+7
Lukasz Odzimek 10 grudnia 2015 20:44
Afganistan

O Afganistanie i jego mieszkańcach powiedziano wiele zła.

Ciągle powielane są te same mity i zabobony, w których Afganistan to niemal synonim wojny i zacofania.
Media głównego nurtu, tak właśnie pokazują ten kraj.

W zasadzie każdy afgański „news” to zły „news”. To ziemia zła, terrorystów oraz głodnego wojny społeczeństwa.
Głos mediów często mówi, że w Afganistanie wybuchają bomby, mają miejsce zamachy oraz rozgrywane są wojny.
Z takich przekazów można jedynie wynieść, że Afganistan to kraj ludzi strzelających do siebie , którzy po zakończonej strzelaninie stają się afgańskimi uchodźcami.

Przedstawianie jednak tak głupio Afganistanu, degraduje naszą wiedze o nim. A nawet o całym świecie. Dlaczego?
Bo za tę strzelanie nie odpowiada zubożały Afgańczyk, a testosteron polityków i żołnierzy wielu krajów świata. Paradoksalnie - Afgańczycy nie mają wiele wspólnego z wojnami na ich terenie, ale to właśnie oni są ich ofiarami.

Afganistan, nie powinien być pokazywany w mediach z tak ciemnej strony. Jest zbyt dużym krajem, a nie malutką palestyńską Gazą, będącą w objęciach notorycznej intifady.

Afganistan ma - znacznie więcej nam do pokazania.
W Afganistanie byłem dwukrotnie – w 2004 i 2015 roku.
Pierwszy raz pojechałem bez większego przygotowania - niemal przypadkiem. Byłem wtedy w sąsiednim Iranie i miałem trzy tygodnie wolnego czasu.
Nie miałem wówczas dużego doświadczenia podróżniczego. Przemierzyłem jednak północ i centrum Afganistanu.
W 2015 roku znalazłem tam ponowie.
Tym razem planowałem poznać najbardziej odizolowany rejon kraju będący stykiem granic Afganistanu, Tadżykistanu, Pakistanu, Indii i Chin. Teren ten nazywa się Korytarz Wachański.

Jednak realizacja tej podróży stała się niemożliwa.
Miejsca podczas planowania podróży uważane za bezpieczne, zostały w sierpniu 2015 roku opanowane przez Talibów.
Nawet Rejon Wachanu, który był od wieków uważany za najspokojniejszy i najbardziej tolerancyjny w kraju, stał się rejonem odciętym od świata. Rozpanoszyli sie w nim obłąkani w swoich ideologiach Talibowie.

Musiałem więc ponownie zadowolić się północą Afganistanu.
Udałem się także na wschód kraju - czyli na pogranicze Pakistańskie.

Po tych podróżach postanowiłem zebrać wspomnienia i notatki i pokazać jak widziałem Afganistan.
Byłem i jestem dłużny to Afgańczykom.

Po Afganistanie nie podróżowałem w samochodach z klimatyzacją. Zazwyczaj nie spałem w hotelach, w których ceny bywają zawrotne, porównywalne jedynie z tymi w afrykańskiej i wielce ekscentrycznej stolicy Sudanu południowego -Jubie.
Kraj poznawałem lądem, a więc w sposób który zostawia dużo wspomnień.
Zazwyczaj przemieszczałem się transportem publicznym, ale byłem też w bagażniku ciężarówki, upchanym busie, na ośle, a część kraju przemierzyłem piechotą.

Podróżowałem więc tak jak tutejsi ludzie.
Co więcej, podczas drugiego pobytu w nim dostałem galabiję – czyli luźne okrycie przypominające europejską koszulę nocną.
Założyłem ją - kompletnie porzucając europejski strój.
Stałem się Afgańczykiem.

Często nie dowierzano że jestem z Europy.
Kiedy wszedłem w tłum mówiono do mnie w języku Darii, czyli jednym z oficjalnych języków Afganistanu.
Nie znam Darii - co wywoływało uśmiech oraz chęć pomocy.
A to dlatego, że brano mnie za gościa któremu koniecznie należy pomóc.

Odkryłem głupią mądrość, a mianowicie taką że czasem opłaca się nie znać języków.
Podróż tutaj jest niczym jazda łodzią po spokojnej rzece. Jest niezwykle płynna.
Wiele nocy spędziłem w domach Afgańczyków.
To dlatego iż gościnność jest dla nich powinnością i praktykowanym zwyczajem.
Tylko trzy noce spałem w hotelu.

Resztę - czyli około trzydzieści - w domach Afgańczyków.
Byłem do nich zapraszany, ugaszczany. Tam, opowiadano mi historie życia, a kilka razy i śmierci. Czułem jak dużą satysfakcję z faktu spotkania mają gospodarze. Cieszyło mnie to.

Jako gość byłem pouczany - co, gdzie i z kim można - a czego nie wolno.
Traktowano mnie jak dziecko, choć były to doprawdy dojrzałe wskazówki. Mówiono na przykład że rejon południowego Afganistanu i okolic Kandaharu jest teraz niebezpieczny, zabraniając tam wyjazd .
Od pierwszego gospodarza, byłem kierowany „żelaznym listem” czyli słowem wypowiadanym do kuzyna przez telefon komórkowy.
Kuzyn zazwyczaj stawał się moim następnym gospodarzem, a jego kuzyn kolejnym......


CDN
Copyright © Lukasz Odzimek
https://web.facebook.com/Pozatrasa5/

Lukasz Odzimek

, , ,, , ,


Dodaj Komentarz

Komentarze (7)

wojtas-88 11 grudnia 2015 09:19 Odpowiedz
Przepiękne zdjęcia. Z niecierpliwością będę czekał na ciąg dalszy opowieści. Afganistan to jedno z moich marzeń. Właśnie jestem w trakcie lektury "Czekając na deszcz" Wojciecha Jagielskiego. Książka o latach nieco już minionych ( 1992-2002), lecz dająca wyobrażenie, że Afganistan i wojna, to jedność. Kraj wielokulturowy, obok stanowiących większość słabo wykształconych Pasztunów, są Tadżycy- najbardziej wykształceni, porywczy Uzbekowie, skośnoocy Hazarowie. Tak jak kiedyś wszyscy mieli wspólnego wroga - sowietów, tak potem wszyscy sobie stali się wrogami. Tak przynajmniej wynika z książki. Ciekaw jestem jak wygląda rzeczywistość ala 2015 rok. Pozdrawiam
lukasz-odzimek 11 grudnia 2015 09:24 Odpowiedz
Wiele sie nie zmienilo, tu sie nie wiele zmienia Reszte bede opisywal - https://web.facebook.com/Pozatrasa5/ Pozdrawiam;_)
wojtas-88 11 grudnia 2015 09:25 Odpowiedz
wojtas-88Przepiękne zdjęcia. Z niecierpliwością będę czekał na ciąg dalszy opowieści. Afganistan to jedno z moich marzeń. Właśnie jestem w trakcie lektury "Czekając na deszcz" Wojciecha Jagielskiego. Książka o latach nieco już minionych ( 1992-2002), lecz dająca wyobrażenie, że Afganistan i wojna, to jedność. Kraj wielokulturowy, obok stanowiących większość słabo wykształconych Pasztunów, są Tadżycy- najbardziej wykształceni, porywczy Uzbekowie, skośnoocy Hazarowie. Tak jak kiedyś wszyscy mieli wspólnego wroga - sowietów, tak potem wszyscy sobie stali się wrogami. Mudżahedini pod przywództwem różnych generałów walczyli o przywództwo w Kabulu zamieniając go w ruinę. Tak przynajmniej wynika z książki. Do tego potem jeszcze talibowie... Ciekaw jestem jak wygląda rzeczywistość ala 2015 rok. Pozdrawiam
lukasz-odzimek 11 grudnia 2015 09:27 Odpowiedz
lukasz-odzimekWiele sie nie zmienilo, bo tu sie nie wiele zmienia Reszte bede opisywal - https://web.facebook.com/Pozatrasa5/ Pozdrawiam;_)
kefirm 11 grudnia 2015 13:30 Odpowiedz
Zwiezły lecz świetny opis! Afganistan wraz z Pakistanem to mój kierunek na niedaleką przyszłość. Nie spodziewałem się, że Wakhan już nie jest bezpieczny i "neutralny". Ledwie miesiąc wcześniej, bo w lipcu byłem po stronie tadżyckiej.
dewuska 11 grudnia 2015 18:25 Odpowiedz
piękne zdjęcia :) czekam na ciąg dalszy :)
101countriesbefore50 11 grudnia 2015 19:50 Odpowiedz
Respect - też kiedyś mieliśmy taki pomysł będąc w okolicy, ale jednak wygrał tzw. "zdrowy rozsądek". Może kiedyś zrobi się tam normalniej i będzie można się wybrać bez strachu. Zdjęcia naprawdę super! pozdro