W internecie można znaleźć trochę zdjęć z nomadzkich wesel. Wszyscy ubierają barwne stroje, członkowie poszczególnych grup gromadzą się wspólnie i hucznie świętują. Nam nie było dane wzięcie udziału w takiej uczcie, ale dowiedzieliśmy się co nieco jak wygląda etap zaręczyn. Ludy Qashqai nie randkują w sposób nam znany. Nie ma tutaj etapu poznawania się. Jeśli jakaś kobieta spodoba się mężczyźnie to od razu biorą ze sobą ślub. Czasem śluby są też angażowane, ale coraz rzadziej się z tym spotyka. Nie ma też czegoś takiego jak rozwód. Pary, które się sobie spodobały spędzają ze sobą całe życie. Rzadko też dochodzi do małżeństw pomiędzy różnymi grupami. Ludzie wiążą się ze sobą najczęściej wewnątrz własnej grupy, młodzi często są ze sobą też bardzo spokrewnieni. Czasem odnosi się wrażenie, że wszyscy wewnątrz grupy są ze sobą spokrewnieni i stanowią jedną ogromną rodzinę. Może skłamię, nie pamiętam dokładnie, ale nasz przewodnik wspominał, że on sam ma około setkę kuzynostwa.
Życie Nomadów nie jest łatwe. Żyją gdzieś na końcu świata. Żyją bez dostępu do leków i lekarz, z trudnym dostępem do edukacji. Są zdani głównie na klimat i warunki pogodowe. Domy są brudne bez dostępu do sanitariów, mimo wszystko odniosłem wrażenie, iż ci ludzie są bardzo szczęśliwi. Polecam każdemu taki wyjazd. Cały czas chodziła nam w głowie myśl, iż fajnie poprzebywać kilka dni w takich warunkach, ale spędzić tak całe życie to niemały przypał. Siedząc w takiej chatce na końcu świata człowiek jeszcze bardziej docenia to co posiada. Często narzekamy na psujący się samochód czy wolny internet, zapominając że dla niektórych ludzi takie dobra to coś czego nigdy nie będą mogli doświadczyć. Dobrze jest czasem zobaczyć jak mogłoby wyglądać nasze życie gdybyśmy się urodzili w innym miejscu. Gdyby mimo wszystko okazało się, że taki wyjazd nam się nie spodobał, pozostają nam piękne widoki. A widoki, które mijaliśmy spacerując między różnymi wioskami, czasem aż wciskały w ziemię.
Dzięki wielkie. Oryginalnie opisałem to na swoim pseudoblogu, tutaj tylko przekonwertowałem żeby na forum się wyświetlało ok. Mam nadzieję, że to nie łamie żadnych regulaminów. Swoją drogą, każdemu polecam taką wycieczkę. Byłem wręcz zachwycony.
W internecie można znaleźć trochę zdjęć z nomadzkich wesel. Wszyscy ubierają barwne stroje, członkowie poszczególnych grup gromadzą się wspólnie i hucznie świętują. Nam nie było dane wzięcie udziału w takiej uczcie, ale dowiedzieliśmy się co nieco jak wygląda etap zaręczyn. Ludy Qashqai nie randkują w sposób nam znany. Nie ma tutaj etapu poznawania się. Jeśli jakaś kobieta spodoba się mężczyźnie to od razu biorą ze sobą ślub. Czasem śluby są też angażowane, ale coraz rzadziej się z tym spotyka. Nie ma też czegoś takiego jak rozwód. Pary, które się sobie spodobały spędzają ze sobą całe życie. Rzadko też dochodzi do małżeństw pomiędzy różnymi grupami. Ludzie wiążą się ze sobą najczęściej wewnątrz własnej grupy, młodzi często są ze sobą też bardzo spokrewnieni. Czasem odnosi się wrażenie, że wszyscy wewnątrz grupy są ze sobą spokrewnieni i stanowią jedną ogromną rodzinę. Może skłamię, nie pamiętam dokładnie, ale nasz przewodnik wspominał, że on sam ma około setkę kuzynostwa.
Życie Nomadów nie jest łatwe. Żyją gdzieś na końcu świata. Żyją bez dostępu do leków i lekarz, z trudnym dostępem do edukacji. Są zdani głównie na klimat i warunki pogodowe. Domy są brudne bez dostępu do sanitariów, mimo wszystko odniosłem wrażenie, iż ci ludzie są bardzo szczęśliwi. Polecam każdemu taki wyjazd. Cały czas chodziła nam w głowie myśl, iż fajnie poprzebywać kilka dni w takich warunkach, ale spędzić tak całe życie to niemały przypał. Siedząc w takiej chatce na końcu świata człowiek jeszcze bardziej docenia to co posiada. Często narzekamy na psujący się samochód czy wolny internet, zapominając że dla niektórych ludzi takie dobra to coś czego nigdy nie będą mogli doświadczyć. Dobrze jest czasem zobaczyć jak mogłoby wyglądać nasze życie gdybyśmy się urodzili w innym miejscu. Gdyby mimo wszystko okazało się, że taki wyjazd nam się nie spodobał, pozostają nam piękne widoki. A widoki, które mijaliśmy spacerując między różnymi wioskami, czasem aż wciskały w ziemię.