Kontyuowalam spacer wzdlu murow. Kawalek za ladnie odnowionymi domami Ihwa Dong pojawiaja sie rudery.
Natomiast po zewnetrznej stronie murow jest taki widok.
Mury schodza powoli w dol w strone bramy Heunginjimun. Ta czesc murow zostala niedawno odrestaurowana. Tuz przed brama jest maly park miejski i patrzac na zdjecia, trudno uwierzyc, ze tuz pod nim jest duze skrzyzowanie, ogromny kontrast.
Brama Heunginjimun.
Tutaj mury miejskie urywaja sie, a my dochodzimy do Dongdaemun Market. Jest to duzy kompleks handlowy skladajacy sie z kilku budynkow, gdzie mozna zaopatrzyc sie w ubrania, materialy, wyposazenie wnetrz. Gdyby ktos chcial sie odswiezyc, to obok jest hotel JW Marriott Dongdaemun Square, w lobby sa toalety, a na zewnatrz mozna usiasc na chwile i skorzystac z darmowego internetu.
Dongdaemun Design Plaza(DDP) Nowoczesny kompleks budynkow przypominajacy kilka plaskich kamieni. Nie wchodzilam do srodka.
Probowalam kontynuowac spacer wzdluz murow, a raczej wzdluz miejsca, gdzie kiedys byly, niestety wskazowki na bocznych ulicach nie byly zbyt dokladne i znalazlam sie zupelnie, gdzie indziej niz planowalam. W zwiazku z tym postanowilam skorzystac z transportu i dojechac jak najblizszej kolejnej atrakcji Wiezy N Tower. Po drodze jednak zahaczylam o kilka innych miejsc.
Namsangol Hanok Village Tuz przy stacji metra Chungmuro. Nie mam zadnych zdjec i zwiedzilam to miejsce pobieznie z racji glodu, ktory mnie gonil, a w wiosce tradycyjnych domow nie bylo zadnej restauracji, tylko kawiarnie. Przyjemne miejsce, oaza spokoju w duzym miescie.
Dzielnica Myeongdong Dzielnica sklepowa z kosmetykami i ubraniami. Nie widzialam w zadnym innym miejscu na swiecie takiego skupiska sklepow z kosmetykami roznych firm. Byly tez duze, pietrowe sklepy znanych i nieznanych nam Europejczykom marek odziezowych.
W jednej z bocznych ulic skusilam sie na lunch. Nie wiem jak to poprawnie opisac, w stolikach sa palniki gazowe, na ktorych piecze sie samemu mieso. Widzialam juz wczesniej takie stoliki w innym miejscu, ale jakos nie zastanawialam sie nad tym, jak to dziala.
N Tower. Do stacji kolejki mozna dojsc ze stracji metra Myeong-dong i wspiac sie pod gorke lub oszukac i od strony ulicy Sogong-ro wjechac winda. Jest to ulica, ktora wiedzie do tunelu 3 pod parkiem Namsan. Pierwszy raz doczlapalam sie tam w niedziele okolo 16.00 i byl to zly pomysl, kolejka do kolejki byla na 40 minut czekania, wiec odpuscilam, bo nie chcialam marnowac czasu. W poniedzialek o tej samej godzinie nie bylo kolejki do kasy biletowej, a potem czekalo sie nie dluzej niz 10 minut.
Na gornej stacji kolejki linowej jest restauracja, kawalek wyzej nastepna z tarasem widokowym i klodkami.
Na poziomie gornym sa kolejne punkty widokowe, kasa biletowa na wjazd na wieze i kilka barow i restauracji. Mozna smialo przyjezdzac na glodno.
Ja skusilam sie na lokalne slodycze w lodach.
Wjazd na wieze kosztowal 10tys KRW. Czy warto? Dla mnie bylo to troche rozczarowujace. Specjalnie czekalam na zmrok, zeby zrobic zdjecia. Myslalam, ze wieza ma zewnetrzny taras widokowy i mialam zamiar porobic z niego zdjecia ze statywem. Zrobilam pare zdjec przez szybe, ale widok nie byl jakis szczegolnie interesujacy. Moim zdaniem Seulowi brakuje ukladu architektonicznego, ktory by go wyroznial czy bylby wart sfotografowania. Smog nie pomagal.
Przed zachodem slonca.
Widok z wiezy na poludnie. Czarny budynek na srodku zdjecia to hotel Grand Hyatt.
Po zmroku, widok spod wiezy. Niestety punkty widokowe byly na drewnianych platformach i ciezko bylo robic zdjecia ze statywu, bo co chwila wpadal jakis "slon" i wszystko sie trzeslo.
Metro - bardzo rozlegla siec, duzo przesiadek, na niektorych stacjach trzeba bardzo duzo chodzic. Ja uzywalam karty T-Money, ktora kosztuje 2500 KRW i w sumie doladowalam ja kwota 20tys KRW, a ostatniego dnia zostalo mi 2200KRW, o ktorych zwrot nie poprosilam, bo zapomnialam.
Jedzenie od bardzo taniego do drozszego. Widzialam budki z cenami za glowne dania 5000-6000KRW, ja bylam w takich gdzie ceny byly okolo 8-10tys KRW.
Zakupy. Nie wiem czy Prada jest taka tania w w Korei czy wszyscy maja podroby. Na pewno Seul jest przeogromnym centrum handlowym w roznych dziedzinach. Sa oddzielnie dzielnice i centra handlowe poswiecone roznym produktom. Ja z ciekawosci wybralam sie do centrum handlowego Lotte przy lotnisku Gimpo. Ceny w sklepach odziezowych nie wydawaly sie jakos szczegolnie niskie. Elektronika owszem, niektore produkty sporo tansze niz w Europie. Obejrzalam sobie bardzo dokladnie laptopy, porobilam zdjecia modeli i cen, zeby potem porownac w hotelu. Okazalo sie, ze wiekszosc z nich wyszla dopiero na rynku koreanskim i nawet nie ma mozna poczytac recenzji po angielsku, bo ich po prostu nie ma. W rejonach stacji Yongsan sa centra handlowe z elektronika, ale nie starczylo mi czasu i mocy w nogach, zeby wybrac sie tam.
Lotnisko Incheon to rowniez jedno wielkie centrum handlowe. Mozna tam zrobic zakupy Duty Free lub odebrac wczesniej zamowione rzeczy. Tutaj jest strona, na ktorej mozna zamawiac w sieci Lotte - http://eng.lottedfs.com/handler/Index?tracking=LOGO W miescie tez sa duze sklepy Duty Free, ale nie bylam w zadnym.
Po pierwszych ogledzinach modeli laptopow zrezygnowalam z kupna, bo stwierdzilam, ze nie chce mi sie bujac z koreanskimi ustawieniami oprogramowania i ewentualnymi problemami z gwarancja, skoro sprzet wyszedl na razie tylko na rynku koreanskim. Jednak na lotnisku weszlam do sklepu Duty Free z elektronika (bardzo malym w porownaniu do innych), gdzie znalazlam kilka modeli laptoptow z tej samej serii, ktora wczesniej sprawdzalam. Ceny byly w dolarach amerykanskich, wiec musialam przeliczyc na funty. Ceny jeszcze nizsze niz w sklepie, gdzie bylam wczesniej. Trudno bylo sie oprzec. Pani zwrocila mi uwage na to, ze jezyk oprogramowania wybiera sie samemu przy pierwszym uruchomieniu komputera, a gwarancja jest na caly swiat. Cena okolo 50% nizsza niz w UK, wiec wyszlam ze sklepu z nowym komputerem. Akurat sprzedalam MacBooka, bo nie sprawdzal sie w moim przypadku, a w zapasowym netbooku padl ekran, wiec zakupy byly na czasie.
Kolega straszyl mnie ryzykiem oplaty VAT'u, ale nawet gdybym musiala zaplacic, to i tak oplacaloby sie. Co ciekawe kurs po ktorym przeliczyli mi cene w sklepie z dolarow na funty byl lepszy niz mojej karty, ktora zaplacilam. Wyjatkowo oplacalo sie pozwolic sklepowi przeliczyc walute. Na lotnisku w Paryzu nikt kompletnie nie interesowal sie pasazerami wychodzacymi z przylotow i oczywiscie nie placilam zadnego VAT'u czy cla, a do UK przylecialam z EU, wiec tym bardziej nikogo nie interesowalo co mam w duzej torbie z Aldiego
;-) (akurat przydala sie)
Wycieczke uwazam za udana, ale nie palilabym sie szczegolnie do kolejnej wizyty w Seulu. Moze sluzbowo albo jako przesiadka, ale nie jako cel sam w sobie.
Byc moze o czyms zapomnialam, w razie czego pytajcie.
Myślę, że dużo wrażeń estetycznych zepsuł Ci ten smog, przez który wszystko wydaje się takie strasznie szare, płaskie i bardziej Chińskie niż jest w rzeczywistości. Porównując Twoją wycieczkę z moją zeszłoroczną (też szybki wypad na jakieś 3 czy 4 dni) i porównując zdjęcia, Seul wygląda jak dwa totalnie różne miasta u Ciebie i u mnie.
Czerwiec. Wiadomo, że wegetacja trochę bardziej do przodu latem i bardziej zielono = od razu ładniej. Ale nawet pomijając ten fakt, w tym smogu miasto wygląda strasznie szaro i betonowo w porównaniu do tego w mojej głowie.
Seul ma coś z Warszawy ... Jak ktoś lubi stolicę to polubi i tamto miasto ... Ja też byłem w kwietniu, smogu/pyłu akurat nie przywiało ale nastrój, klimat, ludzie zupełnie mnie nie zaintrygowali ... Wiało mocno z zachodu, ulice były szerokie, przestrzenie rozległe poza starymi dzielnicami ... Warto chyba tylko dla jedzenia /ale potrzebne towarzystwo, tam raczej nie ma zwyczaju jedzenia samemu, porcje sa pod dwie osoby conajmniej/ ... I pamiątek, jak tradycyjne maski ...
Mikolaj2206 napisał:Czym robisz zdjęcia?Niezmiennie Canon 6D. Andre napisał:@Aga_podrozniczka cena biletu do Seulu ? A nocleg to gdzie ?Cena biletu nie byla jakos wyjatkowo niska, bo 499 euro z Paryza. Ale wziawszy pod uwage, ze kupowalam bilet jakies poltora tygodnia przed wyjazdem, w okresie Wielkanocnym, to nie mozna narzekac. Mialam ustawione wyszukiwanie na kilka azjatyckich miast i sprawdzalam codziennie i tylko jednego dnia wyskoczyla taka cena i tylko w Air France. Korean trzymal cene na poziomie 725 euro. Informacje o hotelu usunelam, bo nie jest budzetowy i nie zatrzymalam sie w nim za punkty. Jak pisalam wyzej, polecam cos w centrum. Niva napisał:Myślę, że dużo wrażeń estetycznych zepsuł Ci ten smog, przez który wszystko wydaje się takie strasznie szare, płaskie i bardziej Chińskie niż jest w rzeczywistości. Porównując Twoją wycieczkę z moją zeszłoroczną (też szybki wypad na jakieś 3 czy 4 dni) i porównując zdjęcia, Seul wygląda jak dwa totalnie różne miasta u Ciebie i u mnie.Zaleta/wada por roku i roznego poziomu zanieczyszczenia. Ale czy w czerwcu nie jest goraco? To nie byl do konca przemyslany wyjazd, ale byl w porzadku. Awtaporuk napisał:Seul ma coś z Warszawy ... Jak ktoś lubi stolicę to polubi i tamto miasto ... Ja też byłem w kwietniu, smogu/pyłu akurat nie przywiało ale nastrój, klimat, ludzie zupełnie mnie nie zaintrygowali ... Wiało mocno z zachodu, ulice były szerokie, przestrzenie rozległe poza starymi dzielnicami ... Warto chyba tylko dla jedzenia /ale potrzebne towarzystwo, tam raczej nie ma zwyczaju jedzenia samemu, porcje sa pod dwie osoby conajmniej/ ... I pamiątek, jak tradycyjne maski ...Hm.. co ma z Warszawy? Ja lubie Warszawe (moje rodzinne miasto), ale za historie i architekture z poczatku XX wieku, nie za okres powojenny. Seul ma szokujaco szerokie ulice, po 4-6 pasow w jedna strone czasami. Ale to zapewne dlatego, ze zostal przebudowany w XX wieku.
No ma taki 'urok' miasta ponurego, podszytego jakimś smutkiem, wariactwem ... Bajzlem, bałaganem, syfem, ktory wychodzi jak trochę sie przypatrzeć ... Taka jest i moja Wszawa
;-)Oni tam mają apetyt na 'komfort, luksus i prestiz' i mają pieniądze ale jakoś mam wrażenie duch miejsca robi swoje ... Tak samo w Warszawie, wylezie mazowiecki bardak i na Mokotowskiej
Pieniadze na pewno tam sa. Jak pisalam wyzej z tymi torebkami Prady, albo sa dla nich tanie albo wszyscy nosza podroby. Po samochodach tez widac, mialam okazje poobserwowac auta przed hotelem i na ulicach. Pierwszego wieczoru przed hotelem stalo Lamborghini i Rolls by Mansory, bialo zloty, dokladnie taki, jakiego widzialam na stanowisku Mansory w Genewie pare tygodni wczesniej. Lubia tez auta z segmentu limuzyn, z europejskich tradycyjnie niemieckie marki: BMW, Mercedes, Audi oraz lokalne produkty. Moze dlatego, ze maja szerokie ulice, wiec nie musza sobie zalowac rozmiaru.
Kontyuowalam spacer wzdlu murow. Kawalek za ladnie odnowionymi domami Ihwa Dong pojawiaja sie rudery.
Natomiast po zewnetrznej stronie murow jest taki widok.
Mury schodza powoli w dol w strone bramy Heunginjimun. Ta czesc murow zostala niedawno odrestaurowana. Tuz przed brama jest maly park miejski i patrzac na zdjecia, trudno uwierzyc, ze tuz pod nim jest duze skrzyzowanie, ogromny kontrast.
Brama Heunginjimun.
Tutaj mury miejskie urywaja sie, a my dochodzimy do Dongdaemun Market. Jest to duzy kompleks handlowy skladajacy sie z kilku budynkow, gdzie mozna zaopatrzyc sie w ubrania, materialy, wyposazenie wnetrz. Gdyby ktos chcial sie odswiezyc, to obok jest hotel JW Marriott Dongdaemun Square, w lobby sa toalety, a na zewnatrz mozna usiasc na chwile i skorzystac z darmowego internetu.
Dongdaemun Design Plaza(DDP)
Nowoczesny kompleks budynkow przypominajacy kilka plaskich kamieni. Nie wchodzilam do srodka.
Probowalam kontynuowac spacer wzdluz murow, a raczej wzdluz miejsca, gdzie kiedys byly, niestety wskazowki na bocznych ulicach nie byly zbyt dokladne i znalazlam sie zupelnie, gdzie indziej niz planowalam. W zwiazku z tym postanowilam skorzystac z transportu i dojechac jak najblizszej kolejnej atrakcji Wiezy N Tower. Po drodze jednak zahaczylam o kilka innych miejsc.
Namsangol Hanok Village
Tuz przy stacji metra Chungmuro. Nie mam zadnych zdjec i zwiedzilam to miejsce pobieznie z racji glodu, ktory mnie gonil, a w wiosce tradycyjnych domow nie bylo zadnej restauracji, tylko kawiarnie. Przyjemne miejsce, oaza spokoju w duzym miescie.
Dzielnica Myeongdong
Dzielnica sklepowa z kosmetykami i ubraniami. Nie widzialam w zadnym innym miejscu na swiecie takiego skupiska sklepow z kosmetykami roznych firm. Byly tez duze, pietrowe sklepy znanych i nieznanych nam Europejczykom marek odziezowych.
W jednej z bocznych ulic skusilam sie na lunch. Nie wiem jak to poprawnie opisac, w stolikach sa palniki gazowe, na ktorych piecze sie samemu mieso. Widzialam juz wczesniej takie stoliki w innym miejscu, ale jakos nie zastanawialam sie nad tym, jak to dziala.
N Tower.
Do stacji kolejki mozna dojsc ze stracji metra Myeong-dong i wspiac sie pod gorke lub oszukac i od strony ulicy Sogong-ro wjechac winda. Jest to ulica, ktora wiedzie do tunelu 3 pod parkiem Namsan. Pierwszy raz doczlapalam sie tam w niedziele okolo 16.00 i byl to zly pomysl, kolejka do kolejki byla na 40 minut czekania, wiec odpuscilam, bo nie chcialam marnowac czasu. W poniedzialek o tej samej godzinie nie bylo kolejki do kasy biletowej, a potem czekalo sie nie dluzej niz 10 minut.
Na gornej stacji kolejki linowej jest restauracja, kawalek wyzej nastepna z tarasem widokowym i klodkami.
Na poziomie gornym sa kolejne punkty widokowe, kasa biletowa na wjazd na wieze i kilka barow i restauracji. Mozna smialo przyjezdzac na glodno.
Ja skusilam sie na lokalne slodycze w lodach.
Wjazd na wieze kosztowal 10tys KRW. Czy warto? Dla mnie bylo to troche rozczarowujace. Specjalnie czekalam na zmrok, zeby zrobic zdjecia. Myslalam, ze wieza ma zewnetrzny taras widokowy i mialam zamiar porobic z niego zdjecia ze statywem. Zrobilam pare zdjec przez szybe, ale widok nie byl jakis szczegolnie interesujacy. Moim zdaniem Seulowi brakuje ukladu architektonicznego, ktory by go wyroznial czy bylby wart sfotografowania. Smog nie pomagal.
Przed zachodem slonca.
Widok z wiezy na poludnie. Czarny budynek na srodku zdjecia to hotel Grand Hyatt.
Po zmroku, widok spod wiezy. Niestety punkty widokowe byly na drewnianych platformach i ciezko bylo robic zdjecia ze statywu, bo co chwila wpadal jakis "slon" i wszystko sie trzeslo.
Zdjecie z reki, z dolnej stacji kolejki linowej.
Podsumowanie organizacyjne:
Przewodniki
Korzystalam z pdf na tej stronie: http://www.visitseoul.net/en/guide/eboo ... 19003&p=04 Sa to dokladnie te same przewodniki, ktore sa dostepne w punktach informacji turystycznej.
Metro - bardzo rozlegla siec, duzo przesiadek, na niektorych stacjach trzeba bardzo duzo chodzic. Ja uzywalam karty T-Money, ktora kosztuje 2500 KRW i w sumie doladowalam ja kwota 20tys KRW, a ostatniego dnia zostalo mi 2200KRW, o ktorych zwrot nie poprosilam, bo zapomnialam.
Jedzenie od bardzo taniego do drozszego. Widzialam budki z cenami za glowne dania 5000-6000KRW, ja bylam w takich gdzie ceny byly okolo 8-10tys KRW.
Zakupy.
Nie wiem czy Prada jest taka tania w w Korei czy wszyscy maja podroby. Na pewno Seul jest przeogromnym centrum handlowym w roznych dziedzinach. Sa oddzielnie dzielnice i centra handlowe poswiecone roznym produktom. Ja z ciekawosci wybralam sie do centrum handlowego Lotte przy lotnisku Gimpo. Ceny w sklepach odziezowych nie wydawaly sie jakos szczegolnie niskie. Elektronika owszem, niektore produkty sporo tansze niz w Europie. Obejrzalam sobie bardzo dokladnie laptopy, porobilam zdjecia modeli i cen, zeby potem porownac w hotelu. Okazalo sie, ze wiekszosc z nich wyszla dopiero na rynku koreanskim i nawet nie ma mozna poczytac recenzji po angielsku, bo ich po prostu nie ma. W rejonach stacji Yongsan sa centra handlowe z elektronika, ale nie starczylo mi czasu i mocy w nogach, zeby wybrac sie tam.
Lotnisko Incheon to rowniez jedno wielkie centrum handlowe. Mozna tam zrobic zakupy Duty Free lub odebrac wczesniej zamowione rzeczy. Tutaj jest strona, na ktorej mozna zamawiac w sieci Lotte - http://eng.lottedfs.com/handler/Index?tracking=LOGO W miescie tez sa duze sklepy Duty Free, ale nie bylam w zadnym.
Po pierwszych ogledzinach modeli laptopow zrezygnowalam z kupna, bo stwierdzilam, ze nie chce mi sie bujac z koreanskimi ustawieniami oprogramowania i ewentualnymi problemami z gwarancja, skoro sprzet wyszedl na razie tylko na rynku koreanskim. Jednak na lotnisku weszlam do sklepu Duty Free z elektronika (bardzo malym w porownaniu do innych), gdzie znalazlam kilka modeli laptoptow z tej samej serii, ktora wczesniej sprawdzalam. Ceny byly w dolarach amerykanskich, wiec musialam przeliczyc na funty. Ceny jeszcze nizsze niz w sklepie, gdzie bylam wczesniej. Trudno bylo sie oprzec. Pani zwrocila mi uwage na to, ze jezyk oprogramowania wybiera sie samemu przy pierwszym uruchomieniu komputera, a gwarancja jest na caly swiat. Cena okolo 50% nizsza niz w UK, wiec wyszlam ze sklepu z nowym komputerem. Akurat sprzedalam MacBooka, bo nie sprawdzal sie w moim przypadku, a w zapasowym netbooku padl ekran, wiec zakupy byly na czasie.
Kolega straszyl mnie ryzykiem oplaty VAT'u, ale nawet gdybym musiala zaplacic, to i tak oplacaloby sie. Co ciekawe kurs po ktorym przeliczyli mi cene w sklepie z dolarow na funty byl lepszy niz mojej karty, ktora zaplacilam. Wyjatkowo oplacalo sie pozwolic sklepowi przeliczyc walute. Na lotnisku w Paryzu nikt kompletnie nie interesowal sie pasazerami wychodzacymi z przylotow i oczywiscie nie placilam zadnego VAT'u czy cla, a do UK przylecialam z EU, wiec tym bardziej nikogo nie interesowalo co mam w duzej torbie z Aldiego ;-) (akurat przydala sie)
Wycieczke uwazam za udana, ale nie palilabym sie szczegolnie do kolejnej wizyty w Seulu. Moze sluzbowo albo jako przesiadka, ale nie jako cel sam w sobie.
Byc moze o czyms zapomnialam, w razie czego pytajcie.