...a na podłodze mozaiki z kamieni idealnie wygładzonych przez morskie fale.
Ogólnie czuć było historię... było naprawdę i klimatycznie...
i groźnie:
Dobra... katholikon duży, msza na ukończeniu... wchodzę zobaczyć przepych tej niedużej "cerkwi". No i wszedłem, przeżegnałem się po naszemu... i grzecznie i nieśmiało wsunąłem się w jakiś kąt... by obserwować. Wnętrze...naprawdę nie do opisania... wszędzie malowidła, ikony, palące się świece...
Nagle podchodzi do mnie starszy mnich...i gestami każe mi się przeżegnać od prawej. Nie nie... ja katholik... nieśmiało, acz stanowczo się bronię. A ten łapie mnie za rękę i usiłuje przemocą... "Ja katholik" dalej cedzę przez zaciśnięte zęby... on nie przestaje...
No to sorry... ja wychodzę. Fakt, iż mnisi są nadal wkurwieni na to, że 810 lat temu czwarta krucjata "naszych" zamiast popłynąć do Palestyny złupiła Konstantynopol nie oznacza, że trzeba ze mnie robić religijnego przerzuta!
I wyszedłem oburzony.
Gdy wychodziłem z katholikonu jakiś mnich zbierał już pielgrzymów na posiłek... zapraszał i mnie, ale strzeliłem należnego focha i grzecznie podziękowałem.
Spadam stąd.
W temacie Dionisiou dopiero po powrocie doczytałem ważną rzecz: W czasie nabożeństwa wstęp do cześć liturgicznej mają tylko wyznawcy prawosławia, "innowiercy" muszą pozostać w tylnej części świątyni. W niektórych klasztorach Athosu obowiązuje całkowity zakaz wstępu katolików do świątyń. To że w Simonos Petras wyjątkowo wpuszczono mnie do katholikonu nie oznacza. że w innych klasztorach też jest to normą. Jak tak pomyślę, że w Dionisiou zapewne było inaczej, ja nie spytałem o to... i zapewne stąd taka, a nie inna reakcja mnicha.
A teraz uwaga uwaga... Wasza cierpliwość została uwieńczona sukcesem! Pierwsze w relacji zdjęcie mnicha tuż przed wejściem na motorówkę (na którą trzeba było robić wcześniej rezerwacje, więc mnie oczywiście nie zabrali na pokład)
Ja musiałem czekać na prom. Pół godziny do Dafni, przesiadka... i po kontroli celnej (tak tak...sprawdzają czy nie buchnęliśmy czegoś z monasterów) można było powiedzieć.... pa pa Republika Mnichów
Po 2,5 godzinie wracam do Ouranopoli, gdzie witają nas już z daleka roznegliżowane dzierlatki na plaży.
Długo-spodniowi pielgrzymi schodzą na ziemię... i tak się kończy ta przedziwna wyprawa.
Wszelakie pozostałe przemyślenia... zostają tylko dla mnie
;)
KONIEC
8-)
dubaj1910 napisał:
Ale tu zrobiłem chyba najlepsze swoje zdjęcie... które musiało znaleźć się w kalendarzu ATF projektowanym na 15 lecie.
O ile pamiętam dobrze... jakoś w marcu dzwoniłem pod ten numer:Quote:The Mount Athos Office is open: from Monday to Saturday from 9:00a.m. to 01:00p.m. The address is: 109 Str. Av. Egnatias – 54622 Thessalonica Greece. Tel.:0030-2310-252578 and fax: 0030-2310-222424.Pan dość dobrze mówił "in inglisz"Wymagali wysłania kopii paszportu faxem... i zapisali mnie na dokładny dzień - tak więc warto mieć już ustalony dokładny plan. I warto to zrobić wcześniej, bo zainteresowanie jest duże - w maju może nie udać się dostać na wybrany termin w wakacje.Diamonitrion pozwala na zdaje się 4 noclegi (a może trzy?) na terenie Republiki Mnichówhttp://www.mountathosinfos.gr/pages/agi ... fo.en.html
Grzegorz40 napisał:@dubaj1910Napisz, jaka jest procedura uzyskiwania tego Diamonitrionu.Mozna tez to zrobic mailowo. Zerknij na moja relacje sprzed paru miesiecy, tam sa szczegoly.Enviado desde mi ALE-L21 mediante Tapatalk
pbak napisał:Mozna tez to zrobic mailowo. Zerknij na moja relacje sprzed paru miesiecy, tam sa szczegoly. Potwierdzam - relacja @pbak jest i aktualniejsza i bardzo bogata w informacje przydatne.Moja opowieść niech zostanie w swoim klimacie
;)
Tyłkom na hiszpańskich plażach można bez ograniczeń robić zdjęcia z ukrycia, ale mnichom to już nie?Och, cóż za niekonsekwencja autora i hmmm... podwójne standardy moralności.
;)
@flus Dalej ciągniesz to "pięknym za nadobne"?Nie zaczepiaj ,nie będziesz zaczepiany. Jakoś dziwnie długo pamiętasz te hiszpańskie tyłeczki
;) Jesteśmy już w innych klimatach .Znasz przysłowie "Panu Bogu świeczkę,a diabłu ogarek"
:P
...a na podłodze mozaiki z kamieni idealnie wygładzonych przez morskie fale.
Ogólnie czuć było historię... było naprawdę i klimatycznie...
i groźnie:
Dobra... katholikon duży, msza na ukończeniu... wchodzę zobaczyć przepych tej niedużej "cerkwi".
No i wszedłem,
przeżegnałem się po naszemu... i grzecznie i nieśmiało wsunąłem się w jakiś kąt... by obserwować.
Wnętrze...naprawdę nie do opisania... wszędzie malowidła, ikony, palące się świece...
Nagle podchodzi do mnie starszy mnich...i gestami każe mi się przeżegnać od prawej.
Nie nie... ja katholik... nieśmiało, acz stanowczo się bronię.
A ten łapie mnie za rękę i usiłuje przemocą...
"Ja katholik" dalej cedzę przez zaciśnięte zęby...
on nie przestaje...
No to sorry... ja wychodzę.
Fakt, iż mnisi są nadal wkurwieni na to, że 810 lat temu czwarta krucjata "naszych" zamiast popłynąć do Palestyny złupiła Konstantynopol
nie oznacza, że trzeba ze mnie robić religijnego przerzuta!
I wyszedłem oburzony.
Gdy wychodziłem z katholikonu jakiś mnich zbierał już pielgrzymów na posiłek... zapraszał i mnie,
ale strzeliłem należnego focha i grzecznie podziękowałem.
Spadam stąd.
W temacie Dionisiou dopiero po powrocie doczytałem ważną rzecz:
W czasie nabożeństwa wstęp do cześć liturgicznej mają tylko wyznawcy prawosławia, "innowiercy" muszą pozostać w tylnej części świątyni. W niektórych klasztorach Athosu obowiązuje całkowity zakaz wstępu katolików do świątyń.
To że w Simonos Petras wyjątkowo wpuszczono mnie do katholikonu nie oznacza. że w innych klasztorach też jest to normą.
Jak tak pomyślę, że w Dionisiou zapewne było inaczej, ja nie spytałem o to... i zapewne stąd taka, a nie inna reakcja mnicha.
A teraz uwaga uwaga... Wasza cierpliwość została uwieńczona sukcesem!
Pierwsze w relacji zdjęcie mnicha tuż przed wejściem na motorówkę (na którą trzeba było robić wcześniej rezerwacje, więc mnie oczywiście nie zabrali na pokład)
Ja musiałem czekać na prom.
Pół godziny do Dafni,
przesiadka...
i po kontroli celnej (tak tak...sprawdzają czy nie buchnęliśmy czegoś z monasterów)
można było powiedzieć....
pa pa Republika Mnichów
Po 2,5 godzinie wracam do Ouranopoli, gdzie witają nas już z daleka roznegliżowane dzierlatki na plaży.
Długo-spodniowi pielgrzymi schodzą na ziemię... i tak się kończy ta przedziwna wyprawa.
Wszelakie pozostałe przemyślenia... zostają tylko dla mnie ;)
KONIEC 8-)
8-)