I potem się zgubić (jako jedyny turysta przez parę dobrych godzin) w Pałacu Ofiar
I zostać bacą przez parę dobre minut
I wrócić do "turystycznej cywilizacji"
i wrócić do Skarbca, odpocząć czytają Rendez-vous ze śmiercią Agatha Christie, i wczuć się w klimat.
I powolutku pożegnać się, żeby zdążyć na transfer do hostelu
Szybki prysznic, i zrelaksować się przy tym okropnym piwie (tym razem z alkoholem)
Nie wiem czy zmęczenie, wkurzenie na taksówkarza czy wszystko razem, ale to okropne piwo, smakowało jak nektar. Więc kupiłem i drugie. Na trzecie nie dałem radę i zasnąłem, bo kolejny ciężki dzień jutro.Lawrence, just: Enjoy the Silence!
Dziś znów nie było spania. Wcześniej rano, miał przyjechać busik, spakować nas i podjechać do Wadi Rum. Rum nie czyta się jak Havana Rum, ale jako Ram. To była nasza pierwsza lekcja w busiku, jak pytaliśmy kierowcy czy do Wadi Rum. Notujemy, i jedziemy dalej.
Droga, jak droga. Asfalt, pustynia, wielbłądy i muzyka arabska od kierowcy. A ja przy moim Kapuścińskim. I przypominam historię i grekę z czasów licealnych.
I po chwili zatrzymujemy. Jesteśmy przy bramie Visitors Center, gdzie sprawdzali czy mamy bilet lub Jordan Pass no i najważniejsze czy wycieczkę wykupioną z któregoś beduina.
Kto nie miał, wysiadał i targował się. Kto miał jechał dalej na umówione miejsce.
U mnie wybór wpadł na Bedouin Life Style (po poleceniu znajomej, więcej tu: wadi-rum,1150,62258?start=20#p846349), cena może nie najtańsza, bo 65 JD, ale za to, prawie VIP, bo tylko nasza trójka była w przyczepie.
Nasza "karoca"
I jedziemy. Wadi Rum to dolina leżąca wśród granitowych i zbudowanych z piaskowca skał. To największa wadi w Jordanii. Obecnie mieszkają Beduini Banū al-Ḥuwayṭāt, którzy większość pracują w turystyce. Tak jak nasz kierowca Attalah, który się cieszy z każdego turysty który widzi. Sytuacja obecna w Syrii i ISIS zniszczyło turystykę w tym kraju, i z 6-9os grupy, pracuje obecnie co drugi dzień z 2-4 osobami.
Wadi Rum rozsławił na świecie brytyjski oficer Thomas Edward Lawrence, który działał na tym terenie w okresie antytureckiego powstania arabskiego z lat 1917-1918. Ale bardziej to Peter O'Toole, w filmie Lawrence z Arabii (chociaż większość została sfilmowana w Maroku). W 2011 roku obszar chroniony Wadi Rum został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Wydmy są piękne. Przepiękny czerwony kolor, piasek delikatny (ale piekielnie ciepły) które są idealne do jazdy na deskę.
Przyznam się, to była moja pierwsza próba jazdy na desce. I do najlepszych niestety nie należała.
Ale za to na dole czekała gorąca beduińska herbata (nazwana także Whiskey Berber)
To nić innego niż mieszanina gojnika, z kardamonem i cynamonem. Do tego ogromna ilość cukru. Dobra żeby nam dała siłę do kolejnego punktu
I zobaczyć petroglify
I łuki które tak szybką odchodzą, dlatego kochajcie je, dopóki są
I dom T.E. Lawrence
Żeby skończyć znów przy widmie, i poglądać na zachód słońca
I wieczór dopełnić kolacją beduińską
Przy muzyce
Fajce wodnej
i pełnią
Szybki, zarazem długim prysznicem (tyle piachu) i do łóżeczka. Jutro słynna Aqaba, za którą walczył Lawrence.!العقبة
To właśnie powiedział T.E. Lawrence i jego Beduini kiedy zdobili Akabę! Więc był mój kolejny punkt (i prawie ostatni) do zwiedzania w Jordanii.
Pobudka nastąpiła koło 8 w namiocie, i szybkie śniadanie
Nasze namioty
Poprzedniej, przy fajce, dogadałem się z kolesiem, który także jedzie do Akaby autem, z pytaniem czy mnie podwiezie, bo nie chciało mi się zabulić 20 JOD za taksę do Akaby.
Koło 10:00 rano, wyruszyliśmy w drogę do Akaby
Droga, muszę przyznać ze była naprawdę spoko, jak na takie warunki
Krótki postój przy kontroli paszportowej do ASEZA, i koło 12 byliśmy już w Akabie, i wielkie moje rozczarowanie powstało na moich oczach.
Liczyłem na tradycyjne beduińskie/arabskie miasto portowe, a tutaj widziałem małego Pireusu z ładniejszą plażą i dobrymi hotelami. Miasto żeby szybko zobaczyć i pouciekać dalej, czyli na lotnisko w Ammanie.
Szybkie fotki plaży
Muzeum Akaby
Meczet Sharif Hussein bin Ali
I zwiedzanie lokalnej wersji Carrefoura, po kupno pamiątek jedzeniowych i z morza martwego, i do autobusu JETT który zabierze mnie do Ammanu i potem na lotnisko w Ammanie.
@Zeus Miałam tak samo, też jak dawno temu obejrzałam Indiana Jones i Ostatnia Krucjata to sobie obiecałam, że zobaczę Petrę. Chociaż wtedy wydawało się to całkiem nierealne, to jednak się spełniło
:)
a nie bylo rozczarowania, ze te drzwi do skarbca nigdzie nie prowadza, tylko do pustej komnaty, inaczej niz na filmie?
:-)magiczne miejsce, a juz droga przez wawoz jest klimatyczna...
Jordania. Spokojna siostra z Bliskiego Wschodu, z intensywną historiąJordania. Albo pełna nazwa to Jordańskie Królestwo Haszymidzkie. To dość nowe państwo w tym regionie, nie patrząc z pradawnej historii (Asyria, Babilonia, Persowie, Aleksander Wielki, Rzym lub Bizancjum). Jak prawie wszystkie które powstały za pomocą maczania tam palców Anglii, Francji w trakcje I Wojny Światowej. Pomysł był żeby wygonić Ottomanów z tych regionów i dać tam własną armię i ludzi. Ι to był obowiązek T.E. Lawrenca. Zjednoczenie ludu Arabskiego, i zwalczyć Ottomanów. Po I Wojnie powstaje Mandat Palestyny, i Emirat Transjordanii, który po zakończeniu II Wojny został Królestwem Transjordanii. W kształcie którego znamy dziś, są to skutki powstania nowego Kraju Izraela, wojnie o terytoriach Izraelskie i przegraną pozycję Jordanii w ONZ w 1948 roku. Od tamtej pory, w całym tym regionie grzało się jak w kotle. Powodem był jednym. Palestyńczycy którzy w ciągu nocy stracili wszystko i musieli emigrować do pobliskich arabskich krajów szukając schronienia. Różne powstania, wojny, doprowadziło Jordanie nie raz do kompletnego zablokowania dostarczania paliwa (tylko ZSSR postanowił im pomóc) i stracenie całkowicie turystyki. Tak do 1994 kiedy Jordania podpisała traktat pokojowy z Izraelem (z nielicznych sąsiadów) i 99 kiedy królem Jordanii został Abdullah II kiedy jego większym obowiązkiem był spokój i przywrócenie turystów do Jordanii.I tak do dziś. Była już 24:00, koncyłem rozdiał historii o Jordanii, i zbierałem się do spania, na lotnisku, przy Arabskiej wersji Rock the Casbah od Rachid Taha.
Słowo końcowe Relacja prawie dobiegła końca. Piszę prawie, bo został jeden pełny dzień w Stambule, ale to na inny wątek historia
:).Parę słów dot. Jordanii. Po pierwsze, to nie jest tani kraj. Trzeba naprawdę trochę dołożyć żeby zwiedzić, zobaczyć, przespać się w 2os pokoju lub podjechać autobusem. Warto dobrze się przygotować i wziąć trochę więcej kasy ze sobą. Drugie, jak możecie teraz tam lecieć, to zróbcie to. Nie wiadomo czy Jordania nie będzie kolejny kraj który skończy tak jak Liban (chociaż on się powstaje jak feniks) albo jeszcze gorzej jak Syria. Jordania zrobiła pozytywne (aż zaskakujące za bardzo) wrażenia. Była ona na moim bucket list wiele lat, tylko po to żeby zobaczyć piękność Petry, a potem pustyni Wadi Rum i ogólnie cały kraj. Poznałem fantastycznych ludzi tam, wypiłem hektolitry herbaty rozmawiając, dowiadując się o ich życiu albo o planach. Wiadomo zawsze znajdzie się 3-4 "lokalsów" którzy popsują renomę gościnności, ale nie trzeba się tym przejmować. Kraj jest niesamowity, ich falafele przepyszne, kawa z kardamonem coś niesamowitego a wino coś innego! Czyli w 2 słowa, opisać wyjazd. Jedzcie tam!
I potem się zgubić (jako jedyny turysta przez parę dobrych godzin) w Pałacu Ofiar
I zostać bacą przez parę dobre minut
I wrócić do "turystycznej cywilizacji"
i wrócić do Skarbca, odpocząć czytają Rendez-vous ze śmiercią Agatha Christie, i wczuć się w klimat.
I powolutku pożegnać się, żeby zdążyć na transfer do hostelu
Szybki prysznic, i zrelaksować się przy tym okropnym piwie (tym razem z alkoholem)
Nie wiem czy zmęczenie, wkurzenie na taksówkarza czy wszystko razem, ale to okropne piwo, smakowało jak nektar. Więc kupiłem i drugie. Na trzecie nie dałem radę i zasnąłem, bo kolejny ciężki dzień jutro.Lawrence, just: Enjoy the Silence!
Dziś znów nie było spania. Wcześniej rano, miał przyjechać busik, spakować nas i podjechać do Wadi Rum.
Rum nie czyta się jak Havana Rum, ale jako Ram.
To była nasza pierwsza lekcja w busiku, jak pytaliśmy kierowcy czy do Wadi Rum.
Notujemy, i jedziemy dalej.
Droga, jak droga. Asfalt, pustynia, wielbłądy i muzyka arabska od kierowcy. A ja przy moim Kapuścińskim. I przypominam historię i grekę z czasów licealnych.
I po chwili zatrzymujemy. Jesteśmy przy bramie Visitors Center, gdzie sprawdzali czy mamy bilet lub Jordan Pass no i najważniejsze czy wycieczkę wykupioną z któregoś beduina.
Kto nie miał, wysiadał i targował się. Kto miał jechał dalej na umówione miejsce.
U mnie wybór wpadł na Bedouin Life Style (po poleceniu znajomej, więcej tu: wadi-rum,1150,62258?start=20#p846349), cena może nie najtańsza, bo 65 JD, ale za to, prawie VIP, bo tylko nasza trójka była w przyczepie.
Nasza "karoca"
I jedziemy.
Wadi Rum to dolina leżąca wśród granitowych i zbudowanych z piaskowca skał. To największa wadi w Jordanii. Obecnie mieszkają Beduini Banū al-Ḥuwayṭāt, którzy większość pracują w turystyce. Tak jak nasz kierowca Attalah, który się cieszy z każdego turysty który widzi. Sytuacja obecna w Syrii i ISIS zniszczyło turystykę w tym kraju, i z 6-9os grupy, pracuje obecnie co drugi dzień z 2-4 osobami.
Wadi Rum rozsławił na świecie brytyjski oficer Thomas Edward Lawrence, który działał na tym terenie w okresie antytureckiego powstania arabskiego z lat 1917-1918. Ale bardziej to Peter O'Toole, w filmie Lawrence z Arabii (chociaż większość została sfilmowana w Maroku). W 2011 roku obszar chroniony Wadi Rum został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Wydmy są piękne. Przepiękny czerwony kolor, piasek delikatny (ale piekielnie ciepły) które są idealne do jazdy na deskę.
Przyznam się, to była moja pierwsza próba jazdy na desce. I do najlepszych niestety nie należała.
Ale za to na dole czekała gorąca beduińska herbata (nazwana także Whiskey Berber)
To nić innego niż mieszanina gojnika, z kardamonem i cynamonem. Do tego ogromna ilość cukru.
Dobra żeby nam dała siłę do kolejnego punktu
I zobaczyć petroglify
I łuki które tak szybką odchodzą, dlatego kochajcie je, dopóki są
I dom T.E. Lawrence
Żeby skończyć znów przy widmie, i poglądać na zachód słońca
I wieczór dopełnić kolacją beduińską
Przy muzyce
Fajce wodnej
i pełnią
Szybki, zarazem długim prysznicem (tyle piachu) i do łóżeczka. Jutro słynna Aqaba, za którą walczył Lawrence.!العقبة
To właśnie powiedział T.E. Lawrence i jego Beduini kiedy zdobili Akabę! Więc był mój kolejny punkt (i prawie ostatni) do zwiedzania w Jordanii.
Pobudka nastąpiła koło 8 w namiocie, i szybkie śniadanie
Nasze namioty
Poprzedniej, przy fajce, dogadałem się z kolesiem, który także jedzie do Akaby autem, z pytaniem czy mnie podwiezie, bo nie chciało mi się zabulić 20 JOD za taksę do Akaby.
Koło 10:00 rano, wyruszyliśmy w drogę do Akaby
Droga, muszę przyznać ze była naprawdę spoko, jak na takie warunki
Krótki postój przy kontroli paszportowej do ASEZA, i koło 12 byliśmy już w Akabie, i wielkie moje rozczarowanie powstało na moich oczach.
Liczyłem na tradycyjne beduińskie/arabskie miasto portowe, a tutaj widziałem małego Pireusu z ładniejszą plażą i dobrymi hotelami.
Miasto żeby szybko zobaczyć i pouciekać dalej, czyli na lotnisko w Ammanie.
Szybkie fotki plaży
Muzeum Akaby
Meczet Sharif Hussein bin Ali
I zwiedzanie lokalnej wersji Carrefoura, po kupno pamiątek jedzeniowych i z morza martwego, i do autobusu JETT który zabierze mnie do Ammanu i potem na lotnisko w Ammanie.