalnie problemu nie ma.
scooby-doo 9 marca 2013 16:09 Odpowiedz
Poza tą kartą o której mówi Niva (suica) jest jeszcze druga passmo. Są linie które obsługują Suice, ale wtedy podchodzi się do bramki której strzeże strażnik, pytasz czy możesz pojechać używając passmo i on tam coś przestawia i można jeżdzić normalnie z Passmo - testowałem to w przypadku posiadania passmo, nie wiem czy tak samo funkcjonuje to w drugą stronę.I ogólnie polecam tą kartę czy to Suica czy Passmo - nie martwisz się o to za ile musisz kupić bilet żeby dobrze dojechać. Jedyne co musisz pilnować to limit na tej karcie. No i można nią płacić w supermarketach (7element czy też family markt) Ależ wam zazdroszczę Niva, że tego doświadczacie teraz a ja już po :(
niva 9 marca 2013 16:17 Odpowiedz
Powiem Ci, że mam nieodpartą ochotę zgubić niechcący bilety powrotne. Zlinczujcie mnie za brak patriotyzmu jak chcecie, ale to trochę tak jakbym się cholera nie w tym kraju urodziła co trzeba ._.
kozi 9 marca 2013 16:33 Odpowiedz
Też tak trochę pomysłałem o tym, ale później myśląc o tym ile oni tam pracują to wole chyba jednak mieszkać tutaj. Nie wiem czy to wszyscy tak mają ale my mieszkaliśmy u japończyków - dwóch młodych chłopaków. To jeden pracował po 12h a drugi po 15h dziennie przy jednym dniu wolnym w tygodniu. Ich koledzy z którymi rozmawialiśmy, też ostro pracowali, jeden podobnie 12h dziennie, a kolejny przebił wszystko bo robi 48h później ma 24h wolnego i znowu 48h. Mając to na uwadze wole chyba mieszkać na wsi, tzn. w Polsce:)
dzadzax 10 marca 2013 00:50 Odpowiedz
kupiliście kansai thruu pass?tam kwitną już kwiaty na drzewach a u nas pada marznący deszcz i wraca zima
niva 10 marca 2013 01:41 Odpowiedz
Nie pisz mi takich rzeczy, bo naprawdę nie wrócę do tego smutnego kraju :pNie kupowaliśmy Kansai, bo wychodzi mi, że go nie potrzebuję ( jeden dniowy na Kioto 500Y + pociąg do Nary ok 1300Y w 2 strony + pociąg do Osaki w 1 stronę ok 550Y - z Osaki wracamy Willerem do Tokio) więc wychodzi mi taniej na pojedynczych biletach niż na passie. W osace na bilety potrzebuję ok 400Y z tego co widzę na Hyperdii, więc w moim przypadku pass jest po prostu zbędny.
dzadzax 10 marca 2013 10:32 Odpowiedz
czyli w kioto spedzicie tylko 1 dzień????a 2 dniowy pass po kioto to równowartość 1000 yen?? w tym pasie willexpresu z osaki jedzie sie do nagoi a z tego co piszesz jedziecie od razu do tokio??? czyli nie kupowaliscie tego pasa za 10 tys???pamiętasz jak nazywała sie ta knajpka na przeciwko kyoto station gdzie byliście na tym wyśmienitym śniadaniu??a w ogóle to moze podasz miejsca gdzie jedliście w jakiś knajpach tzn nazwy ewentaulnie adresy tych miejsc??pozdro
niva 10 marca 2013 15:31 Odpowiedz
No to tak:- W Kioto mamy 2 nocki ale pierwszy dzień po przyjeździe chodziliśmy wszędzie pieszo, bo lubimy. Dzisiaj kupiliśmy passa ale większość dnia byliśmy w Nara, a jutro jesteśmy tutaj tylko rano, a później jedziemy do Osaki. Tak więc passa kupiliśmy tylko na dziś, bo zrobiliśmy parę kursów po mieście - i tak, będzie 1000Y za 2 dni.- Przy rezerwacji trasy w Willerze możesz wybrać miejsce zarówno tego, gdzie chcesz wsiąść jak i gdzie chcesz wysiąść. Busy nocne na trasie Osaka - Tokio są chyba trzy różne, jadące po różnych trasach. Ten, którym będę jechała rusza chyba z Osaki, jedzie przez Kioto, Yokohamę i w Tokio chyba w 3 różnych miejscach staje - ostatnią stacją jest zdaje się Disneyland. To nie znaczy, że muszę wsiąść w Osace i wysiąść w Disneylandzie. Początkowo miałam rezerwację tego busa tylko do Yokohamy (chcieliśmy wpaść do Sea Paradise), ale później zmieniłam ją tak, żeby wysiąść w centrum Tokio - ze zmianą rezerwacji nie ma najmniejszego problemu o ile zrobi się to odpowiednio wcześniej (chyba do 24h przed odjazdem). Passa mam tego za 10000Y.- Absolutnie nazwy nie pamiętam, ale to jest jakaś sieć bo dzisiaj znalazłam w Kioto chyba jeszcze dwie takie same - ciężko je przegapić, bo przed wejściem powiewia wielki banner ze śniadaniem za 200Y. Dzisiaj w tym samym miejscu jedliśmy udon, również bardzo dobry, wielka micha z mięskiem, płaciłam chyba 390Y. Spróbuję jutro może cyknąć zdjęcie albo sprawdzić nazwę. Ogólnie z adresami czy nazwami miejsc gdzie jemy będzie problem, bo zazwyczaj wybieramy po prostu knajpkę, która fajnie wygląda, ma dobre ceny, siedzą w niej lokalsi - tylko nazwa to 'krzaczek krzaczek i jeszcze jeden krzaczek' więc ciężko to zapamiętać ;)
blasto 13 marca 2013 15:36 Odpowiedz
Bardzo fajna relacja.Napisz coś więcej o Nikko pls. Mimo, że byliście tylko 3h. coś jednak zobaczyliście. To rapid do Asakusa jedzie aż 3 godziny?
niva 13 marca 2013 17:54 Odpowiedz
Właśnie wylądowaliśmy na Okęciu, więc napiszę zaległe info jak się trochę ogarniemy po podróży :) Nie bardzo mieliśmy dostęp do internetu od kiedy wyjechaliśmy z Kioto.
eryk87 17 marca 2013 17:33 Odpowiedz
a jak jest z ładowarkami do sprzetu , wystarczy zwykła przejściówka ? z tego co wiem w Japonii mają niższe napięcie
scooby-doo 17 marca 2013 18:04 Odpowiedz
Wystarczy zwykła przejściówka kupiona za około 14zł. Ładowaliśmy od aparatów przez telefony po baterie w laptopach i nie było problemu.
diarem 17 marca 2013 18:11 Odpowiedz
Scooby-doo napisał:Wystarczy zwykła przejściówka kupiona za około 14zł. Ładowaliśmy od aparatów przez telefony po baterie w laptopach i nie było problemu.taka droga? ja kupiłem za 2,5 zł na aledrogo ;) Wysyłane z mojego GT-I9300 za pomocą Tapatalk 2
niva 17 marca 2013 18:49 Odpowiedz
Tja, ale na przykład mój tablet, który wg specyfikacji powinien ładować się ze 110V bez problemu, zupełnie ładować się nie chciał, aż nie dostał jedzonka przez ładowarkę 2A.
dzadzax 17 marca 2013 22:48 Odpowiedz
NIVA co z tą relacją po powrocie??
niva 17 marca 2013 23:05 Odpowiedz
Spoko, pisze się, ale życie mnie dogoniło i pracować trza :/ Na dniach coś wrzucę.
interfides 24 marca 2013 18:35 Odpowiedz
Świetna relacja, dzięki za poświęcony na jej napisanie czas i masę przydatnych informacji. :)
dzadzax 27 marca 2013 22:37 Odpowiedz
niva mam pytanko bo byłaś w tokio w sea parku i porównując ten park z tym oceanarium to pewnie nie ma porównania ale tam w Tokyo mogłąs dotknąć np płaszczki czy rekina a jak było w osace?? jakie były ceny wejściówek do tych obiektów ?? pisałaś też ,że w osace w pakiecie zbiletem miałas okazję wejsć na diabelski młyn- czy chodzi o pakiet wejście do oceanarium>>?i czy będąc w sea parku wtokio miałaś może okazję widzieć fuji??? bo gdzieś w innym poście innego zwiedzającego coś takiego wyczytałem
niva 27 marca 2013 23:41 Odpowiedz
1) Wejściówka do Sea Life Parku w Tokio (http://www.tokyo-zoo.net/english/) kosztuje 700Y, ale naprawdę warto. Dużo zbiorników, różne gatunki, z fajniejszych rzeczy - koniki morskie, meduzy, zewnętrzny basen z pingwinami, ośmiornice, jeden dość duży zbiornik z tuńczykami. W płytkim basenie można dotknąć płaszczki (mają usunięte kolce jadowe) i rekinów (rekinki psie, więc spokojny i niegroźny gatunek) - oczywiście delikatnie i po umyciu rąk, bo łatwo można niechcący przyprawić je o infekcje.2) Fuji widzieliśmy tylko z samolotu przed lądowaniem w Naricie3) Akwarium w Osace jest zupełnie inne od tego w Tokio - tutaj centralną część zajmuje ogromny zbiornik (11 000 ton wody, 30cm grubość szyb, obecnie pływa w nim 1 rekin wielorybi, 1 manta, kilkanaście dużych gatunków płaszczek i rekinów), dookoła którego są inne pomieszczenia podzielone na różne środowiska, w których można zobaczyć delfiny, uchatki, pingwiny królewskie i parę mniejszych gatunków, wydry morskie i słodkowodne, kapibary, traszkę japońską i masę, masę mniejszych gatunków ryb zarówno słodkowodnych jak i morskich, jak i dość dużą kolekcję meduz. Przed 15 marca bilet kosztował 2000Y, teraz kosztuje 2300Y - my płaciliśmy 2500Y razem z biletem wstępu na Giant Ferris Wheel (https://www.osaka-info.jp/en/search/det ... g_512.html), za który normalnie płaci się 700Y. Pakietów biletowych tam jest kilka, informacje są na miejscu nad kasami i można zgooglać - ale za jakąś dodatkową opłatą wiem że jeszcze był rejs promem.
koncentrator 29 marca 2013 12:03 Odpowiedz
Dalszą dyskusję odnośnie podróżowania po Japonii proszę prowadzić w tym wątku japonia-dyskusja-ogolna,139,27372Ten temat proszę zostawić do ew. pytań odnośnie relacji.Pozdrawiam!
pozi 1 kwietnia 2013 12:25 Odpowiedz
Niva poproszę o kontakt na priv.