Następnie udałem się do „Museo de la Momias” które jest oddalone od centrum miasta. Eksponaty w nim zgromadzone pochodzą z lokalnego cmentarza. Ponad sto lat temu zabrakło miejsca na lokalnym cmentarzu, więc zaczęto usuwać groby, o które nikt nie dbał i nie płacił za ich utrzymanie. Wtedy okazało się, że tutejsza ziemia w naturalny sposób mumifikuje ciała.
Potem udałem się do muzeum Diego Riviery, które mieści się w jego domu.
Widok z muzeum.
Hala Mercado Hidalgo – to olbrzymi budynek przypominający dworzec kolejowy. Budynek został zaprojektowany przez Eiffela w 1910 r.
Kanarkowa Bazylika została zbudowana ze składek górników w stylu baroku meksykańskiego.
Dzień 6 Na ten dzień zaplanowałem wyjazd do równie kolorowego miasteczka San Miguel de Allende. Podróż autobusem z Guanajuato trwała ponad godzinę. Od dworca autobusowego do starego miasta dzieli dystans około 20 minut. Miasto swoje bogactwo także czerpało ze złóż srebra. Obecnie w porównaniu z Guanajuato, San Miguel de Allende jest miastem bardziej zadbanym, czystym. Być może jest to związane ze znaczna liczba ekspatow, głownie emerytów z USA i Kanady. Przyciąga ich śliczne i bezpieczne miasto ze sprzyjającym klimatem. Większość budynków ma kolor: żółty, brązowy lub ciemnoczerwony. Miasto to jako pierwsze uzyskało niezależność od Hiszpanii. W centrum dominuje kościół La Parroquia zbudowany w XVII wieku, a w 1880 roku została przebudowany na wzór europejskich katedr.
Warto tez wejść na wzgórze z którego panorama nie jest tak piękna jak w Guanajuato, ale nawet wędrując tam można podziwiać piękno kolonialnego miasta.
W centrum polecam restauracje „ten ten pie” prowadzona przez Meksykanina o niemieckich korzeniach.
W drodze do/z wzgórza polecam El Manantial.
Dzień 7 Wziąłem Ubera aby dojechać na lotnisko obsługujące region Leon. Jest kawałek od miasta – przejazd kosztuje 11 funtów. Lotnisko jest duże i nie zatłoczone. Przy wejściu ktoś robi ze mną ankietę i się dogadujemy po hiszpańsku. Mam bagaż podręczny, ale linie Volaris maja inne wymagania i zdaję go przy desku. Kobieta nie mówi po angielsku, ale dogadujemy się przez google translator. Przy kontroli bezpieczeństwa celniczka skomplementowała mnie chyba za oczy. Malo kto ma niebieskie w Meksyku. W samolocie przegadałem cały lot z młodą Meksykanka. Po lądowaniu w Cancun kupiłem bilet na autobus do Playa del Carmen. Uwaga – można płacić jedynie gotówką. Podobnie kiedy kupuje się bilety w Playa del Carmen na dworcu autobusowym. W Playa jestem już o zmroku i udaje się do mojego Airbnb. Około poł godziny na piechotę. Na szczęście tym razem studio jest na odpowiednim standardzie. Obok znajduje się restauracja burgerownia która polecam o nazwie Mu. Burgerhouse. Jedyne co mnie denerwowało to zapytania o napiwki. I to za każdym razem jak tam bylem. Lekka bezczelność – to wola klienta czy chce dać czy nie.Dzien 8 Kolejne dni spędziłem w Playa del Carmen. W planach miałem zwiedzanie Chichén Itzá i Valladolid, a także Tulum i Coba. Jednak zrezygnowałem z dwóch ostatnich. Po prostu chciałem odpocząć. Playa del Carmen jest typowym turystycznym resortem. Wzdłuż miasta biegnę deptak z masa sklepów i restauracji. Denerwujący są dilerzy narkotyków którzy co chwile zaczepiają. Będąc w Playa spędziłem oczywiście jakiś czas na plaży. Dzien 9 Tego dnia zaplanowałem zwiedzanie Chichén Itzá. Można tam się dostać autobusem. Z tego co pamiętam jest tylko jeden autobus rano. Zapewne jest wiele możliwości z biur turystycznych. Podróż przebiegła bez problemów, a także zakup biletów na atrakcje. Nie było długich kolejek. Należy tez wykupić pozwolenie na filmowanie i fotografowanie – ale nie sprawdzają tego. Chichén Itzá to bardzo turystyczna atrakcja. Jest tu masa zwiedzających. Obszar znajduje się w lesie. Jest bardzo gorąco. Nie ma możliwości wejścia na piramidę. Oczywiście jest także wielu sprzedających pamiątki. Sam obiekt jest w miarę intersujący z długą historia. Chichén Itzá to prekolumbijskie miasto założone przez Majów i istniejące od IV do XV w. Obiekt został odkryty pod koniec XIX w. Głównym elementem zespołu jest świątynia Kukulkana zwana tez Zamkiem. Suma schodów na piramidzie liczy 365 i symbolizuje ilość dni w roku.
Garbus jest bardzo popularny Meksyku.
Następnie udałem się do „Museo de la Momias” które jest oddalone od centrum miasta. Eksponaty w nim zgromadzone pochodzą z lokalnego cmentarza. Ponad sto lat temu zabrakło miejsca na lokalnym cmentarzu, więc zaczęto usuwać groby, o które nikt nie dbał i nie płacił za ich utrzymanie. Wtedy okazało się, że tutejsza ziemia w naturalny sposób mumifikuje ciała.
Potem udałem się do muzeum Diego Riviery, które mieści się w jego domu.
Widok z muzeum.
Hala Mercado Hidalgo – to olbrzymi budynek przypominający dworzec kolejowy. Budynek został zaprojektowany przez Eiffela w 1910 r.
Kanarkowa Bazylika została zbudowana ze składek górników w stylu baroku meksykańskiego.
Dzień 6
Na ten dzień zaplanowałem wyjazd do równie kolorowego miasteczka San Miguel de Allende. Podróż autobusem z Guanajuato trwała ponad godzinę. Od dworca autobusowego do starego miasta dzieli dystans około 20 minut.
Miasto swoje bogactwo także czerpało ze złóż srebra. Obecnie w porównaniu z Guanajuato, San Miguel de Allende jest miastem bardziej zadbanym, czystym. Być może jest to związane ze znaczna liczba ekspatow, głownie emerytów z USA i Kanady. Przyciąga ich śliczne i bezpieczne miasto ze sprzyjającym klimatem. Większość budynków ma kolor: żółty, brązowy lub ciemnoczerwony. Miasto to jako pierwsze uzyskało niezależność od Hiszpanii.
W centrum dominuje kościół La Parroquia zbudowany w XVII wieku, a w 1880 roku została przebudowany na wzór europejskich katedr.
Warto tez wejść na wzgórze z którego panorama nie jest tak piękna jak w Guanajuato, ale nawet wędrując tam można podziwiać piękno kolonialnego miasta.
W centrum polecam restauracje „ten ten pie” prowadzona przez Meksykanina o niemieckich korzeniach.
W drodze do/z wzgórza polecam El Manantial.
Dzień 7
Wziąłem Ubera aby dojechać na lotnisko obsługujące region Leon. Jest kawałek od miasta – przejazd kosztuje 11 funtów. Lotnisko jest duże i nie zatłoczone. Przy wejściu ktoś robi ze mną ankietę i się dogadujemy po hiszpańsku. Mam bagaż podręczny, ale linie Volaris maja inne wymagania i zdaję go przy desku. Kobieta nie mówi po angielsku, ale dogadujemy się przez google translator. Przy kontroli bezpieczeństwa celniczka skomplementowała mnie chyba za oczy. Malo kto ma niebieskie w Meksyku.
W samolocie przegadałem cały lot z młodą Meksykanka.
Po lądowaniu w Cancun kupiłem bilet na autobus do Playa del Carmen. Uwaga – można płacić jedynie gotówką. Podobnie kiedy kupuje się bilety w Playa del Carmen na dworcu autobusowym. W Playa jestem już o zmroku i udaje się do mojego Airbnb. Około poł godziny na piechotę. Na szczęście tym razem studio jest na odpowiednim standardzie. Obok znajduje się restauracja burgerownia która polecam o nazwie Mu. Burgerhouse. Jedyne co mnie denerwowało to zapytania o napiwki. I to za każdym razem jak tam bylem. Lekka bezczelność – to wola klienta czy chce dać czy nie.Dzien 8
Kolejne dni spędziłem w Playa del Carmen. W planach miałem zwiedzanie Chichén Itzá i Valladolid, a także Tulum i Coba. Jednak zrezygnowałem z dwóch ostatnich. Po prostu chciałem odpocząć.
Playa del Carmen jest typowym turystycznym resortem. Wzdłuż miasta biegnę deptak z masa sklepów i restauracji. Denerwujący są dilerzy narkotyków którzy co chwile zaczepiają. Będąc w Playa spędziłem oczywiście jakiś czas na plaży.
Dzien 9
Tego dnia zaplanowałem zwiedzanie Chichén Itzá. Można tam się dostać autobusem. Z tego co pamiętam jest tylko jeden autobus rano. Zapewne jest wiele możliwości z biur turystycznych. Podróż przebiegła bez problemów, a także zakup biletów na atrakcje. Nie było długich kolejek. Należy tez wykupić pozwolenie na filmowanie i fotografowanie – ale nie sprawdzają tego. Chichén Itzá to bardzo turystyczna atrakcja. Jest tu masa zwiedzających. Obszar znajduje się w lesie. Jest bardzo gorąco. Nie ma możliwości wejścia na piramidę. Oczywiście jest także wielu sprzedających pamiątki. Sam obiekt jest w miarę intersujący z długą historia.
Chichén Itzá to prekolumbijskie miasto założone przez Majów i istniejące od IV do XV w. Obiekt został odkryty pod koniec XIX w.
Głównym elementem zespołu jest świątynia Kukulkana zwana tez Zamkiem. Suma schodów na piramidzie liczy 365 i symbolizuje ilość dni w roku.