+1
OradeaOrbea 28 grudnia 2018 10:50
Image

Wcześniej tu nie było nic
Image

Syberia...
Image

* * *

----------------------------------------------------------------------
CODZIENNOŚĆ
----------------------------------------------------------------------

Przeglądam album ze zdjęciami, które pokazuje mi Wasyl, mój gospodarz. Mocno sfatygowany, pogięte brzegi, okładka z wyraźnymi śladami po kiepowaniu papierosów. W albumie uśmiechnięci ludzie na plaży, opalają się, kąpią w rzece. Pełne słońce, zieleń, idylla.

Za oknem szaleje zamieć śnieżna. Wiatr dobija się do szyb.

– To nasz Urengoj, latem. Jest różnica, co? – rechocze Wasyl.
– Nie chciałbyś, aby tak było cały czas?
– (cisza) Chyba byłaby nuda. Cieszy mnie słońce, ale wolę jak jest nieco chłodniej.
– Nieco chłodniej? Jest minus 42!
– Minus 42? Kwestia przyzwyczajenia. Mróz to codzienność. A ja lubię moją codzienność.
– I czujesz się wtedy wolny?
– Wolny? Aby być wolnym, trzeba być wcześniej zamkniętym.


.

------------------------------------
POSTSCRIPTUM
------------------------------------

Uzupełniając część, nazwijmy to „reportażową”, garść porad praktycznych.

-> Loty z Moskwy do Nowego Urengoju: najprościej i najszybciej linią UTair. Regularna cena ok. 10,500 RUB (525 PLN) w jedną stronę. Ale warto zaglądać, bo zdarzają się promocje;

-> Zakwaterowanie: na booking.com są oferty zarówno prywatnych „apartamentów” (mieszkania w blokach), jak i hoteli. Ceny relatywnie wysokie, dostosowane do zarobków mieszkańców i przyjezdnych. Tańsze oferty - niekiedy poniżej 100 PLN / doba - można znaleźć m.in. na pogostite.ru

-> pustynia turystyczna w zakresie zorganizowanych możliwości zwiedzania. Wszystko na własną rękę – sprawę ułatwia fakt, że można dość łatwo dogadywać się z miejscowymi na prywatne „objazdy”. Element niezbędny: alkohol. Nowy Urengoj to dość ciężkie miejsce dla abstynentów;

-> miasto i bliska okolica nie wymaga uzyskania specjalnych pozwoleń na wjazd/przylot i pobyt. Większe wyjazdy, szczególnie w okolice pól gazowych - w teorii awykonalne. Ale teoria niekiedy rozmija się z praktyką;

-> wyjazd był częścią większej trasy po Rosji. Odcinek syberyjski („jamalsko-nieniecki”) zamknął się w 2500 PLN, wliczając w to przeloty z/do Moskwy, zakwaterowanie, wyżywienie i łapówkę;Nie do końca, @Aga_podrozniczka ;) . Bracia Słowianie (ujmując temat szeroko) są w stanie dogadać się na wiele sposobów. Znam ludzi, którzy przemieszczają się po dawnym Sojuzie z naprawdę szczątkową znajomością rosyjskiego. Gdy szwankuje język, jest jeszcze komunikacja niewerbalna. Zawsze można też po prostu pomilczeć lub używać angielskiego, licząc na jego znajomość – w rozmaitym stopniu, od zerowej do „fluently” - przez autochtonów.

Inna sprawa, że wtedy poziom odczuwania/możliwości bywa różny.
Aga_podrozniczka napisał:
-30C to i w Polsce bywa/bywalo. Takie temperatury sa dla mnie "standardowe" z racji czestego polowania na zorze

Z niską temperaturą – i jej odczuwaniem – różnie to bywa. Kluczowe jest tak naprawdę nie tyle wskazanie na termometrze, lecz wilgotność i (zwłaszcza!) wiatr. Plus inne czynniki, góry / otwarte przestrzenie i tak dalej.

Ja, generalnie, mając do wyboru -30 °C i +30 °C, w ciemno biorę to pierwsze. Nie oznacza to oczywiście, że nie odczuwam ugryzień zimna ;)

W Polsce dobrą szkołą dla zimnolubnych jest... Śnieżka i jej okolice. Tam siła wiatru 150-170 km/h nie jest czymś rekordowym - w 1990 r. na szczycie Śnieżki wiało 345 km/h. Przy takiej prędkości wiatru, temeratura odczuwalna jest znacząco niższa niż „termometr”.

W ramach ciekawostek: poniżej moje zdjęcie sprzed kilkunastu dni. Wchodziliśmy na Śnieżkę w grupie blisko 100 osób, cel był szczytny, bo zbieraliśmy pieniądze na leczenie Matyldy, córki naszego forumowego kolegi @klimas (przy okazji, to niesamowite, że tak dużo osób na forum zaangażowało się w różnym stopniu w pomoc Matyldzie – na przykład poprzez aukcje, które w większości koordynował @tom971). Planowo stroje miały być prawie całkowicie zdekompletowane („golasy na Śnieżkę”), w wyniku pewnego zamieszania, odbyło się to nieco inaczej 8-)
Image

Temperatura na szczycie? Kilka stopni poniżej zera, ale odczuwalna poniżej -20 °C. I to pokazuje, jak wskazania na termometrze potrafią być złudne ;)

Dodaj Komentarz

Komentarze (25)

macio106 28 grudnia 2018 12:35 Odpowiedz
Świetna konkretna i rzeczowa relacja, opisująca prawdę taką na którą większość czytelników czekała. Nie ma oszukiwania i koloryzowania na siłę, jest opisana prawda. Do tego garść praktycznych informacji, które na pewno nie jednemu pomogą. Z mojej strony dzięki że opisałeś aspekt sportowy, w Rosji dolot z Moskwy na mecz to nie jest nic nowego tak było też w piłce nożnej. Mam nadzieje że twoja bardzo dobra relacja będzie inspiracją dla innych ( i dla mnie) do wyjazdu na Syberię.
pabien 28 grudnia 2018 13:43 Odpowiedz
Z przykrością muszę przyznać, że termin "Poradziecja" nie jest niestety mój. Słowo wymyślił wspomniany w relacji Ziemowit Szczerek. Spodobało mi się ono tak, że je z uporem propaguję. el sueño de la razon produce monstruos
wtak 28 grudnia 2018 14:17 Odpowiedz
@pabien Jak widać skuteczna Twa propaganda :)
klapio 29 grudnia 2018 13:30 Odpowiedz
Świetnie napisana relacja, fajnie jest poczytać wspomnienia z podróży do tak abstrakcyjnego miejsca :)
marcino123 30 grudnia 2018 12:40 Odpowiedz
podkręcałem kaloryfer w trakcie czytania. szacun !
aga-podrozniczka 30 grudnia 2018 13:46 Odpowiedz
Element niezbedny, to chyba tez znajomosc rosyjskiego?
oradeaorbea 30 grudnia 2018 14:50 Odpowiedz
Nie do końca, @Aga_podrozniczka ;) . Bracia Słowianie (ujmując temat szeroko) są w stanie dogadać się na wiele sposobów. Znam ludzi, którzy przemieszczają się po dawnym Sojuzie z naprawdę szczątkową znajomością rosyjskiego. Gdy szwankuje język, jest jeszcze komunikacja niewerbalna. Zawsze można też po prostu pomilczeć lub używać angielskiego, licząc na jego znajomość – w rozmaitym stopniu, od zerowej do „fluently” - przez autochtonów.Inna sprawa, że wtedy poziom odczuwania/możliwości bywa różny.
brzemia 30 grudnia 2018 15:43 Odpowiedz
Na szczęście spora cześć z nas pisała maturę z j. rosyjskiego. Wysłane przy użyciu Tapatalka
jacakatowice 30 grudnia 2018 16:35 Odpowiedz
Kiedyś przeklinałem, że nas na siłę " ruskiego" uczą.A teraz ? Proszę. W Gruzji np za tłumacza nawet robiłem, bo nasze młode pokolenie w cyrylicy ani słowa, a Gruzini też tylko po gruzińsku i rosyjsku. :D Sporo jest krajòw , że się " gawarit po ruski" przydaje.A co do relacji to świetna.Byłem w grudniu w Moskwie i Wołgogradzie. Było -25 stopni. To jeszcze można wytrzymać. Ale -40 na Syberi ? Szacun, Paweł..
aga-podrozniczka 30 grudnia 2018 17:22 Odpowiedz
Ja wlasnie jestem na etapie odswiezania rosyjskiego. -30C to i w Polsce bywa/bywalo. Takie temperatury sa dla mnie "standardowe" z racji czestego polowania na zorze (w tym roku -30C przez dwa tygodnie), ale rzadko widze ponizej -35C.
jacakatowice 30 grudnia 2018 18:02 Odpowiedz
Ja mam taką metodę ( bo też się dokształcam, mam teraz sporo klientów ze wschodu, istna inwazja w pozytywnym znaczeniu :D )) że sporo filmikòw rosyjskich/ ukraińskich youtuberòw oglądam.Co za satysfakcja, że PRAWIE wszystko :D rozumiem.I wiem czym między sobą żyją.Wtedy jest łatwiej dopasować ofertę...
elwirka 30 grudnia 2018 18:24 Odpowiedz
@OradeaOrbea, иди на хуй! Piszesz tak dobrze, że ja nienawidząca zimy i mrozu pod żadną postacią, mam ochotę się tam wybrać;-) Zresztą jak wielu na tym forum przejawiam wschodnie fascynacje. W podstawówce miałam piątkę z rosyjskiego. Ale po latach było ciężko wykrzesać z siebie choć parę słów. Z każdym kolejnym wyjazdem do poradziecji jest lepiej. Polecam każdemu na odświeżenie znajomości języka.
65437 31 grudnia 2018 03:37 Odpowiedz
Powiem wyjątkowo krótko: To jest relacja miesiąca. Albo i roku. Chapeau Bas!
invasion 31 grudnia 2018 07:28 Odpowiedz
@OradeaOrbea czytałam tę re(we)lację już wczoraj, ale dodaję ten komentarz tylko po to, żeby zachęcić Cię do jeszcze częstszych relacji, chociażby z może mało spektakularnego, ale wyjątkowego wejścia na Śnieżkę. :)Ja pisałam maturę z angielskiego, ale też uczę się rosyjskiego na własny użytek. Ot, zawsze mi się podobał (!) plus przyciągał bardzo walor użytkowy języka. Wysłane z mojego D5503 przy użyciu Tapatalka
pietrucha 5 stycznia 2019 21:57 Odpowiedz
OradeaOrbea napisał:Z potoku słów, przetykanych przekleństwami jak ciasto rodzynkami, wyławiam sens. Złoto :) Relacja napisana w wyśmienity sposób, trzymająca czytelnika w napięciu. Jeżeli słowo grafoman ma swój antonim, to takim słowem można Ciebie określić. Jak dla mnie jest to bezapelacyjnie relacja roku. Zainspirowany spoglądam z uśmiechem w moją podróżniczą przyszłość. Dzięki! :)
grzegorz40 5 stycznia 2019 23:19 Odpowiedz
Rewelacyjna relacja. Uprzyjemniłeś mi sobotni wieczór :) W kwestii językowej, zastanawiam się, czy malowniczego określenia иди на хуй nie oddaje lepiej nasze rodzime idź w piz*u, zamiast wręcz eleganckiego spierdalaj ;)
cccc 6 stycznia 2019 08:57 Odpowiedz
Relacja wyborna, de facto doprawiona z grubej rury! :D Grzegorz40 napisał:W kwestii językowej, zastanawiam się, czy malowniczego określenia иди на хуй nie oddaje lepiej nasze rodzime idź w piz*u, zamiast niemalże eleganckiego spierdalaj ;)@Grzegorz40 "иди на хуй" mozna najprosciej przetlumaczyc na "idz Pan w chu., gdyz pewnie pisze sie przez "ch", czyli delikatesowe, standardowe spier..... ;) Milej niedzieli!
pestycyda 6 stycznia 2019 17:12 Odpowiedz
Relacja rewelacja! Pawle...to jest Twój najlepszy tekst, jaki znam....Czytało się jak reportaż z Wydawnictwa Czarne. Napisane tak, że faktycznie czuje się ogromne zimno i trzeba podkręcać kaloryfery :) Gratuluję i dziękuję :)
japonka76 9 stycznia 2019 05:08 Odpowiedz
Paweł - rewelacyjna relacja, chociaż to bardziej reportaż.Napisana pięknie, mądrze, z własnymi spostrzeżeniami. Chociaż zdjęcia ... ;) Przeniosłam się w zupełnie inny świat wczoraj w nocy czytając ją.Ale właściwie @OradeaOrbea to mam do Ciebie trochę żal. Jeździsz w tyle ciekawych miejsc, masz leciutkie pióro i tak mało relacji piszesz :( Nie każdemu Bozia dała talenty do pisania, a Ty swojego tak skąpisz maluczkim.Jeszcze raz gratulacje - naprawdę świetna relacja. :D
qba85 13 stycznia 2019 00:38 Odpowiedz
Bardzo ciekawy reportaż i kierunek, brawo!tylko to boldowanie niektórych słów/zdań to trochę jak w książkach dla dzieci... ;)
e-prezes 13 stycznia 2019 14:06 Odpowiedz
Fajna relacja i aż dziw bierze, że wróciłeś ;)
klimas 24 lutego 2019 21:31 Odpowiedz
Świetnie napisane.....czeka się na to co będzie dalej.....no i gratulacje, że nie dałeś się złapać ;)
pietrucha 21 czerwca 2020 19:26 Odpowiedz
Czy można prosić autora o uzupełnienie zdjęć? :)
oradeaorbea 21 czerwca 2020 19:26 Odpowiedz
...faktycznie, wygląda na to, że zdjęcia postanowiły sobie zniknąć. W wolnej chwili postaram się je złapać i doprowadzić relację do stanu pierwotnego. Dzięki za sygnał, @Pietrucha!
mathew77 11 lipca 2023 05:09 Odpowiedz
Anonymous napisał:Kiedyś przeklinałem, że nas na siłę " ruskiego" uczą.A teraz ? Proszę. W Gruzji np za tłumacza nawet robiłem, bo nasze młode pokolenie w cyrylicy ani słowa, a Gruzini też tylko po gruzińsku i rosyjsku. :D Sporo jest krajòw , że się " gawarit po ruski" przydaje.A co do relacji to świetna.Byłem w grudniu w Moskwie i Wołgogradzie. Było -25 stopni. To jeszcze można wytrzymać. Ale -40 na Syberii ? Szacun, Paweł..-40 stopni to było za dzieciaka w Polsce.Ja co miesiąc chadzam na kriokomorę. Tam jest -170 :D I tak już od 20 lat. Takie mrożenie ma swoje plusy. Człowiek się odmładza :) A zimą chodzi w krótkich spodenkach i w krótkim rękawku, Boso po chodniku.