0
Zeus 3 stycznia 2017 11:07
11.jpg




12.jpg




13.jpg



I potem się zgubić (jako jedyny turysta przez parę dobrych godzin) w Pałacu Ofiar


14.jpg




15.jpg



I zostać bacą przez parę dobre minut


16.jpg




17.jpg



I wrócić do "turystycznej cywilizacji"


18.jpg




19.jpg




20.jpg



i wrócić do Skarbca, odpocząć czytają Rendez-vous ze śmiercią Agatha Christie, i wczuć się w klimat.


21.jpg



I powolutku pożegnać się, żeby zdążyć na transfer do hostelu


22.jpg




23.jpg



Szybki prysznic, i zrelaksować się przy tym okropnym piwie (tym razem z alkoholem)


24.jpg



Nie wiem czy zmęczenie, wkurzenie na taksówkarza czy wszystko razem, ale to okropne piwo, smakowało jak nektar. Więc kupiłem i drugie. Na trzecie nie dałem radę i zasnąłem, bo kolejny ciężki dzień jutro.Lawrence, just: Enjoy the Silence!

Dziś znów nie było spania. Wcześniej rano, miał przyjechać busik, spakować nas i podjechać do Wadi Rum.
Rum nie czyta się jak Havana Rum, ale jako Ram.
To była nasza pierwsza lekcja w busiku, jak pytaliśmy kierowcy czy do Wadi Rum.
Notujemy, i jedziemy dalej.

Droga, jak droga. Asfalt, pustynia, wielbłądy i muzyka arabska od kierowcy. A ja przy moim Kapuścińskim. I przypominam historię i grekę z czasów licealnych.

I po chwili zatrzymujemy. Jesteśmy przy bramie Visitors Center, gdzie sprawdzali czy mamy bilet lub Jordan Pass no i najważniejsze czy wycieczkę wykupioną z któregoś beduina.

Kto nie miał, wysiadał i targował się. Kto miał jechał dalej na umówione miejsce.

U mnie wybór wpadł na Bedouin Life Style (po poleceniu znajomej, więcej tu: wadi-rum,1150,62258?start=20#p846349), cena może nie najtańsza, bo 65 JD, ale za to, prawie VIP, bo tylko nasza trójka była w przyczepie.


1.jpg


Nasza "karoca"

I jedziemy.
Wadi Rum to dolina leżąca wśród granitowych i zbudowanych z piaskowca skał. To największa wadi w Jordanii. Obecnie mieszkają Beduini Banū al-Ḥuwayṭāt, którzy większość pracują w turystyce. Tak jak nasz kierowca Attalah, który się cieszy z każdego turysty który widzi. Sytuacja obecna w Syrii i ISIS zniszczyło turystykę w tym kraju, i z 6-9os grupy, pracuje obecnie co drugi dzień z 2-4 osobami.


2.jpg



Wadi Rum rozsławił na świecie brytyjski oficer Thomas Edward Lawrence, który działał na tym terenie w okresie antytureckiego powstania arabskiego z lat 1917-1918. Ale bardziej to Peter O'Toole, w filmie Lawrence z Arabii (chociaż większość została sfilmowana w Maroku). W 2011 roku obszar chroniony Wadi Rum został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Wydmy są piękne. Przepiękny czerwony kolor, piasek delikatny (ale piekielnie ciepły) które są idealne do jazdy na deskę.


3.jpg



Przyznam się, to była moja pierwsza próba jazdy na desce. I do najlepszych niestety nie należała.

Ale za to na dole czekała gorąca beduińska herbata (nazwana także Whiskey Berber)


22.jpg



To nić innego niż mieszanina gojnika, z kardamonem i cynamonem. Do tego ogromna ilość cukru.
Dobra żeby nam dała siłę do kolejnego punktu


4.jpg




5.jpg



I zobaczyć petroglify


6.jpg




7.jpg




8.jpg




9.jpg



I łuki które tak szybką odchodzą, dlatego kochajcie je, dopóki są


11.jpg




12.jpg



I dom T.E. Lawrence


13.jpg



Żeby skończyć znów przy widmie, i poglądać na zachód słońca


14.jpg




10.jpg




15.jpg




16.jpg




17.jpg




18.jpg



I wieczór dopełnić kolacją beduińską

Przy muzyce


19.jpg



Fajce wodnej


20.jpg



i pełnią


21.jpg



Szybki, zarazem długim prysznicem (tyle piachu) i do łóżeczka. Jutro słynna Aqaba, za którą walczył Lawrence.!العقبة‎‎

To właśnie powiedział T.E. Lawrence i jego Beduini kiedy zdobili Akabę! Więc był mój kolejny punkt (i prawie ostatni) do zwiedzania w Jordanii.

Pobudka nastąpiła koło 8 w namiocie, i szybkie śniadanie


1.jpg


Nasze namioty

Poprzedniej, przy fajce, dogadałem się z kolesiem, który także jedzie do Akaby autem, z pytaniem czy mnie podwiezie, bo nie chciało mi się zabulić 20 JOD za taksę do Akaby.

Koło 10:00 rano, wyruszyliśmy w drogę do Akaby


2.jpg




3.jpg



Droga, muszę przyznać ze była naprawdę spoko, jak na takie warunki


4.jpg



Krótki postój przy kontroli paszportowej do ASEZA, i koło 12 byliśmy już w Akabie, i wielkie moje rozczarowanie powstało na moich oczach.

Liczyłem na tradycyjne beduińskie/arabskie miasto portowe, a tutaj widziałem małego Pireusu z ładniejszą plażą i dobrymi hotelami.
Miasto żeby szybko zobaczyć i pouciekać dalej, czyli na lotnisko w Ammanie.

Szybkie fotki plaży


5.jpg




6.jpg



Muzeum Akaby


7.jpg



Meczet Sharif Hussein bin Ali


8.jpg



I zwiedzanie lokalnej wersji Carrefoura, po kupno pamiątek jedzeniowych i z morza martwego, i do autobusu JETT który zabierze mnie do Ammanu i potem na lotnisko w Ammanie.

Dodaj Komentarz

Komentarze (12)

miriam 3 stycznia 2017 11:17 Odpowiedz
Nie rób z siebie Araba ,choć w turbanie ci do twarzy ;) Chyba lepiej Zeus z Grecji(Polski? )poszukujący w Arabii Świętego Graala :P
zeus 3 stycznia 2017 11:18 Odpowiedz
Thomas Edward Lawrence też nie był z Arabii :P
olus 3 stycznia 2017 13:22 Odpowiedz
@Zeus Miałam tak samo, też jak dawno temu obejrzałam Indiana Jones i Ostatnia Krucjata to sobie obiecałam, że zobaczę Petrę. Chociaż wtedy wydawało się to całkiem nierealne, to jednak się spełniło :)
japonka76 3 stycznia 2017 13:55 Odpowiedz
A mnie się spełni mam nadzieję za dwa miesiące. :) I też inspiracją był Indiana Jones.
ibartek 3 stycznia 2017 16:24 Odpowiedz
a nie bylo rozczarowania, ze te drzwi do skarbca nigdzie nie prowadza, tylko do pustej komnaty, inaczej niz na filmie? :-)magiczne miejsce, a juz droga przez wawoz jest klimatyczna...
rafgrzeg 3 stycznia 2017 16:30 Odpowiedz
No i mnie się spełni za 11 dni.Czekam @Zeus na relację
rafgrzeg 10 stycznia 2017 19:34 Odpowiedz
@‌Zeus‌Pisz szybciej bo już w sobotę tam będę ?
zeus 28 stycznia 2017 16:25 Odpowiedz
Jordania. Spokojna siostra z Bliskiego Wschodu, z intensywną historiąJordania. Albo pełna nazwa to Jordańskie Królestwo Haszymidzkie. To dość nowe państwo w tym regionie, nie patrząc z pradawnej historii (Asyria, Babilonia, Persowie, Aleksander Wielki, Rzym lub Bizancjum). Jak prawie wszystkie które powstały za pomocą maczania tam palców Anglii, Francji w trakcje I Wojny Światowej. Pomysł był żeby wygonić Ottomanów z tych regionów i dać tam własną armię i ludzi. Ι to był obowiązek T.E. Lawrenca. Zjednoczenie ludu Arabskiego, i zwalczyć Ottomanów. Po I Wojnie powstaje Mandat Palestyny, i Emirat Transjordanii, który po zakończeniu II Wojny został Królestwem Transjordanii. W kształcie którego znamy dziś, są to skutki powstania nowego Kraju Izraela, wojnie o terytoriach Izraelskie i przegraną pozycję Jordanii w ONZ w 1948 roku. Od tamtej pory, w całym tym regionie grzało się jak w kotle. Powodem był jednym. Palestyńczycy którzy w ciągu nocy stracili wszystko i musieli emigrować do pobliskich arabskich krajów szukając schronienia. Różne powstania, wojny, doprowadziło Jordanie nie raz do kompletnego zablokowania dostarczania paliwa (tylko ZSSR postanowił im pomóc) i stracenie całkowicie turystyki. Tak do 1994 kiedy Jordania podpisała traktat pokojowy z Izraelem (z nielicznych sąsiadów) i 99 kiedy królem Jordanii został Abdullah II kiedy jego większym obowiązkiem był spokój i przywrócenie turystów do Jordanii.I tak do dziś. Była już 24:00, koncyłem rozdiał historii o Jordanii, i zbierałem się do spania, na lotnisku, przy Arabskiej wersji Rock the Casbah od Rachid Taha.
olir1987 23 lutego 2017 11:36 Odpowiedz
Zeus czekam na dalszą część. W mojej głowie od dawna tli się Petra i wadi rum....
cccc 11 marca 2017 13:38 Odpowiedz
@‌Zeus‌Swietne fotki, ale najbardziej podoba mi sie ta z tym plakatem "Witamy w Jordanii". ;) A tak szczerze, lubisz bezalkoholowe browarki? Pozdr.
zeus 11 marca 2017 13:44 Odpowiedz
Nie bardzo, bo to sok dla mnie, ale jak nie m nic, to wolę to od Coca Coli ;)
zeus 11 kwietnia 2017 10:39 Odpowiedz
Słowo końcowe Relacja prawie dobiegła końca. Piszę prawie, bo został jeden pełny dzień w Stambule, ale to na inny wątek historia :).Parę słów dot. Jordanii. Po pierwsze, to nie jest tani kraj. Trzeba naprawdę trochę dołożyć żeby zwiedzić, zobaczyć, przespać się w 2os pokoju lub podjechać autobusem. Warto dobrze się przygotować i wziąć trochę więcej kasy ze sobą. Drugie, jak możecie teraz tam lecieć, to zróbcie to. Nie wiadomo czy Jordania nie będzie kolejny kraj który skończy tak jak Liban (chociaż on się powstaje jak feniks) albo jeszcze gorzej jak Syria. Jordania zrobiła pozytywne (aż zaskakujące za bardzo) wrażenia. Była ona na moim bucket list wiele lat, tylko po to żeby zobaczyć piękność Petry, a potem pustyni Wadi Rum i ogólnie cały kraj. Poznałem fantastycznych ludzi tam, wypiłem hektolitry herbaty rozmawiając, dowiadując się o ich życiu albo o planach. Wiadomo zawsze znajdzie się 3-4 "lokalsów" którzy popsują renomę gościnności, ale nie trzeba się tym przejmować. Kraj jest niesamowity, ich falafele przepyszne, kawa z kardamonem coś niesamowitego a wino coś innego! Czyli w 2 słowa, opisać wyjazd. Jedzcie tam!